NOWOŚCI WYDAWNICZE. Wschód ukraińskiego słońca
Kateryna Zarembo
Fragmenty książki Wschód ukraińskiego słońca politolożki Kateryny Zarembo
Z języka ukraińskiego tłumaczyła Oksana Basaraba
Czy region ma swoją szczególną tożsamość?
Z perspektywy socjologii błędem jest zaprzeczanie istnieniu tożsamości regionalnej – przecież nie tylko na Donbasie, i nie tylko w Ukrainie ludzie mogą odczuwać więź i utożsamiać się z małą ojczyzną. Jednak regionalna tożsamość nie jest równoznaczna ze sztucznie utworzonym mitem, a jeśli chodzi o dziwaczną „donbaską tożsamość” (uważam, że można tego terminu używać jedynie jako żartu, a lepiej go w ogóle unikać: używanie jest aktem legitymizacji), próby jej wyjaśnienia raczej wzmacniają mit niż cokolwiek wyjaśniają. W jednym z wywiadów Wasyl Holoborodko powiedział: „Zawsze starano się mnie zredukować do regionalnego kontekstu: jesteś z Donbasu, jesteś ze Wschodu. Ja nigdy nie uważałem się za autora związanego z Donbasem. Był taki krytyk, Leonid Kovalenko, który zawsze pytał: dlaczego nie masz wierszy o Donbasie, o kopalni, przecież tam pracujesz? Ale ja pracuję w języku ukraińskim i dla mnie jest obojętne, czy mieszkam w Rostowie, Ługańsku czy Rio de Janeiro. Mieszkam w języku ukraińskim”.
Nawet rozmawiając z osobami pochodzącymi z danego regionu, czasami zdarzało mi się doświadczać pewnego rodzaju ukorzenia, samokrytycyzmu, które miałyby akcentować tę samą stereotypową tożsamość, podczas gdy w rzeczywistości ponownie ją negują, ponieważ to, co uważają za swoją wyjątkowość, jest przypisywane nie tylko im. Pewien profesor rozmawiając ze mną, stwierdził, że w Doniecku w latach 90. obchodzono Nowy Rok dwukrotnie: według moskiewskiego czasu i według kijowskiego. Próbując przestrzegać zasad prowadzenia wywiadów i nie wyrażając własnych ocen, nie odważyłam się powiedzieć, że w Kijowie mojego dzieciństwa niektórzy również postępowali podobnie.
Na przykład pewien lokalny aktywista w wiosce na Doniecczyźnie skarżył się: „Wyobraża sobie Pani, dzieci z ukraińskojęzycznych rodzin uczą się w szkole po ukraińsku, a w przerwach rozmawiają po rosyjsku”. Cóż, taka sytuacja nie jest trudnym ćwiczeniem dla mojej wyobraźni – ponieważ obserwowałam to samo również w kijowskiej szkole, do której chodzą moje dzieci.
***
Ukraińskiego Donbasu – w jego radzieckim i powojennym znaczeniu – nie było. Natomiast ukraińska Doniecczyzna i Ługańszczyzna istniały i istnieją, a ignorowanie ich, parafrazując Iwana Dziubę, można wytłumaczyć jedynie lenistwem myślenia lub politycznym uprzedzeniem. Po uzyskaniu niepodległości te tożsamości najlepiej wyrażały się w relatywnie małych społecznościach – wystarczająco małych, aby być niewidocznymi dla oficjalnej statystyki, ale wystarczająco licznych, aby ci, którzy do nich należeli, znaleźli tam swoje miejsce.
Ta książka jest o społecznościach, których istnieniu zaprzeczał mit o Donbasie. Opowiada o kulturowych przestrzeniach, środowiskach studenckich, o ukraińskiej wsi, o różnorodności ośrodków religijnych. Opowiada o tych, którzy pragnęli żyć nie w dyktaturze, lecz w wolnym, nowoczesnym, ukraińskim demokratycznym państwie. Te społeczności były głosami nowej, postsowieckiej Doniecczyzny i Ługańszczyzny, wkomponowanych w ogólnoukraiński kontekst; były przebudzeniem ukraińskości, którą ukrywano, uciskano, niszczono, tłumiono.
