Strona główna/O co w ogóle chodzi z tymi lalkami?

O co w ogóle chodzi z tymi lalkami?

Lalkarze i pasjonaci lalkarstwa to jakiś „inny” typ. Pozostali teatromani na hasło „teatr lalek” w większości reagują nieznacznym skrzywieniem ust, co najwyżej wysoko podniesionymi brwiami i zaciekawionym: „Ooo!” O co więc chodzi z tymi lalkami? Nieodmiennie pierwsze skojarzenie to „teatrzyk” dla dzieci, jakieś pacynki i kukiełki, przy czym, gdyby spytać o różnicę między rzeczonymi, rzadko kto potrafi ją sprecyzować. A jednak ci, którzy „złapią bakcyla” pozwalają mu się rozwijać, pielęgnują go i chronią, zarażając przy tym innych. Tajemnica tkwi pewnie w tym, że lalki od zawsze były przez ludzi używane jako wyobrażenia bogów i służyły do kontaktów z wszelkiego rodzaju innymi rzeczywistościami. Były narzędziem rytualnym, nic więc dziwnego, że natychmiast, podświadomie, przenoszą nas w wymiar rytuału, choćby małego, godzinnego, na zaciemnionej scenie.

Lalkarstwo, jak każdy rodzaj teatru, ma wiele twarzy. Najczęstszą są owe spektakle dla dzieci porozrzucane po teatrach lalkowych w całej Polsce. To pewnego rodzaju edukacja dla najmłodszych. Pierwsze kroki w teatralno-plastycznej komunikacji z tymi, dla których mówiąca łyżka nie jest niczym szczególnym a magiczny, bajkowy świat funkcjonuje na równi z tzw. Realnością. Tego typu spektakle królują na polskich scenach lalkowych. Ich jakość jest oczywiście różna i tutaj już pojawia się wyznacznik, jakim jest marka danego teatru, jego tradycja i gotowość rozwijania współczesnych środków wyrazu. Takie sceny współpracują bowiem z artystami, których nazwiska są mocnym wyznacznikiem jakości dobrego spektaklu.

Wachlarz lalkowych realizacji jest ogromny i rozpoczyna się od standardowych produkcji (jest to, niestety, odpowiednie słowo), powielających stare schematy, z których oglądania wynika jedynie tyle, że ich zużycie jest wyjątkowo wysokie. W tym względzie „czarną robotę”, oprócz niektórych scen instytucjonalnych, wykonują także spektakle „wożone” po przedszkolach i szkołach. To jeden biegun. Drugi stanowią niezwykłe widowiska, inscenizacje wyjątkowo głębokie i przejmujące, pobudzające wrażliwość i dzieci i dorosłych. Także spektakle tworzone przez solistów i zespoły lalkarskie, które z racji wyboru tak niezależnej drogi i przekonań eksplorują własne rejony. Obydwie te skrajności, jak i wszystko, co pomiędzy nimi tworzy obraz polskiego lalkarstwa – w szerokim zakresie obejmującego lalki, maski, teatr cieni oraz animację przedmiotu.

Nieodmiennie więc pewne sceny, a nawet rejony, pozostają marką samą w sobie i to właśnie one kształtują zarys tej tematycznej mapy. Wymienić trzeba tu przede wszystkim Białystok jako swoiste centrum lalkarzy. Tu bowiem mieści się Wydział Sztuki Lalkarskiej warszawskiej Akademii Teatralnej, Białostocki Teatr Lalek, miedzy innymi niezależna Kompania Doomsday i Teatr K3, a niedaleko w Supraślu rezyduje Teatr Wierszalin i Teatr Okno. Już po tej krótkiej liście widać, że trudno w tym mieście nie natrafić na lalkarzy. BTL, od momentu, gdy jego stery przejął Marek Waszkiel – wieloletni wykładowca białostockiej uczelni i znawca światowego lalkarstwa – rozkwitł jako scena współpracująca z artystami zagranicznymi, a także znacznie bardziej, niż dotychczas, otwarta na realizacje młodych absolwentów. BTL, jako jeden z nielicznych lalkowych teatrów instytucjonalnych prowadzi też stały repertuar dla dorosłych, a skala tego przedsięwzięcia jest nie do przecenienia. Trochę to tak, jakby BTL prowadził lalkarską edukację teatralną, ale tym razem dla widzów dorosłych.

