Strona główna/Polina Rajko – artystka znikąd

Polina Rajko – artystka znikąd


Szczera sztuka

Polina Rajko przeżyła swoje życie w miasteczku Curupińsk na Chersońszczyźnie. Nigdy nie uczyła się malować, jednak nie przeszkodziło jej to w tym, by w wieku 69 lat wziąć pędzle w swoje dłonie i pokryć obrazami wszystkie nadające się do tego powierzchnie znajdujące się jej domu, a nawet na niektórych elementach podwórza.

Takie „nawrócenie się” ku sztuce w podeszłym wieku zostało spowodowane radykalnymi zmianami, jakie nastąpiły w jej osobistym życiu. Polina została sama. W 1994 roku tragicznie ginie jej córka Olena, w przeciągu roku ze odchodzi mąż – Mykoła, a w 2002 r. na marskość wątroby spowodowaną chronicznym alkoholizmem umiera również syn – Serhij. Poświęcony artystce album „Droga do raju” z tekstami Oleny Afanasiewej i Serhija Djaczenki[2] podaje nam następującą informację odnośnie początków jej twórczej drogi: „Pierwsze kompozycje na ścianach budynku pojawiły się jesienią 1998r. […], kiedy syn Serhij przebywał w zakładzie poprawczym. Polina, będąc sama, starała się w jakiś sposób zebrać myśli, doprowadzić gospodarstwo do ładu”[3]. Syn, który mieszkał w jednej z części budynku był dla niej źródłem niebezpieczeństwa – posunął się nawet do tego, że ranił swoją matkę nożem. Jego nieobecność dała możliwość, by wreszcie ochłonąć po dramatycznych zakrętach życia.

Bywa, że starsze kobiety na Ukrainie, dożywają starości w samotności bądź mają problemy z uzależnionymi od alkoholu krewnymi, ale w większości takich wypadków starają się związać swoje życie z religią bądź dbaniem o gospodarstwo. Unikalność Poliny Rajko polega na tym, że ona zabrała się za pędzle i farbę (zwykłą emalię, którą zazwyczaj maluje się okna, podłogi czy płoty), korzystając z nich w inny sposób niż robili to pozostali. Za coś takiego łatwo można było spotkać się z osądem konserwatywnego miasteczka. Ryzykowała również, że zostanie bez środków na utrzymanie, ponieważ całą emeryturę przeznaczała na potrzebne jej materiały.

Dziś malowidła Poliny Andrijewny uchodzą za przykład artystycznej cnoty, wytwór autora, w którego pracy nie widać ingerencji wiedzy o sztuce, czy czynników zewnętrznych. Babcia nie miała telewizora, ani regularnego dostępu do gazet, nie gościła ludzi ze świata profesjonalnej sztuki. Tym bardziej nie odwiedzała żadnych galerii. Z tego powodu jedyne, co jej zostało, jak twierdzili romantycy, to stworzyć swój własny świat. Dla porównania zaznaczmy, że inna ukraińska malarka – Marija Prijmaczenko[4], dość długo znajdowała się w polu zainteresowań światka artystycznego i okres jej popularności trwał przez większą połowę jej życia. W jej wypadku termin „malarstwo prymitywne” traci nieco na ostrości, choć trzeba przyznać, że do ostatnich lat Marija usilnie walczyła z zewem współczesności w swojej sztuce.

Obie artystki wierzyły, że ich twórczość jest dyktowana wolą Boga. Polina Rajko na przykład, traktowała swoją możliwość działania artystycznego jako rekompensatę od Wszechmogącego „za cały jej  ból i trudne życie”. Tak jak w religii – nie każdy człowiek wierzy, tak samo w sztuce – nie każdy artysta tworzy wartościowe dzieła. W XX wieku sztuka zaznała dość silnej erozji, dlatego w jej przestrzeni możemy natknąć się na wiele brudnych, czarnych plam. Ludzi takich jak Polina krytycy określają mianem (szczęśliwych?) autsajderów – możliwe, że jedynych, którzy nie ulegli splamieniu pośród wielkich zbiorowisk śmieci, produkowanych przez współczesną cywilizację.

Francuz – Jean Dubuffet, mówił o nich: „Prace stworzone w osamotnieniu i wskutek czystych, głębokich porywów autora – gdzie nie ma myślenia o konkurencji, o szerokiej publice czy o awansie społecznym – właśnie z powyższych powodów są bardziej wartościowe niż dzieła profesjonalistów. Oglądając owoce pracy, które powstają w chwili natchnienia i silnego pobudzenia autora, nie możemy oprzeć się wrażeniu, że dzieła sztuki tworzone w ramach otaczającej nas kultury, odzwierciedlają jedynie zabawy pustego społeczeństwa, złudną defiladę”[5].

