WIELOKULTUROWOŚĆ. Koczowiska − nieoczekiwana szkoła architektury
Koczowiska Romów, głównie przybywających z Rumunii (choć nie tylko), towarzyszą Polakom od początku lat 90., czyli już ponad ćwierćwiecze. Jednak ten fenomen architektoniczny nie był zbyt często poddawany namysłowi teoretycznemu ani koncepcyjnemu. W tym wypadku kluczowe pytania: „gdzie jest dom?” oraz „czym jest dom?” − znajdują nieoczekiwane odpowiedzi. Romskie koczowiska powstają nielegalnie. Wywołują kryzysy miejskie i poddają w wątpliwość przynależność przestrzeni do porządku: publicznego, komercyjnego i prywatnego. W praktyce redefiniują ich znaczenia. Testują też pojemność naszych struktur społecznych, a także miejsca, jakie w ich ramach wyznaczamy migrantom. Przy czym opisy trwałej architektury − „pałacowej” z lat 90., osad górskich, mieszkań socjalnych, nawet architektury funeralnej − służącej grupom zamieszkującym tradycyjnie Polskę, poruszają kompletnie inne obszary niż, właściwie nieobecne w badaniach, analizy tymczasowych koczowisk. Reakcje Polaków (także administracyjne: wysiedlenia i ewikcje) na przybyszy z południa Europy są mało empatyczne. Na postrzeganie ludzi z koczowisk wpływają utrwalone przez stulecia przesądy, stereotypy oraz nakładanie się tych klisz na wytworzone niedawno pojęcie „romskiego problemu Europy”. Romowie są obywatelami UE, co oznacza, że mają takie same prawa jak inni Europejczycy. Jednak ich sytuacja ekonomiczna nie jest należycie rozwiązywana przez agendy unijne. Natomiast chętnie spycha się odpowiedzialność za taki stan rzeczy na samych Romów. Rodzi się zatem pytanie: czy strategie zamieszkiwania koczowisk oraz ich architektura mogą być w jakikolwiek sposób inspirujące? Czy też pozostaną „niewidzialne” − jako stale wypierany problem?
Artyści, patrząc na koczowiska, dostrzegli w nich potencjał architektoniczny. Romowie budują swoje osiedla na nieużytkach i tworzą tam struktury, które funkcjonują poza regulacjami prawnymi oraz własnościowymi. Dzisiaj łatwo możemy te strategie porównać ze squattingiem lub ruchami typu occupy movement. Wspólnota, która znalazła swoje miejsce na ziemi poza oficjalnymi strukturami miejskimi, nie jest dziś zjawiskiem wyjątkowym i specyficznym tylko dla społeczności romskich. To, co wyróżnia tymczasowe domy na koczowiskach, to próba stworzenia wewnątrz nich warunków jak najbardziej zbliżonych do „normalnych” mieszkań. Polska artystka młodego pokolenia Aleksandra Kubiak namówiła Romów mieszkających na koczowisku przy ulicy Kamieńskiego we Wrocławiu do zbudowania takiego domu na terenie Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu (Baraca 2012[i]). W muzeach etnograficznych w Polsce spotykamy rekonstrukcje budynków tradycyjnych lub typowych dla mniejszości etnicznych, jednak nie ma tam nigdy rekonstrukcji szatr, lepianek, chat i domów romskich. Jakby nie współtworzyły naszej kultury, czy choćby krajobrazu. Artystka wypełniła tę lukę współczesną propozycją – w proteście przeciwko tej „niewidzialności”.
Kiedy pierwszy raz byłam na koczowisku, to właśnie domy zbudowane z drzwi szczególnie zwróciły moją uwagę. Zauważyłam, że ich forma w pewnym sensie odpowiada tendencjom we współczesnym projektowaniu. Domy są w stu procentach wykonane w procesie recyklingu, z rzeczy znalezionych, odzyskanych. Oczywiście to skromny tryb życia zmusza ludzi do budowania w ten sposób, ale nie zmienia to faktu, że romskie domy są szalenie pomysłowe, funkcjonalne, ciekawie udekorowane. Koczowisko to spore osiedle zbudowane w zwartym rytmie architektonicznym[ii].
