AKTUALNOŚCI. Jak Wschód porwał Europę
Aleksandra Zińczuk
„Historycznie rzecz biorąc, wiele najważniejszych słów miało różne znaczenie w różnych językach: na przykład słowo Europa albo słowo kultura. A dla wielu najistotniejszych rzeczy nie mamy słów”. (Timothy Garton Ash)
Decyzja Komisji Unii Europejskiej i przyznanie Lublinowi tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2029 jest momentem przełomowym. Pokazuje zmianę myślenia o tej części Europy, której wschodnie peryferia były poza strefą wpływów i większego zainteresowania czy zrozumienia. Wybranie Lublina na europejską stolicę, typowo wschodniego miasta, rzuca nowe światło na dotychczasową wrogą opozycję Wschód versus Zachód. Okazuje się, że stara Unia z ciekawością przygląda się w stronę Europy Wschodniej, dostrzegając tu potencjał oraz twórcze zasoby.
Hasło będące kluczem do lubelskiej aplikacji o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2029 to re: union, które jest otwartą i niezykle pojemną formułą. O jego głównym przesłaniu można przeczytać w lubelskiej aplikacji. Można też zatrzymać się nad jego wielopoziomowym znaczeniem. Ponieważ prefiks „re” jest responsywny, jest odpowiedzią, świadczy o gotowości Lublina do zwrotu do tradycji, do źródeł (Wschodu), zjednoczenia nowej wielokulturowej tkanki społecznej jak według otwartych idei XVI-wiecznej Polski. Owo „re” oznacza nie tylko zwrot ku przeszłości, ale ponowny namysł, rekonstrukcję historii idei, wzięcie odpowiedzialności za dialog. Zarówno dialog współczesny kulturowy, jak i dialog z tradycją i dobrymi przykładami budowania wolnego społeczeństwa (artykuły henrykowskie czy założenia Unii Lubelskiej). W sensie historycznym udało się zjednoczenie różnych kultur i religii pod auspicjami jednego ciała politycznego. Natomiast okres wolnej Polski, stosunkowo niedługi, sprawił, że w postsowieckiej przestrzeni nie było miejsca na różnorodność wielokulturową, ale homogenizację spod znaku homo sovieticusa. Lublin mimo swoich doświadczeń historycznych potrzebuje od zachodnich partnerów inspiracji związanych z zarządzaniem wspólnym dobrem, jakim jest różnorodność kulturowa w społeczeństwie. Dzięki partnerstwom z zachodniej Europy Lublin wzmocni jakość projektów międzynarodowych.
Europa – aby na nowo ukonstytuować się w czasie zmian i kryzysów – powinna na nowo przemyśleć sztuczny konstrukt, jakim stała się wymyślona przez oświeceniowych podróżników i humanistów zachodnich Europa Wschodnia (Larry Wolff). Przez stulecia Wschód, będący antytezą Zachodu był dla zachodniej części Europy utożsamiany z Rosją, małymi narodami będącymi pod komunistyczną agendą moskiewską.
Dlatego tak ważna jest dziś dekolonizacja nie tylko w sensie geograficznym i społecznym. Przez dekady kolonizowano również myśli, umysły i ciała w tej części totalitarnych reżimów politycznych, z drugiej strony – na Zachodzie skuteczną kremlowską propagandą. Dopiero od pełnowymiarowej wojny z Ukrainą następuje uwolnienie Wschodu z obiegowych mitów i stereotypów fundowanych przez wojnę informacyjną.
Mentalnie Europa Wschodnia przenosiła się w kolejnych wydarzeniach historycznych 1945 r. po zakończeniu II wojny światowej czy 1989r. upadku muru berlińskiego i polskiej Solidarności, zapośredniczając w topografii linię rzek jako nowy podział Europy, sytuując granicę a to na Bugu, a to na Odrze lub Łabie, dziś przesuwając się nie tylko do Dniestru, co ponownie do rzeki Don. Od 24 lutego 2022r. dokonuje się remapping Europy na linii Wschód – Zachód.
