Strona główna/Nie ma już centrów kultury

Nie ma już centrów kultury

Prezentujemy wybór artykułów z publikacji „Po co nam Centra Kultury?”, wydanej przez Miejskie Centrum Kultury (Bydgoszcz) jako wynik projektu „Miejski? Dom? Kultury? Laboratorium Żywej Kultury”, prowadzonego wspólnie z Instytutem Kultury Miejskiej (Gdańsk) i Warsztatami Kultury (Lublin). Całość – do ściągnięcia na stronie internetowej projektu. Publikacja jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa. Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

I. Trudna sytuacja domów kultury

Sytuacja domów kultury – czy jakichkolwiek instytucji kultury działających na poziomie lokalnym – nie jest dziś łatwa. Wobec dynamicznego rozwoju internetu ostatecznie utraciły one swoją monopolistyczną pozycję. Pojawiają się głosy radykalne: w komentarzu do wydanego dwa lata temu raportu Młodzi i media Wojciech J. Burszta pisze nawet o tym, że w nowej sytuacji część tradycyjnych instytucji kultury nie ma szans na przetrwanie. Zmuszone zostały do funkcjonowania w chaosie wywoływanym przez głębokie zmiany cywilizacyjne:

Obserwujemy więc sporo zamętu w życiu kulturalnym: rozchwiane charakterystyki i profile kulturowe odbiorców kultury, chaotyczne działania instytucji, dezorganizację nie tylko czasu, lecz w ogóle struktur życia codziennego, rozproszenie i zmianę funkcji i charakteru aktywności kulturalnej, wreszcie znamienne zmiany w świadomości kulturalnej i dyskursach o kulturze.

Dom kultury jest dziś nie jedyną – ale jedną z wielu ofert. W hybrydowej rzeczywistości, w której dawniej rozdzielane światy online i offline łączą się trwale, instytucja przywiązana do fizycznego miejsca i głównie w oparciu o to miejsce funkcjonująca nie może stać się realną alternatywą dla Internetu jako medium dystrybucji dóbr kultury. Dyskusje o książkach, nowe płyty, filmy nawet w kilka tygodni po kinowej premierze, kontakt z twórcami – to wszystko może mieć miejsce w niezliczonych sieciach cyfrowej komunikacji, które rozwijając się przekraczają bariery miejsca, czasu i społecznych ograniczeń. Pokazuje to doskonale cytowany wyżej raport. Brak kina, księgarni czy koła zainteresowań w szkole nie jest już przeszkodą w kontakcie z kulturą i nie blokuje inicjowania twórczych i awangardowych oddolnych działań.

II. Potencjał spotkania w fizycznej przestrzeni

Wciąż jednak – jak mi się wydaje – fizyczność domu kultury może być jego atutem. Inspiracją do takiego myślenia jest dla mnie jeden szczególny wątek raportu ‘Museums & Society 2034: Trends and Potential Futures’, opracowanego w 2008 roku przez amerykańskie Center for the Future of Museums (CFM). W dobie powszechnej digitalizacji pojawia się potrzeba przestrzeni i obiektów fizycznych: według przewidywań muzea stać się mają repozytoriami realności, w których na własne oczy i bez cyfrowego interfejsu spotkać się będzie można ze śladami przeszłości. Jestem pewien, że taką perspektywę można przenieść na instytucje kultury poza sektor GLAM (Galleries, Libraries, Archives, Museums) – w tym również na lokalne domy kultury.

Można wyobrazić sobie kilka przykładowych sytuacji wskazujących na potencjał tej fizycznej przestrzeni. Tłem jest oczywiście powszechna dostępności dóbr kultury w internecie, z którą dom kultury nie jest w stanie rywalizować.

Dom kultury może stać się fizyczną infrastrukturą dla internetowych działań o charakterze oddolnym. Przykładowo: lokalne forum fotograficzne może wykorzystywać to miejsce do regularnych spotkań i integracji, można tu organizować wystawy i warsztaty – nie wszystko da się przeprowadzić online.

Dom kultury może być przestrzenią bezpośredniego spotkania się wokół kultury – wspólne obejrzenie filmu i dyskusja na żywo jest jakościowo różna od wymiany opinii na forum.

Dom kultury może stać się przestrzenią edukacji do korzystania z dóbr kultury w internecie.

Ten ostatni wątek wydaje mi się szczególnie ważny.

III. Dom kultury jako przestrzeń edukacji medialnej

Polski system edukacji wciąż nie dostrzega znaczenia mediów w byciu obywatelem, twórcą czy konsumentem kultury. Media traktuje się jak przestrzeń transparentną i neutralną, podczas gdy faktycznie wypełniają ją niezliczone gatunki treści, kształtują ekonomie komunikacji i interesy polityczne. Skuteczne, twórcze i krytyczne korzystanie z mediów wymaga odpowiednich kompetencji na poziomie dużo wyższym niż proste umiejętności techniczne zdobywane na nieefektywnych lekcjach informatyki w szkole.

Pozytywne zmiany na rzecz edukacji medialnej w systemie publicznego szkolnictwa wprowadzone mogą być jedynie jako rezultat skomplikowanego procesu i decyzji podejmowanych na poziomie centralnym. Tymczasem domy kultury tę pracę edukacyjną mogą zacząć wykonywać od razu – skoro tradycyjnie ich misją jest edukacja kulturalna, być może warto uzupełnić ją o nowy medialny kontekst.

