BIAŁORUŚ. Wiersze
Julia Cimafiejewa
przełożył Bohdan Zadura
Zabrali
w czarnej szczelinie
betonowego ogrodzenia
próbuję zobaczyć
nosaty profil
dręczyciela
to Dzierżyński
was tam dzierży
w baraulańskiej komendzie milicji?
bezręki Dzierżyński
zaostrzonym nosem
podpisuje wam protokoły
i odsyła
z rękami za plecami
w kajdankach czy we fladze
(zza płotu nie widać)
do więźniarki
białej i poprawnej
jak lodówka?
ZABRALI
i oto stoimy
czekamy
po tej stronie płotu
oglądamy jak dzieci
przez szparę
kata kamiennego
zwalistą postać kierowcy
błyszczące hełmy
kosmonautów
w świetle pomarańczowej żarówki
milicyjna żarówka
tak samo po prostu wykonuje swoje zadanie
tak samo nie może zrozumieć
komendy wł./wył.
żarówka złożyła przysięgę
na wierność
narodowi
Republiki Białoruś
i będzie świecić albo nie świecić
jak każe jej głównodowodzący
łysawy naczelnik
w ciemności podobny do człowieka
wymachuje białą flagą
z imionami naszych krewnych
odsuńcie się od ogrodzenia
opóźniacie projekt
przeszkadzacie pracować
dzisiaj ich nikt nie wypuści
wszyscy pojadą do Żodzina
za płotem pochwalnie
popisuje się
biust
składający nosem protokoły
w dzień zobaczyłam w szczelinie
to nie towarzysz Dzierżyński
to towarzysz Frunze
jeden chuj
listopad 2020
Tydzień w Grazu
przywiozłam ze sobą
czarną walizkę strachu
biała walizkę łez
postawiłam na progu
cudzego domu
siadłam na nich
plecami do drogi
spojrzeniem
pogłaskałam okna
głowa boli
serce boli
ręce od ciężaru walizek
bolą
mój głos
nie jest już rośliną
która lekko biegnie
za językiem
korzeniem
zniekształconym
wrósł w gardło
aż do samego brzucha
kiedy do różowej walizki
wpychałam
swoje ciało
zębami wczepiło się
w splot słoneczny
wciąż tam jest
wciąż tam jestem
styczeń 2021
Lekcja cierpliwości
na plecach
czuję
jak chłód palcem
po dziecięcemu liczy
kręgi
jak chłód pisze
recepty
wciskając
niebieski ołówek
w biały papier skóry
pisze
ból gwałt krzyk jęk
pisze zło
kat śmierć
papier skóry znosi
jego niezgrabne pismo
bo chłód
dopiero się uczy
bo słowa
to tylko słowa
muszę wybaczyć
zmarzniętym palcom
dyletanctwo
muszę wybaczyć
nie rwij się, skóro!
nie łam się, kręgosłupie!
niech się stara
jemu tak wiele
trzeba recept
tak wiele pleców
styczeń 2020
Uładzimier Arłow
przełożył Bohdan Zadura
(zapowiedź tomu poezji w serii Wschodni Express, wyd. Warsztaty Kultury w Lublinie
pt. Porucznik Piatrowicz i chorąży Duch. Ballady)
Ulica Salomei
Ballada galicyjska
1
na 305-ym stopniu
wieży ratuszowej
twoje serce
zaczyna kochać Lwów
radosnym bólem
serce chciało
policzyć wszystkie stopnie
wjeżdżałeś windą
na Staromiejską Wieżę w Pradze
na wieżę katedry Świętego Piotra w Rydze
Światowe centrum handlu w Nowym Jorku
to ostatnie to nie najlepszy przykład
teraz wszedłbyś na prawą wieżę
tylko pieszo
przynajmniej na 65 piętro
tam było wydawnictwo
ośmiu pracowników
twoje Dziesięć wieków białoruskiej historii
wyszło po angielsku
już w innym świecie
dwadzieścia lat temu
stałeś na dachu prawej wieży
Manhattan zakładał
niebieską marynarkę wieczoru
w dole latały nowojorskie orły
turystyczne helikoptery
dusze samobójców
ciała samobójców już nie latały
nowej żelaznej siatki
nie staranowałby
nawet gigantyczny pterodaktyl
o samolotach nikt nie myślał
zjadłeś na 100 piętrze chicken
wypiłeś pintę kalifornijskiego
ktoś puszczał z pobliskiego okna
papierowe samolociki
świat wokół był pewny
jak te wieże
jak srebrny dolar pełni
jak kurs $ US
w dole skacze kurs hrywny
gołębie badają renesans
Weneckiej kamienicy
lew Św. Marka
marzy o ciepłym prysznicu
ty robisz z biletu samolocik
piszesz na nim czyjeś imię
powierzasz samolocik wiatrowi
11 września 2001
ludzie skakali z okien
z daleka zdawali się samolocikami
samolociki zaczynały pikować
może i Cathreen z 65 piętra
pamiętasz jej głos
głos był figurowy lekki
jak jesienny klonowy liść
czemu był skoro on krąży w tobie
kiedyś Cathreen zapytała
czemu lewy płatek twojego ucha
jest dwa razy większy niż jego prawy brat
pamiątka po genach ojca
odpowiedziałeś z honorem
ile minut leciała Cathreeen?
