Strona główna/ROZMOWA. Rosja – Ukraina: czy rozpoczęła się wojna w Europie?

ROZMOWA. Rosja – Ukraina: czy rozpoczęła się wojna w Europie?

Na pytania francuskiego analityka Alaina Boineta odpowiada ukraińska politolożka Oksana Mitrofanowa, która przez ostatnie dwa lata prowadziła wykłady i badania w ramach narodowego programu Narodowego Instytutu Języków i Kultur Orientalnych (INALCO) w Paryżu, autorka książki Francja–Ukraina: historia stosunków dyplomatycznych i militarnych. 1991–2023 (Fundacja Maison des Sciences de l’Homme, 2024). Regularnie udziela komentarzy dla LCI i France 24, a także dla ukraińskiego kanału TV Priamyj, autorka licznych publikacji na łamach popularnych francuskich dzienników „Le Monde” i „Libération”.

Alain Boinet: Po rosyjskiej agresji na Ukrainę 24 lutego 2022 roku mieszkańcy waszego kraju od ponad dwóch lat stykają się ze skutkami wojny we wszystkich jej formach. Jakie są te skutki dla ludności?

Oksana Mitrofanowa: To jest trudne pytanie. Można mówić o bezpośrednich skutkach wojny w Ukrainie, kiedy w letni słoneczny dzień pociski kierowane i bomby lotnicze zabijają moich rodaków oraz niszczą infrastrukturę krytyczną i domy mieszkalne, ale można także mówić o takich skutkach jak spadek PKB, „dziury demograficzne” lub zespoły stresu pourazowego u znacznej liczby nie tylko żołnierzy, lecz także ludności cywilnej.

Fundamentalnym skutkiem wojny jest rujnacja życia codziennego Ukraińców: ich rodzin, ich domów, ich losów; wygnanie, ubóstwo, utrata pracy i więzi społecznych; fatalny stan psychiczny ze względu na niszczące codzienne bombardowania i utraty bliskich, rodziny, przyjaciół; życie milionów z nas pod okupacją lub nawet przejście przez próbę deportacji. To, co nas dręczy, to nieokreśloność istnienia, gdyż nawet następna godzina lub wręcz trwająca minuta może być tą ostatnią…

Oprócz strat, których doznali sami Ukraińcy, są także znaczące szkody, które ponosi państwo: rujnowanie infrastruktury krytycznej, niszczenie zasobów mieszkaniowych, rozkradanie żyznych terenów, burzenie zakładów oświaty i ochrony zdrowia, kryzys ekologiczny. Żeby poradzić sobie z tą sytuacją, państwo zmuszone jest do podejmowania niepopularnych decyzji, takich jak podnoszenie podatków i mobilizacja mężczyzn na front. Wszystko to jest podwójnym ciężarem dla obywateli Ukrainy. I wszystko to dzieje się w Europie w XXI wieku!

Straty Ukrainy przez wojnę do czerwca 2024 roku wyniosły prawie 500 miliardów dolarów. Świadczy o tym zarówno wspólne oświadczenie państw G7 po szczycie w Indiach, jak i oceny Banku Światowego.

Kwota bezpośrednich szkód wyrządzonych ukraińskiej infrastrukturze tylko podczas wojny (na przykład wysadzenie przez Rosję Kachowskiej Elektrowni Wodnej 6 czerwca 2023 roku) osiągnęła w styczniu 2024 roku prawie 155 miliardów dolarów. Nie zapominajmy też, że część infrastruktury krytycznej ukraińskiej gospodarki znajduje się obecnie pod kontrolą Rosji, na przykład Zaporoska Elektrownia Jądrowa, największa elektrownia jądrowa w Europie.

Rosja powinna zapłacić za zniszczenie Ukrainy i śmierć Ukraińców. Wysiłki wspólnoty międzynarodowej powinny być skierowane na to, by zmusić państwo agresora do wypłacenia znaczących reparacji. Niezbędny jest przejrzysty mechanizm kompensacji. Dlatego popieramy decyzję liderów grupy G7 o tym, że rosyjskie aktywa zostaną zamrożone do czasu, aż Rosja zakończy wojnę wobec Ukrainy i zapłaci za wyrządzone przez siebie szkody. Te środki mogą być przekazane Ukrainie w celu odbudowy gospodarki i życia społecznego naszego kraju.

