Fantastyczne festiwale
Fantastyka obejmuje bardzo szerokie spektrum tematów i gatunków. W pojęciu tym mieści się zarówno fantastyka naukowa (s.f.), fantasy, horror, jak i historia alternatywna. Wyimaginowane światy i istoty pojawiają się w filmach, literaturze, grach komputerowych, sztukach plastycznych i teatrze, uwodząc rzesze miłośników na całym świecie.
Niektórzy spośród tych fanów gromadzą się w towarzystwa zainteresowań, zwane klubami. Kluby zajmują się pogłębianiem wiedzy o fantastyce, wymianą doświadczeń i organizowaniem różnego rodzaju wydarzeń: spotkań, konkursów, turniejów, warsztatów, prezentacji, pokazów oraz festiwali − nazywanych w środowisku miłośników fantastyki konwentami. Pasjonaci fantastyki, uczestniczący w tych imprezach, tworzą społeczność, określaną mianem fandomu. Nazwa pochodzi od połączenia dwóch słów z języka angielskiego: fanatic (miłośnik, fan, entuzjasta) oraz kingdom (królestwo).
Pionierem w rozwoju fandomów były Stany Zjednoczone. To tam w latach 30. XX wieku powstały pierwsze kluby miłośników fantastyki. Zjawisko było silnie powiązane po pierwsze − z wysypem tzw. paperbacków, czyli powieści wydawanych w formacie kieszonkowym i w znacznej części poświęconych fantastyce, po drugie − z pojawieniem się na rynku kilku tematycznych czasopism. W Polsce ruch fanowski (fandom) narodził się znacznie później niż w Stanach Zjednoczonych, dopiero bowiem w latach 80. ubiegłego stulecia.
Jedną z najważniejszych form działalności fandomów była, i jest, organizacja konwentów, czyli imprez kulturalnych o charakterze festiwalowym, poświęconych fantastyce. W 1976 roku w Poznaniu miał miejsce pierwszy taki konwent w Polsce. Był to Eurocon, czyli najważniejsza europejska impreza branżowa. Kolejne jej edycje odbywał się u nas kilkukrotnie. W ten sposób przygotowano grunt pod polskie konwenty, które nazwano Polconami. Do 1984 roku odbyło się ich kilka, o czym nie wszyscy wiedzą, gdyż były to imprezy zamknięte. Organizowane przez Radę Główną Ogólnopolskiego Klubu Miłośników Fantastyki i Science Fiction, która później przekształciła się w Polskie Stowarzyszenie Miłośników Fantastyki, gromadziły wyłącznie członków tej organizacji oraz zaproszonych przez nią twórców, wydawców i krytyków. Dopiero od 1985 roku zaczęto organizować Polcony, w których mogły uczestniczyć osoby zrzeszone w klubach na terenie całego kraju, a kilka lat później − wszyscy miłośnicy fantastyki.
Pierwszy Polcon w otwartej formule odbył się w Błażejewku pod Poznaniem we wspomnianym 1985 roku. Z założenia impreza miała charakter integrujący dla środowiska i była okazją do nawiązania relacji między klubami oraz miłośnikami fantastyki z różnych części kraju. Był to też pierwszy konwent zorganizowany wspólnie przez cały polski fandom. Przy okazji umówiono się, że festiwal będzie się odbywał co roku w innym mieście.
I tak się dzieje – od trzydziestu lat Polcon wędruje po całym kraju. W Lublinie, jak dotąd, pojawił się dwukrotnie – w 1994 oraz 2006 roku. Po raz trzeci zawita tu z okazji 700-lecia miasta, w 2017 roku.
Wydaje się, że właśnie Polcony wykształciły pewien model konwentu fantastycznego, który w swoich głównych założeniach jest realizowany do dzisiaj. Imprezy odbywają się prawie zawsze w weekend. Zwykle rozpoczynają się w piątek po południu i kończą w niedzielę; największe konwenty, w tym Polcony, trwają o jeden dzień dłużej, od czwartku do niedzieli. Festiwale organizuje się na ogół w okresie wakacji. Nieprzypadkowo, gdyż najczęściej odbywają się na terenie szkół lub uczelni.
