Strona główna/Lubelskie skatespoty (cz. II)

Lubelskie skatespoty (cz. II)


Skatespot jako traktat filozoficzny? Rzeźba czy przyrząd do „tricków”? Minimum formy, maksimum treści. Symbol miasta międzykulturowego. Pomysł na mądre miejsce w przestrzeni miasta. Druga część artykułu o miejscotwórczej roli deskorolki.

W poprzednim numerze miesięcznika „kopia-ke.venaart.pl” opisałem związki skateboardingu z przestrzenią miasta. Wynikiem tej refleksji było opracowanie przeze mnie koncepcji „lubelskich skatespotów”, która jest syntezą idei skatespotów naturalnych i sztucznych. Bodźcem do jej opracowania była chęć jazdy w ładnym miejscu, które zawiera w sobie coś więcej niż schematyczny i „suchy” projekt elementu służącego do robienia tricków. Koncepcja ta ma związek z Lublinem, ale można ją zastosować w każdym innym mieście. Przypomnijmy jej założenia:

  • Miastu trudno wygospodarować większe środki na budowę dużego nienaturalnego skatespotu

  • Naturalne miejsce skateboardingu to „street”

  • Skaterzy lubią jeździć w ładnym i estetycznym otoczeniu

  • Powstałe skatespoty powinny być naturalną częścią przestrzeni miejskiej

  • Przestrzeń miejska ma więcej funkcji niż sam skateboarding

Droga do koncepcji

Miejsce do skateboardingu spełniające te warunki musiałoby być niewielkie, wkomponowane w otaczającą przestrzeń i mające nieco szersze przeznaczenie niż sama deskorolka. Nasuwały się skojarzenia z architekturą, tożsamością miejsca, historią, sztuką – jednym słowem: kulturą. Kulturą Lublina.

Powinna to być miejscówka naturalnie wpisana w miasto, ale nie tylko z przyczyny lokalizacji wewnątrz jego granic administracyjnych. Chodziło o skatespot, który byłby fragmentem miasta zakorzenionym w jego – dosłownie – właściwościach i charakterystyce, których należało szukać w wartościach głębszych niż zaściankowa atmosfera stolicy regionu rolniczego z koziołkiem w herbie. Charakter Lublina wyrasta z jego historii i doskonałej lokalizacji na osiach Berlin-Kijów i Talin-Budapeszt, a więc na pewno nawiązuje do cech miasta handlowego. Do tego należało dodać tożsamość Lublina wynikającą z położenia na styku dwóch cywilizacji: łacińskiej i bizantyjskiej. Nie można było też zapomnieć o klimacie kresowości, który wyczuwa się w mieście i okolicach: przestrzeni, swobody, ulgi i nieujarzmienia. Wszystkie te istotne wartości Lublina należało wkomponować w skatespoty w taki sposób, aby je wyeksponować, jednocześnie zachowując ich głębię i skłaniając przechodniów do refleksji.

Przyglądając się koncepcji lubelskich skatespotów w świetle nadawania przez skaterów dodatkowego znaczenia małej architekturze miejskiej – o czym pisałem w poprzedniej części artykułu – można zauważyć, że chodzi tu o coś więcej niż tylko dodatkową „techniczną” funkcję użytkowania. Aktywne korzystanie ze skatespotu pobudza do życia ukryty „ładunek” martwej bryły, który jest niejako „uruchamiany” przez jeżdżące osoby. Może nim być nieprzewidziana przez projektanta funkcja użytkowa np. balustrady, ale także jakaś cecha tożsamości miasta celowo związana ze skatespotem. Zatem ożywienie i rozwój przestrzeni poprzez deskorolkę nie ogranicza się jedynie do materialnej przestrzeni miasta, ale obejmuje również sferę wyższych wartości, w tym jego kulturę.

Synteza

Lubelskie skatespoty są syntezą sztucznych i naturalnych miejsc do skateboardingu, ponieważ z jednej strony zostały one stworzone specjalnie w celu jazdy na deskorolce, ale z drugiej nie są to stricte przeszkody skateparku bądź elementy tylko i wyłącznie przeznaczone do skateboardingu. Mają one też funkcję podobną do rzeźb, które oprócz walorów estetycznych zawierają jakąś myśl i emocje.

