„Stereo” Typy w więzieniu czyli kilka słów wychowawcy o tym co po drugiej stronie muru
Siadłam przed pustym ekranem, wpisałam hasło w google: więzienie, opinie, stereotypy i …zamyśliłam się. Takiej agresji, ociekających jadem opinii, przekłamań, uogólnień i braku akceptacji się nie spodziewałam.
„Więzień ma wszystko za darmo, chodzi sobie w dresiku, dostanie jeść, mogą tam całymi dniami oglądać TV, jest im tam za dobrze, zamiast odsiadywać karę myślą o seksie i jak się stamtąd wyrwać, mogą studiować za darmo a ja muszę płacić.” To tylko jedna z najłagodniejszych opinii powszechnie dostępnych na forach.
Taka jest polska rzeczywistość: jak sąsiad ma kurę, to nie marzę o tym, żeby też mieć kurę, tylko żeby sąsiadowi ta kura zdechła. Jeżeli tzw. normalnych ludzi nie stać na wyższe oblicze człowieczeństwa, jeśli nawet oni nie potrafią oddzielić emocji od rzeczywistego spojrzenia na więźnia – wciąż człowieka, jak my, wychowawcy w więzieniu mamy doprowadzić do zmian u swoich podopiecznych, nauczyć ich braku agresji, umiejętności komunikacyjnych, tego żeby odróżniali dobro od zła i jeszcze tego zła nie chcieli czynić?
A przecież obok izolacji od społeczeństwa więzienie ma spełniać funkcję resocjalizacyjną, ma doprowadzić do zmiany osobowości człowieka a przynajmniej sprawić aby przestrzegając norm i zasad potrafił prawidłowo funkcjonować w społeczeństwie. Brzmi ładnie, trochę nierealnie i właśnie stereotypowo. A przecież w tym jednym zdaniu zawiera się to, co robię na co dzień, zawiera się sens pracy w tak wyizolowanym miejscu jak zakład karny.
Jestem wychowawcą z ponad 5 letnim stażem w więzieniu i prawie 15 letnim na tzw „wolności” i doskonale pamiętam swój pierwszy dzień w pracy i swoją rozmowę kwalifikacyjną.
Stereotyp 1 – Więzienie z amerykańskich filmów
Gdy zostałam spytana przez dyrektora czy wiem jak wygląda więzienie – przed oczyma pojawił mi się obraz zakładu karnego z amerykańskich filmów. Skąd mogłam wiedzieć, że obiad przyjeżdża na oddział w wielkich termosach i jest wydawany bezpośrednio do celi? Przecież dotychczas widziałam potężnych, wytatuowanych mężczyzn biegających z tacami po wielkiej, białej stołówce. Nie wiedziałam też, że cele to takie specyficzne pokoje z kratami w oknach a przestrzeń oddziału bardziej przypomina hol szpitala lub internatu niż to, co serwują nam okiem kamery filmowcy.
Co mnie najbardziej zdziwiło? To, że życie więźnia jest wypełnione. Jest czas na apel poranny, wieczorny, czas na posiłek, codzienny spacer, widzenia z bliskimi, ale też na łaźnię, fryzjera, tzw. wypiskę czyli zakupy, wizyty lekarskie, zajęcia kulturalno oświatowe i udział w rozlicznych programach readaptacji.
Dzieci nie bawią się w strażników więziennych, dziewczynki już na pewno nie, a jednak tu jestem, wraz z mnóstwem innych fantastycznych ludzi, którym chce się pracować w stresie, za stałą wprawdzie pensję, ale w warunkach skrajnej izolacji, z grupą podopiecznych często trudnych, nieprzystosowanych i agresywnych, w gąszczu przepisów, ustaw i porządków.
Stereotyp 2 – Funkcjonariusz to ma klawe życie
Gdy spotykam się ze znajomymi i opowiadam co robię, w jakich warunkach pracuję, co mogę a czego nie, ze zdziwienia robią wielkie oczy.
W więzieniu pracują strażnicy – to obiegowa opinia. A ty co robisz? – pytają znajomi. Stoisz z karabinem? Pilnujesz żeby się nie bili, nie przesyłali grypsów? Chodzisz w mundurze, z pałką u boku?
Nie, nie, nie! cierpliwie tłumaczę, że oprócz „strażników” czyli pracowników działu ochrony w więzieniu jest cały szereg innych osób i działów. W tym dział penitencjarny z wychowawcami w oddziałach mieszkalnych, wychowawcą ds. kulturalno oświatowych, wychowawcą ds. biblioteki, psychologami, a wreszcie osobą stanowiącą pomost między więzieniem a światem zewnętrznym. Jestem takim trochę pracownikiem socjalnym, fachowo nazwanym tu wychowawcą ds. pomocy postpenitencjarnej.
