HISTORIA. Akcja „Za Bugiem” i zbrodnia NSZ w Wierzchowinach
Redakcja dziękuje Autorowi oraz Wydawnictwu Instytutu Studiów Politycznych PAN za zgodę na publikację fragmentu książki pt. Wierzchowiny 1945. Fakty i mity, współczesne dyskursy historyczne i spory interpretacyjne o sprawstwo zbrodni i Narodowe Siły Zbrojne (2023).
Mariusz Zajączkowski
Prolog: akcja „Za Bugiem” – rekonstrukcja procesu decyzyjnego i przebiegu wydarzeń
Istotny wpływ na działalność polskiego podziemia nacjonalistycznego na omawianym terenie miała bez wątpienia kwestia stosunków polsko-ukraińskich. Akcje wymierzone w Ukraińców prowadzone były przez poszczególne oddziały AS NSZ od jesieni 1944, a intensywniej od zimy 1944/1945 r., głównie w powiatach chełmskim i hrubieszowskim. O sytuacji panującej w drugiej połowie kwietnia 1945 r. w pierwszym z nich czytamy w sprawozdaniu z inspekcji przeprowadzonej tam w dniach 18–24 kwietnia przez przedstawiciela Ministerstwa Administracji Publicznej Kazimierza Janczewskiego:
Do niedawna zamieszkiwało powiat ponad 60 proc. Ukraińców, z tego większość wręcz wrogo nastawiona do ludności polskiej. […] Dziś jeszcze zamieszkuje powiat około 25 proc. Ukraińców, których stosunek do ludności polskiej ulega niewielkiej poprawie. Z drugiej znów strony na teren powiatu przybyło ze wschodu około 14 000 rodzin […]. Czynniki wrogie ustrojowi demokratycznemu zaczęły wykorzystywać to chwilowo do wszystkiego podatne podłoże, przysyłając na teren powiatu swoje partyzanckie bojówki, które grasują do tej chwili. Najbardziej zaś niskie elementy reakcyjne rozpoczęły bratobójcze walki i żerowanie na nędzy ludności przybyłej ze wschodu 13.
W dokumencie tym znalazła się również następująca ocena:
Ukraińcy wywożą swoje rodziny do Rosji, część mężczyzn pozostaje nadal w powiecie i tworzą uzbrojone bandy. Był okres, że Ukraińcy działali wspólnie z reakcją, obecnie walczą z sobą, co umiejętnie starają się wykorzystać czynniki bezp[ieczeństwa] 14.
Pojedyncze wystąpienia przeciwko Ukraińcom odnotowywane były także w powiatach krasnostawskim i lubartowskim. Atakowano aktywistów partyjnych, pracowników bądź współpracowników aparatu bezpieczeństwa, ale także ukraińskich chłopów, przypuszczalnie uznanych za zwolenników nowej władzy.
We wrześniu 1944 r. na terenie powiatu hrubieszowskiego partyzanci NSZ dokonali rekwizycji w kilku ukraińskich gospodarstwach, zabierając konie, wozy, odzież oraz artykuły spożywcze. W lutym 1945 r. w Kumowie (gm. Rakołupy, pow. chełmski) zabili dwóch Ukraińców, a następnie zrabowali ich mienie i pieniądze w kwocie 900 zł. Ponadto od jesieni 1944 do zimy 1944/1945 r. na terenie powiatu chełmskiego co najmniej kilku rekwizycji w ukraińskich gospodarstwach dopuścili się partyzanci „Zemsty”. Wypadki tego typu zaszły m.in. w Kolonii Brzeziny oraz Kolonii Zabitek (obie w gm. Siedliszcze), gdzie niejakiemu Tomaszczukowi oprócz konia, wozu, ubrań i artykułów żywnościowych odebrano broń, a także w pobliżu wsi Kulik (gm. Wiszniewice), w Kolonii Ochoża-Pniaki (gm. Staw), a być może też w Kolonii Józefin i Nowosiółkach (gm. Staw) [15].
Z przytoczonych wyżej przykładów wynika, że początkowo akcje NSZ ograniczały się do zabierania odzieży, obuwia, żywności oraz inwentarza żywego. Często jednak nabierały charakteru napadów rabunkowych, a nierzadko towarzyszyły im zastraszanie i pobicia Ukraińców w celu nakłonienia ich, by wyjechali do USRR, a nawet pojedyncze zabójstwa. Często napadano ich pod hasłem odwetu za wypadki na Kresach i kolaborację z Niemcami w okresie okupacji. W pamiętniku kpt. Brońskiego „Uskoka” czytamy:
Wiemy, ile krwiożerczy i bezmyślny element ukraiński wyrządzał krzywdy Polakom […] za Hitlera, nic więc dziwnego, że radzi byśmy byli pozbyć się ich. I przy wielu okazjach oddziały partyzanckie używały swoich „wpływów”, by Ukraińców do wyjazdu nakłonić [16].
Skoordynowane działania przeciwko Ukraińcom partyzantka NSZ podjęła na Lubelszczyźnie w marcu 1945 r. Należy to wiązać z rozkazem wydanym 23 lutego, przypuszczalnie przez Komendę Ziem Wschodnich i Komendę Okręgu XVI. Dotyczył on najprawdopodobniej wprowadzenia w życie planu akcji o kryptonimie „Za Bugiem”. O zaistniałej sytuacji pisał „Uskok”:
NSZ zaproponowały w tym czasie skoordynowanie działań wszystkich oddziałów partyzanckich do walki z Ukraińcami. Z tą propozycją zwrócił się do mnie „Szary”. Odmówiłem, wychodząc z założenia, że celem naszym powinna być wyłącznie samoobrona. „Mars” [por. Stanisław Parzebucki] również odmówił. Oddziały NSZ: „Szarego”, „Sokoła”, „Jacka”, „Zemsty” i inne miewały jednak często zajścia z Ukraińcami, co spowodowało ściągnięcie dużej obławy w teren [17].
Na bezpośredni związek rozkazu z 23 lutego 1945 r. z akcją o kryptonimie „Za Bugiem” wskazuje, jak sądzę, sporządzony po 20 marca meldunek dowódcy oddziału as/pas „Sokoła”. Kulimowski pisał w nim o rezultacie przeprowadzonych w marcu akcji likwidacyjnych na blisko trzydziestu osobach narodowości ukraińskiej i żydowskiej:
20 III br. zgodnie z rozkazem z dnia 23 II [19]45 roku melduję następujące wyniki: Zostały zlikwidowane wyrokiem śmierci osoby:
czterech Żydów, osiem kobiet pochodzenia ukraińskiego, które szkodziły Polakom lub pracowały na ich szkodę, oraz siedemnastu mężczyzn, również pochodzenia ukraińskiego, zlikwidowanych częściowo podczas akcji na transporty [z wysiedleńcami do USRR lub powracającymi z robót przymusowych czy obozów koncentracyjnych w Niemczech – M.Z.], a częściowo podczas specjalnej egzekucji [18].
W świetle zeznań Romana Jaroszyńskiego „Sokół” miał przeprowadzić swoją pierwszą akcję w marcu 1945 r. – „na szosie na Ukraińców” w okolicach Białopola w powiecie hrubieszowskim. Jej ofiarami były prawdopodobnie osoby wyjeżdżające za Bug. Napadniętym odebrano kilka par koni, wozy i świnie, a następnie podkomendni „Sokoła” zabili około 15 ukraińskich chłopów19. Wiosną 1945 r. jego partyzanci dopuszczali się nie tylko licznych rabunków na szkodę ukraińskich przesiedleńców czy zabijania chłopów – zamordowali i ograbili również prawosławnego księdza i jego żonę w Kułakowicach [20].
Kryptonimu akcji NSZ „Za Bugiem” użył Mieczysław Pazderski w meldunku do KO XVI z 27 kwietnia 1945 r., gdy pisał o trudnościach, z jakimi musiał się borykać, chcąc wprowadzić rozkaz w życie (niesubordynacją oddziału „Zemsty” i problemami w nawiązaniu kontaktu z „Sokołem”) [21]. Czytamy tam m.in.:
Żadnego mojego rozkazu „Zemsta” nie chce wykonać. Traktuję jego oddział jako bandę. Wobec powyższego i wobec tego, że wciąż na próżno czekam na kontakt z [Bolesławem Kulimowskim] „Sokołem”, mam ręce skrępowane i rozkazu do akcji za Bugiem nie jestem w stanie wykonać do czasu wyjaśnienia sprawy i połączenia się z dalszymi oddziałami. […] Obawiam się też, że podobny stosunek do rozkazu okręgu mogę zastać ze strony d[owód]cy oddziału „Sokoła” [22].
Akcję „Za Bugiem” należy zatem łączyć także z wytycznymi KO XVI z 30 kwietnia 1945 r. Dotyczyły one ześrodkowania wszystkich oddziałów AS NSZ w powiecie chełmskim, co jest potwierdzeniem wcześniejszych rozkazów powierzających „Szaremu” dowództwo nad całością sił Akcji Specjalnej w terenie [23]. W tym miejscu przyjrzymy się bliżej procesowi decyzyjnemu dotyczącemu akcji „Za Bugiem”. Obok wspomnianych meldunków „Sokoła” i „Szarego”, które odwołują się do rozkazodawstwa góry, więcej światła na wytyczne do tej akcji rzucają zeznania złożone przez członków KZW i KO XVI, którzy byli sądzeni w pierwszym pokazowym procesie politycznym w Polsce Ludowej. Chodzi mianowicie o proces wierzchowiński, zwany też procesem dwudziestu trzech lub procesem czy rozprawą NSZ [24]. Z akt procesowych wiemy, że w marcu 1945 r. odbyła się w Chełmie narada z udziałem członków ścisłego kierownictwa politycznego i dowództwa wojskowego NSZ na wschodnich ziemiach pojałtańskiej Polski: zastępcy komendanta i szefa sztabu KZW i KO XVI mjr. Zygmunta Roguskiego „Kacpra”, i wiceprezesa TNRP ZW i szefa Oddziału i (organizacyjnego) KZW i KO XVI por. Jana Morawca „Henryka”, kpt. Władysława Żwirka „Wysokiego” (od kwietnia 1945 r. następcy „Henryka” na stanowisku szefa oddziału organizacyjnego) oraz szefa AS/PAS KZW i KO XVI kpt. Zygmunta Wolanina „Zenona”. W czasie rozprawy Roguski zeznał, że podczas narady w Chełmie „Henryk” miał przekazać zgromadzonym oficerom NSZ „instrukcje dla pas-u, w celu napadania na Ukraińców wyjeżdżających na wschód, rabowania ich dobytku oraz zabijania” [25]. Również Wolanin potwierdził, że na wspomnianej odprawie po raz pierwszy poruszona została przez „Henryka” sprawa ukraińskich nacjonalistów. Wolanin miał wtedy poprosić „Henryka” o doprecyzowanie terminu nacjonalista ukraiński, mówiąc, że „przecież on [Ukrainiec] nie ma na czole napisane, że jest nacjonalista ukraiński. Co należy pod tym słowem rozumieć?”. Wyjaśniono mu, że pod tym pojemnym określeniem kryją się „Bulbowcy, którzy nawet wyjeżdżając stąd [ze wschodnich powiatów Lubelszczyzny], niszczą wszystkie zabudowania” [26]. Wiele wskazuje, że w nomenklaturze NSZ oba terminy – bulbowcy i nacjonaliści ukraińscy – utożsamiane były z ogółem ukraińskiej ludności przesiedlanej od jesieni 1944 r. z Polski do USRR. Na pytanie przewodniczącego składu sędziowskiego, dlaczego partyzantka NSZ przeszkadzała Ukraińcom „zgodnie z umową repatriacyjną opuszczać swoje mienie”, Wolanin odpowiedział, że otrzymał wyraźny rozkaz
likwidowania nacjonalistów ukraińskich, bulbowców, którzy palą [swoje – M.Z.] domy, niszczą [swoje – M.Z.] zabudowania, wyjeżdżając, [następnie] łączą się z bulbowcami zza Buga i niszczą ludność polską. Te rzeczy działy się w pow. hrubieszowskim. Tam została cała kolonia spalona i rodziny polskie zostały wymordowane [prawdopodobnie Wolanin odnosił się do wypadków w Kryłowie z 25 marca 1945 r. – M.Z.] [27]
Według Wolanina na odprawie w Chełmie była też mowa o przystąpieniu do „intensywniejszego likwidowania” nie tylko Ukraińców, ale i Żydów, którzy mieli szkodzić, tzn. wrogo ustosunkowanych do Polaków i NSZ 29. Do przypadków zabijania osób narodowości żydowskiej na rozkaz „Szarego” przez podkomendnych „Sokoła”, w tym wziętych do niewoli żołnierzy WP, odnosił się w czasie rozprawy głównej procesu wierzchowińskiego wspomniany już Roman Jaroszyński: „»Sokół« opowiadał […], że wykonywał wyroki na Żydach. […] Jeżeli chodzi o ścisłość, to »Sokół« bardzo dużo mordów popełnił tego rodzaju, z jakich powodów i pobudek, to nie wiem. Z jakich rozkazów, nie wiem” [30]. […]
Nawiasem mówiąc, wiosną 1945 r. ludzie „Sokoła” zamordowali w powiecie hrubieszowskim około dwudziestu kolejnych osób uznanych za Ukraińców. Nie był to zresztą jedyny oddział NSZ, który dokonywał tam wówczas napadów na osoby narodowości ukraińskiej. Jedną z ofiar podkomendnych „Jacka” padł np. ksiądz Bazyli Martysz, były naczelny kapelan prawosławny Wojska Polskiego. Partyzanci NSZ zamordowali go 4 maja w jego własnym domu w Teratynie, a potem pobili jego brzemienną córkę [37]. […]
Aby stać się ofiarą napaści, wystarczyło mieć wówczas inną niż polska narodowość i odmienne od rzymskokatolickiego wyznanie. Niekiedy za sprawą obco brzmiącego akcentu, nazwiska lub posądzenia o ukraińskie pochodzenie czy też po prostu na tle rabunkowym ofiarami padali także polscy przesiedleńcy zza Buga. Wydaje się, że sprawcy mogli mieć mniejsze opory przed napadami na Polaków z Wołynia, ponieważ byli oni na wschodniej Lubelszczyźnie elementem napływowym, w dużym stopniu obcym dla miejscowej ludności. Między innymi takimi przesłankami kierowali się najprawdopodobniej partyzanci oddziału AS NSZ Romana Jaroszyńskiego „Romana” (według innych źródeł Bolesława Kulimowskiego „Sokoła”), kiedy po uprzednim obrabowaniu 13 kwietnia 1945 r. wymordowali zamieszkałą w Strzelcach (gm. Białopole, pow. hrubieszowski) ośmio-, a według innych źródeł sześcioosobową rodzinę Mieczysława Wasińczuka, która została zakwaterowana w poukraińskim gospodarstwie. Motywem zbrodni
była prawdopodobnie chęć objęcia przez jednego z partyzantów, Józefa Skoczylasa „Wierzbę”, gospodarstwa po zamordowanych. O tym tragicznym wydarzeniu czytamy w złożonym 10 kwietnia 1952 r. doniesieniu informatora PUBP w Hrubieszowie o pseudonimie „Faraon”[…]
Udokumentowane przypadki rabunkowych napadów na polskich uciekinierów lub przesiedleńców z Wołynia połączone z morderstwami, których partyzanci NSZ dopuszczali się wiosną 1945 r. na terenie powiatów chełmskiego i hrubieszowskiego, zdają się przeczyć argumentacji podnoszonej w konspiracyjnej prasie tego ugrupowania, że akcja na Wierzchowiny została przeprowadzona głównie w odpowiedzi na wcześniejsze zbrodnie ukraińskiego podziemia popełnione na ludności polskiej na terenach zabużańskich. Trudno bowiem dopatrzyć się w opisanych wyżej zdarzeniach empatii eneszetowców wobec ofiar antypolskiej akcji OUB-B i UPA. […]
Podsumowując, należy stwierdzić, że antyukraińskie akcje, które nacjonalistyczna partyzantka NSZ przeprowadziła na Lubelszczyźnie zimą
1944/1945 i wiosną 1945 r., opierały się na wytycznych z 23 lutego 1945 r., które wydano najprawdopodobniej na szczeblu KO XVI i KSW NSZ. Dokonywano ich jednocześnie pod hasłami odwetu za zbrodnie ukraińskich nacjonalistów na Polakach za Bugiem i kolaborację Ukraińców z niemieckim okupantem oraz walki z reżimem komunistycznym i jego sympatykami, których powszechnie utożsamiano z mniejszościami
narodowymi.
