Praktyka oddolnej partycypacji społecznej we Wrocławiu i w innych miastach
Marek Karabon
W jaki sposób stowarzyszenia czy grupy nieformalne biorą udział w partycypacji społecznej? Ich działania udowadniają między innymi, że urzędnicy i mieszkańcy są po tej samej stronie barykady. Oto kilka pomysłów, w jaki sposób ludzie, którym na sercu leży dobro miasta mogą działać na jego korzyść.
Towarzystwo Upiększania Miasta Wrocławia
Jako że od 2007 roku jestem członkiem Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia, na początku skupię się na działaniach tej organizacji. TUMW to grupa 5-8 aktywnie działających osób, która jak większość tego typu stowarzyszeń wyrosła dzięki międzynarodowemu forum SkyScraperCity a konkretnie dzięki jego polskiej sekcji, tj. Forum Polskich Wieżowców. Najpierw wielokrotnie dyskutowano o podstawowych problemach Wrocławia, a następnie postanowiono spotkać się już w rzeczywistości i zacząć działać i zmieniać miasto na własną rękę (W podobny sposób powstało Forum Rozwoju Lublina www.frl.org.pl – przyp. red.). Stowarzyszenie przyjęło nazwę przedwojennej organizacji Stadtverschonerungsgesellschaft Breslau o podobnym profilu, której tradycję chcieliśmy kontynuować. W niniejszym spisie skupię się jedynie na kilku głównych projektach.
Debaty „Wrocław – miasto, które będzie”
We współpracy z wrocławskim oddziałem Stowarzyszenia Architektów Polskich, zorganizowaliśmy cykl publicznych debat pod ogólnym tytułem: „Wrocław – miasto, które będzie”. Do tej pory było ich pięć, w planach jest kilka następnych. Tematy, które poruszyliśmy dotychczas to:
- „Dziura w Mieście” – przyszłość wrocławskiego plac Społecznego
- „Czy Wrocław będzie drugą Warszawą?” – planowanie rozmieszczenia wieżowców
- „Nasza Przestrzeń w Mieście” – przestrzeń publiczna
- „Czy Kępa będzie Mieszczańska?” – przyszłość Kępy Mieszczańskiej
- „Kiedy Pomkną Niebieskie Tramwaje” – transport indywidualny czy zbiorowy?
Na każdą z debat zapraszane były trzy grupy osób: eksperci (na przykład pracownicy Politechniki Wrocławskiej), urzędnicy odpowiedzialni za dany problem oraz organizacje reprezentujące mieszkańców. Ponadto wstęp na każdą z debat był nieograniczony, w związku z tym w każdej uczestniczyło mniej więcej 200 osób. Większość debat miała bardzo burzliwy charakter, ale wierzymy, że przyniosły miastu wiele korzyści. Główną z nich było z pewnością zderzenie urzędniczej „odgórnej” wizji z opiniami ekspertów i mieszkańców.
Europejski Tydzień Zrównoważonej Mobilności
W ramach Europejskiego Tygodnia Zrównoważonej Mobilności współorganizowanego przez nas oraz Wrocławską Koalicję Rowerową odbyła się debata dot. Komunikacji Zbiorowej, w której udział wzięli urzędnicy miejscy, zarząd Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta, Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji, przedstawiciele kół naukowych i organizacji zajmujących się komunikacją oraz mieszkańcy. Debata dotyczyła głównie priorytetu dla komunikacji zbiorowej jako jedynego rozwiązania problemu legendarnych wrocławskich korków. Najciekawszym efektem tej debaty było ujawnienie się podziału kompetencji i sporów pomiędzy Urzędem Miejskim i innymi podmiotami (ZDiUM, MPK), często bowiem dla osoby z zewnątrz określenie, który z urzędników czy wręcz departamentów odpowiada za dany problem jest praktycznie niemożliwe.
Ponadto w ramach ETZM TUMW we współpracy z MPK pomalował tramwaj oraz autobus w rysunki oraz hasła promujące komunikację zbiorową. Tym tramwajem, po konferencji prasowej, jeździł prezes MPK Witold Turzański oraz wiceprezydent Wrocławia Wojciech Adamski. Celem akcji było pokazanie urzędnikom komunikacji z perspektywy zwykłego mieszkańca oraz danie Wrocławianom szansy złożenia zażaleń i wniosków bezpośrednio u osób decyzyjnych.
