Strona główna/FILM. Niesamowita historia

FILM. Niesamowita historia

Ołeh Jaskiw
przeł. Anna Jawdosiuk-Małek

La Très excellente et divertissante histoire de François Rabelais (reżyseria Hervé Baslé, Francja, 2010)

Zdarza się, że droga naprzód wymaga spojrzenia do tyłu. W jakiejś renesansowej powieści, czy barokowej sonacie, jak w świetle lustra jeszcze słabszym, niż w obrazach Rembrandta, chcę zdążyć zobaczyć swe oblicze. Znaleźć w słowach innych dyrektywę dla własnych działań, a w geście namalowanego bohatera własny poryw…

Najpiękniejsze, co możemy odkryć u klasyków przeszłości, to opowieść o współczesności. To słowa, które przemawiają do nas, one zostały napisane dla nas. Przecież prawdziwa sztuka dojrzewa z czasem, a prawdziwa myśl tysiąc lat później znajduje wdzięcznego słuchacza.
Czym dla nas jest kino, jeśli nie sztuką magicznego przenikania przez czas, sztuką, która wciąż pozostaje współczesna. Jak domowy kot, kino rozumie nasze chroniczne uzależnienie od braku czasu, nadmiaru krzątaniny i stara się przystosować swoje formy do naszych potrzeb i możliwości.

„Niesamowita historia Françoisa Rabelais’go” to lakoniczna, ale renesansowo rozkoszna paleta obrazów, która niczym reliefowy gobelin zeszła z muzealnych ścian na nasz stół, zastawiony gadżetami. Możemy odczuć jak arteriami gatunków i rożnych form artystycznych sączą się rozmyślania o tym, co podniosłe i ziemskie. Możemy zauważyć jak pod woalem stuleci pulsuje subtelny humor „najweselszego pisarza z najostrzejszym językiem”. Jak gdyby w teatrze cieni dawno minionych ludzi rozpoznajemy motywy i fabuły, które niczym subtelna ozdoba kryją się w codziennych historiach naszych przyjaciół i sąsiadów. Z gorzkim uśmiechem rozumiemy jak wolno zmienia się człowiek, nie zważając na gwałtowność technologicznych czasów. Jak zastygamy we własnych słabościach, grzęźniemy w kompleksach, zachłystujemy się zazdrością i wybuchamy złością. Dokładnie tak samo, jak renesansowi ludzie z najważniejszych centrów zachodniej cywilizacji – Francji i Italii. Dokładnie tak samo, jak antyczni ludzie z owianych mrokiem szkolnych historii o pogańskich społeczeństwach klasowych. Siedząc w samotności przed ekranem – odnajdujemy zagubione puzzle z układanki o własnej tożsamości.

Doświadczony francuski reżyser Hervé Baslé znalazł optymalny język kina, który pozwala uwierzyć historycznemu Rabelais’emu – humaniście, pisarzowi, medykowi, teologowi, prawnikowi. Który pozwala uwierzyć naiwnemu światopoglądowi średniowiecza. I nawet na sekundę nie poczuć się jak w muzeum kina historycznego. A przecież to nie gatunkowe kino historyczne ze wszystkimi ogólnie przyjętymi silikonowymi sztampami. To filigranowa intelektualna gra słowami i znaczeniami, losami i uczynkami. Często na granicy, a niekiedy i poza granicami przyzwoitości – to znaczy tego, co skrywa pseudomoralny kodeks postaw publicznych, które od dawna drażniły wielkich humanistów, od Owidiusza i Katullusa poczynając, kończąc zaś na współczesnych kontrkulturowych agentach zmian.

Rabelais uważał się za „swego” wśród tych intelektualnych surferów, którzy płyną pod prąd. Bali się go i nie lubili dwulicowi współcześni, zakazując mu tworzyć. A on nie lubił ich i odmalowywał w swych utworach. Tak samo nie lubiono Boccaccia, Villona, Woltera i Walda. Nie rozumieją go, ignorują i dziś ci, o których z taką lubością i śmiałością pisał – publiczni naśladowcy prawideł życia. Mało kogo lubi publiczka… Być może i ciebie. Za to my lubimy i czytamy właśnie tych, którzy pozostali w mniejszości. Tych, którzy poświęcili swoją indywidualność, by jeszcze jaskrawiej wyróżnić słowo na autostradach wieczności.

Ten wzorcowo francuski film pachnie jesiennie, wystygłymi owocami i zwiędłym wieczornym słońcem. Po prostu ocieka miłością. Najprawdziwszą – bez „ale” i „nie-nie” – otwartą oraz intymną, cielesną i duchową jednocześnie, miłością-dziecięciem Afrodyty i Dionizosa. W filmie śmiech i radość sąsiadują ze łzami i nieszczęściem. Jak w życiu każdego z nas. A świetliste strony człowieka zacieniają się ciemnymi i na odwrót. Czyżby nie tak było i teraz?

Przed nami nie chronologiczna biografia klasyka, lecz pełna intryg historia jego przygód i idei. Można pójść nawet dalej i powiedzieć, że jest to psychologiczna historia doby Odrodzenia …. i naszych czasów.

Praca autorów filmu nad wyborem aktorskich profili daje wrażenie, jak gdyby bohaterowie średniowiecznych i renesansowych płócien nagle ożyli i grają przed nami odwieczny dramat. Muzyka napisana przez współczesnego kompozytora zniewalająco durmani nasze zmysły, jak gdyby została odnowiona zgodnie z zagubionymi niegdyś manuskryptami. A język filmu! Jego dialogi i monologi – po rableziańsku wolne i klasycznie powściągliwe w swej formie oraz jednocześnie metaforyczne w swym duchu, dają nam możliwość estetycznej uczty dzięki kolorytowi stylów, w rytmie literackiej medytacji.

Już samo spotkanie z tym filmem może stać się przygodą w twojej prywatnej kinematograficznej historii. Pomimo ograniczonej komercyjnej dystrybucji, „Niesamowita historia François Rabelais’go” to najprawdziwsze kino! Tak prawdziwe, jak prawdziwy był sam Rabelais – „najbardziej dostojny dyskutant na bankiecie ludzkiego rozumu”. Jak byli jego fantastyczni bohaterowie. Jak, mam nadzieję, jesteś i ty.
Odkryj maleńką kinematograficzną perłę. I stań przed lustrem historii…

Oleh Jaskiw

Kultura Enter 2024/03
nr 110