Artystka wskazała na domy Romów z Rumunii jako na wersję architektury powstającej przy minimalnych kosztach, szybko i według uwarunkowanego kulturowo projektu, zapewniającego najbardziej podstawowe funkcje domu.
W 2014 roku opublikowano cykl fotografii Adama Lacha Stigma. Zdjęcia przedstawiające codzienność Romów z Rumunii mieszkających na wrocławskim koczowisku obiegły świat. Początkowo wzbudziły wątpliwości – z powodu urody samych kadrów. Pojawiły się zarzuty estetyzacji biedy i wykluczenia, a w przypadku Romów to kwestia bardzo wrażliwa. Zdjęcia rzeczywiście uwodzą, ale opowiadają też historię uwiedzenia. Z dokumentalistą walczy w autorze przyjaciel i świadek. Adam Lach z jednej strony z pietyzmem, ale i czułością portretuje Mändrę, swoją przewodniczkę po świecie Romów, ale z drugiej − pokazuje typologię domów na koczowisku. „W Polsce budujesz barak w jeden dzień. Tutaj na śmietnikach można znaleźć dużo materiałów”[iii]. Już ten skromny komentarz i seria kilku zdjęć otwierają całe pole do refleksji, która wcale nie ogranicza się do konkretnego miejsca, problemu, czy też konkretnej społeczności. Romowie budują baraki nie tylko dlatego, że są biednymi imigrantami. Nie śpią na ulicach, przystankach, w poczekalniach lub noclegowniach, lecz budują swoje osiedla, bo… potrafią to robić. Wnętrza tych domów oferują nie tylko schronienie przed warunkami atmosferycznymi, ale spełniają także wszystkie funkcje, jakie oferuje zwykłe mieszkanie. Adam Lach subtelnymi środkami wskazuje na to, że być może to my, tzw. normalni mieszkańcy miast i osiedli, powinniśmy przewartościować swoje spojrzenie na dom. „»Stigma« to opowieść o wzruszającej desperacji, z jaką jej bohaterowie próbują klecić podstawowe dla człowieka pojęcia: dom, rodzina, godność i szacunek, miłość, dobro, zło, tradycja. Wykorzystują do tego tylko to, co znajdą, dostaną, zdobędą, a czasem, przymuszeni sytuacją, także ukradną. Tym, co odróżnia ich od nas, jest tylko fakt, że my coraz częściej myślimy, że możemy sobie to wszystko po prostu kupić”[iv].
Już tylko te dwa przykłady działań artystycznych – Aleksandry Kubiak i Adama Lacha − pokazują, jak polscy twórcy zmienili nasze widzenie architektury koczowisk. Podobnie widzi to Delaine Le Bas – romska artystka z Wielkiej Brytanii.
A gdyby tak potraktować ideę obozowania, praktykowanego przez »innych«, jak nowy model budownictwa mieszkaniowego, w świecie zmieniającym się radykalnie ze względu na zapaść finansów, niedostatek surowców i potrzebę życia w zgodzie z naturą? Może trzeba spojrzeć na te domy w innym kontekście: jako na budynki skonstruowane z materiałów odzyskanych, którym dano nowe życie. Więc [to]nie tylko prowizorka, ale też mobilność i zdolność do przystosowania się, nie produkowanie śmieci, ale ich wykorzystywanie − to tradycja, która w mojej społeczności istniała na długo przedtem, zanim kwestia ekologii stała się »modna« w życiu i polityce. W wielu krajach Europy to właśnie Cyganie są jedyną społecznością, w której recykling jest na porządku dziennym. Jeżeli spojrzymy na tę sytuację świeżym okiem i zaczniemy wykorzystywać to, co mamy pod ręką, połączymy architektoniczną inwencję z ekologiczną technologią, może powstać zupełnie nowa koncepcja domu mieszkalnego[v].