Promocja Europejskiego Instytutu Technologicznego
Wrocławianie bardzo mocno zaangażowali się w promocję kandydatury naszego miasta jako głównej siedziby Europejskiego Instytutu Technologicznego. Najgłośniejszymi chyba były dwie akcje zbierania podpisów – na specjalnej stronie internetowej oraz portalu Nasza-klasa.pl. Podpisów zebrano ponad 250 tysięcy!TUMW oczywiście również na tym polu się zaangażował – współorganizowaliśmy happening pod wieżą kościoła św. Elżbiety niedaleko Rynku (130 osób układających z siebie napis „EIT Poland”) oraz zorganizowaliśmy, przy pomocy BZ WBK, wyświetlenie na fasadzie banku, od strony Placu Solnego, wielkiego napisu EIT z odpowiednio zapalonych okien. Świecił się on przez cztery kolejne noce poprzedzające podjęcie decyzji przez europejskich Ministrów Nauki.
Listy i wnioski – działalność codzienna
Naszą codzienną, najmniej efektowną pracą jest wysyłanie pism do wrocławskich instytucji. Piszemy w sprawach różnych – od zgłaszania brudu i śmieci na przystankach i skrzyżowaniach, poprzez złe ustawienie świateł dla pieszych czy konieczność osłupkowania danego fragmentu chodnika aż po rzeczy większe, jak wnioski do Miejskiego Planu Zagospodarowania Przestrzennego czy petycje w sprawie wydzielania torowisk tramwajowych.
Zasadą, którą wypracowaliśmy w tym zakresie, jest wysyłanie wszystkich pism adresowanych do instytucji odpowiedzialnej „do wiadomości” Radnych, Rad Osiedla, innych powiązanych komórek oraz szefa Wydziału czy Departamentu. Zaważyliśmy, że radykalnie zwiększa to ich skuteczność.
Konkurs na rondo na ul. Granicznej
Udało nam się nawiązać współpracę z NeWroclaw, świeżo powołaną komórką miejską odpowiadającą za przeprowadzanie konkursów architektonicznych. Najbliższym z nich będzie konkurs na rzeźbę zdobiącą rondo na ul. Granicznej, przy wjeździe do Wrocławia od strony lotniska. Wszystkie nadesłane projekty zostaną zeskanowane i razem ze zdjęciami makiet umieszczone w Internecie. Następnie, równolegle z głosowaniem jury, głosować będą internauci, którzy najlepszej propozycji przyznają własną nagrodę. Liczymy, że przy następnych tego typu konkursach uda się zagwarantować większy wpływ decyzji głosujących na realny wynik, choćby poprzez dodanie najpopularniejszemu projektowi jednego głosu podczas obrad jury. W naszym odczuciu przyniesie to wiele korzyści – choćby większą identyfikację z projektem, lepsze zrozumienie dla wydatku czy wyższy poziom zaangażowania społeczeństwa w życie Wrocławia.
Grupa Pewnych Osób
W Łodzi jakiś czas temu pojawiła się wspaniała grupa, której jestem wielkim fanem. Bez żadnej osobowości prawnej i formalnej, działająca tylko i wyłącznie oddolnie, porozumiewająca się dzięki internetowi. Przyjęła tajemniczą nazwę „Grupy Pewnych Osób”. Oto kilka ich projektów, moim zdaniem, najciekawszych. Poniższe opisy oraz zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony GPO gpo.blox.pl, oddaję więc głos „Pewnym Osobom”[1]:
Lipowa odNowa
Akcja LIPOWAodNOWA to rodzaj eksperymentu z udziałem lokalnej społeczności na ulicy Lipowej – w ramach partycypacji społecznej próbujemy zaktywizować jej mieszkańców. Celem akcji jest rewitalizacja społeczna i stworzenie nowej infrastruktury tego fragmentu miasta oraz skuteczna komunikacja pomiędzy mieszkańcami, urzędami i przedsiębiorcami oraz znalezienie kompromisu pomiędzy potrzebami tych różnych grup.
