Eurourzędnicy na dworze mińskiego cara
Wizyta na Białorusi wysokiego przedstawiciela Unii Europejskiej ds. Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa – Javiera Solany, daje nowy impuls dyskusji na temat dialogu między UE a Białorusią. Wydarzenie to może być rozpatrywane zarówno z racjonalnego punktu widzenia, jak i z emocjonalnego.
Z racjonalnego punktu widzenia wizyta w Mińsku wyglądała na jednoznaczny sygnał, że UE jest gotowa do rozpoczęcia nowego etapu w stosunkach ekonomicznych. Z jednej strony taki krok był logiczny, ponieważ poprzednie bierne stanowisko UE i próby izolacji Białorusi nie doprowadziły do żadnych konkretnych rezultatów. Z drugiej zaś strony, jeśli zmiany polityki UE wobec Białorusi oceniać emocjonalnie, to może się wydać, że Europa zapominając o wszystkich grzechach systemu zrobiła krok cyniczny i niemoralny.
Niekonsekwentne działania Unii Europejskiej
Dwa lata temu UE opublikowała skierowany do władzy białoruskiej dokument, w którym wyraźnie dała do zrozumienia, że dalsza współpraca zależy od przeprowadzenia na Białorusi reform demokratycznych. W 2008 roku, przed wyborami, Łukaszenko zwolnił więźniów politycznych, pozwolił na rejestrację ruchu swego byłego rywala Aleksandra Milinkiewicza oraz przywrócił sprzedaż w kioskach dwóch opozycyjnych gazety. Wywołało to cały szereg różnych opinii – od pozytywnych, twierdzących, że są to zmiany niezwykle ważne, do pesymistycznych, według których zmiany te miały charakter czysto kosmetyczny.
Niemniej jednak, zdaniem eksperta do spraw białoruskich – Aleksandra Goujona (Université de Bourgogne, Francja), ustępstwa i osłabienie reżymu autorytarnego nie czynią władzy demokratycznej, czynią ją po prostu mniej autorytarną.
W każdym razie dynamika rozwijających się między UE a Białorusią stosunków pokazuje, że większość wcześniejszych wymagań Brukseli poszło w zapomnienie, nikt nie zwraca na nie specjalnej uwagi. Solana oczywiście spotkał się z niektórymi przedstawicielami opozycji, ale nawet po tych spotkaniach nie zabrzmiały ani ostre ostrzeżenia, ani konkretne propozycje dotyczące praw człowieka i wartości demokratycznych.
Treść spotkania
Chociaż wielu uważa, że spotkanie Solany z władzami Białorusi było wydarzeniem bezprecedensowym, główne pytanie jednak dotyczy treści owego spotkania. Jak powiedział jeden z przywódców opozycji Anatol Labiedźka: „Ważne jest nie samo spotkanie, lecz zawartość walizki Solany”. Komentarze odpowiadającego za wspólną unijną politykę zagraniczną przywódcy i jego odpowiedzi na pytania dziennikarzy nie dały klucza do zrozumienia tego, czego można po tej wizycie się spodziewać. W tej kwestii milczy również przywódca białoruski.
Jest mało prawdopodobnym to, że polityka UE będzie przejrzysta i zrozumiała dla społeczeństwa białoruskiego, które gubi się wśród wzniosłych frazesów o „konstruktywnym dialogu” i „dyskusji na temat palących kwestii codzienności”. Unia nie ma planu działań mających na celu normalizację stosunków z Białorusią. Planu, w którym zostałyby określone odpowiednie kryteria oceny reform odbywających się na Białorusi.
Sytuacja opozycji
Zwolennicy polityki racjonalnej twierdzą, że współpraca z opozycją białoruską w ciągu dekady nie przyniosła żadnych wymiernych rezultatów. Przykładami nieskuteczności polityki UE są również sankcje wobec reżymu Łukaszenki i dotychczasowa twarda retoryka.
Anatol Labiedźka twierdzi, że dialog UE z Białorusią powinien odbywać się tete-a-tete. Aleksander Łukaszenko otwarcie wyrażał chęć prowadzenia dialogu z Brukselą bezpośrednio, bez jakichkolwiek pośredników – przywódców partii opozycyjnych, niezależnych obserwatorów, czy organizacji pozarządowych: „Bardzo bym prosił o wyeliminowanie z naszych relacji pośredników, którzy są nieprzyjaźnie nastawieni do naszego kraju. Tacy pośrednicy są w kraju i za granicą. I jest ich sporo.”
Zwolennicy demokratycznej Białorusi postawieni zostali się w sytuacji dwuznacznej. Przedstawiciele opozycji, którzy od dawna wspierali wartości europejskie i za to trafiali do więzień, teraz nie wiedza, jaką strategię przyjmie Unia Europejska. Javier Solana nie powiedział ani słowa na temat przedsiębiorców, którzy ostatnio siedzieli na „czatach”, ani o przymusowym wcielaniu do wojska młodych liderów opozycji, ani o kosmetycznych zmianach systemu. Nie powiedział też, że takie kosmetyczne zmiany nie wystarczą do rozpoczęcia dialogu. Z kolei, wykorzystując milczenie Brukseli reżym białoruski otrzymuje szansę, by sprawdzić, jakie zachowanie byłyby do przyjęcia przez UE.
Szczególnie sceptycznie wypowiada się na ten temat niezależny białoruski ekspert Wiaczasłau Pazdniak. Według niego, w kontekście pacyfikacji pokojowych demonstracji oraz aktu spalenia flagi Unii Europejskiej przez milicjantów białoruskich, reakcja UE wydaje się nieodpowiednia i źle wpływa na wizerunek Europy.
