PRZYJAZNE MIASTO. Dekada Forum Kultury Przestrzeni
Cz. I: Założenia i rozwój
Co zmieniło się przez 10 lat istnienia w Lublinie Forum Kultury Przestrzeni? Jakie odniesiono sukcesy? Czy warto było to robić? Ocena będzie niejednoznaczna − co już można uznać za sukces, bo znajdą w niej coś dla siebie również optymiści.
Próbując zmierzyć się z ewaluacją Forum Kultury Przestrzeni (FKP), można zacząć od bezlitosnego dziennikarskiego pytania: „Co się udało zmienić?”. Ale czy w ten sposób rozpoczyna się rozmowę z Robinsonem Crusoe? Przecież już to, że rozbitek przeżył i trzyma się całkiem nieźle jest dużym osiągnięciem. Niestety, szukający sensacji dziennikarz, łatwo może ten sukces przeoczyć. FKP jest trochę takim Robinsonem, który pojawił się na bezludnej wyspie debaty publicznej o jakości naszego otoczenia dekadę temu. Sam fakt jego powstania był rewolucją. Dlatego zanim wymienimy dokonania FKP, zobaczmy, jak ten ruch społeczny, którym jest w istocie, radził sobie przez te 10 lat.
Innowacja z biedy
Skąd się wzięło Forum Kultury Przestrzeni? Z braku pieniędzy, który to niedosyt zastąpiono kapitałem społecznym. Był rok 2004. W Ośrodku „Brama Grodzka–Teatr NN” powstał pomysł, aby kolejny numer czasopisma „Scriptores” poświęcić „małym ojczyznom 15 lat później”. Jeden z rozdziałów miał dotyczyć przestrzeni publicznej. Przed ówczesnym redaktorem „Scriptores” – tak się składa, że był nim autor tego artykułu − stanęło ambitne zadanie przekonania lubelskich urbanistów i architektów, aby napisali o tym teksty. Za darmo! Doszedłem wtedy do wniosku, że ci zapracowani specjaliści nie zrobią tego dla kompletnego laika. Postanowiłem więc najpierw z nimi porozmawiać o temacie, aby przynajmniej swoim zaangażowaniem zasłużyć na ich wzajemność. Na rozmowy poszedłem z dyktafonem.
Szybko się okazało, że takie dysputy mogą być znacznie ciekawsze od tekstów. Artykuł eksperta często bywa nudny i niekomunikatywny, tymczasem przyjmując formułę „przesłuchiwania” specjalisty przez dociekliwego amatora (w sensie: laika i entuzjasty), otrzymaliśmy materiał bardzo dobrze wprowadzający w zawiłości problematyki przestrzeni publicznej, a jednocześnie zrozumiały dla „człowieka z ulicy”. Z każdym ekspertem przeprowadziłem po dwie lub trzy rozmowy. Potem skleiłem je w autoryzowane wywiady; z każdym specjalistą osobno. W ten sposób rozdział o przestrzeni małych ojczyzn po roku stał się całym numerem o kulturze przestrzeni. Myślę, że ta historia odbija w miniaturze prawdę czasu, bo przez te 15 lat właśnie kwestia przestrzeni publicznej wyrosła na najważniejszy problem małych ojczyzn, a głównym wyzwaniem małoojczyźnianej odpowiedzialności stało się zrozumienie tej tematyki na poziomie zaawansowanym przez zwykłych obywateli.
Spisek semiotyczny
Jakie były założenia programowe Forum Kultury Przestrzeni? Chodziło przede wszystkim o konsultowanie miejskich pomysłów dotyczących przestrzeni publicznej w szerszym gronie fachowców. Przynajmniej dwóch moich rozmówców, Stanisław Lichota i Romuald Dylewski, z nostalgią wspominało, że kiedyś dyskutowało się na ten temat „przy kawiarnianym stoliku”. Niestety, po stanie wojennym ten zwyczaj się nie odrodził, choć znaleźliby się ludzie zainteresowani jego powrotem. Romuald Dylewski poszedł dalej w swoich rozważaniach i zaproponował kompleksowy pakiet rozwiązań: 1) przygotowywany numer „Scriptores” zatytułować „Rozmowy o kulturze przestrzeni”; 2) kontynuować takie rozmowy na żywo podczas stałych spotkań; 3) namówić pracowników Ośrodka „Brama Grodzka–Teatr NN”, by zajęli się organizacją programu, który nazwał: Forum Kultury Przestrzeni. Propozycje te ogłosił w Trybunale Koronnym podczas promocji numeru „Scriptores” − 27 września 2005 roku.