Należy przy tym podkreślić, że do najsilniejszych wystąpień dochodziło na terenach, gdzie nie istniało bezpośrednie zagrożenie ze strony OUN-B i UPA – w okolicach Krasnegostawu, Chełma czy Łęcznej. Ponadto partyzanci NSZ dopuszczali się pojedynczych i zbiorowych mordów na Ukraińcach powracających z robót przymusowych i obozów koncentracyjnych w Niemczech lub wyrażających chęć wyjazdu do USRR (m.in. podczas tzw. akcji na transporty).
Na podstawie powyższych faktów można postawić tezę, że główną przesłanką do popełnienia zbrodni na ludności ukraińskiej były pobudki ideologiczne. Zabijano bowiem nie tylko prawosławnych, ale też osoby należące do związków wyznaniowych (badaczy Pisma Świętego / świadków Jehowy). Z rąk partyzantki NSZ ginęli zarówno Ukraińcy o poglądach lewicowych (sympatycy ZSRR i członkowie ich rodzin na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej), jak i niezaangażowani politycznie pacyfiści (wspomniani świadkowie Jehowy). Wydaje się więc, że celem NSZ mogło być nie tyle wypędzenie Ukraińców za Bug czy Zbrucz, co raczej ich fizyczna eliminacja. Hasło odwetu za rzeź wołyńsko-galicyjską czy kolaborację z Niemcami używane było prawdopodobnie tylko do legitymizowania radykalnych działań lub osiągnięcia efektu propagandowego post factum. W odbiorze społecznym zabieg ten miał najprawdopodobniej sugerować zbieżność z działaniami AK i BCH prowadzonymi wobec Ukraińców w Hrubieszowskiem w latach 1943–1944.
Badając problem Wierzchowin, nie można zapominać o ich aspekcie propagandowym, jakże często wykorzystywanym przez komunistów w roku 1945 i następnych. Zawsze jednak należy starać się wytyczyć wyraźną granicę między bezspornymi faktami, które nie zawsze w dobrym świetle stawiają poczynania podziemia niepodległościowego, oraz tym, co zwykliśmy nazywać autentycznym, nierzadko pełnym poświęceń wysiłkiem w walce o niepodległą Polskę, a opierającą się na faktach propagandową manipulacją komunistów, służącą bieżącej walce z rodzimym podziemiem. W sporządzonym 9 czerwca 1945 r. raporcie sytuacyjnym „Szarego” do szefa as/pas Okręgu Lublin Zygmunta Wolanina „Zenona” znalazła się informacja o zabiciu 194 osób narodowości ukraińskiej oraz wymknięciu się kilkunastu z okrążenia. W dalszej części dokumentu czytamy, że Wierzchowiny były najbliższą i zarazem pierwszą z kilku ukraińskich wsi (z nazwy wymieniono tylko Kasiłan), które miał spotkać ten sam los. Kolejnym obszarem działania zgrupowania partyzanckiego miała być gmina Strzelce ówczesnego powiatu hrubieszowskiego:
Melduję, że oddziały AS po koncentracji ruszyły pod moim dowództwem w ogólnym kierunku na Zamość, według rozkazu. W drodze postanowiono zlikwidować kilka ukraińskich wsi. Pierwszą i najbliższą miała być wieś Wierzchowiny i Kasiłan. […] Wierzchowiny otoczono ze wszystkich stron i wycięto 194 osoby narodowości ukraińskiej. Kilkunastu zdołało uciec. […] Po akcji wszystkie oddziały wycofałem w kierunku Maziarni w najlepszym porządku. Zamierzałem posunąć się na razie do lasów strzeleckich, jednakże na skutek pościgu nieprzyjaciela […] ruszyłem w kierunku Huty koło Wojsławic. Po dwudniowym odpoczynku ruszamy dalej na lasy strzeleckie, które w międzyczasie zostały uwolnione z obstawy84.
W świetle cytowanego raportu zgodnie z rozkazem Komendy Okręgu Lublin głównym celem partyzantów nie było jedynie wykonanie wyroków śmierci na kilkunastu miejscowych aktywistach komunistycznych, ale pacyfikacja ukraińskich wiosek, przeprowadzana z rozmysłem i planowo, najprawdopodobniej w ramach wspomnianej akcji „Za Bugiem”85.
Niestety, przywołany dokument proweniencji eneszetowskiej jest jedynie odpisem oryginału, potwierdzonym adnotacją „za zgodność” przez ówczesnego kierownika MUBP w Lublinie kpt. Wincentego Wojciusza. Gdybyśmy w ślad za apologetami NSZ uznali, że wszelkie dokumenty, które zawierają treści kompromitujące polskie podziemie nacjonalistyczne86, zostały spreparowane, to wiele podobnych kopii oryginalnych rękopisów lub maszynopisów, które zostały przepisane przez pracowników resortu bezpieczeństwa w trakcie gromadzenia dowodów przeciwko poszczególnym członkom organizacji podziemnych, należałoby z góry potraktować jako niewiarygodne. To podważyłoby dotychczasowe wyniki badań wielu historyków zajmujących się problematyką podziemia antykomunistycznego w Polsce i zwalczaniem go przez aparat bezpieczeństwa, którzy w swych pracach wielokrotnie wykorzystywali źródła tej proweniencji.
Na temat sprawozdawczości dotyczącej akcji na Wierzchowiny, tj. liczby i treści meldunków, które otrzymał po 6 czerwca 1945 r. od dowódcy zgrupowania pas „Szarego”, Zygmunt Wolanin zeznawał 1 października tego roku podczas śledztwa w WUBP w Lublinie:
Pierwszy meldunek od „Szarego” z Maziarni [dokument ogólnej treści, miał zostać sporządzony 8 czerwca 1945 r. – M.Z.] otrzymałem około 11 lub 12 czerwca [19]45 r. W tym meldunku donosi o likwidacji Wierzchowin […]. Drugi meldunek od „Szarego” otrzymałem z Huty [powstał 9 czerwca 1945 r. – M.Z.], który podaje przebieg mordu w Wierzchowinach. Meldunek ten otrzymałem około 13–14 czerwca [19]45 r. i na jego podstawie wysłałem raport do komendy okręgu XVI NSZ, w którym podałem, że zamordowano około 400 osób obojga płci, dzieci i starców. Podałem też o zrabowanym mieniu 87.
Zarówno rozkazy komendanta Okręgu NSZ Lublin Tadeusza Zielińskiego „Wujka” z marca i kwietnia 1945 r., jak i Zygmunta Roguskiego „Kacpra” z 20 maja 1945 r. były niewątpliwie sprzeczne z nastawieniem poakowskiego nurtu podziemia niepodległościowego, które dążyło w tym czasie do załagodzenia polsko-ukraińskiego konfliktu. Odmienny stosunek do tej kwestii stanowił realne niebezpieczeństwo zaostrzenia i tak nie najlepszych relacji między obu organizacjami niepodległościowymi. Dlatego też pod koniec maja doszło do spotkania przedstawiciela Okręgu DSZ Lublin por. Stanisława Witamborskiego „Małego” z szefem AS/PAS Okręgu NSZ Lublin Zygmuntem Wolaninem „Zenonem” oraz dowódcą oddziału as Bolesławem Kulimowskim „Sokołem”.
Rezultatem rozmów było wyznaczenie stref oddziaływania w terenie i zobowiązanie się obu stron do przestrzegania ich nienaruszalności. Ponadto „Zenon” obiecał, że powstrzyma podległe sobie oddziały od ataków na ludność ukraińską88. Masakra 194 ukraińskich mieszkańców Wierzchowin była punktem kulminacyjnym akcji „Za Bugiem”. Doszło do niej, mimo że dowództwo NSZ wiedziało o rozejmie między poakowskim i banderowskim podziemiem, który od 21 maja 1945 r. obowiązywał na Zamojszczyźnie oraz w powiatach chełmskim i lubaczowskim. Akcja ta została przeprowadzona wbrew wspomnianej deklaracji złożonej pod koniec maja przedstawicielom Okręgu Lubelskiego DSZ, a mówiącej m.in. o powstrzymaniu się od jakichkolwiek wystąpień przeciwko Ukraińcom. Zignorowano też wydany 1 czerwca przez p.o. komendanta Powiatu Chełm NSZ por. Wacława Kozłowskiego „Brzechwę” rozkaz nr 5, który zabraniał „kom[endantom] rejonów i samodzielnych placówek wykonywania jakichkolwiek akcji likwidacyjnych w stosunku do Ukraińców, Żydów, Sowietów, NKWD i milicji. Do tego celu służą tylko oddziały as i oddziały zbrojne AK”. Od tej pory decyzję o wszczęciu jakichkolwiek działań tego typu mogli wydać jedynie komendant powiatu NSZ i jego odpowiednik w strukturze DSZ. Mogli to zrobić tylko wspólnie i w porozumieniu z dowódcami oddziałów zbrojnych oraz w oparciu o meldunki napływające z terenu. „Brzechwa” wyraźnie podkreślał, że dokumenty te miały być „zgodne z prawdą i opracowane wspólnie lub w porozumieniu z kom[endantem] terenowym AK”. W ten sposób chciał zapewne wyeliminować ewentualne pomyłki i uniknąć zbyt jednostronnego traktowania sprawy, ponieważ nieprzestrzeganie tych reguł mogło jego zdaniem powodować tylko niepotrzebne straty i rozgłos89. Skądinąd wiemy, że 21 maja 1945 r., jeszcze przed formalnym wejściem w życie rozkazu „Brzechwy”, na spotkaniu miejscowych dowódców NSZ i DSZ w Kolonii Stefanowie w powiecie chełmskim doszło do uzgodnienia stanowisk w sprawie Wierzchowin. Jak wynika z relacji obecnego na nim żołnierza DSZ Mieczysława Szczerbatki, właśnie wtedy zapadły wyroki śmierci na 19 mieszkańców wsi (17 Ukraińców i 2 Polaków). Prawdopodobnie 28 maja w okolicach Chełma lub w rejonie Kolonii Albertów w powiecie lubelskim odbyła się kolejna odprawa dowódców NSZ z udziałem szefa as/pas Okręgu Lubelskiego NSZ Zygmunta Wolanina „Zenona” oraz oficera z komendy tego okręgu i późniejszego szefa pas Komendy Głównej NZW Jana Morawca „Henryka”. Tym razem nie wzięli w niej jednak udziału przedstawiciele DSZ. Na wniosek dowódców oddziałów as/pas: „Jacka”, „Sokoła” i „Zemsty” prawdopodobnie zmieniono podczas narady instrukcje dotyczące Wierzchowin, łamiąc tym samym ustalenia zawarte z dsz90.