Pierwszym punktem naszego projektu jest PIKNIK, na który zapraszamy mieszkańców. Podczas pikniku odbędzie się szereg ciekawych pokazów, spotkań i warsztatów – z różnych dziedzin, od sportu do teatru.
Staraliśmy się stworzyć taki program, aby był jak najbardziej różnorodny i aby mieszkańcy mogli wziąć udział w różnych działaniach – grze w boule, jodze czy tworzeniu makiety placu zabaw. Piknik jest rodzajem zachęcenia mieszkańców do wspólnych działań na rzecz ich ulicy. Podczas pikniku rozdane zostaną ankiety, w których zbadamy potrzeby i oczekiwania mieszkańców. Następnym krokiem będzie zorganizowanie panelu dyskusyjnego, w którym uczestniczyliby mieszkańcy, przedstawiciele władz i lokalnego biznesu oraz eksperci. Taki panel będzie konfrontacją pomiędzy poszczególnymi grupami – każda z grup będzie mogła określić swoje oczekiwania, a jednocześnie uświadomić sobie co może sama zrobić dla tego miejsca.
Zależy nam, aby dotrzeć do szerszej grupy społeczeństwa, znaleźć sposób komunikacji ze zwykłymi ludźmi. Chcemy zmieniać świadomość zwykłego mieszkańca Łodzi. Pobudzić go do działania i pokazać, że otoczenie jest ważne dla człowieka i że może on mieć na nie wpływ. Przeciętny obywatel nawet jeśli chciałby aby jego otoczenie wyglądało inaczej, nie wierzy, że może coś zmienić, że może mieć wpływ na działanie władz. Chcemy pokazać mu, że warto to robić.
Usuń bohomaz
WYDRUKUJ ulotkę (patrz – ilustracje) i zawieś ją u siebie na klatce. To naprawdę działa: jeden telefon lub e-mail, a twoja okolica może stać się czysta i wolna od wulgarnych, szpecących napisów. Natomiast jeśli jesteś sceptykiem, uważasz że ta akcja nic nie da bo np. nie lubisz Straży Miejskiej, która według ciebie nic nie robi… to tym bardziej zadzwoń i popsuj im statystyki! Bo przyjmą zgłoszenie i go nie zrealizują. Co nie?
PrzeBUDzenie
Łódź to duże miasto europejskie, aspirujące do zaszczytnego tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016 . Tymczasem, w samym środku miasta, wzdłuż naszej głównej atrakcji – ulicy Piotrkowskiej, obfitującej w perełki architektury – panoszy się swoista kultura powstała w latach 90.; kultura złego smaku, tandety, kultura nieestetycznych plastikowych budek i szyldów, handlarzy sprzedających wprost z pudeł po bananach, czy miejsc upstrzonych bohomazami przez wiele miesięcy.
Czy to jest element jakiegoś spójnego programu dotyczącego poprawy wizerunku naszej Łodzi przygotowanego przez gospodarzy Miasta? Czy raczej efekt braku jakiejkolwiek koncepcji? Czy Łódź ma gospodarza, który dba o wygląd reprezentacyjnych rejonów?
[Akcja polegała na ustawieniu kartonowego stoiska-budy. Można było w niej kupić „olewkę prezydencką”, „kebab a’la nielegal” i „leniwe kluchy magistratu” – przyp. aut.]Spieszmy się kochać
W sobotę 19 kwietnia, w samo południe, pod UMŁ przy ul. Piotrkowskiej 104 spotkaliśmy się z ludźmi, którym nie obca jest tożsamość Łodzi. Samo to, że spotkanie odbyło się w dzień wolny od pracy, jak i temat spotkania spowodowały, że nie było wśród nas żadnych urzędników magistratu. Ale co to za różnica, skoro w tygodniu pracy zachowują się tak, jakby także mieli wolne. Wolne od myślenia o tożsamości Łodzi, wolne od poczuwania się obywatelami miasta, wolne od zrozumienia tego czym jest duch Ziemi Obiecanej.
