Białoruska równość płci. Iryna Alchouka – wywiad z Jakubem
Iryna Alchouka jest Prezesem Międzynarodowego Zrzeszenia Społecznego „Perspektywy dla Równości Płci”, twórcą programu La Strada Białoruś, zajmującego się ostrzeganiem przed handlem ludźmi w krajach Europy Centralnej i Wschodniej. Od 1995 roku aktywna uczestniczka ruchu społecznego w Białorusi. Przez długi czas była liderką Stowarzyszenia Młodych Kobiet Chrześcijańskich w Białorusi, po którego reorganizacji, w sierpniu 2010 roku, powstało nowe stowarzyszenie Perspektywy dla Równości Płci. Jego działalność jest skierowana na osiągnięcie faktycznego równouprawnienia mężczyzn i kobiet, usunięcie dyskryminacji z powodu płci poprzez realizację programów społecznych, ostrzegających przed przemocą wobec płci.
Alena Kopać: Iryna, co było przyczyną pojawienia się osobnej organizacji „Perspektywy dla Równości Płci”?
Iryna Alchouka: Na jakimś etapie stało się zrozumiałe, że w ramach Stowarzyszenia Młodych Kobiet Chrześcijańskich zaczęły się wykształcać nowe zadania i cele, pojawiały się projekty, takie jak na przykład projekt La Strada Białoruś, dla których niezbędna była oddzielna organizacja. Nie zaliczamy siebie wyłącznie do sektora, zajmującego się kobietami. Powstało stowarzyszenie Perspektywy dla Równości Płci. Już sama jego nazwa mówi, że nie jest to organizacja wyłącznie kobieca. Ponieważ dzisiaj – i jest to oczywiste nawet w Białorusi – problemy równości płci są problemami całego naszego społeczeństwa. Nie powinno się ich rozpatrywać wyłącznie jako problemów kobiet. Chcemy wyjść do społeczeństwa również z projektami dla mężczyzn. Obecnie kończymy opracowywać swój strategiczny plan na najbliższe
4 lata, zaś później zaczniemy działać bardziej konkretnie.
A.K.: Proszę opowiedzieć bardziej szczegółowo o programie La Strada. Jakie działania są wykonywane w ramach tego projektu?
I.A.: Znajdujemy się na takim etapie, kiedy ważne jest już nie tylko sformułowanie problemu handlu ludźmi, lecz także zaproponowanie sposobów jego rozwiązania. Jeszcze 10 lat temu ważne było po prostu nagłośnienie tej kwestii. W 2000 roku urzędnicy, którzy trafili na nasze seminarium „Problem seksualnego wykorzystywania kobiet białoruskich”, oburzyli się, gdyż oficjalnie takiego problemu w państwie nie było, a wykorzystywanie kobiet białoruskich uznano za coś, co jest niemożliwe. Dzisiaj problem handlu ludźmi jest już rozpatrywany na szczeblu państwowym i w kodeksie karnym Republiki Białoruś znajduje się szereg paragrafów, przewidujących kary za taką działalność. Teraz ważne jest, żeby nie tylko mówić o problemie, lecz go rozwiązywać.