Ten duch 1989 r. jest scalający, ale wyczuwalny jest zmierzch demokracji (Anne Applebaum) i jak zauważył prof. Timothy G. Ash szczególnie w czasie, kiedy trwa atak na demokrację w zjednoczonej Europie:
„Nasz błąd po 1989 roku nie polegał na tym, że to, co wydarzyło się w Europie Środkowej – a następnie w republikach bałtyckich i w byłym Związku Radzieckim – świętowaliśmy jako wielki triumf wolności, demokracji, Europy i Zachodu. To nie ulega wątpliwości. Nasz błąd polegał na tym, że uwierzyliśmy, iż jest to nowa norma, kierunek, w którym zmierzała historia. Teraz grozi nam powtórzenie tego samego błędu – przesada, tylko w drugą stronę. Przyszłe zwycięstwo antyliberalnego autorytaryzmu nie jest bardziej nieuniknione niż przyszłe zwycięstwo liberalnej demokracji.” (Obrona liberalizmu)
Ash podkreśla, że potrzebny jest namysł samej Europie, jej zachodniej części i ustosunkowanie się wobec Europy Wschodniej. W odróżnieniu od Zachodu „Długoterminowy cel Putina w odniesieniu do Europy Wschodniej jest w zasadzie całkiem jasny. On chce odbudować imperium, odzyskać status wielkiego mocarstwa i odzyskać strefę wpływów, którą Rosja w tak dramatyczny sposób utraciła trzydzieści lat temu wraz z rozpadem Związku Radzieckiego w grudniu 1991 roku.”
Granice
Granice to niezwykle mocny komponent lubelskiej aplikacji. Na przykładzie Lublina i Lubelszczyzny istotna dziś i w przyszłości jest bliskość granic. Z jednej strony Lubelszczyzna graniczy z ogarniętą wojną Ukrainą, z drugiej strony jest narażona od 2021 r. na wojnę hybrydową i próbę destabilizacji granicy polsko-białoruskiej, de facto toczonej na linii zasięgu unijno-rosyjskiego. Dotychczas zmitologizowane pojęcie granic i pogranicza potrzebuje odzyskania pozytywnych aspektów, utraconych z powodu wojen i konfliktów. Sama mityczna opowieść o kreatywnym, płodnym pograniczu jest obecnie niewystarczająca, wręcz zadająca kłam wobec takich faktów jak śmierć ludzi na granicy. Kultura lubelska stoi wobec wyzwania kształtowania takiego wzoru kultury, którego nie da się zignorować, który stanie się nie tylko ważnym przystankiem na drodze Zachód – Wschód, ale też punktem docelowym. To miejsce wywołujące potencjał twórczy i brania odpowiedzialności za Drugiego. Tkanka społeczna w Ukrainie, jak i Polsce została naruszona, więzi rodzinne rozerwane, trauma związana z wojną jest często podskórna i niewidoczna, potrzebuje delikatnego zaopiekowania. Dlatego Lublin powinien wziąć odpowiedzialność za opatrzenie tej zranionej tkanki społecznej. Konkretnymi sposobami będzie włączenie mniejszości kulturowych i uchodźców do projektów, dbanie o stały nadzór psychologów przy projektach dedykowanych uzdrawianiu traumy, zadbanie o tworzenie bezpiecznych miejsc do wymiany myśli i pogłębionych rozmów, wreszcie wdrażanie projektów o konkretnych funkcjach uzdrawiających rany społeczne i fizyczne związane z wojną poprzez narzędzia oparte na sztuce i międzynarodowej współpracy (np. Miesiąc ukraiński, GogolFest, REhab czy Literary Eastern Express). Nie może zabraknąć prostych rozwiązań nie tylko z obszaru arteterapii, lecz również np. sylwoterapii czy hortiterapii poprzez włączanie i zapraszanie osób uchodźczych do tworzenia ogrodów (na wzór projektu UE „Ogrody Pokoju”).