W zeszłym roku portale społecznościowe obiegły zdjęcia domu zbudowanego − według pomysłu projektantki ubrań Lilah Horowitz i fotografa Nicka Olsena – ze starych okien[vi]. Film dokumentujący projekt został obejrzany ponad milion razy. Historia domu zbudowanego z okien okazała się bardzo inspirująca. Do tego piękny budynek kosztował niecałe 500 dolarów. Ale czy to nie jest wyważanie otwartych drzwi? A może wystarczyło uczyć się od romskich koczowisk? Takie praktyki są tam na porządku dziennym.
Monika Weychert Waluszko
Monika Weychert Waluszko − absolwentka filologii polskiej (UMK w Toruniu), zarządzania jednostkami kultury oraz kulturoznawstwa (UAM w Poznaniu) a także podyplomowych studiów kuratorskich (UJ w Krakowie); obecnie na interdyscyplinarnych studiach doktoranckich (SWPS Uniwersytet Humanistyczno-Społeczny). W Toruniu prowadziła m.in. niezależną galerię dla… (2000−2008), była związana z warszawską Galerią Foksal i Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni (Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie). Kuratorka wystaw m.in. Patriotyzm jutra (Instytut Sztuki Wyspa, Gdańsk 2006); Lucim żyje! (CSW Znaki Czasu, Toruń, 2009); Domy srebrne jak namioty (Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, Warszawa 2013/ Muzeum Współczesne Wrocław 2014). Dyrektorka jedynego w Polsce cyklicznego festiwalu sztuki internetu Wyobraźnia Ekranu (2003−2005). We współpracy z Piotrem Stasiowskim zorganizowała konferencję młodych galerii niezależnych Undead Gallery. Inicjatorka programu edukacyjnego o sztuce współczesnej pleple.tv. Wieloletnia współpracownica TVP Kultura. Redaktorka książek. Członkini AICA.
[i] Baraca − romska inwencja wobec bezdomności, Obieg http://www.obieg.pl/obiegtv/27101; data dostępu 10.04.2015.
[ii] Romuald Demidenko, Raj utracony, Artmix http://www.obieg.pl/artmix/31221; data dostępu 10.04.2015; wypowiedź Aleksandry Kubiak.
[iii] Adam Lach, Stigma, Warszawa 2014, s. 38.
[iv] Filip Springer, Zbiór słów fundamentalnych, Xięgarnia.pl 16.06.2014 http://xiegarnia.pl/artykuly/zbior-slow-fundamentalnych; data dostępu 10.04.2015.
[v] Delaine Le Bas, Od projektu obozu cygańskiego w Albie do Gypsylandu [w:] Romano Kher, O romskiej sztuce, estetyce i doświadczeniu, Warszawa 2013, s. 14.
[vi] Dom z 500 okien, Example.pl, 08/22, http://www.example.pl/dom-z-okien-za-500-dolarow-72182.htm/showcase/image/recycled-window-house-by-nick-olson-and-lilah-horwitz_example_pl-4#curpic; data dostępu 15.08.2015.
Romskie koczowisko przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu. Mieszka tu ok. 100 osób. Fot. Agata Ferenc
Romska osada w Sofii. Fot. Fot. Anton Lefterov [za: Wikipedia]
Mumbaj (Indie) 2011. Fot. YGLvoices [za: Wikipedia]
Hanoi (Wietnam) 2008. Fot. Nguyen Thanh Long [za: Wikipedia]
Ameryka Południowa 2008. Fot. Otsogey [za: Wikipedia]
Manila (Filipiny) 2006. Fot. Mike Gonzalez [za: Wikipedia]
Soweto (RPA) 2005. Fot. Matt-80 [za: Wikipedia]