Teatr ruchu Alaina Platela
Zrealizował 26 przedstawień, 24 wyreżyserował i opracowal choreograficznie, w kilkunastu wystąpił na scenie. Tworzy filmy, performances, wideo instalacje. Wciąż nie czuje się artystą, a zwłaszcza choreografem.Jak sam przyznaje – zajął się tańcem po obejrzeniu przedstawienia Thalassa w choreografii wielkiego Maurice’a Béjarta. Nie podobało mu się – dlatego przygotował własną wizję Stabat Mater(1984).
Terapeuta ruchu duszy
Syn Marokanki i Flamanda Alain Platel (ur. 7 kwietnia 1956) – sławny choreograf i reżyser, także twórca wideo-artu. Zaczynał swoje dorosłe życie od studiowania ortopedagogiki i psychologii. Początkowo jako pracownik socjalny i pedagog zajmował się osobami upośledzonymi psychicznie oraz niepełnosprawnymi dziećmi. Teatr pojawił się później – jak sam mawia – „przez przypadek”.
Jednak już w dzieciństwie zainteresował się tańcem i mimem. Mając 11 lat uczęszczał do szkoły mimu Marcela Hoste’a. W czasie studiów chodził na zajęcia taneczne do Wima Vandekerckhove’a (1979–1980) oraz do Akademii Baletu Paula Griinwisa (1980–1981). W 1980 rozpoczął naukę w atelier tanecznym kanadyjskiej choreografki Barbary Pearce i po roku zadebiutował na scenie podczas tournée jej zespołu po Francji i Luksemburgu.
W latach 70., jeszcze jako uczeń katolickiego college’u St.-Lievens w Gandawie zainteresował się teologią wyzwolenia, ideami głoszonymi przez młodych księży w Ameryce Południowej i Afryce. Wspomina, że „rozczarował się pontyfikatem Jana Pawła II, a obecnie Benedykta XVI”. Pozostał wierzącym, ale zwrócił się w stronę sztuki i wspólnot twórczych.
W 1984 roku założył w Gandawie Les Ballets C. de la B. (Les Ballets Contemporains de la Belgique), który stał się eklektyczną i międzynarodową platformą twórców, z którymi pracuje obecnie wielu choreografów (m.in. Christine De Smedt i Koen Augustijnen). Platel bywa tam reżyserem, scenarzystą, choreografem, a czasem sam występuje na scenie.
Jego pierwsze przedstawienia (koncepcja, scenariusz, gra aktorska) to: Stabat Mater(1984), Lichte Kavalerie (Lekka kawaleria, 1985), Mange p’tit coucou (Jedz mała kukułeczko, 1986), Alchemie (1987), Emma (1988, odtąd określa swoje widowiska mianem „teatr ruchu”). Pracę nad Emmą Platel opisywał następująco: „Przedstawienie powstawało w głównej mierze z serii bezsłownych improwizacji teatralnych. Czasami może to doprowadzić do sytuacji, w której ludzie zatańczą”.[1]
Kolejne spektakle nosiły tytuły O Boom (1989) i Mussen (Wróble, 1990).
Jednak światowy rozgłos przyniosło mu dopiero przedstawienie Bonjour Madame…(1993). Zaproszono je m.in. na Festiwal w Awinionie, Salzburger Festspiele, Holland Festival, a także do Kanady, USA, Japonii i Australii. Na Międzynarodowym Festiwalu KONTAKT ‘95 w Toruniu zdobył nagrody Miasta Getyngi i Deutsches Theater w Getyndze oraz laur dziennikarzy „za najciekawszą opowieść o własnym miejscu” (wtedy też jego teatr wystąpił po raz pierwszy w Polsce).
