Porzucone miasto: Borysław Stanisława Rachfała
Szyby, znane nam z licznych pocztówek, jeszcze dominują w jego pejzażu, ale to nie one określają charakter Borysławia Stanisława Rachwała. Zdjęcia z jego albumu to spojrzenie na miasto od wewnątrz, możliwość zanurzenia się w świecie, który dawno odszedł w zapomnienie.
„Ziemia bogata, ludzie biedni”
Takimi słowami opisał Borysław pisarz Józef Roth po swojej wędrówce po Galicji w 1924 roku. Międzywojenny Borysław był miastem kontrastów, połączeniem amerykańskiego rozmachu ze wschodnim zacofaniem. W 1939 roku liczył 45 tysięcy mieszkańców i był pod względem obszaru trzecim co do wielkości miastem II Rzeczypospolitej, po Warszawie i Łodzi. Niewiele zmieniło się tu od czasów „gorączki naftowej” końca XIX wieku: tak samo ostro pachniało na ulicach naftą, a na ulicach wszędzie królowało błoto. W latach 1930-33 Borysław połączył się z okolicznymi wsiami i stał się miastem. Jednak wciąż pozostawał ośrodkiem przemysłowym i źródłem wzbogacania się, a nie miejscem, w którym chciałoby się mieć swój dom. Borysławscy przemysłowcy nie inwestowali w rozwój miejskiej infrastruktury, preferując sąsiedni Drohobycz i Truskawiec. Tam budowali eleganckie wille. W Borysławiu natomiast dominowały zwykłe, parterowe chaty i baraki dla robotników, zwane „kasarniami”. Józef Roth tak opisywał wrażenia z podróży w 1928 roku: „Wydaje się, że w żadnym z tych niespokojnych domów człowiek nie może wyspać się spokojnie, raczej przeciwnie – powstały po to, by wywoływać i potęgować bezsenność… Tuż koło nich położono drewniany chodnik, trzymający się na niewysokich, mocnych podporach. Niemożliwe było zbudowanie tu brukowanego trotuaru, ponieważ pod ziemią przebiegają rury, którymi przesyła się ropę do dworca. Różnica między wysokością chodnika i samej ulicy oraz fundamentu niewielkich domków jest na tyle znaczna, że piesi idą na poziomie ich dachów albo wręcz wystają ponad nie, mając możliwość zaglądania z góry w okna”. Miasto było zaniedbane, a jego mieszkańcy – biedni. Lata dwudzieste XX wieku przeszły do historii jako okres bezrobocia i częstych strajków robotniczych, nierzadko przeradzających się w tak zwane bunty głodowe.
Zaprezentowane tutaj fotografie stanowią część albumu domowego inżyniera przemysłu naftowego Stanisława Rachwała, który w okresie międzywojennym mieszkał i pracował w Borysławiu. W tym czasie, w wyniku stopniowego wyczerpywania się złóż ropy, Borysław utracił już sławę „Galicyjskiego Klondike”. Od roku 1909, na który przypadło największe wydobycie ropy w regionie, ilość pozyskiwanego surowca z roku na rok spadała. Na początku lat dwudziestych produkcja ropy w Galicji spadła do połowy wydobycia przedwojennego i zaledwie jednej trzeciej wydobycia z roku 1909. Jednak w latach 1921-1925 zanotowano przejściowy wzrost wydobycia „czarnego złota” w zagłębiu borysławskim. Te optymistyczne dane rozbudziły nadzieje na to, że miasto ma jednak przyszłość. Na początku lat dwudziestych firmy francuskie kontynuowały inwestycje w regionie, jednak ich zaangażowanie nie przynosiło zysku. Kryzys gospodarczy lat 1929-33 tylko pogorszył sytuację i odcisnął piętno na życiu nie tylko proletariatu, ale także miejscowej elity – techników, inżynierów i właścicieli kopalni. Złudzenia dotyczące znaczenia strategicznego zagłębia naftowego w Galicji Wschodniej ostatecznie rozwiały się dopiero po drugiej wojnie światowej.
