SĄSIEDZI. KINO. „Radviliada”. Rozmowa z Ramunė Rakauskaitė
„Radziwiłłowie są w pewnym sensie dynastią międzynarodową. Dlatego na Białorusi uważa się ich za Białorusinów, w Polsce za Polaków, a na Litwie za Litwinów” ‒ twierdzi Ramunė Rakauskaitė, reżyserka filmu dokumentalnego „Radviliada”, który na Litwie miał premierę w 2014 roku, ale w Polsce pokazany został po raz pierwszy dopiero w 2016 roku, najpierw w Ambasadzie Republiki Litwy w Warszawie, a potem pod koniec ubiegłego roku w Lublinie. Film opowiada o trzech przedstawicielach rodu Radziwiłłów i nawiązuje do szesnastowiecznego poematu Jana Radwana „Radivilias”, napisanego ku chwale Mikołaja Radziwiłła „Rudego”. Producentem filmu jest znany litewski dokumentalista Arūnas Matelis.
Antoni Radczenko: Kto wpadł na pomysł filmu o Radziwiłłach?
Ramunė Rakauskaitė: Pomysł wypłynął od litewskiego Ministerstwa Kultury, które ogłosiło konkurs na film o Radziwiłłach. Studio filmowe Nominum, kierowane przez znanego litewskiego dokumentalistę Arūnasa Matelisa (w 2005 roku jego film Before Flying Back to the Earth zdobył mnóstwo międzynarodowych nagród oraz był litewskim kandydatem do Oscara), postanowiło wziąć w tym konkursie udział. To wtedy rozpoczęliśmy naszą filmową podróż po historii rodziny Radziwiłłów.
Skąd czerpaliście wiedzę i inspiracje?
Zatrudniliśmy świetnych konsultantów, historyków. Niektórzy poświęcili połowę życia Radziwiłłom. Poza tym sami szukaliśmy materiałów, przeczytaliśmy mnóstwo dokumentów. Szybko zrozumieliśmy, że nie da się opowiedzieć w jednym filmie o wszystkich Radziwiłłach, dlatego postanowiliśmy skupić się na XVI wieku. To były czasy: Mikołaja Radziwiłła „Rudego”, Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła „Czarnego” oraz Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła „Sierotki”.
Który z bohaterów wywarł na Pani największe wrażenie?
W trakcie pisania scenariusza najbardziej spodobał mi się Radziwiłł „Czarny”, ponieważ w czasie dosyć krótkiego żywota [1515‒1565] dokonał tyle, ile inni nie daliby zrobić w ciągu stu lat. To była naprawdę bardzo silna osobowość, o radykalnym myśleniu. Bardzo interesującą postacią okazał się Radziwiłł „Sierotka” oraz waleczny „Rudy”. Tak naprawdę wszyscy trzej są mi bardzo bliscy, ponieważ w ich towarzystwie spędziłam dwa i pół roku. Są dla mnie najważniejsi ze wszystkich Radziwiłłów.
W filmie pojawili się zagraniczni eksperci…
Tak, wydaje mi się, że my, Litwini, potrzebujemy głosu z zewnątrz. Jeśli naukowiec ze Szkocji lub z Izraela doceni wielkość naszych bohaterów albo powie, że książka Mikołaja Krzysztofa „Sierotki” znajduje się w najważniejszych światowych bibliotekach, to wówczas nasz widz czuje większą satysfakcję, niż gdyby to samo padło z ust rodzimych badaczy. Bardzo ciekawe było spotkanie ze szkockim historykiem Robertem Frostem, który napisał doktorat o Wielkim Księstwie Litewskim (WKL) a obecnie przygotowuje dużą publikację na ten temat. Historia WKL jest mu bardzo bliska.
Czy spojrzenie historyków z różnych krajów na znaczenie rodu Radziwiłłów mocno się różniło?
Oczywiście, że się różniło. Radziwiłłowie są w pewnym sensie dynastią międzynarodową. Dlatego na Białorusi uważa się ich za Białorusinów, w Polsce za Polaków, a na Litwie za Litwinów. Każdy naród chciałby ich zawłaszczyć dla siebie, chociaż niby rozumiemy, że historię mieliśmy wspólną. Jednak nie nakręciliśmy filmu po to, aby pokazać odmienne zdania historyków.
Polskim konsultantem był prof. Henryk Wisner?