Naszym celem nie jest straszenie ludzi, żeby nie wyjeżdżali zagranicę, dlatego, że oczywistym jest, że migracja daje możliwości samorealizacji. Każdy ma prawo żyć i pracować w tym kraju, w którym jest mu najlepiej. Dlatego też nasza działalność dzisiaj skierowana jest przede wszystkim na to, jak uczynić migrację bezpieczną, wychodząc z globalnego celu ostrzeżenia przed handlem ludźmi. Informujemy obywateli, w ramach naszej działalności internetowej udzielamy porad poprzez infolinię, informujemy m.in. o tym jak sprawić, by wyjazd był bezpieczny. Cały czas pomagamy też ofiarom handlu ludźmi. Teraz można zaobserwować swego rodzaju „ciszę”, liczba poszkodowanych spadła, ale ludzie często zwracają się o pomoc po kilku latach od przypadku wykorzystania. Dla takich ofiar została u nas stworzona grupa opiekunów społecznych, opracowująca z klientem program rehabilitacji i reintegracji, w ramach którego oferować będziemy cały kompleks usług socjalnych. Oczywiście nie robimy tego sami. Posiadamy sieć naszych partnerów w różnych obwodach: prawników, lekarzy, psychologów, pracowników socjalnych, urzędów pracy, innych organizacji pozarządowych, które na przykład pracują z osobami, uzależnionymi od narkotyków. Ponosimy pełną odpowiedzialność za osobę, która się do nas zwraca, nie musi przychodzić do każdej placówki i opowiadać od nowa swojej historii. Po tym, jak udzielimy pomocy, przeprowadzamy monitoring sytuacji życiowej osoby poszkodowanej, sprawdzamy czy znalazła pracę, czy poradziła sobie z problemami, ułożyła życie osobiste. Nie siedzimy zatem w gabinecie i nie próbujemy sobie wyobrazić, co jest potrzebne poszkodowanym, ale pracujemy z nimi bezpośrednio. Co za tym idzie, dokładnie wiemy, w jakim obwodzie należy podejmować działania na poziomie ustawodawczym, operujemy konkretnymi faktami na różnych spotkaniach na szczeblu państwowym. Na przykład w Białorusi istnieje taka ustawa, na mocy której ofiary handlu ludźmi mogą korzystać z bezpłatnej opieki medycznej i socjalnej. Ale przecież dostęp do takiej bezpłatnej pomocy mają wszyscy obywatele. Dlatego też staramy się wyjaśnić urzędnikom, że kiedy ktoś znajduje się w takiej traumatycznej sytuacji, to nie może stać w kolejce, pomoc jest mu potrzebna natychmiast, a to wymaga bardziej elastycznego podejścia do tej kategorii obywateli.
A.K.: Na jakim szczeblu kontaktujecie się z urzędami państwowymi? Czy urzędnicy wysłuchują waszych uwag? Jakie jest właściwie białoruskie ustawodawstwo w sferze handlu ludźmi?
I.A.: Wszyscy przyznają, że białoruskie ustawodawstwo w tej dziedzinie jest bardzo progresywne, dlatego że problem handlu ludźmi jest rozpatrywany na wysokim szczeblu politycznym. Mówi o tym prezydent, ponadto Białoruś wysuwa przeróżne inicjatywy na szczeblu ONZ. Jednak czasami państwo reaguje nie tak szybko, jak by się chciało. Wydaje się, że problem handlu ludźmi jest już całkowicie rozpoznany, dlatego też, kiedy pojawiają się jakieś nowe tendencje, z którymi wcześniej nie mieliśmy do czynienia, to organy państwowe nie od razu na nie reagują. Myślę jednak, że jest to normalny proces dla każdej machiny państwowej. Dlatego też, niektóre sprawy sądowe ciągną się po 3–4 lata.
Pracujemy również aktywnie w sferze informowania, wykorzystując media. Kiedy La Strada rozpoczynała działalność, szczególną uwagę poświęcono właśnie współpracy z dziennikarzami. Osiągnęliśmy poziom kilkuset publikacji w ciągu roku. Rozumieliśmy, że kiedy urzędnik otwiera gazetę i czyta informację o problemie, a później słyszy o nim w radiu, widzi w telewizji, to dzięki temu może lepiej zrozumieć całą sytuację. Naszą mocną stroną jest to, że wszystkie dane, które bezpośrednio od kogoś otrzymujemy, sami opracowujemy i analizujemy. W organizacji mamy pracowników z wykształceniem socjologicznym. Analiza pracy infolinii pozwala nam monitorować informacje, kiedy zwiększa się liczba telefonów, kiedy się zmniejsza, co na co wpływa, kto dzwoni częściej – mężczyźni czy kobiety, do jakich krajów wyjeżdża się do pracy, po naukę, a gdzie jedzie się zawrzeć małżeństwo. Takie statystyki są ważne, dlatego że na dzień dzisiejszy niestety nie ma wiarygodnych danych, które by odzwierciedlały migrację Białorusinów i jej powody.
