SZTUKA. Krajobraz życia i czasu
Do 31 sierpnia można obejrzeć wystawę Światło rzeki Stanisława Baja w Muzeum im. Ks. Stanisława Staszica W Hrubieszowie. Dzięki uprzejmości artysty oraz kuratorki wystawy udostępniamy fragment powstałej publikacji i zachęcamy do pobrania całego e-booka.
Krajobraz życia i czasu w traktacie twórczym Stanisława Baja
Dorota Grzymała
Wyabstrahowanie pejzażu z tła obrazów i ustanowienie go autonomicznym tematem dzieł było w historii sztuki kwestią czasu. Pierwsze przejawy tego typu twórczości można dostrzec u malarzy niderlandzkich w XV wieku (Jan van Eyck, Roger van der Weyden, Hieronim Bosch), jednak jej rozkwit nastąpił w wieku XVI, a pozycja ugruntowała się w wieku XVII. Z upływem lat pojawiły się jej różne typy (np. weduta, marina) i odmiany (m.in. pejzaż topograficzny, fantastyczny, pastoralny). Za sprawą upowszechniającego się w epoce romantyzmu zainteresowania naturą, światem przyrody i fenomenem jego niezależności od człowieka, w pejzażu coraz częściej zaczęły pojawiać się motywy wodne, często wyposażane w znaczące treści symboliczne oraz metaforyczne. Romantyczna fascynacja wodą wykraczała poza sztuki plastyczne i obejmowała między innymi literaturę, czego wyraz znajdujemy na przykład u Cypriana Kamila Norwida w dramacie Krakus książę nieznany:
Nie jestem nic,
Ni rąk ni lic:
Wydźwięk mam tylko perłowy –
Rzemiosło moje
Ochładzać znoje,
Cóż chcesz od wody źródłowej? –
oraz u Adama Mickiewicza, który uznawany jest za twórcę literackiego pejzażu akwatycznego:
Wsłuchać się w szum wód głuchy, zimny i jednaki
I przez fale rozeznać myśl wód jak przez znaki,
Dać się unosić wiatrom, nie wiedzieć gdzie lotnym
I zliczyć każdy dźwięk w ich ruchu kołowrotnym,
Wnurzyć się w łono rzeki z rybami…
Ich okiem niewzruszonym jak gwiazda…
Idąc dalej w poszukiwaniach przykładów akwatycznych inspiracji w sztuce, nie sposób pominąć jednego z najbardziej znanych dzieł, jakim jest Impresja, wschód słońca, obraz francuskiego malarza Claude’a Moneta z 1872 roku, będący prawdziwym malarskim manifestem impresjonizmu. Przedstawia wschód słońca w zatoce portowej Le Havre (Francja), ze szczególnym i tak przecież charakterystycznym dla impresjonistów skoncentrowaniem na uchwyceniu efektów świetlnych, które w sposób szczególny skupiają się na wodzie. Tak popularny wśród impresjonistów oraz postimpresjonistów zwrot ku sztuce Japonii, moda na tamtejsze drzeworyty, których tematyka nasycona była kontemplacją i obserwacją natury, odcisnęły swój ślad na preferencjach tematycznych twórców i sposobach ukazywania zarówno całych pejzaży, jak i pojedynczych elementów związanych z wodą.
Malarstwo polskie również obfituje w szereg dzieł, których tematyka zdominowana jest przez motyw wody. Zachód słońca. Jezioro Świteź Józefa Chełmońskiego, studia pejzażowe z majątku Mokra Wieś Władysława Podkowińskiego, Park w Duboju Józefa Pankiewicza czy marynistyczne krajobrazy Władysława Ślewińskiego to przykłady doskonale ilustrujące fascynację wodą, traktowaną zarówno jako przedmiot zmagań warsztatowych, jak i nośnik nastroju, a nierzadko również – treści symbolicznych.
