Cmentarze Pogranicza
Na Lubelszczyźnie jest, z grubsza licząc, do tysiąca; w kraju może nawet kilkanaście tysięcy, takich dziwnych, porośniętych przeważnie gęstymi zaroślami miejsc, w których spotkać możemy nie tyle pamiątki dawnej wieloetnicznej społeczności Rzeczpospolitej, ale konkretnych jej członków. Świętej, jak to się mówi, pamięci.
Stan cmentarzy prawosławnych, ewangelickich, żydowskich pokazuje, że „święta pamięć” bywa krótka i niewdzięczna: kilkudziesięcioletnie zarośla, zdewastowane, rozkradzione nagrobki, sterty śmieci, ślady po pijackich posiedzeniach…
Program „Cmentarze Pogranicza” (prowadzony od 2005 roku przez lubelskie Towarzystwo dla Natury i Człowieka) to jedna ze społecznych inicjatyw na rzecz ochrony, ratowania tych miejsc. Jego doświadczenia z jednej strony pokazują potencjał i efektywność oddolnego działania, z drugiej – bezsilność wobec skali problemu.
Wielokulturowość w krzakach
Program ten nazwany został „Cmentarze Pogranicza”, gdyż realizowany jest głównie na terenie wschodniej Lubelszczyzny, czyli pogranicza aktualnego. W naszym kraju nie ma jednak okolicy, której nie można by umownie nazwać pograniczem, czy to ze względu na obecne lub dawne granice przebiegające w różnych momentach ostatnich 200 lat przez praktycznie każdy region, czy to pporzez faktyczne zjawisko zamieszkiwania przez społeczności mieszane narodowościowo i religijnie. Historyczny walec, jaki przetoczył się w I połowie XX wieku oraz bardziej „pokojowe” procesy asymilacyjne sprawiły, że społeczności mniejszościowe niemal zaniknęły, a ich miejsca pochówku, podobnie jak, w wielu przypadkach, świątynie, pozostawione zostały bez opieki. W większych miastach – o ile nie zostały zamienione na parki (jak np. część ewangelickich cmentarzy we Wrocławiu) lub zabudowane ( np. Zamość) – często zachowały się, mimo względnego zaniedbania, w niezłym stanie. Gorzej wygląda sytuacja cmentarzy wiejskich czy małomiasteczkowych. Kilkaset małych miasteczek, dziś często zdegradowanych do tzw. osad, głównie w dawnej Galicji i Kongresówce, zamieszkiwanych było do lat II wojny przez społeczności żydowskie. Niemal każde z nich posiadało co najmniej jeden cmentarz. Największe zniszczenia powstały oczywiście w czasie okupacji niemieckiej, kiedy to kirkuty były planowo dewastowane, a zabierane z nich macewy używano jako budulec. Do dziś kamienne nagrobki, ułożone często inskrypcjami do góry, znaleźć moglibyśmy w wielu miejscach jako elementy murków, schodków, fundamentów . Brukowano nimi drogi i place. W co najmniej kilku miejscach na szkolnych boiskach biegają po nich dzieci grające w „dwa ognie” czy „siatkonogę”. W 2007 roku wolontariusze z grupy Magurycz w beskidzkich Jaśliskach wydobyli kilkadziesiąt macew z rzeki, gdzie były użyte do budowy tamy młyńskiej. Ich atrapy mogliśmy oglądać jako tło romantycznej sceny w głośnym filmie „Wino truskawkowe”. Nie wszystkie jednak żydowskie cmentarze zostały w podobny sposób zdewastowane lub zabudowane. Na wielu zachowało się po kilkadziesiąt, czasem nawet kilkaset macew. Tylko nieliczne jednak są ogrodzone i względne zadbane. Więcej jest chyba porośniętych krzakami i zasypanych stertami śmieci. Na Warmii, Mazurach, Dolnym Śląsku podobnie wyglądają setki wiejskich cmentarzy „poniemieckich”. Po wysiedleniu dawnych mieszkańców nowi gospodarze, głównie wysiedleńcy z Kresów, wprowadziwszy się do solidnych, ceglanych domostw, nie bardzo mieli ochotę opiekować się miejscami pochówku ich budowniczych. Pamięć wojennych krzywd, a w późniejszym okresie również lęki przed „powrotem Niemca” (podsycane przez ziomkowskie demony znane pod nazwiskami Hupka i Czaja), można było wyładować na kamiennych stelach z napisami w gotyckiej czcionce. A przy okazji za cmentarnym murem odnaleziono źródło darmowego, wysokiej klasy budulca. Na bazie niejednego neogotyckiego nagrobka powstała pewnie podmurówka do chlewika, albo… nowy nagrobek. Na przeciwległych krańcach Polski, głównie na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu, na obrzeżach wiosek, lub w miejscu wsi już nieistniejących znajdziemy nekropolie prawosławne i grekokatolickie, pozostawione bez opieki po wysiedleniu w latach 1944-47 mieszkających tam Ukraińców. Tu również dochodziły do głosu podobne procesy – brak chęci i środków do opieki nad „obcym” cmentarzem, nakładające się na wandalizm umotywowany czy to poczuciem historycznych krzywd czy to zwykłą głupotą. Często używanym usprawiedliwieniem bywa fakt, że podobnie, a nawet gorzej, działo się na dawnych terenach wschodnich Rzeczpospolitej, między innymi z polskimi cmentarzami.