Historia Posztowchu (укр. „Поштовху»)
Fragment rozdziału 2 książki Kateryny Zaremby
„Brakowało nam dziesięciu lat”
Rozmowę z Serhijem Stukanowym nagrywałam w styczniu 2017 roku w kijowskim „Kupidonie”. Serhij niedawno przeprowadził się do stolicy ze Lwowa. Pracował w radiu (укр. Громадське радіо) i tutaj właśnie poznaliśmy się.
Jeszcze przed 2014 rokiem Serhij i jego przyjaciele zainicjowali (wspólnie z innymi instytucjami) „ukraiński renesans na Doniecczyźnie”. W 2001 roku Serhij rozpoczął studia na wydziale historycznym obecnego Donieckiego Narodowego Uniwersytetu im. Wasyla Stusa, który w tamtym czasie nosił nazwę Donieckiego Uniwersytetu Narodowego (DonNU). Uniwersytety w Doniecku i Ługańsku stanowiły centrum narodowego przebudzenia. Dr nauk technicznych, profesor Donieckiego Narodowego Uniwersytetu Technicznego, Wołodymyr Bilecki, był założycielem i redaktorem czasopisma „Wschód”, gazety „Wschodni Czasopis” i aktywnie wpisywał Donbas – zarówno swoją pracą naukową, jak i dosłownie swoimi publikacjami – w ukraiński kontekst. Wolodymyr Semystiag, starszy wykładowca katedry historii Ukrainy na Uniwersytecie Państwowym w Ługańsku, jest przewodniczącym Ługańskiego Związku Towarzystwa Oświatowego imienia Tarasa Szewczenki.
Wydziały historyczne na uniwersytetach zarówno w Doniecku, jak i w Ługańsku wychowały całe środowisko, a wojna i przymusowa migracja po 2014 roku jeszcze bardziej wzmocniły grono ukraińskich intelektualistów o europejskim zasięgu. Oksana Mychajewa, Olena Stiażkina, Ihor Todorow, Stanisław Fedorczuk i wielu innych wyjechało do Kijowa, Lwowa, Użhorodu i innych miast, stając się rzecznikami, „alternatywnym głosem” tego regionu. Jednakże nawet w swoim rodzimym środowisku mogli i wpływali na interpretację historii. W 1989 roku wykładowcy i studenci Donieckiego Narodowego Uniwersytetu rozpoczęli nieautoryzowane wykopaliska na Polu Rutczenkowskim (ówczesny rejon Kirowski w Doniecku) i udowodnili, że w tamtejszych masowych grobach nie znajdowali się jeńcy wojenni rozstrzelani przez nazistów, lecz ofiary stalinowskich represji.
W czym tkwiła specyfika wydziału historycznego? Czy sama dyscyplina – historia – kształtowała określony typ osobowości z krytycznym myśleniem i świadomą postawą obywatelską? Czy wydział historyczny przyciągał świadomych młodych ludzi? Według byłego profesora Donieckiego Narodowego Uniwersytetu, Igora Todorowa, „duch wydziału zakładał pewną wolność” – dlatego właśnie od 2000 roku Todorow wykładał tylko w języku ukraińskim. Wspominał, że jego studenci z kierunku stosunków międzynarodowych chętnie odpowiadali na seminariach po ukraińsku, motywując to w ten sposób: „Chcemy budować karierę w tym kraju. Gdzie można praktykować ukraiński w Doniecku, jeśli nie na uniwersytecie?” Na wydziale stosunków międzynarodowych jedynie kierownik katedry, który pochodził z Uralu, nie wykładał po ukraińsku.
