KULTURA ENTER 2009/12/11 nr 16/17
-
O poezji magicznej i adekwatnej
Jacek Warda -
Taniec ponad literaturą. O XIII edycji Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca
Michał Miłosz Zieliński -
Metafory zdrady
MYKOŁA RIABCZUK -
Co to za ludzie?
ROMAN SOLCZANYK -
Polsko-ukraiński Uniwersytet. Międzynarodowy bękart, czy owoc partnerstwa?
JACEK WARDA -
Eurourzędnicy na dworze mińskiego cara
JULIA NARKEVICIUTE, VITSIS JURKONIS -
Tekst obywatela w kontekście miasta. O relacyjnym postrzeganiu świata
MARCIN SKRZYPEK -
Józef Łobodowski: między Wschodem i Zachodem
Aleksandra Zińczuk -
Pogranicza tańca i taneczne laboratoria
Julia Hoczyk
Informacje o okładce
Od redakcji:
Jeśli nic nie stanie na drodze 17 stycznia na Ukrainie przeprowadzone zostaną wybory prezydenckie, w których Ukraińcy wybiorą czwartego – od odzyskania niepodległości – prezydenta. Kampania trwa. Morza często fantastycznych oskarżeń, przelewają się przez kraj na przemian z falami ostentacyjnej, totalitarnej miłości polityków do ludu, który na wyścigi pragną ocalić przed hekatombą grypy, by stanąć w glorii Zbawcy.
Górnikom już podwyższono emerytury. Juszczenko w trosce o możliwość jakiegokolwiek wyboru dekretem przyznał wszystkim kandydatom obowiązkową ochronę na czas kampanii nie chcąc dopuścić, by się wzajemnie pozabijali. Niektórzy członkowie Partii Regionów wystąpili z jej szeregów powodowani uczuciem do Julii Tymoszenko. Prezydent poszerzając sobie elektorat podpisał rozporządzenie „O dodatkowych przedsięwzięciach na rzecz uznania ruchu wyzwoleńczego XX w.”, czyli udekorowania członków Ukraińskiej Organizacji Wojskowej, Siczy Karpackiej, Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Ukraińskiej Powstańczej Armii i Ukraińskiej Głównej Rady Wyzwoleńczej, na co Rosja groźnie macha orczykiem. Kryminalista Janukowycz obiecał już co da jak go wybiorą i zapowiedział rewizjonizm w stosunku do gazowych kontraktów z Rosją i w stosunku do kwestii NATO. Łukaszenko zgolił wąsy. Putin skończył „Idiotę”. Baba spadła z wozu. O tym nie piszemy.
Niespełna dwa miesiące temu ukraińscy intelektualiści wystosowali list do zachodnich rządów apelując w nim o zajęcie przez nie stanowiska w kwestii radykalizujących się i oskarżycielskich działań Kremla nastawionych na „demontaż istniejącego systemu bezpieczeństwa, którego kluczowym celem stało się podporządkowanie Ukrainy geostrategicznym interesom Rosji.” Mimo międzynarodowego charakteru tego kolejnego apelu, dyskusja na tematy w nim poruszone takiego charakteru już nie przybrała, zamykając się po raz kolejny w podwórku. Nie wchodząc w szczegóły samego apelu, należy ubolewać nad tym, że zasygnalizowane tam problemy nie zostały podjęte na szerszym forum. Bo mowa tam o kwestiach najważniejszych nie tylko dla Ukrainy, w tych problemach na linii Moskwa-Kijów, jak w lustrze odbija się bardzo wyraźnie nasza mętna, koniunkturalna, pełna hipokryzji postawa, w obliczu różnie odmieniającego się i konkretyzującego problemu „Wschód-Zachód”. Chcemy więc zadość uczynić takiej dyskusji otwierając ją tekstem Mykoły Riabczuka – jednego z sygnatariuszy apelu, który stara się odpowiedzieć na pytanie o to dlaczego Wschód „wciąż infantylnie oczekuje” od Zachodu, że będzie on dbać o jego interesy, i dlaczego Wschód wciąż jeszcze tego oczekuje, mimo „lekceważenia” i „niezliczonych rozczarowań”? Próba odpowiedzi na to pytanie jest też paradoksalnie próbą odpowiedzi na pytanie o sens wystosowywania takich apeli. Szerzej rzecz ujmując, zbadajmy słuch Zachodu.
Paweł Laufer