edukacja medialna = szkoła + kultura
Edukacja medialna to cywilizacyjne wyzwanie, wobec którego angażować warto zarówno tradycyjne metody i kanały edukacyjne jak i szukać dla nich sprzymierzeńców w domenie instytucji kultury – tak podsumowałbym panel poświęcony edukacji medialnej, który wybrzmiał podczas tegorocznego Kongresu Kultury Partnerstwa Wschodniego w Lublinie*. Na ten ogólny wniosek składa się kilka tropów węższego zakresu, które chciałbym poniżej krótko przedstawić.
Mnogie wyobraźnie i kompetencje
W publicznej debacie na temat zmian kulturowych i społecznych wokół ewolucji technologii medialnych bardzo często pojawiają się stanowiska wskazujące na dychotomię: stare, analogowe i nowe, cyfrowe. W tym duchu wieszczy się schyłek świata gutenbergowskiego z jego linearnością, tekstocentryzmem i kulturą masową, oraz narodziny epoki cyfrowej, dla której właściwe są raczej takie kategorie jak: multi- i transmedialność, wizualność, przygodność, interaktywność i kultura uczestnictwa. Warto spojrzeć na ten stan rzeczy dopatrując się w technologicznym przesileniu momentów i stanów raczej procesualnych i hybrydycznych niż poszukiwać jedynie dychotomii i rewolucji. Należy odnaleźć w nim zarówno bogactwo dostępnych form i języków medialnych jak i, w efekcie, wielorakie towarzyszące medialnemu światu wyobrażenia, różne kompetencje medialne i realizujące je umiejętności praktyczne. Nie dość, że w praktyce funkcjonują obok siebie z powodzeniem różne przeplatające się medialne ekosystemy – rzeczone, uproszczę, analogowe i cyfrowe, kultury masowej i sieci; to dodatkowo ilość obsługujących je medialnych form wydaje się być już teraz nieograniczona, a z pewnością wzrasta nieustannie.
W rezultacie trudno mówić o jednej wyobraźni medialnej właściwej dla nowego krajobrazu technologicznego, podobnie jak nie sposób sensownie wydzielić zamkniętego zbioru kompetencji medialnych, który uznać można za wystarczający dla komfortowego i dobrego bycia wewnątrz technologicznej kultury mediów. Dlatego idzie w tym wypadku raczej o różne medialne wyobraźnie, różne kompetencje i umiejętności, które są w stanie je przetłumaczyć na medialne praktyki, a podtrzymywanie stanu tej wielości za sprawą działań edukacyjnych winno budować trwały medialny pluralizm i sugerować wymienność technologicznych form zamiast promowania/fetyszyzowania wybranych.
Taki pluralizm ma nie tylko wymiar technologiczny. W edukacji medialnej warto dostrzegać także podłoże kulturowe (czy jak chcieliby tego socjologowie i kulturoznawcy kapitał społeczny i kulturowy, zbiorową wyobraźnię), na którym medialne ekosystemy egzystują. Zwrócenie uwagi na kulturowe zaplecze medialnych praktyk otwiera przed projektem edukacji medialnej takie kategorie jak lokalność, etniczność, różnice społeczne, które w mainstreamowej wersji programów edukacyjnych nie istnieją lub są marginalizowane. To także pole do działań skierowanych w odwrotnym kierunku. Dyskurs edukacji medialnej może być tym, który wzmocni diagnozy dotyczące różnych kulturalnych porządków mediów. Obok tekstualnej i narracyjnej wyobraźni kultury Gutenberga, dowartościuje perspektywę kultury wizualnej i audialnej stawiając je w jednym rzędzie. Wciąż mamy dziś przecież do czynienia z postrzeganiem wszelkich medialnych wypowiedzi przez pryzmat ich narracyjności i linearności, a w oficjalnych programach szkolnych ten brak pluralizmu jest wręcz konstytucyjną zasadą.