To taneczne widowisko obrazowało alienację, przemoc i okrucieństwo walk pomiędzy dwoma wielkomiejskimi gangami, które rywalizowały ze sobą na placu z fontanną w anonimowej metropolii Europy Zachodniej. Obraz subkultur był przepełniony egzystencjalną nudą, przemocą, agresją i sadyzmem (metaforycznie ukazana wstrząsająca scena gwałtu na nastolatku; jego krew usymbolizowana poprzez akt wylewania wina z kielicha).
W 1995 zrealizował La Tristeza Complice do muzyki Henry’ego Purcella zaaranżowanej na akordeony (Mobil Pegasus Preis na festiwalu w Hamburgu).
Współpracuje jako konsultant z międzynarodowymi festiwalami teatru tańca, tworzy koprodukcje (np. ze znanym duńskim Hotel Pro Forma i Het Muzik Lod), współreżyseruje, m.in. z autorką i reżyserką Arne Sierens z gandawskiej Victorii. Przygotował z nią Bernadetje (1996, otrzymał za spektakl pierwszą flamandzką Océ-prize) i Allemaal Indiaan (1999), który uhonorowano Prix Ubu dla najlepszej produkcji zagranicznej w Mediolanie.
W Iets op Bach (O Bachu) z 1998 wprowadził na scenę dzieci, które przywoływały dzieciństwo kompozytora. Widowisko pełne popisów akrobatów, pirotechniki oraz kantat i chorałów Jana Sebastiana Bacha. (Pina Bausch zaprosiła to przedstawienie na swój festiwal „Ein Fest in Wuppertal” w październiku 2001 roku.)
Po pełnym sukcesów tournée z Allemaal Indiaan Platel postanowił odpocząć od sztuki, a nawet – porzucić drogę artystycznych poszukiwań. W roku 2000 wybrał się w długą podróż po Palestynie, odwiedził święte miejsca, gdzie napotkał nowego współpracownika – kompozytora Fabrizia Cassolę.
8 kwietnia 2001 roku w Taorminie na Sycylii wręczono mu europejską nagrodę „Nowej rzeczywistości teatralnej”. Nieco wcześniej, bo w lutym otrzymał tytuł kawalera Orderu Sztuki i Literaturu Republiki Francuskiej. W tym też roku, w maju, zrealizował w sławnym londyńskim Roundhouse gigantyczny spektakl Because I sing, w którym wystąpiło pięciuset śpiewaków (16 lokalnych chórów i grup śpiewaczych ustawionych w półokręgu na amfiteatralnie wznoszących się schodach). Autorem opracowania muzycznego był Orlando Gough – dyrygent chóru The Shout.
Zachęcony przez sławnego Gerarda Mortimera przygotował w roku 2003 na RuhrTriennale przedstawienie Wolf do muzyki Wolfganga Amadeusza Mozarta (z przewrotnie wykorzystaną, a właściwie ośmieszoną piosenką Celine Dion z Titanica). Wystąpiły w nim trzy śpiewaczki operowe, dwóch głuchoniemych, akrobaci, gimnastycy i 14 psów. Akcja toczyła się w przestrzeni opuszczonego i zdewastowanego europejskiego supermarketu, a obok popisów akrobatycznych i karaoke w jednej ze scen pariodowano narodowe hymny i palono flagi – amerykańską i izraelską. (Spektakl pokazano w maju 2004 roku na Theatertreffen w Berlinie, gdzie reżyser odebrał 3sat Preis.). Wolf prezentowany był także w sławnej paryskiej Opera Garnier.[2]
Platel jest także inicjatorem wielu festiwali i przeglądów, np. konkursu na solo taneczne – Festival EURO-SCENE w Lipsku. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w 2005 roku z jego rąk drugą nagrodę odebrał Wojciech Kaproń z Lubelskiego Teatru Tańca, który zaprezentował Bellisimo w choreografii Ryszarda Kalinowskiego.
