IZRAEL (POEZJA). Dotknąć czasu
Dotknąć czasu. O Rywce Basman-Ben Chaim
Czas
trzyma nas
w wielkiej
poczekalni
(Rywka Basman-Ben Chaim)
Kilkakrotnie już żegnaliśmy „ostatnich” artystów, którzy wyrośli w kulturze związanej z jidysz – dla nich była ona glebą, środowiskiem naturalnym, cywilizacją. W 2010 roku zmarł w Izraelu w wieku 98 lat Awrom Suckewer, dwukrotnie nominowany do Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Tak się złożyło, że był on niegdyś mentorem poetki Rywki Basman-Ben Chaim, która tworzyła w jidysz nieprzerwanie od lat czterdziestych XX wieku, a odeszła niemal rok temu, mając również 98 lat. To on radził jej, by wypowiadała się nie w języku rosyjskim, lecz w jidysz. Obecnie jej twórczość zyskuje coraz większe uznanie – kameralna, nie ulegająca modom ani ideologiom, pełna prostoty.
Urodziła się w 1925 roku w Wiłkomierzu jako córka Jechezkiela i Cypory. Matka umarła, gdy Rywka miała pięć lat, jej ojciec ożenił się powtórnie. Rywka uczęszczała do szkoły z językiem wykładowym jidysz, tzw. folks-szul, następnie uczyła się w litewskim gimnazjum. Nie zdążyła zdać egzaminów końcowych, gdy wybuchła wojna i cała rodzina Basmanów znalazła się w getcie. Przez dwa lata przebywała w getcie wileńskim, gdzie zginął jej przyrodni braciszek Arele, zaledwie pięcioletni. Już w tym czasie zaczęła pisać wiersze, które pokazała Suckewerowi. Poeta zachęcił ją do dalszej pracy, przekonywał, by nie rezygnowała z pracy twórczej, gdyż to pozwoli jej przetrwać. Kiedy Rywka Basman została wywieziona do obozu pracy przymusowej dla kobiet Kaiserwald (Ryga), postąpiła zgodnie z radą starszego kolegi po piórze – postanowiła, wraz z dwiema przyjaciółkami, nie tylko nie upadać na duchu, ale wspierać współwięźniarki. Co wieczór Rywka recytowała współtowarzyszkom swój nowy wiersz – jedna z koleżanek tańczyła, druga śpiewała. Podczas likwidacji obozu młodociana poetka zwinęła spisane wiersze w rulonik i ukryła je pod językiem. W ten sposób wiersze ocalały, jednak przez całe życia wzbraniała się przed ich opublikowaniem, uważała bowiem, że były zbyt niedojrzałe. Postanowiła przekazać je do Jad Waszem – instytutu pamięci w Jerozolimie. Część tych utworów wydała trzy lata przed śmiercią w tomiku Blijung in asz (Rozkwit w popiołach), przeplatając je wierszami o Zagładzie pisanymi później. Przez swoje długie – siedemdziesięcioletnie – życie twórcze o cierpieniu i utracie bliskich pisała między wierszami. Do przeżyć związanych z czasem wojny i Zagłady odnosiła się dyskretnie i aluzyjnie.
Po wojnie, świadoma już, że jej najbliżsi nie żyją, spędziła dwa lata w Belgradzie, gdzie poznała swojego przyszłego męża Szmuela Ben Chaima, malarza i dyplomatę. Wtedy, w latach 1945–47, pomagał on – pod nazwiskiem żony i przy jej pomocy – przeprawić do Palestyny setki ocalałych z Zagłady. W owym czasie imigracja była ograniczona – z okaleczonej przez Szoa Europy chciało się wydostać wielu ocalałych, wbrew zakazowi opuszczania Europy, wbrew przepisom regulującym osiedlanie się Żydów w Mandacie Brytyjskim, w Palestynie. W Lublinie powstała na przełomie 1944/45 roku organizacja Bricha (hebr. ucieczka), która pomagała chętnym Żydom przekroczyć zieloną granicę. W ramach tej organizacji działali też m.in. Abba Kowner, ocalały z wileńskiego getta, oraz Icchak Cukierman z Żydowskiej Organizacji Bojowej.
