ZAMIAST WSTĘPU. Co jest naprawdę ważne?
Mowa Gintarasa Grajauskasa odczytana podczas uroczystości wręczenia mu Nagrody Związku Pisarzy Litwy, 6 stycznia 2023 roku, w siedzibie Związku Pisarzy Litwy przy ul. K. Sirvydo 6 w Wilnie. Nagrodę wręczyła prezes Związku Pisarzy Litwy Birutė Jonuškaitė, laudację wyglosiła Virginija Cibarauskė, spotkanie prowadził Rimantas Kmita.
Gintaras Grajauskas o najważniejszej nagrodzie w moim życiu
Przekład z języka litewskiego Agnieszka Rembiałkowska
Dzień, w którym przyznano mi Nagrodę Związku Pisarzy Litwy, zapamiętam na długo. Pewnie do śmierci.
Chorowaliśmy wszyscy na jakąś paskudną grypę. Córka strasznie kaszlała, nagle zaczęła się dusić. Totalna panika. Co robić? Przypomniałem sobie, że wcześniej, kiedy miałem problemy z płucami, przepisano mi salbutamol. Nie miałem ostrych ataków, nie wykorzystałem leku do końca, trochę zostało. A, jeszcze: na samym początku pandemii, zanim wirus dotarł do Europy, na wszelki wypadek kupiłem koncentrator tlenu. Bo jestem trochę paranoikiem. Aparat kurzył się w kącie, nawet go nie rozpakowałem.
Jak dziwnie ułożyły się te puzzle. Niepotrzebne graty w jednej chwili stały się niezbędne, żeby przetrwać.
Znajduję salbutamol, aplikuję córce. Od razu widzę – jest lepiej. Wspaniale, przechodzimy do następnego etapu! Wyciągam koncentrator tlenu z pudełka, a tam, cholera, wszystko po chińsku. Wyszukuję w Internecie instrukcję po angielsku, podłączam aparat. Burczy, ale tlenu nie podaje. Próbuję na wszelkie sposoby – dalej nic! Wreszcie dociera do mnie, że w panice zapomniałem o jednej nakrętce. A niby taki spokojny i opanowany. Uf. Nakładam córce maseczkę. Oddycha, kciuk w górę: wszystko w porządku!
W tym momencie – telefon, numer nieznany. Dobry wieczór, mówi głos, prawdopodobnie jeszcze pan o tym nie wie: przyznano panu Nagrodę Związku Pisarzy Litwy, gratulujemy! Aha, dobrze, odpowiadam, dziękuję. Przyjadę, odbiorę. Jesteśmy trochę chorzy, ale teraz już zdrowiejemy. Chyba. Do widzenia.
Pewnie pomyśleli, że jestem nadętym bubkiem.
Może nic złego by się nie stało i poradzilibyśmy sobie bez salbutamolu czy tlenu, ale nie chcę nawet myśleć, co by było gdyby. Chcę wierzyć, że przyczyniłem się do cudu. Przepis na cud: szczęśliwy traf i wieloletni nawyk modelowania sytuacji.
Dlatego właśnie ta nagroda, a precyzyjniej – okoliczności jej przyznania, pomogły mi uświadomić sobie, co jest naprawdę ważne.
Nie jest ważne to, czy napisaliśmy coś wybitnego. Ani to, czy po naszej śmierci będą o nas pamiętać: czy będą organizowane nudne uroczystości rocznicowe, czy od razu wszystkim zobojętniejemy. To nie jest ważne. Nie literatura jest ważna. Nie pisarze są ważni – dobre książki zmieniają świat mądrych czytelników w znacznie mniejszym stopniu niż zła telewizja zmienia świat niemądrych widzów.
Co jest zatem ważne? Ważne jest to, żeby nasze dzieci były żywe i zdrowe. Jak najdłużej.
Ważne jest także to, że żyliśmy. I że kiedy żyliśmy, było kilka momentów, kiedy ktoś nas naprawdę potrzebował, i że udało nam się wtedy nie zawieść. A dopóki żyjemy, wciąż mamy tę szansę, że znów coś takiego się zdarzy i że znów choćby raz możemy pobyć komuś potrzebni.
Co jeszcze jest naprawdę ważne? Naprawdę ważna jest teraz Ukraina. Nie tylko dla nas – dla całego świata. W Ukrainie codziennie umierają ludzie. Cywile. Żołnierze, którzy bronią swojego kraju. Przeważnie młodzi. Wielu z nich to rodzice. Ratują zarówno nas, jak i nasze dzieci. Ratują nawet tych, którzy tego nie rozumieją i narzekają: czemu wszyscy teraz rzucili się na pomoc Ukrainie, a mnie kto pomoże?
My wszyscy, wszyscy, którzy jeszcze żyjemy, wszyscy bez wyjątku jesteśmy wybrańcami losu. Nie każdy ma takie szczęście.
Część nagrody przeleję na wsparcie dla Ukrainy.
Dziękuję.
Gintaras Grajauskas
Kultura Enter
Nr 1 (105) 2023