twój aeroplan
kieruje się w stronę Włoskiego podwórza
zamykasz oczy
oczy są wilgotne
wiadomo od wiatru
po chwili podnosisz powieki
plac Rynek nie znika
włoski akcent placu tak samo
naprawdę na zewnątrz tej kawiarni
jadłeś nie pastę a pierogi z wiśniami?
2
we lwowskich podwórkach
korci by kogoś zarżnąć
ale nie Sierhija Żadana
wśród arabesek pleśni
kwitnie strofa Sierhija
widziałem twoje listopady
tę noc która ciebie ogarnie
tam gdzie są wejścia wysokie
jak przeziębione gardła
we lwowskich kawiarniach
chce się kogoś otruć
ale nie Mariannę Kijanowską
zgadzasz się z nią
zapominamy nasze dziecięce doświadczenia
a dzieci biegną w przyszłość
jak bosi na szkło
na lwowskich przystankach
kusi by wepchnąć kogoś pod koła
ale niech żyje i się pasie
nieznany autor radosnego odkrycia
zawsze błyszczy Wielki Wóz
który nie żąda opłaty za przejazd
teraz w nocy
na Wielkim Wozie
jesteście wszyscy razem
poeci i czytelnicy
niebiańskie i piekielne sotnie
cyborgi z donieckiego portu lotniczego
skośnookie żołnierzyki z Buriacji
poległe za rosyjski świat
nieprzekupni prezydenci
szczodrzy oligarchowie
z międzynarodowym listem gończym
bojownicy UPA
prawe i lewe sektory
biały piesek z przetrąconą łapą
ty ze Złocistą Efą
Złocista Efa trzyma cię
za lewe ucho
mówi: to pomaga na świstaki i przeciągi
3
zeskakujesz z Wielkiego Wozu
do kawiarni Gabinet
po północy Gabinet
szybko się zapełnia
wchodzi pisarz Jurij Wynnyczuk
pod pachą powieść
Wiosenne zabawy w jesiennych ogrodach
zamawia szampana
bez końca telefonuje
raz po raz słychać brzydkie słowo kutas
czy wiedział co to takiego kutas
kompozytor Franz Ksawery Mozart?
syn tego samego ojca
przeżył we Lwowie połowę życia
rozkoszował z niejedną rozkosznicą
Franz Ksawery ma starą Nokię
do nikogo nie dzwoni
na kanapie pod lustrami
samotny rzeźbiarz Johann Georg Pinzel
wyciąga portmonetkę
patrzy na hrywny
przy stoliku z maszyną do pisania
Leopold Sacher-Masoch
taki sam jak pomnik na ulicy Serbskiej
tylko w klapie order Legii Honorowej
masz chęć się przysiąść:
zauważył pan panie Masoch?
czytelnicy dzielą się
na sadystów i masochistów
sadyści czytają pana
Leopoldzie Leopoldowiczu
masochiści – markiza de Sada
z lekkim wiaterkiem
lewituje międzu stolikami Złocista Efa
Wynnyczuk krztusi się szampanem
Leopold Leopoldowicz
gorączkowo wali w maszynę
Mozart cierpi:
czemu nie jest Wolfgangiem Amadeuszem?