Na zamówienie organizatorów programu kulturalnego Mistrzostw świata w Piłce Nożnej 2006 (FIFA) Alain Platel przygotowywał przez cztery miesiące swoją nową premierę – vsprs z muzyka Claudio Monteverdiego w opracowaniu Fabrizia Cassoli. Spektakl zaprezentowano po raz pierwszy w lutym w Staatsoper w berlińskim Unter Den Linden. Przedstawienie wyznaczające nowy etap w pracy choreografa – nurt tzw. „tańca bękartów” – pokazano w maju 2007 roku także w Polsce w ramach Międzynarodowego Festiwalu KONTAKT w Toruniu. Zdobyło trzy nagrody: I nagrodę dla najlepszego spektaklu, laur za urodę plastyczną przedstawienia (scenograf Peter de Blieck) oraz nagrodę dla twórcy najlepszej oprawy dźwiękowej (Fabrizio Cassol). Poniżej zamieszczam własny opis vsprs.[3]
W czerwcu 2007 w ramach ImPuls Tanz w wiedniu Platel zaprezentował nowy spektakl kameralny Nine Finger, zrealizowany z japońską tancerka Fumiyo Ikedą oraz belgijskim aktorem Benjaminem Verdonckiem.
Natomiast trzy miesiące temu (2 września 2008) podczas RuhrTriennale w Bochum odbyła się premiera jego najnowszego przedstawienia (z muzyka nieodłącznego Fabrizia Cassoli) pt. pitié! Wyrosły z doświadczeń nad vsprs spektakl kontynuuje prezentację spastycznych ruchów (tzw. „taniec bękartów”) i introwertycznych zachowań współczesnego człowieka przepełnionego bólem psychicznym i neurozami. Na scenie występuje w nim dziesięcioro tancerzy, czterech śpiewaków i siedmioro muzyków (Aka Moon Trio, flecista Magic Malik, skrzypaczka Tcha Limerger, akordeoniści Phillipr Thuriot i Krassimir Sterev).[4]
Inspirowane „Pasją wg Św. Mateusza” Bacha przedstawienie koncentruje się na lamencie i bólu Matki Bożej (partia sopranistki). Postać jej dzieci – siostry i Chrystusa – w warstwie muzycznej – kreuje dwoje śpiewaków (mezzosopranistka i kontratenor Serge Kakudji). W swoim opracowaniu muzycznym Cassol skupił się na jednej z najlepiej znanych arii dzieła zatytułowanej „Erbarme dich”, którą zinstrumentował w duchu muzyki barokowej. Flamandzki choreograf tematem spektaklu uczynił potrzebę poświęcenia siebie, pytając tancerzy i widzów o znaczenie i wartośc współczucia. O muzyce w pitié! mawia, że „przypomina otwarta renę, wydobyty na wierzch nerw”.
Platel bywa uważany za twórcę zaangażowanego w problematykę społeczną, eksploatującego w spektaklach rozmaite zjawiska obyczajowe, koloryt lokalny, subkultury. Z pasją miesza gatunki sztuki, muzyki, wykorzystuje multimedia. W pracy reżysera i choreografa preferuje wielomiesięczne próby i metodę zbiorowej improwizacji. Chętnie prowadzi warsztaty taneczne, realizuje projekty filmowe i wideo. Zwykł powtarzać: „Sine musica nulla est vita”.
Vsprs
Vsprs (tytuł pochodzi od „Vespero della Beata Virgine” Claudia Monteverdiego z 1610, z pominięciem samogłosek) poruszył do głębi widzów. Prawie bezsłowne widowisko działało wręcz podprogowo, na zmysły i emocje. Zgodnie z celem Alaina Platela „przypominało to wspólne chodzenie do kościoła”. Czteromiesięczne przygotowania poprzedziło wspólne oglądanie przez artystów krótkometrażowych, czarno-białych filmów z 1905 roku. Były to odnalezione w Muzeum Psychiatrii w Brukseli dokumentalne zapisy zachowań chorych na nerwice histeryczne pacjentów belgijskiego psychiatry i neurologa dra Arthura Van Gehuchtena. Innym źródłem wizualnym stał się francuski film Les Maitres Fous antropologa Jeana Rouche’a o obrzędach transowych w Afryce Zachodniej, zrealizowany w 1956 roku.
