Strona główna/Kultura szeroka. Łowcy lokomotyw

Kultura szeroka. Łowcy lokomotyw

Niniejszy tekst anonsuje publikację książki „Kultura szeroka – księga wyjścia” (wyd. Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”) opisującej środowiska zaliczane do kultury alternatywnej, nieformalnej, niezależnej, fanowskiej lub subkultury pod nowym hasłem „kultury szerokiej” będącym pozytywnym przeciwieństwem „kultury wysokiej”.

Miłośnicy Kolei to osoby zainteresowane szeroko pojętym tematem kolejnictwa. Między sobą nazywamy się Mikolami. W kręgach pracowników kolejowych można usłyszeć określenie „miłośniki”, choć podgrupa zajmująca się „dokumentacją fotograficzną” czyli fotografowaniem (foceniem) nazywana jest focistami.

Portal oraz Galeria istnieją od 2008 roku. Ze współzałożycielem, moim imiennikiem poznałem się w 2007 roku na jednej z ogólnopolskich galerii kolejowych. W rozmowach na GG wielokrotnie dyskutowany był temat braku odpowiedniego kanału informacyjnego jak i archiwum dla województwa lubelskiego. Po pewnym czasie (kilka miesięcy) zapadła decyzja o utworzeniu strony. Następnie, po kolejnych kilku miesiącach dołączył do nas trzeci z administratorów Portalu.

Nasza grupa, czyli redakcja Portalu składa się z trzech osób, obsada galerii jest już większa – około 10 czynnych współpracowników oraz ponad 20-tu biernych posiadających konta i dodających zdjęcia oraz komentarze. Większość użytkowników pochodzi z województwa lubelskiego, choć są także osoby z Pomorza, Ziemi Radomskiej, Kielecczyzny.

Jako portal skupiamy się przede wszystkim na opisywaniu zmian w rozkładach, ilostanach taborowych Zakładów znajdujących się na terenie Lubelszczyzny a także zbieraniu wszystkich ciekawostek z regionu dotyczących naszego hobby jakim jest kolej. Analizujemy i opisujemy też problemy kolei. Wspieramy również akcje służące poprawie bezpieczeństwa na przejazdach kolejowych w Polsce.

Lubelska Galeria Kolejowa, jako część Portalu, służy jako baza do zdjęć do artykułów, jest także swego rodzaju archiwum, w którym zamieszczamy zdjęcia taboru pojawiającego się na stalowych szlakach Lubelszczyzny, choć nie tylko. Znajdują się w niej także zdjęcia z innych części kraju, w tym z imprez. Załoga galerii jest bardzo zróżnicowana, zarówno pod względem wykonywanych profesji, wieku jak i miejsca zamieszkania. Nie wszyscy z nas w równym stopniu interesują się koleją. Niektórym wystarcza samo fotografowanie, inni zaś poświęcają długie godziny oraz spore środki finansowe by poprzez nabywanie literatury, czytanie fachowych for czy też rozmowy zdobywać wiedzę dotyczącą kolei – budowy lokomotyw, zasad ich działania, historii linii kolejowych. Łączy nas chęć dokumentowania kolejowej rzeczywistości na Lubelszczyźnie i poza nią.

Miłośnicy Kolei posiadają swój swoisty szyfr: lokomotywy mają swoje „przezwiska”: Gagary (seria ST44, ciężkie liniowe lokomotywy spalinowe produkcji radzieckiej), Rumuny (seria ST43, liniowe lokomotywy spalinowe produkcji rumuńskiej), Stonki (SM42, lokomotywy manewrowe produkcji polskiej), Polsaty (SU42, uniwersalne lokomotywy spalinowe, nazywane tak ze względu na niebiesko-żółte malowanie, odchodzące powoli do historii ze względu na nadawanie tym lokomotywom firmowych barw właściciela), Byki (ET22, elektryczna liniowa lokomotywa towarowa), Jamniki (lub Bolek i Lolek) (ET41, dwuczłonowa ciężka elektryczna lokomotywa towarowa, nazywana tak ze względu na dwa człony z których się składa), Tamara bądź Walentyna (SM48, ciężka manewrowa lokomotywa spalinowa produkcji radzieckiej). Oprócz tego występują takie lokomotywy jak „Angliki” (serie EU06 i EU07, ze względu na ich angielskie pochodzenie), Czapajewy” (seria ET42, ciężka dwuczłonowa liniowa lokomotywa towarowa produkcji radzieckiej), „Bombowce” (ciężka dwuczłonowa liniowa lokomotywa towarowa produkcji czeskiej), „Sputniki” (ET21, nazywane tak z powodu radzieckiego pochodzenia elementów elektrycznych), „Świnie” (Seria EP08, nazywana tak ze względu na pierwotne, pomarańczowe malowanie), „Trumny” (seria SM31, nazywana tak ze względu na wygląd lokomotywy) czy też „Odkurzacze” (seria SP32, odgłos silnika przypomina dźwięk odkurzacza).