Georg Pinzel oświetla twarz
uśmiechem późnego baroku
pod pachą u Złocistej Efy książka
w tej książce Efa mieszka
tańczy z tobą na dachu
pływa w podniebnych jeziorach
mówi: będziemy szybcy
białe czaple wycinają wam skrzydłami
Let It Be
w lustrze nad Pinzelem
Maryna Mniszech
cała w bieli
tuż po ślubie
w kościele świętego Andrzeja
królowa Francji
Maria Karolina Zofia Felicja
(chuj budzi się już na samo imię)
cała na czarno:
żałoba po ojcu
emerytowany wielki książę i król
Stanisław Leszczyński
zatęsknił we Francji za rodzinnym Lwowem
wyżłopał flaszkę armaniaku
zanurkował w kominek
po chwili zjawił się w Gabinecie
z francuskim dymkiem
4
wielki książę i król Jan Sobieski
najpierw narobił w porcięta w oleskim zamku
sikał z tych stromizm
jak niekiedy wy do Połoty: kto dalej?
teraz skacze na ścianie w Bitwie pod Wiedniem
za nim lecą skrzydlaci husarzy
spod Połocka Grodna Słucka
w oddali na płótnie Wiedeń
katedra świętego Stefana
zeszłego roku w nieugaszonym smutku
po połockim Świętym Stefanie
sprawdzałeś wiedeńskiego
następnie za tobą wszedł
pluton rosyjskich turystów
ani jeden nie zdjął czapki
przecież my chrześcijanie a oni katolicy
Oleski zamek pamięta
Dzikie polowanie króla Stacha
przed państwem alkowa
tu nocował główny reżyser
żeby się nie bał obok była
wykonawczyni głównej kobiecej roli
wy z Efą tak samo byście się nie pogubili
poranna kawa
wiedeński strudel
och ta niezapomniana nuta cynamonu
być może kieliszek austriackiego
Auslose albo Muscat Silvaner
można do łóżka
tym bardziej wokół wszystko swoje
genialne transylwańskie ucho
Stefana Batorego
Barbara Radziwiłłówna
marmur i złoto
piersi numer trzy
bezsenne wąsy panie Kochanku
dla europejskiego kontekstu –
Maria Antonina
jeszcze z głową
kelner! kawa po wiedeńsku dla wszystkich!
Wiwat Sobieski!
nasi wzięli do niewoli
tysiąc worków kawy
Turcy przegrali
kawa zwyciężyła
5
kawiarnia Świat kawy
Kenia czy Jamajka?
kogo się poradzić?
Złocista Efa jeszcze się nie narodziła
zamawiasz Meksyk
są dane: w dawnym życiu
byłeś meksykańską tancerką
w indeksie nazwisk Giacoma Casanowy
Meksykanek chyba nie było
kolega pił kawę wśród tutejszych lwów
zapisał w dzienniku
Lwów piękne miasto
lwowskie panny niedostępne
naprzeciw Świata kawy
kaplica Bojmów
przewodniczka: nigdzie na świecie
nie ma takiej drugiej czy choćby podobnej kaplicy
ty: nikt z nas nie ma takiego samego czy podobnego
(tata słabo cię wychował
prokuratorskim paskiem)
przewodniczka (uprzejmie):
pan nie jest z naszej grupy
więc pańskie porównania są niewłaściwe
ale dziękuję że mówi pan po białorusku
podchodzi do ciebie dziewczyna
długonoga
krótkie jasne włosy
wiśniowe oczy
pan z Białorusi?
twoje pytanie tak samo idiotyczne
a pani z Ukrainy?
ze Lwowa
a język białoruski taki ładny
trochę przeciąga słowa
mój mama był Białorusinem
po białorusku nigdy nie mówił
tobie poszczęściło się bardziej
twój tata rozmawiał z tobą w tym języku
kiedy leżał na łożu śmierci
czy powie mi pani
gdzie jest sobór świętego Jura?
pani pokaże
po drodze bezimienna kawiarnia
trzy stoliki
Martini extra dry
na butelce data 1863
zwyczajna piijąc martini
spróbujesz znaleźć odpowiedź:
twoi pradziadkowie strzelali do Moskali
czy wydawali powstańców prześladowcom?
pięć rubli za żywego
trzy za martwego
teraz myślisz:
jasne włosy
wiśniowe oczy
czy bywają takie połączenia?
