Spielberg po rosyjsku
Koriepanow, nie ma przy sobie wyroku sądowego, zaświadczenia o zwolnieniu z więzienia ani paszportu… W całej tej sytuacji brakuje jedynie wątku koczowania na lotnisku, reszta to już „Terminal” Stevena Spielberga z Tomem Hanksem w roli głównej. Mamy więc mieszkańca republiki radzieckiej, pozbawionego dokumentów, w podróży, nie mogącego wrócić do domu, którego próbuje się ratować za pomocą petycji licznych sympatyków.
Ryszard Kapuściński w swoim nieśmiertelnym Imperium napisał, że „kiedy w końcu roku 1991 ZSRR przestaje istnieć, na świecie słychać głosy konsternacji i zaskoczenia. Jak to- taki stabilny i rozleciał się? Taki niepodzielny i rozsypał się? Tak z dnia na dzień?” Od tego momentu minęło już 20 lat, ale zaskoczenie związane z tym, że Sojuz nie posypał się jednak do końca, emanuje z jeszcze większą mocą niż wypowiedź „cesarza reportażu”.
Juri Koriepanow doświadczył słów Kapuścińskiego w Uzbekistanie, gdy z Sowiety, mocą cudownej transformacji przeistoczył się po wielu perypetiach w Rosjanina. Z dnia na dzień radziecka stabilność rozleciała się, a dom stał się zagranicą- Uzbekistanem. Druga konkluzja eksplodowała w nim po dwóch dekadach, gdy zawał serca w uzbeckim więzieniu przypomniał mu o tym, że Imperium pozostawiło po sobie dziedzictwo niezliczonych paradoksów. Gdy Juri łapczywie wtłaczał w siebie powietrze, a jego klatka piersiowa niemal eksplodowała z bólu, mundurowy wykrzykiwał w jego stronę: zdradziłeś swoją ojczyznę!
Zdrada (nie) swojej ojczyzny
Koriepanow urodził się Swierdłowskim Obwodzie Rosyjskiej Federacji Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, był wojskowym. Osiedlił się w Uzbekistanie będącym częścią Związku Radzieckiego, mieszkał tam długie lata. Po upadku ZSRR nadal mieszkał w Taszkiencie, w końcu przyjął obywatelstwo rosyjskie i przeniósł się do Rosji, ale wracał wielokrotnie na „stare śmieci” odwiedzać ziemię, z którą tak wiele go łączyło. Robił tak wiele lat, nie napotykając żadnych problemów.
Wraz z końcem 2010 roku, Koriepanow wybrał się kolejny raz do Uzbekistanu, ale tym razem został aresztowany pod zarzutem „zdrady ojczyzny”. Bowiem według prawa obowiązującego w Uzbekistanie, Juri osiedlając się w Rosji powinien zrzec się uzbeckiego obywatelstwa. Obywatelstwa, którego nie posiadał…
Gra obywatelstwami…
Obywatelstwa to zresztą częsty obiekt politycznych manipulacji na obszarze byłego ZSRR. Mają one charakter gospodarczy jak u Koriepanowa bądź polityczny, by wspomnieć jedynie głośną sprawę gruzińskiego miliardera Bidzina Ivanishvilego.
Ivanishvili postanowił stworzyć własną partię polityczną konkurującą z prezydentem Saakaszwilim podczas wyborów w 2012 roku. Wkrótce po ogłoszeniu swoich zamiarów dopatrzono się u Bidzina nieprawidłowości podczas przyjmowania francuskiego obywatelstwa. W efekcie pozbawiono go gruzińskiego i rozwiązano polityczny problem, który stworzył.
Czasem obywatelstwo traktuje się jeszcze bardziej instrumentalnie jak w przypadku rosyjskiego bandziora Vladimira Tyurina „kingpina”. Posiada on obywatelstwo kazachskie, jego partnerka to znana rosyjska śpiewaczka operowa Maria Maksakova, startująca z list putinowskiej „Jednej Rosji”. Władze Hiszpanii zażądały niedawno od Rosji ekstradycji przebywającego na jej terytorium „kingpina”, ale przy wstawiennictwie Maksakovej, Putin rozpoczął procedurę nadawanie przyśpieszonego obywatelstwa rosyjskiego znanemu gangsterowi. W jakim celu? Wedle federalnej konstytucji obywatele rosyjscy nie podlegają ekstradycji. Tym samym kandydatka „jednej Rosji” zwanej „partią oszustów i złodziei” dzięki manipulacji obywatelstwem swojego chłopaka- kryminalisty ocaliła go przed europejskim wymiarem sprawiedliwości.
Przykład Koriepanowa stanowi natomiast wierzchołek gospodarczej góry lodowej, którą można zdefiniować jako stopniowy odpływ rosyjskojęzycznej ludności z byłych republik radzieckich do Rosji. Stwarza to problemy natury ekonomicznej, wymusza na lokalnych władzach kontr posunięcia, których symbolem stał się były wojskowy.
„O Rosji łatwiej jest mówić, im bardziej nazwie tej nadaje się sens abstrakcyjny. „Rosja szuka drogi”, „Rosja mówi- nie” itd. Na tak wysokim szczeblu ogólności wiele problemów traci na znaczeniu, przestaje się liczyć, znika” pisze niezastąpiony Kapuściński. Można napisać zatem o realiach dwóch dekad po upadku ZSRR, korupcji, , oligarchach, sterowanej demokracji. Czy nie lepiej jednak zamiast tego opisać historię Jurija Koriepanowa? Absurdy, z którymi spotykają się dawni mieszkańcy Imperium najlepiej przecież oddają obecną rzeczywistość poradziecką, wcale nie tak odległą, rozpościerającą się kilkadziesiąt- kilkaset kilometrów na wschód od Polski.
