Edukacja jako czynność życiowa – dwa przykłady
Kiedy myślimy „edukacja” lub „nauka” przed oczami staje nam szkolna klasa: nauczyciel przed kilkoma rzędami uczniów za stolikami. Wszyscy znamy ten „obowiązek szkolny” z autopsji. Wyrośliśmy w przekonaniu, że nie ma przed nim ucieczki, bo jak by go nie zreformować i tak skończy się na jakimś wariancie nauczyciela stojącego przed rzędami uczniów przy stolikach.
Edukacja jako czynność życiowa – dwa przykłady
Kiedy myślimy „edukacja” lub „nauka” przed oczami staje nam szkolna klasa: nauczyciel przed kilkoma rzędami uczniów za stolikami. Wszyscy znamy ten „obowiązek szkolny” z autopsji. Wyrośliśmy w przekonaniu, że nie ma przed nim ucieczki, bo jak by go nie zreformować i tak skończy się na jakimś wariacie nauczyciela stojącego przed rzędami uczniów przy stolikach.
Temu przeświadczeniu towarzyszy mitologia wakacji czyli uwolnienia się od obowiązku szkolnego, a w perspektywie ukończenia studiów i uwolnienia się od obowiązku nauki na dobre. Koniec nauki równa się początkowi dorosłości. Oczywiście, wraz z pierwszą pracą okazuje się, że jest to tylko mit, bo uczyć się trzeba dalej, ale coś z ducha uczniów uwolnionych od szkoły w wielu z nas pozostaje – nie traktujemy tej części naszego życia w kategoriach edukacyjnych.
Aby pogodzić rzeczywistość z naszymi jej wyobrażeniami, stworzono ideę lifelong education czyli edukacji permanentnej lub ustawicznej obejmującej system szkolny oraz oświatę równoległą, kształcenie dorosłych i wychowanie w środowisku. W dokumentach UNESCO znajdujemy następujący zakres „edukacji przez całe życie”:
- uczyć się, aby żyć wspólnie – uczenie harmonijnego współistnienia – rozwijanie rozumienia bliźnich, ich historii, tradycji i duchowych wartości
- uczyć się, aby wiedzieć – uczenie zdobywania wiedzy – przekazanie podstaw wykształcenia ogólnego i rozbudzanie potrzeby uczenia się przez całe życie
- uczyć się, aby działać – uczenie do działania – rozwijanie kompetencji radzenia sobie z nietypowymi sytuacjami oraz umiejętności pracy grupowej
- uczyć się, aby być – uczenie do życia – żaden z ludzkich talentów: pamięć, logiczne myślenie, fantazja, umiejętności manualne, zmysł estetyki, umiejętności komunikacji, naturalna charyzma przewodzenie w grupie nie mogą zostać zaprzepaszczone.1
A tak zachęca nas do nauki przez całe życie Jacques Delors:
„Wdrażanie do idei uczenia się przez całe życie pociąga za sobą zmianę w podejściu do edukacji. Uczenie się rozprzestrzenia się poza systemy edukacyjne i szkoły, ma miejsce wszędzie, w wielu różnych sytuacjach i warunkach. Obejmuje wszystkie, etapy zawodowego i społecznego rozwoju. Takie pojmowanie edukacji odzwierciedla tezę, że każdy człowiek posiada zarówno zdolność, jak również prawo do uczenia się. Implikuje to kolejną tezę, że człowiek podejmując wyzwania edukacyjne wpływa na przebieg swojego życia.”2
W tym świetle edukacja jest czynnością życiową, a nie obowiązkiem narzuconym nam odgórnie. Wydaje się że z tego właśnie założenia wyszli autorzy dwóch prezentowanych w tym numerze „kulturyenter.pl” tekstów z działu „Miasto i obywatele”.
