Strona główna/Halo! Komunikacja?

Halo! Komunikacja?

Pierwszy i zazwyczaj jedyny model komunikacji publicznej, który dziecko poznaje już w szkole (lekcja, uroczystości szkolne) ma bierny, jednokierunkowy charakter. Nauczyciel mówi, uczeń słucha. Niestety, od tego, czy słucha, jeszcze ważniejsze dla nauczycieli jest to, aby był cicho. Żadnych komentarzy, min i westchnień. Uczeń ma głos tylko wtedy, gdy nauczyciel mu go udzieli.

Teraz z kolei nauczyciel słucha, a uczeń mówi. Jednak uczeń nie wie, czy został rzeczywiście wysłuchany. W odpowiedzi dostaje bowiem jedynie informację o ocenie, jaką otrzymał za swoją wypowiedź. Rzeczywistą rolę oceny w szkole można przyrównać roli kamienia milowego. To informacja zarówno dla ucznia jak i dla nauczyciela, wskazująca miejsce, w którym się znalazł uczeń w procesie zwanym edukacją. Żeby móc w nim uczestniczyć musi wiedzieć, jakie są jego mocne i słabe strony i czy podąża we właściwym tempie i kierunku. Dla nauczyciela, tak jak dla każdego przewodnika, te jednostkowe informacje są niezbędne do przeprowadzenia grupy przez proces. Tymczasem w praktyce komunikat poświęcony ocenie należy do najkrótszych w polskiej szkole. To najczęściej samotna cyfra. Siadaj 4! No to masz 3=! Są oceny, ale nikt nic nie wie.

Taką komunikację w czasie lekcji pamiętamy z własnej szkoły. O takiej lekcji opowiedzą nam również nasi rodzice i dziadkowie. Jednak szkoła jest nie tylko po to, aby przekazywać wiedzę, lecz także po to, aby dawać podstawowe umiejętności, które pomogą nam radzić sobie w życiu. Jedną z takich umiejętności, wyjątkowo ważną w XXI wieku, jest komunikacja. Czy warto, aby dziecko już na etapie wczesnoszkolnym wiedziało np. co to jest komunikacja werbalna i pozawerbalna? Lub czym się różnią mediacje od negocjacji? Czy ta wiedza jest w ogóle do czegoś w życiu potrzebna? Spróbujmy odpowiedzieć najpierw na te pytania.

Szkolenia z tzw. umiejętności miękkich obejmujących szeroko pojętą komunikację to najczęściej wybierany przez pracodawców typ kursów. Komunikacja interpersonalna i  negocjacje to zazwyczaj podstawowe szkolenie absolwenta na „dzień dobry” w pierwszym miejscu pracy. Tajniki bardziej zaawansowanych technik komunikacyjnych, np. dotyczących sprzedaży, perswazji, manipulacji czy – najpopularniejszej obecnie – komunikacji na portalach społecznościowych typu Facebook, oferowane są pracownikom na wszystkich stopniach kariery.

Badania nad konfliktami społecznymi w naszym kraju, np. działalność Komisji Trójstronnej  do prezydium której wchodzą przedstawiciele rządu, związków zawodowych i pracodawców, dowodzą, iż największą postrzeganą przez uczestników przeszkodą w prowadzeniu dialogu społecznego jest brak odpowiednich umiejętności komunikacyjnych. Przykłady można mnożyć, ale co mają związki zawodowe do szkoły, mógłby ktoś zapytać? Dlaczego nie powierzyć wdrażania umiejętności komunikacyjnych pracodawcom? Lub urzędom pracy, skoro już teraz ta tematyka pojawia się w podstawowych szkoleniach dla bezrobotnych (np. „rozmowa rekrutacyjna”)?

Tu właśnie leży pies pogrzebany. Zdobywanie umiejętności komunikacyjnych po szkole można porównać do nauki języka obcego przez dorosłych. Można i należy uczyć się języków przez całe życie, ale tylko dzieci i wybitnie utalentowane jednostki są w stanie nauczyć się mówić bez akcentu. Pracodawca edukuje pracowników doraźnie. Szkolenie jest zwykle krótkoterminową (z perspektywy życia człowieka) inwestycją, która musi przynieść wymierne zyski. Handlowiec uczony jest więc głównie technik perswazji i manipulacji, kurs typu „Negocjacje w sprzedaży” nie nauczy dochodzenia do porozumienia, a kurs komunikacyjny dla lekarzy będzie obejmował głównie techniki wywiadu i przekazywania trudnych informacji. Szkolenia są kosztowne, więc pracodawca inwestuje tylko w  umiejętności niezbędne dla danego stanowiska.

Szkoła zaś nie szkoli doraźnie lecz uczy – włącza dzieci w proces, w którym później jako dorośli będą uczestniczyli przez całe życie. Co nas w nim czeka w przyszłości?

