DZIAŁ WSCHODNI. Długie pożegnanie. O dekomunizacji w Ukrainie
W ubiegłym roku Ukraina zdecydowała się na ostateczne zerwanie z sowiecką przeszłością. Propaganda komunizmu i wykorzystanie symboliki sowieckiej są teraz prawnie zabronione, tak samo jak działalność Partii Komunistycznej Ukrainy. Na mocy ustaw o dekomunizacji Ukraina powinna zostać szybko oczyszczona z sowieckich pomników i toponimów. Realizacja tego celu okazała się jednak bardziej skomplikowana niż zakładano – wyznaczone przez parlament terminy minęły, natomiast sam proces dekomunizacji stanął w miejscu.
Good Bye, Lenin!
Jeszcze w grudniu 2013 roku, podczas Majdanu, protestujący zburzyli pomnik Lenina w Kijowie, zaś do września następnego roku fala „leninopadu” dotarła do Charkowa. Do końca roku na koncie aktywistów było około pół tysiąca zburzonych „włodzimierzów iljiczów”. W ten sposób Ukraińcy pokazywali, że sytuacja w danym regionie odwróciła się na korzyść rewolucji. W Donbasie „leninopad” postępował razem z nacierającymi siłami operacji antyterrorystycznej: w mieście Szczastia pomnik Lenina obalono półtora miesiąca po odbiciu miejscowości z rąk separatystów, w Mariupolu po dwóch miesiącach, w Słowiańsku po roku.
Wiosną 2015 roku Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła pakiet ustaw o dekomunizacji, które przewidują m.in. otwarcie archiwów sowieckich organów represyjnych i objęcie zakazem symboli komunistycznych. Od tej chwili usunięciu podlegają nie tylko pomniki, tablice pamiątkowe i inne ślady radzieckiej przeszłości, według nowych przepisów należy również zmienić nazwy około tysiąca miejscowości, w tym dużych miast.
Ustawy dekomunizacyjne zakazują działalności Partii Komunistycznej Ukrainy. Odesłanie w niebyt organizacji zrzeszającej tęskniących do przeszłości emerytów okazało się zadaniem niezbyt skomplikowanym – w ostatnich wyborach parlamentarnych komuniści nie uzbierali nawet 4 procent głosów. Jednak w pozostałych aspektach proces dekomunizacji nie przebiega już tak gładko.
Korekta historii
Największe kontrowersje budzi zmiana nazw. Opór stawiają sami mieszkańcy miejscowości, na przykład około 90 procent dniepropietrowszczan opowiedziało się za pozostawieniem starej „komunistycznej” nazwy. W niektórych miastach spór dotyczy wariantów nazwy. Na przykład większość mieszkańców Kirowohradu poparła przywrócenie historycznego terminu Jelizawetgrad, ale wtedy ukraiński Instytut Pamięci Narodowej, w którego gestii leżą kwestie dekomunizacji, zgłosił weto przeciwko „imperialistycznej” nazwie.
Czasem dekomunizacji sprzeciwiają się władze lokalne. Przeciwko zmianie nazw ulic otwarcie zaprotestował m.in. mer Połtawy. Za jego przykładem poszli lokalni radni kilku samorządów w obwodach rówieńskim, czernihowskim i innych. Urzędnicy na ogół nie decydują się na otwarty protest, lecz sabotują działania poprzez biurokratyczną mitręgę. Czasami mataczą, manipulując wymogami nowych ustaw. Tak oto dzielnice administracyjne Charkowa, rejony dzierżyński i frunzeński, zachowają swoje nazwy –ku czci… lekarza Władysława Dzierżyńskiego i lotnika Timura Frunzego. Z kolei w mieście Wołnowacha w obwodzie donieckim postanowiono ocalić przed zburzeniem pomnik radzieckiego dowódcy Wasilija Iwanowicza Czapajewa, wpisując go do rejestru zabytków jako „Pomnik nieznanego kozaka”.
Babuszkin czy Szuchewycz
Wszystko wskazuje na to, że kuratorzy dekomunizacji na wschodzie kraju wzorują się na działaniach podjętych na zachodzie Ukrainy, gdzie symbole i toponimy sowieckie zostały zniesione tuż po upadku Związku Radzieckiego, czyli na początku lat 90. XX wieku. Podłoże polityczne tych działań nie było ukrywane ani wtedy, ani obecnie – dekomunizacji towarzyszy ideologiczne „przemalowanie”, przy czym bardzo często dokonywane według wzorców sowieckich.
W Dniepropietrowsku ulica imienia bolszewika Jefima Babuszkina została przemianowana na ulicę naczelnego dowódcy Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) Romana Szuchewycza, ulica imienia ludowego komisarza Pawieła Dybienki została nazwana ku czci ostatniego naczelnego dowódcy UPA Wasyla Kuka, ulica czekisty Siemiona Urickiego ku czci założyciela Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) Jewhena Konowalca, ulica Komisarska przyjęła nazwę Hajdamacka, zaś ulica wielkiego księcia moskiewskiego Dymitra Dońskiego została nazwana ku czci pisarz i nacjonalistycznego działacza politycznego Dmytro Doncowa − a to tylko niektóre z podobnych zmian.
Trudno stwierdzić, ile jest w takim obrocie sprawy woli prezydenta Poroszenki, a ile inicjatywy ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej; dyrektor naszego IPN-u, Wołodymyr Wiatrowycz, znany jest jako zwolennik UPA i żarliwy popularyzator historii ukraińskiego podziemia narodowego. Najprawdopodobniej w tym przypadku połączyły się interesy władzy oraz intelektualistów owładniętych ideą wychowania społeczeństwa w duchu nowej doktryny.
Propagandowy blitzkrieg
Wiktor Janukowycz i popierająca go Partia Regionów stawiali na siłowe sposoby rozwiązywanie problemów społecznych, natomiast administracja Petra Poroszenki lepiej rozumie moc i znaczenie soft power, czyli ideologii. Stąd właśnie liczne programy wychowania patriotycznego, w tym inicjowane na szczeblu Ministerstwa Edukacji i Nauki oraz kancelarii Prezydenta.
Huśtawka ideologiczna to żadna nowość dla Ukrainy. Tak było za czasów Wiktora Juszczenki i potem Janukowycza, kiedy to wraz z ekipą rządzącą zmieniały się akcenty ideologiczne. Jednak nigdy wcześniej władze nie zdecydowały się na „przerobienie” tożsamości regionów, w których miały najmniejsze poparcie wyborcze. Teraz, gdy południowy wschód utracił podmiotowość polityczną, władze usiłują ujednolicić paletę ideologiczną Ukrainy.
Nie wiadomo, na ile to przedsięwzięcie okaże się skuteczne. Już teraz widać, że propagandowy blitzkrieg wyhamował. Zgodnie z ustawą o dekomunizacji, lokalne uchwały w sprawie nowych nazw miejscowości miały zostać zgłoszone do Rady Najwyższej do dnia 21 października 2015 roku. Tymczasem w niektórych miastach za „dekomunizację nazw” nie zabrano się do tej pory, a w innych mieszkańcy nie zgodzili się na zmiany. Jakie będą poczynania władz wobec takich postaw, nie wiadomo.
Maksym Wichrow
Z języka ukraińskiego tłumaczył Andrij Saweneć.