OD REDAKCJI
Drodzy Czytelnicy! Przed Wami siedemdziesiąty siódmy numer naszego czasopisma. Siedemdziesiąt siedem – jak mówił Onufry Zagłoba w swoje 77-te urodziny – przypomina dwie siekiery zawieszone nad głową.
Wydawałoby się, że przełom lata i jesieni to dobry czas na porządki, wietrzenie szaf i zamiatanie podwórek. Może i dobry, ale kiedy przyjrzymy się historii narodów europejskich z postsowieckich terenów, to było tam wiele momentów, gdzie decydującą rolę odgrywała nieskomplikowana zasada: żeby przeżyć, należy być zdecydowanie szybszym od sprzątającego. Nawet dziś w każdej przyzwoitej szafie znajdzie się przeżarte przez mole futro (swoją drogą można by je nieźle opchnąć w jakimś londyńskim lub berlińskim vintage) i być może zawinięte weń jakieś truchełko lub, przy odrobinie szczęścia, dwa. Cóż byśmy bez nich poczęli, o czym dyskutowali nad szklanką dymiącej herbaty. Ale czy to historia lubi się powtarzać, czy to efekt zalegających trupów (trupów złodziei?) w narodowej szafie – o tym rozważa Mykoła Ribaczuk w swoim nowym tekście.
Tradycyjnie pojawia się na łamach pisma tematyka spod znaku transkulturowości. Taki akurat a nie inny podtytuł działu, ponieważ na ten moment trudno o trafniejszą nazwę nad tę wyniesioną z koncepcji filozofa Wolfganga Welscha. Transkulturowość bardziej odpowiada dzisiejszemu przenikaniu kultur, choć oczywiście nie tłumaczy problemów, które z niej mogą wynikać. Mogą, ale nie muszą, dlatego różne perspektywy odnajdą Państwo także w pozostałych tekstach niniejszego numeru. Warto czasem przybrać zmienną optykę, szczególnie w tematach żarliwie komentowanych ostatnimi czasy. Dla siebie, dla zdrowia, dla dobra Innych. Bo jak mówi jedna z bohaterek tego wydania – byłoby dobrze, żebyśmy mieli odwagę wszystko przemyśleć bez agresji.
Zapraszamy do lektury oraz, nieustająco, do współpracy!
Aleksandra Zińczuk