Azerbejdżan po wojnie rosyjsko-gruzińskiej
Pozostawiając na boku skrajny przypadek samej Gruzji, w zdecydowanie najtrudniejszej sytuacji – i to już w przededniu rosyjskiej agresji na Gruzję – znalazł się Azerbejdżan, którego strategiczna polityka energetyczna (np. główne rurociągi) i główne założenia polityki bezpieczeństwa (przygotowania do zbrojnego odzyskania Karabachu) zorientowane były na Zachód i godziły w interesy Rosji. Ostatni miesiąc mocno pokazał słabość tych założeń: „nieznani sprawcy” wysadzili na odcinku tureckim ropociąg Baku-Tbilisi-Ceyhan – główny ropociąg dla azerskiej ropy; w czasie wojny w Gruzji Rosjanie zajęli główny czarnomorski terminal azerski (Kulewi), a w strefie kontrolowanej przez Rosjan „nieznani sprawcy” wysadzili główną linię kolejową biegnącą z Azerbejdżanu na Zachód. Ponadto Rosjanie jasno dali do zrozumienia, że bez ich woli nikt na Kaukazie nie będzie zbrojnie walczył z separatyzmami, a także zaczęli podsycać inne separatyzmy w Azerbejdżanie (np. rozdając paszporty Lezginom). W sierpniu w Azerbejdżanie doszło także do niespodziewanego wzrostu aktywności fundamentalistów islamskich (ataki terrorystyczne), co wobec zbliżających się wyborów prezydenckich (15 października) daje duże pole do napięć wewnętrznych. Dodatkowym problemem okazała się perspektywa załamania sojuszu z Turcją (Turcja wywierała dotąd skuteczną presję polityczną i gospodarczą na Armenię). Pozbawiony wiarygodnych sojuszników Azerbejdżan demonstruje gotowość poważnych koncesji na rzecz Rosji: w Baku chłodno przyjęty został wiceprezydent USA, Dick Cheney (wyniki rozmów zostały natychmiast omówione telefonicznie przez prezydentów Azerbejdżanu i Rosji), w ciepłej atmosferze odbyła się za to wizyta Alijewa w Moskwie, wyraźnie zarysowała się perspektywa współpracy energetycznej („awaryjny” przesył ropy przez Noworosyjsk, perspektywa stałych dostaw, rozmowy na temat sprzedaży dużych ilości gazu azerskiego Rosji). Oddzielną kwestią jest konflikt w Karabachu. O ile dotychczas Azerbejdżan mógł liczyć albo na siłowe odzyskanie prowincji, albo na presję ze strony Zachodu na Armenię i Rosję (patrona Armenii), o tyle po wojnie w Gruzji, wobec ograniczeń Zachodu i przy ew. stępieniu antyormiańskiego ostrza sojuszu z Turcją scenariusze te przestają być realistyczne.
Krzysztof Strachota
Materiały udostępnione przez Ośrodek Studiów Wschodnich (osw.waw.pl)
Kultura Enter
2008/10 nr 03