Strona główna/TRADYCJA. Aktualizacja w symbolizmie: nowy kalendarz prawosławny w Ukrainie

TRADYCJA. Aktualizacja w symbolizmie: nowy kalendarz prawosławny w Ukrainie

Mykoła Riabczuk

Niezależnie od niepowodzeń politycznych i wojskowych, Ukraińcy nieustannie posuwają się naprzód w dziedzinie dekolonizacji. Przykładem tego jest decyzja o obchodzeniu Bożego Narodzenia już nie 7 stycznia, jak czyni to Rosyjski Kościół Prawosławny, ale 25 grudnia, jak większość kościołów chrześcijańskich na świecie. „Zmiana kalendarza to nie tylko kwestia polityki, ale również autentycznej moralności” – twierdzi ukraiński analityk polityczny Mykoła Riabczuk.

Po raz pierwszy w swojej historii 25 grudnia Ukraińcy świętowali Boże Narodzenie wraz ze wszystkimi innymi narodami europejskimi, zgodnie z „nowym stylem” kalendarza gregoriańskiego. Na początku ubiegłego roku oficjalnie zastąpił on „stary” kalendarz juliański, który do niedawna był używany w Ukrainie (i nadal obowiązuje w Rosji i na Białorusi) do obchodzenia świąt religijnych.

Różnica między tymi dwoma „stylami” może wydawać się kwestią czysto techniczną – wynikiem drobnego błędu astronomicznego dokonanego już w 45 r. p.n.e. przez Juliusza Cezara, który wprowadził nowy system liczenia lat. Według kalendarza juliańskiego Ziemia wykonuje pełny obieg wokół Słońca w 365 i ¼ dnia, więc aby zrekompensować jeden brakujący dzień na każde cztery lata, wymyślono rok przestępny. Niestety nadal 11 minut rocznie pozostawało nieuwzględnionych, co dawało dodatkowe 24 godziny na każde 131 lat.

Do 1582 r., kiedy ta niedokładność została ostatecznie naprawiona przez papieża Grzegorza XIII, kalendarz juliański pozostawał w tyle za rzeczywistością fizyczną/astronomiczną o 13 dni. Od tego czasu poprawione liczenie lat (kalendarz „gregoriański”, znany również jako „nowy juliański”) było powszechnie akceptowane na Zachodzie, ale w dużej mierze ignorowane na Wschodzie.

To, co wyglądało na zwykły problem techniczny, nabrało więc symbolicznego znaczenia jako wyraz dwóch różnych postaw wobec nowoczesności i tradycji, a ostatecznie – dwóch różnych tożsamości religijno-cywilizacyjnych.

Wpływ radziecki

Bolszewicy jako radykalni modernizatorzy zerwali z religijnym obskurantyzmem dominującym w imperium rosyjskim i przyjęli nowy, „naukowo zweryfikowany” kalendarz, podobnie jak większość narodów na świecie. Jednak Rosyjski Kościół Prawosławny uparcie trzymał się starej „tradycji przodków”, postrzegając ją jako kolejny element odgradzający od schizmatyckiego Zachodu i bezbożnych bolszewików.

Odkąd Ukraińcy stracili swój kościół prawosławny na rzecz Patriarchatu Moskiewskiego w 1687 r., wielu z nich zinternalizowało główne założenia ideologiczne rosyjskiego prawosławia, w tym jego głęboki antyzachodni i coraz bardziej wsteczny „tradycjonalizm”. Dla większości z nich przestarzały kalendarz juliański wyglądał całkiem „naturalnie”.

Niepodległa Ukraina odziedziczyła po Sowietach głęboko zsekularyzowane społeczeństwo, które nie przejmowało się zbytnio religijnością i z pewnością nie zaprzątało sobie głowy pytaniami o to, jak można hucznie obchodzić świeckie święto Nowego Roku (1 stycznia) przed prawosławnym Bożym Narodzeniem (7 stycznia), tj. w okresie Postu Filipowego?

Nieformalnie ludzie radzieccy obchodzili i Boże Narodzenie, i Wielkanoc z takim samym zapałem jak oficjalne świeckie święta, m.in. 8 marca (Dzień Kobiet) czy 1 maja (Święto Pracy). Bardzo niewielu jednak regularnie uczęszczało do kościołów czy przestrzegało wymogów religijnych. Nawet dziś tylko jedna czwarta Ukraińców deklaruje przynależność do określonej parafii lub wspólnoty religijnej, a jeszcze mniej (około 5%) uczęszcza na cotygodniowe nabożeństwa.

Bez priorytetu do 2014 r.

Jak można było się spodziewać, kwestia ponownego dostosowania kalendarza kościelnego do świeckiego nie zajmowała ważnego miejsca w życiu publicznym. Od lat 90. pojawiały się incydentalne głosy, które wskazywały na potrzebę zmiany, ale główni interesariusze – czy to w polityce, czy w Kościele Ukraińskim (a raczej w wielu kościołach obecnych w Ukrainie) – nie byli szczególnie zainteresowani przetasowaniami.