Serhij Stukanow spotkał się z sytuacją, w której przygotowywał się do zajęć w języku rosyjskim, ale wykładowcy wymagali odpowiedzi po ukraińsku.
Jednak wolność na wydziale oznaczała wolność dla wszystkich – Donbas był miejscem spotkań ludzi różnych, często przeciwstawnych poglądach. Nie wszyscy akceptowali proukraińskie postawy Todorowa, Matuszczaka, Stukanowa i innych – na przykład wykładowca katedry politologii, Serhij Barysznikow, nie ukrywał swojej antyukraińskiej postawy podczas zajęć, a absolwent wydziału historycznego, Pawło Hubariew, stał się aktywnym działaczem „DNR”. Spoglądając wstecz, Todorow żałośnie podsumowuje: „Byliśmy zbyt liberalni”.
***
W październiku 2006 roku do studenta na trzecim roku Serhija Zlywka w czasie konferencji dotyczącej europejskiej integracji podszedł ciemnowłosy chłopak.
– Słuchaj, widzę, że interesuje cię Ukraina. Tutaj tworzymy proukraińską patriotyczną organizację. Jeśli chcesz, dołącz do nas.
Tak Serhij poznał Jurija Matuszczaka i stał się członkiem Posztowchu – znaczącej organizacji w Doniecku w latach 2000. 31 października 2006 roku założyło ją studenci, głównie wydziałów historycznego i filologicznego DonNU, a także kilku studentów z Donieckiego Narodowego Uniwersytetu Sztucznej Inteligencji i Donieckiego Narodowego Uniwersytetu Technicznego. Łączyło ich przeświadczenie, że kluczem do świadomości lokalnej ludności jest zrozumienie historii. „Myśleliśmy, że jeśli oświecimy ludzi na temat historii naszego regionu, wyjaśnimy, że ukraińska kultura nie jest drugorzędna w porównaniu z rosyjską, to w ten sposób przyczynimy się do integracji tego regionu w ogólną przestrzeń kulturalną Ukrainy” – wspomina Stukanow.
Posztowch stał się przykładem ukraińskiego odrodzenia narodowego na Donbasie w drugiej połowie lat 2000., a Jurij (Jura, Jurko, jak go nazywali przyjaciele) Matuszczak był sercem organizacji i uosobieniem nowego pokolenia tego ruchu na tym obszarze. Skala osiągnięć Posztowchu jest imponująca również dlatego, że jego członkowie i sympatycy byli studentami i młodzieżą, którzy nie mieli ani finansowych, ani władczych zasobów – mieli tylko mnóstwo interesujących pomysłów i chęć wprowadzania zmian. W ciągu kilku lat (od 2007 do 2009 roku) zrobili dla narodowego odrodzenia w regionie prawdopodobnie więcej niż ktokolwiek wcześniej przez lata niepodległości.
Pierwszą akcję studenci przeprowadzili w Dzień Jedności 22 stycznia 2007 roku, wychodząc z transparentem „Posztowch wita mieszkańców Doniecka” pod pomnikiem Szewczenki w Doniecku. Jednak kolejne wydarzenia nabierały coraz większego rozmachu: w 2008 i 2009 roku Posztowch organizował Festiwale Szopki (pierwszy odbył się na wolnym powietrzu przy Placu Lenina, drugi w Miejskim Pałacu Młodzieży „Junist”), był współorganizatorem wystawy UPA: historia niezłomnych w Doniecku, przeprowadził Akcję Pamięci Ofiar Holodomoru i był jednym z inicjatorów nadania Donieckiemu Narodowemu Uniwersytetowi imienia Wasyla Stusa. Studenci organizowali również uliczne slamy – czytanie poezji połączone z performansem.