W pierwszym z nich wybitny polski architekt i – jak się okazuje – również nauczyciel architektury opisuje ideę nauki według modelu mistrz-uczeń, dzięki któremu powstała prawdopodobnie większość podziwianych przez nas dzieł sztuki, rzemiosła czy filozofii. Można zaryzykować twierdzenie, że cała nasza cywilizacja została zbudowana przez mistrzów i uczniów, a nie przez nauczycieli i uczniów. Nauczyciel w porównaniu z mistrzem jest zwykłym wyrobnikiem, kimś, kto zmusza ucznia do nauki i kto jest przez ucznia oszukiwany, by dał mu spokój. Relacja nauczyciel-uczeń jest jednokierunkowa i hurtowa.
Mistrz zaś jest kimś, kogo się poszukuje, kto na pewnym etapie życia jest niezbędnie potrzebny do zakończenia procesu formowania człowieka dorosłego. Mistrza się szanuje, o jego uznanie zabiega, by kiedyś go przerosnąć, ale wciąż szanować – na całe życie. Relacja mistrz-uczeń jest relacją dwukierunkową, która obu strono zapewnia rozwój. Uczeń potrzebuje mistrza, tak jak mistrz potrzebuje ucznia. Oczywiście różnica między nauczycielem i mistrzem jest umowna. W każdej szkole można spotkać zarówno jednych i jak i drugich. Jednak – tak jak i w przypadku edukacji permanentnej – również i w tym przypadku potrzebujemy wyraźnej idei relacji mistrz-uczeń, aby zdać sobie sprawę, do czego powinniśmy dążyć, a czego unikać. Te ideę oraz jej praktyczne zastosowanie nazywa po imieniu i opisuje Krzysztof Ingarden.
Drugi tekst jest sam w sobie materiałem edukacyjnym – „instrukcją obsługi” systemu dróg rowerowych w Belgii. Czytelnik spragniony dialogu lub publicystyki będzie nim zawiedziony, gdyż zawiera on techniczny wręcz opis regulacji ruchu rowerowego w państwie, w którym traktuje się go na równi z ruchem samochodowym. Autor – który jest inżynierem zawodowo zajmującym się projektami związanymi z nowym natowskim systemem dowodzenia i kierowania sytuacją w powietrzu (ACS) – tworzył to opracowanie przez wiele lat, zaczynając od jeżdżenia „na azymut” z mapą i kompasem. Wtedy po raz pierwszy zauważył znak rowerowy z nazwą miejscowości i napisem „100 km”. Początkowo traktował podobne znaki jako szum informacyjny, ale – ponieważ z czasem wyjeździł już wszystkie drogi w okolicy – w końcu zaczął się uczyć ich języka. I tak stopniowo nauczył się całego systemu oznakowania dróg rowerowych. Opis tego systemu warto przeczytać z trzech powodów.
Po pierwsze, opisuje on taki aspekt rozwoju krajów zachodnich, który wciąż można porównać do legendy supermarketu w Polsce lat osiemdziesiątych. Jak się okazało, zapełnienie ogromnych regałów kolorowymi towarami było dużo prostsze niż zapełnienie głów decydentów i urzędników zasadami zrównoważonego transportu. Skalę naszych zaległości oddaje sam rozmiar tekstu i ilość zawartych w nim, rzetelnych informacji: 45 stron na temat filozofii, logiki i oznakowania sieci dróg rowerowych, których w Polsce po prostu prawie nie ma.
Po drugie, opracowanie to jest przykładem czegoś, co można by nazwać edukacją obywatelską czyli bezinteresownym zaangażowaniem autora na rzecz wzbogacenia wiedzy innych. Na dole każdej strony znajduje się formułka „All rights granted” odnosząca się do idei copy left, czyli idei odstępowania od praw autorskich na rzecz popularyzacji treści w imię publicznego pożytku, który może ona przynieść. Autor ze swojego hobby i doświadczeń zawodowych uczynił przygodę intelektualną dla siebie i innych, którą można wykorzystać w praktyce.