W obronie kpt. „Szarego” i jego podkomendnych można by użyć argumentu, że akcja w Wierzchowinach wpisywała się w założenia rozkazu „Brzechwy” z 1 czerwca 1945 r., opartego na wytycznych porozumienia z DSZ z końca maja. Ostatecznie wykonawcami byli partyzanci PAS NSZ działający na podstawie wyroku wydanego w porozumieniu z poakowskim podziemiem. Rzecz jednak w tym, że przy podejmowaniu wspólnej decyzji o wykonaniu wyroków śmierci na kilkunastu konkretnych osobach z tej miejscowości nie było mowy o mordowaniu większości jej ukraińskich mieszkańców. Nadto trzeba mieć na uwadze fakt, że rozkaz „Brzechwy” – oficera NSZ, który do poczynań partyzantów „Szarego” na podległym sobie terenie odnosił się, delikatnie mówiąc, krytycznie91 – w żaden sposób nie mógł znosić wytycznych wydanych w tej sprawie 28 maja na znacznie wyższym szczeblu organizacyjnym, bo co najmniej Komendy Okręgu Lublin NSZ. Rekonstrukcja okoliczności towarzyszących przemarszowi i koncentracji oddziałów lubelskiego zgrupowania PAS NSZ „Szarego” przed akcją na Wierzchowiny, jak również jej przebiegu, w tym wskazanie sprawców zbrodni na ludności ukraińskiej, jest możliwa dzięki stosunkowo szerokiemu korpusowi źródeł. Po pierwsze, należą do nich zachowane dokumenty NSZ wytworzone w czasie bieżącym, o czym szerzej będzie jeszcze mowa. Po drugie, zeznania złożone w lutym i marcu 1946 r. przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie przez oskarżonych w procesie dwudziestu trzech, w tym bezpośredniego uczestnika akcji Romana Jaroszyńskiego oraz osoby ze ścisłego kierownictwa KZW i KO XVI NSZ (Lublin), odpowiedzialne za proces decyzyjny, którego następstwem była zbrodnia w Wierzchowinach: Zygmunta Wolanina, Władysława Żwirka i Zygmunta Roguskiego92, i wreszcie oskarżonych w późniejszym procesie Komendy Głównej NZW – Jana Morawca i Tadeusza Zielińskiego93. Po trzecie, świadectwa niedoszłych ofiar zbrodni, m.in. Anny Święcickiej z Wesołówki, której zeznania stanowiły podstawę oskarżenia w procesie dwudziestu trzech, i nieletniej Marii Tywoniuk z Wierzchowin94.
Obraz tragicznych wydarzeń wyłania się również z akt procesowych oraz materiałów stanowiących rezultat obserwacji i rozpracowania prowadzonych przez UBP w późnych latach czterdziestych i wczesnych pięćdziesiątych wobec byłych partyzantów NSZ z oddziałów tworzących zgrupowanie pas „Szarego”95 – osób o burzliwych życiorysach. Na przykład pochodzącego z Wileńszczyzny żołnierza WP Serafina Kamilewicza „Wydry”, rozbrojonego i wcielonego do oddziału NSZ „Zemsty”96, czy Michała Kellera „Żbika”97 i jego brata Romana „Mściciela”98, akowców z Wołynia, naocznych świadków aktów terroru banderowskiego podziemia wobec tamtejszej ludności polskiej, a wiosną 1944 r. uczestników walk z UPA na terenie Galicji Wschodniej, również będących partyzantami „Zemsty”. Albo żołnierza 27 WDP AK, a następnie partyzanta oddziału NSZ „Sokoła” Józefa Skoczylasa „Wierzby”99, którego w marcu 1956 r. przyjęto w poczet kandydatów PZPR, czy członka tej partii Józefa Niedźwiedzia „Marynarza”100 z przeszłością w oddziale NSZ „Romana”, a następnie w hrubieszowskim win. Warto również wspomnieć o partyzantach „Sokoła”: mającym wojenny epizod w aelowskiej partyzantce, a następnie w MO i WP Janie Fiducie „Żbiku”101, byłym członku AK i BCH – Adamie Korkoszu „Brzozie”102, a także Henryku Jaroszyńskim „Szumie”, który był partyzantem znanego z antyukraińskich wystąpień w okolicach Hrubieszowa w latach 1943–1944 oddziału BCH Stanisława Basaja „Rysia”103.
Wiemy stąd , że zgrupowanie „Szarego” z dużym taborem konnym przemieszczało się do Wierzchowin kilka dni. Partyzanci NSZ poruszali się nocą, a za dnia kwaterowali po wsiach lub w pobliskich lasach. Najpierw 1–2 czerwca 1945 r. w okolicy Puchaczowa w powiecie lubelskim nastąpiła zarządzona przez kpt. Pazderskiego koncentracja. Przybył na nią oddział „Zemsty” oraz przedstawiciel KZW I KO XVI – „Henryk”. Podobno „Szary” pokłócił się wówczas z „Zemstą”, który nie chciał się podporządkować jego rozkazom i odszedł na kwatery w rejon Siedliszcza w powiecie chełmskim. W tych dniach „Zenon” udał się z Krasnegostawu w okolice Białopola w powiecie hrubieszowskim do oddziału „Jacka”, przy którym przebywali również „Roman” i „Sokół” ze swoimi
ludźmi. Przybył tam z rozkazem komendanta „Wujka” nakazującym koncentrację całego zgrupowania pas, która przypuszczalnie miała nastąpić w rejonie miejscowości Kolonia Siedliszcze i Krowica w powiecie chełmskim. Wolanin utrzymywał w śledztwie, że 2 czerwca 1945 r. dowiedział się od „Jacka”, iż „oddziały przygotowują się do większych akcji p[czeciw]ko ludności ukraińskiej”, i dodawał: „Nie znałem tylko, które wsie na trasie przemarszu […] będą likwidowane najpierw. Rozkaz No 9 wydałem w tym celu, by oddziały były podporządkowane »Szaremu« w mających nastąpić akcjach na szerszą skalę i by oddziały sprawnie pracowały”104.
Do zaplanowanego w powiecie chełmskim ześrodkowania oddziałów „Jacka”, „Romana” i „Sokoła” z oddziałem „Szarego”, przy którym przebywał „Henryk”, nie doszło jednak, ponieważ w trakcie marszu kpt. Pazderski zmienił pierwotny rejon koncentracji na okolice wsi Żulin w powiecie krasnostawskim. Ostatecznie nastąpiła ona z 3 na 4 czerwca w Woli Żulińskiej, gdzie przybył również „Zenon”, do którego „Szary” wysłał łączniczkę z rozkazem kzw i ko xvi. Była w nim mowa o konieczności przejścia całym zgrupowaniem na Zamojszczyznę z powodu akcji pacyfikacyjnej
prowadzonej przez komunistyczny aparat represji i wojsko w okolicach Lubartowa i Lublina. Na odprawie w Woli Żulińskiej „Zenon” zapoznał dowódców poszczególnych oddziałów zgrupowania pas z rozkazem komendy dotyczącym dalszego marszu na południe i następnego dnia, 5 czerwca, odjechał do Krasnegostawu105.
Po wyjeździe „Zenona” zgrupowanie „Szarego” wymaszerowało do Krupca, gdzie jako ostatni dołączył do niego oddział „Zemsty”. Prawdopodobnie jeszcze 5 czerwca, w czasie odprawy oficerów, „Szary” wydał rozkaz do przeprowadzenia akcji na Wierzchowiny. Zdaniem Wolanina wytyczne w tej sprawie zostały przekazane „Szaremu” przez „Henryka” kilka dni wcześniej, na początkowym etapie koncentracji w rejonie Puchaczowa106. Ponadto, powołując się na pierwszy meldunek „Szarego” sporządzony 8 czerwca, wkrótce po akcji na Wierzchowiny, „Zenon” utrzymywał, że „»Henryk« brał udział w mordowaniu ludności ukraińskiej w Wierzchowinach”, ponieważ – jak napisał „Szary” – „Henryk” przebywał we wsi Maziarnia w powiecie chełmskim, w miejscu pierwszego postoju zgrupowania pas po akcji wierzchowińskiej, skąd następnie odjechał do Chełma107.
Opinię Wolanina potwierdzały zeznania Romana Jaroszyńskiego złożone przed sądem w lutym 1946 r.:
„Szary” podał […] przed akcją [jak należy postępować w Wierzchowinach – m.z.]. […] instrukcja pochodziła od komendanta okręgu. Jak „Jacek” mówił, rozkaz brzmiał, ażeby wszystkich Ukraińców w tej wsi wyrżnąć. […] Wysoki Sądzie, […] przypuszczam, że rozkaz był przywieziony przez „Zenona”. […] Tylko przypuszczam, jednakowoż nie twierdzę, bo nie wiem. Natomiast porucznik „Jacek” oznajmił mi, że rozkaz na Wierzchowiny wydała Komenda Główna [kzw] w porozumieniu z Komendą Okręgu 16-go [ko xvi (Lublin)] i szefem pas-u Komendy Głównej i z tego też powodu prawdopodobnie przyjechał „Zenon” do oddziału, co na odprawie podał. […] Wysoki Sądzie, […] „Zenon” wydawał rozkazy co do przeprowadzania poszczególnych akcji w ramach instrukcji podanych przez […] „Henryka”108.
Na krótko przed akcją, rankiem 6 czerwca w Ostrowie Krupskim doszło do jeszcze jednej odprawy kadry dowódczej109. Ustalono wówczas szczegółowy plan działania, po czym wydano rozkazy poszczególnym oddziałom zgrupowania. Wierzchowiny i przysiółek Wesołówka zostały podzielone na sektory. Zadanie spacyfikowania Wierzchowin powierzono prawdopodobnie najstarszym i najbardziej zaprawionym oddziałom w zgrupowaniu pas – tj. „Sokoła” i „Szarego”, do pocztu którego na czas akcji przydzielono zawieszonego uprzednio w czynnościach dowódcy „Romana”110. Oddział „Zemsty” miał tego dokonać w sąsiedniej Wesołówce111. Za okrążenie i ubezpieczenie wsi odpowiadali natomiast głównie partyzanci „Jacka” i „Romana”, w zastępstwie którego dowodził „Jemioła”. Zadanie to sprowadzało się do zablokowania miejscowości, tak aby nikt nie mógł do niej wejść, ani się z niej wydostać. Każdy, kto podjąłby się próby ucieczki z Wierzchowin i Wesołówki, narażony był na utratę życia z rąk partyzantów NSZ. „Ludność wsi Wierzchowiny chciała się ratować ucieczką, co było zupełnie nieskuteczne. Kto próbował uciekać, został na drodze zastrzelony” – zeznał przed sądem Roman Jaroszyński112. Uniemożliwienie ukraińskim mieszkańcom Wierzchowin i Wesołówki ucieczki poprzez utworzenie wokół obu miejscowości kordonu i wydanie rozkazu do otwarcia ognia w stronę każdego, kto będzie próbował go przekroczyć, dowodzi, że w założenia planu akcji NSZ została wpisana możliwość zabijania przypadkowych osób ukraińskiej narodowości, niezależnie od płci i wieku, a nie jedynie komunistycznych aktywistów. Dowodem na taki właśnie charakter akcji z 6 czerwca 1945 r. jest zeznanie Edwarda Kwiecińskiego „Kwiatka”, partyzanta z oddziału „Sokoła”, złożone w listopadzie 1949 r. w hrubieszowskim PUBP. Była w nim mowa m.in. o odseparowywaniu przez partyzantów NSZ osób narodowości polskiej od Ukraińców.