Ponadto należy zwiększyć skalę sankcji wobec Rosji, żeby ograniczyć dochody, które państwo rosyjskie czerpie ze swojej wojny. Bez takich działań istniałoby ryzyko, że gospodarka europejska i światowa w mniej lub więcej długofalowej perspektywie również zetkną się ze skutkami wojny w Ukrainie.

Mówiąc bardziej o konkretach, część pierwszego rozdziału swojej książki napisałam w grudniu 2022 roku w Kijowie w ciemności, bez prądu i przy dźwiękach wybuchów. Kiedy jestem w Ukrainie, nie spieszę się do schronu w korytarzu budynku i słyszę wszystkie wybuchy, widzę dym po bombardowaniu. Gra w rosyjską ruletkę? Zabiją nas podczas tego ataku czy nie?

Moja 70-letnia sąsiadka pracowała w ogródku przy rodzinnym domu w obwodzie sumskim i została ciężko ranna podczas ostrzału rosyjskimi Gradami, jest po kilku operacjach i ma unieruchomioną rękę. Moja koleżanka ze studiów na wydziale historycznym Uniwersytetu Kijowskiego im. Szewczenki straciła męża i brata. Zostali zmobilizowani do ukraińskiej armii i zginęli. Ukraińska badaczka w moim wieku, zwyciężczyni programu dla naukowców PAUSE, właśnie napisała mi o swoim mężu, ukraińskim żołnierzu, który zginął, a ona nie może znaleźć jego ciała. Nie wiem, co na to odpowiedzieć.

W swojej książce cytuje pani Juliena Ploucharta, nauczyciela języka francuskiego, który był w Kijowie w momencie ataku Rosji. Powiedział pani, że poczuł wtedy, że w społeczeństwie ukraińskim pojawia się świadomość tego, że istnienie narodu jest ściśle związane z losem armii. Czy może pani opowiedzieć o tym coś więcej i jak to odbywa się dzisiaj?

Od pierwszych dni wojny Siły Zbrojne Ukrainy zawsze były kojarzone z obroną ukraińskiej ludności, suwerenności narodowej i integralności terytorialnej. Ten fakt, że w trzecim roku wojny przeciwko wrogowi, który wielokrotnie przewyższa nas pod względem terytorium, żywej siły i uzbrojenia, Ukraina nie tylko wytrzymała, lecz także rozwija się i przygotowuje do akcesji do Unii Europejskiej, świadczy o głębokim przekonaniu zwykłych ludzi, ukraińskich obywateli co do słuszności tego wyboru historycznego i geopolitycznego oraz o ich pewności co do sił ukraińskiej armii.

Wielu Ukraińców ma krewnych, przyjaciół i znajomych, którzy walczą teraz w szeregach Sił Zbrojnych. W takich warunkach nie można mówić ani o rozpadzie armii, ani tym bardziej o powszechnej chęci ukraińskich obywateli, by uchylić się przed obowiązkiem obrony ojczyzny.

Na początku wojny w 2022 roku badania opinii publicznej wykazały, że poziom zaufania do Sił Zbrojnych wynosił 94–96%. Zgodnie ze stanem na grudzień 2023 roku największym zaufaniem Ukraińców cieszyły się Siły Zbrojne – 94% pozytywnych opinii. Ogólny stosunek do Sił Zbrojnych w pierwszej połowie 2024 roku się nie zmienił. Pod koniec marca, zgodnie z badaniami Centrum Razumkowa, ukraińska armia cieszyła się zaufaniem 96% respondentów. Taki poziom poparcia nie jest oznaką daleko posuniętej militaryzacji ukraińskiego społeczeństwa, w odróżnieniu od rosyjskiego. Jest raczej hołdem dla sławnej przeszłości historycznej Kozaków, którzy zawsze bronili ukraińskiej ziemi przed napadami, a także dla bohaterskiego oporu Kijowa wobec nawały mongolskiej w czasach średniowiecznej Rusi. Co więcej, wojna rozpętana przez Rosję obecnie kojarzy się właśnie z nawałą mongolską. Sprzeciw Ukraińców ma swoje korzenie w specyficznym mentalnym uniwersum, w naszym sprzeciwie wobec tego, co kojarzymy ze Złem i Ciemnością. Idziemy w ślady naszych przodków.