Ważną rolę odgrywa też wśród scen instytucjonalnych Teatr Banialuka w Bielsku-Białej, który od ponad czterdziestu lat organizuje Festiwal Sztuki Lalkarskiej. Zjeżdżają na niego wybitne i wyborne spektakle z całego świata. Twórcy festiwalu patrzą na teatr lalek bardzo szerokim okiem zapraszając zarówno tradycyjny teatr włoskich marionetek, jak i ukazując możliwości tak nowe dla tego tematu, jak multimedialna sztuka z pogranicza body-art, wykorzystująca hologramy i projekcje. Banialuka jest też teatrem, w którym powstają ważne, współczesne inscenizacje bajek, często reżyserowane przez zaproszonych z krajów Europy Środkowej artystów.

Kolejna sceną o wielkiej renomie jest warszawski Teatr Lalka, który –podobnie jak Banialuka – współpracuje z wybitnymi reżyserami, np. Josefem Kroftą, Markiem Zakosteleckym, czy wcześniej Ondrejem Spišakiem. Współpraca z tym ostatnim owocowała tak wyśmienitymi realizacjami, jak Odyseja czy Robinson Cruzoe. Lalka kładzie również nacisk na terapeutyczną rolę teatru, realizując m.in. spektakle z wychowankami z domów dziecka. Swoje spektakle przygotowują tu również reżyserzy bez wykształcenia stricte lalkarskiego – Michał Walczak, Łukasz Kos, czy Agnieszka Glińska.

I tutaj pojawia się temat lalkarskich fascynacji niektórych twórców dramatycznych. To właśnie lalki dają im niekiedy pełniejsze pole w poszukiwaniach nowych środków wyrazu. Z możliwości, jakie dają formy lalkarskie korzystał m.in. Piotr Cieplak (Ach… jak cudowna jest Panama, Teatr Powszechny w Warszawie), Anna Augustynowicz (Imię, Teatr Lalek Pleciuga w Szczecinie), czy Krzysztof Warlikowski (Wozzeck, Teatr Wielki – Opera Narodowa w Warszawie). Jednak teatr lalek jest w polskiej sztuce teatralnej obecny od dawna, a wśród najważniejszych artystów posługujących się tego typu językiem formy należy wymienić Tadeusza Kantora, Józefa Szajnę i Leszka Mądzika.

Wracając do mapy polskich scen lalkarskich, nie można zapomnieć o Wrocławskim Teatrze Lalek – scenie, która dba zarówno o dzieci, jak i dorosłych. Zwłaszcza ten ostatni cechuje specyficzna dbałość o dobór repertuaru. Lalki użyte do tekstów Shakespeare’a, Becketta, Shulza, czy Różewicza nierzadko nadają ich znaczeniom niezwykle bliski widzowi, poruszający wymiar.

Większość z teatrów lalkowych ma w Polsce specyficzny profil i tradycję. Oprócz wyżej wymienionych, Teatr Animacji w Poznaniu, Teatr Lalek Pleciuga w Szczecinie, Teatr Baj Pomorski w Toruniu, lubelski Teatr im. Andersena, warszawski Guliwer, czy Opolski Teatr Lalki i Aktora to najwyraźniejsze, najbardziej rozpoznawalne sceny. Poza teatrami instytucjonalnymi istnieje jednakże rozległe pole sztuki lalkarskiej stanowiącej doskonałe uzupełnienie i niekiedy przeciwwagę dla działalności instytucji. Pierwszym samozwańczym zespołem, który podbił polską i światową publiczność był po 1989 r. Teatr Wierszalin. Po odejściu Tadeusza Słobodzianka i wielu zmianach osobowych, grupa nadal istnieje pod przewodnictwem Piotra Tomaszuka, lecz obecne realizacje nie mają już siły nowości i prekursorstwa. Role tę przejęła raczej Kompania Doomsday wywodząca się z absolwentów białostockiego Wydziału Sztuki Lalkarskiej. Postanowili oni nie kończyć wspólnej pracy dyplomowym Until Doomsday opartym na balladzie o latającym Holendrze. Z grupy absolwentów wyklarował się trzon zespołu, który nadal współpracuje z niemieckim reżyserem Until…, Michaelem Voglem. Praca Kompanii przebiega zarówno w Białymstoku, często w kooprodukcji z BTL, jak i w Warszawie oraz Stuttgarcie. Dla twórców Kompanii lalka jest przede wszystkim najbardziej intymnym i wewnętrznym obrazem stanów psychicznych. Pojawia się na scenie w momentach największego natężenia emocji, całkowitego rozpadu lub konsolidacji, jak to było w głośnej Salome wg Oskara Wilde’a, którym to spektaklem Kompania wygrała m.in. konkurs na festiwalu „Malta” w roku 2007.