W okresie należenia do […] nsz brałem udział razem z innymi członkami w napadzie na ludność we wsi Wierzchowiny, gdzie bardzo dużo ludzi zostało zabitych przez członków naszej bandy. Ja nie strzelałem, lecz widziałem trupów z osób cywilnych. […] Później stałem i pilnowałem obywateli polskich, by nigdzie nie uciekli, to kazał mi zrobić dowódca „Sokół”. Odchodząc ode mnie, zaznaczył, że to są Polacy i nie trzeba ich strzelać ani też komu dawać do strzelania. […] strzelamy jedynie ludzi winnych, tj. Ukraińców, ale za co, co zawinili, ja nie wiem i on nie wie, mówił 113.
Podobny fragment znajdujemy w zeznaniach sądowych Romana Jaroszyńskiego z połowy lutego 1946 r.:
Kpt. „Szary” posiadał we wsi przewodnika Polaka, który informował dokładnie, kto jest Ukraińcem, a kto Polakiem, gdyż jak później wywnioskowałem, we wsi Wierzchowiny było kilka rodzin polskich i stwierdziłem […], że na rozkaz kpt. „Szarego” były im dane konie, żeby im pomóc w ucieczce 114.
Na pytanie sędziego, w jaki sposób napastnicy sprawdzali narodowość ofiar w Wesołówce, główny świadek oskarżenia w procesie dwudziestu trzech Anna Święcicka odpowiedziała, że pytali, kto jest Polak, a kto Ukrainiec, bez sprawdzania dokumentów – na wiarę. Nie pytali o wyznanie. Nie widziała też, aby ktoś wskazywał napastnikom, że w danym domu mieszkają Ukraińcy, których trzeba zabić. Po usłyszeniu, że ktoś jest Ukraińcem, zachowywali spokój, a następnie kazali Ukraińcom opuścić dom i ich zastrzelili. Kiedy Święcicka zorientowała się, że ukraińskie kobiety, w tym ciotka, po wyjściu z domu już do niego nie wracały, miała powiedzieć do napastników: „[…] proszę zabić dzieci, a mnie później”115. Sprawcy kazali kolejno wychodzić ukraińskim kobietom z domu, w którym przebywała, i uciekać, a wtedy zaczęli do nich strzelać.
Od czasu do czasu – wyjaśniała przed sądem – słyszałam strzały pojedyncze, ale nie byłam przekonana, że je zabijają. […] Później, jak odjechali, przechodziłam do dużego pokoju i spojrzałam w okno i widziałam, że leżą trupy. […] Przypuszczalnie jakieś 18 osób w tym domu, gdzie ja byłam 116.
W marcu 1953 r. partyzant NSZ z oddziału „Sokoła”, Wacław Tkaczyk, odniósł się w zeznaniach złożonych w charakterze świadka do słów dowódcy, które usłyszał wkrótce po zakończeniu pacyfikacji Wierzchowin w drodze do Kasiłanu: „»Sokół« […] usiadł na wozie, ja w trakcie jazdy zapytałem się, co to było w Wierzchowinach, na co […] dowódca »Sokół« odpowiedział, że wytłukliśmy Ukraińców w Wierzchowinach”117. W aktach sprawy Michała Kellera „Żbika”, partyzanta z oddziału NSZ „Zemsty”, znajdujemy zeznanie pochodzącego z Lubelszczyzny pracownika WUBP w Zielonej Górze Stanisława Mielniczuka złożone we wrześniu 1952 r. w charakterze świadka. Odniósł się w nim do rozmowy przeprowadzonej z Kellerem latem 1945 r. Byli wówczas znajomymi. Keller miał się wtedy przyznać Mielniczukowi do udziału w zbrodni na ukraińskich mieszkańcach Wierzchowin:
Wiadomym jest mi jedynie z opowiadań samego Michała Kellera, że brał on udział wraz ze swoim bratem Romanem w napadzie i mordzie ludności wioski Wierzchowiny w […] czerwcu 1945 r. Keller Michał opowiadał mi o tym napadzie mniej więcej w połowie lipca 1945 r. Mówił on do mnie o napadzie w Wierzchowinach, iż brały tam [udział] oddziały „Zemsty”, „Sokoła” i inne oddziały NSZ – tu, on i brat Roman byli w oddziale „Zemsty” […]. Mówił do mnie, że podczas akcji na Wierzchowiny została ta wioska otoczona cała, ażeby nie pozwolić nikomu uciec, po czym wywlekali z domów całe rodziny ukraińskie i strzelali ich na miejscu. Dosłownie Keller Michał powiedział mi o swej działalności w czasie tej akcji w ten sposób: „że wraz z innymi członkami organizacji NSZ brał udział w wyprowadzaniu ludzi (Ukraińców) z domów, których następnie rozstrzeliwano”. Keller Michał nie powiedział do mnie, że sam zastrzelił kogo, jednak z rozmowy jego wywnioskowałem, że tak musiało być, ponieważ twierdził, że robił to co inni członkowie organizacji, a jak z rozmowy wynikało, to wszyscy brali udział w wyprowadzaniu Ukraińców i strzelaniu ich 118.
Roman Jaroszyński, który był sądzony jako jedyny bezpośredni uczestnik akcji na Wierzchowiny w randze oficera NSZ, odniósł się w czasie procesu dwudziestu trzech do treści wytycznych, które doprowadziły do dramatycznego przebiegu wypadków, rzucając na ich obraz więcej światła. 15 lutego 1946 r. złożył w tej sprawie obszerne zeznania, w których
czytamy:
6 czerwca 1945 roku o godz. 10 […] otrzymałem rozkaz, żebym się stawił […] na kwaterę kapitana „Szarego” celem przeprowadzenia odprawy. Na odprawie kapitan „Szary” […] powziął decyzję akcji […] na Wierzchowiny. Tu podkreślam, że […] „Szarego” wywiad pracował tego […] dnia już od rana. Z jego to rozkazu nie było wolno ani jednemu żołnierzowi odejść od kwatery. Być może […] „Szary” obawiał się, że w oddziałach może być ktoś taki, kto mógłby zawiadomić władze bezpieczeństwa. […] Pół godziny po [odprawie] […] „Szary” przysłał do mnie gońca i wyraźnie podkreślił w rozkazie, że […] na czas trwania akcji we wsi Wierzchowiny jestem zawieszony w czynnościach. […] Znalazłem się tylko dlatego we wsi […] Wierzchowiny, gdyż w tym czasie miała przyjechać do mnie żona [Helena Jaroszyńska], którą miał przywieźć Madej [Franciszek Madej „Kowal”, partyzant oddziału „Romana”, jeden z oskarżonych w procesie dwudziestu trzech – M.Z.]. […] Przed samą akcją […] tuż przed Wierzchowinami „Szary” zatrzymał oddział i odezwał się do żołnierzy w ten sposób: „Kto chce być aktywnym, czynnym w likwidowaniu ludności Wierzchowin[?]”. Na słowa kpt. „Szarego” wystąpiło około 30 ludzi, podczas gdy w przybliżeniu oddział dochodził do 300 ludzi. Kpt. „Szary” podzielił tych ludzi na cztery grupy, przydzielając każdą z tych grup do poszczególnego dowódcy, i dał rozkaz wjazdu na wieś. Przed tym jeszcze podał, że cała ludność wsi Wierzchowiny, od dzieci do starców, pochodzenia ukraińskiego ma być zlikwidowana. W czasie akcji od Ukraińców młodych, którzy mogą posiadać broń, należy sposobami znanymi dowódcom wymuszać tę broń. Po tym oddziały wjechały do Wierzchowin119.
W podobnym tonie co Jaroszyński do intencji rozkazodawców i celu akcji na Wierzchowiny odniósł się Eugeniusz Dudek „Sikorka”, partyzant oddziału „Zemsty”. 26 sierpnia 1946 r. w trakcie przesłuchania w PUBP w Chełmie zeznawał: „Mieliśmy rozkaz ustnie powiedziany, że mamy zlikwidować ludność ukraińską i zabrać dobytek oprócz krów; co do zabijania ludności to rozkaz był: bez wyjątku duże i małe dzieci”120. Oddajmy ponownie głos Jaroszyńskiemu, który w dalszej części swojej wypowiedzi przed sądem zrelacjonował przebieg wydarzeń i opisał zbrodnie partyzantów NSZ na mieszkańcach Wierzchowin, których był naocznym świadkiem:
Wierzchowiny to wieś ulicówka […]. Wojsko [partyzanci NSZ – M.Z.] wjechało na wieś i podało się za bezpieczeństwo i wojsko. Ludność Wierzchowin przyjęła tych ludzi ciepło, okazała im na każdym kroku wszelkie usługi, jakich potrzebowali. Dowódcy poszczególnych oddziałów i […] grup przysłali gońców do kpt. „Szarego” z meldunkiem, że są gotowi. […] byłem wtedy obok kpt. „Szarego”. Kpt. „Szary” stwierdził [sic!] jeszcze osobiście ugrupowanie przed akcją. […] ubezpieczenia, sprawdził stanowiska broni maszynowej. […] Na odpowiedni sygnał z broni palnej miała się rozpocząć rzeź i faktycznie rozpoczęła się. […] przez cały czas akcji we wsi Wierzcho winy byłem na szosie. […] Z samej akcji, z samej rzezi w Wierzchowinach widziałem kilka wypadków mordowania dzieci, kobiet, starców i mężczyzny, którzy tam żyli121.
Na pytanie przewodniczącego składu sędziowskiego, jak mordowano mieszkańców wsi, Jaroszyński wyjaśniał:
Byłem świadkiem, jak jedno dziecko niemowlę wyciągnął jeden z żołnierzy za nogi i wyrzucił przez zamknięte okno na jezdnię. Dziecko, brocząc we krwi, wiło się z bólu i tak zakończyło życie. Widziałem, jak kobieta starsza, która błagała o życie, została skatowana, zbita, wtrącona do piwnicy, po czym została zabita. Piwnica miała front od szosy, tak że mogłem to widzieć. Była jedna kobieta w ciąży, jakieś 7 może 8 miesięcy, bo to było już bardzo widoczne. Została również skatowana i zbita, tylko za to, że chciała ukryć męża gdzieś za szafą. Została zbita, skatowana, a następnie żołnierz oddał serię do niej, kierując w brzuch ze słowami: „Ukraińców nam w Polsce nie potrzeba”. Takich wypadków we wsi Wierzchowiny było bardzo dużo. Ogółem powiem, że 60% ludności wsi Wierzchowiny zostało nie zabitych, lecz zamordowanych 122 […]
Co o akcji na Wierzchowiny mówią dokumenty NSZ i Stronnictwa Narodowego?
Dla zrekonstruowania i opisania wydarzeń w Wierzchowinach niezwykle cenne okazują się oryginalne dokumenty NSZ z czerwca 1945 r., zachowane głównie w postaci rękopisów. Są to: meldunek Romana Jaroszyńskiego „Romana” z 17 czerwca, raport sytuacyjny szefa as Komendy Ziem Wschodnich i Komendy Okręgu XVI NSZ (Lublin) Zygmunta Wolanina „Zenona” z 21 czerwca, meldunek „Janusza” z tego samego dnia, meldunek p.o. komendanta Powiatu Chełm NSZ Wacława Kozłowskiego „Brzechwy” z 24 czerwca, w końcu artykuł zamieszczony 23 czerwca 1945 r. na łamach 23 numeru organu prasowego KZW I KO XVI NSZ (Lublin) „Szczerbiec” oraz wcześniejszy o kilka dni materiał pt. Obrońcy wrogów, który ukazał się na łamach 3 numeru oficjalnego organu prasowego SN „Walka”. Należy podkreślić, że dokumenty te stanowią bezsprzeczny dowód, iż w akcji na Wierzchowiny brało udział wyłącznie zgrupowanie oddziałów as/pas „Szarego”, a życie straciło tam nie kilkunastu czy kilkudziesięciu, lecz co najmniej 194 mieszkańców. Dowodzą one również tego, że celem szeroko zakrojonej akcji NSZ miały być nie tylko Wierzchowiny, lecz także kilka innych okolicznych ukraińskich wsi. 17 czerwca 1945 r. „Roman” informował w sporządzonym odręcznie meldunku:
6 VI [19]45 r. oddziały NSZ […] kpt. „Szarego”, ppor. „Jacka” [Zbigniewa Góry], ppor. „Romana”, st. sierż. „Zemsty” [Eugeniusza Walewskiego] i sierż. „Sokoła” [Bolesława Kulimowskiego] udały się na akcję na wieś ukraińską Wierzchowiny […]. Dowództwo Narodowych Sił Zbrojnych […] wydało rozkaz, aby mieszkańców wsi Wierzchowiny co do jednego wymordować. […] W powyższej wsi zostało wymordowane 194 osób pochodzenia tylko ukraińskiego187.
21 czerwca w odręcznym raporcie sytuacyjnym „Zenon” pisał do przełożonych:
„6 VI br. Zjednoczone Oddz[iały] NSZ, tj. kpt. »Szary«, »Jacek«, »Sokół«, »Roman« i »Zemsta«, dokonały likwidacji wsi ukraińskiej
Wierzchowiny, likwidując 396 osób”188. O zlikwidowaniu wsi donosił również w odręcznym meldunku z tego dnia „Janusz”189. 24 czerwca bardzo krytycznie do sytuacji na terenie Powiatu Chełm NSZ w związku z koncentracją oddziałów pas do akcji na Wierzchowiny i klęską w Hucie, w tym do osoby Jaroszyńskiego, odniósł się z kolei w odręcznym meldunku „Brzechwa”190.
