Strona główna/DZIAŁ WSCHODNI. Litwa i kryzys migracyjny

DZIAŁ WSCHODNI. Litwa i kryzys migracyjny

„Litwa jest gotowa do przyjęcia takiej liczby uchodźców, do której się zobowiązała” – zapewniał pod koniec stycznia szef litewskiego rządu Algirdas Butkevičius. W związku z wcześniejszymi ustaleniami Litwa zgodziła się na przyjęcie 1105 uchodźców z Syrii, Iraku i Erytrei.

Kryzys migracyjny spowodowany sytuacją na Bliskim Wschodzie, który obecnie jest największym problemem w Europie i wywołuje skrajne oraz burzliwe dyskusje na najwyższym szczeblu, na Litwie raczej nie wpływa na dyskurs społeczny.

Proeuropejskość elit politycznych

Litwa od samego początku stała na stanowisku solidarności z Europą. Informacje dotyczące uchodźców w litewskich mediach pojawiają się niemalże codziennie. Problem nie jest jednak traktowany ani jako bezpośrednie zagrożenie dla państwa, ani jako taki, który mógłby cokolwiek zmienić w życiu codziennym obywateli.

Z jednej strony wpływa na taką sytuację pewna proeuropejskość – przynajmniej na pokaz − litewskich polityków, z drugiej strony Litwa praktycznie nigdy nie miała większego kontaktu z imigrantami z Azji lub Afryki. Zresztą trudno mówić o problemie, kiedy na Litwę − w ramach nowych ustaleń unijnych − dotychczas przybyła tylko jedna chrześcijańska rodzina z Iraku.

Litewskie elity polityczne − zarówno lewa, jak i prawa strona − od samego początku były nastawione proeuropejsko, prounijnie i prointegracyjnie. Doskonałym przykładem jest obecny premier Algirdas Butkevičius, który w 2014 roku zagroził nawet swoim koalicjantom dymisją, jeśli opowiedzieliby się przeciwko wprowadzenia euro. Pełna integracja państw europejskich jest na Litwie poza dyskusją. Pod tym względem litewski establishment polityczny znacząco się różni od polskich kolegów, gdzie mimo wszystko tendencje eurosceptyczne (tj. eurorealistyczne) od zawsze były dosyć mocne.

Optymistyczny premier

,,Litwa jest gotowa do przyjęcia takiej liczby uchodźców, do której się zobowiązała. Działania są koordynowane. Wzmocniono wydajność Centrum dla uchodźców w Ruklach. Zobowiązania zostały rozdzielone pomiędzy poszczególnymi instytucjami. (…) To jest skomplikowany proces, ale integracja jest możliwa. Musimy zdobyć się na maksymalny wysiłek. To dotyczy całego społeczeństwa” – oświadczył w styczniu 2016 roku dla Žinių Radijas[1] − Algirdas Butkevičius. Zresztą ta myśl niejednokrotnie przewijała się w wypowiedziach premiera socjaldemokraty.

Butkevičius jest chyba jednym z nielicznych unijnych polityków, który nie tylko stał „na straży europejskiej solidarności”, ale stwierdził, że Litwa powinna motywować i zachęcać uchodźców, aby przyjeżdżali na Litwę. „To jest tylko kwestia czasu. Będziemy myśleć i analizować, w jaki sposób mamy ich zmotywować. Być może brakuje im informacji o takich krajach, jak Litwa. (…) Mam nadzieję, że z czasem ten problem zostanie rozwiązany i myślę, że część uchodźców zechce do nas przyjechać” – a tak szef litewskiego rządu mówił dla Žinių Radijas w październiku ubiegłego roku.

W podobnym czasie i tonie wypowiadał się lider opozycji, szef konserwatystów i były premier Andrius Kubilius. „Patrząc szerzej i dalej, musimy zrozumieć, że problem uchodźców zadomowi się w Europie na dobre i nie unikniemy współuczestnictwa w jego rozwiązaniu. Popełniliśmy geopolityczny błąd, że od samego początku nie wykazaliśmy się dostatecznie europejską solidarnością i tak samo, jak nasi sąsiedzi, wykłócaliśmy się w kwestii kwot” – napisał szef konserwatystów.

Sceptyczna prezydent

Mniej entuzjastyczne deklaracje można usłyszeć z ust prezydent Litwy Dalii Grybauskaitė, która jeszcze w lipcu ubiegłego roku twierdziła, że Litwa może przyjąć najwyżej 250 uchodźców. „Mimo wszystko całej Afryki nie przeniesiemy do Europy” – oświadczyła dziennikarzom głowa litewskiego państwa.

Warto dodać, że w lutym 2016 roku w kancelarii prezydenta przygotowano już nowelizację do ustawy. Jeśli te zmiany zostaną przegłosowane w Sejmie, przepisy dotyczące uchodźców ulegną zaostrzeniu. Poprawki przewidują uproszczenie prawa do deportacji osób posiadających status uchodźcy. Dotychczas przymusowe wydalenie z kraju było możliwe tylko w przypadku przestępstw ciężkich. Zgodnie z ostatnimi poprawkami, w celu zapewnienia bezpieczeństwa wewnątrz kraju, powodem do deportacji będą mogły być czyny o mniejszej szkodliwości społecznej. Nowe zmiany w ustawodawstwie przewidują również obostrzenia dotyczące łączenia rodzin cudzoziemców.

