KULTURA ENTER 2010/06 nr 22/23
-
Piłkarskie rozgrywki o język ukraiński
Nadia Tkaczyk -
O „Kronikach Sejneńskich” słów kilka
Marcin Skrzypek -
Sejny – centrum świata
Dorota Sieroń-Galusek -
Miejskość vs budowle kultury
Małgorzata Hanzl -
Demokracja a teoria architektury i urbanistyki (cz. 3)
Gall Tomasz Podlaszewski -
Kółko i kreska – teatr prosty Brooka
Tadeusz Kornaś -
Teatr Lies Pauwels
Magdalena Jasińska -
Strach przed różnorodnością: narodowościowe aspekty tolerancji i homofobii
Tamara Marceniuk -
Wilno – Europejska Stolica Kultury 2009. Antropologia porażki
Antoni Pacuk Radczenko
Informacje o okładce
Przyszedł do nas Grzegorz Winnicki, krążacy w swoich bibliotekarskich misjach i zatrudnieniach po regionie Lubelszczyzny, i podpuścił redakcję, żeby zadać niedyskretne pytanie aktualnym Szanownym Kandytatom na Najwyższy Urząd. Zadaliśmy. Zaciekawiło nas mianowicie, co taki Szanowny Kandytat myśleć może o kulturze gminnej. Nie chodziło nam bynajmniej o kulturę wypolerowaną na wysoki marmurowy połysk, festiwalową, garniturową, dla aspirujących do elity i chcących się ogrzać w cieple jupiterów. Także nie mieliśmy na myśli festynowej odmiany, gdzie obok jupiterów i garniturów zdarzają się kiełbaski i rytmiczne bity. Dlaczego? Czyżbyśmy mieli do reflektorów, garniturów, marmurów i kiełbasek jakieś „ale”? Niekoniecznie. Po prostu, upraszczając, oprócz kultury z daleka słyszalnej i widocznej, czujemy jeszcze obecność kultury niewidzialnej i niesłyszalnej. Tej z Gminnych Ośrodków Kultury, wiejskich bibliotek, przedszkoli, małomiasteczkowych stowarzyszeń, agroturystyk, a nawet – o zgrozo – z kół gospodyń wiejskich. Czy ktokolwiek i kiedykolwiek (nie licząc wyborczych objazdówek) o to jeszcze pyta? Przyszedł do nas Grzegorz Winnicki, krążacy w swoich bibliotekarskich misjach i zatrudnieniach po regionie Lubelszczyzny, i podpuścił redakcję, żeby zadać niedyskretne pytanie aktualnym Szanownym Kandytatom na Najwyższy Urząd. Zadaliśmy. Zaciekawiło nas mianowicie, co taki Szanowny Kandytat myśleć może o kulturze gminnej. Nie chodziło nam bynajmniej o kulturę wypolerowaną na wysoki marmurowy połysk, festiwalową, garniturową, dla aspirujących do elity i chcących się ogrzać w cieple jupiterów. Także nie mieliśmy na myśli festynowej odmiany, gdzie obok jupiterów i garniturów zdarzają się kiełbaski i rytmiczne bity. Dlaczego? Czyżbyśmy mieli do reflektorów, garniturów, marmurów i kiełbasek jakieś „ale”? Niekoniecznie. Po prostu, upraszczając, oprócz kultury z daleka słyszalnej i widocznej, czujemy jeszcze obecność kultury niewidzialnej i niesłyszalnej. Tej z Gminnych Ośrodków Kultury, wiejskich bibliotek, przedszkoli, małomiasteczkowych stowarzyszeń, agroturystyk, a nawet – o zgrozo – z kół gospodyń wiejskich. Czy ktokolwiek i kiedykolwiek (nie licząc wyborczych objazdówek) o to jeszcze pyta? Nieważne. Nie dowiemy się, czy i co Szanowni Kandydaci myślą na temat „kultury gminnej”. Podejrzewam, że z powodzeniem można tu zastosować nieśmiertelny cytat z Andrzeja Bursy (który wiadomo gdzie miał małe miasteczka). Na nasze pytanie wpłynęła jedna odpowiedź, a ponieważ, w przeciwieństwie do niektórych dotrzymujemy obietnic – publikujemy poniżej. Obecność tego akurat Szanownego Kandydata (i nieobecność innych) nie odzwierciedla naszych poglądów, a jedynie – poziom zainteresowania tematem. Zdajemy sobie sprawę, że