Jej pałac

Kolejny „dziwak”, który byłby w stanie w stu procentach zrozumieć się z Poliną, żył w miasteczku Hauterives w południowo-wschodniej Francji. Ferdinand Cheval był listonoszem. Każdego dnia pokonywał dziesiątki kilometrów i jak sam powiedział: „Co jeszcze można robić, kiedy wciąż przemierza się tą samą trasę? Tylko marzyć. Żeby opanować jakoś swoje rozmyślania, budowałem idealny pałac”[6]. Jednak ten budynek nie pozostał jedynie widmem w wyobraźni prostego człowieka. Codziennie, przez trzydzieści trzy lata, przynosił on na swoje podwórze po kilka kamieni i realizował swoje marzenie. Podobna, natarczywa potrzeba otoczenia się pięknem, jest cechą charakterystyczną także naszej artystki. Chociaż niczego nie budowała, to przetworzyła swoje otoczenie – z trzydzieści sześć ścian, dziewięć sufitów oraz kilku innych elementów podwórza wymalowała swój własny pałac.

W 2004 roku chersońscy znawcy sztuki przeglądając jej rzeczy, odkryli, w jaki sposób babcia tworzyła niektóre ze swoich obrazów. Nie posiadając żadnych umiejętności malarskich, musiała całą technikę opanować od zera. Zdarzało się, że wpadł jej w oko jakiś drukowany obrazek i postanawiała nanieść ów wizerunek na ścianę. Ale zanim rozpoczynała pracę z farbą, rzetelnie kopiowała go na kartkę papieru (tworzyła nie tyle szkic, ile po prostu uczyła się rysować tą czy inną figurę), albo przygotowywała osobne szablony z arkuszy celofanu.[7]

W teczce Poliny znalazło się opakowanie po czekoladzie Mewa[8], banderola z butelki po wodzie mineralnej Arktyka, kilka szkiców cerkwi, religijna pocztówka z aniołem stróżem chroniącym chłopczyka i dziewczynkę. Przetworzone, transformowane przez niewprawną rękę artystki mewy, można zobaczyć w wielu miejscach budynku. Białego niedźwiedzia z butelkowych etykiet nie trudno rozpoznać, nawet pomimo tego, że wizerunek pokrytej lodem góry i zachodzącego słońca przemienił się w coś na kształt rumianku, albo smażonego jajka.

Polina bardzo chciała namalować cerkiew, ale z powodu złożoności formy architektonicznej, przez długi czas jej się to nie udawało. Jednak dzięki swojej upartości wciąż starała się zrealizować to marzenie. Salon przyozdobiony został wielkimi chmurami, których pierwowzory można znaleźć na butelce wina Kagor, a w letniej kuchni widnieje namalowany z pamięci obraz miejscowej świątyni. Malunek anioła chroniącego dzieci zawiera natomiast pewną osobliwość. Nad jego głową umieszczona została czerwona gwiazda – symbol minionej doby totalitaryzmu (są podstawy, by sądzić, że przedstawione na ścianie dzieci to Olenka i Serhij – dzieci, które autorka tak niedawno utraciła).

W budynku można znaleźć wiele przykładów takich „nieprawidłowości”. Ci znawcy sztuki, którzy mieli szczęści zawitać do Poliny, kiedy jeszcze żyła, wspominają na przykład, że pobłażliwie machała ręką na cudaczne figury z czterema wypustkami pomalowanymi w czarne i czerwone cętki, mówiąc, że „to tylko takie malarskie ozdobniki”, podczas gdy tak naprawdę były to niezbyt wprawnie namalowane motyle [9]. Za to bardzo ładnie wychodziły jej koty. Za wzór służył jej tani kilim powieszony na ścianie w tej części domu, w której kiedyś mieszkał jej syn. Ich podobizny były dużych rozmiarów i babcia nie nazywała ich kotami, a leopardami.

Obrazom na suficie dwóch pokojów w „Serhijowej” części chaty, zdaje się brakować charakterystycznego dla Rajko zagęszczenia motywów ozdobnych. Tutaj ptaki i kwiaty są rozmieszczone dość daleko od siebie, co wywołuje uczucie niezapełnienia przestrzeni. Teraz już nikt nie jest w stanie powiedzieć na ile malunki podobały się samej artystce. Kto wie, może Polina zechciałaby je uzupełnić, albo całkowicie przemalować którąś z części budynku? Obecnie istnieją dowody na to, że autorka zmieniała już gotowe kompozycje – tak w 2003 roku pojawiła się Święta Trójca zamiast pary ptaków przypominającej żurawie[10].