W chwili obecnej są to pierwsze skatespoty na świecie zawierające kulturalną treść i które jednocześnie są budowane w „zwykłej” przestrzeni miejskiej – pośród otaczającej je dużej i małej architektury miasta, codziennych wydarzeń, przechodzących ludzi. Dotychczas podobne obiekty powstające „na ulicy” w innych miastach ograniczały się do techniczno-funkcjonalnych aspektów skateboardingu. Nie zawierały żadnego głębszego przekazu ze sfery wartości lub kultury danego miejsca. Tak jest na skatespotach stworzonych na przykład w Bazylei i Los Angeles. Blisko koncepcji wkomponowania symbolicznego elementu do jazdy w naturalną przestrzeń miejską znalazła się jedna przeszkoda na skateparku typu skateplaza w kanadyjskim Winnipegu. Przedstawia ona rybę, nawiązując do tamtejszej dawnej legendy indiańskiej. Niemniej jednak, oddzielony skatepark od reszty miasta trudno jest nazwać naturalną przestrzenią miejską. O głębsze treści przekazu i kultury otarł się też londyński kolektyw TSEOU jednak pozostając w sferze architektury i brył, oparł się tylko na eksploracji symbiotycznej relacji pomiędzy elementami po których się jeździ a ich otoczeniem. „Lubelskie skatespoty” idą o krok dalej – skupiają się na głębi i symbolice treści, na „ładunku”. Ich kluczową cechą jest symbiotyczna relacja pomiędzy skatespotem a przestrzenią wokół.

Przykład „lubelskiego skatespotu” pod Zamkiem

Skatespot pod Zamkiem Lubelskim położony jest u stóp wzgórza Zamkowego po jego wschodniej części przy alei Unii Lubelskiej. Bezpośrednio nad skatespotem stoi Kaplica św. Trójcy – wyjątkowy zabytek łączący bizantyjskie freski z gotycką architekturą, co jest symbolem spotkania kultur Wschodu i Zachodu. Kaplica Św. Trójcy uosabia charakter całego miasta, które geograficznie jest położone na granicy dwóch cywilizacji – Wschodniej i Zachodniej. Jednocześnie tuż obok skatespotu leży jedna z najważniejszych tras tranzytowych w Polsce: międzynarodowy korytarz Berlin-Kijów.

Dominacja znaków odnoszących się do orientacji równoleżnikowej spowodowała, że lokalizacja skatespotu przy ul. Unii Lubelskiej została zdominowana przez temat „Wschód-Zachód”. Stąd wybór, aby zawrzeć w nim właśnie te cechy otoczenia.

Koncepcja tego skatespotu opiera się na umiejscowieniu go na tej osi zarówno w pojęciu geograficznym, jak i na osi Wschód-Zachód w rozumieniu kulturowo-cywilizacyjnym. Wschód jest kojarzony z Bizancjum i cywilizacją grecką, natomiast Zachód z Rzymem i cywilizacją łacińską. Kierunkom tym możemy przypisać słowa-hasła nazywające cechy, które kojarzą nam się odpowiednio z szeroko pojętym Wschodem i Zachodem. Przykładowo:

Wschód Zachód

Refleksja Dynamizm

Duchowość Technologia

Przestrzeń Zabudowanie

Nieokiełzanie („dzicz”) Systematyczność („robot”)

Spontaniczność Kalkulacja

Autokracja Demokracja

Cechy Wschodu i Zachodu każdej osobie mogą się kojarzyć nieco inaczej, jednak zamysłem tej bardzo ogólnej kategoryzacji było nadanie obu kierunkom generalnej charakterystyki. Pozostawało teraz odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób powyższe idee można zawrzeć w projekcie skatespotu. Ze względu na niski budżet inwestycji, zdecydowano, że najlepszą metodą – która zapewni zarówno funkcjonalność jak i estetyczny wygląd obiektu oraz pozwoli na zawarcie w nim głębszych treści – będzie umieszczenie w betonowych elementach skatespotu słów-kluczy w języku greckim i łacińskim, które są powszechnie kojarzone odpowiednio z kulturą Wschodu i Zachodu. Umieszczono je po wschodniej i zachodniej stronie dwóch „wnętrz” stworzonych przez trzy betonowe ławy służące do jazdy na deskorolce. Ilustruje to rzut skatespotu z góry.