Europa Zachodnia po zakończeniu II wojny światowej żyła w pokoju. Europa Wschodnia przez długi czas żyła pod totalitarnym reżimem Związku Radzieckiego, od którego uwolniła się prawie 25 lat temu [podane za oryginałem – red.]. Ukraina jest obecnie jedynym państwem, które prowadzi wojnę na kontynencie europejskim. Dlaczego Ukraińcy walczą i jakimi wnioskami może pani podzielić się z naszymi czytelnikami?

Oczywiście wojna przyspieszyła kształtowanie się ukraińskiego narodu politycznego. Zrozumieliśmy, że w kraju są ludzie zdolni do zachowania i umocnienia integralności kraju i dokonania jednoznacznego wyboru cywilizacyjnego w sprawie przyszłości Ukrainy jako nieodłącznej części Europy. Pojawia się myśl, że to właśnie niedocenienie nowej ukraińskiej generacji politycznej popchnęło Putina do wojny, gdyż rosyjski dyktator uważał, że Ukraina jest osłabiona i jeszcze nie wyrwała się z rosyjskiej orbity cywilizacyjnej. Wojna okazała się niepowtarzalną okazją, aby w sensie mentalnym, politycznym i gospodarczym zrzucić z siebie kajdany, które od trzystu lat wiązały nas z Rosją. Dostaliśmy też unikatową szansę na zbudowanie na nowych zasadach współczesnego, innowacyjnego państwa, gdzie prawa człowieka i wzajemna pomoc należą do priorytetów. Europa z kolei podąża pokojowym i stabilnym kursem właśnie dlatego, że Ukraina stoi na drodze Putina na Zachód.

Po upadku Związku Radzieckiego z racji niedoszacowania przez europejskie państwa potencjału i roli Ukrainy nasz kraj znalazł się w „szarej strefie” polityki europejskiej. Nie dziwi zatem to, że w ciągu ostatnich trzydziestu lat Rosja była w stanie wywierać głęboki wpływ na ukraińskie elity, instalując tam swoich agentów, podczas gdy NATO i Unia Europejska generalnie nie postrzegały Kijowa jako potencjalnego partnera. Mamy nadzieję, że wojna stanie się chwilą prawdy dla europejskich polityków i że tak zwany czynnik ukraiński stanie się rzeczywistością dla wszystkich krajów europejskich, a także dla Unii Europejskiej i NATO. Mamy nadzieję na szybką akcesję Ukrainy do Unii Europejskiej. Proszę nie zapominać o tym, że naród ukraiński dosłownie płaci krwią za swój europejski wybór.

Co pani zdaniem jako naukowczyni, badaczki jest stawką w wojnie w Ukrainie, ale także w Europie i świecie?

Nie jest to konflikt lokalny ani konfrontacja regionalna. To nie jest wojna o miasto czy region ani wojna o zasoby, nawet jeśli Rosja dąży do tego, aby zagarnąć sobie ich część. Nie jest to nawet wojna zemsty wpisana w historię imperialną, tylko przede wszystkim wojna o wybór cywilizacyjny. Putin zamierza prowadzić ostrą, długoterminową konfrontację z Zachodem, który uważa za cywilizacyjnego antagonistę Rosji. Wszystko w Rosji – czy to polityka, czy to gospodarka i, rzecz jasna, armia – podporządkowane jest eschatologicznej chimerze zniszczenia cywilizacji zachodniej. Nawet religia wykorzystywana jest do uzasadnienia „świętej wojny” przeciwko Zachodowi. Dlatego marne i naiwne są nadzieje, że Putin ograniczy się do wschodniej Ukrainy czy nawet zadowoli się połknięciem Donbasu. To są mrzonki.

