FELIETON. Ukraiński powrót dla przyszłości
Andrzej Jaroszyński
Wojna obronna w Ukrainie – jej przyczyny, przebieg, skala ofiar i reakcje międzynarodowego środowiska – jest czymś tak niezwykłym i niewyobrażalnym, że skłania, a raczej zmusza, do przedstawienia kilku refleksji.
Pierwsza myśl dotyczy nieprzystawalności, nieadekwatności tej wojny wobec stanu świadomości świata demokratycznego. Jest rodzajem powrotu do najbardziej tragicznych rozdziałów historii Europy w XX wieku. To jakby nawrót do inwazji Hitlera i Stalina na Polskę, nalotów lotniczych na Londyn czy podboju części Europy przez ZSSR. Wojna znana z kart historii i ekranu filmowego niejako powróciła do naszych domów. Jest czymś niepojętym, że cały powojenny wysiłek wolnego świata zbudowania Europy bez wojen kończy się tak jakby tych krwawych wojen, ani totalitaryzmów nigdy nie było, ani też oporu Zachodu wobec agresji sowieckiej okresu zimnej wojny.
Rosja nie tyle powraca, co raczej kontynuuje stosowanie przemocy, kłamstwa i szantażu. Co więcej żąda – tak jak dawniej Stalin i Breżniew – cofnięcia historii poprzez wymuszenie na wolnym świecie rezygnacji z ustalonego porządku, na który się uprzednio zgodziła, i z którego czerpała korzyści. Rosja – nie tak jak jej sowiecki poprzednik – nie dysponuje żadną ideologią, żadną ofertą dla reszty świata, a także żadnym międzynarodowym wsparciem (oprócz Czeczenii). Mimo to w świetle jupiterów posługuje się kłamstwem i bredniami na miarę kłamstw historycznych z epoki gułagów.
Ta niezwykła umiejętność, lub być może przeklęta cecha, używania metod zniewolenia wobec rodaków i innych narodów w imię własnej wielkości dyktującej formy życia jednym i drugim przetrwało powszechnie w Rosji mimo Zachodniej perswazji i dialogu, wpływów kultury, modelu obywatelskiego oraz rozwoju dóbr materialnych. Wszechwładny zwrot ku ciemnej przeszłości w Rosji to wielka klęska procesów i sił modernizacyjnych, to wielka klęska wiary w uniwersalne zasady demokracji, praw człowieka i przysługujących niezbywalnych wolności. Barbarzyństwo napaści na sąsiada zawróciło Rosję w kierunku ciemnej przeszłości na kilka dekad.
Z drugiej strony, odpowiedź obywateli suwerennej Ukrainy stała się wybuchem najbardziej szlachetnych postaw w imię obrony tradycyjnych wartości zachodniej cywilizacji. Ukrainki i Ukraińcy walczą, cierpią i giną za te wartości, które zaczęły być traktowane przez część intelektualnej awangardy europejskiej, jako passé, jako konstrukty historyczne podtrzymujące stary, niesprawiedliwy porządek. Takimi wartościami okazały się nade wszystko pojęcia narodu, ojczyzny, państwa, suwerenności oraz pojęcie patriotycznego obowiązku łącznie z poświęceniem życia w obronie powyższych wartości. Żołnierze – obywatele Ukrainy bronią nie tylko swojej ziemi, miast, państwa i jego granic, ale tożsamości narodowej i poczucia naturalnej dumy z bycia wolnym w wolnej Ukrainie. Nie ma więc zgody na poddaństwo, na pokój rozumiany jako zaprzestanie walki w celu uniknięcia strat i ofiar, na szukanie kompromisu z siłą niemoralną, wyzbytą odruchów człowieczeństwa. Pokój, bezpieczeństwo, dobrobyt bez odrębności własnej wspólnoty i niezawisłych rządów, bez tradycyjnych wartości i instytucji, ale i wolności wyboru nie jest ani pokojem, ani bezpieczeństwem, ani dobrostanem. Doprawdy trudno jest pojąć i zrozumieć ten sukces społeczności ukraińskiej, która mimo pozostałości sowieckich, bliskości imperialnej Rosji, ignorancji Zachodu i wewnętrznych sprzeczności zdołała wytworzyć wspaniałych przywódców na czele z charyzmatycznym prezydentem, od nowa zbudować armię na wzór zachodni, a nade wszystko stworzyć powszechne postawy wierności wobec wspólnoty i gotowość do ofiar za młode państwo i nową Ukrainę.
W tym niezwykłym ruchu ukraińskiego społeczeństwa w kierunku dziedzictwa cywilizacji zachodniej i chlubnych kart własnej historii uderza również rys romantyzmu, niepodległościowego zrywu, chwycenia za broń przez cały naród, walki o wolność naszą i waszą, przykłady bohaterstwa nawet na krawędzi szaleństwa, wiary w zwycięstwo dobra nawet w obliczu przeważającej machiny militarnej i niejednoznacznej reakcji świata.
Oby wojna Ukrainy z tyranią, z imperium zła nie skończyła się tak, jak wiele zrywów w duchu romantyzmu. Rozumiemy tę groźbę lepiej niż inne narody.
17 marca 2022
Andrzej Jaroszyński