FELIETON. Nienawiść i nadzieja
Ołeksandr Bojczenko
Odnotujmy dla porządku, dzisiaj – 1 marca 2022 roku – zapisuję tych kilka linijek w moim domu w Czerniowcach, stale śledząc bieżące wiadomości.
Mój dom od granicy z Rumunią dzieli czterdzieści kilometrów. Dzień 1 marca w Rumunii nazywa się Mărțișor. To święto powitania wiosny. Ale dzisiaj Rumunia wita uchodźców z Ukrainy, którzy zapełnili czterdziestokilometrową drogę od samych Czerniowiec. Gdzie indziej spotyka ich Polska. Jeszcze gdzie indziej – inne kraje. 1 marca 2022 roku Europa wita uchodźców z Ukrainy uciekających przed rosyjską wojną na pełną skalę. Miliony Ukraińców do ostatniej chwili nie mogły uwierzyć, w to, co się stało. Miliony wciąż nie mogą uwierzyć, ale teraz już wierzą.
W moim domu zamieszkało małżeństwo, on i ona, moi przyjaciele z okaleczonej miejscowości Bucza pod Kijowem. Udało im się wyjechać. Rodzice nie zdążyli i zostali: jej – w Kijowie, jego – w Hostomelu. W Kijowie i Hostomelu trwają walki uliczne. Moi przyjaciele starają się być przydatnymi tu w Czerniowcach: ona jest wolontariuszką, on wstąpił do obrony terytorialnej. W mieście jest teraz spokojnie – na ile może być spokojnie w czasie wojny. Zeszłej i poprzedniej nocy zawyły syreny obrony przeciwlotniczej, ale bomby nie spadły.
Co oglądam w wiadomościach? Rakiety spadły na Plac Wolności w centrum Charkowa i na dzielnicę mieszkaniową Czernihowa. Ostrzał artyleryjski Chersonia. Szereg ostrzałów rakietowych Ochtyrki w obwodzie sumskim. Ostrzał Borodianki. Ostrzał Dacznego w obwodzie odeskim. Ostrzał Basztanki w obwodzie mikołajowskim. Znowu Charków – dom mieszkalny. Bomba lotnicza w Żytomierzu – dom mieszkalny. Rakieta „Point U” w Mariupolu – dzielnica mieszkaniowa. Zabici i ranni, zabici i ranni, zabici i ranni – cywile, głównie rosyjskojęzyczni. A wszystko to na tle zapewnień Putina, że jego armia nie walczy z ludnością cywilną, ale z ukraińskimi nazistami, którzy wbrew woli narodu ukraińskiego przejęli władzę w kraju. Niech ktoś przekaże Putinowi, że Prezydent Ukrainy jest Żydem, a nasz minister obrony ma rosyjskie nazwisko Reznikow.
Dlaczego to robi? Bo Putin jest Hitlerem XXI wieku, o czym już od wielu lat ostrzegali „zbiorowy Zachód” między innymi ukraińscy intelektualiści. Tylko „zbiorowy Zachód” czuł się bardziej komfortowo, nie słuchając , bo żaden ukraiński intelektualista nie ma ropy i gazu w przeciwieństwie do Putina.. Polaków także nie słuchano , choć jeszcze w 2005 roku widziałem w Krakowie plakat: „Hitler dziś rządzi na Kremlu”. Z tą różnicą, że Hitler, który teraz zasiada na Kremlu, ma znacznie potężniejszą broń – jądrową – i cierpi na znacznie poważniejsze paranoidalne zaburzenie osobowości, w wyniku którego projektuje swoją nazistowską fobię na świat zewnętrzny.
Dzień 1 marca 2022 roku trwa. W wiadomościach – uderzenie rakietowe w wieżę telewizyjną w Kijowie. Obok wieży – Babi Jar, najsłynniejsze miejsce pamięci ofiar Holokaustu w Ukrainie. Jedna z rakiet wystrzelonych przez Rosję spadła w pobliżu pomnika. Zginęło pięciu cywilów, a kolejnych pięciu zostało rannych. W 2022 roku Putin zabija ludzi w Babim Jarze, podczas gdy rosyjskie MSZ domaga się od ambasadora Izraela wyjaśnień, dlaczego jego kraj nie popiera antynazistowskiej operacji Rosji na Ukrainie. Trudno nawet wyobrazić sobie bardziej wymownych symboli dzisiejszej Rosji i jej polityki.