Binarny podział Zachód – Wschód
W powojennej i pojałtańskiej Europie wciąż dominuje podział na lepszy, cywilizowany i bogatszy Zachód oraz gorszy pod wszelkimi względami Wschód. Deprecjonujące określenie ludzi Wschodu dotyczy wieloletnich podziałów i procesów kolonizacyjnych (począwszy od III Rzeszy, która miała kolonizować prymitywny Wschód). Do tej pory w języku niemieckim funkcjonuje określenie wschodniego – Ossi, które poza kontekstem wskazuje na wszystko co nieudane, złe, ciemne, leniwe i przegrane (Dirk Oschmann). Podobnie jak w podzielonych Niemczech wschodni Niemcy są deprecjonowani, tak samo w Polsce funkcjonuje pejoratywne określenie wschodu na podłożu politycznym.
Utrwalanie tego binarnego podziału jest szkodliwe dla całej Europy jako wspólnoty. I tak jak po II wojnie światowej powstawała Unia Europejska, aby nie doprowadzić do ponownych kataklizmów jak dwie wojny światowe, tak dziś zwracając uwagę na zaatakowaną Ukrainę, należy przedefiniować linie podziału, a raczej konsekwentnie z nich rezygnować na rzecz narracji scalających. Pejoratywne określenie tzw. tożsamości wschodniej wydaje się dla mieszkańców Wschodniej Polski dalece nieadekwatne i passé, mimo oczywistych różnic gospodarczych. Jednak przyglądając się procesom politycznym na całym świcie, widzimy że wschodni model dyktatur infekuje również państwa Europy Zachodniej. Podczas gdy uznawana przez Woltera Ukraina jako „ziemie zagubione” stała się bastionem obrony zachodnich wartości i demokratycznych dążeń europejskich. Tomasz Stawiszyński przypomina o tym, co niewygodne w kulturze:
„Istotnym czynnikiem wzmacniającym tę naszą skłonność do zapominania bywa kultura – system symboli, znaczeń i instytucji, które kształtują sposób postrzegania siebie i świata, sposób przeżywania, myślenia i odczuwania. Kultura bowiem sprzyja albo nie sprzyja pewnego rodzaju doświadczeniom, promuje albo tłumi określone przekonania, wartości czy przeżycia. Stwarza przestrzeń, w której można mierzyć się z rozmaitymi aspektami życia i umierania, albo tę przestrzeń odbiera. Moim zdaniem współczesna kultura zachodnia ma na sumieniu wiele przemilczeń, wyparć i negacji.”
Jesteśmy w nowej epoce, w której do głosu zostają dopuszczani wcześniej niesłyszalni. Czas też na Wschód, jego polifonię i jego nową opowieść, wyzwoloną z retoryki państw narodowych, ale skłaniających się do szukania korzeni w różnorodności i wzajemnym przenikaniu duchowych pierwiastków Wschodu i Zachodu. Lublin może być łącznikiem, zmniejszając izolację Wschodu od Zachodniej Europy. Tranzytowość i peryferyjność tego miasta może w tym sensie stać się atutem.
Według niemieckiego literaturoznawcy Dirka Oschmanna Wschód należy radykalnie „zdezidentyfikować, lecz również zdezynfekować, aby mówiąc przenośnie – mógł wydostać się z brudnego zaułka, do którego Zachód skutecznie go zepchnął, żeby zapewnić sobie dobre samopoczucie. Zrobił to tak skutecznie, że niektórzy zaczęli odczuwać nienawiść do samych siebie (…) wyrzekli się dumy ze swojej małej ojczyzny, ze swoich regionalnych osobliwości i pozbawieni honoru”.
