Strona główna/BENEFIS Bohdana Zadury. Hotel Zadura

BENEFIS Bohdana Zadury. Hotel Zadura

Andrij Lubka

Nie wiem jak Państwo, ale ja na jubileuszu Bohdana Zadury jestem już po raz drugi.

Pierwszy raz było to w 2010 roku, kiedy Bohdan obchodził 65. urodziny, a ja przyjechałem do Warszawy na stypendium Gaude Polonia i wybrałem Bohdana na swojego tutora.

To było nasze pierwsze spotkanie na żywo, początek znajomości. Bohdan zaprosił mnie do redakcji pisma „Twórczość”, gdzie tego dnia przyszła przywitać go cała warszawska literacka śmietanka.

W redakcjach wtedy jeszcze palono, więc po raz pierwszy w życiu zobaczyłem Bohdana w kłębach dymu – jego postawna sylwetka z tamtego czasu zawsze przypomina mi starożytnego greckiego siwowłosego boga. A ściślej mówiąc – boha, no bo w końcu to Bohdan.

Byłem młodym poetą, więc łatwo było wybrać odpowiedni prezent. Ponieważ były to nie tylko urodziny Bohdana, lecz także jego jubileusz, wybrałem prezent nie byle jaki, a litrowy.

Była jedenasta rano, ale mieliśmy dobre tempo i rytm, które utrzymaliśmy do wieczora. Wieczorem okazało się, że Bohdan ma dobre wyczucie tempa i rytmu: choć tego dnia przeważnie milczał, to na koniec – ku zaskoczeniu wszystkich obecnych – zaśpiewał „Bogurodzicę”.

Jak się później okazało, kierowaliśmy się tego dnia tą samą zasadą. Uznałem, że Bohdan jest moim mentorem i starszym kolegą, więc muszę udowodnić, że mimo młodego wieku potrafię wytrwać i świętować do końca. A Bohdan zdecydował tego dnia, że musi udowodnić, że choć ma 65 lat, będzie świętował jak młody poeta. W ten sposób wzajemnie się zachęcaliśmy i inspirowaliśmy, więc układanka ułożyła się w całość i trzyma się do dziś.

Gdy świętowanie w redakcji dobiegło końca, Bohdan zapytał:

– „Chcesz iść ze mną na Halę Kopińską?”

Uroczystość była tak udana, że sam już myślałem o wyjeździe w poszukiwaniu przygód, a kiedy  zasugerował to mój tutor, decyzja była oczywista. A jednak, trzeba dodać, że nie mówiłem wówczas po polsku, zareagowałem następująco:

– „Ok, Bohdanie, ale ile ona ma lat?” – odpowiedziałem, licząc w głowie, że ja miałem 22, a Bohdan 65, więc nasza średnia wieku wynosiła 43 lata, co nie było przecież takie złe, zwłaszcza po całym dniu świętowania.

– „Kto ile ma lat?” – Bohdan nie zrozumiał.

– „Halia” – wyjaśniłem.

Niestety okazało się, że Hala Kopińska to nazwa ulicy w Warszawie, przy której znajduje się mieszkanie Bohdana. Tam kontynuowaliśmy dyskusję na najgłębsze tematy filozoficzne i kulturowe, aż gdzieś późno w nocy zdecydowałem się zadać Bohdanowi najważniejsze pytanie: co i jak poradziłby napisać młodemu poecie.

Kiedy obudziłem się następnego ranka, a szczerzej mówiąc następnego popołudnia, przypomniałem sobie moje pytanie i przypomniałem sobie, że Bohdan dał mi jakąś odpowiedź, lecz zapomniałem jej treść. Wkrótce potem przestałem pisać wiersze i zająłem się pisaniem powieści. Bohdan, zmartwiony, że jego rada dla młodego poety nie zadziałała, jako pokutę przetłumaczył je na polski, za co obaj przy okazji przepraszamy.

Razem z Bohdanem spędziliśmy wiele radosnych chwil w różnych miejscach w Polsce i Ukrainie, i zawsze było cudownie. Ale potem przyszły trudne czasy, które później przerodziły się w straszne. I już w dniach lutego 2014 roku Bohdan Zadura napisał proroczy wiersz Hotel Ukraina, który zaczyna się od słów: „Czy wpuściłbyś pod swój dach uchodźcę z Ukrainy?” – na wiele lat przed przekroczeniem polskiej granicy przez pierwszych ukraińskich uchodźców. Bohdan był pierwszym Polakiem, który publicznie i głośno odpowiedział na to pytanie pozytywnie. I udowodnił, że umie być razem nie tylko w radości, ale i w smutku.

Dlatego dziś, w dniu jego 80. urodzin, chcę podziękować Bohdanowi Zadurze za stworzenie w polskim piśmiennictwie Hotelu Zadura, w którym jest przytulny pokój dla nas wszystkich, dla literatury ukraińskiej.

Wybitny poeta, często zaniedbując własną twórczość, od dziesięcioleci tłumaczy literaturę wschodnich sąsiadów Polski i zrobił tak wiele dla porozumienia i dobrosąsiedztwa między naszymi narodami, że jego zasługi można porównać tylko z zasługami Jerzego Giedroycia. To dobrze, ale może zrobić jeszcze więcej.

Dlatego mając w pamięci, że Giedroyć żył 94 lata, chciałbym życzyć dzisiejszemu jubilatowi, aby prześcignął Giedroycia nie tylko w czynach, ale także w wieku i dożył nie metaforycznych, ale prawdziwych stu lat.

Zaś na stulecie, aby miał siłę mnie zaprosić, już także jako siwego prozaika, na dalszy ciąg bankietu do Hali Kopińskiej.

Sto lat!

 

Kultura Enter
18 lutego 202125

Fotorelacja: Ignac Tokarczuk