Ukraińska literatura współczesna. Literatura, która odnosi większe sukcesy niż jej naród i kraj
Bardziej poplątana od literatury ukraińskiej jest chyba tylko sama Ukraina. Jeżeli w zrozumieniu tej ostatniej nie pomoże wam nawet lekarz, to o literaturze spróbuję wam pokrótce – punkt po punkcie – opowiedzieć.
Ukraińcy bardzo lubią swoją literaturę. Taki wniosek można wysnuć, patrząc na wyniki, odbywającego się kilka lat temu, wielkiego telewizyjnego show. W głosowaniu widzów, wśród dziesięciu najważniejszych Ukraińców wszechczasów, połowę miejsc zajęli ukraińscy klasycy literatury. Ukraińcy zatem lubią swoją literaturę, ale jej nie czytają. Taki wniosek można z kolei wyciągnąć, przyglądając się niskim nakładom książek, które w żaden sposób nie odpowiadają potencjałowi czterdziestosześciomilionowego narodu. Prezydent Ukrainy, Wiktor Janukowycz, na tyle lubi literaturę ukraińską, że ukraińskim poetą nazwał nawet Antona Czechowa (rosyjski poeta Czechow, przypominam, wierszy nie pisał). Jak zatem widzimy, ukraiński prezydent również bardzo lubi literaturę ukraińską, chociaż także jej nie czyta. Nie czyta, chociaż jest równocześnie pisarzem, co więcej odnoszącym olbrzymie sukcesy. Pod przykrywką honorariów za twórczość literacką (wystąpienia, artykuły oraz wspomnienia, które ma napisać w przyszłości) udało mu się zarobić szesnaście milionów hrywien (dwa miliony dolarów), czyli tyle, ile nie zarobili wszyscy ukraińscy pisarze razem wzięci przez dwadzieścia lat niepodległości. Można sobie tylko wyobrazić, jak wysokie miejsce w społecznej hierarchii musi zajmować literatura, jeżeli to właśnie z jej pomocą najważniejsza osoba w państwie pierze swoje brudne pieniądze.
Pójdźmy dalej. Połowa Ukrainy jest rosyjskojęzyczna, ale równocześnie nie istnieje rosyjskojęzyczna literatura ukraińska. Wszyscy rosyjskojęzyczni pisarze ukraińscy uważają się bowiem za część rosyjskiego procesu literackiego. Albo jeszcze coś takiego: niewiele jest w Ukrainie zespołów muzycznych, które na swoim występie zebrałyby tak dużą publiczność, jak współcześni ukraińscy pisarze Jurij Andruchowycz czy Serhij Żadan. Pogubiliście się? Bardziej poplątana od literatury ukraińskiej jest chyba tylko sama Ukraina. Jeżeli w zrozumieniu tej ostatniej nie pomoże wam nawet lekarz, to o literaturze spróbuję wam pokrótce – punkt po punkcie – opowiedzieć.
Dwie literatury
Rozpocznę od tego, że w Ukrainie, nie przenikając się jednak wzajemnie, istnieją równocześnie dwie rzeczywistości, dwie świadomości – współczesna, nowoczesna i postradziecka, sowiecka. Pierwsza w żaden sposób nie może zaistnieć z pełną mocą, druga z kolei, pomimo wieloletnich prognoz, nijak nie znika. Podział ten odnosi się również do literatury.
Mimo tego, że z mapy świata znikł Związek Radziecki, jego pozostałości, w różnych formach, istnieją po dziś dzień. Na przykład Narodowy Związek Pisarzy Ukrainy, który zmienił tylko nazwę, a w gruncie rzeczy nadal pozostaje związkiem pisarzy Ukraińskiej SRR. W krótkim okresie narodowego uniesienia i odrodzenia – w końcu lat osiemdziesiątych minionego stulecia – organizacja ta stała się centrum narodowej walki o niepodległość. Właśnie z niej wyrosło Towarzystwo Języka Ukraińskiego im. Tarasa Hryhorowycza Szewczenki, „Proswita”, Ludowy Ruch Ukrainy na rzecz Przebudowy, czyli te antyradzieckie inicjatywy, które włożyły olbrzymi wysiłek i mobilizowały tysiące Ukraińców w walce z ZSRR. Establishment Związku tworzyły gwiazdy ukraińskiej literatury radzieckiej – m.in. Iwan Dracz, Dmytro Pawłyczko, Ołeś Honczar, Wołodymyr Jaworiwski, akademik Mykoła Żułyński. Działacze ci stali się deputowanymi pierwszych kadencji Rady Najwyższej (wybranymi demokratycznymi metodami), ambasadorami, rządowymi ministrami. To, że przebywając na swoich posadach nie wprowadzili jednak żadnych większych zmian czy nie osiągnęli chociażby jakichkolwiek sukcesów, wynika właśnie z tego, że byli nosicielami wyraźnie wyrażonej radzieckiej mentalności. Psychologowie muszą jeszcze zająć się tym tematem, ale niezaprzeczalny pozostaje fakt, że ludzie, którzy kierowali Związkiem Pisarzy w czasach radzieckich, nadal tkwili w latach osiemdziesiątych i w dalszym ciągu toczyła się dla nich walka o Ukrainę. Nierozerwalnie związana z zainteresowaniem i opieką państwa, czyli polityką.