Pytanie do nas samych zawiera się w próbie określenia, czy dziś czujemy się Europą Wschodnią, może Środkową, Północną, a może rubieżami i peryferiami Unii Europejskiej. To, co nazwalibyśmy „rubieżami”, czy w mniej pejoratywnym sensie „peryferiami” może nieintencjonalnie być odzwierciedleniem myśli naszych zachodnich sąsiadów na nasz temat: Polski i naszych sąsiadów. Zatem należy postawić pytanie, czy w obecnej chwili postrzegamy się za to, co peryferyjne i czy tak myślą nasi sąsiedzi, którzy jako walcząca Ukraina stali się właśnie pępkiem świata, w którym rozstrzygają się losy całego kontynentu? Wydaje się, że niekoniecznie jesteśmy rubieżami, nawet jeśli jest tendencja do przedstawiania historycznej spuścizny tego regionu Europy. Co więcej, Polska odchodzi od określeń „Kresy” w imię przemyślenia kolonialnych sentymentów. Dla zrozumienia peryferyjności i pograniczności dobrych przykładem są synonimy z XVI-wiecznej polszczyzny, w której to, co „pograniczne” wiązało się z tym, co „ugraniczne” i „ukrainne”.
Rok 2029
W 2029 roku przypada 40. rocznica Pamięci Światła, wpisanego na listę UNESCO, także 90. rocznica napadu nazistowskich Niemiec na Polskę oraz paktu Ribbentrop-Mołotow dzielącego świat europejskich wpływów. W związku z historią haniebnego paktu, ale i przemianami transformacyjnymi w powojennej i postsowieckiej Europie odbyły się w krajach bałtyckich rewolucje śpiewane i bałtycki łańcuch świateł. Tego rodzaju gesty solidarności narodów warto przypomnieć w kontekście działań performatywnych, site specific czy land artów choćby na pograniczu nadbużańskim. Masowe protesty europejskie z 1989 r. dają nadzieję na nowo rozumianą solidarność z walczącą Ukrainą, czy będącą w potrzebie Gruzją, Mołdawią czy bliską Białorusią. Potrzebne jest re:union, czyli reorientacja polityczna scalająca dawny konstrukt Europy Wschodniej i Partnerstwa Wschodniego w całe, integralne ciało Unii Europejskiej. Będzie to możliwe dzięki akcesji kolejnych państw do UE. Ale za nim ta akcesja ze Wschodu nastąpi, Lublin może być platformą szeroko zapoznając obywateli UE z kulturą tej części wschodniej Europy.
Współczesne potrzeby Wschodu
Wschód to nie tylko Ukraina i wschodnie sąsiedztwo polski jak Białoruś, Rosja, Litwa, Łotwa i Estonia, Gruzja, Armenia czy Mołdawia. Wschód to Partnerstwo Wschodnie, ale na mapie Polski i Unii Europejskiej również my – Miasto Lublin i region Lubelszczyzny, z całym swoim dziedzictwem wschodnim, jego zasobami, jak i wyzwaniami. Współczesny Wschód i Zachód wzajemnie się potrzebują, lecz wciąż jeszcze różnią się i nie w pełni są zapoznane ze swoimi zasobami. Niewątpliwe Wschód potrzebuje na okres najbliższych lat wsparcia europejskich partnerów nieobarczonych traumą, kogoś silniejszego w obecne zasoby, mające już wiedzę na temat wychodzenia z sytuacji powojennych, aby pomóc przezwyciężać straumatyzowane Wschód, a w szczególności Ukrainę, militarną agresją Rosji. Stąd w sferze projektów powinno pojawiać się więcej tych działających na poprawę kondycji różnych grup społecznych obciążonych traumą wojenną i traumą zapośredniczoną (uchodźcy ukraińscy i białoruscy, wolontariusze, ukraińskie społeczeństwo: żołnierze, wolontariusze, rodziny i dzieci). W sensie re:union to praca nad ponownym zbudowaniem powojennej Ukrainy, jej budową i odbudową nie tylko w sensie infrastruktury, ale odbudowanie mentalnej. Tutaj też mamy swoją rolę do odegrania. W końcu to międzynarodowa współpraca kulturalna unieważnia niechęci, stereotypy narodowe i uprzedzenia często wyrosłymi ze sporów i konfliktów pamięci (Dragan Klaić).
Zasoby Wschodu
Należy podkreślić zasoby Wschodu, jakie mamy i kłaść nacisk nie tyle na odkrycie czy udowodnienie tzw. wschodniej tożsamości. Warto mówić raczej o naszych zasobach jako wschodnich Europejczyków, którzy mogą wnieść nowe opowieści o naszym kontynencie, rozpatrujący w sobie nową indywidualność oraz świadomość włączającą, łączącą te aspekty zachodniej duchowości ze wschodnią.