Upadek Ukrainy otworzy przed armią rosyjską drogę na Zachód. I nie będzie chodziło tylko o okupację krajów, których władze z jakiegoś powodu nie są lubiane przez Moskwę. Będzie to oznaczało zniszczenie środowiska życia, przemysłu, rolnictwa, zakładów oświaty i ochrony zdrowia, powtórzenie wszystkiego, co dzieje się teraz w Ukrainie. Będzie to oznaczało kompletne zniszczenie kultury, mentalności i duchowości Zachodu. Czasami można odnieść wrażenie, że Putin zamierza powtórzyć kampanię przeciw Europie rozpoczętą przez Mongołów. Dlatego też Europa i świat powinny zjednoczyć wysiłki, aby cywilizacja nie upadła pod ciosami nowych barbarzyńców, którzy lekceważą prawo międzynarodowe, zasadę nietykalności granic i suwerenności narodowej.

Zachodni liderzy mówią, że Ukraina nie powinna przegrać i dlatego należy ją wspierać. Czy ta pomoc jest wystarczająca, dobrze dobrana, udzielana we właściwym czasie?

Inwestycje i pomoc Ukrainie zapewniają nie tylko ocalenie samego ukraińskiego państwa i jego obywateli, lecz także obronę Zachodu. Każdy bowiem kraj (zwłaszcza spośród tych graniczących z Rosją) może stać się następną ofiarą rosyjskiej wojny agresywnej. Dając wsparcie dla Ukrainy, w tym dla jej sektora obronnego, Zachód inwestuje we własne bezpieczeństwo. Wojna w Ukrainie jest zasadniczo nowa: jest to pierwsza wojna XXI wieku. Tak się składa, że Ukraińcy to jedyny naród, który zdobył to unikatowe doświadczenie. Dla Zachodu lekcje z wojny w Ukrainie mogą być przydatne w ulepszaniu strategii wojskowych, aktualizowaniu zakresu broni, ochronie przed falami cyberataków i ataków informacyjnych w ramach „wojny hybrydowej”. Biorąc pod uwagę dynamikę rosyjskiej machiny wojskowej i olbrzymie zasoby ludzkie, które Rosja wykorzystuje przeciwko Ukrainie, nasze państwo odczuwa stałą potrzebę wzmacniania swoich zdolności obronnych. Nasi partnerzy dysponują potężnymi, nowoczesnymi systemami uzbrojenia, które już teraz mogłyby chronić wszystkie regiony Ukrainy.

W warunkach konfrontacji zbrojnej z Rosją, która jest dużo potężniejszym od nas przeciwnikiem, wszelka pomoc zewnętrzna pozwala na ochronę miast i wsi, ratowanie ludzkiego życia i zachowanie infrastruktury oraz wyzwalanie okupowanych terytoriów. Zachodnia pomoc ma bezpośredni wpływ na życie żołnierzy i cywilów w Ukrainie. Opóźnienie tej pomocy oznacza kolejną ofiarę, kolejną okupację, kolejne zniszczenie infrastruktury. Krytycznie potrzebujemy systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, aby zabezpieczyć duże miasta i obszary przygraniczne, na które codziennie spadają salwy rosyjskich pocisków. Krytycznie potrzebujemy skutecznych systemów obrony przeciw rakietom i dronom, aby zachować infrastrukturę krytyczną, ponieważ rosyjskie ataki powietrzne zniszczyły lub znacznie uszkodziły największe ukraińskie elektrownie cieplne i wodne. W wyniku rosyjskich bombardowań Ukraina straciła ponad 9 GW mocy wytwórczej, jak poinformował na początku czerwca tego roku ukraiński premier Denys Szmyhal

Rosja celowo tworzy katastrofalne warunki życia dla ukraińskiej ludności cywilnej, zwłaszcza w przededniu zimy. Krytycznie potrzebujemy rozwiązań technologicznych, które ochronią nas przed kierowanymi bombami lotniczymi używanymi przez Rosję do niszczenia Charkowa i innych naszych miast położonych blisko linii frontu. Im bardziej systematyczna i znacząca będzie pomoc ze strony partnerów Ukrainy, tym większe będą szanse na powstrzymanie rosyjskiej inwazji. Jest to konieczne zarówno dla Ukrainy, jak i dla Zachodu, dla ratunku wszystkich.