Niekiedy „cała epoka daje wyraz zbiorowej fascynacji jednym żywiołem. W sztukach plastycznych lat 1890–1918 była nim woda”[1] – pisze Anna Czabanowska. Znajduje to potwierdzenie w słowach Mieczysława Wallisa: „Secesja miała szczególny pociąg do wody, zwłaszcza płynącej, i wszystkiego, co się wiąże z wodą. Ulubionym ptakiem secesji był płynący po wodzie łabędź, ulubionym owadem unosząca się nad wodą łątka. Ulubionymi motywami zdobnictwa i ornamentyki secesyjnej – przeróżne rośliny wodne (…). Dodajmy do tego jeszcze różne przedstawione przez artystów secesyjnych bóstwa wodne: najady, rusałki, wodniki i wodnice. (…) Rzeźbiarze secesyjni, podobnie jak rzeźbiarze baroku, chętnie projektowali studnie i fontanny”[2].
Fascynacji pejzażem – szczególnie nas interesującym ze względu na dominującą w twórczości Stanisława Baja tematykę – wiejskim i akwatycznym, ulegli też współcześni polscy malarze: Edmund Łubowski (1918–1993) czy Leszek Misiak (1943), a także reprezentanci nieco młodszego pokolenia: Aleksander Żywiecki (1962), Rafał Borcz (1973) czy Karol Palczak (1987).
***
Rzeka Bug to liczący 772 km długości dopływ Narwi, którego źródło znajduje się w miejscowości Werchobuż na Ukrainie (obwód lwowski). Przepływa przez terytoria trzech państw: zachodnią część Ukrainy, wschodnią Polski i zachodnią Białorusi, lecz najdłuższy jej odcinek znajduje się właśnie na terenie Polski. W miejscowości Gołębie (daw. Hołubie, powiat hrubieszowski, gmina Dołhobyczów) „granica polsko-ukraińska odłącza się od Bugu i biegnie dalej na południe, skręcając następnie na południowy zachód”[3]. Ta czwarta co do wielkości rzeka w naszym kraju stanowi granicę z Ukrainą i Białorusią. Koryto Bugu w miejscowości Zosin (powiat hrubieszowski, gmina Horodło) jest najdalej na wschód wysuniętym punktem Polski. Okolice Bugu charakteryzuje znaczne zróżnicowanie środowiska. Bogactwo gatunkowe fauny i flory przyczyniło się do objęcia ochroną części terenów doliny Bugu. Ewenementem w skali europejskiej pozostaje fakt, że jest to jedyna nieuregulowana dotychczas, dzika rzeka.
Dołhobrody (województwo lubelskie, powiat włodawski, gmina Hanna) – gdzie przyszedł na świat, wychowywał się i dorastał Stanisław Baj – to miejscowość położona w bezpośredniej bliskości granicznej rzeki Bug. Czy może zatem dziwić fakt, że przebywanie w jej pobliżu znalazło odbicie w twórczości malarza? Tym bardziej, że dodatkowo należy zwrócić uwagę na to, iż na przestrzeni setek lat powstało wiele legend związanych z tym miejscem. Z pokolenia na pokolenie przekazywano podania i opowieści, w których magiczne siły spowodowały, że na przykład cerkiew czy dzwonnica „Bugiem przypłynęła i upodobawszy sobie to miejsce tam osiadła”[4]. Uważano też, że „Nad Bugiem znajdują się w wielu miejscach głębokie okna w ziemi pełne wody; na bagnach nie zamarzają one nigdy. Lud mówi, że w takich miejscach zapadało się jakieś domostwo, cerkiew lub kilka czasem chałup z ludźmi i że tam w głębi owi zapadli ludzie żyją pod wodą aż do wskazanego im czasu lub odmiany przeznaczenia”. I dalej: „W Dorohusku nad Bugiem, na łące, pod lasem, jest takie okno wodne w miejscu, gdzie dawniej była chata gajowego, która się zapadła. Raz młodzi chłopcy, kosząc siano na tej łące, chcieli zgruntować głębokość wody i uwiązawszy siekierę na trzech związanych z sobą postronkach, spuścili takową w okno. Gdy już cała długość sznura chowała się w wodę – uczuli, że coś się tam poruszyło i odwiązało im siekierę w głębi; wyciągnęli więc sam tylko próżny sznur na powierzchnię wody”[5].
