Niezgoda buduje. „Senior Graffiti” – rewitalizacja placu
Gdy wokół jest brzydko człowiek ma wybór: albo zmieni swój stosunek do otaczającej go przestrzeni, albo zmieni tę przestrzeń. Paradoksalnie, łatwiej zrealizować wariant „b”. Niestety, wtedy potrzebne są pieniądze. Niezgoda na brzydotę musi wcześniej osiągnąć stan krytyczny i równocześnie musi pojawić się szansa uzyskania pomocy. Tak było w moim przypadku.
Geneza
Przez kilka lat codziennie zatrzymywał mnie w drodze do pracy coraz bardziej zdegradowany, odpychający skwer. Był tak zniszczony i brzydki, że już nikt nie chciał go używać. Łatany asfalt, zapadające się ławki, zniszczone trawniki pozbawione rosnących tam 20 lat temu róż opuścili nawet blokersi przenosząc się na pobliską skarpę. A ja chciałam z przyjemnością patrzeć przez okno. W swoim mieszkaniu na dziewiątym piętrze widok z kuchni też mam stale przesłonięty płótnem – bliźniaczy wieżowiec stoi tak blisko…
Za naturalną uznaję potrzebę kreowania miejsc przez człowieka, dlatego postanowiłam zmienić to miejsce.
Tło
Od 10 lat pracuję z seniorami – a właściwie z seniorkami – i spotykam się z nimi m.in. po to, by robić rzeczy, na które dotychczas nie było w życiu czasu i których robić nie wypadało. Seniorzy nie chcą zamykać się w gettcie swojego wieku; wolą naturalny świat wielopokoleniowy. Nie chodzi wcale o „odmładzanie się” na siłę lub szukanie szerszej niż rodzina publiki do wymądrzania się. Niezauważalnie minęły czasy, gdy senior rodu był wyrocznią we wszystkich sferach życia, miał autorytet i władzę. Obecnie opiniami i potrzebami osób w wieku emerytalnym zazwyczaj nikt się nie przejmuje. Usunięci na boczny tor życia nie znajdują możliwości działania, nawet jeśli wcześniej byli aktywni i wiele chcieli wokół siebie zmienić.
Równie szybko zachodzi we współczesnych społeczeństwach proces „dezintegracji pokoleń”. Jeśli taki termin istnieje, to ja rozumiem go jako coraz większą i powszechniejszą trudność w komunikowaniu się różnych grup wiekowych. Młodzież postrzega seniorów jako pokolenie nieatrakcyjne, a seniorzy nie dostrzegają w młodzieży żadnych pozytywnych cech, najczęściej skupiając się na krytyce ich powierzchowności i zachowań. Z jednej strony, seniorom brak miejsca, obszaru, gdzie mogliby przekazać swoje doświadczenia, a z drugiej, dzieci i wnuki nie za bardzo chcą korzystać z wiedzy seniorów, bo nie wiedzą, do czego mogłaby im się przydać. To rodzi frustrację i odruch wycofywania się osób starszych z życia społecznego.
Na moim nowym skwerze te negatywne procesy miały się zatrzymać. Miała powstać przyjazna przestrzeń dla wszystkich. Do tego celu potrzebne było wspólne działanie integrujące obie grupy.
Projekt
Szukając środków na remont placu trafiłam na konkurs grantowy „Seniorzy w Akcji” ogłoszony wiosną 2008 roku przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę” ze środków Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Po przejściu przez kilka etapów eliminacji zdobyłam kwotę umożliwiającą realizację projektu „Senior Graffiti – działania z przestrzenią”. Miejscem akcji miało być lubelskie osiedle Skarpa w dzielnicy Czuby, zaniedbany plac przed klubem „Między Nami”. Czas: listopad 2008 – kwiecień 2009. Uczestnicy: kilkanaście osób, seniorów i młodzieży w równej liczbie.