Według danych Instytutu Naukowo‑Badawczego Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, co roku z Białorusi w celach zarobkowych wyjeżdża do Rosji 100 tysięcy osób, przez legalne firmy pośredniczące zawieranych jest 5–6 tysięcy umów o pracę, przede wszystkim w ramach amerykańskiego programu Work and Travel. Są to jednak liczby przybliżone, dlatego że dotyczą tylko tych obywateli, którzy podpisują umowy oficjalnie poprzez firmy. Potok migracji do Rosji właściwie jest niemożliwy do oszacowania z powodu braku granicy. Nasza statystyka uzupełnia te dane. Corocznie otrzymujemy od 700 do 1000 telefonów, na podstawie których tworzymy nasze statystyki. Na przykład według naszych danych oczywiste jest, że Niemcy są krajem, gdzie wyjeżdża się w celach zarobkowych i małżeńskich, zaś Francja to przede wszystkim kraj „małżeński”. Rosja natomiast jest krajem, gdzie prawie wyłącznie szuka się pracy. Wszystko to ogłaszamy na oficjalnych spotkaniach, zapraszamy na nasze seminaria urzędników. Mogę powiedzieć, że nasze uwagi są wysłuchiwane i zmiany się dokonują, nawet jeśli nie zachodzi to tak szybko, jakbyśmy chcieli.
A.K.: Zaznaczyła Pani, że działalność „Perspektyw dla równości płci” ukierunkowana jest nie tylko na równouprawnienie kobiet.
I.A.: Tak, i w kontekście Białorusi jest to próba zrobienia czegoś nowego w kwestii równości płci. Przed nami istniały i zresztą nadal istnieją organizacje, zajmujące się tym problemem, ale ta ich działalność ograniczała się wyłącznie do problemów kobiet. Jasnym jest, że teoria równości płci właśnie od tego się rozpoczęła, ponieważ kobiety zawsze były szczególnie narażone na dyskryminację, uważane były wręcz za „drugą płeć”. Jednak świat się zmienił.
Oficjalna polityka w kwestii równości płci w Białorusi rozpoczęła się jeszcze w 1995 roku po Konferencji Pekińskiej. W ciągu piętnastu lat (1995–2010) w Białorusi przyjęto 15 dokumentów, ukierunkowanych na polepszenie ochrony socjalnej kobiet i dzieci. Jednak na dzień dzisiejszy takie wąskie, bardzo ograniczone rozumienie tego problemu jest już niemożliwe. Wychodzi na to, że rozwiązujemy problemy jednej płci kosztem pogorszenia sytuacji drugiej. Problematyka równości płci na szczeblu państwowym pozostaje tzw. „sprawą kobiet”, którą zajmuje się wyłącznie Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, czyli nadal ta kwestia rozpatrywana jest jedynie w sferze socjalnej. Inne ministerstwa, szczególnie siłowe, nie są dostatecznie aktywnie włączone w proces nagłośniania tego tematu. Obecnie nadszedł czas, aby do tej strategii wprowadzić poprawki. Jednak to, że o problemie mimo wszystko się mówi na szczeblu państwowym, również jest dobrym znakiem. W tym roku zostanie przyjęty kolejny plan państwowy, dotyczący równości płci. (Pod koniec maja w ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej Białorusi odbył się okrągły stół na temat „Realizacja polityki równości płci w Republice Białoruś”, jego uczestnicy omówili projekt Narodowego Planu Działań, Związanych z Zapewnieniem Równości Płci na lata 2011–2014. W spotkaniu uczestniczyły przedstawicielki kobiecych organizacji społecznych, Funduszu Narodów Zjednoczonych na Rzecz Dzieci (UNICEF) i Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych (UNFPA) – przyp. autorki). Za oczywisty plus tego planu uważam zapisy o konieczności opracowania Koncepcji, zapewniającej równość płci, metodologię prowadzenia programów państwowych w tym zakresie, ustaw o równych prawach mężczyzn i kobiet, profilaktyce przemocy domowej, mechanizmu finansowania z budżetu projektów organizacji społecznych, wsparcia dla szkół ojcowskich. Długoterminowa koncepcja jest niezbędna do tego, aby ujrzeć wielki cel, na który będzie pracował każdy kolejny plan, co zapewni ich kontynuację i konsekwencję.
Innym aspektem problemu jest to, że kwestią równości płci w Białorusi zajmują się wyłącznie organizacje kobiece. Sprzyja to opacznemu rozumieniu problemu. Na przykład nadal białoruskie sądy pozostawiają dzieci matkom, chociaż prawo daje do tego równe prawo obojgu małżonkom. Jednak sędziowie, którzy decydują o prawie opieki nad dzieckiem, pod wpływem ukształtowanego stereotypu częściej preferują kobiety. Są już jednak przypadki, kiedy prawo do opieki zostaje przyznane ojcom, czyli widać, że zachodzą postępy. Również nasze ustawodawstwo dzisiaj, pozwala brać urlopy wychowawcze nie tylko matkom – każdy członek rodziny może wziąć taki urlop zamiast matki. W 2008 roku statystyki pokazały, że z tego prawa skorzystało 3% mężczyzn.
