Kultura niezależna, lokalne zaangażowanie, rzecznictwo. Rozmowa z Eminą Visnić
Katarina Pavić: Modele współpracy kulturalnej non-profit stanowią dla całej Europy precedensowy przykład sposobów organizowania się a ich rozwój zaczął się właśnie w Zagrzebiu. Jak zrodził się pomysł takiego sposobu organizacji? Co takiego wydarzyło się w tym mieście, że stało się to właśnie tutaj?
Emina Visnić: Trudno jednoznacznie określić, bądź wysuwać interpretacje z pozycji osoby, która znajduje się niejako wewnątrz samego procesu. Ale tym co postrzegam jako czynnik kluczowy, w szczególności z punktu widzenia tego regionu i reszty Europy, było istnienie organizacji i osób, które stworzyły jądro całego procesu. Wydaje mi się to zagadnieniem zasadniczym, zarówno na poziomie ponownego przemyślenia ogólnego stanu stosunków w społeczeństwie i w konsekwencji również w obrębie kultury, jak i na poziomie czysto konceptualnym, czyli tworzenia samych modeli. Tak jak w przypadku wszystkich procesów, które generują konkretną zmianę społeczną, proces ten poparty był znacznie szerszym i długotrwałym namysłem, który nie skupiał się na partykularnych interesach jednostek czy poszczególnych organizacji.
W odpowiednim momencie pojawili się ludzie, którzy całkowicie poświęcili się temu projektowi, zebrali niezbędne fundusze, nie przywłaszczyli ich sobie, nie zatrzymali dla siebie. Zainwestowali swój czas i energię w dzieło komunikowania się z innymi. Jednym z kluczowych elementów, które zadecydowały o sukcesie tego projektu, jest fakt, że jego uczestnicy nigdy nie rościli sobie praw do bycia postrzeganym jako zjawisko reprezentatywne dla większej całości. Nie popadli w klasyczny wzorzec manipulacji, jak to ma często miejsce u podstaw rozwoju demokracji pośrednich czy w czasie zebrań związków zawodowych, w myśl którego reprezentują dany sektor. Zamiast tego skupiono się na kojarzeniu organizacji, które działają na podobnym polu i które łączą wspólne dążenia i interesy. I nie mam tu na myśli jedynie interesów materialnych, ale także, wspólnie określane, tematyczne i społeczne. Dzięki temu, że nie było pędu do stworzenia czegoś wzorcowego, reprezentatywnego, w konstruowaniu idei całego projektu nie było megalomanii, co oznacza, że nie był on pomyślany z góry jako dalekosiężny projekt, ale rozwijał się stopniowo, tzw. metodą kręgów koncentrycznych. Metoda ta polega na zorganizowaniu się wokół ustalonej bazy, która następnie rozrasta się dzięki tym, którzy są wewnątrz i zapraszają innych, aby do nich dołączyli. Rozwój poszczególnych płaszczyzn współpracy nie nastąpił natychmiastowo, ale rozwijał się w czasie. Kolejnym czynnikiem jest fakt, że wszystkie zasady i pola działań zostały od początku pomyślane na zasadzie jasnych praktycznych i operacyjnych reguł. Mam tu na myśli wszystkie procedury, tryby podejmowania decyzji, sposoby dystrybucji funduszy czyli wszystkie te elementy, które najczęściej powodują rozpad wspólnych przedsięwzięć, takich jak sieci. Może teraz w kilku słowach przedstawię bilans wewnętrznej dynamiki, okoliczności zewnętrznych i niebezpieczeństw, które sprawiły, że wszystko to w ogóle mogło zaistnieć. Przede wszystkim, w pierwszych latach drugiego tysiąclecia, kiedy scena Chorwacka przechodziła początkową fazę formowania organizacji, ustalania zasad niezależnego funkcjonowania oraz skupienia na sprawach wewnętrznych takich jak kształtowanie własnej tożsamości, pojawiła się potrzeba odbudowy komunikacji na poziomie lokalnym i narodowym. W moim przekonaniu bardzo dobrze się stało, że inicjatywa wyszła z Zagrzebia, w którym skoncentrowana była i nadal jest, większość instytucji i przedsięwzięć. Dzięki temu wiemy jak wykorzystać model rozszerzania struktur na poziomie lokalnym i poprzez Clubture łączyć większe i mniejsze organizacje z różnych części Chorwacji, w taki sam sposób, w jaki współpracowały one przy okazji Europejskiej Stolicy Kultury Zagrzeb 3000 i później wokół Alliance Operation City. Skupienie wokół wspólnego projektu, który obejmował szeroki wachlarz działań wymiany wiedzy i wzajemnego poparcia, dał możliwość zebrania młodej i niezależnej sceny wokół bardzo konkretnych aktywności, opartych na wzajemnym wspieraniu swych działań .