W roku 1986 prof. Timothy G. Ash pisał w eseju „Czy Europa Środkowa istnieje?”: „(…) wierzę, że intelektualiści z Europy Wschodniej mają nam do zaoferowania coś niezmiernie cennego. W najlepszym przypadku dają przykład osobisty , jakiego trzeba by szukać latami w Londynie, Waszyngtonie czy Paryżu – przykład nie tyle błyskotliwości czy oryginalności, co odpowiedzialności moralnej, siły przekonań i odwagi”.
Mit porwania Europy
Lider zespołu piszącego aplikację lubelską – Rafał „Koza” Koziński – podkreśla, że nadszedł czas, aby Zachód zachwycić Wschodem, aby przesunąć punkt ciężkości, porywając starą Europę na nowy, mający wiele do zaoferowani Wschód. Miejmy nadzieję, że ta perspektywa zmieni też sztuczny i szkodliwy podział panujący w naszym kraju (Polska zachodnia i wschodnia).
Nowe światło na mit porwania Europy rzuciła też na tegorocznym biennale w Wenecji libańska artystka Mounira Al Solh. Tego rodzaju świeżej narracji brakuje w naszym myśleniu o Europie Wschodniej. Multimedialna artystka rzuca wyzwanie reinterpretacji mitu w stylu dawnych pisarzy i poetów – Greków i zastępuje jego odczytanie kobiecą postacią. Zmiana perspektywy odczytania starożytnego mitu, stawiająca w centrum intrygi kobietę daje dystans, humor, ironię i jednocześnie przywraca rolę kobiet w patriarchalnym świecie mężczyzn. Odwróćmy ten mit: porzućmy opowieść o napadniętej, oszukanej, słabej kobiecie. Oddajmy jej siłę, kobiecą moc, przemyślność, hardość i równy status z intelektem męskim. Owo porwanie dziś Zachodu na Wschód może przebiegać we współpracy, zaplanowanej, przemyślanej, dyplomatycznie otwierając na Wschód, odchodząc od stereotypu Wschodu jako czegoś co jest ciemne, barbarzyńskie, niedemokratyczne i złowrogie. Wschód, o którym staramy się opowiedzieć przynależy już do innej przestrzeni kulturowo-polityczno-gospodarczej niż przed 20 laty. Zaś Ukraina akcentuje przemiany demokratyczne Wschodu od pomarańczowej rewolucji, poprzez EuroMajdan po dzisiejsze starania dołączenia do struktur unijnych.
Zasoby Lublina
Natalia Starczenko opisująca dzieje unii lubelskiej trafnie ujęła przygodę z historią: „Każdy kto <<żyje>> w przeszłości, wie: jeśli czytając źródło, <<potykasz się>> o jakiś niezwykły szczegół – zachowaj czujność, bo może się on stać dla ciebie mostem do zrozumienia Innego: innej epoki, innej kultury, innych ludzi o zupełnie odmiennych wyobrażeniach i wartościach”.
Lublin potrzebuje pozbycia się kompleksu peryferii i czerpania z zasobów twórczego potencjału pogranicza z jego zdolnością do uprawiania trudnego dialogu międzykulturowego. Atutem Lublina jest jego wschodniość, peryferyjność i pograniczność, w której skupiają się wielogłosowe warstwy kulturowe. Będąc świadomym swojego dziedzictwa, nawet tego niechcianego i wypieranego, możemy stać się łącznikiem, żywym tłumaczem kult pogranicza i swojego sąsiedztwa z obszaru Wschodniej Europy. Tutaj przenikają się współczesne wspólne wartości dla całej Europy. Polskie, jak i europejskiej, społeczeństwa biernie odziedziczyło kontrasty między Wschodem a Zachodem, w samym naszym kraju stawiając Lublin na dalszym miejscu. Tymczasem będąc na pierwszej linii frontu zakwestionowaliśmy ową „gorszość” biedniejszego regionu Lubelszczyzny, przyjmując uchodźców, koordynując pomoc i stanowiąc praktyczną pomoc łącznika Ukrainy i z Polską i szerzej z innymi krajami UE.