Dzięki Oskarowi Kolbergowi znana jest też legenda o tym, że „W Uchaniach w lesie jest wodna głębia, podobnie jak w Uhninie (…) i w Okunince (…), gdzie dawniej stała cerkiew i trzy chałupy. Widać jeszcze dziś zagłębiającą się w wodzie drogę, którędy owa cerkiew wsunęła się w przepaść, i znać zaokrąglone miejsce na środku wody, pod którą się skryła, a także ukazują się obok i trzy mniejsze okrągłości po zapadłych w ślad za nią trzech chałupach”[6].
Zatem zarówno krajobraz, jak i przypisane do niego opowieści i legendy kształtowały przez lata wrażliwość i charakter Stanisława Baja jako człowieka, by ostatecznie znaleźć wyraz w jego twórczości, która – tak jak on sam – wyrosła z tej ziemi i z tego pejzażu i ich pięknu hołduje. Nie jest Baj osamotniony w ich wytrwałej obserwacji oraz fascynacji nadbużańskimi obszarami. Oskar Kolberg w dziele będącym ukoronowaniem jego wieloletniej pracy (cyklu monografii regionalnych wydawanych od 1865 roku), zatytułowanym Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce, przywołuje słowa Leona Kunickiego, opublikowane na łamach „Tygodnika Illustrowanego” w 1862 roku: „nie można powiedzieć ażeby okolice nadbużne szczególną tchnęły wesołością, ażeby posiadały rozległe, gubiące oko żyzne równiny i wspaniałe krajobrazy, ale to pewna, że posiadają urok niezmiernie miły i pociągający. Jakiś odcień tęsknoty zdaje się być rozlany w tych prostych i drobnych widoczkach, w tych szarych chatach skleconych niedbale, w tych licznych krzyżach i cerkiewkach starych, omszonych, podobnie jak jest go wiele w piosenkach śpiewanych przez tamtejsze dziewczęta po polach, w piosenkach o nucie smętnej, przeciągłej, jęczącej, lub też w tonach fujarki pastuszej, co zrana po rosie albo wieczorem w gajach się rozlega”[7]. Opisując zaś okolice Włodawy, Kunicki pisze, a Kolberg przytacza za nim: „Rzeka Bug oddzielająca Podlasie od Wołynia, w głębokiém a krętém korycie przepływa pośród lasków olszowych i sosnowych, pośród łoziny lub też rozległych i pięknych błoni, które corocznie wybornego dostarczają siana mieszkańcom nadbużnym. (…) Po nad rzeką rozciągają się zwykle wzgórza, na których rozsiadłe sioła, pośród drzew zieleni, tulą się skupione szaremi swemi chatami; a w każdém siole krzyżów siła, i na polach przyległych i przy każdém rozdrożu, a wszystkie prawie białemi przewiązane chustami i całe lato polnemi przystrojone kwiaty”[8]. W 1867 roku, ponownie na łamach „Tygodnika Illustrowanego”, Kunicki publikuje następujący opis: „dopiero w pobliżu koryta Buga, urozmaica i ożywia się okolica i brzegi rzeki przedstawiają nieraz miłe, pociągające widoki. Obszerne łęgi i wzgórza, powysychane łożyska Buga, tam gdzie zmienił koryto, laski dębowe i łozy, a wśród nich jak wstęga wijąca się rzeka, roztaczająca się przed okiem, tworząc obrazki malownicze i urozmaicone. Tu i ówdzie na wzgórzach nadbrzeżnych rozsiadły się wioski, nad któremi panują grusze ogródków i wysokie lipy ocieniające cerkwie, a mnóstwo krzyżów drewnianych roztacza swe ramiona po nad chatami i na rozdrożach”[9].