W 1947 roku Rywka Basman i Szmuel Ben Chaim zostali członkami kibucu Ha’Ma’apil. Rywka ukończyła seminarium nauczycielskie i pracowała w kibucu jako nauczycielka, mąż malował. W kibucu spędzili szesnaście lat, wyprowadzili się stamtąd, gdyż Szmuel uważał, że nie może tam realizować się w pełni jako malarz. Jego żona zapewne była innego zdania – praca w kibucu pełniła dla niej funkcję terapeutyczną, leczyła rany po utracie dawnego życia. Dobrze było najpierw sadzić rośliny w kibucu, doglądać, jak rosną oraz nauczać dzieci. Pisała, że czeka, aż „kamienie przeniesione z grobów zakwitną”. W innym zaś miejscu prosiła: „pole moje, pole moje najbliższe […] usuwałam z ciebie ciernie/ więc pomóż mi teraz wyciągnąć mój ból” .
Opuściła kibuc wraz z mężem. Pierwszy tomik poezji pt. Tojbn bajm brunem (Gołębie u źródła) opublikowała w 1959 roku, jeszcze pracując w kibucu. Tworzyła w jidysz, co w owych latach w Izraelu, łączącym przybyszy z wszystkich stron świata poprzez odrodzony i unowocześniony język hebrajski, wymagało siły, determinacji i połączonej pracy osób podobnie myślących. W 1950 roku powstała zatem, przy współudziale Rywki Basman, poetycka grupa „Jung Isroel” (Młody Izrael). Od 1949 roku zaczął się też ukazywać periodyk o nieocenionej wartości i na niezmiernie wysokim poziomie literackim, redagowany przez Awroma Suckewera „Di Goldene Kejt” (Złoty łańcuch). Kwartalnik ten przetrwał niemal pół wieku, podtrzymując długo lekceważony język jidysz. W piśmie publikowała również systematycznie Rywka Basman. Oba języki – jidysz i hebrajski – były bliskie poetce, choć tworzyła wyłącznie w jidysz. Pisała: „żyję hebrajskim / w jego pięknie i wzniosłości / a jidysz oddycha w każdej części mego ciała / w swojej samotnej osobności”.
Już ten pierwszy tomik został zauważony i wyróżniony esejem/recenzją wybitnego i uznawanego zza jednego z najwybitniejszych poetów języka jidysz – Jankewa Glatsztejna. Poświęcił on utworom Rywki Basman szkic zamieszczony w tomie In toch genumen (Sedno sprawy), podkreślając, że pokłada w niej wielkie nadzieje i dostrzegając wyobraźnię poetycką autorki. Porównuje ją z Williamem Blakiem, zadającym pytanie, czy Bóg, który stworzył tygrysa, jest tym samym, który powołał do istnienia jagnię. Rywka Basman stawia to pytanie ostrzej, zapytując Stwórcę, czy jest tym samym Bogiem w kawałku chleba, co w śmierci dziecka. Glatsztejn powiada, że jednym z najczęściej spotykanych w jej poezji słów jest smutek (trojer) i przyznaje jej rację, gdy to trwanie w smutku i bólu po Zagładzie otula smutek prostotą pieśni ludowej.
Ale równie często co „smutek” pojawia się w poezji Basman „czas”. Poetka wciąż wraca do pytania, co zmienia czas, czy należy płynąć z biegiem czasu, czy odwracać się ku wspomnieniom. Powiada: „Wczorajszym dniom / nie wolno wychodzić / na spotkanie. / W witaniu ich / i ponownym żegnaniu / jest tyle goryczy”.
Wciąż refren piosenki powraca:
„Co było, minęło” –
ja się z tym nie zgadzam.
