Moralne pogorzelisko
W Pomeranii gauleiter Hans Lieberman-Richter, gorący zwolennik czystości rasowej, wymyślił, że tylko suki z Alzacji mogły nosić imię Blondi1, podczas gdy resztę powinno się unicestwić. Dać kundlowi dumne imię Blondi, to tak jakby wymierzyć policzek samemu führerowi. W następstwie kolejnych niepokojących sygnałów, postanowiono, że nie można nadawać imienia Blondi samcom. Nazwanie psa tym imieniem stało się równoznaczne z deklarowaniem transseksualności – czy też w owych czasach – homoseksualizmu, a ta żydowska zaraza, wedle słów Hansa Liebermana-Richtera, występowała głównie w obozach koncentracyjnych, gdzie też i było jej miejsce.
Peter Greenaway, „Złoto”
Podpalenie galerii: nie „kto?”, ale „dlaczego?”
30 września o godzinie 3 w nocy, ktoś dokonał podpalenia pomieszczeń galerii Pawła Hulimowa „Ja Galeria”2. 25 września odbyła się tutaj dyskusja na temat homofobii, dyskryminacji i tolerancji w społeczeństwie ukraińskim – omawiano zakaz projekcji w ukraińskich kinach filmu „Bruno” oraz wydarzenia poprzedzające publikację antologii „120 stron sodomii”3. Ultraprawicowcy (a konkretnie „Tryzub” im. Bandery i Ogólnoukraińskie Zjednoczenie „Swoboda”4) domagali się zaprzestania jej prezentacji we lwowskim teatrze im. Kurbasia oraz w kijowskiej księgarni „Je”5 – rozbijali meble, rzucali majonezem i sypali zmielonym pieprzem. Do podpalenia, które było aktem dużo bardziej poważnym niż jakiekolwiek inne chuligańskie wybryki podczas prezentacji, jak do tej pory nikt się nie przyznał. Ciekawszą rzeczą jest jednak próba namysłu nad tym nie kto to zrobił, ale dlaczego?
Ukryte społeczeństwo i jego poplecznicy
Na początek sparafrazujmy znane przysłowie: „Powiedz mi kto jest twoim przyjacielem, a powiem ci kim jesteś” i użyjmy go w formie: „Powiedz mi kto jest twoim wrogiem, a powiem ci kim jesteś”. Jakie są przyczyny wrogości neonazistów wobec homoseksualizmu i wszelkich przejawów dewiacji, ich gotowości by – nawet przy użyciu najbardziej brutalnych metod – przeciwdziałać tym zjawiskom? Konkretnie interesują mnie motywy i argumentacje niekoniecznie głębokie, psychologiczne (o nich wiele pisali myśliciele szkoły frankfurckiej, do których dzieł warto sięgnąć), ale społeczno-mentalne. Jeśli zapytamy o to wprost przedstawicieli środowisk ultraprawicowych, usłyszymy serie odpowiedzi, które można streścić w kilku standardowych, często przez nich stosowanych kalkach:
- homoseksualizm (oraz inne dewiacje) nie są zgodne z naszą kulturą, są jej obce;
- homoseksualizm (oraz inne dewiacje) są amoralne, nieakceptowane i nieakceptowalne w naszym społeczeństwie ani z folklorystyczno-tradycyjnego ani z religijno-moralnego, ani z jakiegokolwiek innego punktu widzenia.
Jednak te wyjaśnienia to wciąż mało. Zresztą, oba one apelują do tradycji (moralis – zwyczajowy, prawny), jakoby na Ukrainie ukształtowała się kultura, dla której homoseksualizm jest nie do przyjęcia. Jest to oznaka konserwatywno-tradycjonalistycznego, a nie radykalnie prawicowego dyskursu. Dużo rzadziej można usłyszeć trzecie wyjaśnienie, które wyróżnia prawicowych radykałów spośród nawet ultrakonserwatywnych sił, do których są zaliczani. Polega ono na tym, że homoseksualizm jako stosunek seksualny pomiędzy osobami tej samej płci wyklucza reprodukcyjną funkcję organizmu, sprawia, że rozmnażaniei podtrzymywanie gatunku ludzkiego staje się niemożliwe, niszczy biologiczne siły Nacji.
Zresztą, w tym sformułowaniu kryją się także pozostałe odpowiedzi na to pytanie, jak również wnioski na ich temat – te fundamentalne i fundamentalistyczne. Należy zwrócić uwagę nie tylko na to co nam odpowiedzieli ultraprawicowcy, ale równieżjak to zrobili.