Przez całe lata dziewięćdziesiąte Rosyjski Kościół Prawosławny, sprytnie przemianowany na „Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego” (UKP-MP, gdzie „MP” było zwykle pomijane), pozostawał dominujący w Ukrainie. Ściśle podążał za moskiewską „tradycjonalistyczną” linią, podczas gdy wszystkie inne kościoły w Ukrainie były zbyt słabe i niechętne do walki o kwestię, która nie gwarantowała im żadnych natychmiastowych korzyści, zwłaszcza przy braku poparcia ze strony społeczeństwa i/lub władz.

Sytuacja zaczęła się zmieniać w 2014 r., po przejęciu Krymu przez Rosję i inwazji na Donbas. Radykalne zerwanie Ukrainy z Rosją w końcu przekształciło się w formę dekolonizacji. Początkowo było to ukryte pod eufemizmem „dekomunizacji” (zniesienia dziedzictwa komunistycznego), z przyjętym zestawem środków, które miały zbyt wąski zakres i skalę, aby wyeliminować wszystkie kulturowe, mentalne i duchowe dziedzictwo dominacji Rosji.

W 2018 r., pod rządami prezydenta Poroszenki, sytuacja zaczęła się zmieniać. Ekumeniczny Patriarchat Konstantynopola, zwierzchnik wszystkich kościołów prawosławnych, w akcie kościelnej legitymizacji uznał Ukraiński Kościół Prawosławny za niezależny od Patriarchatu Moskiewskiego. W ten sposób kwestia zmiany kalendarza nabrała praktycznego sensu i znaczenia jako ważny element symbolicznego dystansowania się od Rosji. Rosyjski Kościół Prawosławny był nieugięty i zerwał wszelkie więzi z Konstantynopolem.

Po tej skandalicznej schizmie zarówno 25 grudnia, jak i 7 stycznia zostały uznane za oficjalne święta państwowe w Ukrainie, choć ta pierwsza data była postrzegana raczej jako ustępstwo na rzecz ukraińskich katolików niż jako zachęta dla prawosławnych do obchodzenia Bożego Narodzenia również w „zachodnim” terminie.

Radykalne zmiany

Jednak po rosyjskiej inwazji w 2022 r. ukraińskie kościoły podjęły bardziej radykalny krok, pozwalając swoim parafiom wybrać kalendarz, którego chcą przestrzegać. W lipcu 2023 r. ukraiński parlament oficjalnie zatwierdził przesunięcie Bożego Narodzenia jako święta narodowego z 7 stycznia na 25 grudnia. Wszystkie inne święta religijne, takie jak Wielkanoc czy Zielone Świątki, zostały również dostosowane do „zachodniego” kalendarza gregoriańskiego.

Jednocześnie zarówno rząd, jak i kościoły zezwoliły parafiom i osobom prywatnym na świętowanie zgodnie ze starymi datami, a nawet w obu terminach, co wielu zsekularyzowanych Ukraińców chętnie uczyniło. Spośród 75% obywateli Ukrainy, którzy określają się jako „chrześcijanie”, tylko 15% sprzeciwia się zmianie kalendarza, podczas gdy 50% ją popiera, zaś pozostali nie mają zdania w tej kwestii.

Elastyczność rządu wydaje się opłacalna. Zmiana została wprowadzona w sposób, który nie naruszył niczyjej wolności osobistej ani instytucjonalnej. Jednocześnie zakwestionowała i pośrednio zdelegitymizowała rzekomą „świętość” tradycji prawosławnej, zaciekle bronionej przez Moskwę. Rząd promował racjonalność w obszarze, który generalnie nie był zbyt racjonalny, i zapewnił łagodny okres przejściowy, zmierzając w kierunku pożądanego celu.

Rosyjska inwazja wojskowa przyspieszyła proces, który w innych okolicznościach przebiegałby znacznie wolniej, lecz prawdopodobnie bardziej płynnie. Postawiło to Rosyjski Kościół Prawosławny w Ukrainie (UKP-MP) w niezręcznej sytuacji. Chociaż jej hierarchowie łagodnie potępili agresję, powstrzymali się od radykalnego zerwania wszelkich więzi ze swoją matczyną instytucją w Moskwie, mimo że ta w pełni stanęła po stronie Kremla w jego ludobójczej wojnie.

Żadnych męczenników

Ukraiński rząd od czasu inwazji znajdował się pod rosnącą presją ze strony zradykalizowanych obywateli domagających się delegalizacji Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego w Ukrainie, zwłaszcza po tym, jak jego liczni księża i hierarchowie zostali przyłapani na działalności wywrotowej, sabotażu i prorosyjskiej propagandzie lub innych formach kolaboracji z rosyjskimi okupantami.