Przypominam, że Związku Pisarzy w czasach ZSRR nie tworzono po to, aby opiekował się mistrzami słowa – nie był to związek zawodowy. Był on organizowany odgórnie w celu kontroli procesu literackiego i wprowadzania jedynie słusznych komunistycznych i socrealistycznych metod do literatury. Członkowie Związku korzystali z wielu przywilejów, przede wszystkim przyznawano im darmowe mieszkania, a do ich użytku oddano zaplecze infrastrukturalne w postaci domów pracy twórczej, sanatoriów, istniała nawet pisarska przychodnia. Przede wszystkim członkowie tej organizacji zyskiwali jednak najwięcej na zawyżonych honorariach i otwartej drodze do publikowania w czasopismach, gazetach i wydawnictwach. Bez legitymacji członka Związku praktycznie niemożliwe było publikowanie w prasie literackiej (taką możliwość mieli chyba tylko jeszcze młodzi autorzy, którzy automatycznie stawali się „kandydatami” na członka Związku Pisarzy). Podsumowując, za pisarza uważano tylko członka Związku Pisarzy.
Związek Pisarzy, po uzyskaniu niepodległości, zmienił nazwę na Narodowy, jednak wraz z nową nazwą zachowany został stary sens. Tak jest również i dzisiaj. Organizacja utrzymuje się z dotacji budżetowych, a co jest znamienne, jej główne biuro mieści się przy ulicy Bankowej, czyli tam, gdzie swoją siedzibę ma również Administracja Prezydenta. Członkowie Związku (jest ich ponad dwa tysiące) najczęściej nie odgrywają żadnej roli w społecznym, medialnym i – sic! – literackim życiu. Obecnie NZPU zmienił się w organizację typu zamkniętego, która żyje swoim życiem i posiada swoją niskonakładową gazetę „Literaturna Ukrajina”, w której większość miejsca zajmują materiały polityczne i głosy mówiące o niszczeniu wszystkiego co ukraińskiego. W każdym numerze pojawia się również krytyka „postmodernizmu”, który „zniewolił literaturę i niszczy tradycyjną wysoką chrześcijańską moralność ukraińskiego narodu”. Książki pisane przez członków Związku najczęściej nie trafiają do księgarni, ponieważ drukowane są przez autorów własnym sumptem w małym nakładzie. Małe, ale patriotyczne prywatne wydawnictwa cały nakład przekazują natomiast później pisarzowi. Na stronach prasy NZPU pojawia się najczęściej w kontekście kradzieży majątku i niejasnej prywatyzacji domów pracy twórczej czy przy okazji politycznych deklaracji i odezw do ukraińskiego narodu.
Jak już wspomniałem, członkowie NZPU szczególnie upodobali sobie krytykę „postmodernizmu”, czyli współczesnej literatury ukraińskiej, która rozwija się bez państwowego wsparcia i zdobywa coraz większą popularność. Właśnie w „suczukrlit” (suczasna ukrajinśka literatura – współczesna literatura ukraińska, jak zręcznie nazwał ten gatunek jeden z krytyków) wpisują się tacy pisarze jak: Jurij Andruchowycz, Taras Prochaśko, Serhij Żadan, Jurij Wynnyczuk, Tania Malarczuk, Jurko Izdryk, Oksana Zabużko, Andrij Bondar. Autorzy ci cieszą się uznaniem nie tylko w Ukrainie, ale również za granicą. Właśnie z „suczukrlitem” związane jest odrodzenie literatury ukraińskiej, pierwsze bestsellery i książki, które zdobyły popularność wśród młodzieży.