Jak pani analizuje obecny układ sił między Ukrainą a Federacją Rosyjską, która prowadzi ofensywę, i jak Ukraina może przeciwdziałać Federacji Rosyjskiej i ją pokonać?

Wychodzimy z założenia, że Rosja jest znacznie większa od Ukrainy, zarówno pod względem terytorium, jak i zasobów. Rosyjska koncepcja wojny opiera się na wykorzystaniu znacznych zasobów ludzkich i materialnych. Oznacza to masową produkcję rakiet i pocisków artyleryjskich oraz wykorzystanie mięsa armatniego. Obserwujemy stosowanie tych zasad rosyjskiej strategii wojskowej na froncie przez całą wojnę. Rosjanie mają do dyspozycji wszystko: elitarne jednostki piechoty morskiej, brygady zmotoryzowane, a także bataliony szturmowe złożone z jeńców…

Ukraina nie ma takich zasobów ludzkich i dlatego chce zapobiec poważnym stratom. Nie możemy też stracić terytorium. Utrata nawet niewielkiej miejscowości ma kluczowe znaczenie dla prawowitości naszego państwa. W Rosji utrata całego regionu może pozostać niezauważona. W takiej sytuacji Ukrainie pozostaje wybór zaawansowanej technologicznie wojny asymetrycznej, w której jej celem jest zniszczenie baz rosyjskiej armii i kompleksu obronnego. Przykład Floty Czarnomorskiej pokazuje znaczące rezultaty strategii tej asymetrycznej wojny. W wyniku ataków dronów morskich Rosja straciła nawet swój okręt flagowy, nie wspominając o dużych okrętach desantowych i innych jednostkach rosyjskiej marynarki wojennej. Wydaje się, że taka taktyka jest również skuteczna w niszczeniu rosyjskich obiektów wojskowych, z których wystrzeliwane są m.in. pociski rakietowe.

Skuteczność wojny asymetrycznej mogłaby zostać znacznie zwiększona, gdyby partnerzy Ukrainy w odpowiednim czasie dostarczyli potężną broń i zaostrzyli sankcje, zwłaszcza wobec rosyjskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego. Kluczem do ukraińskiego zwycięstwa jest współpraca z partnerami i opanowanie sztuki prowadzenia wojny w XXI wieku.

Jest pani specjalistką w dziedzinie stosunków francusko-ukraińskich, w szczególności w kwestiach geopolitycznych i obronnych. Czy może pani krótko podsumować dla nas główne etapy tych stosunków po uzyskaniu niepodległości w sierpniu 1991 roku i opisać stan współpracy między naszymi krajami dzisiaj?

Trudno jest dokładnie ocenić stan stosunków francusko-ukraińskich przed 1991 rokiem, ponieważ wtedy Francja była niepodległym państwem, pełnoprawnym podmiotem prawa międzynarodowego, podczas gdy Ukraina była republiką radziecką w ramach ZSRR, a zatem miała zupełnie inny status. Innymi słowy, w tamtym czasie większość Francuzów postrzegała Ukraińców jako obywateli ZSRR. Według byłego ambasadora Francji w Ukrainie Philippe’a de Suremaina problem, który tradycyjnie leżał u podstaw stosunków między Kijowem a Paryżem, polegał na tym, że dla niektórych francuskich polityków niepodległość Ukrainy była jedynie „wypadkiem historii”. Były prezydent Francji Valéry Giscard dEstaing powiedział na przykład, że Ukraina jest dla Rosji „tym, czym region Rodan-Alpy dla Francji”. Czynnik ten miał pewien wpływ na kształtowanie francusko-ukraińskich stosunków dwustronnych, a także był odczuwalny w rozmowach z niektórymi francuskimi badaczami i dyplomatami. Z kolei ambasador Philippe de Suremain, zapytany przez swoich kolegów, dlaczego tak naprawdę chce pracować w Ukrainie, udzielił zwięzłej, ale bardzo precyzyjnej odpowiedzi: „wystarczy spojrzeć na mapę Ukrainy, aby zrozumieć jej znaczenie dla Europy”.