W ciągu siedmiu lat swojej prezydencji Grybauskaitė dała się poznać jako polityk łącząca cechy na pierwszy rzut oka sprzeczne. Z jednej strony lubi kokietować prawicowy elektorat, z drugiej notorycznie podkreśla swoje przywiązanie do wartości europejskich; na przykład manifestuje swoją przyjaźń z Angelą Merkel i niejednokrotnie twierdziła, że Litwa powinna wybrać „skandynawską drogę” do Europy. W obecnej sytuacji stała się zakładnikiem własnych deklaracji. „To jest [czyli wspomniane 1105 osób] optymalna liczba, którą Litwa jest w stanie przyjąć w ciągu dwóch lat” – zgodziła się we wrześniu prezydent.

Nie da się wykluczyć, że opcja proeuropejska zwyciężyła z przyczyn ambicjonalnych − w 2019 roku kończy się jej druga prezydencka kadencja i w kuluarach od dawna się mówi, iż Grybauskaitė będzie chciała objąć unijne lub międzynarodowe stanowisko.

„Antymigracyjny” Paksas

Wśród czołowych polityków litewskich najbardziej antymigracyjną postawę przyjął były prezydent, a obecny europoseł oraz szef populistycznego ugrupowania „Porządek i Sprawiedliwość” − Rolandas Paksas[2]. Polityk kryzys migracyjny nazwał „dużym wyzwaniem dla europejskiej cywilizacji” i napisał w oświadczeniu:. „Dlatego nie należy oczekiwać rozsądnych rozwiązań z ust biurokratów z Unii Europejskiej, ale sami musimy określić zasady polityki narodowej. Powinniśmy powstrzymać zagrożenia dla litewskiej tożsamości. Możemy dyskutować o pomocy humanitarnej, mówić o tymczasowym schronieniu, ale później ci ludzie muszą wrócić do własnych ojczyzn”. Paksas dodał, że w tej kwestii warto konsultować się z Polską i innymi krajami bałtyckimi.

Innym ważnym czynnikiem wpływającym na znikomą skalę problemu uchodźczego jest położenie geograficzne oraz sytuacja gospodarcza kraju. Litwa nie wydaje się atrakcyjna dla przybyszów. Zasiłki dla uchodźców nie są wysokie. Zgodnie z rozporządzeniem ministra ochrony socjalnej i pracy proces integracyjny będzie przebiegać dwuetapowo. Pierwszy trzymiesięczny etap ma się rozpocząć w ośrodku dla uchodźców, następnie te osoby mają być zakwaterowane w poszczególnych samorządach. Po opuszczeniu ośrodka każdy uchodźca otrzyma jednorazowy zasiłek − 204 euro dla jednej osoby, natomiast jednorazowa zapomoga dla rodziny nie może wynosić więcej niż 612 euro. W ciągu kolejnych 12 miesięcy uchodźcy będą otrzymywali comiesięczny zasiłek w wysokości: 204 euro dla jednej osoby, 306 euro dla rodziny dwuosobowej, 408 euro dla trzyosobowej. W rodzinach od czterech członków w górę comiesięczne świadczenie nie może wynosić więcej niż 510 euro. Po sześciu miesiącach zasiłek będzie zmniejszany o połowę. „Chcemy w sposób maksymalny zachęcać osoby do poszukiwania pracy i zakotwiczenia się w naszym społeczeństwie, ponieważ mamy już takie przykłady, kiedy rodzina otrzymuje relatywnie dużą kwotę i uważa szukanie pracy za nieopłacalne. Ten kto chce znaleźć pracę, na pewno ją znajdzie” – poinformowało ministerstwo.

Problem nielegalnej emigracji, który jest bardzo aktualny dla krajów Europy Zachodniej, na Litwie praktycznie nie istnieje. W ciągu roku nielegalnie litewską granicę przekracza kilkaset osób, ale większość z nich traktuje Litwę jako kraj tranzytowy. Najczęściej są to Wietnamczycy, Gruzini, Afgańczycy oraz przedstawiciele Azji Środkowej. Na celownik służb migracyjnych trafiają również Kirgizi i Kazachowie, którzy najczęściej przyjeżdżają na Litwę legalnie, w sprawach biznesowych, i przedłużają pobyt, mimo upływu termin ważności wiz, które uprawniają ich do przebywania w strefie Schengen.

Ta liczba 1105 uchodźców, którą Litwini chcą przyjąć, to jest mnie więcej tyle, ile liczy średniej wielkości ośrodek gminny. „Jeśli Litwa przyjmie tysiąc osób, nikt tego nie odczuje, oczywiście jeśli tylko mass media nie będą robić każdego dnia zamieszania. Nikt nawet się nie zorientuje, że ci ludzie tutaj mieszkają” – słusznie zauważył Rimvydas Valatka, redaktor naczelny opiniotwórczego tygodnika „Veidas”.