Współpraca – praca w zespole

Stanowiska pracy, na których pracuje się indywidualnie zanikają. Praca zespołowa daje lepsze wyniki. Stąd większość pracodawców to organizacje, w których pracuje się zespołowo. Tymczasem w czasie szkolnych zajęć, powinna panować cisza. Nie ma miejsca na komentarz i refleksję, gdyż w trakcie lekcji nie wolno rozmawiać z kolegami. Tym samym dziecku wpaja się, że przyswajanie nowych umiejętności czy aktywność twórcza to procesy jednoosobowe. System prowadzenia lekcji sugeruje, iż idealną sytuacją zdobywania wiedzy jest nauczanie indywidualne, a w klasie siedzi trzydzieści osób tylko dlatego, że jest to szkoła publiczna. System prowadzenia lekcji poprzez przedstawienie tematu i odpytywanie pojedynczych osób nie stymuluje uczniów do treningu umiejętności komunikacyjnych związanych z pracą w zespole (m. in. techniki wyrażania opinii i oczekiwań, perswazja, szybkie formułowanie argumentów, formułowanie informacji zwrotnej, elementy mediacji i negocjacji i wiele innych). Tych umiejętności dziecko raczej nie nabędzie w rodzinie (za mało osób) ani na podwórku (gdzie umiejętności komunikacyjne łatwo zastąpić rękoczynami). Może je nabyć tylko pracując w szkole pod okiem nauczyciela-trenera.

Dzięki takim formom pracy jak dyskusja, grupa przyswaja wiedzę o wiele szybciej. Przekłada się to na współpracę, co potwierdza efekt synergii (dwa + dwa = więcej niż 4). Metody pracy grupowej pozwalają na większą kreatywność i podwyższają zdolność szybkiego rozwiązywania problemów w porównaniu z potencjałem i tempem jednostek pracujących osobno. Umiejętność współpracy w grupie podwyższa poziom inteligencji. Pamiętajmy, że inteligencja to nie tylko zdolność rozwiązania konkretnej ilości zadań najczęściej logicznych w określonym czasie, ale zdolność dopasowania się do otoczenia. Stąd w ostatnich latach daleko bardziej od zacnego IQ zaczął się liczyć EQ (inteligencja emocjonalna), zaś współpraca to jeden z jego wymiarów.

Nowe Media

I jesteśmy przy słowie kluczu do rozwiązania każdego problemu współczesnego świata – Internecie. Jeszcze 15 lat temu uczeń miał dostęp do następujących mediów: zeszyt (komunikacja z nauczycielem), pamiętnik (komunikacja z własnym ja), „Złote Myśli” (czy ktoś je jeszcze pamięta?) lub inne formy autoprezentacji wśród rówieśników np. gazetka szkolna, a także list do redakcji np. „Płomyczka” czy „Świata Młodych” – to były jedyne fora wykraczające poza lokalną społeczność.

Obecnie w każdym telefonie komórkowym jest aparat, kamera i dyktafon, a w każdej szkole pracownia komputerowa. Uczniowie mogą swoje zdjęcia, filmy i refleksje prezentować w skali globalnej poprzez serwisy społecznościowe, blogi czy strony internetowe. Jak nowe media wpływają na umiejętności komunikacyjne? Z jednej strony stymulująco – dziecko ma dostęp do wielu komunikatorów i grup dyskusyjnych, dzięki czemu wyrabia je sobie codziennie w coraz szerszym zakresie. Posługuje się wieloma kanałami komunikacyjnymi: maile, smsy, mmsy, czaty, posty na forach, a każdy z tych kanałów to inna kultura komunikacyjna. Łatwiej mu także nawiązywać kontakty a nawet przyjaźnie z członkami innych kultur i środowisk, dzięki czemu wyrabia w sobie wrażliwość na inne style komunikacyjne i konwersacyjne.

Za pośrednictwem nowych mediów dziecko staje przed wyzwaniami komunikacyjnymi, z którymi jego rodzice zetknęli się dopiero jako dorośli. W sieci bardzo wcześnie można stać się konsumentem, kupować, negocjować ceny, licytować. Dziecko wcześnie staje się klientem produktów sieci takich jak aplikacje, gry, portale społecznościowe. Dlatego powinno mieć wiedzę na temat perswazji i manipulacji, umieć być asertywne i znać podstawy rozwiązywania konfliktów.

Uczeń-dziecko > człowiek-uczeń

Uczeń, czyli kto? No wiadomo – dziecko. Może nastolatek. W potocznym myśleniu oświata mylona jest z edukacją. Szkoła jest budynkiem, do którego wchodzi się mając lat sześć a wychodzi pełnoletnim. Szkoła to fabryka uczniów. Produkuje różne ich rodzaje; mali uczniowie, wiedzą mało, duzi dużo, a matura to produkt końcowy. Każdy z nich powinien umieć to samo – produkt standardowy. Czy w rzeczywistości nie różnią nas zdolności, temperament i style życia?