Program konwentu jest zawsze bardzo rozbudowany. Wydarzenia dzielą się na bloki programowe, przy czym w obrębie jednego bloku może się odbywać od kilku do kilkunastu punktów programu jednocześnie. Daje to kilkaset pojedynczych wydarzeń podczas całej imprezy. Jest to możliwe dzięki temu, że najczęściej podczas konwentów w ogóle nie ma przerwy nocnej, a obiekty festiwalowe są otwarte przez całą dobę. Niektórzy uczestnicy imprezy w ogóle nie kładą się spać, chcąc skorzystać z możliwie jak największej liczby atrakcji.
W ramach festiwali fantastyki odbywają się spotkania z twórcami, wykłady, panele dyskusyjne, pokazy, prezentacje, konkursy i turnieje wiedzy. Fani mają okazję zdobyć autografy ulubionych autorów (których zwykle jest nawet kilkudziesięciu) lub po prostu pograć.
Od początku lat 90. XX wieku obserwujemy w Polsce modę nie tylko na gry komputerowe, ale także na tak zwane gry bez prądu. Obie formy rozrywki szybko znalazły tysiące entuzjastów w całym kraju. Stały się również nieodzownymi punktami programu każdego konwentu. Obecnie niezwykłą popularnością podczas konwentów cieszą się larpy[i] i sesje RPG[ii]. Dużo miejsca zajmują gry bitewne – makiety pól walki, z figurkami zmagającymi się w śmiertelnych starciach, zapełniają dziesiątki stołów. Od blisko dziesięciu lat obowiązkowym punktem programu są przestronne, mimo to zawsze zatłoczone, games roomy, w których można wypożyczyć gry planszowe i karciane i grać przez długie godziny. Obok kuszą uczestników gry elektroniczne. Na komputerach i konsolach gracze testują nowe fabuły lub rywalizują w turniejach najpopularniejszych gier.
Zwykle z największymi imprezami zbiegają się premiery książek lub gier. Zwykle można je kupić na coraz liczniejszych stoiskach tematycznych. Kiedyś były to stoiska wyłącznie z publikacjami; księgarnie specjalizujące się w fantastyce przyjeżdżały regularnie na konwenty z dużym wyborem publikacji i komiksów w atrakcyjnych cenach. Teraz liczba, ale przede wszystkim różnorodność stoisk przyprawiają o zawrót głowy. Fani mogą kupić nie tylko T-shirty z nadrukami, ale również kubki, zawieszki, biżuterię, plakaty, maskotki, poduszki, podkładki pod myszy, nawet pościel… Uff. Coraz więcej pojawia się „cepelii fantastycznej”. Stojaki uginają się od figurek smoków i innych magicznych stworów, od misternie wykonanych map fantastycznych krain, od ozdób, broni i oczywiście od tysiąca gier planszowych, karcianych, fabularnych, bitewnych, a także od akcesoriów do nich: kostek, pionków, plansz i zatrzęsienia innych drobiazgów. A wszystkie towary zachwycają feerią barw, wzorami i egzotyką. I sporo kosztują. Dziecko, zabrane na taką imprezę przez rodzica będzie oszołomione i zachwycone. Rodzic również, ale tylko do momentu, kiedy uświadomi sobie, ile wydał na zakupy dla siebie i malucha.
Do początku lat 90. ubiegłego wieku konwenty były zdominowane przez mężczyzn w różnym wieku: protonerdów[iii] zafascynowanych literaturą i filmami s.f., którzy mogli godzinami dyskutować o ulubionych utworach, nie znajdując zrozumienia u reszty społeczeństwa. Kobiet było w tej grupie stosunkowo mało. Typowy uczestnik pierwszych polskich konwentów często nosił grube okulary na nosie, chodził w koszuli w kratę i sportowych butach, zwykle też dźwigał podniszczoną torbę lub plecak wypełnione ulubionymi książkami, fanzinami oraz tematycznymi czasopismami i nerwowo rozglądał się dookoła w poszukiwaniu podobnych sobie fanatyków, z którymi mógłby zagłębić się w wielogodzinną debatę intelektualną. Później, wraz ze znaczącym obniżeniem się średniej wieku w fandomie, a także rozwojem gier fantastycznych (wcześniej właściwie nieobecnych) oraz wraz z rosnącą popularnością heavy metalu konwenty zdominowała czerń. Setki ubranych na czarno nastolatków, w większości długowłosych, utrwaliło stereotyp, że festiwal fantastyki to impreza niszowa, dla specyficznej grupy odbiorców. Dopiero w ostatnich latach upowszechnił się inny model fana. Dziś członkowie fandomu nie różnią się na pierwszy rzut oka od innych osób na ulicy. Ubierają się zwyczajnie. Czasem wyróżnia ich jedynie nadruk na koszulce lub plecaku, albo breloczek przy kluczach na przykład z Gwiazdą Śmierci bądź R2-D2. A kiedy któremuś z nich zadzwoni telefon, można usłyszeć Marsz Imperialny, I see fire albo motyw przewodni z filmu Dracula. Polski miłośnik fantastyki upodobnił się dziś do amerykańskiego, sportretowanego w przerysowany sposób w popularnym serialu Teoria wielkiego podrywu (ang. The Big Bang Theory).