Po trzecie, przestrzeń przekształcona przez człowieka staje się w tym opracowaniu przedmiotem badań wręcz „przyrodniczych”. Zwykle zasady każdej aranżacji przestrzennej zaprojektowanej przez człowieka – takiej jak osiedle, komunikacja publiczna czy wnętrze supermarketu – są albo intuicyjnie zrozumiałe (nawet gdy tą zasadą jest chaos), albo zaopatrzone w system informacyjny. Tymczasem Zenon Kraszewski potraktował sieć dróg rowerowych w Belgii jako „nieznaną krainę”, którą opisuje z punktu widzenia użytkownika, tak jak robili to dawni podróżnicy szkicujący mapy obcych lądów. Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, prezes stowarzyszenia „Ład na Mazowszu” na spotkaniu w Ministerstwie Infrastruktury na temat nowelizacji ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym powiedział, że środowisku człowieka należy się taka sama ochrona jak środowisku życia zwierząt czy roślin. System belgijskich dróg rowerowych jest częścią tak pojętego środowiska – emanacją kultury przestrzeni, którą można kontemplować i podziwiać zupełnie tak samo jak naturalną harmonię drzewa czy porządek panujący w mrowisku.
Na zakończenie oddajmy głos autorowi:
„Urodziłem się w Krasnymstawie w 1956, ale mieszkałem we wsi Stężyca na Wieprzem. Z Lubelszczyzny moi rodzice wyjechali razem ze mną w 1957. Od 2000 roku mieszkam i pracuję w Belgii.
W tekście ABC tras rowerowych zawarłem moją wieloletnia praktyczna wiedzę dotyczącą oznakowania, przebiegu, planowania i jazdy po oznakowanych trasach rowerowych. Tysiące kilometrów oznakowanych dróg rowerowych, z których wiele jest pozbawionych jakiegokolwiek ruchu samochodowego jest magnesem, od którego trudno się oderwać, zwłaszcza komuś,. kto lubi tygodniowy wysiłek psychiczny tudzież nagromadzony stres rozpuszczać wysiłkiem fizycznym.
Wysłałem to opracowanie do wielu osób w Polsce, w której od wielu lat dużo się mówi na temat infrastruktury rowerowej, rzadziej o oznakowanych trasach rowerowych. Stare przysłowie mówi, że jeżeli budujesz dom to pierwszy buduj dla wroga, drugi dla przyjaciela, a trzeci dla siebie, bo dopiero wtedy masz jako takie doświadczenie. Czasami lepiej zacząć później, bo można skorzystać z doświadczeń zdobytych przez innych. I z takim właśnie celem zrobiłem to opracowanie – aby opisać praktyczne i istniejące doświadczenia „innych”.
Mam nadzieje, że większość z adresatów (których adresy znalazłem w internecie) jest zainteresowana tematem tras rowerowych oraz że jest otwarta na poznawanie cudzych doświadczeń. W moim opracowaniu, wiele miejsce zajmują rozważania teoretyczne, ale ich celem nie jest teoria sama w sobie, lecz uzasadnienie praktyki, czyli teoretyczne uzasadnienie istniejących praktycznych rozwiązań.
Tak jak napisałem w dolnej części na każdej stronie „All rights granted”, to znaczy ze każdy może wykorzystywać moje opracowanie w takim zakresie jakim sobie życzy. Jestem po prostu końcowym użytkownikiem istniejących i logicznie oznakowanych tras rowerowych w Belgii, który opisał to, co widzi oraz podjął probe zrozumienia tego, co widzi.
Tak jak wspomnialem w ABC…, zdjęcia z tras rowerowych są w Internecie pod adresem:
http://www.flickr.com/photos/zenon_k56/collections/ Znajdują się one w 6 kolekcjach. Każda kolekcja składa się zbiorów. Polecam w chwilach wolnych pooglądać sobie te zdjęcia. Pokazują one kawałek Belgii, zwłaszcza jej wieś oraz inne tematy związane z infrastrukturą rowerową.”
________________________________________________________________________________________________
1Daniel Korzan, Edukacja permanentna w świetle dokumentów UNESCO, http://www.e-mentor.edu.pl/artykul_v2.php?numer=10&id=179, 12.04.2010.
Marcin Skrzypek
Kultura Enter
2010/04 nr 21