SZTUKA CYRKOWA. Poezja głupoty
Recenzja spektaklu „Furiozo” Piotra Sikory
Mateusz Kownacki
Nikt w cyrku nie ma takiego dostępu do potencjału znaczeniowego jak klaun. Wiedzieć o tym zdaje się twórca spektaklu „Furiozo” – Piotr Sikora, gdyż świadomie z tego potencjału korzysta. Ten komik i klaun swój warsztat doskonalił, grając w spektaklach improwizowanych, m.in. grupy Klancyk oraz ucząc się klaunady we Włoszech u Paoli Colletto oraz w USA u Philippe Gauliera (nauczyciel Sachy Barona Cohena). W ramach 15. edycji święta cyrku i współczesnych form sztuk ludycznych, czyli Carnavalu Sztukmistrzów w Lublinie, dwukrotnie można było obejrzeć jego godzinny spektakl prezentowany po zmroku w namiocie festiwalowym na Błoniach. To cieszące się dużym zainteresowaniem przedstawienie otrzymało m.in. nagrodę Pick of the Week podczas Festiwalu Fringe Adelaide 2024 w Australii oraz znalazło się na krótkiej liście do nagrody Comedian’s Choice Awards 2023 w kategorii “Best Show” podczas Festiwalu Fringe w Edynburgu w 2024 r.
Publiczność, czekając na aktora przy dźwiękach utworów grupy Kaliber 44, wpatrywała się w neonowe napisy „Chyba śnisz”, „Nocna zmiana”. Spektakl rozpoczął się od trzykrotnego uderzenia w uniesioną metalową misę. Bohater wbiegł na scenę z krzykiem, nagą klatką z napisem FURIOZO i ochraniaczem na zębach, ubrany w łańcuch i krótkie szorty. Po zwycięskim pojedynku z pluszowym misiem, przejął plecak jednego z widzów, grożąc mu pistoletem uformowanym z ręki. Następnie wybrał osobę, której nałożył policyjny hełm i wciągnął w serię zabaw związanych z pościgiem, schwytaniem, uwięzieniem i ucieczką. Po tej przygodzie bohater spotkał kobietę (plastikową lalkę oklejoną taśmą), którą udało mu się uwieść i zaprosić do mieszkania. Furiozo, po rozebraniu lalki i miłosnych uniesieniach, biegał z przyklejonym taśmą sercem i oddawał błogiemu imprezowaniu z dużą ilością alkoholu i narkotyków. Wybranka Furiozy zaszła w ciążę i urodziła dziecko. Świętując, wśród ulubionych używek, bohater ponownie ukradł plecak. W efekcie policyjnej strzelaniny zginął wraz ze swoją kobietą. Dusza uchodząca z bohatera pożegnała potomka, który dorósł i odziedziczył po ojcu styl i nawyki. Syn, jako nowe wcielenie Furiozy, trzy razy uderzył w misę i z krzykiem wbiegł na scenę. Historia zatoczyła koło.
W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”* Sikora powiedział, że jedną z inspiracji do powstania spektaklu był plakat z rozzłoszczonym kibolem do filmu „Furioza” (2021) w reż. Cypriana T. Olenckiego. W rok po premierze polskiego hitu kina akcji, stworzył on satyrę postaci z plakatu, czyli Goldena, granego przez Mateusza Damięckiego. Odniesień do filmu jest wiele – obie postaci biegają z odsłoniętym torsem z czytelnym napisem, są okazami witalności i robią, co chcą, lubują się w bójkach, narkotykach, imprezach oraz kończą marnie.
Co odróżnia spektakl Sikory od filmowego pierwowzoru, to osobna realizacja przewijającego się w obrazie Olenckiego proroctwa: „kibol zawsze będzie kibolem”. W propozycji komika akcent położony jest na determinizm pokoleniowy, stając się swoistą adaptacją powiedzenia o jabłku padającym niedaleko jabłoni. Zatrutej jabłoni. Spektakl nie daje nadziei wyrwania się z przeklętego koła losu. Osoba ojca kształtuje dziecięce nawyki i dorosłość. Ten prosty i upiorny przekaz stanowi sedno i fundament propozycji Sikory. Bez niego gagi byłyby tylko prezentacją klauniarskiego warsztatu oraz bardziej lub mniej udanymi żartami z publicznością. Dopiero w świetle ostatniej sceny nabierają wagi i znaczenia.
W opisie spektaklu czytamy, że jest to parodystyczny portret toksycznej męskości. Ów portret kreślony jest ołówkiem złości. Dzięki niej Furiozo efektywnie burzy zastany ład. Bowiem złość daje mu poczucie sprawczości. Jednak nie umiejąc jej kontrolować, emocja ta osacza postać, przejmuje nad nią władzę i niepostrzeżenie wrzuca w koleiny determinizmu. Jawna ekspresja złości obecna w przedstawieniu powoduje, że spektakl jest portretem toksycznej męskości tylko z profilu – drugi, równie, a może nawet bardziej przerażający profil, którego zabrakło, odnosiłby się do złości kumulowanej i tłumionej.