Gwoli sprawiedliwości warto zaznaczyć, że pisarze, których umownie nazywamy „suczukrlit”, czyli przedstawiciele współczesnej literatury ukraińskiej, również starali się stworzyć własną organizację, będącą przeciwwagą do NZPU – Zrzeszenie Pisarzy Ukraińskich (ZPU), która jednak okazała się być mało efektywna i obecnie istnieje chyba tylko na papierze. Funkcję pisarskiego związku zawodowego i miejsca do prowadzenia dyskusji częściowo przejmuje, ciesząca się dobrą reputacją, ukraińska filia Międzynarodowego PEN Clubu.
Antagonizmy istniejące między tymi dwiema rzeczywistościami, dwiema literaturami – NZPU i „suczukrlitu” widoczne są również na poziomach formalnych. Jeżeli „suczukrlit” wygrał walkę o sympatię czytelnika, popularność i prawo reprezentowania ukraińskiej literatury za granicą, to Związek Pisarzy, chociaż jest organizacją marginalną i mało wpływową, „sprywatyzował” prawo na jeszcze jeden poradziecki relikt – literackie nagrody państwowe. Tak więc otrzymać większość literackich nagród państwowych (a jest ich dosyć dużo, chociaż nie wpływają one prawie na proces literacki) mogą wyłącznie członkowie Związku Pisarzy, czyli „prawdziwi” pisarze. Najważniejszą nagrodę literacką – Narodową Nagrodę im. Tarasa Szewczenki, najczęściej zdobywają przedstawiciele tzw. „narodnickiego”, klasycznego, tradycyjnego stylu. Często nazywana jest ona nieformalnie „kolejką”, ponieważ nie jest wręczana za istotny, wartościowy utwór literacki, a za „wkład w rozwój literatury i duchowości”, czyli przeważnie zasłużonym pisarzom w starszym wieku. Na znak protestu wobec antyartystycznego i biurokratycznego charakteru tej nagrody, pod koniec lat dziewięćdziesiątych najbardziej znany pisarz ukraiński Jurij Andruchowycz publicznie odmówił jej przyjęcia. Co prawda nagrody nikt mu nigdy nie przyznał, był to raczej artystyczny gest, swoisty performans i jeszcze jedna szpilka wbita w anachroniczny, trącący naftaliną radziecki system wartości. W Ukrainie istnieje wiele innych nagród, które również przyznawane są najlepszym książkom i wybitnym zjawiskom literackim. Są to m.in. Książka Roku, Książka Roku BBC, Książka Roku Forum Wydawców, nagroda dla pisarzy ukraińskich ufundowana przez Instytut Polski w Kijowie – Nagroda Literacka im. Josepha Conrada‑Korzeniowskiego, Koronacja Słowa, „Kyijwśki ławry”. Wymienione nagrody, oprócz wygranej przyznawanej samym autorom, rzeczywiście wpływają na rynek księgarski i opinie czytelników.
Coraz częściej przedstawiciele „suczukrlitu”, a wraz z nimi literatura ukraińska, wychodzą na arenę międzynarodową: otrzymują zagraniczne stypendia, biorą udział w największych europejskich i światowych festiwalach literackich, ich książki przekładane są na wiele języków i odnoszą znaczne sukcesy. Wśród nich należy zwrócić szczególną uwagę na piszącego po rosyjsku, ukraińskiego autora światowych bestsellerów Andrija Kurkowa, Jurija Andruchowycza, Jurija Prochaśkę, Serhija Żadana, Tanię Malarczuk, Irenę Karpę, Oksanę Zabużko i Lubka Deresza.
