re:TRADYCJA. Pszczelarstwo – twórczość człowieka
re: TRADYCJA. Pszczelarstwo – twórczość człowieka
Marcin Sudziński
Pszczelarstwo to specjalna działalność rolnicza, która jak żadna inna wydaje się być naznaczona rodzajem szlachetności. Dzieje się tak chyba w związku z okolicznościami, w jakich powstają pszczele produkty, a nade wszystko chyba w związku z samą pszczołą – jednym z wielkich symboli powstałych w bardzo zamierzchłych czasach.
W 1919 roku w grocie Arana koło Walencji w Hiszpanii odkryto rysunek naskalny datowany na 10 tys., a może nawet 15 tys. lat przed Chrystusem. Z rysunku wynika, że przedstawiony na nim człowiek – praojciec pszczelarstwa, stara się wydobyć miód z gniazda, posługując się w tym celu dymem. Widać wybieranie miodu było już wówczas praktyką powszechnie stosowaną. Wszystkie bowiem ludy w pewnym okresie swojego rozwoju zetknęły się z tym dziko żyjącym owadem i doceniły produkty pszczele oraz same pszczoły. Na całym obszarze Azji, Afryki i Europy, wśród ludów starożytnych Indii, Babilonii czy krajów basenu Morza Śródziemnego, pozostały do naszych czasów ślady działalności i kooperacji człowieka z pszczołą. Te ślady, w złotym okresie rozwoju kultury dawnych ludów, były często symbolami, czy nawet przedmiotami kultu, nacechowanymi pozytywnie, odnoszącymi się do bóstw związanych z kreacją i odradzaniem świata. Przykładem może być indyjski Wisznu – Najwyższa Istota, przedstawiany jako Błękitna Pszczoła siedząca na kwiecie lotosu albo Sziwa jako pszczoła spijająca miód. Symbol pszczoły przynależał do sił odpowiedzialnych za odradzanie się życia. Mówi o tym hetycki mit o Telepinu, bogu płodności i wegetacji. Kiedy ów bóg odszedł zagniewany z ziemi, wszystko zaczęło umierać i jałowieć. Bogini matka wysłała na poszukiwanie pszczołę, która po odnalezieniu boga miała go żądlić w dłonie i stopy, żeby w ten sposób zmusić go do powrotu.
Gospodarka pasieczna, czyli rozumne postępowanie z pszczołami, miała miejsce również w starożytności. W VII wieku przed Chrystusem Grecy metodycznie hodowali pszczoły. Dowiadujemy się o tym z utworu Prace i dnie Hezjoda, mówiącego o pożytkach, jakich pszczoła użycza ludziom. Również Arystoteles bardzo interesował się pszczołami i dzięki jego tekstom zawartym w Zoologii wiemy, że starożytni znali dwie odmiany pszczół:
„Istnieje różnica między pszczołami, które rodzą się z rojów i żyją na ziemi uprawnej, a tymi, które pochodzą z rojów przebywających w górach. W rzeczy samej te, które rodzą się z pszczół nawiedzających lasy, są bardziej kosmate, mniejsze, pracowitsze i przykrzejsze”.
Prócz praktyki typowo pszczelarskiej występowały liczne ślady wskazujące na integralność pszczoły i świata duchowego. Wśród Greków rozpowszechnione było mniemanie, że dusze ludzkie przemieniają się w pszczoły, gdy są przywoływane przez Hermesa. Ugruntowany był też w Grecji związek Afrodyty z pszczołą, o czym może poświadczyć fakt, że Dedal, który wydostał się z Krety za pomocą skrzydeł zlepionych pszczelim woskiem, złożył wotywną ofiarę ze złotego plastra miodu właśnie w świątyni Afrodyty. Odniesienia do pszczoły, a także i miodu jako świętego pokarmu, znajdujemy w Starym Testamencie, w którym pszczoła pojawia się w różnych kontekstach, np. wizjonerstwa. Bóg daje Ezechielowi do zjedzenia księgę proroctwa, na znak przyjęcia posłannictwa:
„I zjadłem ją, a była w ustach moich jak miód słodka” (Ez 3,3).
W tradycji chrześcijańskiej pszczoły symbolizowały życie klasztorne, a niektórzy święci wiązani byli z pszczołą poprzez swoje uczynki lub też przez „słodycz” ich słów. Pszczoły są atrybutem św. Ambrożego. Tradycja mówi, że kiedy jako dziecko leżał on w kołysce, rój pszczół przysiadł mu na twarzy.