Niewygodne fragmenty tych źródeł są skrzętnie pomijane w książce Mariusza Bechty i Wojciecha Jerzego Muszyńskiego. W wyobrażeniu obu autorów istnieją bowiem jedynie w formie odpisów, które miały być sporządzone na użytek propagandy komunistycznej z jakoby poprawionych albo spreparowanych przez UB czy NKWD oryginalnych dokumentów NSZ, a w związku z tym są dla nich mało wiarygodne191. Jedynym odnoszącym się do akcji na Wierzchowiny dokumentem NSZ, który występuje wyłącznie w formie odpisu, jest sporządzony 9 czerwca 1945 r. raport terenowego dowódcy AS/PAS KO XVI NSZ (Lublin) Mieczysława Pazderskiego „Szarego” do bezpośredniego przełożonego Zygmunta Wolanina „Zenona”. Czytamy w nim m.in. o zamiarze spacyfikowania kilku ukraińskich wsi na trasie przemarszu zgrupowania „Szarego” i „wycięciu” przez partyzantów NSZ 194 mieszkańców Wierzchowin narodowości ukraińskiej192. Raport „Szarego” powstał w czasie postoju jego zgrupowania we wsi Huta, a 12 czerwca z polecenia Romana Jaroszyńskiego dostarczony został do Lublina wraz z Aliną Blaszyńską „Kaliną”, łączniczką „Zenona” i „Szarego”, która dwa dni wcześniej odniosła rany w starciu w Hucie. Prawdopodobnie jeszcze tego samego dnia dokument znalazł się w rękach Władysława Żwirka „Wysokiego”, sekretarza Tymczasowej Narodowej Rady Politycznej Ziem Wschodnich i jednocześnie szefa Oddziału i (organizacyjnego) KZW I KO XVI NSZ 193. Niestety oryginał do tej pory nie został odnaleziony.
Również 23 czerwca 1945 r. na łamach „Szczerbca” przyznawano, że do spacyfikowania Wierzchowin przez zgrupowanie AS/PAS NSZ „Szarego” doszło w odpowiedzi na „zabużańskie mordy dokonywane na bezbronnej polskiej ludności”194. Treść tego artykułu wykazuje raczej nieprzypadkową zbieżność z rozkazem wydanym 20 maja 1945 r. przez szefa sztabu KZW I KO XVI Zygmunta Roguskiego „Kacpra”, dotyczącym „rozpoczęcia likwidowania band ukraińskich na terenie wschodniej i południowej części powiatu Hrubieszów”. Zbiega się także z raportem „Szarego” z 9 czerwca oraz zeznaniami „Zenona” z 1 i 3 października 1945 r., z których wynika, że „»Henryk« [Jan Morawiec, i wiceprezes TNRP ZW i jednocześnie do marca 1945 r. szef Oddziału i KZW I KO XVI] wraz z »Wysokim« wydali rozkaz na likwidację wielu wsi ukraińskich, między innymi na Wierzchowiny”195. W ostatnim z tych rozkazów obok Wierzchowin wymienione zostały: Krupe, Kasiłan, Żmudź i Matcze196. Nie bez znaczenia jest również fakt, że siedziba redakcji „Szczerbca” mieściła się w Puchaczowie197 i że właśnie tę miejscowość Wolanin wymienił w swoich zeznaniach w kontekście procesu decyzyjnego dotyczącego akcji przeciwko ukraińskim wsiom w powiatach krasnostawskim, chełmskim i hrubieszowskim, które planowano w KZW I KO XVI od drugiej połowy maja 1945 r.198
O motywach, jakimi kierowali się sprawcy mordu w Wierzchowinach, pisano w oświadczeniu lubelskich NSZ, otwarcie przyznając się do odpowiedzialności za tę akcję i jej następstwa. Zostało ono zamieszczone we wspomnianym już 23 numerze „Szczerbca”, gdzie czytamy:
Wierzchowiny były jednym z wielu przykładów panoszenia się pasożyta hajdamackiego, który za Bugiem morduje Polaków w otwartej walce, a z tej strony wchodzi do resortu, PPR i likwiduje Polaków. Za zbrodnie te spotkała ich kara i spotka każdego zdrajcę. W walce bezkompromisowej nie zawahamy się przed radykalnymi cięciami. Do Wierzchowin się nie tylko przyznajemy, ale zapowiadamy niejedno Psie Pole hajdamaczyzny. To jest odpowiedź na zabużańskie mordy dokonywane na bezbronnej polskiej ludności 199.
Jak wspomniano, nie był to jedyny tekst z konspiracyjnej literatury polskiego podziemia nacjonalistycznego, który potwierdzał sprawczą rolę NSZ w mordzie na ludności Wierzchowin. W drugiej połowie czerwca 1945 r. o akcji tej donosiła również esenowska „Walka”. Choć zdaniem Bartosza Wójcika zamieszczony na jej łamach materiał pt. Obrońcy wrogów miał bardziej stonowany charakter niż ten w „Szczerbcu”, to i w nim oskarżano mieszkańców Wierzchowin o „odznaczającą się hajdamackim duchem mordu” nadgorliwość w służbie NKWD. Jednocześnie wskazywano tam na partyzantów NSZ jako jedynych sprawców pacyfikacji Wierzchowin.
Polacy – czytamy – łudząc się, że przesiedlenie tej wsi za Bug położy kres ich tragedii, czekali na ten moment z zaciśniętymi zębami, gdy jednak ustalono, że Wierzchowiny nie są objęte planem tej akcji na najbliższą przyszłość, wysłali im polecenie usunięcia się. Wierzchowiny wezwania nie usłuchały, na odwrót, zaopatrzone w broń przez NKWD, zaczęły się odgrażać. Wówczas to oddział NSZ, kładąc kres ich wrogiej robocie i zarazem ucinając u podstaw kłamliwe wieści o „konszachtach” obozu narodowego z Ukraińcami, mieszkańców wsi Wierzchowiny zlikwidował. […] Bolejemy nad stanem, gdzie za winy ojca, syna lub brata cierpi jego rodzina, gdzie przelana krew wnosi niezdrowe ofiary, gdzie mogą zdarzyć się fakty dalekie od zamierzeń inicjatorów. Zarazem jednak przypominamy te niezliczone ofiary niewinnie mordowanych dzieci i kobiet polskich na Kresach Wschodnich wśród scen najdzikszych bestialstw. Podkreślamy, że w Wierzchowinach tego nie było 200.
Analiza przywołanego dokumentu SN nasuwa następujące wnioski co do okoliczności przeprowadzenia przez NSZ akcji na Wierzchowiny. Po pierwsze, nie była to odpowiedź na antypolską akcję OUN-B i UPA na Wołyniu, w Galicji Wschodniej i południowo-wschodniej Lubelszczyźnie, wobec której NSZ nie podjęły w czasie okupacji niemieckiej żadnych przeciwdziałań. W pierwszej połowie 1945 r. antyukraińskie wystąpienia NSZ na Lubelszczyźnie wymierzone były przeważnie w ukraińskich chłopów, którzy nie mieli nic wspólnego z podziemiem banderowskim, a mimo to określani byli przez NSZ jako ukraińscy nacjonaliści czy bulbowcy. Określenia te rozciągano również na osoby, które od jesieni 1944 r. objęte były przez władze PKWN akcją przesiedleńczą do USRR 201. Akcja lubelskiego zgrupowania PAS NSZ „Szarego” z 6 czerwca 1945 r. – obliczona na zastraszenie „obcego elementu”, także poprzez częściową fizyczną eliminację, w celu usunięcia go ze wschodnich ziem powojennej Polski – wpisywała się zatem poniekąd w założenia polityki narodowościowej PPR. Celem komunistów po lipcu 1944 r. było utworzenie z Polski kraju homogenicznego narodowościowo, co miały ułatwić deportacje i czystki etniczne prowadzone według stalinowskiego wzorca. Po drugie, według SN akcja na Wierzchowiny miała uciąć wszelkie spekulacje na temat rzekomego porozumienia NSZ z Ukraińcami na wzór zawartego wiosną 1945 r. przez DSZ, a tym samym je storpedować. Po trzecie wreszcie, przyznawano otwarcie, że ofiarami akcji NSZ na Wierzchowiny byli ukraińscy cywile – całe rodziny zabite na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej za mieszkańców wsi posądzanych o współpracę z komunistycznym aparatem represji, którym najpewniej udało się uniknąć kary. Zbrodnię NSZ usprawiedliwiano, przypominając skalę cierpień zadanych ludności polskiej przez ukraińskie podziemie nacjonalistyczne na terenach zabużańskich. Podkreślana była przy tym różnica skali i charakteru między antypolską akcją OUN-B i UPA na dawnych południowo-wschodnich ziemiach II RP, a wypadkami z udziałem NSZ w Wierzchowinach, które wpisywały się w akcję „Za Bugiem”.
Rzeszowskie i białostockie analogie
W marcu i kwietniu 1945 r. do zbrojnych wystąpień przeciwko Ukraińcom włączyły się aktywniej oddziały Okręgu Rzeszowskiego NZW. Formalnie powstał on 26 lutego na mocy rozkazu por. Kazimierza Mireckiego „Żmudy”, w czasie okupacji niemieckiej komendanta Okręgu Rzeszów NOW. Już w połowie marca przy dowództwie okręgu powołano Komendę Oddziałów Leśnych, której podlegało 8 oddziałów partyzanckich, w tym 2 operujące także w południowo-zachodniej części województwa lubelskiego [265]. Na jej czele stanął Tadeusz Gryblewski „Ostoja”, a później, najprawdopodobniej od początku maja, funkcję tę pełnił kpt. Franciszek Przysiężniak „Ojciec Jan”. Warto dodać, że już w połowie kwietnia na spotkaniu w Jarosławiu Mirecki proponował mu objęcie dowództwa nad oddziałami leśnymi NZW, ale Przysiężniak przez pewien czas się od tego uchylał. Według Tomasza Berezy przyczyną takiej postawy „Ojca Jana” miała być jego negatywna opinia na temat morale partyzantów, których podobno nazywał bandytami. Przykładowo jeszcze w kwietniu nalegał, aby Józef Zadzierski „Wołyniak” i Stanisław Pelczar „Majka” powstrzymali się od antyukraińskich wystąpień, na co pierwszy z nich miał mu oświadczyć, że „mordował Ukraińców i będzie mordował” [266]. Jako przykład brutalizacji działań podkomendnych „Wołyniaka”, a poniekąd także ich mentalności, mogą posłużyć okoliczności egzekucji przeprowadzonej na przełomie marca i kwietnia 1945 r. na Józefie Leśniaku, dezerterze z oddziału „Wołyniaka”, którego podejrzewano też o współpracę z PUBP w Biłgoraju. Po uprowadzeniu z Tarnogrodu do gajówki w pobliżu Brzyskiej Woli i brutalnym przesłuchaniu z torturami (zrywaniem paznokci z rąk i nóg oraz wycięciem żyletką na plecach napisu „PPR”) Leśniak przyznał się do współpracy agenturalnej, po czym został powieszony. Kiedy już skonał, sznur, na którym wisiał, został przez partyzantów NZW pocięty na kawałki. Następnie rozdali je między sobą i pochowali do kieszeni. W opinii Mirosława Surdeja podkomendni „Wołyniaka” prawdopodobnie potraktowali kawałki sznura wisielca zgodnie z ludowym wierzeniem jako amulety na szczęście [267]. O daleko posuniętej degradacji moralnej partyzantów NZW świadczył również mord dokonany 22 kwietnia 1945 r. przez podkomendnych por. Bronisława Gliniaka „Radwana” na greckokatolickim duchownym z Surochowa, ks. Mychajle Płachcie oraz jego rodzinie. Księdza i jego żonę posądzano o kontakty z ukraińskim podziemiem, za co wraz z dziesięcioletnim synem zostali rozstrzelani. Niektóre przekazy mówią też o prawdopodobnym gwałcie, jakiego miał się dopuścić na żonie księdza przed dokonaniem egzekucji jeden z partyzantów wyznaczonych do wykonania wyroku śmierci [268].
