OMÓWIENIA. Brzydkie kaczątko
Michał Książek na marginesie książki Oto jest Kaśka
Myliłem cierpienie z bólem, przekonany, że są tym samym. Że to nieomal synonimy. Tymczasem ból składa się na cierpienie, tak jak na przykład klon składa się na las mieszany. Cierpienie to też tęsknota, wstyd, bezsilność, samotność. Zimno i różne rodzaje głodów. I choć wszystkie te negatywne uczucia zawierają ból, to nie są tym, czym okazuje się owo nieprzyjemne doznanie zmysłowo-emocjonalne związane z niszczeniem tkanek żywego organizmu. Chociażby z suchym trzaskiem własnych kości pękających z byle powodu.
Myliłem też szczęście z radością, to znaczy uważałem na co dzień, że musi wydarzyć się coś radosnego, żeby być szczęśliwym. Wszak wciąż oczekujemy niespodzianki, prezentu od losu, nagrody. A jednocześnie wiemy, że szczęście to także brak złych wydarzeń. Specyficzny rodzaj „niczego” nazywany „ulgą”. Albo „spokojem”. Na przykład brak kolejnych chorób, po trzecim zwyciężonym nowotworze. Kasia Wolińska, bohaterka książki Oto jest Kaśka, zapytana o najszczęśliwszy czas w swoim życiu, tak odpowiada Sylwii Stano: „Koniec przedszkola. Oprócz kilkunastu złamań nie pamiętam żadnej przykrości”.
To, co nastąpiło później jest pasmem perypetii, którymi można obdarzyć kilka dorosłych osób. Kruchej dziewczynce przydarzył się życiorys przeznaczony dla kilku silnych dojrzałych ludzi. Ta kumulacja smutku i radości w dziecięcej wówczas biografii zadziwia i zmienia czytelnika. Raz jeszcze eksponuje wartość życia, olśniewając prostymi prawdami. Że brzmi jak słyszana już historia? Być może nie przysłuchaliśmy się jej dość uważnie. Spójrzcie, ile wokół ludzi, którzy nie zrozumieli Brzydkiego kaczątka.
Dr Elżbieta Jelonek, lekarka: „Kaśka jest jednym z najcięższych przypadków opisywanych w literaturze medycznej. Wiele razy już stała pod ścianą. I przechodziła przez nią”. Ta ściana to metafora śmierci. Jelonek dodaje, że przy ciężkim zespole chorobowym i dodatkowych schorzeniach jej pacjentka jest fenomenem. Podkreśla przy tym: „Nie widziałam, żeby ktoś tak cieszył się życiem, czerpał garściami. Cierpienie jakoś przenika się w tej opowieści z radością, dając wielką nadzieję”.
W historii kultury cierpienie jest często karą za grzechy bądź za naruszenie tabu. Dla chrześcijan bywa sensem życia. W medycynie jest serią długotrwałych negatywnych doznań organizmu. W genetyce ekspresją odbiegającego od zwyczajnych kodu genetycznego. W ekologii ogniwem łańcucha pokarmowego. Według Viktora Frenkla, ojca logoterapii, cierpienie to jedno z zadań stojących przed człowiekiem na drodze do satysfakcji z życia. Dla Kasi Wolińskiej jest normą, która nauczyła ją celebrować radość i żyć nieomal hucznie. „Nie ma czasu do stracenia” – pisze w dedykacjach do książki o sobie. I uczy radości.
Czyli czego? Najprostsze definicje mówią: radość to stan emocjonalny, który wyraża w świadomości uczucie całkowitego spełnienia. Jest synonimem szczęścia, w rozumieniu potocznym, towarzyszącym zabawie, zadowoleniu lub satysfakcji z przeżywanych doznań, wykonywanych czynności lub przywoływanych w pamięci wspomnień.
Literatura, która przydarza się w życiu nie jest jak zwykła książka. Nie można jej po prostu odłożyć. Pracuje w nas jak larwa motyla, jak nasiono z upartym wszędobylskim kiełkiem. Rośnij kiełku, rośnij. Leć motylku. Płyń łabędziu.
Michał Książek
Kultura Enter
14 lutego 2022