Metody sztuki i kultury
Edukacja medialna jest dziś powszechnie kojarzona przede wszystkim z oficjalnym systemem edukacji publicznej i jego programami/metodami edukacyjnymi. Tymczasem najwięksi ideowcy i najważniejsi praktycy cybernetycznych mediów nieustannie powtarzają, że szkoła ani uniwersytet nie radzą sobie z przygotowaniem kompetencji potrzebnych do bycia kreatywnym i odnoszenia sukcesu na tym polu. Ich konstatacje powtarzają niezależnie zwykli użytkownicy – uczniowie niezadowoleni ze szkolnych zajęć, ich rodzice i sami nauczyciele dostrzegający rozdźwięk pomiędzy praktyką codzienności a szkolnymi programami. Tak jak wielowymiarowy i różny jest dzisiaj medialny ekosystem, tak i działania służące jego zrozumieniu i podporządkowaniu potrzebom użytkowników winny być adekwatnie szeroko zakrojone i policzone na wielość możliwych medialnych wrażliwości, narzędzi i metod pracy a także skorelowane z prędkością zmian technologicznych.
W tym zakresie szczególnie niewiele dzieli szkołę i instytucje/projekty kultury. Oba społeczne systemy zarówno nieustannie konkurują z mediami o swoją pozycję, jak i odpowiedzialne są za buforowanie ich wpływu na rzeczywistość społeczną – oczekujemy od nich przewodnictwa po medialnym świecie i krytycznego nań spojrzenia, które sprawi, że poczujemy się bezpieczniej i bardziej komfortowo przed ekranem, głośnikami i klikając. Wspólne powinności i sytuacja, w której się kultura i edukacja znalazły, czyli wyzwania związane z edukacją medialną, nie wypracowały jak dotąd synergicznej formy stosowanej na skalę powszechną. Na razie wspólne przedsięwzięcia i formuły współpracy mają charakter incydentalny i nie nie przekładają się na zintegrowane działania. Przykładami takiego współdziałania są choćby projekty medialabowe czy designerskie, które mają swój rodowód na uczelniach i polegają na łączeniu doświadczeń różnych środowisk wokół praktykowania mediów. Dziś coraz częściej medialab to już nie tylko możliwość wspólnej pracy specjalistów poszukujących unikalnych rozwiązań technologicznych, ale i performatywna formuła edukacyjna, która bawiąc i tworząc uczy, co przekłada się na bardzo wymierne efekty edukacyjne. Innym przykładem niech będzie obszar sztuki mediów, w którym niezwykle energetycznie spotykają się praktyki działań artystycznych, technologicznych i edukacyjnych. Festiwale, wystawy, performance artystyczne wykonywane przy użyciu mediów są najbardziej spektakularnym i frapującym forum rozmawiania ze światem technologii medialnych o nieograniczonym potencjale edukacyjnym.
Wydaje się, że na tym tle możliwe są co najmniej dwa generalne ruchy. Pierwszy polegać mógłby na próbie zbliżenia działań medialnych realizowanych w szkołach z tymi, które tworzą instytucje kultury. To na przykład zajęcia w galeriach uczące sztuki mediów, warsztaty działań kulturalnych realizowanych przy wykorzystaniu mediów, pracownie designerskie, itd. Posunięcie drugie mogłoby polegać na systemowym uczeniu mediów i o mediach w szkołach i innych instytucjach edukacyjnych z wykorzystaniem wiedzy i metod wygenerowanych w dyskursach i praktykach sztuki mediów, cyberkulturowym i technokulturowym. Ich obecność w programach nauczania osadzałaby technologiczne umiejętności w niezbędnym dla pełnego ich zrozumienia kontekście społecznym i kulturowym a także estetycznym. Ukazywałaby projekt technologiczny nowych mediów i sieci jako przestrzeń społecznej konstrukcji i odpowiedzialności zarazem; pole kreacji, a nie tylko konsumpcji i pasywnego wykorzystania.
Krytyczna edukacja medialna
Generalnie można mówić o trzech uzupełniających się poziomach edukacji medialnej. Pierwszy, podstawowy, polega na wykorzystywaniu mediów w edukacji – czyli uczeniu się tradycyjnych treści online, za sprawą różnych medialnych produkcji i form. Poziom drugi to edukacja dotycząca mediów, dziś najpowszechniej kojarzona z edukacją medialną w ogóle. Edukacja medialna przybiera w tym porządku postać mniej lub bardziej wyrafinowanych kursów obsługi różnych technologii medialnych i sieci, oprogramowania i protokołów komunikacyjnych. Istnieje także poziom trzeci, który nazwać można krytyczną edukacją medialną. Zasadza się on na perspektywie krytycznego czytania tekstów i form kultury, która bazuje na dystansie wobec świata jako tekstu w ogóle. Ten poziom eksploatowany jest dzisiaj przede wszystkim w dyskursie sztuki mediów, który oferuje chyba najbardziej krytyczne spojrzenie na media jako takie – prześwietla i obnaża obecne w nich polityki, ekonomie i ideologie, doszukuje się w nich ukrytych wymiarów, interesów i manipulacji.