Od samego początku wszystkie te platformy miały podwójny cel. Pierwszym z nich było tworzenie ogólnej sieci powiązań, łączenie ludzi i organizacji. Drugim natomiast, zmobilizowanie ludzi do działań wokół konkretnych projektów i programów. Staraliśmy się unikać spotkań „dla samych spotkań”, zbierania się w celu samego tylko reprezentowania lub wymiany informacji. Zamiast tego, członkostwo w obrębie sieci, szczególnie jest to widoczne na przykładzie Clubture, jest sprzęgnięte z działaniem i to właśnie działania stanowią o wspólnym realizowaniu programów. Trzecim elementem, była zawsze świadomość specyfiki konkretnego sektora i działanie uwzględniające tę specyfikę, czyli jego znaczenie dla lokalnej społeczności, kontekst narodowej polityki kulturalnej państwa i inne kwestie natury politycznej, które nierozerwalnie łącza się z różnymi działaniami wzajemnego wspierania się, w sensie budowania wewnętrznych zdolności, czy tych z klasycznego repertuaru zarządzania, takich jak planowanie strategiczne czy innych odnoszących się do zbiorowych akcji wzajemnego wspierania się.
Davor Miskovic mówi o tym, że wielka zmiana, która nastała wraz z nowa dekadą nie była ufundowana na estetyce, ale na zmianie dyskursu i umiejscowienia niezależnego sektora kulturalnego jako aktora na kulturalno-politycznym polu. Czy możemy traktować te obszary jako punkt wyjścia do budowania regionalnej platformy? W jaki sposób dokonało się to naturalne przejście, jak udało się znaleźć wspólny mianownik dla tak odmiennych pól działań? Czy możesz, z własnego doświadczenia, opowiedzieć więcej o atmosferze, która zaowocowała stworzeniem platformy regionalnej?
Po pierwsze, muszę powiedzieć, że w zasadzie nie było czegoś takiego jak wspólny mianownik, nie było jednej okazji, wydarzenia czy motywu. Genealogia całego procesu jest bardzo prosta. Po kilku latach rozwoju podstawowych działań Clubture, okazało się, że zarówno pole działania jak i różnorodność treści dla niezależnej kultury są w Chorwacji stosunkowo wąskie, w szczególności, jeżeli chodzi o wymianę programów bardziej złożonych. Weźmy za przykład koncerty, albo innego rodzaju wydarzenia, które znajdują widownię w Zagrzebiu, ale już nie koniecznie w Splicie, drugim co do wielkości mieście Chorwacji. Jest pewien rodzaj bardzo specyficznych i pragmatycznych potrzeb, początkowo rozwijanych przez chorwackie organizacje w ramach sieci Clubture, które wkraczały w obszar pokrewnych interesów. Możemy przeanalizować sąsiedztwo regionu z punktu widzenia sposobu w jaki definiujemy samo pojęcie regionu. Regionalna sieć nie została stworzona, ponieważ pojawiła się możliwość w postaci funduszy, albo z powodu nowości podziałów geopolitycznych, ale rozwijała się na nowo w postaci koncentrycznych kręgów. Chorwackie organizacje zapraszały tych, których już znały i z którymi cyklicznie współpracowały z obszaru postrzeganego jako bliski z kulturowego i historycznego punktu widzenia, z racji tego, że był to obszar krajów byłej Jugosławii. Biorąc pod uwagę fakt, że nie mogliśmy wpasować się w kategorię Zachodnich Bałkanów, żartobliwie określaliśmy nasz obszar działań jako Zachodnie Bałkany + Słowenia – Albania. Pod koniec 2004 i przez cały 2005 rok zgromadzenie wszystkich tych organizacji charakteryzowało się potężną wspólną energią, podczas gdy poziom rozwoju poszczególnych scen miał jednocześnie podobną dynamikę we wszystkich krajach. Oczywiście były i pewne różnice dotyczące właśnie poziomu rozwoju, dostępności zasobów ze środków publicznych oraz możliwości finansowania