Na olbrzymiej scenie majaczą trzy monumentalne góry, pokryte bielą powiązanych ze sobą podkoszulek i t-shirtów. Miękkie, zaśnieżone szczyty równie dobrze mogą się kojarzyć z wielkimi skrzydłami anioła. Przed nimi umieszczono ubraną w białe garnitury 9-osobową orkiestrę, która gra lub improwizuje muzykę. Obok kołysze się w niebieskiej sukni z gorsetem ciemnoskóra sopranistka (Claron McFadden). Ma w sobie coś ze śpiewaczki gospels, a zarazem dobrotliwej matki. Pustą przestrzeń wyznacza niedbale ułożone półkole z białych podkoszulek i kalesonów. Rytualny krąg, symboliczne ramy szaleństwa. Tancerze często go przekraczają, wybiegają poza widownię lub wspinają się, zawisają na „lodowcowych” graniach. Wciąż dokądś dążą, starają się przekroczyć własną kondycję.
Kanwą muzyczną przedstawienia są „Nieszpory Maryjne” Monteverdiego z 1610, które 16-letni Platel usłyszał w kościele w Gandawie i które zapadły mu w pamięć (reżyser przyznał, że w młodości umiał je nawet zagwizdać). Jednak owa barokowa muzyka religijna została w spektaklu zdekonstruowana przez kompozytora i saksofonistę Fabrizia Cassolę, który przetransponował jej fragmenty na dwa instrumenty cygańskie oraz wprowadził improwizacje jazzowe. Powstała natchniona struktura muzyczna, tętniąca temperamentem poszczególnych instrumentalistów. Muzykę wykonują na oczach widzów barokowy Oltremontano Ensemble, Aka Moon (trio jazzowe Cassola) i dwóch Cyganów, a ich swobodne interpretacje podkreślają eklektyczną stylistykę wykonawców, którzy poddali się inscenizacyjnej zasadzie „zbiorowego indywidualizmu”. Każdy kreował temat walki o utrzymanie ciała pod kontrolą umysłu zgodnie ze swoim arsenałem środków ekspresji.
Do każdego spektaklu Platel dobiera nową ekipę wykonawców. Zawsze są to wyraziste osobowości, zróżnicowane pod względem wyglądu, wieku, reprezentowanej kultury i techniki tańca, treningu fizycznego (cyrk, burleska, balet, contact improvisation, ale także wschodnie sztuki walki, jak np. koreańskie Taekwondo). Tak było i tym razem. Jedenaścioro tancerzy i akrobatów z kilku krajów Europy i Azji ukazuje nam obraz balansujący między histerią a ekstazą. Ich ciała ulegają drgawkom, wewnętrznym impulsom choroby, tikom i natręctwom gestów. Gwałtowne, konwulsyjne ruchy, szarpnięcia, niekontrolowana mimika twarzy, często bełkotliwy krzyk. W vsprs nie ma układów grupowych (poza finałową sceną ekstazy-masturbacji do wtóru śpiewanego „Magnificat”) – istnieje wyłącznie zbiór cierpiących jednostek. Gestom i ruchom budzącym podziw dla tancerzy towarzyszy uczucie lęku przed tym, co sobą reprezentują. Z rzadka pojawiają się „taneczne duety”: kompulsywne objęcie partnerki w poszukiwaniu ciepła (tancerz wykrzykuje frazę z modlitwy św. Franciszka: „Boże, daj mi być narzędziem Twego pokoju, tam gdzie nienawiść, pozwól mi zasiać miłość”), frenetyczna próba komunikacji poprzez spojrzenia i powtarzanie tych samych gestów (choć w innym tempie). Wszystko to uwypukla monadyzm postaci, brak komunikacji pomiędzy nimi.