Zbliżanie instytucji edukacyjnych i kulturalnych w obszarze edukacji medialnej w takim podejściu do mediów mogłoby odnajdywać niezbędną energię i kierunek. Jak wspomniałem obu systemom społecznym potrzebna jest krytycznie wykształcona świadomość kulturowa, dla której natywne są takie procedury jak wymienność mediów i perspektywa ich czytania. Dzięki niej możliwe jest budowanie demokracji medialnej i minimalizowanie zagrożeń wynikających z ekonomicznych i politycznych scenariuszy użytkowych mediów, pluralizm ich form i demokratyczna kultura komunikacyjna.
Tak pojęty wspólny wymiar edukacji medialnej wzbogaciłby jej społeczne znaczenie i ustanowił dla niej bardziej stabilny fundament. Instytucje edukacyjne ani instytucje kultury na własną rękę nie są ani nie będą w stanie w najbliższej przyszłości podjąć się skutecznej edukacji medialnej rozumianej w ten sposób. Jednak, choć stawką jest tu wzajemne wspieranie się i stymulowanie działań pogranicznych, synergizujących, w praktyce wiele potrzeba, aby doprowadzić do udanej, systemowej współpracy między np. szkołą a domem kultury. To wyzwanie skomplikowane i wymagające daleko idącej empatii środowiskowej a także niezbędnego osadzenia systemowego – potrzebne są m.in. praktyki dobrej współpracy, nowe rozwiązania prawne, zachęty instytucjonalne.
Cyfrowe wykluczenie
Po co taka edukacja medialna? To pytanie oprócz wielu wypracowanych i oczywistych odpowiedzi wciąż oferuje nowe. Obok niepodważalnych problemów medialnego świata, takich jak globalna hegemonia technologiczna i kulturowa; nierówności w dostępie do mediów, sieci i medialnych treści; nadzoru i kontroli realizowanych za pośrednictwem mediów cyfrowych i sieci, coraz bardziej istotne wydają się być kwestie nie poruszane dotąd w dyskursie kultury i edukacyjnym. Współczesne formy technologicznego, cyfrowo-sieciowego wykluczenia, którym edukacja medialna miała by systemowo zapobiegać (choć oczywiście nie tylko ona) przekształcają się także (a może przede wszystkim) w ziszczające się za sprawą technologii zjawiska autokolonializmu i samowykluczania. Zapatrzeni w konsumpcyjne opowieści mediów popularnych i polegający wciąż na starych wzorach komunikacyjnych odbiorcy choć potencjalnie mogą, nie są w stanie przekroczyć bariery konsument/użytkownik, mieszkaniec prowincji/obywatel kultury medialnej. Nie mają dystansu wobec tych modeli i w konsekwencji nie potrafią systematycznie się upodmiotawiać w kontakcie z coraz szybciej rozwijającymi się mediami. Taki stan rzeczy ma także zbiorowy, kulturowy wymiar. Podobnie funkcjonują zbiorowości i lokalne kultury, które dają się marginalizować w technokulturowym wyścigu i są wchłaniane przez technokulturową „poprawność polityczną” – wszyscy mamy ostatecznie jednakowo media rozumieć i podobnie się nimi posługiwać, choć one same otwarte są przecież na niezliczone możliwe odczytania i gry. Zagrożenie cyfrowym ubezwłasnowolnieniem/niebytem wydaje się potęgować wprost proporcjonalnie do szybkości rozwoju technologicznego i sieciowego ale i do postępującej wobec nich bierności kulturowej.
Edukacja medialna realizowana równolegle w wymiarze praktyki kulturalnej i wiedzy o technologiach (szkoła) to chyba najlepsze systemowe narzędzie służące emancypacji obywatela i uczestnika kultury, a także – na zasadzie sprzężenia – kultur i społeczności wobec narastającej siły medialnego rynku i technologicznego oddziaływania. Stawką jest tu zmiana kulturowa, która konsumenta zamienia w usera, mieszkańca prowincji w obywatela globalnej kultury mediów, technokracie oferuje wejście na poziom estetyczny i semiotyczny, itd. W skali społecznej chodzi o zagrożenie cywilizacyjnym wykluczeniem technologicznym, o różne prędkości rozwoju społecznego, zaś w skali antropologicznej i kulturowej o świadomość zmediatyzowanego świata i zdolność do samodzielnego, kreatywnego posługiwania się wielością jego form i treści.