Od kilku lat można zauważyć wzmożone zainteresowanie turystyką wzdłuż wschodniej granicy Polski. Literatura poświęcona tej części kraju jest coraz bogatsza. Tworzą ją głównie ludzie młodzi, urodzeni pod koniec lat 70., w latach 80. i 90. XX wieku (m.in. Michał Książek, Agnieszka Pajączkowska, Weronika Gogola, Wioletta Grzegorzewska). Regularnie ukazuje się magazyn „Kraina Bugu”, z którym Stanisław Baj współpracuje. Powstają reportaże poruszające problemy małych miast i wsi oraz ich mieszkańców (m.in. Olga Gitkiewicz). Również malarstwo Baja, tak bardzo przypisane do konkretnego regionu i z nim związane, cieszy się coraz większą popularnością. Walory krajobrazowe są niezaprzeczalne, ale co jeszcze kryje w sobie „ten wschód”, czego pozostała część Polski nie ma? Ma Bug. I 164 km drogi krajowej nr 816, zwanej Nadbużanką, biegnącej z północy na południe wzdłuż granicy polsko-białoruskiej i polsko-ukraińskiej. To właśnie ta trasa wytycza wielu podróżującym kolejne cele wędrówek przez miasta, miasteczka i wsie, tak inne od wszystkich, tak odmienne, że aż na swój sposób egzotyczne. Interesujący staje się każdy aspekt życia, nawet specyficzny język. Michał Książek w wydanym w 2015 roku zbiorze esejów i reportaży pt. Droga 816 pisze: „Coś dobrego dzieje się z językiem polskim na dworcu PKS w Chełmie. Fraza zaczyna falować, czasem mocno sinusoidalnie, ale nie na tyle, żeby nie rozumieć. Oto zdajesz sobie sprawę, że w języku istnieją akcent, intonacja, melika i melodyka. Że słowa i wypowiedzi zawierają dużo zbędnych zawijasów, niepotrzebnych nut, czegoś niepraktycznego. Jak u niektórych ptaków. Jakby nie chodziło tylko o komunikację, ale o coś więcej. Jakby ważne było też ozdabianie informacji, fonetyczne snycerstwo”[10].
***
Już samo słowo „woda” przywodzi na myśl liczne skojarzenia. Woda to głębia – fascynująca, tajemnicza, ale i niebezpieczna, można ją zobaczyć, ale nie tak łatwo już wejrzeć w jej toń. W wierzeniach ludowych, mitach i legendach woda to siedlisko nimf, wodników i innych tajemniczych postaci. W rzeczywistości jednak ma też zwykłych mieszkańców, jak na przykład ryby, jest również naturalnym środowiskiem dla wielu roślin, to po prostu autonomiczny ekosystem. Kojarzy się także z rekreacją, choćby wędkowaniem czy kajakami, ale też z zagadnieniami ekologicznymi – walką o czystość wody, zagrożeniem jej deficytem.
Rzeka obdarowuje, ale też odbiera. Potrafi być hojna, ale bywa też kapryśna, nieprzewidywalna. Nagradza, karci, wymaga pokory, oczekuje fantazji, czasem się poddaje, ale niekiedy opanowuje wszystko dookoła, kiedy nabrzmiała od uporczywych opadów występuje z brzegów.
Stanisław Baj od lat konsekwentnie powraca w to samo miejsce nad Bugiem i wytrwale je obserwuje. Jego spotkania z rzeką odbywają się o różnych porach roku, dnia, przy różnej pogodzie. Podobnie zmianom ulega samopoczucie malarza, jego nastrój, istotne jest to, czy jest wypoczęty, zmęczony, spokojny czy rozdrażniony, skupiony czy roztargniony. Obraz staje się po części wypadkową i konsekwencją wszystkich tych elementów. Dla mieszkańców Dołhobrodów i okolic, widok malarza pracującego przed sztalugami nad rzeką jest już pewnym constans, stąd swoiste „nietraktowanie” twórcy przez miejscowych jest oznaką pełnej asymilacji. Malarz pejzażu stał się jego częścią.