Coś drapieżnego w kącikach pełnych ust
nos bohaterki Nieznośnej lekkości bytu
Milana Kundery
pamiętacie? nos przeszkadzał się całować
o święty Jurze!
czy święty może
mieć takie jurne imię?
6
wydarzenia rozgrywają się nagle
ulica Salomei Kruszelnickiej
jaki wiatr poniósł Salomeę Kruszelnicką w sierpniu 1939
z włoskiej willi do Lwowa?
czyją głowę chciała dostać na tacy?
od jakiego Heroda?
zielona austriacka kamienica
główne drzwi otwarte
na strychu sznury z bielizną
doniczki z fiołkami
nos przeszkadza się całować
całujesz brzoskwiniowy kark
ciała nie potrzebują słów
mamusiu moja Maryjo….
to fiasko
żałowałeś nieszczęśnika Casanovy
teraz ciebie żałuje
cały piękny Lwów
język białoruski jest taki piękny
białoruski mężczyzna jest taki biedny
chcesz wyjść na okno
wyjść razem z fiołkami w doniczce
ktoś włącza w głowie przyśpiewkę
chłopczyk odważnie pobiegł po dachu
bieg ten wesoło skończy bez strachu
zrobił specjalnie salto
dalej pamiętacie
rym z asfaltem
przyśpiewka niespodziewanie pomaga
na strychu zjawia się babcia
zielona miednica na bieliznę
grzecznie się wita
była łączniczką UPA
spotykała się tu z narzeczonym
każde spotkanie uważali za ostatnie
narzeczony nie miał prawa do fiaska
na dole łapiesz taksówkę
park Stryjski całuje się z jesienią
wy też się całujecie
nos jak wcześniej przeszkadza
ty wreszcie zmieniasz się w fauna
mamusiu moja Maryjo!
deski letniej sceny
dywan z klonowych liści
czasem dywan się zgniata
kolana już bolą
Leopold Leopoldowicz z markizem
całkiem zadowoleni
jaki tytuł ma wasza trójaktówka?
gdzie teatralny program?
jak się nazywają osoby dramatu?
chociażby wykonawcy głównych ról?
Ty: to nieoryginalne
jest taki film Bertolucciego
ona: Ostatnie tango w Paryżu
co zmienią imiona?
kiedy ty tak chcesz
będę cipą
ty – kutasem
teraz można dużą literą
no-no głaszcze cię
po nieogolonym policzku
jacy jesteśmy delikatni…
śmieje się dziwnym śmiechem:
czemu twój lewy płatek
jest dwa razy większy od prawego?
pamiątka po ojcowskich genach
w głębi jej śmiechu
przelewa się martini 1863
łapiesz taksówkę
Cipa mieszka w tym samym domu
przy ulicy Kruszelnickiej
cudem zdążasz na pociąg
kolana nieznośnie pieką
portugalski portwein
ciemny jak zastygła na ranie krew
całą noc różne punkty
czują jej nos
nad ranem znów pojawia się Milan Kundera
historia nieokreślona i bezsensowna
historia wędruje w zaświaty
bawi się nieprzewidywalnymi fabułami
niestrudzenie kłamie znieważa kpi
czasem żartuje
zanosi się od rechotu
to i o twojej osobistej historii
przyjedziesz po dwudziestu latach
znajdziesz dom przy Kruszelnickiej
usłyszysz daleki śmiech
z przelewaniem martini
na drzwiach kodowy zamek
tak powinno być
7
na fresku w katedrze Ormiańskiej
kondukt pogrzebowy
Ormianie chowają metropolitę
malarz namalował katedrę i znajomych
jeden mężczyzna z trumną na ramionach
ogląda się na Złocistą Efę
to sam malarz
na cmentarzu Łyczakowskim
znajdujesz ormiańskie groby
zapalasz świeczki
dotykasz granitu i marmuru
pomniki odpowiadają twoim palcom
ciepłymi dotykami
być może w poprzednim życiu
wcale nie byłeś Meksykanką
Samuel Cyprian Starymowicz
1755 – 1858
czy chcesz przeżyć 103 lata?
nawet jako ormiański metropolita
co w wieku 103 lat można robić?
na przykład z kobietami
twojej znajomej Salomei
pilnuje narodowo świadomy Orfeusz
w ręce żółto-niebieski proporzec
strzelcy Armii Halickiej
pogodzili się z polskimi żołnierzami
kret nakopał na cześć pokoju świeżych grudek
bojownicy ATO
z nikim się nie pogodzili
jakie kurwa ATO kiedy wojna
kret nie może bez ciemności
Rosja nie może bez wojny
młoda wdowa wyciera małemu smarki:
Tarasik pomści tatę
widziałeś tatę w kościele dominikanów
w kościele cały ikonostas ze zdjęć
czy takie ikonostasy są w rosyjskich cerkwiach?