Jednak proces wykorzenienia stereotypów ze społeczeństwa zachodzi bardzo wolno, dlatego że państwa i niezależne organizacje nie mają wyraźnie wypracowanej strategii. Wszyscy żyją od projektu do projektu, a należy wypracować strategie długoterminowe, potrzebne są nowe tematy, inicjatywy. My na przykład chcemy przyjąć do pracy w naszym stowarzyszeniu mężczyzn, bo jak można mówić o problematyce równości płci, jeśli w organizacji pracują same kobiety. Mężczyźni są nam niezbędni, gdyż potrzebne jest inne spojrzenie na problem. Dlatego też stopniowo, mam nadzieję, uda nam się pogłębić rozumienie kwestii równości płci w białoruskim społeczeństwie. Tak, są dane, świadczące o tym, że zostały wydłużone urlopy macierzyńskie, zwiększone zasiłki, ale równość płci polega nie tylko na tym. Na przykład obecnie rośnie odsetek mężczyzn, chcących uczestniczyć w wychowywaniu dzieci. Według mnie to bardzo dobry znak. Pojawiają się specjalne programy, zajmujące się tym, i to jest ważne.
A.K.: Czy można mówić o istnieniu w Białorusi nie tylko osobnych organizacji kobiecych, zajmujących się kwestią równości płci, ale też pełnowartościowego ruchu?
I.A.: Na razie nie. Podejmowaliśmy próby skonsolidowania się z innymi organizacjami, ale te inicjatywy zawsze były wnoszone z zewnątrz. Na przykład Amerykanie prowadzili projekt, w ramach którego była utworzona sieć białoruskich organizacji kobiecych. Jednak projekt się zakończył i sieć zniknęła. W odróżnieniu od organizacji proekologicznych lub oferujących pomoc zakażonym wirusem HIV, organizacje kobiece nie są połączone w stale działającą sieć. Jakiś czas temu przeczytałam artykuł, w którym autor mówił, że w Białorusi są liderzy feministek, są osobne inicjatywy feministyczne, ale nie ma polityki feministycznej. Całkowicie się z tym zgadzam. Aktywnie działamy, tworzymy projekty, prowadzimy programy, czyli istniejemy w przestrzeni publicznej. Jednak nie ma wyraźnego ruchu i wspólnej polityki. Na przykład widoczna jest proekologiczna polityka Białorusi. Jest rada społeczna, działająca przy Ministerstwie Ochrony Środowiska, wpływająca na podejmowanie decyzji, występuje choćby przeciwko budowie elektrowni atomowych. Natomiast nie ma czegoś takiego w sektorze równości płci. Powiem więcej, zdarzają się konflikty z organizacjami dla mężczyzn, co znowu pokazuje sprzeczność interesów kobiet i mężczyzn. Jednak powtórzę po raz kolejny, że Perspektywa dla Równości Płci nie identyfikuje siebie w 100% jako organizacji kobiecej, natomiast na razie nie widzę tego, z kim mamy próbować się połączyć w jakiś wspólny system.
A.K.: Na czym według Pani polegają szczególne aspekty kwestii równości płci w Białorusi, jeśli takie są?
I.A.: Jak już mówiłam wcześniej, najważniejsze jest to, że w Białorusi praktycznie nie rozumie się problemów mężczyzn w kwestii równości płci. U nas przede wszystkim ten problem dotyczy równouprawnienia kobiet. Przy czym na przykład w Europie już zrozumiano, że podejmowanie działań protekcyjnych wobec kobiet przeszkadza tak samo, jak dyskryminacja. Wymieńmy choćby ulgowe warunki, jakie są oferowane kobietom (zasiłki, dodatkowe dni wolne od pracy, jeżeli posiadają małe dziecko), które często są przeszkodą przy przyjęciu do pracy, gdyż pracodawcy to się nie opłaca. Kiedy kobieta trafia na rozmowę kwalifikacyjną, to nie pyta się jej wyłącznie o umiejętności zawodowe, ale również o małżeństwo, dzieci itd. „A jeśli ją przyjmę do pracy – myśli pracodawca – przeszkolę, a ona weźmie na trzy lata urlop macierzyński”. Chociaż obecnie niewiele kobiet bierze tak długi urlop macierzyński, gdyż w tym czasie można stracić swoje miejsce pracy lub kwalifikacje. W krajach zachodnich już to się rozumie i uwzględnia. A u nas do dnia dzisiejszego wierzy się, że te specjalne warunki chronią kobietę, chociaż tak naprawdę one raczej jej szkodzą. Kobiecie nie są potrzebne specjalne warunki, dajcie jej pracę, nie dyskryminujcie, kiedy już ją przyjmiecie, nie pytajcie, ile ma dzieci i czy planuje mieć więcej. Do tej pory słyszymy smutne opowieści młodych kobiet o tym, że w strukturach komercyjnych są zmuszane do podpisania oświadczenia, w którym zobowiązują się w ciągu trzech lat nie wychodzić za mąż i nie zajść w ciążę. Oczywiście kobiety je podpisują, bo potrzebują pracy. Ale mam nadzieję, że stopniowo osiągniemy postęp w świadomości społecznej.