programów, które odzwierciedlały różnice istniejące już w dawnej Jugosławii, gdzie, patrząc w kategoriach ilościowych, wymiana kulturalna rozwijała się głównie wzdłuż osi Lubjana-Zagrzeb-Belgrad. Jednakże, mimo wszystko, platforma nigdy nie wytworzyła atmosfery, która wskazywałaby na możliwość odwrócenia się od tej linii, ponieważ zarówno Macedonia i Bośnia i Hercegowina były zaangażowane tylko do pewnego stopnia. Powodem tego są bardzo złożone ekonomiczne i polityczne uwarunkowania, które w chwili obecnej są dla nas trudne do uchwycenia, takie jak niedostateczna reprezentacja w obrębie sieci Clubture organizacji z rejonu Slavonia i Lika, czyli wszystkich rejonów, które są uważane za rejony objęte szczególną troską państwa. W sytuacji społecznej i ekonomicznej deprywacji nie możemy oczekiwać wybuchu niezależnej produkcji kulturalnej. Odnosi się to również do Bośni i Hercegowiny oraz Macedonii.
Nie ulega wątpliwości, że aktorzy w Chorwacji, w szczególności w Zagrzebiu zdefiniowali siebie jako działaczy kultury niezależnej. Czy organizacje skupione wokół sieci Clubture przejęły ten model dyskursu czy też mówimy o wystąpieniu momentu synergii? W jaki sposób rozwija się ta historia?
Z pewnością nie był to przekaz jednostronny. Aby coś mogło zostać przeszczepione na inny grunt, ten grunt musi zostać wcześniej odpowiednio przygotowany. Z pewnością możemy mówić o bardzo silnym współdziałaniu w obrębie sieci w Chorwacji. Stowarzyszenia w innych krajach, np. w Słowenii, skłaniają się w stronę bardziej typowych modeli rozwoju. Model rozwinięty w Chorwacji mógłby być wprowadzony także w innych organizacjach w regionie, które dostrzegą jego efektywność. Wszyscy zgodziliśmy się co do tego, wierząc, że byłoby to możliwe do osiągnięcia na poziomie regionalnym. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że zgodnie z naszą definicją, nie ma czegoś takiego jak region, ani nie ma jakichś określonych schematów finansowania, stworzenie takiej platformy było bardzo trudne, wręcz niewykonalne. Złożyło się na to wiele czynników; krajowe ministerstwa nie chciały wyłożyć na kulturę odpowiednich środków, międzynarodowi gracze także nie zdecydowali się zainwestować znaczących sum a oprócz tych źródeł, nie mieliśmy żadnych innych funduszy. Nie mamy również struktury zajmującej się wspólnym rzecznictwem na poziomie regionalnym. Ale wszystkie te przeszkody mają także pozytywne skutki. Dzięki nim Zagrzeb stał się prekursorem w zakresie przekazywania umiejętności i wiedzy na temat rzecznictwa, co pozostanie długotrwałym kapitałem w regionie. Nie jest to wprawdzie bezpośrednia konsekwencja pojawienia się takiego modelu w Zagrzebiu, niemniej jednak mieliśmy dzięki temu do czynienia z momentem synergii, dzięki któremu pojawiła się możliwość przekazania dyskursu, trybów pozycjonowania, metod pracy, sposobów poszukiwania wsparcia. Niemożliwość utrzymania przywództwa w obrębie sieci na takim poziomie, wynika z faktu, że nigdy nie będzie ona w pełni funkcjonalna w pożądanym sensie, tzn. jako platforma programowa. Działania, o których teraz mówię zapoczątkowały proces Exit Europe, i w tym zakresie poradziliśmy sobie całkiem nieźle. Niemniej jednak jest to trudny proces. Możemy porównać próbę ustanowienia politycznego przedstawicielstwa, pomimo braku politycznych struktur i w sytuacji braku prawdziwych politycznych korzyści, zarówno w polityce wewnętrznej jak i w polityce międzynarodowej, do walki z wiatrakami. Od momentu zakończenia wojny, nasz region stał się całkowicie nieistotny w skali międzynarodowej.