Zachodzą też inne zmiany. Dziś mniej więcej jedna trzecia uczestników konwentów to kobiety. Coraz częściej na festiwale przychodzą całe rodziny: dzieci z rodzicami, a nawet dziadkami. Tym samym pojawiła się potrzeba stworzenia oferty programowej dla najmłodszych – na co odpowiedzieli na razie organizatorzy największych imprez, na których proponuje się specjalny blok wydarzeń i gier dla dzieci.
Wielu spośród fanów specjalnie na konwent przebiera się za bohaterów ulubionych książek, filmów i gier. Niektóre stroje są niemal idealnymi kopiami pierwowzorów, co dodałoby niepowtarzalnego klimatu każdemu wydarzeniu, dlatego organizatorzy konwentów zachęcają do przebierania się, organizując konkursy i pokazy cosplayów[1] oraz proponując zniżki za wstęp osobom w przebraniu. Moda na cosplay przyszła z zagranicy – od wielu lat jest on niezwykle popularny na konwentach japońskich i amerykańskich. Polega na tym, że osoba nie tylko przebiera się za wybraną przez siebie postać, ale również naśladuje zachowanie, głos i charakterystyczne gesty odtwarzanego bohatera. Podczas konkursów na najlepsze przebranie odgrywa się scenki znane z filmów, gier lub literatury a zwycięzcy otrzymują nagrody.
Popularność konwentów stale rośnie. W latach 90. największe wówczas polskie imprezy, czyli Polcony oraz Krakony (konwenty w Krakowie), przyciągały każda od kilkuset do tysiąca fanów. Na początku nowego wieku liczba uczestników wzrosła o rząd wielkości. Dość długo największym rodzimym konwentem był Falkon. Dziś najwięcej osób przyjeżdża na poznański Pyrkon; jego ostatnia edycja zgromadziła aż 31 tysięcy uczestników. Tym samym Pyrkon stał się nie tylko największym festiwalem fantastyki w kraju, ale również w Europie. Falkon, odbywający się co roku w listopadzie w Lublinie, zajmuje obecnie zaszczytne drugie miejsce pod względem wielkości. Rok temu wzięło w nim udział siedem tysięcy pasjonatów fantastyki z całego kraju. Kolejny jest omawiany już Polcon. Z uwagi na to, że co roku odbywa się w innym mieście − festiwal nie ma stałej publiczności i na jego 30. edycję, który odbyła się w sierpniu tego roku w Poznaniu, przyjechało „zaledwie” nieco ponad 3600 uczestników. Wrocławskie Dni Fantastyki, warszawska Avangarda i toruński Copernicon zwykle gromadzą od tysiąca do dwóch tysięcy fanów. Pozostałe imprezy są mniejsze; w lokalnych konwentach uczestniczy czasem po 100−150 osób.
Miłośnicy mangi i japońskiej popkultury także mają swoje festiwale, również nazywane konwentami. Największe gromadzą nawet po kilka tysięcy uczestników. Szacuje się, że łącznie co roku w Polsce odbywa się sto kilkadziesiąt różnego rodzaju konwentów fantastyki i mangi.
Skokowy wzrost zainteresowania tego typu wydarzeniami jest skutkiem boomu na fantastykę na całym świecie. Zainteresowanie podtrzymują kasowe filmy, gry komputerowe, popularne seriale telewizyjne. To dlatego konwenty z imprez niszowych, głównie dla fandomu, którymi były jeszcze w latach 90., stały się wydarzeniami dla szerokiej publiczności, nobilitującymi miejsca, w których się odbywają.