Młodym ludziom udawało się organizować spotkania bez koneksji i pieniędzy, a co więcej – w opozycji do lokalnych władz. Leonid Samofałow, bliski przyjaciel Jurija Matuszczaka i współzałożyciel Posztowchu, wspomina: „Posztowch nauczył mnie, że nie ma rzeczy, których nie można zrobić”. Studenci po prostu mieli odwagę pukać do wszystkich drzwi. Kiedy w 2008 roku władze miejskie nie chciały wydać zgody na organizację Festiwalu Szopek na głównym placu miasta, aktywistom pomógł jeden z posłów Bloku „Nasza Ukraina – Ludowa Samoobrona”.
Innym razem odwaga i przypadek okazały się pomocne – podróżując przez zachodnią Ukrainę, członkowie Posztowchu w ostatnią noc przed pociągiem wrzucili list z zaproszeniem na Festiwal Szopek pod drzwi administracji obwodowej w Iwano-Frankiwsku. Spośród wszystkich wysłanych zaproszeń do różnych administracji obwodowych właśnie to zadziałało: do Doniecka przyjechał zespół z Iwano-Frankiwska.
Z inicjatywy Posztowchu w Doniecku odbyła się wystawa UPA: historia niepokonanych. Wystawę zorganizował Instytut Pamięci Narodowej przy wsparciu Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Odwiedziła ona wiele miast w Ukrainie. Jednak przyczyną organizacji wystawy w Doniecku był list Jurija Matuszczaka do Wołodymyra Wiatrowycza, ówczesnego doradcy szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy ds. pracy naukowo-badawczej. Wystawa odbyła się w Donieckiej Obwodowej Uniwersalnej Bibliotece im. N. Krupskiej, a członkowie Posztowchu pełnili rolę przewodników dla odwiedzających.
Kolejną akcją, która miała na celu narodowe przebudzenie w Doniecku, było upamiętnienie ofiar Holodomoru pod nazwą 33 minuty. Członkowie Posztowchu gromadzili się przed rejonowymi administracjami w Doniecku i przez głośnik przez 33 minuty odczytywali głośno imiona tych, którzy mieszkali na tym obszarze i zginęli w wyniku Holodomoru. W ciągu 33 minut nie zazwyczaj nie udawało się odczytać wszystkich imion. „Nie wiem, jakie wrażenie to robiło na słuchających nas ludzi, ale dla mnie było to porażające” – wspomina Marta Czorna, członkini Posztowchu.
Posztowch wydawał również swoją gazetę „Posztowch+” (w nazwie gazety zamiast litery „sz” – ukr.„ш” – znajdował się symboliczny trójząb). Ukazały się jedynie dwa numery pisma, ale cały proces jego powstania wymagał zaangażowania: periodyk oficjalnie zarejestrowano jako drukowane medium masowego przekazu, do rady redakcyjnej należeli Jurij Matuszczak, Marta Czorna, Leonid Samofałow i Serhii Zlywko, jako redaktor pracował także Serhij Stukanow (w drugim numerze podpisał się jako Serhij Lozanovskyi). Obok tekstów pisanych przez studentów, „Posztowch+” drukował teksty takich mistrzów jak pisarz Jurij Andruchowycz i historyk Stanislaw Kulczytskyi. Projekt finansowano z własnej kieszeni – częściowo z niewielkich składek członkowskich, ale głównie za pieniądze Matuszczaka i Samofałowa.
Działaniom Posztowchu częściowo sprzyjały dwie okoliczności. Po pierwsze, założenie i aktywny okres działalności organizacji przypadły na prezydenturę Wiktora Juszczenki. Jego polityka w zakresie przywracania pamięci historycznej była inspirująca dla Posztowchu – członkowie mieli nadzieję, że ich praca wpisuje się w ogólnonarodowy ruch ku odrodzeniu języka i kultury. Drugim czynnikiem sprzyjającym działalności Posztowchu było wsparcie politycznego sojusznika w postaci Obwodowej Administracji Państwowej, której szef był mianowany przez prezydenta. Dla aktywistów oznaczało to pewne wsparcie – Obwodowa Administracja Państwowa zapewniła ochronę podczas organizacji wystawy UPA: historia niezłomnych w bibliotece donieckiej. W 2009 roku Lilia Zołkina, kierowniczka departamentu rodziny i młodzieży w Obwodowej Administracji Państwowej pomogła Posztowchu zorganizować Festiwal Szopki w Pałacu Młodzieży w Doniecku.