Ponieważ nie jestem artystką, dla której przestrzeń publiczna staje się terenem działania a tylko animatorem kultury, sumiennie przygotowałam wszystkie elementy warunkujące powodzenie projektu. Najpierw należało znaleźć tytuł – intrygujący dla seniorów i chwytliwy dla młodzieży i to na tyle, aby obie grupy zechciały odpowiedzieć na zaproszenie do udziału w projekcie. Sztuka ulicy, a dokładnie graffiti, wydała mi się najlepszym pretekstem. Młodzi chcieliby się jej nauczyć a dla przeciętnego seniora jest ona synonimem irytującego wandalizmu. Wśród seniorów dominuje jednak chęć „pokolorowania otoczenia”. Jest to pokolenie, które ma już dość szarości („to mieliśmy już przez tyle lat”). Młodzież też ma ogromne braki w zakresie edukacji plastycznej. Jako nauczyciel plastyki wiem z doświadczenia, że w szkołach jest to przedmiot marginalizowany. I choć o gustach się nie dyskutuje, to obawiałam się o ostateczny efekt skweru „w stylu graffiti”. Konieczne więc było przeprowadzenie szybkiego kursu o sztuce.
Warsztaty
Realizacja projektu rozpoczęła się 7 listopada debatą publiczną na temat funkcji, jaką powinna spełniać „nasza” przestrzeń publiczna, czyli plac przed klubem. Chodziło o włączenie seniorów i młodzieży w proces decydowania i zachęcenie ich do dialogu. W debacie uczestniczyli mieszkańcy osiedla, czyli przyszli użytkownicy placu: władze Spółdzielni Mieszkaniowej „Czuby” i osoby zainteresowane wzięciem udziału w projekcie. Przyszło ponad 30 osób.
Przygotowałam ankiety do wypełnienia, w których każdy mógł się wypowiedzieć na temat wyglądu placu i jednocześnie zdeklarować chęć wzięcia udziału w projekcie. Tym sposobem zebrałam zaplanowaną ilość uczestników: siedmioro seniorów i siedmioro młodzieży. Wymiana zdań między zgromadzonymi była gorąca. Wszyscy zgodzili się co do konieczności podejmowania działań w swoim najbliższym otoczeniu w celu poprawienia jego estetyki i nadania mu nowych funkcji. Różnice zdań pojawiły się przy omawianiu szczegółów, zasadności posługiwania się techniką graffiti itp.
Ponad wszelką wątpliwość zdecydowano, że plac ma służyć wszystkim, ale nie ma być placem zabaw; raczej skwerem pełnym kwiatów i zieleni. Musi być wyposażony w ławki ustawione tak, aby można było rozmawiać wzajemnie się widząc. Zrezygnowano, nie bez żalu, z pergoli i fontanny, jako elementów narażonych na natychmiastową dewastację. Plac powinien zawierać przestrzeń do ustawienia większej ilości krzeseł w przypadku imprez na świeżym powietrzu, ponieważ miał się stać również „plenerowym salonem klubowym”. W tym celu zaplanowano małą scenkę, ekran do wyświetlania filmów, ściankę do malowania oraz gablotę na informacje o działaniach klubu. Zgłaszane też były takie pomysły jak: stoliki do gry w szachy, rabaty i klomby dla Klubu Kobiet, na których jego członkinie i inni mieszkańcy z dziećmi mogliby sadzić kwiaty. Wszyscy orzekli, że bardzo istotne jest przeprojektowanie ciągów pieszych w taki sposób, aby pokrywały się z wydeptanymi już ścieżkami.
Kalendarium „Senior Graffiti”15 listopada
Uczestnicy projektu spotkali się w swoim gronie by się lepiej poznać i omówić szczegóły wspólnej pracy na najbliższe sześć miesięcy. Seniorzy i młodzież szczerze wyznali czego nie lubią w swojej grupie wiekowej i u innych. Dorośli przyznali, że często dają młodzieży złe przykłady zachowań. Wszyscy wypełnili ankiety, które pozwoliły poznać ich możliwości i oczekiwania, a następnie zostali poproszeni o zejście na plac przed klubem z kubkami kawy aby mogli się przekonać, że nie ma tam gdzie jej wypić. Każdy też zrobił zdjęcie najbrzydszego fragmentu placu.
21 listopada
Warsztaty architektoniczne. Warsztaty poprowadzili je studenci IV roku Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej. Praca odbywała się w dwóch zespołach. Efektem trzech godzin zmagań z tematem było powstanie dwóch plansz przestrzennych z określonymi funkcjami miejsc na placu. Warsztaty poprzedziła ciekawa prezentacja multimedialna o światowych trendach i technologiach w obszarze małej architektury. Dokumentacja z warsztatów i spisane propozycje stały się podstawą do opracowania koncepcji architektonicznej placu i wizualizacji. Obecni byli dziennikarze z lokalnej prasy i radia.