Pierwsze co rzuca się w oczy – wyjaśnienia w ramach dyskursu konserwatywnego apelują do tradycji, kultury, praw moralnych; prawicowo radykalne odpowiedzi operują natomiast kategoriami organizmu, jego funkcji (reprodukcja) oraz całej ludzkości pojmowanej jako biologiczny zbiór jednostek. Myślenie konserwatywne operuje kategoriami kulturologicznymi, natomiast prawicowe biologicznymi – są to dwa zupełnie różne podejścia, odmienne myślenie na odmiennych płaszczyznach – i właśnie to wyróżnia ultraprawicowców spośród wszystkich innych ruchów politycznych. Dlatego też tak pewnie określiłem podpalaczy jako neonazistów, nie czyniąc z ich politycznych cech osobnego tematu. Reasumując: dla konserwatystów ludzkość to zbiór indywiduów, dla prawicowców – biologiczna populacja. Właśnie ta różnica jest według mnie najbardziej charakterystyczną cechą prawicowych radykałów.
Znaczące jest, że taką samą argumentację naturalistyczną zastosowali również w odniesieniu do emancypacji kobiet: zamiast spełniać swoją podstawową biologiczną funkcję – rodzić dzieci – one zajmują się karierą, nauką, sztuką, dokonują aborcji i ich działania niszczą biologiczne siły narodu. Zauważmy, że konserwatysta w tym miejscu powiedziałby, że redukcja roli kobiety do „trzech K” (Kinder, Küche, Kirche6) jest tradycyjna, ukształtowała się historycznie i nie warto burzyć takiego stanu rzeczy jakimiś rewolucyjnymi zmianami. Co do aborcji, to konserwatyści zauważą, że jej dokonywanie jest nieetyczne i stoi w sprzeczności z moralnością religijną, czyli po raz kolejny sięgnęliby po argumentację kulturologiczną i historyczną, w żadnym wypadku nie biologiczną.
Analogiczna argumentacja prezentowana jest, kiedy mowa o transwestytach czy transseksualistach, mniejszościach rasowych i religijnych – słowem wszystkich, którzy nie wpisują się w wysokie standardy biologiczne przypominające standardy WASP7. Przy takim podejściu, kwestia swobody jednostki w samodzielnym i wedle własnego uznania kształtowaniu tożsamości, sięgając do tych ponoć biologicznie determinowanych cech, takich jak płeć czy orientacja seksualna (a właśnie taka swoboda jest charakterystyczna dla współczesnych, zachodnich [post]liberalnych społeczeństw) nie jest nawet poruszana. Wolność jednostki jest całkowicie ograniczona przy konstruowaniu jej tożsamości, czy podczas kiedy dokonuje ona wyborów życiowych – traci samodzielność i zostaje zredukowana do strukturalnej części Jedynego Organizmu – Żywego Ciała Narodu, a jej życiowe działania mają od tej pory funkcjonować jedynie według potrzeb tego Potworo-Ciała.
Totalitarny potencjał biologizmu: Autonomia Jednostki versus Ciało Narodu
W wypadku świadomości prawicowo-totalitarnej i jej drażliwej reakcji na wszelkie dewiacje oraz przejawy nietradycyjnych sposobów myślenia i stylów życia, mamy do czynienia nie z konfliktem podejść w rodzaju tradycyjne-współczesne, konserwatywne-rewolucyjne, moralne-amoralne (chociaż taka retoryka może rozbrzmiewać – i rozbrzmiewa – jako przykrywka i uzasadnienie biologicznej istoty motywacji), ale z dwoma zupełnie różnymi modelami funkcjonowania jednostki w społeczeństwie: z liberalnym modelem zachodnim autonomicznego indywiduumoraz z biologistycznym wzorcem jednostki jako części, komórki, organu jedynego żywego organizmu narodu. Patrząc na pierwsze podejście, pytanie stawia się nie tyle o funkcjonowanie jednostki w społeczeństwie, co o jej współistnienie – jednostka i społeczeństwo występują tu jako równoprawne strony społecznego porozumienia – a we współczesnych zachodnich społeczeństwach jest to obowiązkowa zgoda na pokojowe współistnienie: wspólnota daje indywiduum maksymalną możliwą swobodę, pod warunkiem, że ta swoboda nie ogranicza swobody innych jednostek – takich samych uczestników umowy społecznej. W drugim podejściu zatracony został nawet sam sens pojęcia „jednostka” – jego niepodzielność oznacza przecież jego wyróżnienie ze społeczeństwa, „jednostka” stanowi skrajny element podziałuspołeczeństwa, nie można jej podzielić na mniejsze części, a jednostka jest w nim samowystarczalna i samodzielna, niezależna i autonomiczna.