Władze donieckiej uczelni i środowiska polityczne bardziej tolerowały działalność Posztowchu, niż ją aprobowały, a nawet utrudniali jej działanie. Oprócz już wspomnianych trudności z uzyskaniem zgody na organizację Festiwalu Szopek, organizacja napotkała również opór ze strony kierownictwa uniwersytetu. W 2009 roku zastępca dziekana ds. pracy wychowawczej, Tetiana Marmazova, nie wyraziła zgody na zakwaterowanie uczestników II Festiwalu Szopek w akademiku studenckim. Ostatecznie, dzięki pomocy przyjaciół z Posztowchu z wydziału prawniczego, udało się rozwiązać tę sprawę. Otwartego konfliktu między organizacją a jej przeciwnikami jak dotąd udawało się uniknąć. Punktem zapalnym jednak okazała się propozycja nadania uczelni imienia Wasyla Stusa.
Bitwa o Stusa
Dzisiaj trudno zrozumieć, dlaczego postać Wasyla Stusa, absolwenta tej samej uczelni, której próbowano nadać jego imię (na wydziale filologicznym Donieckiego Uniwersytetu Narodowego znajdowało się jego popiersie), któremu dodatkowo w 2005 roku przyznano tytuł Bohatera Ukrainy, a jego dzieła były już w latach 90. obowiązkowo czytane w programie nauczania w szkole z literatury ukraińskiej, była tak odbierana w Doniecku. Uczestnicy tamtych wydarzeń byli przekonani, że doniecka elita polityczna postrzegała to jako „oznaczanie terytorium”, które uważała za swoje, i nie było na nim miejsca dla ukraińskich bojowników przeciwko reżimowi sowieckiemu. Stosunek do Wasyla Stusa wyraźnie wskazywał na podziały w ówczesnym donieckim środowisku: podczas gdy w jednym nurcie – niezależnej Ukrainie – Stus był bohaterem, w drugim, postsowieckim, pozostawał „wrogiem narodu”.
Rozmowy o nadaniu imienia Stusa trwały od dawna, nie tylko w kontekście uniwersytetu. Już od lat 90. pojawiały się propozycje zmian patronów ulic, w tym dotyczące jednej z centralnych – Postysheva, który był jednym z organizatorów Hołodomoru w Ukrainie. Nadanie ulicy imienia Stusa wielokrotnie proponowali przedstawiciele „starszego pokolenia” proukraińskich organizacji społecznych, jednak władze miasta odrzuciły te prośby, powołując się na przeszkody biurokratyczne i finansowe.
Pod koniec 2008 roku członkowie ruchu Posztowch zastanawiali się dlaczego by nie spróbować zainicjować zmiany nazwy uczelni – właśnie w tym samym roku obchodzono 70. rocznicę urodzin poety, więc studenci uznali, że to dobra okazja. Przedstawiciele Inicjatywy Społecznej Doniecczyzny na Rzecz Przywrócenia Pamięci Historycznej i Posztowchu, na czele z Stanisławem Fedorczukiem i Jurijem Matuszczakiem napisali apel w imieniu byłych i obecnych studentów o nadanie Donieckiemu Uniwersytetowi Narodowemu imienia Wasyla Stusa.