Jednostki serii EN57 określane są mianem „żółtków” (od schematu malowania, żółto-niebieskiego) bądź też „kibli”. Do szynobusów przylgnęło mało ciekawe określenie Kolzłomy (seria SA107) (ze względu na ilość awarii) lub Pesozłomy (seria SA103 i SA134).

Także wagony posiadają swoje określenia, jak choćby „Gruchy”, czyli wagony serii Ugpps do przewozu materiałów sypkich, czy Talboty, czyli wagony serii Fals do przewozu materiałów sypkich odpornych na działanie warunków atmosferycznych. Wśród wagonów pasażerskich występują Bipy, Bohuny, Bonanzy oraz Mechpomy.

Lokomotywownię nazywamy „szopą”, robotników pracujących na torach „Marianami”, pracowników Straży Ochrony Kolei „sokistami” lub „sokołami”, ludzi pracujących na nastawniach – „wajchowymi”.

Nie posiadamy jako takiego szczególnego miejsca, choć dużym sentymentem darzymy Linię Hutniczą Szerokotorową (LHS), bez wyszczególnienia konkretnego miejsca. LHS uważane jest przez wielu Miłośników w Polsce jako miejsce magiczne, a pewna grusza, rosnąca niedaleko tzw. Kanionu, jest uważana za miejsce kultu. Nie ma nic lepszego niż zimne piwko, kiełbaska z grilla i widoczny spod gruszy tor LHS ;) Swoją popularność Linia zawdzięcza przede wszystkim kultowym pojazdom Miłośników, tj. lokomotywom ST44. Dźwięk pracy ich silników oraz odgłos ich trąb znacząco poprawia samopoczucie wielu z Nas. Każdy wyjazd w tamte rejony jest zawsze celebrowany, a po dotarciu do celu, tj. w pobliże toru pada hasło „I znów tu jesteśmy”. wypowiadane niezmiennie z wielką radością. Można wręcz uznać, że „majówka poza LHS to majówka stracona”. Na początku maja każdego roku Roztocze zaludnia się ludźmi z całego kraju, których łączy chęć obcowania na łonie przyrody z majestatycznymi „Gagarinami” ciągnącymi wypełnione rudą żelaza wagony do Huty Katowice. Można powiedzieć, że w rejonie stacji Zwierzyniec robi się wtedy wręcz ciasno.

Każdy zna jednak swoje miejsce i sytuacje, w których jedna osoba wchodzi drugiej w kadr, zdarzają się niezwykle rzadko.

Z LHSem łączą się także historie, takie jak zjawiska fatamorgany. Stojąc np. „pod gruszą” można w oddali usłyszeć a nawet zobaczyć pociąg i czekać, czekać, czekać… A on nie przyjedzie. Tak samo w Kanionie, w którym pociąg słychać z daleka, ale niekoniecznie można się go doczekać. Z drugiej jednak strony potrafi on wyskoczyć znienacka dając bardzo mało czasu na wybranie dobrego miejsca na zdjęcia.

Zajmujemy się przede wszystkim fotografowaniem: zorganizowanym (tzw. wypady) oraz spontanicznym (także wypady, ale planowane w bardzo krótkim czasie lub powstające z potrzeby chwili). Zorganizowany wypad to zazwyczaj wyjazd większą ilością osób gdzieś na teren Lubelszczyzny lub ościennych województw w celu fotografowania pociągów. Nie ma znaczenia, czy jedzie osobowy, TLK czy towarowy, dla każdego „na kliszy” jak zwykliśmy nazywać kartę pamięci, znajdzie się miejsce. Wiele ze zorganizowanych wyjazdów opisywanych jest w formie relacji wraz z dołączonymi zdjęciami. Forma ta cieszy się sporym powodzeniem wśród czytelników naszego Portalu. Zapędzamy się w rejony Podkarpacia oraz Mazowsza, staramy się także cały czas znajdować nowe miejsca do robienia zdjęć oraz próbujemy w miejscach już odwiedzonych inaczej pokazać temat. Są wśród nas też osoby, które po prostu fotografują kolej, nie próbują dorzucać artystycznego pierwiastka – jesteśmy otwarci na wszelkie gusta i techniki.