Jak słusznie zauważa historyk i badacz pszczelarstwa Romuald Wróblewski, pszczelarstwo to także twórczość. To słowo bardzo trafnie określa działania rozwijające się równolegle z praktyczną wiedzą o pszczołach. Działania te są ściśle powiązane z folklorem. Folklor, czyli wiedza ludu, wyrażana była na różne sposoby i miała różne cele. Przede wszystkim miała tłumaczyć tajemniczy świat przyrody, wyjaśniać jego zjawiska i ujarzmiać ten świat. Folklor posługiwał się językiem metafory, przybierał formy tekstu o różnej ekspresji, używał dźwięku i obrazu oraz innych środków będących podstawą nauki i przekazywania wiedzy z pokolenia na pokolenie.
Co dziś wiemy o folklorze bartników i pszczelarzy? Okazuje się, że wiele. Pisze o tym wspomniany wcześniej badacz Wróblewski, który podczas swoich wieloletnich eksploracji zgromadził kilka tysięcy tekstów źródłowych, rycin i fotografii. Zebrane informacje pochodziły ze świata starożytnego, jak też z kręgu kultury chrześcijańskiej. Sporą ich część stanowi dokumentacja z zakresu budownictwa pasiecznego pochodzącego z terenów dawnej Polski. Chodzi, mówiąc krótko, o niezwykle zróżnicowane formy uli pod kątem nie tyle praktycznego zastosowania, ile sztuki ludowej. Dążenie do posiadania przedmiotów o cechach artystycznych dotyczyło każdej warstwy społecznej i każdej profesji, w tym pszczelarzy. Na terenach Polski wykonywano ule zdobione, których rodowodu należy szukać w potężnych kłodach bartnych zabieranych z lasów do pierwszych przydomowych pasiek. Okres bartnictwa trwający w dawnej Polsce od XV do XVIII wieku skończył się wraz z uprzemysłowieniem i coraz większymi możliwościami w zakresie eksploatacji wielkich połaci leśnych. Barcie stanowiące od wieków naturalny krajobraz puszcz zaczęły ustępować wycince, zamieniając się w kłody – ścięte pnie przenoszone na ziemię bądź na tzw. stań. Możliwość przemieszczania kłód i gromadzenia ich bezpośrednio przy zagrodach dała początek pasiecznictwu, które z kolei zapoczątkowało nowe możliwości obserwacji życia pszczół. Kłody były masywnymi kawałkami drzewa, co sprawiało, że jego naddatek można było drążyć i rzeźbić. Stojące pnie przybierały zatem różne formy. Z figuralnych form można wyszczególnić dwie zasadnicze, które zachowały się do współczesnych czasów. Jest to antropomorficzna i zoomorficzna forma kłód, z których największą popularnością cieszyła się antropomorficzna. Wiele było postaci związanych z pasiecznictwem. Chłop, mieszczanin, szlachcic czy Żyd, to także święci opiekujący się pszczołami, zabudowaniami czy pewnymi czynnościami w życiu człowieka. Wszyscy oni mieli decydujący wpływ na pomyślność w pasiece. Każdy z nich był w niej pożądanym gościem, choćby tylko w postaci rzeźbionej kłody. Odwzorowywano także sylwetki włóczęgów, pasterzy, Cyganów i przedstawicieli obcych krajów, takich jak Niemiec, Turek, Hiszpan czy Murzyn.
Obecność uli figuralnych w pasiece była podyktowana przesądami i zwyczajami, których wokół pszczół narosło bardzo wiele. Maurycy Maeterlinck publikując w 1901 roku swoje słynne dzieło apidologiczne pt.: Życie pszczół, wyraźnie wskazywał na folklor, który wypacza wiedzę opartą na doświadczeniu, będącą światłem dla nowych pokoleń badaczy pszczół. Pisał on:
„Pominę milczeniem zupełnem wszystkie mętne tradycje, składające się do dziś jeszcze po wsiach na legendę o bartnictwie”.
I rzeczywiście trudno byłoby się z Maeterlinckiem nie zgodzić, gdyby nie to, że dawne wierzenia dotyczące pszczół i pszczelarstwa niosły ze sobą tak ważny dla wielu dziedzin aktywności ludzkiej pierwiastek duchowy. Te zwyczaje stanowił niezwykły koloryt życia ludu. Przytaczane są opowieści na przykład o tym, że pszczoły opiekują się hostią, którą przyniesie się w ustach z kościoła i włoży między plastry. Jan Stanisław Bystroń znajduje takie przekazy na Białorusi, w Czechach i okolicach południowych Niemiec. By pszczoły „się wiodły”, trzeba włożyć do ula hostię. Wtedy lepią z wosku kielich i otaczają ją opieką. Istniał także w świadomości ludzi fakt tajemniczej korelacji między pszczołami a ich właścicielem. I tak na przykład w Niemczech wierzono, że pszczoły kupione po śmierci właściciela giną. W Szwajcarii niezgoda w gospodarstwie powodowała odlot pszczół. Wierzono też (i echa tych wierzeń spotyka się do dziś), że gdy umierał pszczelarz, należało poinformować o tym pszczoły stukając w ul i wypowiadając odpowiednie, krótkie formuły. W przeciwnym razie pszczoły miały odejść z gospodarzem.