Na ratunek
Pierwsze, niezbyt liczne, oddolne inicjatywy skutkujące uporządkowaniem, a czasami kompleksowymi pracami remontowo-konserwatorskimi pojawiły się w latach 80. oraz 90. Podejmowane były m.in. przez lokalne parafie rzymskokatolickie i dzisiejszych mieszkańców, grupy potomków rodzin wysiedlonych, sporadycznie przez samorządy lokalne, strażaków, harcerzy, środowiska turystyczne, młodzież prawosławną. Pierwsze systematyczne działania podejmowali na terenie Bieszczadów i Roztocza członkowie Społecznej Komisji Opieki nad Zabytkami Sztuki Cerkiewnej. Od roku 1986 odbywały się obozy wolontariackie inicjatywy „Nadsanie”, z której po kilku latach wyłoniła się Nieformalna Grupa Kamieniarzy „Magurycz”. Środowisko to, od 2007 roku działające jako Stowarzyszenie „Magurycz”, aktywne jest do dziś i organizuje każdego roku 5-7 obozów remontowych, głównie na terenie Łemkowszyzny, sporadycznie także na Roztoczu oraz Ukrainie. Działania te stały się w ostatnich latach inspiracją i wsparciem dla nowych inicjatyw, takich jak prace Stowarzyszenia Dziedzictwo Mniejszości Karpackich z Zagórza czy lubelski program „Cmentarze Pogranicza”. Od początku obecnego stulecia pojawiły się coraz liczniejsze nowe inicjatywy, bądź to jednorazowe, bądź bardziej regularne jak np. akcja „Antyschematy” skupiająca się na porządkowaniu nekropoli żydowskich.
Podjęcie tematu przez Towarzystwo dla Natury i Człowieka było rozwinięciem prowadzonych we wcześniejszych latach projektów związanych z dziedzictwem muzycznym terenów wschodniego pogranicza oraz działań na rzecz zrównoważonego rozwoju terenów wiejskich sąsiadujących z obszarami cennymi przyrodniczo. Najistotniejszym elementem programu, który stał się jednym z głównych pól działalności stowarzyszenia, są czynne prace na cmentarzach. Główną formułą ich prowadzenia są obozy wolontariackie. W 14 dotychczasowych obozach (trwających od 4 dni do 3 tygodni) wzięło udział ok. 200 osób z Polski, Ukrainy, Białorusi i Niemiec. W sumie prace prowadzone były w różnym zakresie na 14 cmentarzach prawosławnych i 1 ewangelickim. Kompleksowe prace remontowe i porządkowe udało się przeprowadzić w Uhrusku-Kobylicach, Kosyniu, Sobiborze, Wytycznie, Andrzejowie (powiat włodawski) i Małkowie (powiat Hrubieszowski) Prace takie obejmują „odkrzaczenie” terenu, odsłonięcie, oczyszczenie, ponowny montaż i zabezpieczenie nagrobków. Częściowe prace remontowe bądź porządkowe miały miejsce na 8 cmentarzach w powiatach włodawskim i hrubieszowskim. Ponadto w dwóch miejscowościach w lasach Sobiborskich przeprowadzono pilotażowy program ratowniczy dla monumentalnych drewnianych krzyży, stanowiących w tamtym regionie ciekawe zjawisko sztuki ciesielskiej, a przede wszystkim ważny element krajobrazu. Wzmocnienie, pionizacja, częściowa lub całkowita rekonstrukcja wykonana została dla 40 tego typu obiektów. Tworzące dawniej na cmentarzach zachodniego Polesia gęsty „las”, wysokie na 5-6 metrów dębowe i sosnowe krzyże wieńczone były małymi, wykuwanymi z żelaza krzyżykami o bardzo zróżnicowanych formach. Podczas prac porządkowych znalezionych zostało niemal niemal dwie setki tego typu „perełek”. Oczyszczone i zabezpieczone antykorozyjnie czekają obecnie, aż możliwości finansowe pozwolą na ich powrót na cmentarze w formie ekspozycji lapidaryjnej, co planowane jest na jesień tego roku. Prace remontowe na cmentarzach prowadzone są z użyciem wybranych prostych technik konserwatorskich, według metodologii wypracowanej przez grupę Magurycz, często we współpracy z konserwatorami dzieł sztuki. Warto zauważyć, że mówimy tutaj o cmentarzach wiejskich, które nie mogą przeważnie liczyć na kosztowną profesjonalną konserwację, a tego typu formuła jest jedynym dostępnym w praktyce sposobem ich ratowania.