Świat współcześnie zmienia się zbyt szybko, by móc teraz przewidzieć, jakie umiejętności będą niezbędne za 20 lat. Dlatego współcześnie należy zredefiniować pojęcie ucznia. Nie jest to już tylko etap życia, a edukacja nie jest zasobem, który dostaje się w dzieciństwie i korzysta się z niego do śmierci. Uczenie się jest już ciągłym  procesem, a uczeń jego uczestnikiem. Proces ten jest oparty na dzieleniu się wiedzą bez względu na wiek i poziom wykształcenia. „Nowy Uczeń” sam poszukuje wiedzy i narzędzi. „Nowa Edukacja” jest w całości oparta na umiejętnościach komunikacyjnych. Stąd nowy uczeń musi wiedzieć, czym jest dialog, jakich wymaga narzędzi, czym jest deliberacja i jak negocjować swoje miejsce w nowym społeczeństwie.

PS – z własnego ogródka.

Od lat prowadzę zajęcia podyplomowe dla urzędników wyższego szczebla na renomowanym uniwersytecie. Studenci z wielkim doświadczeniem życiowym (większość „po czterdziestce”) i zawodowym, często po dwóch fakultetach i wielu cyklach szkoleń z umiejętności miękkich, wciąż mają problemy z podstawowymi umiejętnościami takimi jak:

Informacja zwrotna. Jest to nasza odpowiedź, która powinna być maksymalnie prosta, nie zawierać elementów oceny, a jedynie opisywać nasze stanowisko i zawierać jego uzasadnienie. W czasie warsztatów studenci zwykle mylą informację zwrotną z krytyką (i to nawet nie konstruktywną) zwykle mocno nacechowaną emocjonalnie. Ale jak może być inaczej, skoro przez dwanaście lat szkoły podstawowej i średniej informacja zwrotna, czyli ocena, była im udzielana tylko w jeden sposób: stopniem na skali od dwóch do pięciu. Jako uczniowie dostawali przeważnie informacje o popełnionych błędach. Zwykle informacje o tym, co uczeń robi powyżej przeciętnej, czym wyróżnia się na tle grupy, są pomijane przez nauczycieli. Jaka z tego nauka przetrwała do wieku dorosłego? Wyżej wartościowane jest uniknięcie błędów, niż kreatywność. Stąd pojęcie informacji zwrotnej nagminnie mylone jest z krytykanctwem i wytykaniem najmniejszych potknięć. Osiągnięcia dostrzegane są dopiero na końcu i nie poświęca im się specjalnej uwagi.

Umiejętność prezentacji własnych poglądów, formułowania argumentów, myślenia o perspektywie odbiorcy komunikatu. Studenci mylą umiejętności prezentacyjne ze sprawną obsługą programów graficznych służących przygotowaniu efekciarskich prezentacji i sprawną autoprezentacją. Nie poświęcają natomiast uwagi ani odbiorcy prezentacji ani kontekstowi sytuacji. Prezentacje przez nich przygotowane obejmują zwykle duży pakiet wiedzy, za duży by odbiorca był w stanie przyswoić go w dwadzieścia minut. Przekaz nasycony jest wieloma szczegółami, których nikt nie jest w stanie przyswoić w czasie wyświetlania slajdu. Słuchacz najczęściej postawiony jest w nad wyraz trudnej sytuacji typu „Osiołkowi w żłoby dano, w jeden owies, w drugi siano” – czyli albo czyta/ogląda slajdy albo słucha. PowerPoint kusi by coś jeszcze dołożyć do slajdu, a kultura nie pozwala już na czytanie prezentacji. Niedobór myślenia o kontekście, w którym będzie przedstawiana prezentacja fatalnie odbija się na przepływie wiedzy w grupie studentów. Prezentujący niezwykle rzadko sprawdzają poziom wiedzy i potrzeby audytorium. A nieodpowiedni język prowadzenia prezentacji np. slang biznesowy skierowany do profesorów, często niweczy wszystkie wysiłki.

Komunikacja pozawerbalna. Handlowcy wiedzą już, że udział komunikacji niewerbalnej w komunikacji interpersonalnej stanowi około 70%. Stąd szpanerski garniturek, solarium i żelik. Politykom przypominają o tym spece od marketingu politycznego, ale tylko przed wyborami. Słowa stanowią do 7% przekazywanego komunikatu. Tymczasem studenci zwykle (poza sprytniejszymi jednostkami) zwykle koncentrują się tylko na przekazie werbalnym.  Tak powinno być, po to jest szkoła i studia. Ale nie powinno być tak, żeby uczeń nie był świadomy wagi komunikacji pozawerbalnej i nie umiał jej wprawnie wykorzystywać.

Olga Syska

Źródła artykułu: badania własne i teksty z portalu www.edunews.pl, Changing Education Paradigms za http://www.youtube.com/watch?v=zDZFcDGpL4U&NR=1