Wilno – Europejska Stolica Kultury 2009. Antropologia porażki
Wybór Wilna, razem z austriackim Linzem, na Europejską Stolicę Kultury w roku 2009, miał być nobilitacją i szansą dla zaprezentowania Wilna światu. Litewska stolica miała pokazać Europie, jak w ciągu niespełna 20 lat można z postsowieckiego, prowincjonalnego miasta przeistoczyć się w światową metropolię. Miano zrealizować ambitne projekty, miały pojawić się słynne nazwiska — wydano ponad 100 milionów litów — pozostał niesmak i 1,5 miliona długu.
Faktycznie przez ostatnie 10 lat litewska stolica, zwłaszcza w okresie kadencji młodego i ambitnego mera wywodzącego się z ramienia liberałów – Arturasa Zuokasa, w szybkim tempie przeobraziła się nie do poznania (co prawda większość inwestycji dotyczyła centrum miasta, czyli miejsc odwiedzanych przez turystów, zapomniano o obrzeżach miasta, które stanowią 70 proc. Wilna). Niektórzy złośliwcy i krytycy rządów Zuokasa żartowali, że ambitny mer próbuje stworzyć z Wilna bardziej europejskie miasto od miast w Europie Zachodniej.
Niestety, zawrotnej „transformacji” litewskiej stolicy towarzyszyły nie tylko, rosnące jak grzyby po deszczu wieżowce, ambitne projekty z zakresu kultury, biznesu czy zagospodarowania przestrzeni oraz milionowe inwestycje, ale również niekończące się afery korupcyjne, pozwy sądowe oraz prokuratorskie śledztwa. W czasie jednego z dochodzeń dotyczącego przekupywania i zastraszania członków Rady Miasta, Arturas Zuokas bojąc się aresztowania uciekł na jeden dzień do Polski. Obecnie większość spraw sądowych dotyczących byłego już mera została umorzona z powodu braku materiału dowodowego, albo z powodu przedawnienia. Nie ma to większego znaczenia, bowiem przez większość litewskich analityków Arturas Zuokas, który przed kilkoma laty był nazywany nadzieją litewskiej polityki i prorokowano mu fotel premiera, jest zaliczany do „wielkich przegranych”, a jego partia – Związek Liberałów i Centrum, balansuje na granicy progu wyborczego.
Z organizacją Europejskiej Stolicy Kultury było podobnie. Arturas Zuokas (ex-mer nadal jest nazywany „ojcem chrzestnym projektu”) i jego ekipa z zapałem wzięli się do roboty. Przy projekcie w różnych okresach pracowało 500 wolontariuszy, a inicjatywę wsparło ponad 300 prywatnych sponsorów. Do stworzonej w roku 2006 specjalnej instytucji publicznej „Wilno Europejska Stolica Kultury 2009” (po litewsku w skrócie – VEKS) od początku szerokim strumieniem popłynęły fundusze z Ministerstwa Kultury, stołecznego samorządu oraz Komisji Europejskiej. W latach 2006-2008 na przygotowania wydano ponad 70 milionów litów, w roku ubiegłym – kolejne 34 miliony. Do roku 2008 instytucja ta pozostawała praktycznie poza kontrolą społeczną i państwową. Na rok przed oficjalnym otwarciem, po licznych skargach ze strony inteligencji i opozycyjnych polityków, działalnością VEKS zajęła się prokuratura. Doszło nawet do zmiany kierownictwa. Nie poprawiło to jednak zbytnio wizerunku VEKS. Wilno jako Europejska Stolica Kultury grzęzła w coraz to większych skandalach korupcyjnych i kryminalnych. Oponenci i media oskarżały organizatorów o trwonienie ogromnych funduszy na wydatki nie mające z kulturą wiele wspólnego, co z kolei mocno uderzyło w międzynarodowy prestiż imprezy. Obecnie konta instytucji są zablokowane, a prokuratura bada sposób wydania 200 tysięcy litów. Mocno uderzył w organizatorów również kryzys gospodarczy. VEKS musiał skorygować swój budżet i okroić część wydatków.
— Ten projekt nie miał nic wspólnego z kulturą, jego głównym celem było przywłaszczenie jak największej liczby pieniędzy podatnika. To jest inicjatywa bardzo chytrych ludzi, którzy dążą do zawłaszczenia jak największych funduszy. I jak na razie doskonale im się to udaje — pisał jeszcze w 2008 roku litewski reżyser Audrius Nakas. Jest on jednym z najbardziej zaciekłych krytyków projektu. W tej sprawie powołał niezależną społeczną inicjatywę ekspertai.eu, której nadrzędnym celem jest patrzenie VEKS’owi na ręce.