Lublin jest pomostem między rodzimym Wschodem a resztą Europy. Swoim wieloletnim, pogłębionym, dojrzałym partnerstwem może wykazać się m.in. wspierając Miasta Lwów w staraniach o tytuł ESK 2030, które również zostało zawarte w bidbooku. Lublin posiada zasoby ludzkie oraz instytucjonalne do rozwoju międzysektorowej współpracy oparte na wypracowanych metodach i zaufaniu z partnerskimi miastami ukraińskimi (Lwów, Łuck, Równe, Charków etc.).
Lublin jako miasto przełomów i zalążka opozycji antykomunistycznej (lubelskie strajki odbyły się jeszcze przed gdańską Solidarnością) jest miejscem doświadczonym w rewolucjach społecznych, a po 20 latach członkostwa w UE teraz może odegrać służebną rolę wspierania najbliższego sąsiada w procesach demokratyzacji.
Jesteśmy sercem Wschodu, miastem we wschodniej Polsce, jednocześnie na wschodnich rubieżach Unii. Dzięki temu szybciej i łatwiej nawiązujemy partnerstwa z Ukrainą, Gruzją i tą strefą kontynentu. Lublin może stanowić bezpieczne miejsce dla wszystkich Europejczyków chcących zapoznać się z tą częścią Wschodu jak Ukraina, ale też szerzej pobliskim sąsiedztwem. Bo najważniejszym zasobem Lublina i Wschodu są ludzie. Sztuka i kultura niosą rozwiązania i można się o tym przekonać każdego dnia, współpracując przede wszystkim z szeroko pojętym sektorem kultury.
Re: union
Odwołując się do przeszłości i tradycji, Lublin nie praktykuje rewizjonizmu historycznego, ale dialoguje z pozytywnymi wzorcami, próbując ustanowić na nowo swój wzór kultury aktualnej i wziąć odpowiedzialność za przyszły kształt miasta. Mało tego, dzieli się dziedzictwem Rzeczpospolitej Obojga Narodów, którego Ukraina w XIX wieku dobrowolnie się zrzekła (Natalia Starczenko), zamiast czerpać z jej podwalin, jak polska myśl, w myśl której Unia stała się przede wszystkim jej dziedzictwem, podczas gdy współtworzyło ją kilka narodów. Dlatego Lublin dzieli się nie tylko zasobami z przeszłości, ale teraźniejszości, wzmacniając Ukrainę i Białoruś w staraniach demokratycznych, w tworzeniu przestrzeni do reprezentacji przekrojowej kultury naszych sąsiadów (zob. projekty w bidbooku jak Miesiąc ukraiński, Bliski Wschód czy Gogol Fest). A nawet wspierając ukraińską diasporę i społeczność projektami dedykowanymi leczeniu traum wojennych (REhab). Na tym opiera się świadome obywatelstwo, nie tylko lubelskie czy polskiej, ale europejskie. Bo jak zauważył Hermann Lotze do najbardziej osobliwych cech umysłu człowieka należy „generalny brak zawiści każdej teraźniejszości wobec czasów przyszłych”.
W idei re:union nie chodzi o utopijne powtórzenie wielokulturowego zgodnego świata, ale realistyczne czerpanie ze źródeł i wzorów z jednoczesnym kwestionowaniem tego, co nie udało się w założeniach o harmonijnym społeczeństwie, aby ustrzec się przed ponowną mitologizacją. Bo jak zauważył Tony Judt: „Potrzebni nam są ludzie, którzy z przeciwstawiania się ogólnie przyjętym opiniom uczynią cnotę. Demokracja oparta na permanentnej zgodzie nie pozostanie długo demokracją” (Źle ma się kraj).