W tym samym czasie grupa inicjatywna zbierała podpisy wśród studentów i wykładowców uczelni, co przerodziło się w pełnoprawny apel inteligencji ukraińskiej do Ministra Edukacji i Nauki, opublikowany na łamach gazety „Dzień” i „Inna Literatura” (укр. «День» та «Інша література»). Lista sygnatariuszy sięgała daleko poza granice Doniecka – nawet dzisiaj w archiwach gazety „Dzień” można znaleźć około 1500 podpisów z całej Ukrainy i z zagranicy.
Inicjatywa zmiany nazwy regionalnego uniwersytetu stała się przedmiotem ogólnokrajowej debaty – w sprawie wypowiedzieli się ówczesny prezydent Wiktor Juszczenko, minister edukacji i nauki Iwan Wakarczuk oraz deputowani Rady Najwyższej. Juszczenko poparł projekt, zlecając ministrowi edukacji i nauki Wakarczukowi oraz przewodniczącemu obwodowej administracji państwowej w Doniecku, Wołodymyrowi Łohwynence rozpatrzenie postulatów studentów. Natomiast ówczesna deputowana Rady Najwyższej z Partii Regionów, Olena Bondarenko (również absolwentka Wydziału Historycznego DonNU), która przybyła do Doniecka jako członek komisji powołanej do rzekomej oceny zalet i wad inicjatywy studenckiej, zaproponowała nadanie uczelni imienia Wołodymyra Degtyarowa – pierwszego sekretarza Donieckiego Komitetu Obwodowego Partii w latach 1963–1976. Dyskusja przeniosła się również na inne frakcje: posłowie z Partii Regionów i Bloku Julii Tymoszenko opowiedzieli się za nadaniem imienia Degtyarowa, natomiast parlamentarna grupa „Za Ukrainę” zaproponowała rozpatrzenie przez Radę Najwyższą Ukrainy uchwały w sprawie konieczności nadania Donieckiemu Narodowemu Uniwersytetowi imienia Wasyla Stusa.
W Doniecku, według relacji uczestników wydarzeń, wywiązała się „walka na śmierć i życie”. Prorosyjski obóz organizował debaty i konferencje dotyczące zmiany nazwy. Prorektorka ds. pracy wychowawczej, Tetiana Marmazova, żona ówczesnego rzecznika prasowego klubu piłkarskiego Szachtar, Rusłana Marmazova, zorganizowała protest przeciwko nadaniu nazwy uniwersytetowi. Jednak organizatorzy nie chcieli być oskarżani o antyukraińskie poglądy – suwerenność wciąż była tym wspólnym mianownikiem, do którego sprowadzali się nawet przeciwnicy nadaniu imienia Stusa. Dlatego akcja nosiła nazwę „Za narodowy”, czyli za zachowanie ówczesnej nazwy uniwersytetu. Jako dowód proukraińskich poglądów jej uczestników podczas wydarzenia rozdane zostały niebieskie i żółte wstążki. Studentów bezczelnie okłamywano, twierdząc, że nadanie uniwersytetowi imienia Stusa pozbawi go akredytacji.
List z ministerstwa nie tylko nie przyczynił się do rozwiązania sprawy na korzyść studentów – w rzeczywistości kierownictwo uniwersytetu odebrało dyrektywę z „centrum” jako presję, a Posztowch został uznany za agentów pomarańczowego reżimu i nacjonalistów-banderowców. Lokalne władze nie mogły uwierzyć, że taka inicjatywa mogła powstać „oddolnie” i uważały to za atak „banderowców” na ich terytorium.
Kampania „Za Stusa” stała się bodźcem do powstania publikacji (w języku rosyjskim) Ukraiński nacjonalizm i Donbas. Historyczna retrospektywa (Украинский национализм и Донбасс. Историческая ретроспектива), w której potępiono historiografię „ukrainocentryzmu”. Do zespołu redakcyjnego książki weszli: deputowany do rady obwodowej z Komunistycznej Partii Igor Żytyński oraz wykładowcy Narodowego Uniwersytetu Donieckiego Tetiana Marmazowa, Ołeksandra Dinges i Serhij Barysznikow.