Przyczyny zmian
Zmiany w polityce zagranicznej UE w stosunku do Białorusi wywołane są przez kilka czynników. Pierwszym z nich jest brak jakiejkolwiek długoterminowej strategii. UE ani nie znalazła żadnych skutecznych mechanizmów wpływu na Białoruś, ani nie opracowała strategii i taktyk ich użycia, co pozwala na zmianę polityki zagranicznej w zależności od zmiany warunków. A pod koniec 2008 roku warunki zarówno na międzynarodowej, jak i na ekonomicznej scenie zmieniły się zasadniczo.
Po drugie są to czynniki ekonomiczne. Nie jest tajemnicą, że tylko kilka państw europejskich ma interesy gospodarcze na Białorusi. Ponadto skutki kryzysu gospodarczego zmuszają Mińsk do poszukiwania alternatywnych źródeł finansowania. Dwustronne interesy prowadzą do komercjonalizacji relacji.
Trzecim czynnikiem jest oczywiście Moskwa. Z jednej strony powszechnie znane jest, że, jeśli UE nie uda się wykazać aktywnością w stosunkach z Białorusią, ta ostatnia „okaże się być” w sferze całkowitego wpływu Rosji. Takie sposób rozumowania potwierdziła i wzmocniła agresja Rosji wobec Gruzji. Z drugiej strony Aleksandr Łukaszenko już od kilku lat stara się balansować między Wschodem a Zachodem. Kwestia uznania Abchazji i Osetii Południowej jest jednym z głównych mechanizmów manipulacji, którym posługuje się oficjalny Mińsk.
W ten sposób wizytę Javiera Solany można oceniać z różnych punktów widzenia: 1) jako szansę dla Białorusi, która poszukuje współpracy korzystnej dla obu stron; 2) jako cyniczny krok Europy, która zaniechała obrony praw człowieka i wartości demokratycznych na Białorusi. Jednak, kiedy mowa o szansie dla Białorusi, należy postawić pytanie: czy jest to szansa liberalizacji politycznego i społecznego życia oraz gospodarki, czy też jest to tylko szansa na uzyskanie korzyści gospodarczych i finansowych? A najważniejsze: czy jest to szansa dla społeczeństwa białoruskiego, czy szansa pozostania u władzy elity rządzącej?
Co robić?
Krytyka wizyty Javiera Solany nie oznacza, że białoruskie społeczeństwo o aspiracjach demokratycznych negatywnie ocenia fakt dialogu między UE a Białorusią. Taka krytyka jest po prostu wyrazem obawy i zakłopotania faktem, że opozycja w tym dialogu nie będzie miała swoich przedstawicieli.
Niezależni eksperci białoruscy uważają, że aby dialog między UE i Białorusią dał impuls do rozwoju procesów demokratycznych, a nie autorytarnych, UE musi teraz przygotować plan normalizacji wzajemnych stosunków. Oznacza to, że przedstawicielstwo Komisji Europejskiej na Białorusi oraz grupa Komisji Europejskiej, która zajmuje się Białorusią w Brukseli, powinny znacznie zwiększyć swoją aktywność.
Z racjonalnego punktu widzenia działania UE wydają się logiczne – współpraca z opozycją nie przyniosła rezultatów, więc należy szukać alternatywnych rozwiązań. Jeden z wariantów może opierać się na próbie narzucenia zmian z góry, na kontrolowaniu władz białoruskich i powolnym wdrażaniu zmian demokratycznych. Jednak litewscy eksperci mają rację twierdząc, że warunki stawiane przez UE powinny być bardziej „miękkie”, niż warunki oficjalnej Moskwy. Oznacza to, że zasięg powolnego wszczepienia wartości demokratycznych będzie bardzo ograniczony.
Jeśli jednak spojrzeć na całą sprawę emocjonalnie, to może się wydawać, iż współpraca między Białorusią i UE grozi przekształceniem w udawanie demokratyzacji. Udawanie, w którym uczestnicy dialogu będą realizować swoje cele ekonomiczne, przeprowadzać kosmetyczne, pseudo-demokratyczne reformy. Możliwe też, że do udziału w grze zostanie zaproszonych kilku przedstawicieli opozycji.
Narzekania na niekonsekwencję działań UE są teraz jak musztarda po obiedzie. Wizyta już się odbyła, o wartości demokratyczne nikt się nie upomniał. Teraz główne zadanie Unii Europejskiej to znalezienie sposobu, by wytłumaczyć znaczenie wizyty społeczeństwu białoruskiemu, by udostępnić mu informację, co udało się osiągnąć w trakcie wizyty. Należy zwrócić uwagę na fakt, że nie tylko elity są ważne dla UE, że prości ludzie mieszkający na Białorusi również się liczą. Należy też podkreślić, że takie spotkania nie legitymizują wszystkich zbrodni reżymu. Litwa jako członek UE i najbliższy sąsiad Białorusi może czynnie zaangażować się w tę sprawę.
Inaczej większa część społeczeństwa białoruskiego będzie myślała, że nieudolni urzędnicy europejscy złożyli oficjalną wizytę mińskiemu carowi.
Tytuł nadany tekstowi przez autorów: „Białoruś i Unia Europejska: nowe możliwości, czy manifestacja cynizmu?”
Tłumaczenie z języka białoruskiego Irina Lappo