Jednakże, gdyby to tylko dzisiejszej. Czyżby autor książki Listy z Rosji. Rosja w roku 1839 Astolphe de Custine nie widział tej „pustyni bez pokoju” i „więzienia bez odpoczynku” jeszcze dwa stulecia temu? I czy uwagi i obserwacje, które notował bystry markiz, choć trochę straciły na aktualności? Szczególnie, gdy na przykład pisze o Rosji całkowicie zakłamanej, bardziej niebezpiecznej od dzikiej Azji; albo że jej celem jest przekonanie Europy o swojej europejskości przy pomocy „potiomkinowskich wiosek”, więc rzuca cały arsenał swoich środków dyplomatycznych i szpiegowskich w tę permanentną pozorną operację.
Jeszcze ważniejsze jest jednak to, że de Custine od razu zrozumiał zasadę błędnego koła, zgodnie z którym w tym „państwie niewyobrażalnego szczęścia” współistnieją rząd i naród:
(…) nigdzie poza Rosją, ani Rosjanie nie staliby się tym, czym są, w innym ustroju niż ich własny.
I dlatego:
Lud uciskany zawsze zasługuje na swoją karę, tyrania jest dziełem narodów, nie jest arcydziełem jednego człowieka.
Sto lat później polski pisarz Andrzej Bobkowski uzupełnił spostrzeżenia de Custine’a:
Od początku używam jak najwięcej słowa „Rosja” i „Rosjanie”, bo tu nie chodzi o żaden komunizm, o zmianę ustroju. To są dobudówki – istota to Rosja, odwieczna Rosja, która nie zna i nie rozumie pojęcia „wolność” do tego stopnia, że jej nie potrzebuje. (…) Nienawidziłem ich zawsze, od małego dziecka, dziś nienawidzę ich tak samo „czysto”, jak „czystym” jest ich cynizm. Nie wolno nienawidzić, ale może są czasem takie nienawiści, tak usprawiedliwione, że zrezygnowanie z nich byłoby zrezygnowaniem z siebie samego.
Często cytuję ten fragment, ponieważ jest kwintesencją mojego stosunku do Rosji i zdecydowanej większości Rosjan. Podobnie jak Bobkowski, nigdy nie wyrzeknę się tej nienawiści, która niestety na zawsze stała się integralną częścią mojej tożsamości. Ale nikt mi się nie dziwi. Natomiast naprawdę niezwykłe rzeczy zabrzmiały dzisiaj z ust burmistrzów Charkowa, Mariupola i Mikołajowa, czyli miast rosyjskojęzycznych, które jeszcze wczoraj uważano za kulturowo i politycznie prorosyjskie. Wszyscy trzej zadeklarowali gotowość do obrony swoich miast do ostatniego naboju i do własnoręcznego zabicia „raszystów” (to cytat). Przez dziesięciolecia ludzie tacy jak ja na próżno przekonywali ludzi takich jak oni, że naszym jedynym śmiertelnym wrogiem jest Rosja. Putinowi udało się ich przekonać w ciągu kilku dni.
Nasza nienawiść daje nam teraz nadzieję. Ale nie tylko ona. Wreszcie eurodeputowani dali nam nadzieję, nakreślając europejskie perspektywy Ukrainy. Ale przede wszystkim w tych chwilach sami sobie dajemy nadzieję – swoją miłością jeden do drugiego i swoją zdolnością do poświęcenia się w imię wspólnej przyszłości. Według legendy święta Mărțișor, 1 marca Wiosna zauważyła pod śniegiem przebiśnieg i postanowiła go uratować. Zima zaatakowała Wiosnę i zraniła ją. Wtedy Wiosna skropiła przebiśnieg krwią – i wróciły jej siły. Zima ostatecznie przegrała.
Ołeksandr Bojczenko
Redakcja językowa: Krzysztof Bąk
Kultura Enter 2023/24
nr 107-108