Na wschodniej stronie „wnętrza” będącego bliżej al. Unii Lubelskiej widnieje odcisk greckiego słowa „cesarz” (καίσαρ), a po przeciwnej stronie skatespotu łacińskie „prawo” (lex). Cesarz w Bizancjum (na „wschodzie”) ustanawiał prawo i de facto był ponad prawem, natomiast cywilizacja łacińska („zachód”) zakłada, że każda osoba jest podległa prawu i równa wobec niego, obojętnie jaki piastuje urząd. Podobnie ma się sprawa napisów na środkowej ławie, gdzie na jej ściance będącej zachodnią stroną „wnętrza” od ul. Unii Lubelskiej widnieje napis „za powszechną zgodą” (omnium consensu), który sąsiaduje z napisem „dziel i rządź” (Διαίρει καi βασίλευε ) po wschodniej stronie drugiego „wnętrza”. Chodzi tu o konsensus społeczny, zgodę obywateli („zachód”) zestawiony z krótką charakterystyką „pojedynczej” władzy cesarza („wschód”).

Zepsute państwo mnoży ustawy

Ścieżka jaką trzeba było przejść aby doprowadzić do realizacji „lubelskich skatespotów” była dość długa i chaotyczna. Najspokojniejsze były początki całego przedsięwzięcia. Pod koniec 2007 roku z inicjatywy przedstawiciela Młodzieżowej Rady Miasta Lublina Michała Konopelko przygotowany został projekt uchwały dotyczący budowy skatespotów Lublinie. Jednocześnie zorganizowano prezentację idei „lubelskich skatespotów” na sesji MRML. Wtedy też przyjęto uchwałę o skatespotach. Następnie została ona skierowana do „dorosłej” Rady Miasta, która omawiała temat skatespotów na wielu komisjach. W tym samym czasie zostały wysłane pisma przedstawiające koncepcję skatespotów do wszystkich radnych, prezydenta i jego zastępców. Następnie odbyły się spotkania z prezydentem, jego zastępcami, z szefami klubów, ważniejszymi urzędnikami w Ratuszu oraz z kilkoma dyrektorami wydziałów Urzędu Miasta. Gdy Rada Miasta Lublina poparła inicjatywę budowy skatespotów, po kilku miesiącach ustalania który wydział UM powinien się zająć budową, wskazano Wydział Inwestycji. Na skatespoty miasto miało 120 000 PLN. Postanowiono za tę kwotę stworzyć dwa małe obiekty.

Kolejnym krokiem było wskazanie odpowiednich lokalizacji, omówienie ich i uzyskanie akceptacji co do konkretnych miejsc. Następnie sprawdzano czy miasto jest właścicielem tych działek, uzyskiwano odpowiednie mapy, aby później zwrócić się do gestorów sieci o wydanie warunków na przeprowadzenie budowy. Po otrzymaniu warunków rozpoczęły się prace nad dokumentacja projektową. Po przejściu wszystkich uzgodnień i zastosowaniu się do wytycznych, dokumentacja została przyjęta przez urząd, który następnie wybrał najkorzystniejszą ofertę z nadesłanych przez wykonawców. Pod koniec 2008 roku rozpoczęła się budowa dwóch pierwszych „lubelskich skatespotów”: pod zamkiem i przy ul. Łęczyńskiej. Zaraz po ukończeniu budowy w połowie grudnia, rozpoczęto jazdę w obu miejscach, przerywaną tylko intensywniejszymi opadami śniegu i odśnieżaniem miejscówek. Obecnie na skatespoty w Lublinie przyjeżdżają również skaterzy z innych miejscowości województwa, m.in. z: Lubartowa, Łęcznej, Świdnika, Chełma

Patrząc wstecz na cały ten proces, można śmiało stwierdzić że rozwój infrastruktury w Polsce jest hamowany przez zbyt dużą biurokrację, wynikającą z nadmiaru bezsensownych przepisów. Często nie można było zrobić najprostszej rzeczy, ponieważ najpierw należało napisać pismo, a później czekać ustawowy czas na odpowiedź. Następnie okazywało się, że odpowiedź była nijaka, ponieważ urzędnicy bali się podjąć jakąkolwiek decyzję, zasłaniając się stwierdzeniem:Prezydent powinien decydować w tej sprawie. W takim momencie bardzo dobrze było widać wpływy cywilizacji Bizantyjskiej w Lublinie – do podjęcia jakiejkolwiek decyzji i pracy, ludzie potrzebowali odgórny „prikaz” od prezydenta.