Według Surdeja tylko w lutym i marcu 1945 r. w okolicach Leżajska, Brzyskiej Woli, Dąbrowicy, Ożannej, Słobody i Cieplic życie straciło przynajmniej 70 Ukraińców lub osób z rodzin mieszanych. Większość z nich miały stanowić ofiary napadów bandyckich. Niemniej sprawstwo śmierci 22 osób, głównie narodowości ukraińskiej, które zostały zabite 3 marca podczas akcji na wieś Wołczaste w pobliżu Cieplic, Surdej przypisuje oddziałowi NZW „Wołyniaka” [269]. 60 kolejnych Ukraińców straciło życie do połowy kwietnia w miejscowościach położonych w rejonie lasów sieniawskich. W większości były to ofiary partyzantów NZW z oddziałów Bronisława Gliniaka „Radwana”, Franciszka Kazuba „Lisa”, Józefa Zadzierskiego „Wołyniaka” i Józefa Bissa „Wacława”270. O skali i charakterze antyukraińskich wystąpień partyzantów NZW w pierwszych miesiącach 1945 r. świadczy wymowna uwaga zawarta w jednym z raportów Edwarda Więcława „Szczerby”, zastępcy Józefa Krawczuka (Krawczyka) „Kudłatego” – dowódcy oddziału, którego działalność za Berezą również Surdej uznał za „jeden z nielicznych przykładów funkcjonującej w szeregach organizacji »grupy zbandyconej«” [271]. We wspomnianym raporcie z 1945 r. „Szczerba” nadmienił, że „wyszczególnione […] zostały epizody ważniejsze, bo o poszczególnych Ukraińcach wysłanych do Sanu naprawdę trudno by było napisać” [272].
Szczególną uwagę zwraca w dokumencie NZW eufemizm Ukraińcy wysyłani do Sanu. Został użyty na określenie powszechnego na tym terenie zjawiska wrzucania w nurt rzeki ciał zabitych osób. W tym samym czasie odnotowano również wrogie wystąpienia partyzantów NZW wobec osób narodowości żydowskiej. Do najgłośniejszych tego typu wypadków, w których życie straciło ogółem ok. 30 Żydów, doszło 18 lutego w Leżajsku (10 ofiar), 1 marca w Kisielowie (7) i 31 marca w Kańczudze (od kilku do kilkunastu). W oparciu o zasadę odpowiedzialności zbiorowej polscy partyzanci zabijali osoby oskarżane o współpracę z NKWD i UBP oraz członków ich rodzin, w tym kobiety i dzieci [273].
Wróćmy jednak do wątku ukraińskiego. Otóż między 2 a 4 marca 1945 r. przypuszczalnie partyzanci z oddziału Zadzierskiego napadli na Kulno w powiecie biłgorajskim, gdzie ograbili, a następnie zabili od kilku do ponad dwudziestu ukraińskich mieszkańców. W celu ochrony ludności przygotowującej się do wyjazdu na wschód przed atakami Polaków z okolicznych miejscowości (np. Tarnawca, Kuryłówki, Wólki Łamanej i Brzyskiej Woli, które stanowiły zaplecze partyzantki „Wołyniaka”) sprowadzono do wsi 25-osobowy pododdział wojsk nkwd274. 6 marca grupa 30 enkawudzistów i Ukraińców z Kulna napadła na posterunek MO w Kuryłówce, najprawdopodobniej w reakcji na antyukraińskie wystąpienia partyzantki NZW. Po rozbrojeniu polskich milicjantów i splądrowaniu budynku napastnicy uprowadzili aresztanta (byłego funkcjonariusza Schupo narodowości ukraińskiej), a w drodze powrotnej obrabowali w Kuryłówce polskich chłopów, zabijając przy tym 2 osoby. Podobny incydent z udziałem sowieckich żołnierzy i ukraińskich cywilów odnotowano tam 17 marca, kiedy po raz kolejny doszło do wtargnięcia na posterunek MO, ale także do urzędu gminy. Napastnicy grozili śmiercią załodze posterunku i wszystkim miejscowym Polakom, w tym wójtowi, którego prowokowano i znieważano. Tylko dzięki temu, że zachował zimną krew, nie doszło do eskalacji i obeszło się bez ofiar [275].
W następnych dniach obustronne napady nie ustały. Do kolejnego doszło 19 marca, w imieniny Zadzierskiego. Była to reakcja partyzantów NZW na atak kulneńskich Ukraińców przypuszczony na polską część Kuryłówki, w której zaczęto palić domostwa i zabito 2 mieszkańców. I tym razem Ukraińców z Kulna wsparli sowieccy żołnierze ochraniający przesiedleńców. W rezultacie kontrataku wyprowadzonego z Tarnawca podkomendni „Wołyniaka”, „Majki” i „Lisa” wyparli napastników z Kuryłówki, a następnie z kilku kierunków uderzyli na Kulno, które po zdobyciu w dużej części splądrowali i spalili. Według rozbieżnych szacunków w akcji tej zginęło od kilkunastu do ok. 80 Ukraińców [276]. Poległo także kilku sowieckich żołnierzy, a pozostali przy życiu mieszkańcy Kulna uciekli. Według najnowszych ustaleń Tomasza Berezy krytycznego dnia podczas działań grup zbrojnych polskiego podziemia nacjonalistycznego zginęło we wsi 21 ukraińskich mieszkańców oraz przypuszczalnie 4 sowieckich żołnierzy. Niespełna tydzień później grupa operacyjna UB-NKWD spacyfikowała w odwecie pobliską Brzyską Wolę, w rezultacie czego zginęło 3 mieszkańców, a kilkudziesięciu zostało aresztowanych [277]. […]
Na powyższe wydarzenia bez wątpienia wpływał polsko-ukraiński antagonizm, szczególnie silny pod koniec niemieckiej okupacji. Chodziło zwłaszcza o przychylną postawę części miejscowych Ukraińców, m.in. mieszkańców Kulna, wobec wysiedlenia Polaków przez Niemców w 1943 r. oraz wyrażane przez nich poparcie dla działalności tarnogrodzkiej samoobrony Włodzimierza Darmochwała, która podobnie jak ukraińska policja okryła się wśród okolicznych Polaków szczególnie złą sławą.
W następnych tygodniach oddziały zbrojne polskiego podziemia nacjonalistycznego dokonały lub zamierzały dokonać kolejnych pacyfikacji ukraińskich wsi na sąsiednich terenach powiatu jarosławskiego. Prócz grupy „Wołyniaka” w akcjach tych brały udział oddziały „Majki”, „Lisa” i „Kudłatego”. Między 18 a 30 kwietnia 1945 r. tylko w miejscowości Piskorowice i jej przysiółkach partyzantka NZW zabiła co najmniej 120 osób, z których blisko jedną czwartą stanowili mieszkańcy pobliskich wsi: Dąbrowicy, Ożanny i Rzuchowa. W opinii Berezy 18 kwietnia w Piskorowicach życie straciło ok. 100 ukraińskich cywilów. Blisko 80, w tym przypuszczalnie kilkoro lub kilkanaścioro spoza Piskorowic, zostało zastrzelonych w szkole [279] (głównie kobiety i dzieci) lub jej bezpośrednim sąsiedztwie po uprzednim wylegitymowaniu (mężczyźni). Pozostałe kilkanaście osób zginęło od kul polskich partyzantów nad pobliskim Sanem, przy próbie wydostania się z otoczonej miejscowości. Tego samego dnia, po zakończeniu wspomnianej akcji „Wołyniak” zamierzał dokonać czystki ludności ukraińskiej w sąsiednich Cieplicach. Warto dodać, że pod wpływem informacji o wydarzeniach w Piskorowicach zaczęli tam napływać ukraińscy chłopi z pobliskich wsi – Słobody i Dąbrowicy. Najpewniej liczyli na ochronę przed polską partyzantką, którą mogły im zapewnić silna załoga miejscowego posterunku milicji i grupa żołnierzy NKWD ochraniająca rezydującą w Cieplicach sowiecką komisję przesiedleńczą. Należy podkreślić, że tamtejsi i okoliczni mieszkańcy uniknęli losu piskorowiczan jedynie dzięki zdecydowanej postawie komendanta MO Józefa Materny, który tak jak co najmniej połowa dwudziestoczteroosobowej załogi posterunku powiązany był z poakowskim podziemiem. Zdecydowanie odrzucił on bowiem żądania „Wołyniaka”, aby jego ludziom nie przeszkadzano, gdy będą się rozprawiać we wsi z „ukraińskimi nacjonalistami” [280].
Według Tomasza Berezy, który okoliczności akcji w Piskorowicach badał co najmniej od 2002 r., tamtejsi Ukraińcy zginęli głównie za kolaborację z Niemcami i przynależność do OUN-B. Miała to być również krwawa odpowiedź za spalenie Wiązownicy dokonane poprzedniego dnia przez UPA [281]. W zasadzie te same tezy, choć przedstawione mniej wyraźnie, zawarł ten autor w książce, której kluczowym zagadnieniem są antyukraińskie wystąpienia partyzantki NZW w Piskorowicach i najbliższej okolicy wiosną 1945 r. Choć przychyla się w niej do tezy, że akcja z 18 kwietnia 1945 r. została „wcześniej zaplanowana i zatwierdzona przez dowództwo NOW [NZW]”, to jednocześnie stwierdza, że miała w założeniu charakter odwetowo-prewencyjny, a jej bezpośrednią przyczyną była eskalacja walk ukraińsko-polskich pod koniec marca i w pierwszej połowie kwietnia 1945 r. oraz pacyfikacja Wiązownicy282. Jest to jednak tylko część prawdy. W Piskorowicach partyzanci NZW zastosowali bowiem zasadę odpowiedzialności zbiorowej zarówno wobec rodzin osób zaangażowanych, ewentualnie posądzanych o działalność w ukraińskim podziemiu lub sympatyzowanie z nim, jak również wobec zupełnie niewinnych. Większość ofiar zginęła w masowym mordzie tylko za sam fakt bycia Ukraińcami.
Bereza zdaje się sugerować, że szukanie schronienia na noc (i to nie tylko tę poprzedzającą napad) w siedzibie sowieckiej komisji przesiedleńczej nie musiało oznaczać, że wszyscy zgromadzeni tam Ukraińcy zainteresowani byli przesiedleniem na wschód. Chłopi mieli się po prostu czuć bezpieczniej pod bokiem uzbrojonych sowieckich żołnierzy. Przemawiałby za tym fakt, że nie zabierali ze sobą inwentarza i majątku ruchomego, których z pewnością nie zostawiliby w domu, gdyby powzięli decyzję o wyjeździe do USRR [283]. Nie można jednak wykluczyć, że część cywilów zabitych w Piskorowicach zadeklarowała przed 18 kwietnia chęć wyjazdu za Bug, co tylko wzmacniałoby tezę, że nie był to odwet, lecz akt terroru wobec osób narodowości ukraińskiej dokonany z pobudek ideologicznych [284]. Wbrew opinii Berezy akcja w Piskorowicach nie miała charakteru odwetowo-prewencyjnego, a raczej terrorystyczny i oczyszczający. Tym drugim sformułowaniem została nazwana w jednym z dokumentów NZW – odręcznym meldunku Franciszka Kazuba „Lisa” lub Mariana Kazanowskiego „Ospałego” [285]. Należy wyraźnie podkreślić, że nie miała również żadnego związku przyczynowo-skutkowego z przeprowadzonym 17 kwietnia 1945 r. atakiem UPA na Wiązownicę. Przeciwko uznaniu jej za spontaniczną reakcję przemawiają zbyt duża odległość dzieląca obie miejscowości (ok. 25 km) oraz zbyt krótki czas między zakończeniem akcji UPA w Wiązownicy a rozpoczęciem przygotowań NZW do akcji w Piskorowicach (kilka godzin) [286]. Wszystko wskazuje więc na to, że była to akcja przygotowana zawczasu, na którą wyraziło zgodę dowództwo NZW [287].
Przypuszczalnie od końca marca 1945 r. część ukraińskich mieszkańców Piskorowic, obawiając się napaści partyzantów, nocowała u polskich sąsiadów. Inni spędzali noce w kryjówkach urządzonych w zabudowaniach gospodarczych lub po zmroku barykadowali się we własnych domach. Warto dodać, że w opinii Berezy od 23 marca, tzn. od pierwszego najścia oddziału „Wołyniaka” na Piskorowice i pierwszych zabójstw, ukraińscy mieszkańcy wsi byli „de facto zakładnikami polskiej »narodówki«”[288].
Bereza bardzo krytycznie odnosi się do tego, co działo się w Piskorowicach i okolicy po 18 kwietnia. W akcjach niektórych oddziałów i grup zbrojnych NZW uzasadnianych przez sprawców walką z ukraińskimi nacjonalistami dostrzega głównie działalność o podłożu rabunkowym, za którą odpowiedzialność ponosi przede wszystkim lokalne dowództwo polskiego podziemia nacjonalistycznego [289]. Na podobieństwo akcji Oddziałów Leśnych Rzeszowskiego Okręgu NZW w Piskorowicach z 18 kwietnia do późniejszej, przeprowadzonej 6 czerwca przez oddziały pas Lubelskiego Okręgu NSZ w Wierzchowinach, wskazuje fakt, że w planach sprawców były one pierwszymi, lecz niejedynymi ukraińskimi wsiami, które zamierzano spacyfikować.