Nasz happening zaczęliśmy od przerwania odgrywanego na trąbce hejnału Łodzi. Bo trzeba wreszcie to miasto obudzić ze znieczulicy! Prząśniczkę staraliśmy się zagłuszyć melodią marszu żałobnego, który był pierwszym aktem odegranego przez nas, pogrzebu łódzkich fabryk. Następnie do przygotowanej trumienki, włożyliśmy symboliczną cegłę ze zburzonej fabryki, a także zdjęcia budynków które zostały zabite w ostatnim czasie. Zabite przez inwestorów, ale przede wszystkim przez bezdusznych urzędników miejskich, którzy nawet nie oglądając budynku, podpisywali pozwolenia na rozbiórki, skazując je na bezpowrotną utratę.
Do budynku magistratu przypięliśmy trzy ilustracje. Gdyby tymi miastami rządził Pan Kropiwnicki, architektem miejskim był Pan Lisiak, albo te miasta miałyby pecha do bezdusznych urzędników jak Panowie Zagdan i Makol, to być może spotkałby je podobny los co łódzkie zabytki… (patrz ilustracje)
Czarne kropy
Zaczynamy plebiscyt na miejsca zasługujące na odznaczenie Czarną Kropą. Żeby znaleźć się na tej niechlubnej liście wybrany przez Was kawałek miasta musi odznaczać się na przykład:
1. wyjątkową brzydotą
2. wyjątkowym brudem
3. wyjątkowym „coś tu nie pasuje”.
Czarna Kropa będzie znakiem dla władz, że Łodzianie codziennie muszą znosić widok tych miejsc i żyć w ich sąsiedztwie. Będą też zachętą do działania i objęcia laureatów Krop szczególną opieką tak, żebyśmy za jakiś czas mogli odebrać te niechlubne wyróżnienia (i umieścić je gdzie indziej). Być może dzięki obserwacji odznaczonych Kropami uda się zauważyć, że miasto ma Gospodarza.
[Nadeszło ponad 500 zgłoszeń. Z nich organizatorzy wybrali 200 i nagrodzili je Czarnymi Kropami. Następnie wydali dla władz miasta folder pt. „Łódź. Przewodnik dla urzędników miejskich” – przyp. aut]Forum Rozwoju Warszawy
Głównym projektem, z którego znane jest nasze siostrzane stowarzyszenie z Warszawy jest plan przebudowy Placu Defilad. Początkowo omawiany na Forum Polskich Wieżowców stał się impulsem do założenia stowarzyszenia. Nad planem pracowało około 15 osób. Projekt Forum Rozwoju Warszawy proponuje częściowe odtworzenie przedwojennej siatki ulic, zabudowę od Al. Jerozolimskich dochodzącą prawie do Pałacu Kultury (w tym stumetrowy wieżowiec w rejonie Dworca Śródmieście), dwa dwustumetrowe wieżowce przy ul. Emilii Plater oraz budynek u zbiegu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej dopasowany wielkością do Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Po jego ukończeniu i prezentacji publicznej prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała: „Duże wrażenie zrobił na nas pomysł młodych urbanistów z Forum Rozwoju Warszawy. To bardzo ciekawa propozycja, która zainspirowała miejskich urbanistów. Ostateczny projekt będzie zawierać elementy tego planu” (źródło: Nowy projekt dla centrum Warszawy, Michał Wojtczuk, 2008-05-22, Gazeta Wyborcza Stołeczna). – patrz ilustracje
Przykład idealnej partycypacji
Przykładem konsultacji społecznych, moim zdaniem, najbliższych ideałowi jest proces rewitalizacji Grand Army Plaza na nowojorskim Brooklynie. Przy współpracy organizacji Project for Public Spaces powołano Grand Army Plaza Coalition, w skład której weszli nie tylko mieszkańcy, ale również architekci, urbaniści i, co najważniejsze, urzędnicy. Zorganizowano cykl warsztatów i debat, wiele spotkań z mieszkańcami i konferencji prasowych, tak aby umożliwić wszystkim zainteresowanym wypracowanie nowej wspólnej wizji placu.