Wypady spontaniczne rodzą się zazwyczaj w głowie i od pomysłu do realizacji droga jest bardzo krótka. Dzieje się to zazwyczaj w przypadku występowania szadzi lub nagłego pojawienia się słońca. Istotne są także informacje od Kolegów, informujących o ciekawych pojazdach (lokomotywy nie występujące na co dzień na naszych torowiskach, składy specjalne takie jak eszelony a także transporty taboru, np. nowych szynobusów).

W trakcie wypadów przemieszczamy się zazwyczaj pomiędzy „miejscówkami”, czyli miejscami w których mamy zamiar „złapać” tj. sfotografować pociąg. Do przemieszczania się używamy przede wszystkim samochodu, choć w ramach pozostawania na „miejscówce” trzeba zazwyczaj używać nóg, wszakże powtarzalność kadrów nie jest mile widziana. Inną kwestią jest także wędrówka słońca po nieboskłonie. Miejsce które dobrze wygląda rano niekoniecznie będzie dobre w południe i vice versa. Niektóre zdjęcia mają szansę wyjść dobrze jedynie wtedy, gdy na niebie dominują chmury. Miejscówką jest każde miejsce, z którego można ładnie wyeksponować pociąg. Zdarza się, że powstaje tzw. „motyw klasyczny”, czyli zdjęcie pociągu między słupami. Nie cieszy się ono dużym powodzeniem, jednakże jest to czasami jedyny możliwy wybór, gdyż nie wszędzie da się wymyślić kadr który będzie wpadał w oko a jednocześnie nie będzie przekombinowany. Drugim rodzajem motywów są wszelkiego rodzaju łuki na których pociąg składa się, dobrze, jeśli w pobliżu jest także jakieś wzniesienie. Dzięki temu można bardzo ładnie wyeksponować zawijający się skład. W przypadku braku wzniesień jako elementów motywogennych (czyli generujących motywy) nawet zwykły wiadukt może być wspaniałym miejscem na „popełnienie” zdjęcia. Innym sposobem jest wplatanie w kadr wszelkich „przeszkadzajek” typu domy, kapliczki, gałęzie, krowy i tym podobne. Wśród Miłośników zdarzają się osoby, które wożą np. nadmuchiwane krowy, a w jednej z ankiet („Co najlepiej uzupełnia kadr?”) na pewnej galerii kolejowej najwyższą lokatę zdobyła odpowiedź „Gołe baby”. W przypadku braku takiego uzupełnienia można szukać dowolnego obiektu, choć zdarzają się osoby, których zdjęcia to tzw. „bezmotywie”, czyli zdjęcie na którym oprócz pociągu nie ma nic, ale nie przejmują się tym, czerpią radość z fotografowania a nie z poszukiwania. W naszej galerii każdy może iść swoją drogą, pod warunkiem, że nas do niej przekona.

Zdarza się, że podjęta zostaje decyzja o pogoni za pociągiem. Dzieje się tak przede wszystkim wtedy, gdy jedzie ciekawa lokomotywa, ciekawy skład lub warunki pogodowe pozwalają na wykonanie interesujących zdjęć danego pociągu w kilku miejscach. Na niektórych liniach jest to także jedyny sposób, by mieć zdjęcie w więcej niż jednym miejscu. Pościg możliwy jest raczej na liniach drugorzędnych, na których prędkości nie są zbyt duże i mamy szansę dogonić pociąg nie narażając swojego (i cudzego) życia i zdrowia na niebezpieczeństwo.

Standardowym wyposażeniem każdego focisty jest aparat. Co zamożniejsi posiadają lustrzankę z kilkoma obiektywami, dzięki czemu mają pokrycie większego zakresu ogniskowych. Reszta tworzy tzw. „małpkami”. Oczywiście nikt nikomu nie wypomina jego sprzętu, prawda jest taka, że każdym aparatem można zrobić przepiękne zdjęcie. Ogólny trend zakłada jednak powolne przechodzenie na lustrzanki, jako sprzętu dużo lepiej sprawującego się w trudnych warunkach oświetleniowych. Aparat trzeba w czymś nosić, tak więc wśród nas są posiadacze zarówno toreb jak i plecaków. Wybór ekwipunku do przenoszenia zależny jest przede wszystkim od gustu danej osoby. Wyposażeniem niestandardowym jest drabinka dwu lub trójszczeblowa, dzięki której można znaleźć się wyżej o pół metra nad poziomem gruntu, co czasami ma niebagatelny wpływ na kadr. Dzięki drabinie można ominąć przeszkadzajkę której nie chcemy mieć w kadrze (np. głowa współfocisty) bądź też lepiej wyeksponować skład. Ekstremalne przypadki zakładają wspinaczkę… na drzewo w celu wykonania zdjęcia, jakim nie poszczyci się nikt inny. Są to jednak odosobnione przypadki, gdyż wysokich drzew znajdujących się przy torach jest jak na lekarstwo, nie na każde da się wejść, a po wejściu może się okazać, że „kadr idealny” zasłania nam… gałąź na której siedzimy. Zdarza się, że na wyposażeniu znajduje się także siekiera, dzięki której można usunąć wszelkiego rodzaju gałęzie lub krzaki, które dzielą nas od „kadru idealnego”.

