Wiersz na przełomie roku
Serhij Żadan
przełożył Bohdan Zadura
+++
Czas przymykać bramy i okna,
Rok się kończy, płonie przesuszone niebo.
Płonie ogień nad rzeką, budzi mężne dusze.
Czas wspominać i przewidywać,
czas podnosić ze śniegu zmęczonych długą drogą.
Przeniknięci historią niby zimnym deszczem,
przeniknięci wilgotnym dymem odejścia, dzielimy
resztki chlebów. Czas dziękować i ruszać dalej.
Mówić dziękuję żółtym wzgórzom, z których
nie schodzi słoneczne światło.
Mówić dziękuję ptakom na poddaszu,
które zostały na zimę.
Dziękować tym, którzy przytrzymują drzwi,
dopóki wynosi się umarłych.
Dziękować tym, którzy przychodzą do chorych
w pustym domu.
Zdarzały się nam różne czasy.
Zdarzało się nam widzieć różne miary podłości.
Były czasy, kiedy mówić — znaczyło nie bać się.
I są czasy, kiedy nie bać się — znaczy mówić.
Czas doceniać możliwości języka.
Czas przypominać sobie rymy do słów sprawiedliwość i wytrwałość.
Niebo podświetla rzekę, jak kartkę.
Ciemne pismo nieustępliwych,
imiona narodzonych i ożenionych,
gęsty splot naszych oświadczyn i zrzeczeń.
Widzieć w nurcie narastanie smutku,
odczuwać treść zimowego przepływu.
Ogień, jak potwierdzenie tego,
czego wszyscy się domyślali,
czym nikogo teraz nie przestraszysz.
Był czas, kiedy miłością można było się dzielić
z tym, kto nie wierzy.
Nadszedł czas, kiedy wiarą mierzy się nasza miłość.
Zamykają się okna,
które wychodzą na płonącą przestrzeń rzeki.
Jest nas tak wielu — tych, którzy znają słowa tej pieśni.
Tych, którzy szli do ciepła nurtu.
Tych, którzy ani na chwilę nie zapominali o śpiewie.
Pola gotowe są do przyjęcia śniegu.
Nadłamuje się łodyga milczenia.
Rozbrzmiewa echo rzecznych nawoływań.
Głos gniewu.
Głos wdzięczności.
Kultura Enter
2.02.2023