Wydawałoby się, że współcześnie na próżno by szukać żywych śladów dawnego świata folkloru bartników i pszczelarzy. Czy spisane przez etnografów zwyczaje należą już tylko do historii kultury? Dalej jednak istnieje pewien łącznik pomiędzy przeszłością i teraźniejszością, bo przecież człowiek nie zatracił w sobie świata duchowego, pierwiastka, bądź co bądź, warunkującego niejeden progres. Świat pszczół został niepomiernie bardziej zbadany i zobaczony niż miało to miejsce w czasach Maeterlincka. Stworzyliśmy narzędzia pozwalające wnikać w mikro- i makroświaty, a co za tym idzie odsłoniliśmy kolejne tajemnicze kurtyny spadające na pszczeli świat. Czy odradzające się pod hasłem biodynamicznego pszczelarstwa bartne bractwa oraz stowarzyszenia to tylko rekonstrukcja historii i powrót do dawnych struktur pszczelarskiego budownictwa? Wydaje się, że istnieją inne powody, których należy szukać w zagrożeniach wynikających z pochopnej ingerencji w świat przyrody. W powrotach do kłód i tzw. naturalnych uli, takich jak konstrukcja „hängenkorb”, będąca efektem wieloletnich obserwacji Güntera Mancke, jest troska o przyszłość pszczoły miodnej. Jak powszechnie wiadomo jej populacja z roku na rok maleje, co stało się dużym problemem w niektórych krajach na świecie. Ten problem dotyczy także Polski. Przy okazji powstawania pasiek w dużych miastach, mówi się o ważnej roli pszczoły jako zapylacza. Istnieją ważne projekty, kładące nacisk równolegle na historię i problemy współczesnego świata pszczół. Działalność pasjonatów i ekologów jest tutaj bardzo istotna i pozwala na balans między gospodarką wykorzystującą potencjał rolniczy, a głębokimi tradycjami z obszaru kultury, nomen omen – słowa wieloznacznego i zbliżającego świat rolnictwa ze światem materialnych i niematerialnych wytworów człowieka.
Marcin Sudziński
Marcin Sudziński – ur. 1978 r. w Lublinie, pszczelarz, animator kultury, kulturoznawca, fotograf. W latach 2009–2015 pracował w Ośrodku „Brama Grodzka–Teatr NN” w Lublinie, gdzie prowadził pracownię fotografii. Od 2006 roku współpracował z Bogdanem Konopką, od którego uczył się fotografii i technik ciemniowych, w szczególności techniki kontaktowej. W 2015 r. wyczyścił blisko trzy tysiące szklanych negatywów z kolekcji „Twarze nieistniejącego miasta”, będących w depozycie Bramy Grodzkiej. W latach 2013 i 2015 współpracował przy produkcjach filmowych Twarze nieistniejącego miasta i Zawód fotograf w reżyserii Nataszy Ziółkowskiej-Kurczuk, wcielając się w rolę fotografa i narratora. W latach 2010–2014 był wykładowcą fotografii (UMCS i KUL w Lublinie). Uczy fotografii klasycznej. Prowadzi plenery i warsztaty fotograficzne. Od 2016 r. pracuje w Centrum Kultury w Lublinie, tworząc tam pracownię fotograficzną. Hoduje pszczoły. Prowadzi Miejską Pasiekę Artystyczną na dachach Centrum Spotkania Kultur w Lublinie.
Kultura Enter, 2019/03 nr 89
Warsztaty bartnicze w klasztorze prawosławnym w Jabłecznej. o. Sofroniusz.
Zasiedlanie kłody bartnej na drzewie wotywnym w Jabłecznej.o. Sofroniusz.
Puszcza Augustowska. Proces dziania kłody bartnej. Fot. Marcin Sudziński.
Kłoda bartna na skraju lasu. Kolejne fotografie Marcina Sudzińskiego.
Siekiera bartnicza.
Kłoda w Puszczy Augustowskiej.
Kontrola kłody bartnej. Puszcza Augustowska.
Leziwo.