Na Rzeszowszczyźnie kolejne miały być Cieplice, a na Lubelszczyźnie – Kasiłan i kilka innych miejscowości powiatu hrubieszowskiego290. Co istotne, Piskorowice i Wierzchowiny były największymi i najdalej na zachód wysuniętymi skupiskami ludności ukraińskiej w powiatach jarosławskim i krasnostawskim. Dostęp do obu miejscowości ułatwiały partyzantom otaczające je lasy. Zarówno do jednej, jak i drugiej wsi napastnicy przybyli z listami proskrypcyjnymi zawierającymi nazwiska od kilku do kilkunastu osób, na które przypuszczalnie zapadły wyroki śmierci. Wydaje się jednak, że w obu przypadkach ludzie ci uciekli zawczasu lub schronili się w uprzednio przygotowanych kryjówkach. Ostatecznie ofiarą mordu padła większość lub co najmniej duża część mieszkańców obu miejscowości. Warto jeszcze dodać, że o ile zamiar zorganizowania przez NZW szerszych antyukraińskich wystąpień w powiecie jarosławskim nie powiódł się z uwagi na stanowczy sprzeciw powiązanej z poakowskim podziemiem milicji, to podobne plany NSZ w odniesieniu do powiatu hrubieszowskiego pokrzyżowali Sowieci.
Wydaje się, że głównym celem NSZ i NZW była eliminacja wszystkich obcych pod względem narodowości, wyznania czy światopoglądu współobywateli ówczesnego państwa polskiego. Akcje w obu miejscowościach usprawiedliwiano związkami ich mieszkańców z OUN-B i UPA oraz kolaboracją z Niemcami. W przypadku Wierzchowin podnoszono jeszcze hasła współpracy z komunistycznym aparatem represji czy w końcu pałanie żądzą zemsty za rzeź wołyńską.
W czerwcu 1945 r., mimo wiedzy na temat zawartego przez DSZ porozumienia z OUN-B i UPA, na wyraźny rozkaz por. „Żmudy” oddziały „Wołyniaka”, „Majki” i „Radwana” pod bezpośrednim dowództwem „Ojca Jana” zaatakowały Dobrą. W ten sposób wyraziły swój stosunek wobec wszelkich inicjatyw zmierzających do odprężenia w relacjach z Ukraińcami. W wyniku ataku zginęło od kilkunastu do kilkudziesięciu mieszkańców, a miejscowość została częściowo spalona. Zdaniem Dionizego Garbacza pretekstem do przeprowadzenia akcji w Dobrej było uprowadzenie i prawdopodobnie zamordowanie przez UPA dwóch członków NZW [291]. Grzegorz Motyka i Rafał Wnuk dopatrują się tu natomiast reakcji dowództwa Okręgu Rzeszowskiego NZW na wieść o zawarciu porozumienia między poakowskim podziemiem i UPA. Na to drugie wskazuje rozkaz „Żmudy” dla „Ojca Jana”, na podstawie którego została przeprowadzona akcja w Dobrej. Kategorycznie stwierdzono w nim, że ustalenia z konferencji DSZ i UPA nie obowiązują oddziałów NZW i „żadnych rozmów z Ukraińcami nie będzie, a on [»Ojciec Jan«] ma kontynuować walkę” [292]. Z tego powodu utarczki polskiej partyzantki nacjonalistycznej z UPA trwały w Jarosławskiem jeszcze do połowy 1946 r. Na przykład 19 stycznia w odwecie za napadnięcie, obrabowanie i ciężkie pobicie polskich chłopów przez banderowców we wsi Mołynie w pobliżu Piskorowic podkomendni „Wołyniaka” ostrzelali ukraińską procesję podczas święta Jordana w Zagórzu Dobrzańskim (przysiółku Dobrej), zabijając od kilkunastu do ponad trzydziestu osób293. Jak bardzo działalność jego ludzi doskwierała Ukraińcom, świadczy fakt, że przypuszczalnie w maju 1945 r., w trakcie rozmów z przedstawicielami lubaczowskich struktur DSZ referent organizacyjny i zastępca prowidnyka w jarosławskim nadrejonie OUN-B Mykoła Wynnyczuk „Wyr” złożył skargę w sprawie rabunków dokonywanych przez nich w ukraińskich wsiach w rejonie Jarosławia. Według Jewhena Sztendery Polacy mieli wtedy oświadczyć, że „ugrupowanie to nie ma związku z polskim podziemiem i że jest to grupa bandytów, z którymi trzeba zrobić porządek” [294]. Znamienne, że również komendant Obwodu Hrubieszowskiego DSZ por. Wacław Dąbrowski „Azja” zabraniał podwładnym jakichkolwiek kontaktów z NSZ i zgodnie z wcześniejszymi instrukcjami wszelkie przejawy rabunków popełnianych przez partyzantów podziemia nacjonalistycznego polecał traktować i zwalczać jako bandytyzm [295].
W związku z powyższym skłonny jestem postawić tezę, że po zakończeniu niemieckiej okupacji NSZ i NZW mogły być jedynymi odłamami polskiego podziemia antykomunistycznego, w których decyzja o fizycznej eliminacji „wrogiego elementu niepolskiego” została podjęta w ścisłych kręgach kierowniczych: KO XVI i KZW NSZ oraz ko Rzeszów NZW. Na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej postanowiono likwidować przede wszystkim Ukraińców, ale także Żydów. Dotyczyło to zarówno osób sympatyzujących i współpracujących z komunistami lub tylko podejrzewanych o przychylność wobec nich, jak również zupełnie przypadkowych, lecz o określonej obcej narodowości czy wyznaniu. Powyższą tezę wzmacnia, jak sądzę, fakt, że rozkaz do akcji „Za Bugiem” wydany został przez Tadeusza Zielińskiego „Wujka”, który od lutego do lipca 1945 r. pełnił jednocześnie funkcję komendanta Okręgu XVI i KZW NSZ. Przypomnijmy, że tej ostatniej podlegały oddziały partyzanckie NSZ z Lubelszczyzny i NZW z Rzeszowskiego, które od marca 1945 r. zintensyfikowały akcje przeciwko Ukraińcom. […]
PRZYPISY:
13 AIPN LU, 045/3, Akta PUBP w Chełmie, Sprawozdanie z poufnych rozmów i przeprowadzonych obserwacji w czasie inspekcji dokonanej na terenie powiatu i miasta Chełma przez zastępcę inspektora głównego map w dniach 18–24 IV 1945 r.,
2 v 1945, k. 79–80.
14 Tamże, k. 82.
15 AIPN, 0259/104, t. 1, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych, Zeznania Zygmunta Wolanina w czasie „procesu 23”, 15 II 1946, k. 65; AIPN LU, 17/1249, t. 1, Akta sprawy Mariana Lipczaka i innych, Protokół przesłuchania podejrzanego Eugeniusza Dudka w PUBP w Chełmie, 26 VIII 1946, k. 144; tamże, 0136/184, Karty na czyny przestępcze dokonane przez członków nielegalnej organizacji NSZ Okręgu Lubelskiego stanowiące załącznik do charakterystyki nr 117, Rok 1944–1945, k. 1, 24, 32.
16 Z. Broński „Uskok”, Pamiętnik (wrzesień 1939 – maj 1949), oprac. S. Poleszak i in., Lublin–Warszawa 2015, s. 134.
17 Tamże, s. 134–135.
18 APL, NSZ, 12, Raport dowódcy oddziału AS plut. „Sokoła” (Oleś b 2 XVI), marzec 1945, k. 3. Ponieważ wymowa meldunku „Sokoła” obnaża charakter działalności NSZ wobec mniejszości narodowych i wyznaniowych na Lubelszczyźnie, jego wiarygodność próbuje podważyć Marek Jan Chodakiewicz. We wstępie do swojej książki pisze o dwóch dokumentach, które „najprawdopodobniej zostały »poprawione« przez komunistów”. Jednym z nich jest interesujący nas „rzekomo raport NSZ z lutego 1945 r.” Abstrahując od błędnej datacji dokumentu, należy zauważyć, że autor nie odnosi się do istoty zagadnienia, np. treści lub w ogóle faktu istnienia rozkazu z 23 II 1945 r., do którego w swoim marcowym raporcie odwołuje się „Sokół”. Chodakiewicz skupia się na kwestiach pobocznych i nieistotnych, sprowadzając swoją argumentację jedynie do stwierdzenia, że mamy do czynienia z falsyfikatem. Opiera się ona w dodatku na bardzo kruchych przesłankach: autorskiej ekspertyzie grafologicznej, rzekomej niezgodności użytych w raporcie kryptonimów organizacyjnych, niestandardowym układzie jego tekstu czy nieodróżnianiu przez autora dokumentu AS od PAS. Warto dodać, że do tej pory niektórzy badacze za fałszywe uznawali jedynie odpisy za zgodność z oryginałami, sporządzane w postaci maszynopisów przez pracowników ub. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z rękopisem dokumentu NSZ, a mimo to Chodakiewicz sugeruje, żeby traktować go w ten sam sposób. Wydaje się, że stanowisko tego strażnika pamięci ma związek z treścią raportu „Sokoła”, która stawia działalność nacjonalistycznego odłamu polskiego podziemia antykomunistycznego w niekorzystnym świetle. Zob. M. J. Chodakiewicz, Po Zagładzie. Stosunki polsko-żydowskie 1944–1947, Warszawa 2008, s. 21.
19 Na rozkaz Władysława Żwirka „Wysokiego” i Wacława Kozłowskiego „Brzechwy” od marca do kwietnia 1945 r. Roman Jaroszyński „Roman” na czele kilkuosobowej grupy partyzantów NSZ, złożonej głównie z dezerterów z WP i zdekonspirowanych w Lublinie członków organizacji, przebywał w okolicach Białopola przy oddziale Bolesława Kulimowskiego „Sokoła”. W maju 1945 r. grupa Jaroszyńskiego przeszła pod komendę Zbigniewa Góry „Jacka”. Zob. AIPN, 0259/104, t. 1, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych, Zeznania Romana Jaroszyńskiego
w czasie „procesu 23”, 15 II 1946, k. 143–145.
20 AIPN LU, 014/175, t. 1, Sprawa ewidencyjno-obserwacyjna dotycząca Józefa Skoczylasa, Meldunek przewodniczącego Prezydium Gminnej Rady Narodowej w Moniatyczach, Moniatycze, 13 IX 1951, k. 24.
21 APL, NSZ, 12, Meldunek kpt. „Szarego” do Komendy Okręgu XVI NSZ, 27 iv 1945, k. 20–21; M. Zajączkowski, Spór…, s. 271–274, 279.
22 23 iv 1945 r. oddział Eugeniusza Walewskiego „Zemsty” został wcielony do zgrupowania Mieczysława Pazderskiego „Szarego”. Zob. AIPN LU, 0136/177, Charakterystyka nr 117 nielegalnej organizacji Narodowe Siły Zbrojne Okręg Lublin (sierpień 1944 – maj 1947), cz. 2, Lublin, 1986, k. 92–93.
23 Tamże, 0136/176, Charakterystyka nr 117 nielegalnej organizacji Narodowe Siły Zbrojne Okręg Lublin (sierpień 1944 – maj 1947), cz. 1, Lublin, 1986, k. 47–48. 24 Jawna rozprawa przeciwko 23 członkom NSZ, w tym członkom KZW I KO XVI NSZ (Lublin) toczyła się w dniach 14 II – 19 III 1946 r. przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie. Proces został odpowiednio nagłośniony w mediach i miał bez wątpienia charakter polityczny. 19 III 1946 r. z 23 oskarżonych m.in. o udział w zamordowaniu mieszkańców wsi Wierzchowiny 9 skazano na karę śmierci, z czego wyrok wykonano na 7: Zygmuncie Wolaninie, Romanie Jaroszyńskim, Kazimierzu Łuszczyńskim, Władysławie Żwirku, Zygmuncie Roguskim, Stanisławie Kaczmarczyku i Władysławie Ulanowskim. Wszyscy zostali straceni 24 v 1946 r. w więzieniu na Mokotowie. Ciała wywieziono na Służew, gdzie zostały pochowane w bezimiennej mogile. Należy podkreślić, że Najwyższy Sąd Wojskowy, opiniując wyroki przed przekazaniem ich do zatwierdzenia prezydentowi Bolesławowi Bierutowi, wydzielił do ponownego rozpatrzenia sprawy dwóch innych osób skazanych na karę śmierci – Józefa Nowaka i Franciszka Szołocha. Ostatecznie uniknęli oni losu osób, którym zasądzono najwyższy wymiar kary. Zob. Z. Leszczyńska, Jak rozbito Lubelską Komendę Narodowych
Sił Zbrojnych w lipcu 1945 roku, Lublin 2005, MPS, w zbiorach autora, s. 4–6. Por. AIPN,
0259/104, t. 7, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych, Postanowienie NZW w Warszawie, 26 iv 1946, k. 226–230v.
25 Tamże, t. 2, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych, Zeznania Zygmunta Roguskiego w czasie „procesu 23”, 20 II 1946, k. 165.
26 Tamże, t. 1, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych, Zeznania Zygmunta Wolanina w czasie „procesu 23”, 15 II 1946, k. 66–67.
27 Tamże, k. 75. Zapis ten można również interpretować jako dowód, że w KZW i ko xvi NSZ prawdopodobnie zdawano sobie sprawę z faktu dołączania ukraińskiej młodzieży do działającej w okolicach Hrubieszowa partyzantki UPA w obawie przed przesiedleniem do USRR.