Do największych afer Audrius Nakas zalicza stworzenie portalu internetowego za 700 tysięcy litów, podczas gdy przeciętny koszt to od 20 do 50 tysięcy litów. Wiele głosów sprzeciwu w litewskim społeczeństwie wywołał remont budynku Wileńskiej Opery za 80 milionów, z czego 40 milionów na projekt przeznaczył VEKS. Krytycy są zdania, że za taką sumę można było wybudować nowy budynek. Część pieniędzy wydano na projekty, których nigdy nie zrealizowano. Tak było z na przykład z budową wejścia dla niepełnosprawnych do wileńskiego Ratuszu za 6 milionów litów. Najbardziej jednak mieszkańcom Wilna i Litwy zapadło w pamięci noworoczne fajerwerkowe show na otwarcie imprezy, zorganizowane przez niemiecką firmę SBS Buhnentenchnik GmbH za 4 miliony litów. Organizatorzy dotychczas nie są w stanie przedstawić opinii publicznej i prokuraturze wszystkich dokumentów i kosztorysów.
Tymczasem, pomimo śledztwa prokuratorskiego, organizatorzy są dobrej myśli i nie mają sobie wiele do zarzucenie. Dyrektor projektu Rolandas Kvietkauskas na swoje usprawiedliwienie podaje, że w ciągu 2009 roku w Wilnie odbyło się ponad półtora tysiąca imprez kulturalnych i artystycznych, które odwiedziło ponad półtora miliona mieszkańców Wilna i turystów. Niektóre z tych projektów mają być kontynuowane. Organizatorzy chcą je uczynić swoistą wizytówką miasta. — Są to długoterminowe inwestycje, których efekt będziemy odczuwali przez kilka dobrych lat — oświadczył Rolandas Kvietkauskas, dyrektor VEKS. Do najbardziej udanych imprez dyrektor zalicza wystawę w Narodowej Galerii Malarstwa, Festiwal Operowy, czy pierwsze w Wilnie Targi Sztuki „ArtVilnius’09”. Dyrektorowi wtóruje wicemer Wilna i jeden ze współorganizatorów projektu Gintautas Babravičius. — Takiego zainteresowania naszą stolicą nie mieliśmy od czasów uzyskania niepodległości — wyznał wicemer Wilna.
Jest w tym sporo prawdy. W ostatnim roku Wilno odwiedziło wielu przedstawicieli mediów z Europy i świata. W Wilnie gościły ekipy telewizyjne z niemieckiego Deutsche Welle, czy ARD, włoskiego TV RAI oraz Ciak TV, a także z Euronews. Swoje audycje o Wilnie nadawały France International i Golos Rosii. Ukazały się artykuły prasowe w brytyjskich „Observer” i „Daily Mail”, irlandzkim „Irish Times”, francuskiej „La Tribune”, portugalskim „Publico” czy „National Geographic Traveler” ze Stanów Zjednoczonych. Organizatorzy deklarują, że będą kontynuowali swą działalność. 30 kwietnia 2010 VEKS, zgodnie ze swoim statutem, został rozwiązany. Na jego miejsce powołana nowa spółka, z tymi samymi osobami u steru, „Wileńskie Święta” („Vilniaus Šventes”). Na działalność nowej instytucji w miejskim budżecie już przeznaczono 3 miliony litów.
Pomimo licznych skandali towarzyszących imprezie projekt miał kilka jasnych punktów. Dla ludzi z zewnątrz, nie obeznanych zbytnio w litewskich realiach, spełnił swoje podstawowe zadania. Wilno stało się widoczne na turystycznej mapie świata, jako spokojne i przytulne europejskie miasto z przystępnymi cenami, spełniające podstawowe standardy światowe. Liczba turystów odwiedzających litewską stolicę w roku ubiegłym wzrosła o ponad 30 proc. Ogółem do Wilna zawitało prawie 60 tysięcy gości z zagranicy. Tylko w 2008 r. było ich 40 tysięcy. Na pierwszym miejscu byli Polacy – 11192 osób, dalej Rosjanie i Niemcy.