Ostatecznie odbyło się spotkanie kadry DonNU, na którym 61 z 63 uczestników zagłosowało przeciwko zmianie nazwy uczelni. Posztowch został publicznie potępiony i rozpoczęła się kampania mającą na celu oczernianie organizacji przed studentami pierwszego roku. Mówienie o przynależności do Posztowchu stało się niebezpieczne, studenci publicznie byli upokarzani za udział w wydarzeniach inicjowanych przez organizację. Dziś widoczne jest, że kampania na rzecz zmiany nazwy sygnalizowała, że w Doniecku w latach 2000. ważniejsze było to, o czym mówiono, niż język, w jakim się mówiło; nawet nauczycielka języka ukraińskiego przyłączyła się do ataków na członków Posztowchu. Obrona pracy dyplomowej z historii Leonida Samofałowa zakończyła się wizytą dziekana i wystawieniem ocenę niedostateczną. Leonid był zwycięzcą historii uniwersyteckich olimpiad i jednym z najlepszych studentów na kursie (później sami wykładowcy sprzeciwili się niesprawiedliwej ocenie i zorganizowali dla niego poprawkę). Stukanow wspominał, że wydawało mu się, że nagle znalazł się prawie w czasach stalinowskich, o których niedawno tylko rozmawiał i dyskutował z kolegami z roku na zajęciach z historii.
Po 2009 roku aktywność Posztowchu ograniczyła się, choć nie zanikła całkowicie. Niektórzy z aktywnych członków, jak Jurij Matuszczak, ukończyli studia, a ci, którzy potencjalnie mogliby wstąpić w szeregi organizacji, byli zastraszani. Przez pewien czas Posztowch jako samodzielna (niezależna od uczelni) organizacja publiczna prowadziła akcje kulturalne i polityczne. Zorganizowano konkursy artystyczne dla dzieci, wieczory literackie, a w 2012 roku przeprowadzono kampanię wspierającą artystę Petra Antypa, który kandydował w wyborach do Rady Najwyższej w Horłiwce. Członkowie Posztowchu rozwieszali plakaty, prowadzili agitację, a także weszli do składu komisji na każdym okręgu wyborczym w mieście.
Do 2014 roku niektórzy członkowie pozostali w Doniecku. W 2012 roku Sergii Stukanow założył tam Ukraiński Klub Konwersacyjny – ośrodek dla tych, którzy chcieli nauki lub doskonalenia języka ukraińskiego poprzez nieformalne rozmowy. Na wzór tego klubu powstały również inne ośrodki w Nikopolu, Horłiwce i Kramatorsku. Inni rozproszyli się po Ukrainie i za granicą, poświęcając się karierze albo rodzinie. Warto zauważyć, że z Posztowchu wyszła grupa zdolnych ukraińskich dziennikarzy: Serhij Stukanow, Daria Kurennaya, Waleryja Dubowa, Oleksandr Demczenko, Oleksandr Chrebet, Daryna Anastasiewa i inni.
Jurij Matuszczak miał krótkie życie. Po zakończeniu uniwersytetu, spędził rok na stażu w Lublinie, a po powrocie do Doniecka, podobnie jak Stus, został nauczycielem w szkole, ale nie języka ukraińskiego, ale historii. Wśród licznych podróży, wydarzeń i projektów Posztowchu, Matuszczak zdążył przyjechać do Kijowa, gdzie mieszkał z rodziną Serhij Zlyvko.
Jurij jako jeden z pierwszych stanął na Euromajdanie w Doniecku, a później, gdy wybuchła wojna, wstąpił w szeregi ochotniczego batalionu Dnipro-1. On i jego towarzysze nie wydostali się z „kotła iłowajskiego” w sierpniu 2014 roku.