Propaganda radziecka, jak już wspomnieliśmy, miała wpływ na światopogląd Rajko. Oprócz przytoczonego wyżej przypadku czerwonej gwiazdy nad głową anioła czy wizerunku sierpa i młota przedstawionego w dwóch miejscach, Polina namalowała „kapitanicę”[11]. Kobieta w mundurze wojskowym (przy czym ilość gwiazdek na pagonach odpowiada randze, do której odnosi się nazwa obrazu) stoi na piedestale ze strzelbą w dłoniach. U dołu umieszczony jest podpis: „1941-1945”, oraz zaznaczony dzień zwycięstwa wojsk radzieckich nad nazistowskimi – „9 maja”. Podobny obraz znajduje się w sypialni. Tam ukazana jest kobieta w białym fartuchu z czepkiem na głowie. Rajko ochrzciła ją mianem „sanitariuszki wojskowej”.

Tym niemniej, ideologia starego reżimu miała niewielki wpływ na twórczość Poliny, jeśli porównać ją z wpływem chrześcijaństwa. W tym samym pokoju, gdzie pomiędzy oknami stoi „kapitanica”, artystka wykonała możliwe, że, pod względem rozmiaru, największą ze swoich prac. Na zachodniej ścianie oraz części południowej, przedstawione zostały cztery siostry Sołdatowe[12] (panieńskie nazwisko Rajko) z białymi skrzydłami, które znalazły się w niebiosach. Siedzą one na półksiężycach, otoczone ptakami, dwoma sercami oraz bezmiarem pięknych kwiatów. Myśli o zbawieniu duszy nie opuszczały artystki. Na drzwiach od garażu, już po jej śmierci, odnaleziono frazę: „Jak znaleźć drogę do raju …”.

Co ze spuścizną?

Polinę odkryli turyści, ale z czasem ścieżkę do jej domu bardzo szybko odnaleźli malarze, dziennikarze, reżyserowie. I to nie tylko z Ukrainy. W ostatnich latach swojego życia zdążyła poczuć zainteresowanie jej osobą szerszego grona ludzi. Zawsze z radością witała kolejnych gości, jednak częściej opowiadała o swoim ciężkim życiu niż o swojej twórczości. W latach 2003-2005 opublikowano o niej około pięćdziesięciu artykułów, w których Curupińsk określano mianem mekki, bądź też miejsca must go and see. Chersońskie Centrum Inicjatyw Młodzieżowych „Totem” zebrało materiały do wydania stu dwudziestu ośmio stronicowego albumu „Droga do raju”, który niejednokrotnie był cytowany w tym artykule, a Nadia Koszman nakręciła w Curupińsku film „Raj”.

Po tym, gdy 15 stycznia 2004 roku zabrakło Poliny Rajko, jej „idealny pałac” miał w spadku odziedziczyć wnuk. Ale nie przejawiał on sympatii dla „śmiesznych obrazków” babci. Natalia Kosmolinska[13] w jednej ze swoich publikacji odwoływała się do rozmowy lwowskiej malarki Natalky Szymin[14] ze spadkobiercą. Jego słowa brzmiały następująco: „Wiesz co, mnie to nie obchodzi, ja nie rozumiem całej tej sztuki. Czasem muszę pojechać do Chersoniu załatwić swoje sprawy, a kiedy mnie nie będzie, jestem przekonany, że ktoś wlezie do chaty i wyniesie drzwi albo cokolwiek innego, co da się wynieść. Chcę sprzedać dom jak najszybciej”[15]. Cena za ten „nieszczęsny” budynek w zapomnianym przez Boga miasteczku, wynosiła sześć tysięcy dolarów amerykańskich, za które wnuk był gotowy go sprzedać dowolnemu nabywcy.

Miejscowe organy władzy, które powinny odpowiadać za ochronę kulturowego dziedzictwa regionu, okazały się niezwykle pasywne, jeśli chodzi o tę sprawę. Po wrzawie podniesionej przez członków centrum Totem oraz artystę Wiaczesława Masznyckiego[16], udało się znaleźć kupców prywatnych, którzy obiecali zmienić budynek w muzeum. Było to małżeństwo z Ameryki – Olena Koszarna i Andryus Nemickas[17] – którzy w ostatnich latach mieszkali na Ukrainie. Przez ten krótki czas formalnego zawieszenia w próżni, na niebezpieczeństwo zniszczenia zostało narażonych wiele z obrazów, szczególnie te, które artystka namalowała na zewnątrz. Według Wiaczesława Masznyckiego płot z „rusałką w łódce”, który oddzielał podwórze od ogródka, został naruszony przez wiatr, a sąsiad chciał użyć desek jako podpałki do pieca. Na szczęście artyście udało się go powstrzymać. Obecnie ów eksponat, wraz z lustrem Poliny, na którego odwrocie malarka stworzyła swój autoportret – wchodzą w skład kolekcji jego domowego muzeum sztuki współczesnej, do którego można z łatwością zawitać.