Kolejnym zespołem powstałym ze swoistego buntu, czyli potrzeby rozszerzenia własnej działalności artystycznej, jest Unia Teatr Niemożliwy z Warszawy, który tworzą niezależni twórcy oraz aktorzy związani z Teatrem Lalka. Najsłynniejszym spektaklem zespołu jest nieodmiennie Toporland czyli suita na Tekturę i Kontrabas – kartonowo-muzyczna opowieść oparta na tekstach, czy raczej wrażliwości Ronalda Topora i Jana Sebastiana Bacha. Jednym z ważniejszych przedstawień w działalności Unii są też Opcje życia, czyli oprawione teatralnie biblijne mini-wykłady prof. Leszka Kołakowskiego. A oprawione niezwykle, bo rzeźby do każdego z wykładów wyszły spod ręki innego artysty, również rzeźbiarza sztuki ludowej. Całość tworzy spokojny i delikatny, a zarazem mocny w filozoficznym przekazie spektakl o możliwości wyborów i punktów widzenia. Unia powstała jako Teatr Lalek dla Dorosłych i pod takim też hasłem organizuje międzynarodowy festiwal „Lalka też człowiek”. Stanowi on dobrą okazję, by zapoznać się z kameralnym repertuarem lalkowym przeznaczonym dla dorosłych.

Z plenerowych i ulicznych widowisk, których inspiracji można doszukać się w działalności Bread & Puppet Theatre, znany jest Teatr Klinika Lalek z Wolimierza, założony przed 20 laty przez absolwentów wrocławskiego wydziału lalkarskiego. Ogromne, kolorowe lalki, machiny i konstrukcje figuralne opowiadają historie bliskie Ziemi – o żywiołach, słońcu, księżycu i kosmosie, o zagubienia człowieka i jego występkach wobec natury. W spektaklach Kliniki zawsze tkwi jednak iskra nadziei na przywrócenie jedności i poczucia bezpieczeństwa na naszej planecie. Klinika Lalek zajmuje specyficzne miejsce – od lat realizuje swoisty teatralny projekt edukacji ekologiczno-człowieczej.

Polskie lalkarstwo ma też swoich „dziwnych” przedstawicieli, czyli tych, którzy zajmują się „swoim” i na własnym podwórku. Adam Walny od dziesięciu lat tworzy spektakle, w których główne role grają wielkie, ciosane z surowego drewna lalki, czy raczej pałuby, a także zadziwiające machiny o wielorakich możliwościach. Walny opowiada za ich pomocą biblijne historie – o stworzeniu świata, o Jakubie, o Adamie i Ewie, o oblubieńcach z Pieśni nad Pieśniami… Na dziwnych scenach widzimy stworzenie człowieka z pianki do golenia, czy rozpad „Ja” na męską i żeńska część, bo nitką przewodnią w realizacjach Walnego jest przede wszystkim miłość i odnalezienie tej „drugiej połówki”. Fascynujące eksperymenty wizualno-teatralne przeprowadza natomiast Tadeusz Wierzbicki, od wielu lat mający za partnera zasady elektrostatyki, światło i cienie. Na ekranach, czy witrażach i konstrukcjach własnej koncepcji wyczarowuje on cienie elektrostatyczne – własne odkrycie światowej rangi – czyli podświetlone formy utrzymujące się z naelektryzowanych figur i form. Niestety, aby obecnie zobaczyć owe świetlne „cuda” trzeba wyjechać do Brazylii, gdzie Wierzbicki w tym roku przeniósł się, nie mając możliwości utrzymania ze swej sztuki w Polsce. Również reżyserzy „offowi” czują bliskość z formami lalkowymi, bez których niejeden spektakl uliczny wiele by stracił. Toruński Teatr Wiczy gości ostatnio na polskich scenach z monodramemZłamane paznokcie – rzecz o Marlenie Dietrich. Aleksandra Skubik i lalka przedstawiająca zniszczoną życiem gwiazdę podbiły nawet wrocławski Festiwal Teatrów Jednego Aktora. Ciekawą inicjatywą jest też założony w Krakowie niezależny Teatr Figur, intensywnie wykorzystujący teatr rąk, czy ciekawe i dosyć rzadko wykorzystywane formy cieniowe.