A jak wygląda sytuacja w Lublinie? Bardzo dobrze. Co prawda fandom lubelski dość późno zdecydował się na organizację konwentów, ale obecnie jest jednym z najmocniejszych środowisk na mapie kraju. W 1988 roku zorganizowano po raz pierwszy Lubelskie Dni Fantastyki. To najstarsza impreza tego typu po tej stronie Wisły. Ma wprawdzie charakter kameralny, co roku uczestniczy w niej po około 150 osób, ale wciąż się odbywa. Od 27 lat! W latach 90. zorganizowano kilka konwentów RPG, a każdy przyciągnął po kilkudziesięciu fanów. Wreszcie w 1994 roku przyszedł czas na Polcon, który obrósł w lubelskim fandomie legendą. Nic dziwnego, długo było to jedyne ogólnopolskie wydarzenie tego typu, które odbyło się w Lublinie. Impreza rozbudziła w lubelskim fandomie chęć zorganizowania własnego festiwalu o zasięgu krajowym. Już pierwsza edycja w 2000 roku konwentu Fantastyczny Atak Lublina − w skrócie Falkon − okazała się organizacyjnym sukcesem. Wzięło w niej udział 430 uczestników, co jak na debiut było wówczas sporym osiągnięciem. Zeszłoroczny festiwal przyciągnął około siedmiu tysięcy fanów. Tegoroczny Falkon odbędzie się od 6 do 8 listopada (szczegóły na www.falkon.co). Organizatorem jest, jak co roku, Lubelskie Stowarzyszenie Fantastyki „Cytadela Syriusza”.
Krzysztof Księski
Krzysztof Księski – ur. 1979 r., doktor nauk prawnych, radca prawny, adiunkt w Wyższej Szkole Humanistyczno-Przyrodniczej w Sandomierzu. Współpracuje także z Europejską Uczelnią Społeczno-Techniczną w Radomiu. Jednocześnie prezes Lubelskiego Stowarzyszenia Fantastyki „Cytadela Syriusza” i fundator Fundacji Hesperos. Koordynator wielu imprez i projektów kulturalnych w Lublinie i na Lubelszczyźnie, w tym Festiwalu Falkon, współzałożyciel Domu Kultury Narnia. Jest aktywnym uczestnikiem lubelskiego życia społecznego. Prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec.
[1] Cosplay (ang. costume playing) − przebieranie się w kostium i wierne odtwarzanie ulubionej postaci z filmu lub książki.
[i] Larp (ang. live action role-playing) − gra, która jest rodzajem improwizowanego teatru, gdyż uczestnicy (gracze) odgrywają role (postaci), często według scenariusza.
[ii] Gra RPG (ang. role-playing game) − towarzyska gra fabularna, oparta na narracji, w której gracze wcielają się w role fikcyjnych postaci.
[iii] Nerd − osoba nieprzystosowana, unikająca towarzystwa, często utożsamiany z geekiem.
Cospalyersi, Pyrkon 2014. Fot. Klapi [za: Wikipedia]
Pierwszy numer "Amazing Stories", jednego z pierwszych pism o fantastyce naukowej; ukazywało się w latach 1926-2005. Fot. [za: Wikipedia]
"Startling Stories", jeden z najdłużej wychodzących magazynów typu pulp science fiction (1939-1955). Fot. [za: Wikipedia]
Amerykańscy fani Gwiezdnych Wojen. Fot. [za: Wikipedia]
Cosplay humanoida Vulcan z serialu "Star Trek" podczas Phoenix Comicon (2011). Fot. Gage Skidmore [za: Wikipedia]
Minicon 41 (2006). Spotkanie z Harlanem Ellisonem, scenarzystą serialu "Star Trek". Jak widać, s.f. ma fanów w różnym wieku. Fot. David Dyer Bennet [za: Wikipedia]
Konwent w Szwecji. Fot. Johan Jonsson [za: Wikipedia]
Polcon 2011, Poznań. Fot. Klapi [za: Wikipedia]
Pyrkon 2014, Poznań. Fot. Klapi [za: Wikipedia]