To z przeciwstawienia się, z niezgody rodzą się również narody. Paradoksalnie nowe narodziny Ukrainy można odczytywać wraz ze skutkami unii lubelskiej:
„Nazwa <<Ukraina>> na określenie części ziem dawnej Rusi wyłoniła się po 1569 roku (…) Poskutkowało to konfliktami, z których wyrosła polityczna idea Ukrainy” (Timothy Snyder, Droga do niewolności). Zresztą bardzo szybko doszło do wewnętrznych i zewnętrznych konfliktów, a dokładnie 370 lat temu Carstwo Rosyjskie najechało tereny Rzeczpospolitej Obojga Narodów, by wkrótce ziemi dzisiejszej Ukrainy zostały zagarnięte przez Moskali. A w XX stuleciu dawny obszar dawniej największego państwa w Europie (w XVII w.) obszaru Rzeczpospolitej Obojga Narodów stało się pogorzeliskiem i „skrwawionymi ziemiami”, gdzie w wyniku dwóch totalitaryzmów zostało zamordowanym 14 mln Polaków, Ukraińców, Żydów, Rosjan i Bałtów. Ale na ziemie wschodnie naziści wysyłali pociągi na Zagładę ze swoimi obywatelami z takich krajów jak: Węgry, Francja, Czechosłowacja, Holandia, Grecja, Belgia, Jugosławia, Włochy i Norwegia. (T. Snyder) W pewnym sensie wschód stał się wypartym przez zachód wyrzutem sumienia, zapomnieniem o wspólnej mogile Europejczyków, którzy masowo i przemyślanie ginęli na tych terenach kontynentu. Dlatego ważnym afektem bidbooka jest również przygotowana m.in. z Ośrodkiem „Brama Grodzka – Teatr NN” część programowa RE:member.
Tymczasem mamy XXI wiek i dalej giną w tym rejonie świata niewinni Ukraińcy, walcząc ponownie o wolność, niepodległość i wartości demokratyczne. Ten głos może być bardziej słyszany i rozumiany dzięki kulturalnej wymianie oraz reprezentacji nowych narracji ze wschodniej Europy. Miejmy ufność, że w 2029 roku pojawi się miejsce na dyskurs wokół pokoju i dalszego planowania lepszej przyszłości naszej wspólnej Europy.
Aleksandra Zińczuk
(koordynatorka ESK ds. wschodnich, Zespół programowy ds. Europy Wschodniej)
Literatura:
Timothy G. Ash, Obrona liberalizmy. Eseje o wolności, wojnie i Europie, tłum. zbiorowe, Warszawa 2022.
Larry Wolff, Wynalezienie Europy Wschodniej. Mapa cywilizacji w dobie Oświecenia, przeł. Tomasz Bieroń, Kraków 2020.
Anne Applebaum, Zmierzch demokracji. Zwodniczy powab autorytaryzmu, Warszawa 2020.
Natalia Starczenko, Ukraińskie światy Rzeczypospolitej, przeł. Tomasz Hodana, Katarzyna Kotyńska, Kraków 2024.
Dirk Oschmann, Jak niemiecki Zachód wymyślił swój Wschód, przeł. Adam Peszke, Poznań 2024. Dziękuję Rafałowi Kozińskiemu za podsunięcie tej nowości wydawniczej.
Timothy Snyder, Droga do niewolności. Rosja, Europa, Ameryka, Warszawa 2019.
Timothy Snyder, Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem, Sejny 2011.
Tony Judt, Źle ma się kraj, Rozprawa o naszych współczesnych bolączkach, przeł. Paweł Lipszyc, Wołowiec 2011.
Tomasz Stawiszyński, Ucieczka od bezradności, Kraków 2021.
Dragan Klaić, Mobilność wyobraźni. Międzynarodowa współpraca kulturalna. Przewodnik, Warszawa 2011.
Titus Nouwens, Mounira Al Solh: A Story of Europe in the Lebanese Pavilion at the Venice Biennale (https://metropolism.com/nl/feature/mounira-al-solh-a-story-of-europe-in-the-lebanese-pavilion-at-the-venice-biennale/), 6.05.2024.
Rzeźba Europy i byka z Aten, 480–460 r. p.n.e. Źródło: https://commons.wikimedia.org/