Być może też z powodu istniejących w Polsce bezsensownych przepisów – gdy projekt skatespotu pod zamkiem był już gotowy i potrzebował akceptacji wojewódzkiego konserwatora zabytków – ten sprzeciwił się napisowi na skatespocie w ówczesnej dokumentacji projektowej: Perditissima respublica plurimae leges. Jest to cytat rzymskiego historyka Tacyta, który tłumaczy się na następujące sposoby: Zepsute państwo mnoży ustawy lub Przy największym państwa nierządzie najliczniejsze były prawa. Pokazuje on bardzo wyraźnie, że nadmiar tworzonych przepisów, wynikających z wpływów opartej na prawie cywilizacji łacińskiej, może mieć również negatywne skutki. Jednak przedstawiciel wojewódzkiego konserwatora zabytków stwierdził, że nie można zamieszczać takiego napisu, ponieważ „oddaje on obraz obecnej sytuacji”. Niestety nie udało mi się zrozumieć tego argumentu, niemniej musiałem zmienić napis na polubowne „omnium consensu”.

W projekcie skatespotu była również propozycja umieszczenia małej tabliczki przy skatespocie w języku polskim i angielskim, opisującą ideę i symbolikę napisów na elementach do jazdy. Pomysł ten wynikał z dwóch przyczyn. Pierwsza, to fakt, że tuż obok skatespotu pod zamkiem przebiegający żółty szlak turystyczny, który skłania do przedstawienia turystom opisu skatespotu w cywilizowany i kulturalny sposób. Drugi powód jest taki, że jednak nie wszyscy ludzie (m.in. niżej podpisany) władają płynnie łaciną i greką. Niestety i tutaj przedstawiciel wojewódzkiego konserwatora zabytków miał swoje zdanie, twierdząc że: Ludzie nie umieją czytać ze zrozumieniem, a jak coś napiszemy, to i tak zrozumieją to inaczej. Na argument takiej klasy również nie miałem odpowiedzi, przez co do dziś przy skatespocie pod zamkiem nie ma żadnej tabliczki informującej co znaczą napisy i co to za miejsce. Odniosłem – być może mylne – wrażenie, że funkcją konserwatora zabytków jest hamowanie rozwoju kultury.

Przestrzeń Lublina

Po dużym powodzeniu pierwszych skatespotów Miasto Lublin ma w planach budowę następnych kilku obiektów nawiązujących do tożsamości miasta. Pokazuje to doskonale zmianę nastawienia władz do kwestii przestrzeni miejskiej. Natomiast z perspektywy rozwoju skatespotów jako miejsc do jazdy w Polsce i za granicą, Lublin stał się pewnego rodzaju kamieniem milowym i wyznacznikiem nowego sposobu podejścia do obiektów służących do jazdy. Powstała synteza naturalnych i nienaturalnych skatespotów, dodatkowo zawierająca silny przekaz głębszych wartości Lublina.

Patrząc na funkcjonowanie skatespotów w Lublinie, warto wymienić trzy bardzo istotne spostrzeżenia. Po pierwsze, że skatespot nie jest obiektem oddzielonym od swojego otoczenia. Po drugie, miejscówka nie tylko wkomponowuje się w swoje otoczenie, ale również jest z nim w dobrej relacji. Po trzecie, skatespot ma w sobie bardzo duży potencjał miejsca zakorzenionego w lokalnej tożsamości. Jednocześnie prezentuje – a w trakcie jazdy przekazuje – swojemu otoczeniu pewne pozytywne wartości miasta.

„Lubelskie skatespoty” są nie lada ciekawostką, którą Lublin może doskonale wykorzystać w swoich staraniach o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 jako przykład awangardowego podejścia do zagadnień dotyczących zagospodarowania przestrzeni miejskiej. Kolejnym wyznacznikiem nowatorskiego podejścia do infrastruktury miasta mogłoby być zaprzestanie brukowania chodników tandetną kostką, zamieniając ją na trwalszą nawierzchnię wzorem estetycznie bardziej rozwiniętych miast. Jest to wszakże kwestią czasu, ponieważ Lublin dopiero się otwiera i zmienia swoje fundamentalnie podejście do przestrzeni miejskiej. Ważne tylko, żeby nie tracić czasu.

Boniek Falicki

Autor jest projektantem skateparków, skateplaz i skatespotów. Nadaje każdemu projektowi niepowtarzalne rozwiązania i własny charakter. W 2007 wymyślił koncepcję „lubelskich skatespotów” – wkomponowania miejscowej tożsamosci i kultury w skatespoty. Jest przedstawicielem Polski w European Skateboard Association. Jeździ na deskorolce od 1996 roku.

Kultura Enter
2009/06/07 nr 11/12