Postępy można śledzić na bieżąco na stronie internetowej GAPCo:http://www.grandarmyplaza.org/
Szczególnie polecam reportaż z jednego z warsztatów:http://www.streetfilms.org/archives/reclaiming-grand-army-plaza/
Podsumowanie
Dlaczego uważam, że partycypacja społeczna jest jedynym wyjściem, jeżeli chcemy mieć dobrze zaplanowane, zbudowane i zadbane miasto? Ponieważ, jak pisze dr hab. inż. arch. Piotr Lorens we wprowadzeniu do książki podsumowującej wspaniały projekt PlaNetWAWA, „dobrze przygotowany proces partycypacji społecznej potrafi nie tylko przysłużyć się sukcesowi zamierzenia rewitalizacyjnego, ale także i wyzwolić energię społeczną niezbędną do podjęcia aktywnych działań na rzecz przestrzeni lokalnych przez samych zainteresowanych – jej mieszkańców i użytkowników”. Przykład rewitalizacji odnosi się również do wszelkich innych miejskich projektów – skonsultować trzeba i nazwę dla nowego stadionu piłkarskiego, i remont parku, i budowę obwodnicy.
Głośna była we Wrocławiu sprawa przepięknej secesyjnej kamienicy, wyremontowanej za miejskie pieniądze. Zachwyca ona przechodniów detalem i dbałością o szczegóły rekonstrukcji, jednak jej mieszkańcy są z remontu bardzo niezadowoleni – nie podobają im się zielone okna, za wysokie parapety, narzekają, że mimo remontu wcale nie żyje im się lepiej. Tydzień po remoncie ktoś wydrapał niecenzuralne słowo na lamperii. Moim zdaniem wystarczyło na etapie przygotowywania prac skonsultować się z mieszkańcami, poznać ich potrzeby. Niekoniecznie wszystkie z nich zrealizować, ale dać im poczucie, że miasto o nich myśli. Jak pisał Dariusz Dziubiński, były prezes wrocławskiego oddziału SARPu: „Popatrzmy jak wygląda większość naszych klatek schodowych, jak wyglądają chodniki. Dbałość o porządek kończy się na drzwiach naszych mieszkań, bo tylko tu czujemy się właścicielami”. Konsultacje pozwoliłyby im poczuć się właścicielami w całym budynku.
Głęboko wierzę, że przeprowadzanie konsultacji społecznych jest dla miasta inwestycją, a nie kosztem. Wydatki, które stanowią jedynie mały ułamek kosztów całej inwestycji, zwrócą się poprzez lepsze zrozumienie dla podejmowanych działań wśród mieszkańców, co ograniczy rozwlekające inwestycje protesty, ale także pozwolą często wypracować rozwiązanie lepsze i tańsze od proponowanego przez miasto. Dobrym przykładem takiej sytuacji jest trasa alternatywna tak głośnej obwodnicy Doliny Rospudy zaproponowana przez SISKOM. Okazała się lepsza koncepcyjnie, bardziej neutralna dla środowiska i tańsza w budowie.