O lalkach można pisać bardzo wiele. Najważniejsze, że niezależnie od form, materiałów, rozmiarów i możliwości pozostają one niebywale subtelnym narzędziem ekspresji. Tu właśnie objawia się owa odwieczna moc lalki jako łącznika między światem widzialnym, a subtelnym rejonem uczuć, duchów i wreszcie bogów. Zwłaszcza że pojęcie „lalki” obejmuje niezwykle szeroki zakres – od ludzkiej dłoni, przez rzeczywiste lalki, po wszelkie formy plastyczne, świetlne i multimedialne. Istotą pozostaje animacja. Ale to już kolejny długi temat.

Katarzyna Rączka

Kultura Enter
2008/12 nr 05

‘Kandyd, czyli optymizm’ wg Voitare’a, adaptacja: Krzysztof Orzechowski, Maciej Wojtyszko, reżyseria: Paweł Aigner, Teatr Baj Pomorski w Toruniu (premiera: 24 czerwca 2004). Spektakl adresowany do widzów dorosłych. Fot. z archiwum teatru

SONY DSC

‘Jest królik na księżycu’, koncepcja, scenariusz i realizacja spektaklu: Tania Castaing, Francesca Bettini, Charlot Lemoine, współpraca: Maria Żynel, Białostocki Teatr Lalek (premiera: 19 maja 2007). Spektakl przygotowany we współpracy z Vélo Théâtre - Apt (Francja). Fot. Bogumił Gudalewski

‘Mewa’ według Antoniego Czechowa, reżyseria: Hendrik Mannes, scenografia: Michael Vogel, asystent reżysera: Heiko Klandt. Koprodukcja Kompanii Doomsday i Figurentheater Wilde & Vogel. Fot. z archiwum teatru

‘Kąsanie’, spektakl inspirowany twórczością Gabriela Garcii Marqueza, Brata Luisa de Leon, św. Jana od Krzyża, Francisco de Quevedo, Lope Feliksa de Vega Carpio. Reżyseria: Marcin Bikowski, scenografia: Marcin Bikowski, Marcin Bartnikowski, muzyka i przyg. wokalne: Anna Świętochowska. Koprodukcja Kompanii Doomsday i Teatru Muzycznego Roma. Spektakl zdobył m.in. Grand Prix VIII Międzynarodowego Festiwalu Działań Teatralnych i Plastycznych „Zdarzenia” w Tczewie (2007) oraz Nagrodę Publiczności w postaci „zaproszenia w ciemno” na kolejną edycję festiwalu podczas III Festiwalu Teatrów Lalek dla Dorosłych w Warszawie (2008). Fot. z archiwum teatru

’Baldanders’, reżyseria: Marcin Bikowski, scenariusz: Marcin Bartnikowski, scenografia: Marcin Bikowski, Marcin Bartnikowski, Białostocki Teatr Lalek (premiera: 7 października 2006). Spektakl jest zdobywcą imponującej ilości wyróżnień, w tym Nagrody Głównej w XIII Konkursie na wystawienie polskiej sztuki współczesnej (2007), nagrody za kreację aktorską dla Marcinowi Bikowskiego przyznana przez Sekcję Teatrów Lalkowych Związku Artystów Scen Polskich, kilku nagród na Międzynarodowych festiwalu Teatrów Lalek w Toruniu (2007) oraz festiwalu „Lalka też człowiek w Warszawie” (2007). Więcej na stronie internetowej teatru: www.btl.bialystok.pl oraz Kompanii Doomsday: www.kompaniadoomsday.pl Fot. Paweł Chomczyk

'Odyseja' wg Homera, reżyseria: Ondrej Spišák, scenografia: Ivan Cudak, Teatr Lalka w Warszawie (premiera: 19 grudnia 1999 roku). Fot. z archiwum teatru

‘Motyl. inspiracje biblijne’ Autor (na motywach biblijnych): Adam Walny, reżyseria i scenografia: Adam Walny, Wielki Teatrzyk Świata. Spektakl zdobył wyróżnienie „za wyrażenie lalką teatru (za kreatywność)

‘Kino Palace’, scenariusz: Marek Zakostelecky, opracowanie dramaturgiczne: Hana Mlynařova, reżyseria i scenografia: Marek Zakostelecky, asystent reżysera: Grzegorz Feluś, Teatr Lalka w Warszawie (premiera: 17 maja 2008). Spektakl zdobył Grand Prix oraz nagrodę za scenografię na tegorocznym XV Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek „Spotkania” w Toruniu. Fot. Bartek Warzecha