Niezwykle dynamicznie rozwija się literatura najnowsza, szukająca dla siebie nowych form popularyzacji. Wideo‑poezja, slamy poetyckie, performansy i koncerty poetów wraz muzykami stały się już normalnym zjawiskiem. Nie obeszło się tutaj również bez pomocy Internetu, przecież nikomu nieznanemu autorowi trudno jest znaleźć dzisiaj możliwość publikowania swoich tekstów w kraju, gdzie czasopisma literackie można policzyć na palcach jednej ręki. Przeróżne strony literackie, a nawet portale społecznościowe stały się miejscem, które pozwala młodym oraz charyzmatycznym prozaikom i poetom na znalezienie swoich odbiorców. Istnieje również kilka konkursów przeznaczonych dla młodych autorów, których laureaci otrzymują nagrodę w postaci wydania debiutanckiej książki (Nagroda im. Bohdana Ihora Antonycza „Prywitannia żyttia” – „Przywitanie życia”, konkurs wydawnictwa „Smołoskyp”). Rozpowszechniona jest także praktyka wydawania literackich almanachów i zbiorów młodych autorów („Dwi tonny” – „Dwie tony”, „Charkiwśka barykada” – „Charkowska barykada”, almanach „Mołodoji respubliky poetiw” – „Młodej republiki poetów”).
Ruch festiwalowy i literacka „infrastruktura”
Jednym z elementów istnienia literatury i środowiska literackiego jest ruch festiwalowy. Przez ostatnie dwa dziesięciolecia w Ukrainie zjawiały się i znikały dziesiątki festiwali, i tylko kilku z nich udało się przetrwać po dziś dzień i stać się projektami cyklicznymi. W ostatnim czasie stało się modne, aby na różnego rodzaju festiwalach (przede wszystkim muzycznych) organizować tzw. sceny literackie, podczas których, równocześnie z głównym programem, toczy się blok literacki z czytaniami utworów, wieczorkami autorskimi i dyskusjami. Zjawisko to nabrało na tyle masowego charakteru, że każdy z większych festiwali zaprasza do udziału również pisarzy, wydawców oraz krytyków literackich. Na przykład wielkie muzyczne festiwale jak Zachid, ArtPole i Pidkamiń, które odbywają się latem pod otwartym niebem, swój program dzienny wypełniają na przykład zajęciami nauki garncarstwa, tańców ludowych, strzelania z łuku i… czytaniami literackimi. Muszę stwierdzić, że tego rodzaju formuła nigdy nie przyniosła wiele dobrego zarówno literaturze jak pisarzom, ponieważ najczęściej wzbudza ona niewielkie zaciekawienie. Czymś normalnym jest, że na festiwal muzyczny nie przyjeżdża się po to, aby posłuchać poetów. Taka praktyka podyktowana jest raczej próbą naśladowania kulturalnego stowarzyszenia artystycznego OstaNNia barykada (Ostatnia Barykada), które kilka lat z rzędu organizowało głośne festiwale Deń Nezależnosti z Machnom (Dzień Niepodległości z Machną), Kyjiwśka barykada (Kijowska Barykada), Barykada na Tuzli, Charkiwśka barykada (Charkowska Barykada). Na wspomnianych festiwalach to właśnie literatura stanowiła gwóźdź programu, a wieczorne koncerty były raczej dopełnieniem czytań poezji i prozy. Warte odnotowania jest to, że nawet tak undergroundowe i anarchistyczne festiwale Ostatniej Barykady, które już z definicji nie miały nic wspólnego z państwem, ani z instytucjami państwowymi, znikły po zmianie władzy w Ukrainie w 2010 roku. Przyczyn jest wiele, ale wszystkie są równie ważne: sponsorzy i mecenasi są na tyle przyduszeni podatkowymi obciążeniami i najzwyczajniej reketem ze strony wysoko postawionych osób, że już nie mogą pozwolić sobie na wspieranie akcji kulturalnych; pewna administracja lokalna nie udzielała pozwoleń na przeprowadzanie imprez masowych, zapobiegając tym samym gromadzeniu się ludzi krytycznie nastawionych wobec władzy; cicha walka władzy z każdym jakościowym ukraińskim produktem kulturalnym, ponieważ jest on jej obcy z dwóch przyczyn – jest ukraiński i współczesny.
Pomimo to istnieje jednak kilka dość dużych festiwali literackich, które odbywają się regularnie i w rzeczywisty sposób wpływają na proces kulturalny. Zatrzymam się krótko na najważniejszych z nich.