Stanowisko biologistyczne uznaje pogląd, że Naród, określany jako Ciało – Żywy Organizm, dzieli się na jednostki w taki sposób, w jaki można wyodrębniać poszczególne komórki organizmu. Jednostka nie jest tutaj skrajnym elementem podziału, a jedynie (pośrednim) ogniwem w łańcuchu komórki organizmu jednostki – organy jednostki – systemy organów jednostki – ciało jednostki – Żywe Ciało Narodu. Ale jeśli pojmowanie funkcjonowania jednostki we wspólnocie rozpatrywane w aspekcie biologistycznym, oznacza to również wprowadzanie do wspólnoty biologicznych (medycznych) metod leczenia oraz ustanowienie pełnej władzy i absolutnej (medycznej) kontroli społeczeństwa nad cielesnymi praktykami jednostki. Później wszystko toczy się zgodnie z regułami podejścia biologicznego: jeśli któraś z komórek Żywego Organizmu zaczyna działać w iewłaściwy sposób, staje się ona zagrożeniem dla całego organizmu. Wszystko jest całkowicie logiczne: nie tolerujemy komórek rakowych jedynie dlatego, że zachowują się one inaczej niż pozostałe komórki organizmu, w szczególności, że rozmnażają się w inny, nie usankcjonowany biologicznie sposób. Zatem dewiacyjne „komórki” podlegają zniszczeniu zanim staną się zagrożeniem dla całego Megaorganizmu Żywego Narodu. Stąd też wzięły się obozy koncentracyjne jako obmyślony, racjonalny system niszczenia owych „komórek”, stąd i medyczne podłoże ich funkcjonowania. Według prawicowego, totalitarnego, biologistycznego światopoglądu obozy koncentracyjne to nie „fabryki śmierci”, a system odpornościowy Żywego Organizmu Narodu. I zagłada tysięcy ludzi wcale nie jest zbrodnią przeciwko ludzkości, ale elementem leczenia, czy też ozdrawiania (to słowo również jest używane przez prawicowców) organizmu.
Neonaziści monopolizują dyskurs narodowo-wyzwoleńczy
Teraz muszę powrócić do pytania o spaloną galerię Hulimowa i przeformułować je: nie dlaczego, a kto? Na ścianie galerii pojawił się napis „Nie sodomii! OUN”. OUN od razu odcięło się od podpalaczy, nazywając ich czyn „barbarzyńskim”, a próbę powiązania tego wydarzenia z OUN „polityczną prowokacją”. Jednak z powodu wcześniejszych chuligańskich wybryków, które miały miejsce podczas prezentacji antologii „120 stron sodomii”, a dokonywanych przez członków „Tryzuba” – ugrupowania noszącego imię Stepana Bandery – opinia publiczna zdążyła powiązać podpalenie z Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów. Owo powiązanie Stepana Bandery z neonazistami to jedynie wierzchołek kolejnego problemu: monopolizacji dyskursu narodowo-wyzwoleńczego przez neonazistów. Bo skoro państwo dystansuje się od OUN i Stepana Bandery, w żaden sposób nie honoruje dokonań członków UPA i czerwono-czarnego sztandaru – to te symbole walki o Ukrainę i jej niepodległość podchwytują neonaziści. Ultraprawicowy mit o „neonazistowskiej” naturze OUN-UPA był bardzo wygodny dla radzieckiej propagandy oraz jej dzisiejszych spadkobierców. Związek ideologiczny pomiędzy OUN-UPA i neonazizmem, który sformułowała radziecka propaganda, na tyle wrył się w świadomość ludzi, że i dzisiaj, dwadzieścia lat po upadku ZSRR, teoria ta jest niezwykle przekonująca nawet dla wielu z tych, którzy odrzucają całą spuściznę Związku Radzieckiego i chcieliby się od niej kategorycznie odciąć. Problem polega na tym, że zaprzeczając radzieckiemu dziedzictwu, spoglądają oni na przeszłość poprzez radzieckie, ideologiczne okulary, gdzie wszystko, co było antyradzieckie, utożsamiane było z neonazizmem czy faszyzmem (propaganda nie rozróżniała tych pojęć). I tak, pragnąć zbudować własną tożsamość całkowicie odmienną od sowieckiej, człowiek w wyniku presji jaką wywierają pozostałości światopoglądu radzieckiego – który był światopoglądem rodziców – identyfikuje siebie z nazizmem (faszyzmem), bo dla niego tak samo jak i dla stalinistów wszystko co antyradzieckie jest nazistowskie (faszystowskie). Już poza zainteresowaniem ogółu pozostaje to, że OUN z lat 1930-40 wcale nie był partią prawicową, a raczej ponadpartyjnym centrum dowodzenia, które zrzeszało ludzi zarówno o poglądach lewicowych jak i prawicowych, oraz fakt, że UPA walczyło przeciwko nazistowskim najeźdźcom, czy też, że sam Stepan Bandera prawie całą wojnę spędził w nazistowskim obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, a w innym nazistowskim obozie – Auschwitz – zginęło dwóch jego braci. Neonaziści skonstruowawszy sobie mitologiczną genealogię wywiedzioną „od Bandery”, swoimi chuligańskimi akcjami narzucają ją społeczeństwu, pomagając w ten sposób swoim przeciwnikom – lewicowym i prawicowym radykałom nurtu imperialno-stalinowskiego. W świadomości społeczeństwa współczesne niezależne państwo ukraińskie powstało jako neonazistowski projekt, w rezultacie czego traci ono swoje prawne podstawy swojego istnienia – przecież dla każdego cywilizowanego człowieka nazizm jest nie do zaakceptowania.