Mało kto wie, że praca w więzieniu to prawie jak odbywanie ośmiogodzinnej kary pozbawienia wolności. Brzmi nieprawdopodobnie? Pracując w oddziale mieszkalnym nie masz dostępu do telefonu stacjonarnego z wyjściem na miasto, do komórki, internetu, e-maila. Trudno w XXI wieku wyobrazić sobie takie ograniczenia, a jednak to nasza codzienność. Dlaczego? Względy ochronne, to słowo klucz zamyka wszelkie dyskusje, bo z przepisami się nie dyskutuje.
Masz zebranie w przedszkolu o godz. 13.00? chcesz załatwić jakąś sprawę w banku? Porwą ci się pończochy i chcesz wyskoczyć, żeby kupić nowe? Trudna sprawa.
Nie „wyskoczysz” z pracy na przysłowiowe 5 minut – żeby wylogować się ze wszystkich krat i opuścić jednostkę musisz mieć podpisaną przez kierownika działu i dyrektora przepustkę z uzasadnieniem opuszczenia stanowiska pracy, a każdą minutę skrupulatnie odpracować. Wprawdzie tak powinno być wszędzie i żadna to niedogodność, a jednak doskonale wiemy jak się to w Polsce odbywa.
Na co dzień nie chodzę w mundurze, nie stoję z karabinem, osadzonych przyjmuję w swoim pokoju, nie pilnowana przez strażnika, bez pałki u boku. Przy biurku mam przycisk alarmowy, na szczęście nie musiałam z niego korzystać… Czy się boję? Nie myślę w ten sposób bo nie mogłabym być wychowawcą, ale zawsze z tyłu głowy mam myśl, że jestem w więzieniu i że tu właściwie wszystkiego można się spodziewać. Praca w więzieniu to jednak nie tylko ograniczenia, przepisy i stres.
Stereotyp 3 – Czego brakuje skazanym?
Lubię prowadzić programy readaptacji, organizować zajęcia dla grup skazanych. Lubię słuchać, a w więzieniu nauczyłam się słyszeć. A są to opowieści o wszystkim, o ludzkich dramatach, o marzeniach, o nadziei. Opowieści o tym, czego brakuje, o trudnym zwykle domu rodzinnym, o uciekaniu od kłopotów w alkohol, narkotyki i przemoc.
A czego brakuje skazanym ? Spytana o to nie tak dawno przez osadzonych, bez namysłu odpowiedziałam, że bliskości i seksu. Tak mi się wydawało. To też – usłyszałam w odpowiedzi, ale najbardziej brakuje jedzenia. Zdziwiłam się, porcje żywnościowe są dobrane odpowiednio do płci, wieku i stanu zdrowia. Czasem w oddziale tak ładnie pachnie obiadem, że skręca żołądek, więc chyba jest smacznie i dużo. Jednak brakuje nie jedzenia w sensie dosłownym, tylko smaków, zapachów i upodobań z wolności. „Przez pierwsze pół roku wciąż marzyłem o jajecznicy, budziłem się z jej smakiem w ustach, czułem boczek, smażoną cebulkę i zapach domu rodzinnego” –usłyszałam niedawno. „Na pierwszej przepustce kupiłem sobie kilka rodzajów lodów, po 10 latach jedzenia tego co zaplanował ktoś obcy, bez możliwości wyboru – to była prawdziwa uczta”.
Jedni marzą o pierogach, drudzy o schabowym a prawie każdy o tym, żeby udało się stworzyć normalny dom, prawdziwą rodzinę albo żeby było gdzie wrócić. Na zajęciach rozdaję karty z wypisanymi wartościami, jest ich około 50, potem na środku sali powstaje słońce z promykami- wartościami. Najdłuższy promyk to rodzina, miłość, przyjaźń choć w moich kartach są też dobra materialne, sława, pozycja, szacunek…
Brakuje też bliskich, ale to już zupełnie normalne. Osadzeni wiedzą za co odbywają karę, czasem zbłądzili ale mieli wybór, ich rodziny takiego wyboru nie miały.
Najtrudniej jest dzieciom, te małe nie bardzo wiedzą o co chodzi, gdzie są i dlaczego tak dużo jest panów w dziwnych mundurach. Ale dzieciństwo ma swoje prawa.