Forum Wydawców we Lwowie, w ramach którego odbywa się również Lwowski Międzynarodowy Festiwal Literacki (odbywa się co roku w połowie września). Największe literackie wydarzenie roku w Ukrainie, wymyślone zostało prawie dwadzieścia lat temu jako targi książki dla wydawców ukraińskich. Na początku zbierali się na nich wszyscy wydawcy, ponieważ przy braku systemu dystrybucji, było to jedyne miejsce, gdzie mogli sprzedawać swoje towary. Z kolei, aby kupić nowości książkowe zaczęli tutaj zjeżdżać się ze wszystkich zakątków Ukrainy również i kupujący. Z czasem, w celu prezentacji swoich książek i równoczesnego zwiększenia ich sprzedaży, wraz z wydawcami na targi zaczęli przyjeżdżać również pisarze, a już całkiem niedawno do Lwowa zaczęto zapraszać również pisarzy zagranicznych przez co festiwal organicznie nabrał międzynarodowego statusu. W 2012 roku w Forum Wydawców i Festiwalu Literatury wzięło udział ponad czterystu pisarzy z dwudziestu państw, zorganizowano ponad tysiąc rozmaitych punktów programu (czytań, prezentacji, dyskusji, spotkań autorskich), na których zjawiło się ponad pięćdziesiąt tysięcy odwiedzających. To właśnie na Forum najważniejsze wydawnictwa przygotowują swoje nowości książkowe, a wśród samych pisarzy mówi się, że wydarzenie to jest swoistym Nowym Rokiem dla środowiska literackiego. Warto podkreślić, że Forum Wydawców wręcza własne nagrody za najlepsze książki roku w różnych kategoriach.
Międzynarodowy Festiwal Literacki „Kyjiwśki ławry” odbywa się co roku w maju i, co wynika z nazwy, w Kijowie. Organizatorem festiwalu jest popularne czasopismo o kulturze „Szo” („Szczo słuchaty?”, „Szczo dywytycja?”, „Szczo czytaty?” – „Co słuchać?”, „Co oglądać?”, „Co czytać?”). Każdego roku bierze w nim udział około stu poetów z różnych krajów. Stworzony jako festiwal dla przestrzeni poradzieckiej z dominującą rolą poetów rosyjskojęzycznych, z czasem stał się miejscem spotkania i dialogu najważniejszych ukraińskich poetów z ich kolegami z krajów WNP. Geograficzny zasięg festiwalu coraz bardziej się rozszerza, pozostając przy tym jednak ukierunkowanym bardziej na kraje słowiańskie. W trakcie ostatnich trzech lat stałymi uczestnikami festiwalu stali się polscy poeci współcześni, a w 2010 roku główną nagrodę festiwalu otrzymał wybitny polski poeta i tłumacz Bohdan Zadura.
Meridian Czernowitz – międzynarodowy festiwal poetycki nowego typu, który, jeżeli chodzi o tego rodzaju przedsięwzięcia, jest w Ukrainie nową jakością. Odbywa się on na początku września w Czerniowcach, ojczyźnie – wśród innych znanych osobistości – Paula Celana i Rose Ausländer. Te dwie ostatnie postaci tak naprawdę wyznaczyły wymiar festiwalu, który główną uwagę skupia na współczesnej prozie niemieckojęzycznej. Główne przesłanie również nie jest przypadkowe: „Przywrócić Czerniowce na kulturalną mapę Europy”. Uważa się, że przedwojenny Czernowitz był jednym z największych kulturalnych ośrodków na kontynencie – tak wielu żyło i pracowało tutaj pisarzy, muzyków, artystów i naukowców. Miasto, w którym urodzili się, żyli i tworzyli wybitni pisarze drugiej połowy XX wieku znalazło tak naprawdę się na marginesie kulturalnego i artystycznego świata. Meridian Czernowitz przez zaledwie trzy lata istnienia udało się poprawić tę sytuację i zasłużyć na miano najlepiej zorganizowanego i przemyślanego festiwalu w Ukrainie. Nie na darmo ukraińscy pisarze nazywają go „niemieckim”, jednak nie przez fakt, że prawie połowa jego uczestników to niemieckojęzyczni poeci, ale ze względu na punktualność i przywiązywanie uwagi do szczegółów. Jest to zresztą jedyny festiwal w Ukrainie, którego dokładny program można zobaczyć na stronie internetowej pół roku przed początkiem imprezy. Festiwal prowadzi również projekty wydawnicze, publikując książki najbardziej popularnych pisarzy ukraińskich.