Jednak to nie nieustanny spadek wydobycia stanowił największe wyzwanie dla polskiego przemysłu naftowego w okresie międzywojennym – przecież w latach dwudziestych i trzydziestych to ze złóż borysławskich pochodziło 70% wydobywanej w Polsce ropy. Jak uważa amerykańska badaczka Alison Frank, problem polegał nie na tym, że „w Galicji było mało ropy, tylko na tym, że było jej zbyt wiele w innych miejscach”. Na tle światowego wzrostu wydobycia ropy i globalnego spadku cen udział polskiej produkcji wciąż spadał.
Porzucone miasto
Autor zaprezentowanych fotografii, Stanisław Rachwał (1887-1971), należał do inteligencji technicznej kierującej przemysłem naftowym Borysławia. Był absolwentem wydziału chemii Politechniki Lwowskiej, od 1921 roku pracował w przedsiębiorstwach borysławsko-drohobyckiego zagłębia naftowego: początkowo w Państwowej Fabryce Olejów Mineralnych „Polmin” w Drohobyczu, później został kierownikiem Państwowej Odbieralni Ropy Naftowej w Modryczu, a także kierownikiem łapaczek ropy na rzekach Tyśmienica i Łosień. Od sierpnia 1928 do 1940 roku Rachwał pełnił funkcję kierowniczą w borysławskiej firmie „Petrolea”, która była częścią Grupy Francuskich Towarzystw Przemysłowych i Handlowych w Polsce „Małopolska”. W 1935 r. obronił pracę naukową i otrzymał tytuł doktora nauk technicznych, a w rok później wydał najpełniejszą i jedyną w języku polskim monografię „Magazynowanie i transport ropy” jako piątą część drugiego tomu „Podręcznika naftowego”.
Druga wojna światowa przyniosła radykalne zmiany w życiu borysławskiej inteligencji przemysłowej, a także całego zagłębia naftowego. Po ustanowieniu władzy radzieckiej w 1939 roku Stanisław Rachwał wyjechał z Borysławia do Krakowa, by powrócić w okresie okupacji hitlerowskiej i rozpocząć pracę w firmie „Beskiden Öl” AG (od 1942 roku – „Karpathen-Öl” AG), gdzie pracował pod kierownictwem Bertholda Beitza na stanowisku inżyniera nadzoru gospodarką cieplną w kopalniach ropy naftowej. W 1944 roku, kiedy Armia Czerwona po raz drugi opanowała miasto, zmuszony był uciekać przed prześladowaniami. We wrześniu jeden z pracowników ostrzegł go: „Jutro po pana przyjdą”. Tej samej nocy Stanisław Rachwał w pośpiechu wyjechał do Krosna, gdzie spędził resztę życia. W swoim domu inżynier zostawił wiele cennych rzeczy, w tym album z fotografiami. Oprócz zdjęć rodzinnych zachowały się w nim nastrojowe portrety robotników oraz ciekawe kadry z życia miasteczka przemysłowego.
Jego fotografie pokazują mało tradycyjny obraz Borysławia – miasta, które ma już za sobą lata największego rozkwitu, jednak wciąż pozostaje „niekoronowaną stolicą przemysłu naftowego” Galicji. Szyby, znane nam z licznych pocztówek, jeszcze dominują w jego pejzażu, ale to nie one określają charakter Borysławia Stanisława Rachwała. Zdjęcia z jego albumu to spojrzenie na miasto od wewnątrz, możliwość zanurzenia się w świecie, który dawno odszedł w zapomnienie.
Z historii „Galicyjskiego Klondike”
Już w 1835 roku, na długo przed wynalezieniem lampy naftowej, w Borysławiu istniało 20 działających „duczek” (studni) z których każdego dnia wydobywano po 4 kwarty (16 litrów) ropy naftowej. Zbierano ją za pomocą mioteł z powierzchni wody, gromadzącej się w tych studniach. Chłopi od dawna używali ropy jako środka do smarowania wozów.
Wynalezienie lampy naftowej i metody destylacji nafty w 1853 przez Ignacego Łukasiewicza i Jana Zeha stało się bezpośrednim impulsem dla rozwoju przemysłu naftowego w Galicji. Rozpoczęła się tak zwana „pierwsza gorączka naftowa”, która obiecywała regionowi świetną przyszłość. Oczyszczoną naftę wykorzystywano wtedy wyłącznie do celów oświetleniowych.