Jak w „Terminalu” Spielberga…
Z takiego założenia wychodzą zresztą liczni twórcy m.in. Steven Spielberg w swoim „Terminalu”, historii pochodzącego z Europy Wschodniej (pół-fikcyjnej Krakozji) Viktora Navorskiego, który z niezależnych od siebie powodów musi zamieszkać na lotnisku Kennedy’ego. Czy hollywoodzkiego bohatera łączy coś z Koriepanowem?
Koriepanow zostaje aresztowany podczas przekraczania granicy i trafia do więzienia pod zarzutem zdrady Uzbekistanu. Zostaje „skazany” na szesnaście lat odsiadki, bez procesu i wyroku sądowego. Chichot Stalina zza grobu? Mrugnięcie zmumifikowanej powieki Władimira Iljicza? W pewnym sensie na pewno, bo ponad 60 letni Juri wyrusza odbyć swoją karę do kolonii karnej (więzienia o zaostrzonym rygorze) w lutym, w środku zimy…
Sprawa Koriepanowa zaczyna zakrawać o Kafkę. Były wojskowy podczas odbywania kary dostaje zawału, a całą sprawą nagłaśnia jego mieszkający w Rosji syn. Zbiera podpisy pod petycją o uwolnienie ojca, z udziałem studentów organizuje happeningi pod ambasadą Uzbekistanu w Moskwie. W końcu aferą Koriepanowa zaczynają interesować się rosyjskie media, a za ich sprawą sam rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew, który interweniuje u swojego uzbeckiego odpowiednika Isloma Karimova.
Interwencja „na szczycie” powoduje, że zostaje wydane oficjalne oświadczenie o stanie zdrowia Koriepanowa. Były wojskowy podczas odbywania kary dostał rzekomo „gwałtownego spadku ciśnienia krwi”, tymczasem wedle relacji jego syna, Juri od dziesięciu lat cierpi na nadciśnienie. Oświadczenie o jego stanie zdrowia to „zabawny” epizod także w kontekście braku jakichkolwiek dokumentów dotyczących całej afery.
Po zawale Rosjanina następuje nagły zwrot akcji- uzbecka władza pomna na wspólne, sowieckie korzenie (a właściwie interwencję Miedwiediewa) wypuszcza Jurija na wolność- może zamieszkać w Taszkiencie. W tym momencie Juri doświadcza kolejny raz sowieckiego dziedzictwa. Zyskana wolność przypomina bowiem doświadczenie uwolnionych z Gułagów, którzy po odbyciu kary otrzymywali nakaz osiedlenia się w jego bezpośrednim otoczeniu. Wypuszczony z więzienia, Koriepanow nie ma przy sobie wyroku sądowego, zaświadczenia o zwolnieniu z więzienia ani paszportu… W całej tej sytuacji brakuje jedynie wątku koczowania na lotnisku, reszta to już „Terminal” Stevena Spielberga z Tomem Hanksem w roli głównej. Mamy więc mieszkańca republiki radzieckiej, pozbawionego dokumentów, w podróży, nie mogącego wrócić do domu, którego próbuje się ratować za pomocą petycji licznych sympatyków.
Koriepanow mógł popsuć święto państwowe?
We wrześniu Uzbekistan świętował dwudziestolecie swojej niepodległości, Juri Koriepanow obserwował prawdopodobnie te obchody na własne oczy. Czy odczuwał poczucie winy w związku ze zdradą kraju, którego obywatelstwa nie posiadał? Nie wiadomo, ale jego sprawę nagłośniono w całym byłym ZSRR, no prawie w całym, bo w Uzbekistanie została wyciszona. Spekuluje się, że Juri zostanie wypuszczony do Rosji w najbliższym czasie. Dotychczas nie było na to sprzyjającej okazji- najpierw przygotowywano się do święta niepodległości, potem –we wrześniu- trwały jego obchody. Po co je psuć takim incydentem?
„Ktoś tu oświadczył, iż na to, co dzieje się w ZSRR, Moskwa nie ma wpływu? To właśnie, to przyznanie się władzy imperialnej do jakiejś niemożności, było dla mnie prawdziwą rewolucją!” emocjonuje się Kapuściński w swoim Imperium. Taki sam szok może wywołać sprawa Koriepanowa w putinowskiej Rosji, gdy zawałowiec wróci wreszcie do kraju i udzieli pierwszych wywiadów lokalnym mediom. Przy zdradzie (nie) swojej ojczyzny blednie przecież potęga Gazpromu, czy majestat zaopatrujących międzynarodową stację kosmiczną Sojuzów. Okazuje się bowiem, że Sojuz putinowski nie potrafi zadbać o swojego obywatela…
Mimo pozornego sukcesu interwencji Miedwiediewa i uwolnienia Koriepanowa z więzienia, były wojskowy nie może przecież wrócić do domu. „Nowa Rosja” po niemal dwóch dekadach od „uzyskania niepodległości” nadal boryka się z „największą katastrofą geopolityczną XX wieku”- upadkiem ZSRR. Dla Juriego sławna wypowiedź Putina nabiera zresztą zupełnie nowego znaczenia.
Piotr A. Maciążek