Równość płci według mnie to kwestia jakości życia. Nie można mówić o jakości życia, jeżeli nie ma równego dostępu do źródeł informacji, edukacji, pracy. A równość płci jest właśnie częścią tego wszystkiego. Jeżeli będziemy dzielić zawody, uczucia na kobiece i męskie, to o żadnej jakości życia nie będzie można mówić. Nie można bazować na statystykach z poprzedniego wieku i porównywać dzisiejszych osiągnięć z tym, co było sto lat temu. Na przykład dzisiaj już nie mówimy o statystykach śmiertelności kobiet przy porodzie. W Białorusi położnictwo jest już na takim poziomie, że śmierć matki lub nowonarodzonego dziecka zdarza się niezwykle rzadko. Jeżeli coś takiego się przytrafia, jest to katastrofa. Trzeba jednak stawiać sobie nowe cele, rozwijać się. Na przykład dążyć do tego, żeby dostęp do usług medycznych wysokiej jakości był nie tylko w Mińsku, ale również choćby w Śmiłowiczach i Uszaczach.
Szczególną uwagę należy poświęcić temu, żeby przepisy, dotyczące równouprawnienia istniały nie tylko na papierze, ale były wykonywane w praktyce. Do tego niezbędna jest praca nad opinią publiczną, żeby pracodawca nawet nie rozważał kwestii płci kandydata przy przyjmowaniu do pracy. Tak naprawdę w każdym problemie istnieje aspekt płci, ale ludzie o tym nawet nie myślą. Na przykład problem AIDS: są różnice między tym, jak zarażają się kobiety, a jak mężczyźni. Albo problem przemocy – dla mężczyzn i kobiet znaczy to coś innego. Informowanie społeczeństwa to jedno z głównych zadań, w tym również dla organizacji kobiecych, zajmujących się równością płcią. Dlatego, że płeć i wiek są kryteriami, na podstawie których powinno się tworzyć wszystkie programy. Nie rozumiem dzisiaj programów, które są neutralne w stosunku do płci. Jest to według mnie krótkowzroczna strategia w kwestii płci.
A.K.: Wspomniała Pani, że na poziomie ustawodawstwa i statystyk rozumienie znaczenia kwestii równości płci w Białorusi w sposób oczywisty się zmieniło. Jak Pani zdaniem można przyspieszyć ten proces? Ile powinno minąć czasu, żeby zmienił się stosunek społeczeństwa do tego problemu?
I.A.: To będzie zależało od tego celu, który postawi przed sobą państwo. Widoczny postęp może nastąpić i za 50 i za 15 lat. Ważnym jest, aby wprowadzić politykę równości płci do przestrzeni publicznej. Gołym okiem widać, że kwestia równości płci w białoruskim społeczeństwie jest marginalizowana. Wiele osób nie widzi siebie w tym problemie. Jeżeli mówimy o problemie demograficznym, to w tej sferze działają wszyscy: MSW w obszarze migracji, Ministerstwo Zdrowia w kontekście długości życia ludności itd. Kiedy problem równości płci będzie zintegrowany w działalności kilku resortów, wtedy będzie miał przed sobą przyszłość. Kiedy pojawi się Wydział ds. Równości Płci w Ministerstwie Obrony, to myślę, że to będzie znakiem tego, że weszliśmy na nowy poziom nie tylko zrozumienia tego problemu w społeczeństwie, lecz także świadomości, że dotyczy on każdego z nas.
Iryna Alchouka, Alena Kopać