Podczas organizowanej niedawno konferencji Open Institutions, dotyczącej kwestii reform w sferze instytucji kultury, mogliśmy usłyszeć interesującą konkluzję odnośnie potrzeby instytucjonalizacji niezależnej kultury, tak aby stała się ona pełnoprawną częścią systemu. Czy zgadzasz się z tym twierdzeniem i jakie jest, krótko mówiąc, twoje zdanie na ten temat?
To zależy co rozumiemy poprzez instytucjonalizację. Kultura niezależna potrzebuje instytucjonalizacji, ale zasadniczą kwestią jest potrzeba zrozumienia tego faktu przez sektor publiczny. Decydenci postrzegają kulturę niezależną jako hobby albo alternatywę, co jest rozumowaniem całkowicie błędnym. Udało nam się dokonać pewnego postępu w tym względzie w Chorwacji, ale nadal koniecznym jest uznanie kultury niezależnej za profesjonalny sektor kultury, abstrahując od jego efektywności, ale patrząc z perspektywy wytwarzania powszechnych dóbr kultury. Z tej perspektywy, instytucjonalizacja sektora jest niezbędna i wcale nie musi oznaczać skostnienia. Nie znaczy to, że organizacje pozarządowe nagle staną się instytucjami ustanowionymi na mocy prawa publicznego, ale koniecznie należy zapewnić im stabilność, profesjonalizm i możliwość rozwoju.
Kiedy myślę o projekcie Exit Europe, o tym, w jaki sposób powstał i jak był zarządzany, widzę, że jest to pierwsza większa inicjatywa różnych organizacji z regionu, ukierunkowana na Unię Europejską. Z tego typu projektem mamy do czynienia po raz pierwszy. Reprezentuje on całkowitą nowość w podejściu i sposobach działania tego typu organizacji. Dla nas jako sieci ma znaczenie fakt wkroczenia do bardzo abstrakcyjnej i nie całkowicie jasnej sfery politycznej. Czy możesz powiedzieć coś na temat wyzwań jakie czekają na was w tej sferze, biorąc pod uwagę stanowisko wobec Unii Europejskiej w zakresie rzecznictwa?
Problemem politycznym Unii Europejskiej są silne instytucje, które nie są politycznie reprezentatywne. To wciąż silne rządy narodowe są tymi, które podejmują najważniejsze decyzje. Drugim problemem Unii jest fakt, że nadal jest ona przede wszystkim wspólnotą ekonomiczną, co możemy z łatwością zauważyć, przyglądając się jej budżetowi. Unia Europejska jest wciąż bardzo neoliberalnym projektem. Nawet jeśli stara się angażować w inne obszary takie jak kultura czy działania na rzecz budowania społeczeństwa obywatelskiego, to jej działania są nadal w naturalny sposób zorientowane na cele ekonomiczne. Pomimo faktu, że kultura europejska styka się z polityką, ciągle nie ma wspólnej europejskiej sfery publicznej. Jest to spowodowane faktem, że decyzje podejmowane są na poziomie bardzo abstrakcyjnym i z dużej odległości. Parlament jest jedynym organem pełniącym funkcję reprezentacyjną a w rzeczywistości, w procesie podejmowania decyzji, jego rola jest minimalna. Nie ma więc nic dziwnego w fakcie, że ludzie nie utożsamiają się z tym procesem. Sądzę, że trzeba być bardzo pragmatycznym w odniesieniu do rysujących się perspektyw. Kampania prowadzona przez CAE obraca się wokół utrzymania i wzrostu nakładów na kulturę, jak również wokół włączenia kultury do innych działań o charakterze politycznym, gdzie leżałaby możliwość wyrażenia regionalnych stanowisk. Jednakże, mimo iż region nie istnieje jako fakt polityczny, ważne jest aby wskazywać i stale podkreślać fakt istnienia w nim kultury niezależnej. Bardzo wielu naszych kolegów z krajów zachodnich, nie rozumie o czym mówimy, kiedy kładziemy nacisk na postulaty kultury niezależnej. Pomimo ukierunkowania procesu na Brukselę, chcielibyśmy też zwrócić się w stronę Europy Wschodniej, o której nie wiemy zbyt wiele, a z którą dzielimy instytucjonalne dziedzictwo. Ktoś z Polski, znacznie szybciej zrozumie, co mamy na myśli, mówiąc o instytucjach publicznych, niż ktoś z Wielkiej Brytanii. Na szczęście oczekiwania regionalnych sektorów wobec Unii maleją. Coraz więcej organizacji zaczyna sobie zdawać sprawę, że lokalne problemy nie mogą być rozwiązywane na poziomie regionu, który nie ma żadnych politycznych struktur ani na poziomie Unii Europejskiej, ponieważ problemy te nie podpadają pod zakres kompetencji unijnych gremiów decyzyjnych.