Równolegle z praktycznymi pracami prowadzona jest inwentaryzacja i dokumentacja, głównie pod kątem stanu zachowania i potrzeb „ratunkowych”. Podczas kilkunastu wypraw inwentaryzacyjnych wykonano wizje lokalne na ok. stu cmentarzach ośmiu wschodnich powiatów województwa.
Porównanie dotychczasowych efektów z wynikami prowadzonej inwentaryzacji stanu zachowania, nie jest zbyt budujące: przy obecnej intensywności wszystkie podejmowane działania na rzecz ratowania zabytkowych nekropolii, aby zmienić całościowy obraz, musiałyby trwać jeszcze wiele dziesięcioleci. Wniosek jaki z tego wypływa jest następujący: konieczne jest znaczne rozszerzenie spektrum środowisk i instytucji zainteresowanych tematem, ze szczególnym uwzględnieniem społeczności i samorządów lokalnych.
Dlatego też od początku realizacji programu „Cmentarze pogranicza” – równolegle z czynnymi pracami – istotnym jego elementem była animacja i promocja – wzbudzanie zainteresowania tematem, szukanie sojuszników. Służyć miał temu m.in. cykl spotkań roboczych i konferencji, zarówno polsko-ukraińskich, regionalnych jak i lokalnych – odbywanych w siedzibach powiatów. W sumie wzięło w nich udział ok. 200 osób z gmin, parafii, lokalnych organizacji, instytucji ochrony zabytków, uczelni. Dla wsparcia osób i organizacji angażujących się w ochronę cmentarzy przeprowadzone zostały dwa obozy szkoleniowe obejmujące teoretyczne i praktyczne aspekty organizacji i prowadzenia działań (finansowanie, strona formalno-prawna) Kilku inicjatywom udzielona została także pomoc w postaci konsultacji przy pisaniu wniosków o dotacje lub planowaniu i prowadzeniu prac.
Szerszej promocji tematu „zapomnianych cmentarzy” służą działania edukacyjne na czele z wystawą „Cmentarze Pogranicza” w wersjach polsko- i ukraińskojęzycznej, które łącznie miały do tej pory 29 prezentacji zarówno w małych miejscowościach Lubelszczyzny jak i ośrodkach akademickich Polski (Warszawa, Olsztyn, Wrocław) i Ukrainy (Równe, Kremenczuk, Lwów, Kijów) Odbyło się też ok 20 spotkań otwartych, projekcji filmów, dyskusji, w których uczestniczyło ok 900 osób. Dla bliżej zainteresowanych tematem opracowana i wydana została specjalna promocyjna płyta CD, zawierająca m. in. kilkaset fotografii zabytkowych wiejskich nekropolii, informacje o organizacjach i instytucjach prowadzących „inicjatywy ratownicze”, informacje prawne, potencjalnych sprzymierzeńców. Wszystko to w odniesieniu do Polski i Ukrainy. Podobny jest zakres tematyczny serwisu internetowego www.cmentarzepogranicza.pl publikującego teksty dotyczące kulturowych, artystycznych, przyrodniczych i społecznych aspektów ochrony cmentarzy. Przede wszystkim jest to stale rozwijana baza danych o nekropoliach obrządków wschodnich Lubelszczyzny. Od 2007 roku budowany jest analogiczny serwis dla Ukrainy pod adresem www.pryzabuti-cvyntari.net.
Co począć?
Jedynym sposobem na nadanie rozmachu działaniom na rzecz ratowania zabytkowych nekropolii wiejskich jest zainteresowanie tematem i zaangażowanie jak największej liczby instytucji i środowisk, zwłaszcza lokalnych, które jako jedyne mogą zapewnić ciągłość opieki.