Romuald Dylewski jest nie tylko architektem, ale też człowiekiem wysokiej kultury osobistej, o szerokich horyzontach i holistycznym spojrzeniu na rzeczywistość, i z tej perspektywy ocenił, że właśnie kultury przestrzeni najbardziej nam brakuje. Termin ten miał też pragmatyczne znaczenie: włączał w debatę o przestrzeni wszystkich zainteresowanych tematem, niezależnie od wykształcenia, nie tylko zawodowców. Przecież każdy ma prawdo do kultury. Pomysłodawca obawiał się, że porady architektów i urbanistów mogą być przez samorząd odrzucane z definicji − jako lobbing grup interesu, a głosy mieszkańców − jako pozbawione wartości opinie laików. Chodziło więc o przesunięcie w tej debacie punktu ciężkości − z orzekania „kto wie lepiej” na interes publiczny, którego, jak dotąd, nie bronił nikt, w tym, paradoksalnie, nawet publiczny urząd. Skupienie uwagi na „kulturze przestrzeni”, pojęciu wymagającym dookreślenia, a nie np. na dobrze znanym „ładzie przestrzennym”, było więc czymś w rodzaju semiotycznego „spisku”, który ściągał fachowców z cokołu ugruntowanych poglądów, zbliżając ich do urzędników i mieszkańców, a urzędników zachęcał do wyjścia z sektorowych silosów i nawiązania dialogu zarówno z ekspertami i mieszkańcami, jak też ze sobą nawzajem. Tę samą funkcję spełniało powierzenie organizacji Forum Ośrodkowi „Brama Grodzka–Teatr NN”, który jako instytucja kultury reprezentował interes społeczny, więc mógł być mediatorem między różnymi środowiskami, czasem skupionymi głównie na sobie. Ponadto ośrodek sam wyrósł z kultury przestrzeni, ponieważ powstał dzięki rewitalizacji Bramy Grodzkiej. Ten fakt podnosił wiarygodność dyskusji.
Dyrektor Ośrodka „Brama Grodzka–Teatr NN” Tomasz Pietrasiewicz przyjął propozycję, co dla FKP było strategiczne, gdyż tym samym dyrektor placówki zgodził się program dofinansować etatem jednego ze swoich pracowników. Trudno znaleźć podobne przykłady, aby instytucja celowo tworzyła i wspierała obywatelską sieć społeczną. Instytucje zwykle zajmują się swoimi sprawami. Do wyjątków należy też Małopolski Instytut Kultury, animujący ogólnopolskie dyskusje o kulturze w ramach Forum Kraków. W żargonie biznesowym można powiedzieć, że Brama Grodzka zadziałała wówczas jako kapitał ryzyka dla start-upu Romualda Dylewskiego. Takie działania są w społeczeństwie bardzo potrzebne. Dla ośrodka organizacja Forum Kultury Przestrzeni była naturalnym etapem na drodze realizacji filozofii małych ojczyzn i programu Pamięć−Miejsce−Obecność. Z czasem punkt ciężkości działań tej instytucji kultury przesunął się na pamięć i opowiadanie o niej, co sprawia, że w dzisiejszym programie Ośrodka − FKP przypomina żywą skamielinę. Mimo wszystko wciąż bardzo żywą i chyba istotną dla funkcjonowania lubelskiego ekosystemu.
Upadki i wzloty
Takie były początki FKP. Na plus można zaliczyć to, że Forum przetrwało i się rozwinęło, mimo że pierwsze doświadczenia były zniechęcające. Romuald Dylewski podszedł do swojego projektu bardzo metodycznie. FKP miało mieć Radę Programową, a spotkania miały się odbywać regularnie, co dwa tygodnie, na przemian „specjalistyczne” i „edukacyjne” (z podkreśleniem kluczowej roli tych specjalistycznych). Porozumienie w tej sprawie podpisano 22 listopada 2005 roku, a 18 stycznia 2006 roku FKP uzyskało akceptację ówczesnego prezydenta Andrzeja Pruszkowskiego, z którym wspólnie ustalono, że 2 marca 2006 roku odbędzie się pierwsze spotkanie Forum. Dla Romualda Dylewskiego kardynalną rolę w jego funkcjonowaniu miała odgrywać współpraca z Wydziałem Planowania Urzędu Miejskiego jako depozytariuszem planów zagospodarowania przestrzennego. Od marca do czerwca 2006 roku odbyło się w ramach FKP pięć spotkań, które jednak dobitnie wykazały, że Rada Programowa nie zamierza pracować nad programem, a Wydział Planowania nie jest zainteresowany współpracą.