Tak wiele uwagi poświęcam ruchowi festiwalowemu, ponieważ to właśnie on stanowi odpowiedź na pytanie społeczeństwa o stan literatury współczesnej. Rzecz w tym, że dla Ukrainy jest całkowicie – podkreślam całkowicie – obce coś, co można nazwać „infrastrukturą” życia literackiego. Biblioteki, które znajdują się w każdym miasteczku i wsi, nie zmieniają się w ośrodki kulturowe czy oświatowe, nadal pozostając składami starych książek (nowych państwo nie kupuje). Ośrodki literackie nie istnieją, dlatego też to festiwale pełnią dzisiaj bardzo ważną funkcję: dzięki nim czytelnicy w różnych zakątków Ukrainy mogą zobaczyć, posłuchać i porozmawiać z „żywymi” pisarzami. W Ukrainie nieznane jest zjawisko płacenia pisarzowi honorariów za czytania autorskie czy spotkania z czytelnikami – w budżetach państwowych ośrodków kultury czy bibliotek nigdy nie było na to przewidzianych środków, podobnie jak na drobne, ale całkiem potrzebne wydatki, jak opłaty za przejazd, hotele czy jedzenie. Mówiąc inaczej, gdyby nie festiwale i trasy promujące nowe książki, wiele osób nigdy nie miałoby możliwości, aby przekonać się, że oprócz klasyków istnieją również żywi pisarze, piszący współczesną literaturę. Oczywiście żartuję.
Wydawnictwa i system dystrybucji książek
Po rozpadzie Związku Radzieckiego Ukraina otrzymała w spadku stary system dystrybucji książek i wydawnictwa, które nie miały żadnego doświadczenia w pracy na wolnym rynku, a swoją działalność opierały wyłącznie na zamówieniach państwowych. W warunkach nieregulowanej gospodarki i wolnej konkurencji, bardzo szybko, by nie powiedzieć błyskawicznie, wielkie wydawnictwa znalazły się na marginesie. Państwo nie mogło już finansować druku książek w odpowiedniej ilości, a pisarze‑socrealiści, którzy dotąd cieszyli się stutysięcznymi nakładami, okazali się mało ciekawi dla współczesnego czytelnika. W pewnym momencie zabrakło zarówno systemu dystrybucji książek, wydawnictw jak i naprawdę potrzebnych utworów artystycznych. Przerwę tę szybko wykorzystali wydawcy rosyjscy, którzy dosłownie zalali ukraiński rynek tanią produkcją książkową. Miało to dwie przyczyny: po pierwsze, wszyscy Ukraińcy „uformowani” przez system radziecki znają i są w stanie czytać po rosyjsku oraz po drugie, wydawnictwa rosyjskie, już z samego założenia, miały znacznie większe grono czytelników, przez co nakłady wydawanych przez nie tytułów były kilka razy większe. Wpływało to na spadek cen książek, które, co więcej, wwożono do Ukrainy bez płacenia jakichkolwiek podatków.
Przedstawione powyżej czynniki doprowadziły do długiego kryzysu ukraińskiego rynku wydawniczego (swoją działalność zakończyło nawet większość czasopism literackich, a te które nadal istniały wegetowały, wydawane w nakładach od tysiąca do dwóch tysięcy egzemplarzy). W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych minionego stulecia sytuacja zaczęła się jednak zmieniać: powstawały małe prywatne wydawnictwa, entuzjaści z całego kraju (mimo wszystko najbardziej odnosi się to do zachodniej Ukrainy) zaczęli wydawać lokalne czasopisma literackie, w których publikowano literaturę najnowszą. Nie można w tym momencie nie wspomnieć o kultowych czasopismach „Suczasnist” (dawniej ważnym czasopiśmie diaspory, które wraz z odzyskaniem przez Ukrainę niepodległości przeniosło się na początku 1992 roku do Kijowa), „Potiah76”i „Czetwer”, których każdy numer stawał się swoistym wybuchem w martwej ciszy, panującej wówczas w kulturze ukraińskiej. Wraz z tymi procesami, otrząsnąwszy się w nowych trudnych warunkach, na scenę społeczną zaczęli wkraczać również pisarze. Ponownie entuzjaści – często byli nimi sami pisarze – organizowali wieczory literackie, czytania, małe festiwale, które odnosiły niesamowite sukcesy i przyciągały setki słuchaczy. Był to stan pewnej euforii, gdy każde jakościowe wydarzenie kulturalne było powiewem świeżego powietrza i argumentem przemawiającym za tym, że Ukraina mimo wszystko może dać sobie i światu coś ciekawego i naprawdę wartościowego. Z początkiem lat dziewięćdziesiątych na scenie literackiej w pełni zaistniały nazwiska Jurija Andruchowycza, Ołeksandra Irwancia, Wiktora Neboraka (wszyscy tworzyli legendarne ugrupowanie literackie „Bu‑Ba‑Bu”), Jurija Wynnyczuka, Tarasa Prochaśki, Oksany Zabużko, Serhija Żadana i wielu innych. Na przełomie wieków ukraińscy pisarze po raz pierwszy w czasach niepodległości stali się popularnymi postaciami medialnymi, kultowymi bohaterami kontrkultury („kontr”, ponieważ wszelkimi sposobami oddalali się, byli całkowitym zaprzeczeniem kultury oficjalnej, którą wspierało i finansowało państwo) oraz liderami opinii publicznej. Można z całą pewnością stwierdzić, że mniej więcej w tym okresie skończyło się kształtowanie nowego pokolenia elit kulturalnych, a starzy radzieccy idole literaccy odeszli ostatecznie do przeszłości.