Bug to rzeka, która nie tylko dekoruje krajobraz części wschodniej Polski. Ona go w pewien sposób ukształtowała i Stanisława Baja traktat o Bugu zdaje się to odzwierciedlać. W swoim malarstwie artysta utrwala coś więcej niż pejzaż. Ukazuje jednocześnie wszystko, co się z nim łączy, czyli pewną konkretną kulturę, zarówno materialną, jak i duchową, dorobek cywilizacyjny, utrwalone, pielęgnowane i przekazywane od pokoleń wartości i wynikający z nich sposób postrzegania i tłumaczenia świata. Prezentuje rzekę, ludzi, którzy spędzają tu życie, zwierzęta, a ostatnio nawet kamienie. Ludzie, niczym te kamienie, często rzuceni przez los w dane miejsce, urządzali swój świat, wiedząc, że decydują o miejscu dla siebie i kolejnych pokoleń. Kamień to mocny i sugestywny symbol, który od niedawna stał się autonomicznym tematem obrazów Stanisława Baja.
Fakt, że w Warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych (gdzie Stanisław Baj studiował, a dziś sam jest jednym z profesorów), duże znaczenie miała abstrakcja – reprezentowana między innymi przez Tadeusza Dominika (1928–2014), Stefana Gierowskiego (1925) czy Leona Tarasewicza (1957) – nie pozostał bez wpływu na twórczość Baja. Kolor i światło budują przestrzeń dla nastroju, a forma niekiedy zbliża się ku abstrakcji, każąc odbiorcy zmrużyć oczy, odejść kilka kroków w tył, by obejrzeć obraz z większego dystansu.
***
Każde życie to krajobraz, którego tłem jest czas. Malarstwo portretowe zajmuje szczególne miejsce w twórczości Stanisława Baja. Nie można też nie wspomnieć o rysunkach, których powstała niezliczona ilość. Baj nie milczy o ludziach, o których zdaje się, że świat zapomniał. Wieś i jej mieszkańcy to temat, który był chętnie podejmowany przez rodzimych artystów, lecz w sztuce pojawił się stosunkowo niedawno. Jan Piotr Norblin (1745–1830), Piotr Michałowski (1800–1855), Franciszek Kostrzewski (1826–1911), Aleksander Kotsis (1836–1877), bracia Maksymilian (1846–1874) i Aleksander (1850–1901) Gierymscy, Józef Chełmoński (1849–1914), Leon Wyczółkowski (1852–1936), Stanisław Masłowski (1853–1926) to tylko niektórzy spośród grona wybitnych polskich artystów, którzy zwrócili uwagę na wieś i nie traktowali jej mieszkańców jedynie jako sztafażu. Obserwowali i utrwalali to, jak wyglądają na co dzień i od święta, czym się zajmują, jak obchodzą uroczystości świeckie i kościelne itd. Znalazło to odzwierciedlenie w wielości portretów i typów prezentujących ubiory, obrazów ukazujących sceny związane z pracą codzienną czy obrzędowością chłopską. Niektórzy artyści sami byli „synami ziemi” – jak powiedział Leon Wyczółkowski (również pochodzący z niewielkiej miejscowości) o Józefie Chełmońskim. Ci, którzy wsi nie znali, podróżowali po kraju, zatrzymując się w niewielkich miejscowościach, by obserwować i robić szkice do późniejszych obrazów.