Spektakl nie opowiada żadnej historii. Rozpada się na poszczególne sekwencje, wręcz taneczne solówki. A jednak warto przywołać choć kilka scen.
Początek spektaklu. Na proscenium stoi ubrany w jeansową kamizelkę mężczyzna i maniakalnie kruszy na kawałki bochenek chleba. Pragnie się najeść, lecz pokarm ziemski nie może go nasycić. Po chwili na scenie zjawia się jedna z tancerek – wykrzykuje po kolei imiona herosów i bohaterów pop-kultury: Robin Hood, Zorro, Superman i wreszcie… Bond. W tym momencie na scenę wkracza tancerz i staje w charakterystycznej pozie superagenta. Platel pozwala wykonawcom na kontrapunktowanie nastrojów, np. poprzez taką humorystyczną sekwencję, ale czyni to z rozwagą, wzmacniając dramaturgię całości.
Pod koniec widowiska na ścianach gór wyświetlono obraz dobrotliwej staruszki w okularach, która w milczeniu i z uwagą przygląda się tancerzom. Za chwilę wybuchnie „Magnificat”, a oni przyśpieszą rytm ruchów i wpadną w zbiorowy spazm. (Na pospektaklowej dyskusji flamandzki choreograf przyrównał tę projekcję do wizji Matki Boskiej z Lourdes, choć pozostawił widzom swobodę interpretacji.)
W finale z trudem, wsparci jeden o drugiego lub samotnie, tancerze wspinają się na scenograficzną „górę światła”. Przypominają ślepców z obrazu Breughla.
Powraca, niczym klamra przedstawienia, scena z tancerzem z introdukcji, który tym razem na przodzie sceny (zwrócony wprost do widzów) usiłuje napić się wody z plastikowej butelki. Rozlewa ją, ręce mu drżą, dygocze. Podchodzi do niego „sceniczny Bond” i komputerowym głosem cyborga, zacinając się, stara się pocieszyć kolegę: „Te uczucia, które odczuwasz, są dobre”.
W vsprs Platel dotyka mistycyzmu, tajemnicy wiary i religii, ale umieszcza je w kontekście histerii i cielesności, zderza sacrum z profanum, by – jak wyjaśnił w wywiadzie dla „L’Humanité” – „szukać tego co ludzi łączy, a nie dzieli”.[5] Teatr współczucia!
[1] Cyt. za: Alain Platel in conversation with Guido Demoen, [w:] A. Platel, Les Ballets C. de la B., Lannoo, Tielt 2006.
[2] Zob. opis przedstawienia Platela: P. Gruszczyński, Gang Wolf Mozart, <http://www.teatry.art.pl/!zagranica/gangw.htm>.
[3] Por. opisy spektaklu vsprs: J. Hoczyk, Samotność nadwrażliwych – recenzja „vsprs”, chor. Alian Platel, <http://www.nowytaniec.pl/?p=514>, P. Gruszczyński, i drżenie, „Didaskalia. Gazeta Teatralna” 2007 nr 79–80, J. Szymajda, [b.t.], <http://www.wolnastrefa.republika.pl/serwis/festiwale/rec00014.htm>.
[4] Zob. informacje i recenzje na oficjalnej stronie zespołu: <http://www.lesballetscdela.be/>.
[5] Cyt. za: A. Platel, Je cherche ce qui lie les gens entre eux, pas ce qui les sépare, „L’Humanité” 20 II 2006.
Kultura Enter
2009/01 nr 66
Alain Platel, Les Ballets C. de la B., Vsprs, fot. Ursula Kaufmann
Alain Platel, Les Ballets C. de la B., Vsprs, fot. Chris Van der Burght
Alain Platel, Les Ballets C. de la B., Vsprs, fot. Chris Van der Burght
Alain Platel, Les Ballets C. de la B., Vsprs, fot. Chris Van der Burght
Alain Platel, Les Ballets C. de la B., Vsprs, fot. Chris Van der Burght