Niezależnie od podjętego tematu, wartość „Furiozo” najpełniej ujawnia się w sposobie prowadzenia postaci i dopasowaniu środków artystycznych. Wcielenie się bohatera łamiącego wszelkie reguły, agresywnego i interaktywnego stanowi okazję do grania szokiem i komfortem widza. Nawigowanie takim charakterem bez emocjonalnego terroru przy jednoczesnym utrzymaniu autentyczności jest wyzwaniem, któremu Sikora niewątpliwie sprostał. Dzieje się tak, gdyż potrafił odsłonić osobę aktora, zdejmując maskę furii, by nadawać łagodne i troskliwe komunikaty, wzbudzające zaufanie i ratujące widza z sytuacji głęboko niekomfortowych. To tutaj, obok sprawnej gry skrótem, twórca najpełniej objawił swój warsztat i styl kalauniarski. Dzięki owemu umiejętnemu nawigowaniu emocjami spektakl rozlewa się na publiczność, która aktywnie bierze udział w przedstawieniu nie tylko poprzez osoby uczestniczące w scenach, lecz także poprzez swoje reakcje, bacznie obserwowane i przetwarzane przez wykonawcę głównej roli.
Na uwagę zasługuje również fakt odpowiedniości przesady w treści (patologiczność postaci) i w formie (klaunada). Autor miał dobrą intuicję osadzając kibola w klauniarskim kontekście, gdyż jest on postacią klauniarską na opak. To przecież klaun i kibol są w stanie wiecznego karnawału: zawieszają zwyczajowe prawa codzienności, wywracają społeczny i kulturowy porządek. Są odmieńcami, cudakami i wyrzutkami. Ich domeną jest chaos i zniszczenie. Obaj bywają również okazem witalności. Kibol jednak jest rodzajem klauna, który stracił kontakt ze swoją wrażliwością. Dlatego jest przerażający. I to właśnie obecność autentycznej wrażliwości Sikory sprawia, że spektakl z przerażającego staje się po prostu smutny.
Jakiego rodzaju komizm dominuje w „Furiozo”? Henri Bergson, francuski filozof, w eseju „Śmiech” starał się określić sposoby stwarzania komizmu. Postać kreowana przez Sikorę realizuje wiele z zaleceń twórcy filozofii życia – jej działania powodowane są naturalnymi bodźcami pochodzącymi od zaimprowizowanych scen, jest to bohater posiadający swoistą sztywność w ciele i charakterze, jego żywot jest przewidywalny i powtarzalny, wartości duchowe redukuje on do aspektu cielesnego, jego gesty i nawyki stają się pustą formą, a co najważniejsze staje się on przykład pewnego ogólnego typu postaci – kibola. Dlaczego zatem w całości nie jest to spektakl śmieszny? Bergson pisze: „(…) żeby komizm mógł wywołać należyty skutek, wymaga on jakby chwilowego znieczulenia serc. Przemawia jedynie do intelektu.”** Może właśnie z tego powodu spektakl nie jest zabawny, gdyż Furizo wzbudza swoistą emocjonalną odpowiedź będącą mieszaniną smutku i żalu wobec głównego bohatera. Może też na tym właśnie polega cringe: na śmieszności, której towarzyszy emocjonalne zaangażowanie?
Każda parodia jest uproszczeniem, nie inaczej jest w przypadku „Furiozy”. Potrzebujemy jednak takich na nowo podejmowanych prób uproszczeń, nowych form komizmu, by nie wpaść w charakterystyczne dla współczesności sprowadzanie humoru albo do płaskiego żartu, albo do ironii, służącej wyśmiewaniu i poniżaniu. Projekt klaunady proponowany przez Sikorę wpisuje się w poszukiwania komizmu wrażliwego na widza i znaczenie. Jest przykładem poezji głupoty.
* https://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,29404805,piotr-sikora-z-klancyka-co-to-jest-dobra-meskosc-nie-wchodzic.html
** Henri Bergson, Śmiech. Esej o komizmie, Wydawnictwo Literackie Kraków, Kraków 1977, s. 49
„Furiozo”, reżyseria i wykonanie: Piotr Sikora
Recenzja na podstawie spektaklu, który odbył się 26 lipca 2024 roku, o godz. 21:30, w namiocie festiwalowym na Błoniach w Lublinie podczas 15. edycji festiwalu Carnaval Sztukmistrzów.
Kultura Enter 2024/04
nr 111