Realizacją „Radviliady” rozpoczęliśmy właśnie od rozmowy z profesorem Wisnerem. Poleciła go nam znana litewska historyczka Inga Lukšaitė, ponieważ znają się od wielu lat. Okazał się bardzo otwartym i chętnym do współpracy naukowcem. Wyjątkowe było to, że profesor Wisner rozmawiał z nami po litewsku. Niestety nie mogliśmy w filmie pokazać jego rodzinnych więzi z Litwą, nie było na to ani czasu, ani miejsca.
„Radviliada” jest filmem dokumentalnym, ale ze scenami fabularyzowanymi. Zagrali w nich znani litewscy aktorzy: Algirdas Dainavičius, Andrius Paulavičius Liubomiras Laucevičius. Czemu nie nakręcono po prostu filmu fabularnego?
Zadecydował o tym dość skromny budżet. Stać nas było co najwyżej na pięć minut filmu fabularnego. Mimo to chcieliśmy wpleść sceny fabularyzowane, aby widz mógł sobie lepiej wyobrazić realia XVI wieku.
Czy litewskie społeczeństwo interesuje się historią? Czy przeszłość jest dla Litwinów ważna?
Nie wiem, czy Litwini interesują się historią. Mogę tylko powiedzieć, że nasz film w kinach obejrzało ponad jedenaście tysięcy osób ‒ to dużo jak na dokument. Poza tym film był pokazywany w bibliotekach, domach kultury, czyli w miejscach, których statystyki nie uwzględniają, więc faktycznie widzów było więcej. „Radviliada” osiągnęła trzeci najlepszy wynik oglądalności dla filmu dokumentalnego na Litwie w ciągu całego okresu niepodległości. Moim zdaniem to dowodzi zainteresowania historią. Zaobserwowaliśmy duże zainteresowanie filmem wśród młodej publiczności, choć wydaje się, że wiedza o Radziwiłłach sprowadza się do podstawowych faktów. Być może film skusi kogoś do głębszych studiów nad dziejami własnego kraju. Po projekcji filmu dla diaspory litewskiej w Stanach Zjednoczonych odezwały się głosy, że emigranci nic o faktach, które zobaczyli na ekranie nie wiedzieli. Kilka razy usłyszałam: Teraz będziemy dumni z własnej historii. Wcześniej myśleliśmy, że jesteśmy potomkami tylko chłopów, a teraz wiemy, że są wśród nas przedstawiciele najważniejszych rodów europejskich.
A jak odebrali film widzowie w innych krajach?
Podczas pokazu filmu w Ambasadzie Republiki Litewskiej w Warszawie w czerwcu tego roku zrozumiałam, że temat jest bardzo bliski również Polakom. Na projekcję przyszło wiele osób, które nie mają z Litwą nic wspólnego. Przyszli dla Radziwiłłów, którzy są w Polsce bardzo znani. Podobnie jest na Białorusi, gdzie można wręcz mówić o swoistym kulcie dla tego nazwiska. O kulcie ale i o jego marketingowym wykorzystaniu ‒ produkuje się tam bowiem alkohole i czekoladki marki „Radziwiłł”. Gdziekolwiek film był pokazywany, ludzie zawsze dziękowali nam po seansie. Dużym przeżyciem był pokaz w Dubinkach, gdzie mieszkają litewscy protestanci, dla których postać Radziwiłła „Czarnego” jest ważna. Ci ludzie czują się trochę poszkodowani, ponieważ, kiedy mówi się o historii Litwy, na ogół pomija się dzieje i znaczenie protestantów. Można powiedzieć, że po tym filmie poczuli się pewniej, potraktowali to jako rodzaj rehabilitacji.
„Radviliada” to nie jest klasyczny dokument o historii. Zaprosiła Pani do udziału przedstawicieli subkultur młodzieżowych: Dimę Fiodorovasa, Deividasa Budkova. Dlaczego?
Chcieliśmy nakręcić film, który byłyby atrakcyjny dla młodego widza. Niestety, historia kojarzy się najczęściej z datami, wydarzeniami, nazwiskami. Po to, żeby uniknąć pułapki konwencjonalnego podejścia, zaprosiliśmy streetartowców.
Dziękuję za rozmowę.
Antoni Radczenko (ur. 1979 w Wilnie) – litewski dziennikarz i publicysta narodowości polskiej, działacz społeczności polskiej na Litwie.
Ramunė Rakauskaitė (ur. 1974) – reżyserka i dokumentalistka litewska, nominowana do nagrody Srebrny Żuraw.