wchodzimy niniejszym w dwuznaczny cień dyskursu zmąconego. Pisma kulturalne nie powinny być może wpuszczać na łamy tej monolitycznej pieśni, okresowo wyśpiewywanej przez sztaby wyborcze i podręczne think-tanki. Ale jak inaczej przedostać się do polityki, tej sfery, najbardziej jak to tylko jest możliwe decydującej o kształcie kultury? Pewne jest jedno – poprzez język, jakim przemawiają do nas nasi Szanowni Kandydaci, zrobić się tego nie da. A że tematu obecności w kulturze polityki naprawdę zakwestionować nie sposób, przekonują inne teksty niniejszego numeru. Litewski współpracownik „kulturyenter”, Antoni Pacuk Radczenko, opowiada o przyczynach niepowodzenia wileńskiej odsłony Europejskiej Stolicy Kultury – nader wartościowego, tym razem jedynie w założeniach, projektu, a Małgorzata Hanzl pyta o kulturę przestrzeni publicznej, w tle zas pada nazwa Nowego Centrum Łodzi. Wieść niesie (nie gminna, a europejska tym razem), że w tych niesławnych a głosnych porażkach właśnie polityka miała zasługi największe. Tym bardziej warto przyjrzeć się tym casusom – i wyciagnąć wnioski.
Grzegorz Kondrasiuk
_________________________________________________________
Szanowny Panie! W związku z toczącą się obecnie w Polsce debatą przedwyborczą, redakcja internetowego Miesięcznika Wymiany Idei „kopia-ke.venaart.pl” zwraca się z uprzejmą prośbą o przedstawienie Pana poglądów w najbardziej nas interesującej materii. Oto nasze pytania, które zadajemy w imieniu wyborców wszystkim kandydatom na Prezydenta RP: 1.Czy uważa Pan obecny stan rozwoju sektora kultury w małych miasteczkach i wsiach polskich za wystarczający? 2. Czy według Pana rozwój sektora kultury ma związek z procesami modernizacji kraju? 3. Czy ma Pan jakieś pomysły na kulturę w Polsce gminnej?
Grzegorz Napieralski
1. Niestety nie jest on wystarczający. Przemiany społeczno-gospodarcze po 1989 r. spowodowały, likwidację jednostek kulturalnych w wielu gminach. Dziś nierzadko jest tak, że jedynymi krzewicielami kultury są parafie i miejscowi księża, są to jednak wydarzenia ograniczone w swym wyrazie, bo mają najczęściej charakter sakralny, związany z jednym tylko światopoglądem. Kultury świeckiej często po prostu brakuje. To bardzo niedobry stan, który pozostawia głęboką wyrwę w kształtowaniu estetyki, świadomości i wrażliwości społecznej, skazuje ludzi na korzystanie z kultury masowej w telewizji czy kolorowych pismach – atrakcyjnie opakowanej, ale pustej w swej treści. 2. Tak jak powiedziałem wyżej, przemiany po roku 1989 r. oprócz wielu pozytywnych efektów, miały również i swoje ciemne strony. Jedną z nich na pewno była likwidacja setek kin, bibliotek, domów kultury czy księgarń, które przez 89 rokiem istniały w każdej polskiej gminie. Na fali zachwytu wolnym rynkiem i nieskrepowaną konsumpcją często budynek kina zamieniano na hurtownię, a księgarnię na pub, czy restaurację. 3. Władze samorządowe odpowiadają za finansowanie jednostek kulturalnych w gminach. Problem, więc tkwi w zabezpieczaniu przez nie odpowiednich środków na finansowanie jednostek kulturalnych i organizowanie wydarzeń artystycznych. Ze strony władz centralnych – myślę tu głównie o ministerstwie kultury i ministerstwie edukacji – mogłyby wypływać programy, które finansowałyby pewne wydarzenia artystyczne i edukacyjne skierowane swym zasięgiem głównie do małych miasteczek i wsi. 17-06-2010