Uzyskanie przez Ukrainę niepodległości przyczyniło się do rozwoju stosunków Francji z Ukrainą na poziomie międzypaństwowym. W ciągu trzech dekad niepodległości Ukrainy ukształtowało się pokolenie Ukraińców, którzy nie doświadczyli życia w systemie radzieckim, i pokolenie to nie jest już nosicielem sowieckiej mentalności. Ponadto dla młodych ludzi we Francji obecność Ukrainy na politycznej mapie Europy stała się codziennością, a młodzi ludzie nie za bardzo przejmują się historycznymi „mitami”, bardziej interesuje ich odkrywanie współczesnej Ukrainy. Wkrótce to właśnie ci młodzi ludzie, dzisiejsi studenci, jutrzejsi politycy i dyplomaci, którzy nie myślą przez pryzmat historycznych stereotypów, będą definiować stosunki dwustronne.

W ewolucji stosunków francusko-ukraińskich ważne jest, aby pamiętać o codziennej żmudnej pracy francuskich i ukraińskich dyplomatów nad rozwojem stosunków dwustronnych. W pewnym stopniu to właśnie oni zadecydują o tym, czy relacje te pozostaną wyłącznie na poziomie deklaracji politycznych, czy też rozwiną się we współpracę między oboma państwami w wielu dziedzinach. Przykładowo, byli stypendyści francuskich programów współpracy uniwersyteckiej pracują obecnie w ukraińskich instytucjach publicznych, instytucjach prywatnych i francuskich firmach w Ukrainie. Z drugiej strony, byli ukraińscy stypendyści francuskich programów naukowych, doktoranci, kontynuują współpracę naukową z francuskimi jednostkami naukowymi jako doświadczeni badacze. W ten sposób ukraińska nauka stopniowo staje się integralną częścią nauki europejskiej. Dążenie Unii Europejskiej do tworzenia zespołów badawczych z różnych krajów tylko zintensyfikuje ten proces.
Przypomnę o najbardziej znaczących faktach w stosunkach francusko-ukraińskich po 1991 roku:

  • 27 grudnia 1991 r. – uznanie niepodległości Ukrainy przez Francję;

  • 5 grudnia 1994 r. – nota werbalna Francji powtarzająca zobowiązania zawarte w Memorandum Budapeszteńskim wraz z listem prezydenta Francji Françoisa Mitterranda;

  • 2–4 września 1998 r. – wizyta w Ukrainie prezydenta Francji Jacquesa Chiraca (doskonała ilustracja powiedzenia „lepiej raz zobaczyć niż sto razy usłyszeć”);

  • 2005 r. – zniesienie wiz do Ukrainy dla obywateli Unii Europejskiej;

  • 2014 r. – realizacja formatu normandzkiego;

  • 2017 r. – zniesienie wiz dla obywateli Ukrainy podróżujących do Unii Europejskiej z paszportami biometrycznymi.

Wreszcie najważniejsze to obecna pomoc Ukrainie ze strony Francji podczas rosyjskiej inwazji.

Interesujące jest to, że Emmanuel Macron, który w 2022 roku znalazł się pod ostrzałem za rozmowy telefoniczne ze swoim rosyjskim odpowiednikiem (który rozpętał na ukraińskiej ziemi wojnę o wysokiej intensywności), niespodziewanie stał się pierwszym prezydentem Republiki Francuskiej, który dopracował długoterminową francuską strategię wobec Ukrainy. Strategia, o której mowa, bazuje na trzech filarach. Po pierwsze, wsparcie Ukrainy w uzyskaniu statusu kandydata do Unii Europejskiej i przeprowadzenie w Ukrainie reform, które pozwolą jej stać się pełnoprawnym członkiem UE. Po drugie, poparcie dla przystąpienia Ukrainy w przyszłości do NATO po spełnieniu odpowiednich warunków. Wreszcie, utworzenie francuskiego zespołu ds. odbudowy Ukrainy pod kierownictwem Pierre’a Heilbronna, specjalnego wysłannika prezydenta Republiki Francuskiej. Jego misja już działa w obliczu obecnych wyzwań, ponieważ jest już w stanie skierować francuską pomoc na pilną odbudowę ukraińskich szpitali zniszczonych przez wojnę i pomóc w rozwiązywaniu problemów stojących przed ukraińską infrastrukturą energetyczną w wyniku celowych rosyjskich bombardowań. Warto dodać, że Pierre Heilbronn szybko dostrzegł ukraińskie postępy w dziedzinie cyfryzacji i możliwość wykorzystania przez Francję ukraińskiego know-how. Tak naprawdę chodzi nie tylko o politykę pomocową Francji, lecz także o zdefiniowanie obszarów wzajemnie korzystnego partnerstwa.