IMPREZY

Przedstawiciele Portalu są obecni na każdej imprezie odbywającej się na Lubelszczyźnie: Dni Transportu Kolejowego, Dzień Kolejarza czy też coroczny przejazd pociągu Izby Tradycji Kolejowej z Lubartowa, który jedzie z Lublina do Łukowa po nieczynnej linii. Jest to impreza cykliczna, odbywająca się w każdą ostatnią niedzielę sierpnia. Oprócz imprez „na naszym podwórku” nasi przedstawiciele obecni są na imprezach odbywających się na terenie całego kraju. Specyfika tego hobby powoduje, że takich imprez w roku jest bardzo mało. Najczęściej jest to przejazd taborem ocierającym się o historyczny (lub historycznym) po mało uczęszczanej bądź po prostu zamkniętej linii kolejowej. W czasie przejazdu organizowane są tzw. foto stopy, czyli zatrzymania pociągu służące sfotografowaniu go w jakimś klimatycznym miejscu. Wszyscy zainteresowani wysiadają wtedy z pociągu, ustawiają się karnie w szeregu i robią zdjęcia. Czasem, dla większego odwzorowania rzeczywistości, pociąg cofa i rusza, dzięki czemu sfotografować można efekty w postaci wydobywających się spalin, lub w przypadku parowozów, pary. Wyjazd na imprezę to zazwyczaj bardzo skomplikowana operacja logistyczna – ze względu na odległość musimy rezerwować noclegi, opracowywać trasy dojazdu pociągiem (lub niestety blacho smrodem vel samochodem) a także wziąć wolne w pracy. Żonaci koledzy muszą także zdobyć pozwolenie od swoich „lepszych połówek”, choć z tym generalnie nie ma problemu. Panie w większości pogodziły się już z faktem, że ich mężowie mają takie dziwne hobby.

Imprezy kolejowe to dobry czas na spotykanie się z innymi Miłośnikami, wymianę poglądów oraz spostrzeżeń dotyczących sprzętu fotograficznego. Nawiązują się też przyjaźnie, które skutkują odwiedzinami jednych osób u drugich, wspólne fotografowanie i oprowadzanie „przyjezdnych” po najlepszych miejscówkach w regionie.

Imprezy cieszą się tak dużą popularnością, że niekiedy już po dwóch dniach od ogłoszenia nie ma na nie wolnych miejsc. Jest to spowodowane przede wszystkim faktem, że na wielu liniach jest to jedyna możliwość przejazdu taborem „klasycznym”, czyli z otwieranymi oknami, przedziałowymi wagonami, nie zaś „nowoczesnymi” lecz pozbawionymi klimatu „szynobusami” lub SZT (Spalinowymi Zespołami Trakcyjnymi). Oprócz tego jest to także zazwyczaj ostatnia szansa na „zaliczenie” danej linii kolejowej. Puryści kolejowi uważają, że za linię zaliczoną uważa się taką, którą pokonało się planowym pociągiem pasażerskim.

W czasie imprez pojawiają się piosenki śpiewane przez brać miłośniczą. Niektóre nie nadają się do zacytowania, inne brzmią w stylu „Rumun to za mało, Rumun to za mało, a z Gagarem się udało!”. W naszym środowisku panuje podział jeśli chodzi o „uwielbienie” danego typu lokomotywy. Szynobusów i „kibli” nie lubi prawie nikt, dominującą część zajmują podziały Gagarin kontra Rumun. Obie serie mają swoich zagorzałych zwolenników jak i przeciwników, co skutkuje śpiewaniem zacytowanej powyżej piosenki lub wymyślaniem wierszyków. Także w galeriach kolejowych widać podział, dobrą ocenę można dostać za Gagarina w kadrze… lub jego brak w kadrze. Cytując jednego z użytkowników pewnej ogólnopolskiej galerii: „Plus za brak Gagarina na zdjęciu”. Inni zaś widząc „Tarabajło” (ST43) odruchowo wręcz naciskają „-„ bądź najniższą dostępną ocenę.