Po 2005 roku zgiełk wokół budynku nieco przycichł. A to źle! Farba malarska, którą posługiwała się Polina Rajko, nie utrzyma się długo na ścianach. Już dzisiaj można zauważyć, że w niektórych miejscach pojawiły się odpryski, jakie prowadzą do powolnego zniszczenia obrazów. „Czarnej wronie”, czy „pieskowi”, które znajdują się w ganku, nie powodzi się najlepiej. Od czasu do czasu dosięgają je krople deszczu. Niedługo malunki po zewnętrznej stronie budynku będą trudne do zidentyfikowania. Trzeba jednak zaznaczyć, że większość zewnętrznych eksponatów (drzwi do letniej kuchni, furtka, drzwi do garażu) zostało schowanych w pomieszczeniach, co chociaż trochę zmniejsza niebezpieczeństwo ich zniszczenia.

W budynku mieszka obecnie rówieśniczka i jednocześnie krewna Poliny – Nadia, która lubi mówić o sobie jako o nadzorczyni muzeum. Udaje jej się chronić pomieszczenia przed pająkami, pyłem i złodziejami, jednak bez zgody dzisiejszych gospodarzy spadku po Polinie Rajko, ona nie może niczego zrobić. Małżeństwo właścicieli natomiast nie spieszy się by rozwiązać w jakiś sposób problem konserwacji obrazów czy też otwarcia muzeum dla szerszej rzeszy odwiedzających. Paradoksalnie, na pytanie, czy dziedzictwo Poliny Rajko, artystki nie mniej oryginalnej niż Marija Prijmaczenko, Epifaniusz Drowniak, czy Ferdinand Cheval, będą mogły oglądać kolejne pokolenia miłośników sztuki, nie można dziś dać jednoznacznego potwierdzenia.

Tłum. z języka ukraińskiego: Darek Figura

Ilustracje:

4 – „Kapitanica”

11 – W jednej z najbliższych Polinie części domu, tu gdzie mieszkał syn.

12 – pani Nadia (ew. Nadia Andrijewna), krewna malarki, która obecnie mieszka w budynku, z ogromną przyjemnością opowiada o Polinie Rajko.

14 – „Człowiek w łódce”, na tym obrazie Polina przedstawiła postać swojego męża, stawiając obok niego różne napoje alkoholowe (mąż lubił pić) oraz darowując mu wielką wódkę, jakiej nie posiadał on za swojego życia.

17 – Furtka z „siwą rusałką” znajduje się wewnątrz pomieszczenia. W tle „leopard”.

19 – Pomalowany kamień nagrobny męża artystki na cmentarzu w Curupińsku.


[1] W oryginale:  Поліна Райко – można spotkać się z pisownią nazwiska „Rayko” – przyp.tłum.

[2] W oryginale: Олена Афанасєва, Сергій Дяченко – przyp. tłum.

[3] Дорога до раю: Каталог робіт, wstęp: О. Афанасьєва, С. Дяченко, tłum. О. Маньковська, zdjęcia: М. Афанасьєв, О. Афанасьєва, С. Волязловський, wyd. Тотем, Chersoń 2005 –  s. 6.

[4] W oryginale:  Марія Приймаченко – przyp. tłum.

[5] Jean Dubuffet, Place à l’incivisme, Art and Text No. 27, (December 1987 – February 1988), s. 36, cytat za artykułem Outsider Art w Wikipedi:http://en.wikipedia.org/wiki/Outsider_art

[6] My chronology, ze strony internetowej:http://www.facteurcheval.com/homepage.html

[7] Дорога до раю, s. 10.

[8] W oryginale: Чайка – przyp. tłum.

[9] Дорога до раю, s. 47.

[10] Tamże, s. 44, 93.

[11] W oryginale: Капітанша – przyp. tłum.

[12] W oryginale: Солдатови – przyp. tłum.

[13] W oryginale: Наталя Космолінська – przyp. tłum.

[14] W oryginale: Наталка Шимін – przyp. tłum.

[15] Welcome to Ukraine, An amazing work of art – Polina Rayko’s House, Nataliya Kosmolinska http://www.wumag.kiev.ua/index2.php?param=pgs20051/84

[16] W oryginale: Вячеслав Машницький – przyp. tłum.

[17] W oryginale:  Олена Кошарна, Андріус Неміцкас – przyp. tłum.

Oleksij Kaczmar

 

Kultura Enter
2009/10 nr 15