6 grudnia
Rozpoczęły się warsztaty graffiti. Prowadzący warsztaty studenci z Lublina, znani w środowisku z licznych akcji, pokazali filmy ukazujące najważniejszych twórców realizacje graffiti z całego świata. To był moment przełomowy w postrzeganiu tej subkultury przez uczestników projektu. „Graffiti od tej pory nie kojarzy się nam z dewastacją, ale ze sztuką przez duże S” – orzekła pani Elżbieta. W ramach zajęć zaprojektowano logo projektu i koszulki firmowe dla naszej Brygady Roboczej.
Nieoczekiwanym finałem skończyło się omawianie treści malowidła do Klubu Nastolatka (to pomieszczenie stało się poligonem dla doskonalenia umiejętności „grafficiarskich” przed wyjściem na plac). Seniorzy po krótkiej naradzie uznali, że tę decyzję oddają w ręce przyszłych użytkowników klubu, czyli młodzieży. I tu młodzież całkowicie nas zaskoczyła, ponieważ wygrał pomysł nawiązujący do fresków z Kaplicy Sykstyńskiej i słynnej sceny, w której Bóg przekazuję „iskrę życia” Adamowi. Zaplanowano, że na naszej ścianie senior przekaże swą energię przedstawicielowi młodego pokolenia – pani Danuta „przybija żółwika” Grzegorzowi.
Niezbędne okazało się zorganizowanie profesjonalnej sesji fotograficznej, ponieważ na ścianach miały się pojawić portrety uczestników warsztatów. Zdecydowaliśmy się na graffiti z użyciem szablonów i z tego powodu wiele godzin zajęć w najbliższych tygodniach zostało poświęconych wycinaniu szablonów postaci w skali 1:1, przygotowanych z użyciem komputera.
9 stycznia
Otrzymaliśmy gotowy projekt placu przed klubem. W ocenie uczestników zawierał on istotne elementy wymieniane podczas warsztatów architektonicznych i spełniał planowane funkcje. Na niewielkiej powierzchni udało się zmieścić prawie wszystkie pomysły. Stoliki szachowe zastąpiła duża szachownica, ułożona z dwukolorowej kostki brukowej, będąca jednocześnie widownią przed sceną z napinanym ekranem do projekcji. Biegnąca środkiem żółta linia-ścieżka podzieliła skwer na części: „sportową” i „artystyczno-kulturalną” a „ogrodnicy” otrzymali kilkadziesiąt metrów kwadratowych ziemi dla swoich poczynań.
Na spotkaniach padły też konkretne propozycje zastosowania techniki graffiti w sztuce użytkowej, np. działanie „Graffiti z komputera” polegało na opracowaniu w stylu graffiti własnego imienia w celu namalowania go na koszulce za pomocą farb do tkanin w markerach. Inne „produkty uboczne” warsztatów takie jak: rama do obrazu, tatuaże Gierza, pisanki wielkanocne z papier-mache na balonach, malowanie graffiti na kubkach czy grafficiarski haft krzyżykowy dowodziły, że tworzyć może każdy. Zawsze i wszędzie.
27 marca
Warsztaty projektowania makiety ławki. Omówiliśmy formę ławek na plac i styl malowania. Trwała ożywiona wymiana zdań na temat stylu i treści graffiti na ławkach. Elementy betonowe według naszego projektu wykonało Przedsiębiorstwo Społeczne „Emaus”. Ostatecznie uzgodniono, że każdy uczestnik namaluje na betonowym prostopadłościanie pierwszą literę swojego imienia. Przewodnim motywem dekoracyjnym została postać motyla. Używaliśmy aerografów, pisaków, flamastrów i komputera.
Uczestnicy podchodzili do zadań coraz śmielej i dowcipniej. Nie deprymował ich fakt, że te prace będą w przestrzeni publicznej podlegały ocenie sąsiadów. Wierzyli w swoje możliwości. Gdy nadeszły części ławek rozpoczęło się malowanie w plenerze. Problemem był ciężar betonowych elementów. Tym razem z niewielką pomocą trenerów każdy uczestnik przenosił na beton swój projekt i go realizował. Wszyscy pilnowali się, aby zachować jedność stylistyczną ławek. Udało się w końcu wypracować kompromisy. Powstały autorskie duety.
24 kwietnia
Święto prawdziwej ekspresji. Na dwóch ściankach z płyty SB okalających scenę każdy mógł swobodnie sprayować.