Dla samorządów gminnych i organizacji lokalnych pewną zachętą do aktywności powinien być niedoceniany turystyczny potencjał tych „muzeów pod gołym niebem”, będących pamiątkami wielokulturowej przeszłości, elementem swoistej egzotyki wzbogacającym atrakcyjność miejscowości czy gminy. W szczególności może to być interesująca propozycja dla powstających z myślą m.in. o rozwoju turystyki Lokalnych Grup Działania w ramach unijnego programu Leader. Warto, aby cmentarze nie były pomijane w promocyjnych wydawnictwach, były właściwie oznaczone, zaopatrzone w tablice informacyjne, ale przede wszystkim uporządkowane i zadbane. W ramach programu „Cmentarze Pogranicza” Towarzystwo dla Natury i Człowieka w kilku etapach wykonało taki system informacji terenowej dla obszaru Lasów Sobiborskich, częściowo w okolicach Hrubieszowa. Dla 27 cmentarzy i świątyń wykonane zostały szczegółowe tablice informacyjne.
Potencjalną „siłą sojuszniczą” mogą być struktury i członkowie Ochotniczych Straży Pożarnych – związanych zarówno z samorządem jak i społecznością lokalną, skupiających często osoby zaangażowane na rzecz miejscowości. Strażacy posiadają także bogate zaplecze techniczne do prac porządkowych oraz późniejszej opieki. Takie inicjatywy miały już miejsce na Zamojszczyźnie.
Inną grupą są parafie rzymskokatolickie. Zarówno na historycznej Chełmszczyźnie, jak i na szeroko rozumianym Roztoczu, miejscowe parafie przejęły przed i po wojnie dziesiątki świątyń, służących pierwotnie jako prawosławne lub greckokatolickie cerkwie. Integralnym składnikiem dawnych parafii, oprócz cerkwi, były również cmentarze. Dbałość o niedaleki (często sąsiadujący z „własnym”) cmentarz wydaje się więc logiczną konsekwencją przejęcia w użytkowanie budynku kościoła. Rzadko znajduje to jednak zrozumienie.
Ważna jest także potrzeba edukacji młodego pokolenia. Istotną rolę mogą tu odegrać szkoły i lokalne placówki kultury, do których zadań należy m. in. edukacja regionalna. Stare cmentarze są często jednymi z nielicznych lub jedynymi obiektami zabytkowymi w małych miejscowościach. Są też świadectwami wielokulturowej przeszłości okolicy. Poznanie ich, rozszyfrowanie ich historii, poznanie osób na nich spoczywających to doskonały sposób na „oswojenie” historii własnej wioski. W ten sposób cmentarz może wrócić do świadomości mieszkańców jako przestrzeń symboliczna i sakralna, a dzięki temu przestać być miejscem zapomnianym, wypartym, nadającym się wyłącznie do wyrzucania śmieci i urządzania alkoholowych biesiad. W pewnym zakresie szkoła i uczniowie, mogą nawet – z pomocą rodziców i sąsiadów – zaopiekować się zabytkowym miejscem, włączyć w jego porządkowanie. Szkoła może także przyłączyć się do któregoś z ogólnopolskich programów „adopcji” zabytków.
Przy wszelkich tego typu lokalnych inicjatywach, gdzie podejmuje się działania porządkowe, warto jednak pamiętać o specyfice pracy z materią zabytkową. Warto pamiętać, że porządkowanie cmentarza nie może polegać na „uprzątnięciu” zniszczonych nagrobków czy drewnianych krzyży na jedną stertę oraz, że remont stuletniego pomnika to nie to samo co murowanie komina, a „gospodarskie” metody nie zawsze znajdują zastosowanie. Również malowanie kamiennych nagrobków farbami budowlanymi tylko na chwilę daje ładny efekt – po roku, dwóch latach powstają poważne uszkodzenia. Czasami dążenie do szybkich i tanich efektów przynosi więcej szkody niż pożytku. Wszystkie wymienione sytuacje wzięte są z praktyki. Dlatego przed podjęciem bardziej złożonych prac warto skontaktować się ze specjalistami.
Zapraszamy do współpracy i kontaktu. Na rok 2010 zaplanowane są kolejne 3 obozy wolontariackie (w tym jeden w okolicach Równego – Ukraina).
Towarzystwo dla Natury i Człowieka
ul. Głęboka 8A, 20 -612 Lublin
tel. (81) 743-71-04
oikos@ekolublin.pl
Kultura Enter
2010/07 nr 24