„Każdy kopał, jak chciał i mógł. Jama koło jamy, szurf koło szurfu…
Dolina borysławska była podziurawiona jak sito…
Miliony wiader w nieustannym ruchu. Od rana do późnej nocy cała okolica
usiana jest tysiącami osmolonych robotników, przypominających podziemne duchy,
co wydobywają zaklęty skarb” (Gazeta Lwowska, 1868 rok).
Pod koniec lat siedemdziesiątych XIX wieku powierzchniowe zasoby ropy w Borysławiu i okolicach stopniowo się wyczerpywały i na „kypjaczkę” (ludowa nazwa ropy) zwracano mniejszą uwagę. Rozpoczęło się poszukiwanie ozokerytu (wosku ziemnego), z którego produkowano świece parafinowe. Z ekonomicznego punktu widzenia, w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XIX wieku wydobycie ozokerytu dawało znacznie większe zyski, niż wydobycie ropy.
„Gorączka naftowa” w Borysławiu wróciła w połowie lat osiemdziesiątych XIX wieku wraz z wprowadzeniem nowego prawa górniczego i mechanicznych metod wiertniczych. W 1883 roku kanadyjski inżynier William Henry McGarvey rozpoczął stosowanie nowych metod wiertniczych, dzięki czemu w Borysławiu odkryto drugą warstwę pokładów ropy na głębokości prawie 1000 metrów, tzw. głęboki Borysław. Od tej pory miasto na kilkadziesiąt lat staje się symbolem przemysłu naftowego w Galicji.
W latach dziewięćdziesiątych XIX wieku w zagłębiu borysławskim pracuje 10 tysięcu górników. Z powodu częstych pożarów, do których dochodziło w wyniku wycieków gazu ziemnego, region ten zyskał nazwę „galicyjskiego piekła”. Nazwa ta częściowo oznaczała też powstanie nowych stosunków społecznych, które umacniały się w regionie w wyniku intensywnej industrializacji.
Na pierwszą dekadę ХХ wieku przypada okres największego wydobycia ropy w regionie. W latach 1903-1908 odkryto bogate złoża we wsi Tustanowice (od 1933 roku – część Borysławia). Największy wśród nich był odwiert Oil-city (1908), który w pierwszych dniach dostarczał po 200 wagonów ropy na dobę. W 1909 roku Galicja zajmowała trzecie miejsce wśród światowych producentów ropy, co oznaczało 5% całkowitego wydobycia.
W okresie międzywojennym ilość wydobytego surowca stale się zmniejszała. W 1925 roku Galicja zajmowała dopiero dziesiąte miejsce wśród producentów ropy, dostarczając 0,54% jej światowego wydobycia. W 1930 roku Borysław połączył się z sąsiednimi wsiami i przysiółkami w tzw. wielki Borysław, a w 1933 roku otrzymał prawa miejskie. Ogółem jego ludność wzrosła z 621 osób w 1860 roku do 10,5 tysiąca w 1875 roku i 45 tysięcy w 1939 roku.
W 1939 roku zagłębie borysławskie stało się przedmiotem pertraktacji między Stalinem a Hitlerem. Po ostatecznym zatwierdzeniu granicy państwowej we wrześniu 1939 roku wojska niemieckie opuściły Borysław 24 września 1939 roku (przebywały tu od 17 września). Zgodnie z radziecko-niemiecką umową „o przyjaźni i granicach”, w zamian za te tereny ZSRR zobowiązywał się dostarczać Niemcom co roku 300 tysięcy ton produktów ropopochodnych, co dorównywało rocznemu wydobyciu ropy w zagłębiu drohobycko-borysławskim.
Borysław czasów radzieckich idealnie pasował do określenia „miasto robotnicze”. W 24 fabrykach pracowało tu prawie 12 tysięcy robotników. Intensywność wydobycia ropy i gazu wciąż była duża, wprowadzano nowe technologie, jednak wysokość produkcji nieustannie spadała, zwłaszcza w latach siedemdziesiątych XX wieku.