Ponieważ pierwotne założenia spaliły na panewce, trzeba było zmienić logikę zarządzania i wymyślić Forum bez natychmiastowej współpracy z Urzędem Miasta. Zamiast nadawać ton debacie, zaczęło ono asystować w toczących się dyskusjach. To był moment, kiedy FKP zaczęło przekształcać się z autorskiego projektu w zalążek czegoś, co dziś nazywamy „ruchem miejskim”. W ten sposób w działaniach Forum pojawił się wątek rowerowy, który w kwietniu 2007 roku zaowocował powstaniem Porozumienia Rowerowego. Jednocześnie w ramach Forum, we współpracy z Hubertem Trammerem z Politechniki Lubelskiej, organizowane były m.in. wykłady sław polskiej architektury. Tematyka rowerowa okazała się dla Forum dobrą inwestycją, ponieważ był z nią związany szereg okoliczności i uwarunkowań dających nadzieję − z punktu widzenia animatora kultury − na konkretne zmiany w przyszłości: 1. małe, ale zdeterminowane środowisko rowerzystów, postrzegane jako niekontrowersyjna grupa użytkowników przestrzeni publicznej; 2. wsparcie zewnętrzne w postaci ogólnopolskiego ruchu Miasta dla Rowerów; 3. dokumenty programowe Rady Miasta i partnerzy do rozmów w Urzędzie Miasta (np. Wydział Inwestycji). Forum mogło więc posłużyć jako zwornik tych wszystkich działań i katalizator nowych inicjatyw.
Wraz z rozwojem i usamodzielnianiem się Porozumienia Rowerowego dało się zauważyć spadek aktywności we wszystkich innych sferach działania FKP. W międzyczasie realizowany był miejski projekt unijny „Heritage as Opportunity”, który pozwolił na przeprowadzenie, z inicjatywy Ewy Kipty, wzorcowych konsultacji społecznych na temat przyszłości zagospodarowania Podzamcza. Co prawda wzięło w nich udział bardzo wiele osób ze środowiska kultury przestrzeni, jednak wyraźnie brakowało nowej wspólnej idei. Stały się nią starania Lublina o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 (ESK), a później zachęta do aktywności ze strony kandydującego na prezydenta Krzysztofa Żuka. W obu tych projektach coraz większą rolę zaczął odgrywać Jan Kamiński, obecny przewodniczący Rady Kultury Przestrzeni, bez którego trudno byłoby sobie dziś wyobrazić funkcjonowanie Forum. Dzięki niemu i Ewie Kipcie słabnące Forum napisało własny projekt: „Green Connection”, polegający na stopniowym połączeniu wszystkich lubelskich terenów zieleni (głównie wąwozów) w jeden ciągły system, który stał się częścią lubelskiej aplikacji finałowej ESK. Również to właśnie doświadczenia społecznych starań o tytuł ESK przyczyniły się do przekształcenia FKP w mailową listę dyskusyjną, co okazało się rewolucją cyfrową. Zanim to jednak nastąpiło, tożsamość Forum Kultury Przestrzeni była już tak słaba, że w międzyczasie pojawiła się forma przejściowa, pod nazwą „Green Connection”, a kontynuowanie działań pod hasłem „kultury przestrzeni” spotkało się z oporem starszego pokolenia architektów i urbanistów. Niemniej pomysł Romualda Dylewskiego okazał się ponadczasowy i po cyfrowej rewitalizacji Forum zaproponowało prezydentowi Żukowi, aby utworzyć przy nim nowe ciało doradcze: Radę Kultury Przestrzeni.
W ten sposób 4 listopada 2011 roku powstał „układ podwójny” − Forum oraz Rada Kultury Przestrzeni, przy czym Rada była po części kontynuacją idei wcześniejszej Rady Programowej FKP. Forum zajęło się moderowaniem dyskusji i formułowaniem wniosków, a Rada ich oficjalnym komunikowaniem. Dziś mózgiem całego układu są wszyscy ci, którym aktualnie chce się coś zrobić i mają na to czas. Aktywność danej osoby podnosi jej rangę w grupie i daje prawo do większego wpływu na decyzje. Ta dynamiczna protoplemienna struktura zastępuje zero-jedynkową demokrację. Obecnie do FKP należy ponad 150 osób, reprezentujących różne środowiska, organizacje, inicjatywy i projekty, które na bieżąco wymieniają się informacjami i od czasu do czasu łączą w działaniach. Są wśród nas projektanci, architekci, urbaniści, animatorzy kultury, studenci, także urzędnicy i dziennikarze. Dołączyć do FKP może każdy − po wypełnieniu prostej ankiety.