Kilku spośród wyżej wymienionych artystów (Chełmoński, bracia Gierymscy, Wyczółkowski) należało do słynnej szkoły monachijskiej, czyli nieformalnej grupy malarzy polskich, którzy uczyli się, mieszkali i tworzyli w Monachium w okresie od połowy XIX do około lat 20. XX wieku. Jednymi z głównych założeń w ich twórczości były realizm i nastrojowość dzieł (niem. „Stimmung”), a rozległe krajobrazy i pejzaże akwatyczne szczególnie sprzyjały ich realizacji. Powstawały też liczne portrety, którym owej specyficznej nastrojowości również nie sposób odmówić.
Stanisław Baj szczególnie upodobał sobie do portretowania starość, a nawet – nie bójmy się powiedzieć wprost – śmierć. Jakby w myśl słów Rilkego: „Dawniej wiedziano (albo może domyślano się), że śmierć nosi człowiek w sobie jak owoc pestkę. Dzieci miały w sobie małą, a dorośli dużą. Kobiety miały ją w łonie, a mężczyźni w piersi. Dość, że się ją miało – a to dawało człowiekowi osobliwą, dostojną i cichą jakąś dumę”[11]. Baj zdaje się to dostrzegać, dzięki czemu portrety jego autorstwa są czymś więcej, niż może wydawać się na pierwszy rzut oka. Możemy w nich znaleźć również własne odbicie oraz dostrzec to, jak traktujemy starość, jak się z nią obchodzimy na co dzień, szczególnie kiedy wciąż jesteśmy lub czujemy się młodzi, sprawni, zdrowi, samodzielni i niezależni pod tak wieloma względami. W najlepszym przypadku – mówiąc brutalnie – nie dostrzegamy jej, w najgorszym przemawia przez nas obezwładniające poczucie litości. Demonizowanie starości sprawia, że współcześnie tak wiele wysiłku wkładamy w jej odsunięcie, zminimalizowanie zewnętrznych oznak i wewnętrznych objawów. To z kolei powoduje, że ucieka nam młodość – często źle wydatkujemy naszą energię, a naszym dążeniom nadajemy nieprawidłowy kierunek. Baj poprzez swoje portrety zdaje się nam przypominać, że zapomnieliśmy o czymś bardzo ważnym, o czymś, co Wiesław Myśliwski opisał w eseju Kres kultury chłopskiej: „Nacechowana niewyobrażalną cierpliwością istnienia, właśnie w sferze metafizycznej kultura chłopska odnajdywała niezwykłe bogactwo zadośćuczynień i pocieszeń. Była to kultura zgody z losem, afirmująca życie takie, jakie przypadło człowiekowi w udziale, odpowiadająca na pytanie, jak żyć, kiedy żyć się często nie dawało, jak odnaleźć pył swojego istnienia w chaosie wszechrzeczy, jak przemijać z pokorą”. Mowa o człowieku, który „mimo przesycenia tragicznością, z namaszczeniem traktował dar istnienia”, a przemijanie uważał za naturalną jego konsekwencję.
Ludzkie życie płynie bez względu na wszystko, podobnie jak rzeka. Bieg rzeki kończy się ujściem do morza, bieg ludzkiego życia kończy zaś śmierć. Wody rzeki płyną nadal, tak jak pamięć o człowieku trwa niesiona wspomnieniami i tęsknotą żyjących.
***
Stanisław Baj woli, by nazywać Go malarzem, a nie artystą. Czuje się jak rzemieślnik, wciąż uczący się podczas wytężonej pracy, doskonalący swój warsztat, zmagający się z rozmaitymi uciążliwościami. Przede wszystkim zaś zachowujący pokorę wobec żywiołów. Te żywioły to w jego przypadku rzeka, natura, życie ludzkie oraz… własny talent. Wszystko to jednocześnie oswojone i dzikie, znane i tajemnicze, swoje i obce.