Kluczem do sukcesu jest działanie lokalne, nawet jeżeli wydaje się ono trudne. Powrót do lokalnych zasobów oznacza zebranie miejscowych działaczy wokół politycznych działań wspierających, wykraczających ponad jednostkową perspektywę kultury. Autystyczne podejście jest problemem nie tylko na poziomie Unii Europejskiej. Osoby działające w obrębie sektora muszą zdać sobie sprawę, że problemy kultury są częścią znacznie szerszego spektrum powszechnie panujących problemów ideologicznych, wynikających z neoliberalnego paradygmatu, które wyrażają się w pragmatyzmie politycznych dążeń. Także problemy związane z edukacją, szczególnie na poziomie edukacji wyższej, oraz te, które mają miejsce przy okazji prywatyzacji opieki zdrowotnej, nie weszły jeszcze do obiegu kultury, ale ich pojawienie się jest nieuchronne. W pewnym sensie, scena niezależna chciałaby rozpadu systemu publicznego, licząc na przekierowanie środków do sektora niezależnego. Taki scenariusz nie jest jednak możliwy. Załamanie się sektora publicznego pociągnęłoby za sobą także kulturę niezależną i jedynym wymiarem kultury, który by pozostał, byłby ten o wartości rynkowej. Powrót do lokalnych społeczności, wspieranie potrzeb kulturalnych pośród innych potrzeb społeczności, jest jedyną nadzieja na rozwój kultury niezależnej jako aktywnego elementu rozwoju społecznego.
Katarina Pavić, Emina Visnić
Emina Visnić jest dyrektorem instytucji kulturalnej POGON – Centrum Kultury Niezależnej i Młodzieży w Zagrzebiu, ufundowanej wspólnie przez Alliance Operation City oraz miasto Zagrzeb. Jest założycielem oraz aktywnym członkiem wielu networkowych inicjatyw, działających na polu kultury niezależnej w samym Zagrzebiu oraz poza nim. W okresie pomiędzy2002 a2009 zarządzała siecią Clubture i jej regionalnym programem. W chwili obecnej jest członkiem zarządu sieci Clubture. Rozmowa z Eminą Visnić jest podsumowaniem rozwoju platformy regionalnej od jej początków aż do po dzień dzisiejszy, ze szczególnym uwzględnieniem okoliczności i procesów mających miejsce w obszarze samej kultury jak i w szerszym społecznym zakresie. Obydwa te obszary charakteryzuje skłonność do krytyki neoliberalizmu oraz głosy ze strony działaczy kultury niezależnej, domagające się niezbędnych reform w obrębie całej kultury i systemu politycznego.
Z angielskiego tłumaczyła: Marta Krzyśków
Wywiad z Eminą Visnić (tytuł oryginału „The Survival of Culture is a Global Issue, Whose Solution Must Lie in Local Engagement” publikujemy za książką „Exit Europe – New Geographies of Culture”, wyd. Clubture Network, redakcja: Milica Pekić, Katarina Pavić, Zagrzeb-Belgrad 2011, na licencji Creative Commons.