Obecnie na terenie miasta eksploatowanych jest prawie pół tysiąca odwiertów ropy i gazu o głębokości od 50 do 2578 metrów. Perspektywy rozwoju zagłębia borysławskiego związane są z poszukiwaniami ropy na głębokości ponad 3000 metrów. Szyby nie dominują już w krajobrazie Borysławia (zostały zdemontowane w latach pięćdziesiątych), chociaż mechaniczne pompy ssące można spotkać w najmniej oczekiwanych miejscach – nawet w parku miejskim. Obecnie wydobywa się tu nieco ponad 90 tysięcy ton surowca rocznie, co stanowi zaledwie 4% całego ukraińskiego wydobycia. Przypomnijmy, że sto lat temu kopalnie z regionu Borysławia dostarczały prawie 5% produkcji światowej.
Tekst: Julia Kysła (Lwów)
tłumaczenie Katarzyna Kotyńska
Materiał powstał w ramach przygotowań do wystawy „Porzucony album. Borysław Stanisława Rachwała”, która przy wsparciu Instytutu Polskiego w Kijowie po raz pierwszy została zaprezentowana w lwowskim Centrum Historii Miejskiej (czerwiec–lipiec 2011 roku).
Inicjator projektu: Ołeksij Kaczmar (Lwów)
Zbiorniki na ropę. Zbiorniki na ropę stanowiły charakterystyczny element borysławskiego pejzażu. Zaczęto je tu budować już w 1903 roku, kiedy w związku ze wzrostem produkcji pojawiła się potrzeba składowania nadmiaru surowca.
W elektrowni, fragment motoru. Państwowa odbieralnia ropy naftowej w Modryczu.
W kuźni. Państwowa odbieralnia ropy naftowej w Modryczu.
Brama wjazdowa. Wjazd do Państwowej odbieralni ropy naftowej. Stacja mieściła się we wsi Modrycz, znajdującej się między Borysławiem a Drohobyczem. Jej głównym zadaniem było transportowanie ropy z Borysławia i Tustanowic do drohobyckich rafinerii, wśród których największą był „Polmin”.
Pracownicy Państwowej odbieralni ropy naftowej w Modryczu, 7.11.1927. od 1921 do 1928 roku odbieralnią kierował inż. Stanisław Rachwał; na zdjęciu siedzi pośrodku.
Schodnica. Czołg kopalniany, 10.1929. Pracownicy we wsi Schodnica na terenach roponośnych. Schodnica po 1930 roku stała się częścią Borysławia. Obecnie znane uzdrowisko.
Matka żony Stanisława Rachwała (imię nieznane) podczas lektury.
Nasze mieszkanie w Borysławiu, 11.1928. Dom państwa Rachfałów, położony na ul. Kolejowej, naprzeciwko stacji kolejowej. Rachwałowie mieszkali tu od roku 1928. Dom został im nadany w użytkowanie przez firmę „Petrolea”, w której pracował Stanisław Rachwał. W czasach radzieckich dom został podzielony na cztery mieszkania. Jego fasada zachowała się do dziś w niezmienionym stanie. Obecny adres domu: ul. Ternawkа 55.
W dolinie Tyśmienicy. 8.1928. Woda w Tyśmienicy i jej dopływach była niezdatna do spożycia z powodu nadmiernego zanieczyszczenia ropą i jej pochodnymi. Świadek z tamtych czasów wspominał: „Rzeka Tyśmienica była pokryta plamami ropy. Kiedy trzeba ją było przejechać, końskie nogi do kolan były pokryte tą śmierdzącą substancją… Podczas powodzi brzegi pokrywały się resztkami ropy”.
W hali pompowej. Państwowa odbieralnia ropy naftowej w Modryczu.
Borysław, po powodzi w dn. 30-31.8.1927. powódź zniszczyła most Barabski w centrum wsi. Fotografia zrobiona w stronę ulicy Mickiewicza. Dom na pierwszym planie zachował się do dziś. “Barabami” nazywano w Borysławiu robotników, najmowanych do tymczasowej, ciężkiej pracy fizycznej. Zbierali się oni każdego ranka koło tego mostu, gdzie znajdowali ich pracodawcy. Płacono im nieco więcej, niż stałym pracownikom. Dewiza barabów głosiła „krótko pracować, dużo zarabiać”.
„Tyśmienica”, Filtry i odstojniki. Scenka przy łapaczce ropy na Tyśmienicy, gdzie od 1921 do 1928 roku Stanisław Rachwał był kierownikiem.