Performowanie mediów i performatywna edukacja
Kongresowe rozważania miały, jak widać w powyższym zestawieniu, charakter ideowy i teoretyczny. Panel poświęcony edukacji medialnej okazał się forum wymiany doświadczeń i inspiracji związanych z kulturowym umocowaniem wielkiego wyzwania edukacji medialnej. Podczas naszych rozmów śledziliśmy przykłady zastosowania najnowszych technologii w praktyce teatralnej i designerskiej (neTTheatre i KiBu), które przekraczają swoje tradycyjnie rozumiane pola podając widzowi i konsumentowi pomocną dłoń w kontakcie z technologicznym światem. Rozważaliśmy także uniwersytecki i szkolny sens edukacji medialnej dostrzegając w obu podobny potencjał do wyjścia poza własne, zbyt hermetyczne i zbyt mocno teoretycznie sformatowane praktyki edukacyjne. Potrzebne jest stąd wyjście ku performatywnym modelom edukacji technologicznej i medialnej, to jest takim, które starają się zrozumieć media i ich społeczno-kulturową rolę postrzegając je jako przestrzeń refleksyjną i polityczną zarazem, jak i potrafią pracować kreatywnie z ich technologiczną materią poszukując dla niej nie tylko technokratycznych czy biznesowych zastosowań i form, ale i przez medialne działania tworzyć lepszy świat i bardziej barwną kulturę. Chodzi o performatywność mediów i odpowiadającą jej performatywną edukację medialną.
Nie tylko w obszarze edukacji potrzebny jest nowy duch. Instytucje kultury i system edukacyjny także mogą skorzystać z wejścia na krytyczny poziom definiowania problemu mediów i uperformatywnienia stosowanych metod edukacyjnych. Oba społeczne systemy znajdują się wewnątrz techno-kulturowej zmiany, której siła niezależnie od ich woli wymusi na nich stosowne rekonstrukcje. Mają jednak do wyboru, albo ustawić się w pozycji zachowawczej i przyjąć postawę oporu, starając się zachować własną tożsamość za wszelką cenę (np. deprecjonując i ośmieszając powagę zmian medialnych), albo zdecydować się (aktywne wejście w obszar edukacji medialnej to jedna z możliwych nowych ról do podjęcia w tym kontekście) na powiększenie grona aktorów społecznych i kulturowych, którzy starają się wykorzystać media do swoich celów kształtując je wedle własnych reguł i potrzeb. Warto wyobrazić sobie instytucje edukacyjne i instytucje kultury jako performerów w medialnym świecie, piszących ich i dla nich scenariusze, oferujących powiązane z innymi dyskursami kompetencje komunikacyjne i nie obawiające się współtworzenia medialnej praktyki codzienności.
Edukacja medialna w ogóle, rola w niej dla instytucji kultury i edukacji, czy współpraca pomiędzy nimi w tym obszarze, to problemy, które dopiero zaczęły uzyskiwać wyrazistość i generować wokół siebie stanowiska. To obszary, dla których wciąż nie ma wystarczającego umocowania ani w systemie edukacyjnym ani w praktyce instytucji kultury. Wiele jednak wskazuje na to, że to właśnie wyzwania stawiane przez rozwój technologiczny i medialny mogą okazać się pomostem pomiędzy kulturą i edukacją oraz skrojoną na miarę potrzeb współczesności jedną ze społecznych odpowiedzi na wynikające z technologicznej prędkości i zasięgu możliwości i niebezpieczeństwa.
Piotr Celiński
* tekst odwołuje się do dyskusji panelowej zatytułowanej „Nowe media – nowa edukacja”, która odbyła się w ramach Kongresu Kultury Partnerstwa Wschodniego w 2013 w Lublinie. W dyskusji udział wzięli: Melinda Sipos (REPLYtoALL, Węgry), Paweł Passini (neTTheatre, Stowarzyszenie Artystów „Bliski Wschód”, Polska), João Ventura (Teatr Miejski z Portimao, Portugalia), Paweł Frelik (UMCS Lublin, Polska), Aleksandra Zińczuk (edukatorka, animatorka, Polska), Piotr Celiński (UMCS Lublin, Polska).
zob. więcej: http://epccongress.eu/opisy/, http://epccongress.eu/biogramy/