Rozrusznik czy inkubator?
Dla osób z wyobraźnią logistyczno-przestrzenną FKP jest jak piękny futurystyczny silnik, który może nie ma dużego przyspieszenia, ale zasilany jest energią odnawialną pobieraną wprost z otoczenia. Funkcjonowanie Forum przypomina ślizg surfera po falach. Kiedy punkt oparcia ucieka spod nóg, trzeba szukać kolejnego, ale przebyty dystans wciąż rośnie, a zarzucone kiedyś projekty czasem odżywają z nową energią. FKP przypomina trochę hipotetyczny wehikuł napędzany chaotycznymi ruchami Browna. Pozwala sumować energię cząsteczek, które czasem przez chwilę poruszają się w tym samym kierunku. Jak kondensator − pomaga zaprzęgać do wspólnego działania grzbiety wielu sinusoidalnych fal energii pochodzących z rozproszonych okresów aktywności wielu osób. Niewątpliwie, jest to możliwe dzięki wieloletniej stabilizacji projektu, którą daje Ośrodek „Brama Grodzka–Teatr NN”. Etatowy pracownik odpowiedzialny za organizację FKP zapewnia projektowi pamięć instytucjonalną jak serwer, procesor i router zbierający, przetwarzający i rozdzielający informacje, a czasem także jak rozrusznik serca, który w kryzysowych momentach generuje skurcze.
Ostatnim takim pobudzającym „skurczem” był Rok Jana Gehla. Pod koniec 2013 roku FKP przeżywało wyraźny kryzys: z braku widocznych sukcesów i perspektyw, z poczucia bezradności. W sukurs przyszły wspomniane starania o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Przygotowywanie wniosku aplikacyjnego EKS nauczyło nas, że warto podejmować inicjatywy, które spełniają trzy warunki: 1) są śmiałe i dalekosiężne; 2) angażują obywateli i są dla ich dobra; 3) wymagają wysokich standardów myślenia i organizacji. Takim społecznym projektem były przecież same starania o tytuł ESK. W dziedzinie kultury przestrzeni, w obszarze tzw. projektów miękkich, szczytem marzeń miejskich aktywistów była wtedy wizyta Jana Gehla, który od czasu do czasu odwiedzał polskie miasta i prezentował najwyższe standardy myślenia o przestrzeni publicznej. A gdyby tak odwiedził Lublin? W to warto było się zaangażować. Co prawda z obserwacji wynikało, że w żadnym mieście wizyta Jana Gehla nie przyniosła widocznych rezultatów, ale starania o tytuł ESK nauczyły nas innego myślenia − że poważne festiwale i inne tego typu „wielkie wydarzenia” nie wnoszą niczego nowego bez systematycznej organicznej pracy. Mimo to wciąż najczęściej organizuje się same „fajerwerki” bez części edukacyjnej. My postanowiliśmy działać na odwrót: zorganizować część edukacyjną bez „fajerwerków”. Pojawił się pomysł, aby przygotować całoroczną edukacyjną kampanię społeczną poświęconą filozofii Jana Gehla. Znowu bieda pomogła innowacji. Nikt poważnie nie brał pod uwagę, że bohater przyjedzie do Lublina, ale liczyła się nadzieja oraz bodziec do mobilizacji i ruszenia głową.
I stało się, w 2014 roku duński urbanista przyjechał do Lublina na kilka dni (23−25 października), żeby promować swoja najnowszą książkę Miasta dla ludzi [wyd. RAM, Kraków 2014 – przyp. red.]. Został powitany transparentem Roku Jana Gehla. Rowerem miejskim dojechał na swój wykład w auli UMCS (słuchało go ok. 800 osób w dwóch aulach), poprowadził warsztaty dla urzędników, po czym spotkał się z członkami FKP. Uznał nas za niezłą bandę pozytywnie zakręconych wariatów, co należy potraktować jako komplement, bo Jan Gehl, jeżdżąc po całym świecie, ma w tych sprawach dobrą orientację. Ostatecznie jednak to nie wizyta guru okazała się najważniejsza w roku jego imienia, lecz pochylenie się nad głoszonymi przez niego ideami. To Jan Gehl − jako badacz miast − odkrył i udowodnił, że kluczem do kultury przestrzeni jest „pieszy”, ów gehlowski „człowiek”. To jego opowieść o przestrzeni jest treścią działań FKP. Pieszy jest takim samym użytkownikiem przestrzeni miejskiej, jak rowerzysta. Skoro więc powstało Porozumienie Rowerowe, które wypracowało korzystne dla rowerzystów zmiany w mieście, można podobnie zadziałać w przypadku pieszych. I tak w czerwcu 2014 roku w kręgu FKP powołano porozumienie Pieszy Lublin, a potem złożono w Fundacji im. Stefana Batorego projekt „Miasto dla ludzi. Lubelskie standardy infrastruktury pieszej”. W ostatnim dniu swojej wizyty w Lublinie Jan Gehl, wspólnie z prezydentem Krzysztofem Żukiem, oficjalnie rozpoczęli projekt − podczas happeningu „Pierwszy krok”.