Malarstwo Stanisława Baja dobrze określa słowo „tęsknota”. Ta sama lub podobna do tej, która stworzyła literaturę Wiesława Myśliwskiego – określanego przez Baja mianem „wielkiego epika” – legła u podstaw twórczej działalności (literackiej i reżyserskiej) Jana Jakuba Kolskiego. To wszystko składa się na rozległy pejzaż, który wprawdzie oglądamy z coraz większego oddalenia i który coraz bardziej nam się wymyka, lecz równocześnie wciąż pozostaje gdzieś opodal i powoduje naszą tęsknotę. Być może ludzkość musiała dojść do kolejnego ekstremum, jakim jest bezrefleksyjna fascynacja nowoczesnością, postępem, rozwojem, by zapragnąć i móc powrócić do korzeni, tak jak się wraca do domu rodzinnego, do matki, do własnego łóżka… By ten powrót był owocny i sensowny, należy oczyścić przestrzeń wokół, zredukować ją do absolutnego minimum. Twórczość Stanisława Baja to nam właśnie daje – stwarza warunki do spokojnej refleksji.
Malarstwo Stanisława Baja – odczytywane w szerokim kontekście – jest krajobrazem życia i czasu, bowiem wraz z upływem czasu (i wód rzeki) przemija też ludzkie istnienie. W tym odwiecznym następstwie czasu i ludzkiego losu odnajduje się Baj, rozmalowany w pięknie krajobrazu, zatopiony w rozmyślaniach, ale nie oderwany od realiów, mocno i pewnie stojący na ziemi, skupiony na obserwacji. Może odrobinę melancholijny, ale nie nazbyt sentymentalny, bo – jak sam często powtarza – sentymentalizmu chciałby uniknąć za wszelką cenę.
***
Wystawa twórczości Stanisława Baja w Muzeum im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie prezentuje jego bieżące malarstwo olejne, jak również szkice i rysunki z kilkunastu ostatnich lat, oraz linoryty, które powstały pod koniec lat 70. ubiegłego stulecia. Wystawa pt. Światło rzeki przywiodła malarza znad Bugu… nad Huczwę i Bug. Rzeka, która dzieli, bo przecież na niej kończy/zaczyna się Polska, stała się nicią porozumienia i zrozumienia. O tym, jak poczucie wspólnoty łączy mieszkańców nadbużańskich miejscowości i okolic, niech świadczą słowa, którymi malarz pozdrawiał mnie w wymienianej korespondencji elektronicznej: „Serdecznie pozdrawiam znad wspólnej Tajemniczej Rzeki Bug!”, na co mnie zdarzało się odpowiadać: „Bug z nami!”.
Jeśli odbiorca „prześwietli duchowym okiem” tę twórczość, wówczas odnajdzie „w artyście bratnią duszę” – te wyrażenia zaczerpnięte od Wassilego Kandinskiego w najdoskonalszy sposób wyrażają to, do czego pragnę Państwa zachęcić, oraz to, czego sobie i Państwu życzę.
Dorota Grzymała
Katalog dostępny w formie polskiej oraz angielskiej [CAŁOŚĆ]>>
Dorota Grzymała – kustosz działu sztuki Muzeum im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie. Z wykształcenia kulturoznawca (specjalizacja – krytyka i promocja sztuk plastycznych), absolwentka Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Jej zainteresowania oscylują wokół zagadnień związanych z kulturą i sztuką polską oraz europejską końca XIX i I poł. XX w., ze szczególnym uwzględnieniem malarstwa. Jest autorką książek: Z wyobraźni Stanisława Karulaka (Hrubieszów 2013), Wpisani w krajobraz Ziemi Hrubieszowskiej (Hrubieszów 2014), Malarstwo Pawła Gajewskiego w zbiorach Muzeum im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie (Hrubieszów 2016), i.in., oraz kuratorką wystaw czasowych z zakresu sztuki.
Bibliografia:
Bachelard G., Wyobraźnia poetycka. Wybór pism, tłum. H. Chudak, A. Tatarkiewicz, Warszawa 1975.
Cękalska-Zborowska H., Wieś w malarstwie i rysunku naszych artystów, Warszawa 1974.