Równocześnie nie udało się przeciwstawić wysiłkom podejmowanym w Ukrainie przez rosyjską produkcję książkową, których efekty widoczne są również i dzisiaj (nikt zresztą nie czynił wielkich starań, żeby raz a dobrze rozwiązać ten problem). Najwięcej cierpi na tym branża tłumaczeniowa, ponieważ rosyjskie przekłady światowej klasyki, nowości i bestsellerów wychodzą najczęściej szybciej i w księgarniach kosztują o wiele mniej. Warto podkreślić, że książka rosyjska, jak również kino, jest w Ukrainie instrumentem propagandy oraz obiektem szczególnie uwagi Kremla. Tu właśnie należy szukać przyczyn tego, dlaczego przez ostatnie dwadzieścia lat żaden rząd ukraiński nie odważył się na podjęcie stanowczych kroków i nie wprowadził na przykład akcyzy na produkcję książkową pochodzącą z Rosji. Tymczasem w przeciwieństwie do filmów, których produkcja potrzebuje kolosalnych nakładów finansowych, literatura, która w swojej istocie jest sztuką osobistą i pracą konkretnego pisarza, jak pokazuje historia literatury światowej, może rodzić się nawet w najgorszych warunkach. To dlatego literatura ukraińska, w przeciwieństwie do kina (które potrzebuje olbrzymich budżetów, nowoczesnego sprzętu, dobrych aktorów, sieci kin) i nawet muzyki (podobna historia: potrzebne są nowoczesne studia nagrań, sieć sprzedaży płyt, sale koncertowe, zmiany w radiu i telewizji), mogła osiągnąć znacznie wyższy poziom rozwoju i dysponuje obecnie dobrze rozwiniętym i rozgałęzionym systemem, a przede wszystkim jest na nią popyt.
Zgodnie ze stanem na 2012 rok, wydawnictwa państwowe nie odgrywają już żadnej poważnej roli na rynku książki, skupiając się przede wszystkim na wydawaniu słowników, map i literatury naukowej. Całkiem pewnie czują się na nim natomiast wydawnictwa prywatne (KSD, Folio, Fakt, Piramida, Kalwaria, Litopys, Pulsary, Tempora, Knyhy‑XXI, Lileja‑NW, Jarosławiw wał, Nora‑druk i inne), które wydają wiele książek z zakresu literatury współczesnej i profesjonalnie zajmują się jej dystrybucją i reklamą. Sytuacja na najbardziej podstawowym szczeblu rynku książki jest jednak opłakana: księgarń posiadających nowy i wartościowy wybór książek nie ma nawet w żadnym większym mieście, a w małych miasteczkach najczęściej w ogóle nie ma żadnego miejsca, gdzie można by kupić książki, chyba że jest to kiosk z podręcznikami szkolnymi i zbiorami przepisów kulinarnych. Jak już podkreślono w tym tekście, napływ książek rosyjskich i brak księgarń katastroficznie wpływa na nakłady: na przykład nakład książki dosyć znanego prozaika waha się w granicach dwóch tysięcy egzemplarzy, a zbioru poetyckiego w okolicach pięciuset. Liczby te są oczywiście niemałe i mniej więcej oddają również sytuację większości rynków książki krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Trzeba jednak zestawić je z liczbą mieszkańców Ukrainy (46 milionów) i wtedy od razu widać, że sytuacja mogłaby być o wiele lepsza.