O ile w 2007 roku Forum Kultury Przestrzeni zadziałało jako inkubator Porozumienia Rowerowego w sposób niezamierzony i czysto intuicyjny, siedem lat później powtórzono działania z pieszymi z pełną premedytacją. Niewykluczone, że z czasem Pieszy Lublin przekształci się w autonomiczny byt, z niezależnymi działaniami na dużą skalę, i stanie na straży realizacji przyjętych przez miasto standardów dla pieszych.
Obecnie w FKP sporo się dzieje. Powstała grupa inicjatywna, która zamierza się zająć społecznym wsparciem miejskiego programu rewitalizacji lubelskiego Podzamcza. Pojawił się też zupełnie nowy autorski projekt Agora Lubelskiego Modernizmu Izabeli Pastuszko, mający na celu dowartościowanie niedocenianych dziś projektów urbanistycznych lubelskich dzielnic z okresu PRL-u, które stoją na znacznie wyższym poziomie planowania przestrzeni niż obecne osiągnięcia deweloperskie. Można więc mieć nadzieję, że rozrusznik w FKP nieprędko będzie potrzebny. Czy nadzieja to sukces? Dla Robinsona to podstawa bytu.
Marcin Skrzypek
Happening "Pierwszy krok", otwierający projekt "Miasto dla ludzi"; przed lubelskim ratuszem 24 października 2014. Była to symboliczna instalacja autorstwa Katarzyny Szczypior i Pauliny Zarębskiej-Denysiuk, wyrażająca ideę przestrzeni publicznej "dla ludzi", która na życzenie prezydenta miasta pozostała na placu przez cały weekend. Fot. Marcin Skrzypek
Promocja numeru "Scriptores. Rozmowy o kulturze przestrzeni" w Trybunale Koronnym; 27 września 2005. Fot. Marcin Skrzypek
Romuald Dylewski, siła sprawcza Forum Kultury Przestrzeni; 27 września 2005. Fot. Marcin Skrzypek
Ewa Kipta i Bolesław Stelmach w Trybunale Koronnym 27 września 2005. Fot. Marcin Skrzypek
Czwarte spotkanie FKP a pierwsze rowerowe pod hasłem: Parking Lublin i co dalej, czyli perspektywy rozwoju ruchu rowerowego w naszym mieście"; 25 maja 2006, Ośrodek Brama Grodzka-Teatr NN. Fot. Marcin Skrzypek
Pierwsza próba zmierzenia się z logo Porozumienia Rowerowego. Autorem logo i zdjęcia jest Marcin Skrzypek
Lokalizacja stojaków rowerowych - pierwsza trwała zmiana wypracowana wspólnie przez Porozumienie Rowerowe i Urząd Miasta. Fot. Marcin Skrzypek
Konsultacje nad zagospodarowaniem Podzamcza w ramach projektu URBACT "Heritage as Opportunity"; 17-28 maja 2010, Lub. Ośr. Inform. Turyst. Fot. Marcin Skrzypek
Prowokacyjne zaproszenie na spotkanie założycielskie Pieszego Lublina 24 maja 2014. Fot. Marcin Skrzypek
"1,5 m" - pierwszy happening Pieszego Lublina; ul. Hipoteczna. Przepisowo parkujące na ulicy samochody muszą zostawić nie mniej niż półtora metra chodnika. Fot. Marcin Skrzypek
Jan Gehl jedzie na swój wykład, 1. z prawej Marcin Skrzypek; 22 października 2014, Lublin. Fot. Aleksander Wiącek
Na wykład Jaha Gehla w auli UMCS przyszło ok. 800 osób; 22 października 2014. Fot. Marcin Skrzypek
Spotkanie Jana Gehla z FKP w Domu Słów Ośrodka Brama Grodzka-Teatr NN; 23 października 2014. Fot. Aleksander Wiącek
Konferencja prasowa w ramach happeningu "Pierwszy krok", otwierającego projekt "Miasto dla ludzi", 1. z prawej prezydent Krzysztof Żuk, 2. z lewej Jan Gehl; 24 października 2014, przed lubelskim ratuszem. Fot. Marcin Skrzypek