Oferta już dziś organizowanych w wielu domach kultury kursów komputerowych może zostać rozszerzona o wątki takie jak np.:

– prawo autorskie, aby promować wiedzę o możliwościach i ograniczeniach w korzystaniu z dóbr kultury w internecie (m.in. problem dozwolonego użytku osobistego, idee wolnej kultury itp.);

– kreatywne wykorzystanie narzędzi cyfrowych – aby promować twórcze postawy i kulturę amatorską (amator – fan, hobbysta) i wspierać lokalne oddolne inicjatywy kulturalne;

– wiedza o ekonomice mediów – wiedza o zasadach funkcjonowania mediów w perspektywie promocji lokalnych inicjatyw kulturalnych czy twórczości amatorskiej.

Dom kultury wdrażający takie cele edukacyjne byłby już nie źródłem dostępu do kultury, ale infrastrukturą wspierającą korzystanie z niej i aktywne w niej uczestnictwo.

IV. Dom kultury jako przestrzeń otwarta

Otwartość domu kultury może mieć kilka poziomów:

Pierwszy poziom otwartości to umiejętność kreatywnego dostosowywania się do oczekiwań użytkowników. To dość trudne zadanie, ponieważ oczekiwania te nie zawsze mogą być tożsame z edukacyjną i kulturotwórczą misją instytucji, czasem nawet jej się sprzeciwiają (np. oczekiwanie organizowania koncertu disco polo). Trudną sytuację pogłębia konieczność wypełniania oczekiwań samorządu, który ocenia działalność domu kultury m.in. na bazie frekwencji lub liczby organizowanych wydarzeń. Czy zmiana zasad oceniania pracy domu kultury jest możliwa?

Drugi poziom otwartości to otwartość na partycypację. W wielu opracowaniach dotyczących współczesnej sytuacji instytucji kultury czy instytucji pamięci podkreśla się wagę aktywnego uczestnictwa ich użytkowników w projektowaniu ich działań. Ta forma otwartości jest zapisana w tradycyjnej misji domu kultury, dzięki internetowi pojawiają się jednak nowe narzędzia pozwalające na otwieranie się na głosy z zewnątrz: może to być na przykład forum dyskusyjne zorganizowane przy stronie domowej instytucji.

Kolejnym poziomem otwartości może być otwartość treści – w ramach projektów organizowanych przez domy kultury często powstają publikacje, wystawy, zbiory itp. Tworzone przez instytucję czy w jej ramach zasoby powinny być w miarę możliwości dostępne online i otwarte dla wszystkich. Nie zawsze chodzić tu musi o radykalne kroki związane z wykorzystywaniem wolnych licencji do rozpowszechniania materiałów. Efektywne mogą być nawet tak proste działania jak np. udostępnianie online nagrania video z organizowanego w domu kultury spotkania literackiego. Pozwala to na skorzystanie z niego także osobom, które nie mogły się na nie wybrać – dom kultury swoją misję realizuje w takim przypadku także poza swoją fizyczną siedzibą.

Politykę otwartości wdrożyć można także w szeroko pojęte działania zarządcze i ewaluacyjne. Jej elementami może być regularna publikacja informacji o wykorzystaniu budżetu, uzyskiwanych ocenach, planach działań na przyszłość itp. Publikacja tego typu informacji może sprawić, że działanie instytucji będzie bardziej transparentne.

Kolejnym poziomem otwartości może być otwartość na zewnętrzne projekty, które w ramach działalności domu kultury byłyby wspierane organizacyjnie czy finansowo (np. za pomocą mikrograntów). Dom kultury byłby tu otwartym hubem dla oddolnych inicjatyw przychodzących z zewnątrz.

Polityka otwartość treści nie może być dogmatyczna: specyfika pracy instytucji kultury wymaga godzenia wielu interesów i racji oraz respektowania określonych ograniczeń wpisanych w zasady jej działalności. Nie każdy artysta czy twórca zgodzi się na udostępnienie swoich dzieł na najbardziej liberalnych zasadach, nie zawsze też takie udostępnienie może być zasadne. Warto racjonalnie kształtować strategię otwartościową i wdrażać ją małymi krokami zaczynając od nowych projektów. Pomocne mogą tu być doświadczenia Zachęty opisane w dostępnej online publikacji „Otwartość w instytucjach kultury” (2011). Znaleźć tam można również podstawowe informacje na temat rozwiązań prawnych liberalizujących zasady korzystania z zasobów wypracowywanych przez instytucję kultury czy podstawowych problemów związanych ze stosowaniem prawa autorskiego.

V. Nie ma centrów kultury

Nie tylko skomplikowane analizy i obszerne raporty, ale też codzienne doświadczenie pokazuje, że myślenie o jakiejkolwiek instytucji jako centralnym punkcie obiegu kultury jest anachronizmem. Domy kultury czy inne lokalne instytucje tego typu są jedynie punktami sieci o mniejszym lub większym znaczeniu. Źródłem ich potencjału może być umiejscowienie w fizycznej przestrzeni, pozwalające wyjść użytkownikom kultury poza cyfrowe interfejsy. Dzięki dostępowi do środków finansowych mogą animować oddolne inicjatywy kulturalne. Ważnym i tradycyjnym elementem ich funkcjonowania jest też edukacja do kultury – dziś oznacza to także edukację medialną.

Marcin Wilkowski