We wrześniu 2023 r. Jean-Louis Bourlanges, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych francuskiego Zgromadzenia Narodowego, w wywiadzie dla mojej książki powiedział: „Ukraina potrzebuje przyjaciół i pomocy, a nie grabarzy”. W rzeczywistości w wojnie o wysokiej intensywności prowadzonej przeciwko potężnemu przeciwnikowi priorytetem Ukrainy jest przetrwanie jako suwerenne państwo i naród. Pomoc ze strony naszych europejskich partnerów jest niezbędna dla funkcjonowania państwa ukraińskiego. Dlatego Ukraińcy zastanawiają się, czy strategia prezydenta Macrona wobec ich kraju zostanie utrzymana, jeśli dojdzie do znaczących zmian w układzie sił w Zgromadzeniu Narodowym.

Moim skromnym zdaniem przywódcy Zjednoczenia Narodowego we Francji powinni odwiedzić Ukrainę nie po to, by rozmawiać z politykami, ale przede wszystkim po to, by dowiedzieć się o codziennej rzeczywistości od zwykłych Ukraińców. Dlaczego nie odwiedzić przedmieść Kijowa i nie zobaczyć na własne oczy zniszczone przez wojnę miejscowości? Pani Le Pen mogłaby porozmawiać z dziećmi podczas lekcji w podziemnym schronie szkolnym, omawiając wyzwania codziennego życia z przesiedlonymi ukraińskimi rodzinami. Pan Jordan Bardella, młodszy niż niepodległa Ukraina, mógłby porozmawiać z naukowcami i zrozumieć, dlaczego moi koledzy, wykładowcy historii na Uniwersytecie Szewczenki, którzy nie podlegają mobilizacji, zgłosili się na ochotnika, by ryzykować życie na froncie. Kto wie, być może doświadczenie ukraińskiej rzeczywistości pomogłoby wszystkim francuskim politykom zrozumieć, że strategia odważnie zainicjowana przez prezydenta Macrona wobec Ukrainy zasługuje na kontynuację w perspektywie krótko-, średnio- i długoterminowej, niezależnie od tendencji francuskiej polityki. Byłby to silny sygnał ze strony francuskiej klasy politycznej dla przywódców Ukrainy i jej społeczeństwa.

11–12 czerwca w Berlinie odbyła się trzecia międzynarodowa konferencja poświęcona odbudowie Ukrainy. Czy to właściwy moment, czy można teraz rozpocząć odbudowę? Czy pani zdaniem jest to konieczność, symbol, niezbędna perspektywa?

Każde międzynarodowe wydarzenie wspierające Ukrainę jest jednocześnie pilną koniecznością, symbolem solidarności i perspektywą przyszłej odbudowy i rozwoju kraju. Konferencja w sprawie odbudowy Ukrainy (URC2024), która odbyła się w Berlinie w dniach 11–12 czerwca 2024 roku, nie była wyjątkiem. Bardzo potrzebujemy strategii rozwoju naszego kraju, tym bardziej, że 25 czerwca rozpoczynają się negocjacje w sprawie przystąpienia Ukrainy do UE. Kontynuacja wojny niesie ze sobą poważne ryzyka i wyzwania, szczególnie w sektorze energetycznym. Rosja niszczy ukraiński system produkcji energii elektrycznej i inną infrastrukturę krytyczną, zagrażając życiu i zdrowiu milionów obywateli w obliczu zbliżającej się zimy. Jest to w istocie presja psychologiczna wywierana na ukraińską ludność pozbawioną elektryczności, wody i ogrzewania. W tym kontekście pomoc naszych partnerów nie jest po prostu ważna – jest ona wręcz życiową koniecznością.