Czabanowska A., Wyobraźnia akwatyczna w poezji Młodej Polski, „Pamiętnik Literacki” 1987, nr 78, z. 3, s. 99–135.
Kandinsky W., O duchowości w sztuce, tłum. S. Fijałkowski, Łódź 1996.
Kolberg O., Dzieła wszystkie, t. 33, Chełmskie, cz. 1, Warszawa 1964, reedycja.
Kopaliński W., Słownik symboli, Warszawa 1990.
Książek M., Droga 816, b.m., 2015.
Kunicki L., Ubiory włościan z okolic Podlasia nad-bużnego, „Tygodnik Illustrowany” 1862, nr 150, s. 56.
Kunicki L., Wieśniak z okolic nadbużnych, w guberni siedleckiej, „Tygodnik Illustrowany 1867, nr 425, s. 236.
Myśliwski W., Kres kultury chłopskiej, Warszawa 2003.
Rąkowski G., Polska egzotyczna. Przewodnik, cz. 2, Pruszków 1996.
Rilke R. M., Malte. Pamiętniki Malte-Lauridsa Brigge, tłum. W. Hulewicz, Warszawa 1979.
Twarowska M. (oprac.), Leon Wyczółkowski. Listy i wspomnienia, Wrocław 1960.
Wallis M., Secesja, Warszawa 1984.
Wojciechowski A., Z dziejów malarstwa pejzażowego. Od renesansu do początków XX wieku, Warszawa 1965.
Wójcikowski A., Wójcikowski W. (oprac.), Legendy, podania, inne opowieści z Lubelskiego, Lublin 2002.
[1] A. Czabanowska, Wyobraźnia akwatyczna w poezji Młodej Polski, „Pamiętnik Literacki” 1987, nr 78, z. 3, s. 99.
[2] M. Wallis, Secesja, Warszawa 1984, s. 196.
[3] G. Rąkowski, Polska egzotyczna. Przewodnik, cz. 2, Pruszków 1996, s. 293.
[4] O. Kolberg, Dzieła wszystkie, t. 33, Chełmskie, cz. 1, Warszawa 1964, reedycja, s. 354.
[5] Ibidem, s. 353.
[6] Ibidem, s. 355.
[7] L. Kunicki, Ubiory włościan z okolic Podlasia nad-bużnego, „Tygodnik Illustrowany” 1862, nr 150, s. 56.
[8] Ibidem.
[9] L. Kunicki, Wieśniak z okolic nadbużnych, w guberni siedleckiej, „Tygodnik Illustrowany 1867, nr 425, s. 236.
[10] M. Książek, Droga 816, b.m., 2015.
[11] R. M. Rilke, Malte. Pamiętniki Malte-Lauridsa Brigge, tłum. W. Hulewicz, Warszawa 1979, s.21-22.
Kultura Enter
2020/03 nr 95-96
Fotografie dzięki uprzejmości Muzeum im. Ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie. Na fotografiach portretowych artysta Stanisław Baj, fot. Piotr Pękala.
Stanisław Baj nad rzeką Bug w Dołhobrodach (gmina Hanna, powiat Włodawa), fot. Piotr Pękala.
Poza ulubioną rzeką Bug, częstym motywem tego malarstwa są ludzie, m.im. Matka. Fot. ze zbiorów Muzeum w Hrubieszowie.
Ze zbiorów Muzeum w Hrubieszowie.
Ze zbiorów Muzeum w Hrubieszowie.
Artysta obok swojej pracowni, która mieści się w stodole w Dołhobrodach. fot. Piotr Pękala.
E-book powstał dzięki dofinansowaniu ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu "Kultura w sieci".
E-book powstał dzięki dofinansowaniu ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu "Kultura w sieci".
Patronat medialny nad wystawą i towarzyszącymi jej przedsięwzięciami.
Patronat medialny nad wystawą i towarzyszącymi jej przedsięwzięciami.