Warto wspomnieć chociażby koncert islandzkiej wokalistki Bjork, organizowany prawie 3 lata. Niestety Litwa nadal jest klasyfikowana jako kraj mały i średniozamożny, który wielkie gwiazdy omijają w swoich trasach koncertowych. Przedsięwzięcie to miało wielu krytyków. Organizatorom zarzucano, że pieniądze wydawane są na komercyjny projekt, nie mający nic wspólnego z Litwą. Jest w tym trochę racji, ale projekt „Wilno − Europejska Stolica Kultury” miał być nie tylko wizytówką miasta, ale również świętem dla mieszkańców. Zwłaszcza, że Bjork należy obecnie do jednych z najbardziej oryginalnych i niekonwencjonalnych wykonawców pop na świecie. Z każdego kupionego biletu 1 euro było przeznaczone na specjalny fundusz do walki z AIDS.
Miejscowi Polacy również dołożyli swoją cegiełkę do Stolicy Kultury. W sierpniu ubiegłego roku odbył się I Światowy Zjazd Wilniuków. Impreza była całkowicie autonomiczna, ale firmowana i popierana przez VEKS. Wilniuk – to osoba polskiego pochodzenia, która rodzinnie lub emocjonalnie jest związana z Wilnem. W ramach imprezy odbyły się liczne wystawy, koncerty, dyskusje i wykłady poświęcone losom Wilna i Wilniuków. Organizatorzy zapowiedzieli, że zjazdy Wilników będą kontynuowane. Od dobrych dziesięciu lat podobne wydarzenie jest organizowane przez miejscową społeczność żydowską, która przygotowuje światowe zjazdy Litwaków.
Pozytywnym momentem kulturowej stolicy była organizacja pierwszych Targów Sztuki „ArtVilnius’09”. W ramach Targów odbyły się prezentacje artystycznych galerii z 31 państw. Do Litwy przybyli przedstawiciele z Łotwy, Rosji, Niemiec, Rumunii, Armenii, czy Kazachstanu. Polskę reprezentowały Galeria Leto z Warszawy, Galeria Miejska z Bydgoszczy oraz poznańska Galeria Piekary. — Targi bardziej sprawiają wrażenie festiwalu artystycznego, niż targów, w których uczestniczą prawdziwi kolekcjonerzy, ale to dopiero początek i jesteśmy dobrej myśli. Niewątpliwie nie jest to jeszcze impreza na miarę Targów Sztuki w Bazylei, ale jak na pierwszy raz jest bardzo dobrze zorganizowana. Ludzie bardzo sympatycznie na nas reagują – dodaje Anna Jaworska z Galerii Piekary. Ciężko powiedzieć czy impreza będzie kontynuowana, ponieważ potrzebuje wielkich inwestycji, a obecny kryzys gospodarczy mocno uderzył w potencjonalnych sponsorów.
Wskaźnik korupcji na Litwie, według Transparency International, nadal jest bardzo wysoki. Duży wpływ na taką sytuację ma sowiecka spuścizna oraz brak silnego społeczeństwa obywatelskiego, nadal też politycy oraz ludzie z publicznej administracji próbują załatwiać sprawy poza granicami wyznaczonymi przez prawo. Organizacja projektu „Wilno – Europejską Stolicą Kultury” nie ustanowiła tu precedensu, a skala przywłaszczania publicznych pieniędzy w tym wypadku była nawet nieporównywalnie wyższa od innych projektów tego typu.
Negatywny obraz wileńskiej ESK obecny jest nie tylko w litewskiej prasie, ale również w mediach europejskich. Portal internetowy EUobserver.com upatruje porażki wileńskiej ESK nie w ogromnej korupcji, a w kryzysie gospodarczym oraz braku koordynacji współpracy rządu i stołecznego samorządu. Litewskim organizatorom zarzucano również brak umiejętności w szukaniu sponsorów lokalnych. Słów krytyki nie żałował przedstawiciel Komisji Europejskiej Robert Scott: — Wilno było prawdziwą katastrofą, oni nie potrafili znaleźć pieniędzy na projekty — powiedział portalowi EUobserver.com Robert Scott.
ESK nie została jednak przekreślona. Znaczna część spośród litewskich artystów skorzystała z szansy zaprezentowania siebie światu. Organizatorom, nie zważając na wszystkie trudności i złą opinię, udało się zaciekawić ludzi sztuką. Takie imprezy jak święto ulicznych muzyków czy „Tebunie naktis” („Niech będzie noc”) – kiedy przez całą noc w Wilnie odbywały się koncerty, happeningi czy spektakle – cieszyły się dużą popularnością wśród zwykłych mieszkańców.
Antoni Pacuk Radczenko
Kultura Enter
2010/06 nr 22/23