Tyśmienica, łebacy. Pracownicy łapaczki ropy naftowej. „Łebakami” w Borysławiu już od XIX wieku nazywano ludzi, którzy końskimi ogonami lub wiechciami słomy zbierali na sprzedaż gromadzącą się na powierzchni wody ropę (w miejscowym dialekcie zwaną „kypjaczka”) z rowów i kałuż. Łebak z koromysłem znajduje się w dzisiejszym herbie Borysławia.
20.11.1930. Autoportret. “Satyryk drohobycki pisał, że kierowników można podzielić na trzy grupy: na tych, co jeżdżą parą koni, jednym koniem lub chodzą piechotą. Inżynierowie jeżdżą zawsze parą koni і każdy z nich jest autorem jakiegoś wynalazku. Mówiono, że każdy inżynier albo już wynalazł palnik gazowy, albo go w przyszłości wynajdzie” (ze Wspomnień nafciarza Tadeusza Porębalskiego).
Członkowie rodziny Stanisława Rachwała, sfotografowani w ogrodzie koło domu na ul. Kolejowej. Z tyłu za kobietami rurociąg naftowy oraz fragment zbiornika, należącego do firmy „Petrolea”.
Na drodze do Drohobycza. Do lat czterdziestych XX w. ten trakt był główną drogą, wiodącą z Tustanowic przez Modrycz i Młynki do Drohobycza. Został opisany w powieści ukraińskiego pisarza Iwana Franki „Borysław się śmieje”. Obecnie trakt ten jest rzadko używany – w czasach radzieckich rozbudowano alternatywną drogę do Drohobycza, prowadzącą przez wieś Hubicze. Na fotografii po lewej stronie widoczna rafineria “Galicja”, a w centrum – kościół św. Bartłomieja na Rynku.
Borysław od strony Horodyszcza, 8.1928. Widać koniec ulicy Pańskiej (obecnie Szewczenki) i początek drogi, która przez wieś Mrażnica prowadzi do Schodnicy. Cztery szyby naftowe, widoczne na pierwszym planie, wciąż są czynne. Za czasów radzieckich stare szyby zastąpiono bardziej nowoczesnymi pompami ssącymi.
Kopalnie wosku w Borysławiu, 10/1928. Jezioro na ulicy, powstałe wskutek obniżenia się terenu: rurociąg na tratwach.
Widok z balkonu na Wolankę i Tustanowice, 8.8.1929. Widok na wsie, które w 1933 roku weszły w skład tzw. wielkiego Borysławia. Zdjęcie zrobione z domu Stanisława Rachwała, położonego przy ul. Kolejowej. Inżynier mieszkał tu od 1928 roku, kiedy pracował w firmie „Petrolea”, zajmującej się transportem i składowaniem ropy. Pośrodku kadru – zbiorniki na ropę (tzw. baki), kościół w centrum wsi Wolanka i tory kolejowe (sam dworzec znajduje się bardziej z lewej). Do stacji kolejowej w Borysławiu doprowadzone były rury, tzw. nalewaki, którymi nalewano ropę do wagonów.
Borysławska rudera, 8/1928.
Informacyjna mapa przemysłowa zagłębia naftowego Borysławia i okolic (wsie Mrażnica i Tustanowice), wydana w 1927 roku przez Stefan Korytkę. Tereny roponośne są podzielone na setki skrawków ziemi i należą do różnych właścicieli. Południowa część mapy jest mniej „poszatkowana” – tu kończy się strefa przemysłowa i zaczynają karpackie lasy.
Ta mapa, wydana w latach trzydziestych jako dodatek do przewodnika po Truskawcu, obejmuje również sąsiedni Borysław (wczasowicze niekiedy urządzali tu wycieczki). Widać położenie okolicznych wsi – Tustanowice, Wolanka, Mrażnica, Hubicze, Modrycz. Dworzec kolejowy w Borysławiu zbudowano w południowej części miasta, tory prowadzą stąd do Drohobycza (poza mapą). Warto zwrócić uwagę na czarne kropki koło dworca – to zbiorniki na ropę w pobliżu domu Stanisława Rachwała. Mapa pochodzi z archiwum „Polona. Cyfrowa Biblioteka Narodowa” (Warszawa).