Strona główna/ROZMOWA (WIDEO). Niepodległy

ROZMOWA (WIDEO). Niepodległy

Rozmowa z lubelskim działaczem społecznym i byłym żołnierzem AK – Bogdanem Walasem. Rozmowę w Domu Żołnierza prowadzą Aleksandra Zińczuk i Krzysztof Bąk. Wideo, montaż: Yaroslav Ilchyshyn, Lublin 2018. Produkcja: Kultura Enter, Zebra Production. Współpraca Grupa Mowa Żywa.
Redakcja składa serdeczne podziękowania zespołowi Lao Che za możliwość wykorzystanie utworu „Kanały”.

For privacy reasons YouTube needs your permission to be loaded.

Wyrażam zgodę

Bogdan Walas, urodzony 11 września 1924 roku jako syn Władysława Walasa, legionisty, uczestnika wojny polsko-bolszewickiej, rannego w 1919 roku pod Lidą i 1920 pod Wilnem. Po demobilizacji, od 1921 do 1928 był funkcjonariuszem policji państwowej. Moja Matka – Maria z Niedźwiedzkich, miałem starszą siostrę Irenę. W roku 1932, jako sierota po policjancie, staraniem matki, zostałem skierowany do Domu Dzieci Rodziny Policyjnej w Skolimowie pod Warszawą, gdzie, po ukończeniu pierwszej klasy w Lublinie przy Alei Długosza, ukończyłem kolejne klasy szkoły powszechnej. (…)

W Lublinie mieszkam od czerwca 1939 roku do chwili obecnej. Moja mama pracowała w Polskim Czerwonym Krzyżu. W czasie obrony Lublina w 1939 roku jako goniec przekazywałem meldunki, przenosiłem lekarstwa ze szpitala Bobolanów, gdzie obecnie znajduje się szpital wojskowy. W roku 1942, kiedy skończyłem 16 lat, zostałem skierowany do pracy w Niemczech. Z racji, że pracowałem w Polskim Czerwonym Krzyżu, udało się uniknąć wyjazdu. W 1943 r. zostałem powołany do tzw. Polskiej Służby Budowlanej. Wstąpiłem do Armii Krajowej.   

Spotkanie z Józefem Piłsudskim

Miałem zaszczyt być na ostatnich za życia imieninach Marszałka w Belwederze. Starsze dzieci – klasa 4, 5 i 6 – pojechaliśmy ze Skolimowa do Belwederu. Na dziedzińcu belwederskim, z prawego skrzydła wyszedł Piłsudski, był w szarym mundurze bez czapki, bez żadnych odznaczeń, to było 19 marca 1935 roku. Ja „szurnąłem” wiersz „Brygadier Piłsudski”, koleżanka mówiła wiersz Ejsmonda „Do Komendanta”. Pogłaskał mnie po głowie i coś zapytał, ale już nie pamiętam co.

„Pod Zegarem” więziono nas w piwnicach i prowadzono na badania pojedynczo. Wartownik z psem, miałem w kieszeni chleb i wyczuwał go, szarpał mnie za kieszeń. Prowadzono na pierwsze czy drugie piętro, teraz już bym nie rozpoznał. W pomieszczeniu biurko i stołek. Jedno kopnięcie i się upadało ze stołka. O szczegółach wolę nie wspominać. (…) Jedna osoba przy biurku spisywała, druga przesłuchiwała. Po jednym z badań wynieśli mnie współwięźniowie, nie mogłem stanąć na nogi.

W baszcie więziono nas na parterze. Doprowadzano nas do gestapo w budynku „Pod Zegarem”. Prowadzono nas skutych. Przez bramę grodzką, Bramę Krakowską, Krakowskim Przedmieściem, na Uniwersytecką.  

Tam były drewniane prycze podwójne, na jednej z nich przeczytałem hasło: „niech żywi nie tracą nadziei”, fragment wiersza „Testament mój” Juliusza Słowackiego. I to stało się moją dewizą. Tak jak dla Piłsudskiego „Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska”. Dewiza Słowackiego przyświecała wszystkim moim staraniom: po 2 latach kopiec, po 4 latach pracy pomnik Marszałka, po 17 latach tablica Piłsudskiego z biografią.   

Podczas akcji zniszczyliśmy telefon. Odbierać telefon można było, ale nie wolno było dzwonić. Dzwonić mógł tylko kierownik (Abteilungsfurer).

Na Majdanku nic już się wtedy nie robiło, to był 1944 rok. Pamiętam, że w lipcu panowały straszliwe upały i było straszliwie dużo pcheł. Nie położyłem się spać na pryczy, ale spałem na stole. Ukraińcy również byli na Majdanku, ale oni jeszcze wychodzili na roboty. Byliśmy na jednym polu w oddzielnych barakach. Nas było 124, ich może koło 100.  

Więzienie na Zamku Lubelskim

Jakie były warunki?

Warunki były bardzo ciężkie. W baszcie siedziało nas 104 mężczyzn, w ciągu dnia można było tylko stać. Przy drzwiach przykryta beczka na potrzeby fizjologiczne. Rano wyprowadzano nas o 6 do ubikacji i wieczorem o 18. Raz na dzień dawano kromkę chleba i polewkę zupy. W krupniku raz się trafiło, że była kasza, bo raczej to była sama woda. W nocy spać można było tylko na boku, nie mieściliśmy się, ułożeni byliśmy w „gwiazdę”. Na cemencie – to był styczeń–luty. W marcu dopiero zostałem wysłany do obozu amunicyjnego.

Pomnik Józefa Piłsudskiego na Placu Litewskim w Lublinie. Bohdan Walas był jednym z jego inicjatorów. Fot. Piotr Łucjan, 2017.

Pomnik Józefa Piłsudskiego na Placu Litewskim w Lublinie. Bohdan Walas był jednym z jego inicjatorów. Fot. Piotr Łucjan, 2017.

Bogdan Walas opowiada o wieloletniej działalności społecznej na terenie Lublina. Fot. (i kolejne) Aleksandra Zińczuk.

Bogdan Walas opowiada o wieloletniej działalności społecznej na terenie Lublina. Fot. (i kolejne) Aleksandra Zińczuk.

Jedna z pamiątkowych płyt na Domu Żołnierza w Lublinie, powstała m.in. dzięki staraniom Bogdana Walasa.

Jedna z pamiątkowych płyt na Domu Żołnierza w Lublinie, powstała m.in. dzięki staraniom Bogdana Walasa.

Rozmowy o niepodległości. Spotkanie z Bogdanem Walasem.

Rozmowy o niepodległości. Spotkanie z Bogdanem Walasem.