Podczas mojej ostatniej wizyty w Lublinie[2] Sekretarz Miasta opowiadał, że marzył mu się think-tank młodych, dynamicznych i kreatywnych ludzi, którzy w nietypowy sposób mogliby rozwiązywać problemy miasta. Niestety, taki think-tank okazał się dla Lublina za drogi. Ja natomiast wierzę, że taką grupą mózgów na poziomie lokalnym mogłyby być stowarzyszenia, takie jak te wcześniej wspomniane. Pracujemy z pasji, za darmo i bez pobudek politycznych. Poświęcamy Miastu każdą chwilę i każdy wolny zasób siły. Często wiemy o nim wielokrotnie więcej, niż zarządzający nim urzędnicy. Mamy setki ciekawych i nowatorskich pomysłów oraz mnóstwo zapału do działania. Z chęcią pomożemy, ale zechciejcie nas wysłuchać![3]
Marek Karabon
[1] Zdecydowałem się na pozostawienie tak długiego cytatu, ponieważ uznałem za istotne, jakiego języka używa GPO, jak sami o sobie piszą. Okazuje się, że mówiąc o istotnych dla siebie i społeczności wartościach używają „otwartego tekstu” – są ludźmi „takimi jak my”, ale dodatkowo są wyedukowanymi i świadomymi swojej roli obywatelami (co akurat odróżnia ich od wielu z „nas”). Przyp. red. (ms)
[2] Na zaproszenie Forum Kultury Przestrzeni. Przyp. red.(ms )
[3] Warto zwrócić uwagę, że artykuł ten mówi właściwie nie o akcjach, ale o ludziach. Warto zwrócić uwagę, ile osób angażuje się w takie akcje – zarówno ze strony organizatorów jak i uczestników „z ulicy” – i porównać to z własnym podwórkiem. Wynik tego porównania ukaże bardzo istotny problem, którego również dotyczy ten tekst. Jest coś takiego jak „duch” lokalnej społeczności. Niektóre z nich mają takiego „ducha”, który sprawia, że pewna ilość osób (np. 5-10 na 200-300 tys.) zaczyna systematycznie i pomysłowo poświęcać swój cenny czas na tego typu cele społeczne. Niestety, inne społeczności mają takiego ducha, że nawet tej garstki się w nich nie znajdzie – jak w Sodomie i Gomorze. Ta refleksja jest z jednej strony porażająca, ale z drugiej mobilizująca: nie święci garnki lepią. Jeden „ja”, to już aż 25 proc. takiej grupki. A niechby i 100 proc. – ktoś zawsze musi być pierwszy. Przyp. red.(ms)
2008/12 nr 05
Plakat dotyczących debat oragnizoanych przez TUMW i SARP „Wrocław – miasto, które będzie”
W ramach Europejskiego Tygodnia Zrównoważonej Mobilności współorganizowanego przez TUMW i Wrocławską Koalicję Rowerową odbyła się debata dot. Komunikacji Zbiorowej, w której udział wzięli urzędnicy miejscy, zarząd Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta, Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji, przedstawiciele kół naukowych i organizacji zajmujących się komunikacją oraz mieszkańcy. Debata dotyczyła głównie priorytetu dla komunikacji zbiorowej jako jedynego rozwiązania problemu legendarnych wrocławskich korków
Część zorganizowanej przez TUMW akcji społecznego poparcia idei we Wrocławiu Europejskiego Instytutu Technologicznego. Z pomocą BZ WBK Towarzystwo zrealizowało iluminację w formie wielkiego napisu EIT z odpowiednio zapalonych okien. Świecił się on przez cztery kolejne noce poprzedzające podjęcie decyzji przez europejskich Ministrów Nauki
05mo24
Ulotka zamieszczona w internecie przez łódzką Grupę Pewnych Osób do wydrukowania przez każdego i zawieszenia na własnej klatce schodowej. Mobilizowała ona mieszkańców do mobilizowania z kolei Straży Miejskiej, by ta mogła skuteczniej wykonywać swoje obowiązki służbowe
Znów Grupa Pewnych Osób: kartonowa buda-stoisko mająca zwrócić uwagę władz Łodzi na skandaliczne zagospodarowanie ulicy Piotrkowskiej. Można było w niej kupić „olewkę prezydencką”, „kebab a'la nielegal” i „leniwe kluchy magistratu”
Kolejna akcja Grupy Pewnych Osób: plakaty przyczepiane do drzwi urzędów miejskich podsumowujące akcję przeciwko bezmyślnej rozbiórce łódzkich obiektów poprzemysłowych (1)
Kolejna akcja Grupy Pewnych Osób: plakaty przyczepiane do drzwi urzędów miejskich podsumowujące akcję przeciwko bezmyślnej rozbiórce łódzkich obiektów poprzemysłowych (2)
Plan układu drogowego i komunikacyjnego w powyższym projekcie wykonał SISKOM – Stowarzyszenie Integracji Stołecznej Komunikacji, podobnie jak FRW zrzeszający młodych ludzi dobrowolnie pracujących na rzecz swojego miasta
Kolejna akcja Grupy Pewnych Osób: plakaty przyczepiane do drzwi urzędów miejskich podsumowujące akcję przeciwko bezmyślnej rozbiórce łódzkich obiektów poprzemysłowych (3)