8.
Drohobycz
to sklepy cynamonowe
ulica Krokodyli
sanatorium pod klepsydrą
mężczyźni w czarnych cylindrach
kobiety z ogoniastymi pejczami
Złocista Efa na rynnie
na dachu synagogi
Drohobycz
to niebo Bruno Schulza
sklepione
pełne amfilad
tryfonów
okien w wieczność
duchów
łachmanów opowieści
trzeba tylko zastawić sidła
tu Bruno Schulz
ostatni raz widział swoje niebo
niebo które wszystko wiedziało i przeczuwało
niebo które na horyzoncie
zapuściło korzenie w istotę rzeczy
scharführer Karl Günther
od dzieciństwa lubił Żydów
szczególnie martwych
martwi Żydzi
nie uczą się w szkole lepiej od was
nie wstępują na uniwersytety
nie wygrywają z wami w szachy
nie piszą zdegenerowanych książek
nie leżą u stóp swoich Żydówek
na zdegenerowanych obrazach
martwi Żydzi
nie zamalowują freskami
willi waszych dowódców
świat w którym wszyscy Żydzi są martwi
nabędzie harmonii i doskonałości
niech żyją martwi Żydzi!
widzisz Karla Günthera u schyłku dni
Karl Günther podcina róże
gra w badmintona z wnuczką
pije kawę w altance pod aniołem
Karl Günther wdzięczny jest drohobyckiemu pacykarzowi
ten strzał zachowa w wieczności nazwisko Karl Günther
przywozili mu turystyczne przewodniki
19 listopada 1942 roku
scharführer SS Karl Günther
zastrzelił Bruno Schulza
na ulicy drohobyckiego getta
po co w internecie linki do przewodników
teraz Karl Günther zna datę
wcześniej pamiętał jedno: był czwartek
Żydzi mówili czarny czwartek
szkoda że nie czarna sobota
Karl Günther pozwala sobie na łyk koniaku
on zawsze strzelał Żydom w głowę
dla pewności dwa razy
przewodniki piszą
w ostatniej chwili
pacykarz karmił gołębie
jaki rozczulający szczegół!
Bruno Schulz
przyśnił ci się tylko jednej nocy
w śnie przebudziłeś się
poszedłeś do kuchni napić się borżomi
zerknąłeś w prawo do gabinetu
przy twoim komputerze
siedział Bruno Schulz
po lewej na stole
czerniał jego cylinder
obudziłeś się
cicho zamknąłeś gabinet
napiłeś się borżomi
położyłeś się
otworzyłeś Sklepy cynamonowe
pachniały fiołkami
wędrowcy zbierali w mchu
mokre od śniegu gwiazdy
szczęśliwy zasnąłeś:
na twoim komputerze
pracował Bruno Schulz
9
kawiarnia Pod klepsydrą
zaczyna się od wstępniaka
w gazecie o historii rodzimego kraju:
Onufry był wykształconym człowiekiem
służył jeszcze w austriackim wojsku
po wojnie wykształconego człowieka z rodziną
osadzili na Syberii
zrabowali z domu dwie fury książek
robili miejsce dla instruktora wojskowego Sazanowa
spłonął pijany w domu
zostaje zamówić kawę Ognik
30 hrywien
w ubiegłym roku było osiem
twoje bolesne zdziwienie
kończy się winem Tarapaka
480 hrywien
w ubiegłym roku było sto
w bukiecie pampasy Araucanii
filomata i filareta Domeyko
Dom duchów Isabel Aliende
Tarapakę piłeś z Oksaną Zabużko
spacerowaliście po polach i łąkach
wyspy Gotlandia Szwecja
zajmowaliście się teorią i praktyką literatury
w nocy studiowałeś
Polowe badania nad ukraińskim seksem
Pod klepsydrą jazz
przy stoliku w rogu samotny żołnierz
jazzowy rytm wystukuje
samotna noga
myślisz o polowych badaniach
nad żołnierzem z jedną nogą