Dlatego w ogóle nie dziwi deklaracja 12 jednostek samorządowych (czyli w istocie 1/5 wszystkich jednostek samorządów terytorialnych na Litwie) z września ubiegłego roku, że chętnie przyjmą uchodźców. „W naszym mieście mieszkają przedstawiciele 43 narodowości. Już dzisiaj gościmy osoby z Ukrainy. Jeśli żaden samorząd nie zechce uchodźców, jesteśmy gotowi [ich] przyjąć (…)” – oświadczyła we wrześniu Dalia Štraupaitė, mer miasta Wisaginia. Pomoc zadeklarowały również władze miejskie Wilna. Dzięki współpracy Caritasu, zakonu jezuitów oraz stołecznego samorządu już wiosną bieżącego roku ma powstać centrum integracyjne dla uchodźców. Władze Wilna zadeklarowały, że w ciągu dwóch lat przekażą na ten cel 16,5 tysiąca euro. Pozostałą część potrzebnych funduszy Caritas będzie musiał zebrać samodzielnie.

Otwartość samorządów

Caritas zobowiązał się do pomocy uchodźcom w poszukiwaniu mieszkania, w pośrednictwie w dostępie do usług zdrowotnych, psychologicznych, prawnych oraz socjalnych, a także w organizowaniu kursów języka litewskiego oraz kształcenia kulturowego i obywatelskiego. Caritas zobowiązał się również do pomocy w poszukiwaniu pracy i organizowaniu szkoleń dla urzędników samorządowych, którzy będą pracowali z uchodźcami.

Warto dodać, że to Caritas był pierwszą organizacją pozarządową na Litwie, która jeszcze przed ustaleniem kwot, zaapelowała do rządzących, aby jak najszybciej podjęli decyzję w sprawie przyjęcia uciekinierów z terenów objętych wojną. Od samego też początku wojny na Ukrainie organizacja aktywnie pomagała ofiarom działań wojskowych.

Oczywiście wśród włodarzy poszczególnych samorządów są również niechlubne wyjątki. Valdemaras Valkiūnas, mer miasta Birże, który reprezentuje marginalne nacjonalistyczne ugrupowanie Partię Republikańską, oświadczył, że jego samorząd nie przyjmie ani jednego uchodźcy. „Musimy ich nazywać emigrantami, przybyszami, a tak naprawdę – kolonistami. Prawdziwy uchodźca przybywa na okres tymczasowy, nie potrzebuje integracji” – podkreśla Valdemaras Valkiūnas w swoich wypowiedziach.

Oczywiście deklaracje czołowych litewskich polityków nie zawsze są zgodne z opinią publiczną. Psychoza migracyjna panująca w krajach Europy Zachodniej nie mogła nie mieć wpływu na nastroje społeczne na Litwie. Z najnowszych badań opinii publicznej, przeprowadzonych przez spółkę Spinter tyrimai, wynika, że 19 procent mieszkańców Litwy sądzi, iż nielegalna migracja może stanowić poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Przed rokiem tylko 4 procent ankietowanych było takiego zdania. Nielegalne emigracja została wskazana jako problem, obok takich zagrożeń, jak: korupcja, przemoc, bezpieczeństwo na drogach lub narkotyki.

Antoni Radczenko

[1] Žinių radijas – informacyjne radio na Litwie

[2] Rolandas Paksas – prezydent Litwy w latach 2003–2004 i pierwszy europejski prezydent usunięty z urzędu w trybie impeachmentu.

Wizyta robocza prezydent Litwy Dalii Grybauskaitė w Słowenii. Fot. Robertas Dačkus za: president.lt

Wizyta robocza prezydent Litwy Dalii Grybauskaitė w Słowenii. Fot. Robertas Dačkus [za: president.lt]

Przedmiotem rozmów z prezydentem Słowenii Borutem Pahorem była m.in. współpraca przy rozwiązaniu kryzysu uchodźczego. Fot. Robertas Dačkus za: president.lt

Przedmiotem rozmów z prezydentem Słowenii Borutem Pahorem była m.in. współpraca przy rozwiązaniu kryzysu uchodźczego. Fot. Robertas Dačkus [za: president.lt]

Dalia Grybauskaitė na piniku charytatywnym, grudzień 2015 Wilno. Fot. Robertas Dačkus za: president.lt

Dalia Grybauskaitė na piniku charytatywnym, grudzień 2015 Wilno. Fot. Robertas Dačkus [za: president.lt]

Na szczycie UE ws. imigrantów, od lewej Donald Tusk i Dalia Grybauskaitė, 2015. Fot. Robertas Dačkus za: president.lt

Na szczycie UE ws. imigrantów, od lewej Donald Tusk i Dalia Grybauskaitė, 2015. Fot. Robertas Dačkus [za: president.lt]

Na szczycie UE ws. imigrantów, od lewej Beata Szydło i Dalia Grybauskaitė, 2015. Fot. Robertas Dačkus za: president.lt

Na szczycie UE ws. imigrantów, od lewej Beata Szydło i Dalia Grybauskaitė, 2015. Fot. Robertas Dačkus [za: president.lt]