25 kwietnia
Ostatnie zajęcia, a właściwie piknik. Zaopatrzeni w grilla z kiełbaskami i farby uczestnicy malowali ściankę. Do końca dnia pomalowane zostały wszystkie części i nawet zaczęto projektować malowidło, które powstało później na ścianie budynku przy klubie.
23 maja
Uczestnicy projektu przekazali mieszkańcom osiedla plac już w całości wybrukowany, z ławkami, sceną i ścianką do swobodnego malowania; z gablotą i napinanym ekranem; wspólnie z władzami spółdzielni posadzili dąb i bawili się na festynie przy grochówce. W klubie umieściliśmy wystawę fotografii dokumentującej przebieg projektu.
Podczas wszystkich spotkań panowała wspaniała atmosfera. Zorganizowaliśmy Mikołajki, Dzień Babci i Dziadka, Walentynki, Dzień Kobiet, śpiewanie przy gitarze, warsztaty „Graffiti w kuchni” z użyciem przeróżnych ozdób i akcesoriów do malowania na budyniu i biszkopcie. Było nawet sprayowanie bitą śmietaną w aerozolu. Ciastko z wymalowanym napisem „Senior Graffiti” wisi nadal w moim gabinecie.
Podsumowanie
Projekt „Senior Graffiti” był projektem społecznym, nie budowlanym, dlatego nacisk położyłam na spotkanie pokoleń. Odbyło się ono przy pracy i jakby „przy okazji” powstał nowy obiekt. Najważniejsze jest co innego: że w sytuacji gdy średnie pokolenie (rodziców) celebruje jedynie pracę zawodową i nie ma czasu zarówno dla dorastającej młodzieży jak i swoich rodziców (seniorów), te dwie grupy mogły się Spotkać.
Gdy seniorzy odnajdą w sobie radość w działaniach dotychczas dla nich niedostępnych a „zarezerwowanych” dla młodych; gdy otworzą się na elementy rzeczywistości „wypracowane” przez młodsze pokolenie a z kolei młodzież zauważy w nich osoby chętne do współpracy, doprowadzimy do zmiany relacji między tymi grupami. Dlatego ważne wydaje mi się, aby, spędzając wspólnie czas na zabawie czy pracy, obie grupy się zaprzyjaźniły, a po zamknięciu projektu były z siebie dumne i pragnęły dalszych spotkań. Jednocześnie wychodzę z założenia, że trud i jego efekty utrwalają w seniorach przekonanie, że coś po nich zostanie, że bez zawstydzenia można pokazać publicznie, co się potrafi, że seniorzy chcą się uczyć itd. Obserwowanie takiej postawy u starszych osób doprowadzi do innego ich postrzegania przez młodych.
Ponieważ władze Spółdzielni Mieszkaniowej „Czuby” wsparły finansowo nasz projekt przebudowy placu a administracja rozpoczęła akurat prace brukarskie na całym terenie osiedla, to efekt naszej pracy jest bardziej widoczny.
Wnioski
Z rozmów z uczestnikami projektu wyłaniają się następujące wnioski:
Zarówno młodzież jak i seniorzy chcą mieszkać w „estetycznym otoczeniu”, choć nie rozumieją tego terminu jednoznacznie.
Chcą budować więzi i tworzyć coś razem.
Na „dużą architekturę” przeciętny człowiek nie można mieć wpływu, ale na „małą” można się porwać.
Wszyscy chcą czuć, że są „u siebie”.
Jest tyle do zrobienia.
Problem polega na tym, że najczęściej pozostają z tymi tematami sami.
Projekt powiódł się ponieważ:
Był realizowany w oparciu o zaufanie społeczne. Szczególnie seniorzy zaufali, że nie zostaną narażeni na śmieszność podczas warsztatów i w relacjach w mediach.
Był mocno nagłaśniany w mediach, co dopingowało uczestników.
Odzwierciedlał rzeczywiste potrzeby wyższego rzędu uczestników.
Dobra zabawa warunkuje dobrą pracę.
Uczestnicy rozstali się z postanowieniem o wzięciu udziału w podobnym przedsięwzięciu w przyszłości. Trwają, jak mówią, w stanie twórczej gotowości i wiedzą, że jesienią mają szansę rozpocząć „Kurs Upiększania Świata”, cokolwiek by to nie znaczyło.
Koordynatorce tego projektu było by miło gdyby ktoś jej działanie nazwał „sztuką użyteczną”.