W ogólnokrajowym badaniu opinii publicznej przeprowadzonym w grudniu 2022 r. tylko 12% respondentów stwierdziło, że państwo nie powinno ingerować w sprawy Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, podczas gdy 54% opowiedziało się za całkowitą delegalizacją tego kościoła, a 24% poparło łagodniejszą opcję: ustanowienie nadzoru państwowego oraz monitorowanie działalności kościoła i jego przedstawicieli.

W październiku 2023 r. ukraiński parlament zdecydowaną większością głosów (267 wobec 15) przegłosował ustawę zakazującą działalności organizacji religijnych „powiązanych z ośrodkami wpływu organizacji religijnej […], która znajduje się poza Ukrainą, w państwie, które prowadzi agresję zbrojną przeciwko Ukrainie”.

Po drugim czytaniu w parlamencie, ustawa powinna teraz zostać podpisana przez prezydenta, który jednak wydaje się niechętny do podjęcia tak radykalnych kroków. Prezydent prawdopodobnie zdaje sobie sprawę z negatywnych reperkusji międzynarodowych, ale także, jak sugerują niektórzy wtajemniczeni, nie podoba mu się perspektywa uczynienia z rosyjskich duchownych męczenników.

Nieruchomości bez parafian

Paradoks polega na tym, że z technicznego punktu widzenia Rosyjski Kościół Prawosławny w Ukrainie nadal pozostaje największym kościołem w tym kraju. Posiada prawie 12 000 parafii – więcej niż wszystkie inne kościoły razem wzięte. Niekoniecznie odpowiada to liczbie aktywnych parafian i ich zaangażowaniu; odzwierciedla to raczej spuściznę sowiecką z czasów, kiedy Rosyjski Kościół Prawosławny był jedynym legalnym kościołem w Ukrainie i jako taki odziedziczył większość parafii, kościołów oraz innych nieruchomości.

Zapewniło to UKP-MP ogromną przewagę strukturalną nad innymi kościołami, które w większości przypadków musiały rozwijać swoje społeczności i budować infrastrukturę od podstaw. Bliskie relacje zarówno z ukraińskimi, jak i rosyjskimi oligarchami oraz oligarchicznymi rządami w obu krajach zagwarantowały rosyjskiemu kościołowi prawosławnemu znaczne zasoby i dźwignię finansową.

Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero w 2014 r., ale cały proces nabrał tempa w 2022 r. Do lipca tego roku tylko 4% w ogólnokrajowym badaniu zadeklarowało przynależność do UKP-MP, podczas gdy 54% ogłosiło lojalność wobec OCU (Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Ekumenicznego w Konstantynopolu). Upadek Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego w Ukrainie wydaje się całkiem naturalnym procesem, więc rząd może mieć rację, unikając stosowania wobec niego ostrych środków, próbując raczej delegitymizować go niż delegalizować.

Rosyjskie bomby delegalizują rosyjski kościół

Ponowne dostosowanie kalendarza całkiem dobrze wpisuje się w tę strategię. Z jednej strony nie jest ona wymierzona bezpośrednio w UKP-MP, ponieważ jego parafie i wierni nadal mogą swobodnie wybierać, kiedy chcą świętować. Z drugiej strony, środek ten jest wymierzony w samozwańczą rolę nosiciela „tradycji” i podważa jego przesadną wyjątkowość i rzekomą wyższość nad innymi kościołami. Co ciekawe, wierni UKP-MP nie są jednomyślni w swoim odrzuceniu wprowadzonej zmiany. W listopadzie br. 21% z nich poparło ją, 61% było przeciwnych, a pozostali nie wyrazili jednoznacznej opinii.

Żadne ustawy, broszury czy traktaty nie mogą zdelegalizować rosyjskiej cerkwi bardziej niż rosyjskie naloty, których celem są obiekty cywilne i masowe niszczenie kościołów wszystkich wyznań. W tej sytuacji oficjalny zakaz działalności Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego w Ukrainie może raczej przedłużyć jego niechlubny żywot niż zakończyć jego agonię. Jedynym sposobem, aby cerkiew ta mogła odgrywać jakąkolwiek przyzwoitą rolę w ukraińskim społeczeństwie, jest całkowite zerwanie wszelkich więzi z Moskwą.

To nie tylko kwestia polityki, ale także prawdziwej moralności.

Oryginał publikowano 3.01.2024 na łamach Raam op Rusland.

Mykoła Riabczuk
Z języka angielskiego przełożył Andrij Tuczapec

Na jasnym stole kamiene symboliczne chleby.

Palianytsia (Zhanna Kadyrova); symboliczny ukraiński stół z chlebem. Instalacja artystyczna z wystawy "Ukrainiski Zriz. Ukraine: unmuted"