Co było, podąża za nami:
W innym przebraniu,
ma inne oblicze –
wokół jest inaczej [..] dotyka dogłębnie –
i wszystko, co było
dziś oddycha we mnie
Drzewa, las – to także często spotykany motyw – na ogół wtedy, gdy wspomina kraj dzieciństwa i młodości – Litwę. I jeden owoc – poziomka. Czerwone kropelki wśród zieleni, poziomki „kwitną w dni twej młodości. / Nie oddawaj ich nikomu”. W jednym z wierszy pojawia się też drzewo egzotyczne – eukaliptus. Przybyło do Ziemi Izraela z daleka, z Australii, ale przyjęło się tu, zakorzeniło – jak tysiące przybyszy, olim, którzy przyjechali do „staronowej ojczyzny”, jak nazwał ją Teodor Herzl, któremu jawiła się jak Ziemia Obiecana, gdy asystował jako dziennikarz na procesie Dreyfusa.
W latach 1963–65 Szmuel Ben Chaim pełnił funkcję attaché kulturalnego przy ambasadzie Izraela w ZSRR. Rywka uczyła w Moskwie dzieci przedstawicieli korpusu dyplomatycznego, ale też służyła jako sekretna łączniczka między pisarzami radzieckimi a światem „za żelazną kurtyną”. Zanim powróciła do Izraela, studiowała na Uniwersytecie Columbia literaturę angielską. Nie ukończyła jednak studiów. I tu podjął za nią decyzję małżonek, który postanowił wracać, nie czekając , aż Rywka ukończy wymarzone studia.
Zamieszkali w mieście Safed, niegdyś przystani mistyków i kabalistów, a we współczesnym Izraelu – ulubionym mieście artystów. Basman co kilka lat, wydawała kolejne tomy poetyckie, a wszystkie ilustrował jej mąż. Po śmierci Szmuela Ben Chaima w 1996 roku sama dobierała ilustracje z jego spuścizny, a także dołączyła nazwisko męża do swojego.
Wydała wiele tomików wierszy, wśród nich Bleter fun wegn (Liście na drogach) 1969, Lichtike sztejner (Świetliste kamienie) 1972, Ceszotene kreln (Rozsypane korale) 1982, Onrirn di cajt (Dotknąć czasu) 1988, Di drajcnte szo (Trzynasta godzina), 2000, Di szmejchl fun a bojm (Uśmiech drzewa), 2016, Ejbike wegn (Wieczne drogi) 2018 i wspomniane już przeze mnie Blijung in asz.
Była laureatką wielu prestiżowych nagród poetyckich, a także wieloletnią przewodniczącą Związku Literatów i Dziennikarzy Jidysz w Izraelu. Zmarła 22 marca 2023.
W upowszechnieniu poezji Rywki Basman-Ben Chaim rolę nie do przecenienia odegrała Zelda Kahan-Newman. Była wieloletnią przyjaciółką i powierniczką poetki, przekładała jej wiersze na angielski, a nawet przez kilka lat prowadziła blog poświęcony jej poezji i życiu. Oddając niniejszy tekst do publikacji, otrzymałam spóźnioną wiadomość o śmierci Zeldy Kahan-Newman, która zmarła 16 listopada 2023 w Jerozolimie. Przypomniały mi się jej słowa o Rywce Basman: „była dla mnie serdeczną przyjaciółką, ale kochałam ją jak matkę”. Po śmierci Rywki Basman Zelda Kahan-Newman powiedziała: „Jestem w żałobie po niej”. Czyż nie jest to symboliczne, że zaledwie rok minął od śmierci „matki”, gdy odeszła też „córka”, obie oddane całym sercem i energią sprawie języka jidysz?
Kilka lat przed śmiercią napisała wiersz pt. Co robi człowiek ze swoimi dziewięćdziesięcioma latami:
Przestaje je liczyć
jak korale na sznurku
i sam sobie opowiadać,
co nie do uwierzenia
o pokrewieństwie życia i umierania.
A więc, co opowiada człowiek
z dziewięćdziesięcioma latami,
gdy lata nie chcą, jak piasek
zatrzeć jego marszu?
Wtedy słowa stają się iskrami w pamięci
A w sercu – wierszem.
Bella Szwarcman-Czarnota
Kultura Enter 2024/02
nr 109