Jakie nakłady takie i pisarskie honoraria, nie można się zatem dziwić, że większość, nawet tych popularnych autorów, musi pracować również w innych dziedzinach. Na palcach obu rąk można policzyć pisarzy, którzy zarabiają na życie wyłącznie pracą literacką – Jurij Andruchowycz, Serhij Żadan, Jurij Wynnyczuk, Oksana Zabużko, Jurko Izdryk (trzeba podkreślić, że udaje im się to przede wszystkim dzięki zagranicznym honorariom, stypendiom i obecności na festiwalach) i autorom powieści dla kobiet: Iren Rozdobudko, Luko Daszwar, Mili Iwancowej.
Wydawnictwa szukają na razie nowych form sprzedaży książek. KSD z sukcesem sprzedaje na przykład swoje produkty w systemie Książka Pocztą, co daje możliwość czytelnikom z najbardziej oddalonych regionów otrzymywać nowości bezpośrednio do domu. Wydawnictwo Tempora tworzy własną – największą w Ukrainie – sieć księgarni Je, które stały się nie tylko przynoszącymi zyski przedsiębiorstwami, ale również kulturalno‑oświatowymi ośrodkami. Zaczyna się również proces sprzedaży książek elektronicznych i główni gracze na rynku książki powoli zaczynają wypuszczać równocześnie papierową i elektroniczną wersję nowej książki. Ten segment rynku jest jednak jeszcze nie całkiem rozwinięty z powodu silnie rozrośniętego piractwa: po kupieniu jednego egzemplarza książki w sklepie internetowym, piraci bezpłatnie wstawiają go na popularne strony z torrentami lub na innych portalach zajmujących się wymianą plików. Z sukcesami działają dwa popularne portale internetowe o literaturze ukraińskiej: „Bukwojid” (www.bukvoid.com.ua) i „LitAkcent” (www.litakcent.com).
Zamiast wniosków
Współczesna literatura ukraińska jest moim zdaniem jednym z niewielu projektów ukraińskich, który nie tylko się udał, ale wręcz odniósł sukces. Jeśli na przykład nasi sportowcy do tej pory zdobywają nagrody na międzynarodowych konkursach dzięki pozostałościom radzieckiej infrastruktury sportowej (profesjonalnie przygotowanym trenerom, stadionom, lokalnym szkołom wyprofilowanym w wybranych dziedzinach sportu), to z literaturą jest całkowicie na odwrót – rozwija się ona dzięki swojej ostrej opozycji wobec radzieckiej przeszłości i obecnych instytucji państwowych. Ponownie przeżywa ona swoją fazę romantyczną, jako literatura młodego narodu, który nareszcie może odetchnąć pełną piersią i pisać o tym, o czym tylko zechce. Jest to ambitna, żywa, naprawdę współczesna literatura, która równocześnie podkreśla swój związek z poprzednią fazą narodowego Odrodzenia – modernizmem lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Jest to literatura, która odnosi większe sukcesy niż jej kraj i nawet naród, jaki ma honor reprezentować. Literatura, która nie tylko odzwierciedla nową, nowoczesną mentalność Ukraińców, ale również wyprzedza ją. Co więcej – tworzy ją. Jak wiemy, filozofia i literatura jako pierwsze odczuwają rodzące się zmiany wewnętrzne. Być może, warto zatem spojrzeć dzisiaj na współczesną literaturę ukraińską, by dowiedzieć się, jaki będzie jutro naród ukraiński? Chciałoby się w to wierzyć.
Andrij Lubka – urodzony w 1987 roku w Rydze; ukraiński pisarz i tłumacz. Autor książek Wisim misiaciw szyzofreniji (2007), Teroryzm (2008), Kiler. Zbirka istorij (2012), Sorok baksiw plus czajowi (2012) oraz Notaufname (w języku niemieckim, Austria 2012). Przetłumaczył na język ukraiński wybrane wiersze Bohdana Zadury, wydane w zbiorze Niczne żyttia (Lwów 2012). Laureat nagród literackich Debiut (2007) oraz „Kyijwśki ławry” (2011). Jego wiersze zostały przetłumaczone na ponad dziesięć języków. Ukończył Szkołę Wojskową w Mukaczewie oraz ukrainistykę na Uniwersytecie Użhorodzkim.
tłum. Paweł Jarosz