83064, obwód doniecki, miasto Donieck, rejon Kirowski, ul. Szutowa, dom numer 32, mieszkanie numer 4 – nadal pod tym adresem można znaleźć zarejestrowaną stronę Posztowchu w Państwowym Rejestrze Podmiotów Prawnych Ukrainy. To jest adres Jurka w Doniecku, gdzie mieszkał z matką i siostrą. Teraz to miejsce jest gdzieś w innej rzeczywistości. Matka Jurka zmarła na raka. Siostra z rodziną mieszkała w Dnieprze przed pełnoskalową inwazją. Historię Jurka Matuszczaka literacko opowiedziała Ołeksandra Iwaniuk na podstawie relacji dziewczyny Jurka, włoszki Franceski Leonardi, w powieści Amor[t]e.
***
W 2014 roku DonNU został zmuszony do przeprowadzki. Nowy kampus ulokowano w Winnicy, czyli do regionu skąd pochodził Wasyl Stus. W 2016 roku nazwa uniwersytetu została ostatecznie zmieniona na Uniwersytet im. Wasyla Stusa. Tym razem impulsem do zmiany nazwy było pismo do rektora w imieniu innego absolwenta wydziału historycznego DonNU – Ołeksija Matsuki. Jak na ironię to właśnie konsekwencje okupacji sprawiły, że uczelnia rzeczywiście zmieniła nazwę: w dyskusji argumentowano, że zmiana nazwy pozwoli na podkreślenie, która z uczelni jest tą prawdziwą, ponieważ w samozwańczej Donieckiej Republice Ludowej istnieje tzw. Doniecki Narodowy Uniwersytet. A także – tak uczczono pamięć Jurija Matuszczaka. W tym samym czasie, w 2016 roku, po nadaniu DonNU imienia Wasyla Stusa, w holu uczelni została umieszczona tablica pamiątkowa poświęcona Jurijowi.
W Kramatorsku w 2021 roku odbyła się prezentacja Warsztatu Dziennikarskiego im. Jurija Matuszczaka, w której wzięli udział Stanisław Fedorczuk i Serhij Stukanow. Celem warsztatu jest szkolenie przyszłych dziennikarzy. Inicjatywa warsztatu należy do Tetiany Ignatczenko, dziennikarki, aktywistki Euromajdanu w Mariupolu i kierowniczki Wydziału Działalności Informacyjnej Administracji Wojskowo-Cywilnej Obwodu Donieckiego.
***
Tetiana Marmazova, która w czasie kampanii na rzecz zmiany nazwy uniwersytetu na cześć Wasyla Stusa pełniła funkcję prorektorki ds. pracy wychowawczej na Donieckim Uniwersytecie Narodowym, przeprowadziła się do Rosji i uzyskała obywatelstwo rosyjskie. Serhij Barysznikow od pierwszych dni wspierał tak zwaną Doniecką Republikę Ludową, pomógł przejąć uniwersytet, a już we wrześniu 2014 został tymczasowym rektorem i pełnił tę funkcję do wiosny 2015 roku.
***
Wartość Posztowchu jako zjawiska jest nie do przecenienia. Po pierwsze, istnienie takiej organizacji dowodzi, że proukraińska inicjatywa „oddolna” mogła pojawić się w Doniecku bez wsparcia własnego lub darczyńców – jest dowodem na działanie prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego. Po drugie, Posztowch świadczył o tym, że idea ukraińska jest w Donbasie pożądana: Posztowch jako organizacja tworzyła społeczność składającą się z kilkuset członków i sympatyków, a liczba uczestników organizowanych przez nich wydarzeń systematycznie rosła. Stukanow, Zlyvko i inni członkowie Posztowchu są przekonani, że zabrakło im dziesięciu lat – gdyby próba „rosyjskiej wiosny” miała miejsce w 2024 roku, nie miałaby już szans powodzenia.
Kataryna Zarembo
Wybór fragmentów i przekład z języka ukraińskiego przełożyła Oksana Basaraba
Kultura Enter
2023/02 nr 106