LUDZIE

Ciężko jest oszacować liczbę wszystkich fotografujących Miłośników Kolei w województwie lubelskim. Wiele osób robi zdjęcia lecz nigdzie ich nie publikuje, reszta rozrzucona jest po galeriach ogólnopolskich lub prowadzi własne galerie autorskie. Uważam, że w samym Lublinie jest około 30 osób które w jakiś sposób archiwizują polską kolej. Na Lubelszczyźnie jako województwie liczba ta zwiększa się do około 50 „dusz”. Większość z nas zna się tylko z galerii i for, nie odbywają się żadne spotkania, ale i trudno by było robić zdjęcia mając wokół siebie tylu ludzi. Imprezy odbywające się w województwie nie przyciągają wszystkich zainteresowanych, gdyż formuła tych imprez w zasadzie niewiele się zmienia – tak więc jeśli ktoś był raz, to już drugi raz na imprezie się nie pojawi.

„Na szlaku” trudno jest kogoś spotkać. W zależności od profesji jedni mają czas w ciągu tygodnia inni zaś tylko w weekendy. Poza tym nie wszyscy są zmotoryzowani, a gdzieniegdzie bez samochodu trudno jest się dostać. Z powodu braku czasu nie zawsze wchodzą też w grę wspólne wyprawy, poza tym każdy z nas ma swoje upatrzone miejsca, którymi dzieli się z niechęcią. Można to określić mianem monopolu, ale czasem za dobrą miejscówką trzeba naprawdę dużo się nachodzić.

Niektórzy z lubelskich Miłośników fotografujących uważają, że między nami jest pewnego rodzaju konkurencja. Zdarzają się w galeriach nieprzychylne komentarze typu „ja bym to zdjęcie zrobił lepiej” lub podobne. Na szczęście większość z nas traktuje to hobby jako sposób spędzania wolnego czasu i odreagowania stresów, dlatego też nie przejmujemy się takimi komentarzami i po prostu robimy swoje. Osobiście uważam jednak, że odrobina współzawodnictwa nigdy nie zaszkodzi, dzięki temu możemy rozwijać nasze umiejętności i nasze spojrzenie na otaczający nas świat.

PROBLEMY / POTRZEBY

Miłośnicy Kolei zajmujący się fotografią nie mają w zasadzie żadnych problemów ani potrzeb. Chcielibyśmy być tylko zrozumiani przez niektórych pracowników kolei, dla których człowiek z aparatem w pobliżu torów jest zagrożeniem porównywalnym z terrorystą. Jest to po części spowodowane minioną epoką, w której fotografowanie obiektów kolejowych jak i taboru było surowo wzbronione, uważane za działalność szpiegowską. Od dłuższego już czasu przepisy nie zabraniają tego robić, jednakże wiele osób pracujących na kolei o tym nie wie. Ludzie ci w znakomitej większości nie muszą znać tych przepisów, dlatego za każdym razem gdy spotykam się ze stwierdzeniem, że popełniam wykroczenie/przestępstwo/” cotupanzazdjęciarobi” staram się w rzeczowy sposób wyjaśnić, że to co robię nie jest już nielegalne. Na szczęście na Lubelszczyźnie coraz więcej osób pracujących na kolei zaczyna rozumieć, że robiąc zdjęcia nie mamy złych zamiarów. Co więcej, okazuje się, że wśród kolejarzy także zdarzają się osoby które robią zdjęcia, choć nie zawsze je publikują, obawiając się reakcji przełożonych lub też po prostu uważają, że zdjęcia robią „dla siebie”.

Postronnym ludziom także zdarza się zapytać o nasz powód przebywania w okolicach linii kolejowych, zdecydowana większość jednak podchodzi do nas z czystej ciekawości, nie zaś ze wścibskości.

Gdybym jednak musiał sobie czegoś życzyć, to przede wszystkim jak najwięcej planowych obiektów do fotografowania.

Michał Kręzel

Portal „Kolejowy Lublin” oraz „Lubelska Galeria Kolejowa”Linki:

Adres Portalu: http://www.kolejowylublin.cal.pl

Galeria: http://lgk.cal.pl

Relacje z wypadów i imprez: http://www.kolejowylublin.cal.pl/?category_name=naszymi-oczami

Kontakt: administracja@kolejowylublin.cal.pl