w portmonetce jeszcze 480 hrywien
w Tarapace coraz więcej jazzu
w jazzie coraz więcej Tarapaki
w synkopach posmak
składania ofiar z ludzi
coś jazzowego również w twoim jedzeniu
kisz ze szpinakiem
na scenę wychodzą
lwy Aleny Kisz
lwy mają smutne ludzkie oczy
a araucańskiej mgły
wypływa łódź
w łodzi ty ze Złocistą Efą
druga łódź z jednonogim żołnierzem
trzecia łódź pusta
w trzeciej łodzi słuchała jazzu
Alena Kisz
10
ulica Stepana Bandery 1
byłe więzienie NKWD
Oksana Zabużko czyta w więzieniu prozę
Nieujawnione taśmy Michela Nostradamusa
szelma Francuz wszystko przewidział
koniec barbarzyńskiego imperium
muzułmańska krew w Srebrenicy
borystheńcy przeciw wschodniemu prawu
ty czytasz wiersze
Kiedy umierają poeci
Dwa niebieskie cienie
czytelników o wiele więcej
niż naliczyłeś na początku
przychodzą nowi
lekkomyślnie siadają na parapecie
cisną się pod ścianami
nie rzucają cieni
czyje te maleńkie bure ślady?
takie same bure plamy
na ścianach więziennego podwórza
anioły!
dajcie mi
jej nadgarstki
w wileńskim więzieniu
rozstrzeliwali w suterenach
na podłodze rowki na krew
widziałeś takie rowki w Niemczech
twój przewodnik wnuk zakatowanego
pewnego razu wychodził ostatni
zamknął na klucz wszystkie cele
włączył w muzeum alarm
rano więzienie pod alarmem
wszystkie cele otwarte na oścież
11
twój hotel po ukraińsku nazywa się
Reikartz Mediewal
Bohumil Hrabal powiedziałby
pozdrowienia od babci Austrii
w swojej ostatniej chwili
Hrabal tak jak Schulz karmił gołębie
siedział w szpitalnym oknie
poprosił gołąbkę o pomoc
pisarze tak samo latają
ty chciałbyś popłynąć
tam na brzegu innego czasu
ogarną mnie wspomnienia
przezroczystość szybkiego przepływu przypomina
byłem kiedyś rybą?
12
wszystkie kawiarnie wokół pełne
niby w Paryżu
przed Drugą wojną światową
szukasz na niebie Wielkiego Wozu
Złocista Efa mówi
to daje równowagę
z restauracji Tłusta Gęś
wychodzi dziewczyna i dwóch chłopców
dziewczyna kieruje się do ciebie:
Sława Ukrainie!
Zwlekasz z odpowiedzią
nigdy nie lubiłeś haseł
pionierów: zawsze gotowy!
byłeś gotowy do czegoś innego
na demonstracjach: niech żyje!
już nie żyje
potem: Białoruś żyje!
żyje i żuje
Tarasiku on nie rozumie
dziewczyna trochę przeciąga słowa
czyżby smarkaty Taraik
z cmentarza Łyczakowskiego
tak szybko dorósł?
Tarasiku!
dziewczyna długonoga
krótkie jasne włosy
kolor oczu rozpływa się w zmroku
Tarasik podskakuje w miejscu
kto nie skacze ten Moskal!
Tarasik wyjmuje ręce z kieszeni:
ty też wyjmujez ręce z kieszeni
kto nie skacze – Białorusin!
sytuacja w mgnieniu oka się zmienia
Tarasik wyciąga z kieszeni butelkę
wytrawne krymskie jerez
Massandra 2013
jeszcze nasze
myślałeś że już zapomniałeś jego smak
po kolei pijecie z gwinta
ty: Wiwat Galicja!
Pojawia się druga butelka jerez
objęcia i pocałunki
dziewczynie przeszkadza całować się nos
nos jak u bohaterki Milana Kundery
jeden płatek dziewczyna
ma dwa razy większy niż drugi
robi ci się nieznośnie lekko
trzy łyki jerez na odwagę
zaraz zapytasz
czy jej matka nie mieszka
przy ulicy Salomei Kruszelnickiej.