Wartości ultraprawicowców: rasa, nacja, państwo?
Ogólnie „państwo” nigdy nie było dla nazistów najwyższą wartością – rozpatrywali je oni raczej w kontekście formy zorganizowania działalności życiowej nacji – która, swoją drogą, również nie była dla nich wartością nadrzędną: najważniejszym pojęciem dla nich jest i od zawsze było pojecie „rasy”. Podczas drugiej wojny światowej na terenach okupowanych, szczególnie w Polsce, naziści zabierali dzieci posiadające oznaki „aryjskiego” fenotypu (jasne włosy, błękitne oczy etc.) i nazywali te dzieci nieodłączną częścią rasy „aryjskiej”, nawet jeśli nie było dowodów na to, że w ich żyłach płynie niemiecka krew. W latach 1930-40 „rasa aryjska” w praktyce oznaczała rasę „germańską” i obejmowała oprócz Niemców i Austriaków (których ówczesna niemiecka etnologia uważała za jeden naród niemiecki) również narody skandynawskie, a nawet Brytyjczyków. Większość współczesnych neonazistów, szczególnie na terenach byłego Związku Radzieckiego, rozszerzyło zakres pojęcia „rasy aryjskiej” do granic wyznaczonych pojęciem „białej rasy”, wpisując w nie wszystkich Europejczyków. Właśnie zasada rasowego podziału stanowi kardynalną różnicę pomiędzy nazistami, a faszystami (szczególnie nurtu włoskiego) oraz innymi ultrakonserwatystami (jak np. falangistami, reżimem Salazara, Pinocheta i innych, którzy również bezpodstawnie bywają określani mianem „faszystów”). Dla faszystów największą wartością zawsze było państwo, powiązane z ideologią etatyzmu, ale nie rasizm. Nawet Mussolini przyjął „politykę rasową” jedynie formalnie i w rzeczywistości nie wprowadzał jej w życie (do czasów „republiki socjalnej”), a w składzie Wielkiej Rady Faszystowskiej było kilku (nie kryjących się z tym) Żydów.
Dla nazistów „państwo” jest jedynie konkretną i historycznie determinowaną formą organizacji życia dla bardziej stabilnego i historycznie wartościowszego tworu – nacji, i ta forma może bądź sprzyjać jej produktywnemu działaniu, bądź odwrotnie – przeszkadzać mu. Dla ultraprawicowców obecne państwo ukraińskie jest wrogie w ten sam sposób w jaki dla Hitlera i NSDAP wrogiem była Republika Weimarska – widzieli oni w niej wroga narodu niemieckiego – „wewnętrzny Zachód”, który łączył się z Żydami i wrogimi, „obcymi dla nacji niemieckiej”, anglosaskimi i liberalnymi wpływami. Nie dziwi w tej sytuacji, że próba budowania demokracji stoi w opozycji do koncepcji narodu jako żywego organizmu, charakterystycznej dla myśli prawicowych radykałów.
Problem uznania UPA: liberalizm versus populizm
Ani OUN, ani UPA nie były tworami liberalnymi – i jest to tak naprawdę całkiem naturalne; kto bowiem widział organizację rewolucyjną, prowokacyjną, nielegalną, a jednocześnie liberalną, czy tym bardziej liberalną armię? Podobnie naturalnym dla organizacji rewolucyjnej, która na drodze działań zbrojnych chciała wywalczyć dla swojego narodu niezależność państwową, był kult lidera i etatyzm, nie wspominając już o tym, że była to zasadniczo wspólna cecha całej Wschodniej Europy w latach 30-tych. Ale nigdy w ich ideologii nie był obecny, a tym bardziej wyznawany, biologizm – składnik podstawowy (neo)nazistowskiego myślenia.