Gdy organizowane są specjalne spotkania osadzonych z rodzinami z okazji Wigilii czy dnia dziecka maluchy szybko zapominają, że sala jest nieco dziwna i ma w oknach kraty. Biegają, śmieją się i bawią w specjalnie do tego celu przygotowanych kącikach zabaw. I tylko czas pożegnania jest zawsze smutny, w niejednych dziecięcych oczach widać łzy.
Stereotyp 4 – Mnie to nie dotyczy…
Więzień – złodziej, zabójca, alimenciarz, gwałciciel, osoba ukarana za przemoc domową, handlarz narkotyków, sprawca wypadku drogowego.
Czy tylko? Łatwo przykleić etykietkę, zaszufladkować. Jest w więzieniu, jest zły.
Pewnie, nikt nie trafia tam z losowania tylko wskutek własnego wyboru, błędów lub… nieszczęśliwego wypadku. Bo jak nazwać przypadek kierowcy z 20-letnim stażem, nigdy nie karanego, który przewoził ludzi busem. Było ciemno, bus wpadł w koleinę, przewrócił się, zginęły trzy osoby. Kierowca był trzeźwy, stało się, a teraz odbywa wyrok 4 lat. Trafiają też pijani rowerzyści, czasem nawet nie jeżdżący na rowerze tylko go prowadzący, ale to też wykroczenie. Pamiętam osobę skazaną na kilkanaście dni za to, że pies pod sklepem spożywczym był bez kagańca, za niezapłacone mandaty za przejazdy tramwajem bez biletu, za spanie na ulicy pod wpływem…
Mój profesor prawa mawiał, że ludzie dzielą się na tych, którzy byli w więzieniu, są i mogą być. Wtedy w to nie wierzyłam, dziś przewartościowałam ten pogląd.
Czy chcę powiedzieć, że więźniowie to aniołowie? Że z założenia należy im się łagodne traktowanie, duża doza empatii i zapewnienie wszelkich możliwych udogodnień, dostępu do mediów, do dobrego jedzenia, że należy respektować ich czasem wygórowane prawa i postawę: „bo mi się należy!”
Nie! Chcę tylko uświadomić, że każdemu człowiekowi trzeba dać szansę na zmianę, na to by mógł normalnie funkcjonować wśród nas, bo jeśli wyjdzie z więzienia gorszy niż przyszedł, ucierpi na tym całe społeczeństwo.
Stereotyp 5 – Nie wierzę w resocjalizację
Nie wierzę w resocjalizację – słyszę często. Jak możecie ich zmieniać skoro każdy wychowawca ma około 60 podopiecznych w oddziale? Rzeczywiście, jest jeszcze dużo rzeczy do zrobienia, ale czasem się udaje. I dotyka się sensu swojej pracy w momencie, gdy na święta przychodzą kartki z napisem: „udało mi się, pracuję, mam rodzinę, dziękuję”. Jest miło gdy skazany, który opuścił zakład karny pół roku temu, dzwoni raz w miesiącu i opowiada co robi i jak próbuje normalnie żyć.
Wzruszyłam się też, gdy skazani w ramach programu „Zawsze jestem tatą” nagrywali dzieciom bajki na płytę. Każdy ojciec czytał swojemu dziecku wybraną przez siebie bajkę i w paru słowach mógł powiedzieć to co chciał. Padały różne słowa: „kocham Cię”, „Bądź grzeczna, tatuś Cię kocha: etc. W pewnej chwili podszedł do mnie jeden z uczestników spotkania i spytał czy też mógłby nagrać bajkę dla swojej pełnoletniej już córki. Przeczytał jej bajkę o „ Smoku kruszynce, który zawsze wszystko wiedział najlepiej i przez to wpadał w różne tarapaty”. A potem przeprosił, za to że tu się znalazł, bo był taki jak ten smok, nie słuchał nikogo. Za to, że nigdy jej gdy była dzieckiem nie czytał bajek, bo jemu też nikt nie czytał, bo nie wiedział, że to ważne, że tak można. Straconych lat, chwil i okazji nie można nadrobić, ale można zrozumieć swoje błędy i próbować normalnie żyć. By to się udało – na nas, na wychowawcach za murami ciąży obowiązek.
Dopóki społeczeństwo nie uświadomi sobie, że to, czy będziemy generować kolejnych bandytów i szaleńców w dużej mierze zależy od nas tzw. normalnych ludzi, dopóty więzienia będą przepełnione. Byli więźniowie już odbyli karę, dlatego pozwólmy im żyć obok nas, obserwujmy, bądźmy czujni, ale nie zwalczajmy zła nienawiścią.
Agnieszka Kwiatkowska