Z symbolicznego punktu widzenia konferencja berlińska ma duże znaczenie. W końcu przekonaliśmy się, że nasi partnerzy zamierzają nadal wspierać Ukrainę nie tylko słowami, ale także tworząc warunki niezbędne do integracji naszego państwa z Unią Europejską i do światowej integracji gospodarczej. Nieprzypadkowo hasło konferencji brzmiało: „Zjednoczeni w obronie. Zjednoczeni w odbudowie. Razem silniejsi”.

Ukraina dąży do rozwoju technologicznego, dlatego tak cieszy nacisk, jaki uczestnicy konferencji położyli na innowacyjne projekty infrastrukturalne, których wdrożenie uczyni nasz kraj aktorem zmian gospodarczych i technologicznych na kontynencie.

Głównym celem konferencji było „skonsolidowanie dalszego międzynarodowego wsparcia dla odbudowy, rekonstrukcji, reform i modernizacji Ukrainy”. Obejmuje to pomoc doraźną w celu zaspokojenia podstawowych potrzeb, wdrażanie projektów rozwojowych, tworzenie atrakcyjnych warunków dla biznesu i inwestorów oraz aktywny udział społeczeństwa obywatelskiego w procesie odbudowy. (…) Podejście polegające na tworzeniu atrakcyjnych warunków dla przedsiębiorstw i inwestorów oraz rozwijaniu inicjatyw obywatelskich okazało się nieocenione, ponieważ pozwala nam myśleć o długoterminowym rozwoju Ukrainy, a nie tylko reagować na doraźne potrzeby kraju ogarniętego wojną. Błędem jest zatem uważać, że data konferencji została źle wybrana ze względu na to, że w bardzo bliskim odstępie, w dniach 15 i 16 czerwca, odbył się Szczyt Pokoju w Szwajcarii. W rzeczywistości oba wydarzenia są ściśle ze sobą powiązane. Celem szczytu było znalezienie politycznego modelu osiągnięcia sprawiedliwego pokoju, podczas gdy konferencja w sprawie odbudowy Ukrainy miała na celu znalezienie modelu rozwoju gospodarczego Ukrainy, który umożliwiłby jej nie tylko jak najszybszą odbudowę, ale także włączenie się w procesy europejskiej i światowej integracji gospodarczej. Nieprzypadkowo prace Konferencji odbywały się zarówno w formie spotkania międzyrządowego, jak i forum odbudowy. (…)

Ta konferencja, w której Ukraina uczestniczyła jako kandydat do członkostwa w UE, stała się praktyczną platformą do przekształcenia Ukrainy w stabilne państwo. Perspektywy dotyczą nie tylko sektora obronnego (a jednym ze sposobów osiągnięcia tego celu jest tworzenie wspólnych przedsięwzięć w zakresie produkcji broni, co było również omawiane na konferencji), ale także małych i średnich przedsiębiorstw oraz samorządów. Na przykład przyjęto projekty wspierające mały i średni biznes w Ukrainie (SME Resilience Alliance for Ukraine) z zadeklarowaną kwotą 7 mld euro. Drugi pod względem wielkości pakiet pomocowy stanowią umowy gwarancyjne i dotacyjne w ramach komponentu inwestycyjnego programu Ukraine Facility o łącznej wartości 1,4 mld euro. Niewątpliwie przyczyni się to do stabilności gospodarczej i społecznej zarówno Ukrainy, jak i całej Europy.

Jak pani chciałaby zakończyć nasz wywiad?

Chcę, żeby wojna się skończyła.

Paryż, czerwiec 2024 roku

Oryginał publikacji: Défis Humanitaires

Wersja ukraińska: Borysfen Intel

Z języka ukraińskiego przetłumaczył Andrij Saweneć

Kultura Enter 2024/03
nr 110

Ukraińska politolożka dr Oksana Mitrofanova.