Jeśli mowa o współczesnej Ukrainie, to jeśli chce być ona demokracją liberalną (mówiąc o liberalności mam na myśli brak możliwości ucisku jakiejkolwiek mniejszości przez większość, a weterani UPA są również jedną z mniejszości – w wymiarze zarówno ilościowym jak i ideologicznym), a nie populistyczną (nie chodzi o władzę większości, ale o bezkarną władzę masy z naruszaniem praw mniejszości), musi ona uznać, że jej korzenie znajdują się w UPA. Populizm jako bezkarna władza tłumu, zawsze był zarodkiem totalitaryzmu: jako pobłażliwość dla zdezorientowanych mas, czy robotniczych, czy średniej burżuazji – jest tym, co łączyło niemiecki nazizm z włoskim faszyzmem.
Przy czym państwo ukraińskie powinno nie tylko zrównać w prawach weteranów UPA z weteranami Armii Radzieckiej, ale przyznać, że Ukraina jest właśnie tym państwem o jakie walczyło OUN-UPA, szczególnie przeciwko nazistom. I nie trzeba przeciwstawiać etatyzmu UPA liberalizmowi współczesnej Ukrainy, póki co jedynie hipotetycznemu, bo jak już pisałem, OUN z lat 1930-40 skupiał ludzi o zupełnie różnych przekonaniach politycznych. OUN swoje zadanie widział w następujący sposób: po pierwsze wywalczyć niepodległość dla Ukrainy, a później, z czasem, zastanawiać się jaką formę polityczną powinna ona przyjąć. Dzisiejsza Republika Chińska (Tajwan) nie jest wcale krajem o jaki walczył Czang Kaj-szek, co wcale nie przeszkadza współczesnej pluralistycznej demokracji chińskiej (Republice Chińskiej) podkreślać roli jaką odegrał w jej historii. Co więcej, nawet Chińska Republika Ludowa nie jest państwem, które chciał zbudować Mao Tse-tung, a jego portretami są teraz okraszone banknoty ChRL.
Gdy tylko dzisiejsze państwo ukraińskie przyzna się do swojego rodowodu wywodzącego się „od UPA”, ultraprawicowcy stracą grunt pod stopami i będą zmuszeni by swoje korzenie wywodzić bezpośrednio „od Hitlera”, w końcu nie mogą posiadać genealogii takiej samej jak ich zaciekły wróg.
***
Powróćmy do przemyśleń na temat spalonej galerii Hulimowa: nie chciałbym kończyć swojej wypowiedzi tradycyjną frazą lewicowców: „Nazizm u wrót!”, ale on rzeczywiście już puka do naszych bram. Współcześni neonaziści podbudowując się mitem tego, jak w latach 30-tych Hitler wyciągnął Niemcy z kryzysu i uczynił z nich mocarstwo, nie zawahają się dla osiągnięcia podobnego rezultatu powtórzyć tych samych zbrodni, pozbawiając w efekcie państwo ukraińskie prawnych podstaw istnienia i czyniąc tym samym krok ku jego zniszczeniu. A my – Żydzi czy goje, geje czy hetero, wszyscy, którzy nie chcą zatracić swojej indywidualności w Ciele Narodu – powinniśmy rozpoznać w dymie ze spalonej galerii Hulimowa, jadowity oddech komór gazowych i czarny dym z krematoryjnych pieców. Te niegdyś również poprzedził dym palonych książek i wytworów „sztuki zdegenerowanej”.
___________________________________________________________________
7WASP (z ang. White Anglo-Saxon Protestant) – biali Anglosasi wyznania protestanckiego, osiedlali się od XVII wieku na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, tworząc brytyjskie kolonie. Stanowią oni pierwotny trzon narodu amerykańskiego. WASP do dziś stanowi najliczniejszą grupę zamieszkującą Nową Anglię. WASP często przeciwstawiano PIGS (Poles-Italians-Greeks-Slavs); była to jedna z głównych linii podziału amerykańskiego społeczeństwa na początku XX wieku. Źródło: http://pl.wikipedia.org – przyp. tłum.
Krytyka (Kijów), wrzesień/październik 2009 r.
Tłumaczenie z języka ukraińskiego – Darek Figura
Kultura Enter
2010/03 nr 20