28 AIPN, 0259/104, t. 2, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych, Zeznania Władysława Żwirka w czasie „procesu 23”, 19 II 1946, k. 24.
29 Tamże, t. 1, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych, Zeznania Zygmunta Wolanina w czasie „procesu 23”, 15 ii 1946, k. 67.
30 Tamże, Zeznania Romana Jaroszyńskiego w czasie „procesu 23”, 16 II 1946, k. 240–242
37 AIPN LU, 0136/184, Karty na czyny przestępcze dokonane przez członków nielegalnej organizacji NSZ Okręgu Lubelskiego stanowiące załącznik do charakterystyki nr 117, Rok 1944–1945, b.d., k. 49; Abel, Martyrologia prawosławia na ziemi chełmsko-podlaskiej, „Cerkiewny Wiestnik” 2003, nr 1, s. 10; J. Charkiewicz, Męczennicy xx wieku.
Martyrologia Prawosławia w Polsce w biografiach świętych, Warszawa 2008, s. 217–228. Por. M. Zajączkowski, Spór…, s. 277–278.
84 AIPN, 1569/73, Raport sytuacyjny dowódcy as Okręgu NSZ Lublin kpt. M. Pazderskiego „Szarego” do szefa as Komendy Okręgu NSZ Lublin Z. Wolanina „Zenona”,
9 vi 1945, k. 3; K. Komorowski, Polityka…, s. 513–514.
84 AIPN, 1569/73, Raport sytuacyjny dowódcy as Okręgu NSZ Lublin kpt. M. Pazderskiego „Szarego” do szefa as Komendy Okręgu NSZ Lublin Z. Wolanina „Zenona”,
9 vi 1945, k. 3; K. Komorowski, Polityka…, s. 513–514.
87 AIPN, 932/1378, Akta sprawy Zygmunta Wolanina, Protokół przesłuchania podejrzanego Zygmunta Wolanina w WUBP w Lublinie, 1 x 1945, k. 27–29.
88 R. Wnuk, Wierzchowiny…, s. 73.
89 AIPN, 932/1399, Rozkaz ogólny nr 5 p.o. komendanta Powiatu Chełm NSZ dotyczący współpracy NSZ i DSZ w terenie, 1 VI 1945, k. 258–259. W innym, prawdopodobnie późniejszym wariancie maszynopisu rozkazu, w części dotyczącej zakazu wykonywania jakichkolwiek akcji likwidacyjnych w stosunku do różnych kategorii wrogów
wymieniona została również AK. Wydaje się jednak, że jest to pomyłka osoby przepisującej dokument, związana z układem tekstu w wariancie, który należy uznać
za oryginalny. Por. AIPN, NSZ, 80, Rozkaz ogólny nr 5 p.o. komendanta Powiatu Chełm NSZ dotyczący współpracy NSZ i DSZ w terenie, 1 VI 1945, k. 5
90 K. Komorowski, Polityka…, s. 513; R. Wnuk, Wierzchowiny…, s. 73–74; M. Zajączkowski, Spór…, s. 271, 273–274.
91 Zob. np. AIPN, 932/1399, Meldunek „Brzechwy”, 24 VI 1945, k. 251–252; M. Zajączkowski, Spór…, s. 303–304.
92 Zob. np. AIPN, 932/1378–1410, Akta sprawy Zygmunta Wolanina i innych (akta „procesu 23”); tamże, 0259/104, t. 1–8, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych.
93 Zob. tamże, 944/2–10, Akta sprawy Lechosława Roszkowskiego i innych (akta procesu KG NZW); tamże, 0259/145, t. 1–5, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Lechosława
Roszkowskiego i innych.
94 Zob. np. tamże, 0259/104, t. 5, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych, Wystąpienie prokuratora w czasie „procesu 23”, 7 iii 1946, k. 164–168.
95 Tylko na podstawie rozmowy i przesłuchania w charakterze świadka przeprowadzonego 4 II 1953 r. w PUBP w Hrubieszowie z byłym partyzantem oddziału NSZ „Sokoła” Franciszkiem Witkiem pracownicy tamtejszego urzędu ustalili nazwiska dwudziestu osób, które w przeszłości były partyzantami lubelskiego zgrupowania pas NSZ „Szarego” i brały udział w akcji na Wierzchowiny, w tym członka PZPR Józefa Niedźwiedzia. Większość z nich przebywała w tym czasie na wolności. W związku z powyższym hrubieszowski UBP przystąpił do rozpracowywania wspomnianych osób, dwie z nich typując do wykorzystania w pracy operacyjnej. Zob. Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu [dalej: AIPN WR],
024/7025, Sprawa ewidencyjno-obserwacyjna krypt. „Marynarz” dotycząca Józefa Niedźwiedzia, Notatka służbowa, 4 II 1953, k. 128. Należy podkreślić, że już 10 II 1953 r. PUBP w Hrubieszowie wystąpił z wnioskiem o nałożenie aresztu na Józefa Niedźwiedzia, który – jak stwierdzano – zataił swoją przynależność do NSZ, w których jako partyzant oddziału „Romana” brał udział w akcji na Wierzchowiny, „będąc na obstawie wsi jako ubezpieczenie tylne”. Nie stwierdzono przy tym, aby Niedźwiedź bezpośrednio uczestniczył w dokonywanych morderstwach. W związku
z powyższym Naczelna Prokuratura Generalna nie zatwierdziła wniosku o aresztowanie członka partii, argumentując to brakiem przesłuchań kolejnych świadków i niestwierdzeniem jakiejkolwiek wrogiej działalności Niedźwiedzia. Jak ustalono w toku prowadzonej obserwacji (nie została bowiem zawieszona), Niedźwiedź miał prowadzić spokojny tryb życia. Wiadomo, że 10 xi 1955 r. naczelnik Wydziału IV WUDSBP we Wrocławiu zatwierdził rozpoczęcie rozpracowania Niedźwiedzia, tj. sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej krypt. „Marynarz”. Zob. AIPN WR, 024/7025,
Sprawa ewidencyjno-obserwacyjna krypt. „Marynarz” dotycząca Józefa Niedźwiedzia, Postanowienie o założenie sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej krypt. „Marynarz”, Wrocław, 10 xi 1955, k. 8–12. Warto dodać, że 16 vi 1953 r. w sprawie Niedźwiedzia oraz sześciu innych podejrzanych o udział w mordzie ludności wsi Wierzchowiny pismo do szefa WUBP w Lublinie przesłał dyrektor Departamentu Śledczego MBP w Warszawie płk Józef Różański. Polecał w nim ponowne przesłuchanie świadków oraz ustalenie i przesłuchanie dodatkowych świadków wytypowanych spośród byłych członków NSZ lub żyjących jeszcze mieszkańców Wierzchowin, którzy pamiętali wypadki z 6 VI 1945 r. Miałoby to wyjaśnić, jak faktycznie wyglądał udział w tych wydarzeniach osób podejrzanych. Od ustalenia tych okoliczności Różański uzależniał bowiem powzięcie decyzji o ich aresztowaniu. Zob. AIPN WR, 024/7025, Sprawa ewidencyjno-obserwacyjna krypt. „Marynarz” dotycząca Józefa Niedźwiedzia, Pismo dyrektora Departamentu Śledczego MBP do szefa WUBP w Lublinie, Warszawa, 16 VI 1953, k. 123.
96 AIPN LU, 72/25, t. 1–2, Akta sprawy Serafina Kamilewicza (Piotra Rymkiewicza)
i innych.
97 Tamże, 31/165, t. 1–2, Akta sprawy Michała Kellera.
98 Tamże, 019/867, Akta operacyjne dotyczące Romana Kellera.
99 Tamże, 014/175, t. 1–2, Sprawa ewidencyjno-obserwacyjna dotycząca Józefa
Skoczylasa.
100 AIPN WR, 024/7025, Sprawa ewidencyjno-obserwacyjna krypt. „Marynarz” dotycząca Józefa Niedźwiedzia.
101 AIPN LU, 31/187, t. 1–3, Akta sprawy Jana Fiduta.
102 Tamże, 20/88, Akta sprawy Adama Korkosza; tamże, 06/133, Akta śledcze dotyczące Adama Korkosza.
103 Tamże, 014/83, Sprawa ewidencyjno-obserwacyjna dotycząca Henryka Jaroszyńskiego
104 AIPN, 932/1378, Akta sprawy Zygmunta Wolanina, Protokół przesłuchania podejrzanego Zygmunta Wolanina w WUBP w Lublinie, 1 x 1945, k. 27–29.
105 Tamże, Protokół przesłuchania oskarżonego Zygmunta Wolanina w WUBP w Lublinie, 22 x 1945, k. 85–86. Na koncentracji w Woli Żulińskiej miał zostać złożony „Henrykowi” zbiorczy meldunek z działalności oddziałów „Jacka”, „Sokoła” i „Romana” na terenie powiatów chełmskiego i hrubieszowskiego od marca do kwietnia 1945 r.
Zob.AIPN, 0259/104, t. 1, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych, Zeznania Romana Jaroszyńskiego i Zygmunta Wolanina w czasie „procesu 23”, 15 II 1946, k. 136–137.
106 Tamże, k. 70–72, 129.
107 AIPN, 932/1378, Akta sprawy Zygmunta Wolanina, Protokół przesłuchania podejrzanego Zygmunta Wolanina w WUBP w Lublinie, 3 x 1945, k. 56
108 Tamże, 0259/104, t. 1, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina
i innych, Zeznania Romana Jaroszyńskiego w czasie „procesu 23”, 16 II 1946,
k. 183–184.
109AIPN LU, 17/1249, t. 1, Akta sprawy Mariana Lipczaka i innych, Protokół przesłuchania podejrzanego Eugeniusza Dudka w PUBP w Chełmie, 26 viii 1946, k. 145; tamże, 08/44, Sprawa obiektowa na bandę NSZ pod dowództwem „Zemsty” i „Boruty”, Protokół przesłuchania podejrzanego Mariana Lipczaka w PUBP w Chełmie, 23 ix 1946, k. 220.
110 W świetle zeznań złożonych przez Romana Jaroszyńskiego przed sądem na kilka dni przed akcją w Wierzchowinach (2 vi 1945 r.) miał on zostać pozbawiony przez Zygmunta Wolanina dowództwa nad oddziałem. Wpływ na tę decyzję miała jego wcześniejsza niesubordynacja – odmowa wykonania rozkazu dowództwa dotyczącego przeprowadzenia w maju 1945 r. akcji na ukraińskie wsie Matcze i Kopyłów w powiecie hrubieszowskim. Zdaniem Jaroszyńskiego „działalność oddziałów leśnych [NSZ] w stosunku do Wierzchowin jako takich i w ogóle w stosunku do ludności ukraińskiej nie była samorzutna, wypływała natomiast z otrzymanych rozkazów [KZW I KO XVI (Lublin)]”. Zob. AIPN, 0259/104, t. 2, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych, Zeznania Romana Jaroszyńskiego w czasie „procesu 23”, 20 II 1946, k. 189.
111AIPN LU, 17/1249, t. 1, Akta sprawy Mariana Lipczaka i innych, Protokół przesłuchania podejrzanego Eugeniusza Dudka w PUBP w Chełmie, 26 VIII 1946, k. 145–146.
112AIPN, 0259/104, t. 1, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych, Zeznania Romana Jaroszyńskiego w czasie „procesu 23”, 15 II 1946, k. 155–156.
113 AIPN LU, 014/83, Sprawa ewidencyjno-obserwacyjna dotycząca Henryka Jaroszyńskiego, Protokół przesłuchania podejrzanego Edwarda Kwiecińskiego w PUBP w Hrubieszowie, 16 xi 1949, k. 2–3.
114 AIPN, 0259/104, t. 1, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych,
Zeznania Romana Jaroszyńskiego w czasie „procesu 23”, 15 II 1946, k. 156.
115 Tamże, t. 4, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych,
Zeznania świadka Anny Święcickiej w czasie „procesu 23”, 27 II 1946, k. 135–136.
116 Tamże, k. 133.
117 AIPN LU, 014/83, Sprawa ewidencyjno-obserwacyjna dotycząca Henryka Jaroszyńskiego, Protokół przesłuchania świadka Wacława Tkaczyka, Potulice, 3 III 1953, k. 66.
118 Tamże, 31/165, t. 1, Akta sprawy Michała Kellera, Protokół przesłuchania świadka Stanisława Mielniczuka w WUBP w Zielonej Górze, 30 IX 1952, k. 15. Warto w tym miejscu dodać, że 1 iii 2018 r. Mirosław Keller, brat Michała i Romana, także partyzant „Zemsty” i uczestnik akcji na Wierzchowiny, złożył Bartoszowi Konieczce relację, w której potwierdził, że jedynymi oddziałami partyzanckimi, które brały w niej udział, były te wchodzące w skład lubelskiego zgrupowania PAS NSZ, a rozkaz został wydany przez wyższe dowództwo NSZ. Jednocześnie zaprzeczył, aby partyzanci NSZ mordowali tam ukraińskie kobiety i dzieci, podkreślając, że wraz z bratem Michałem byli wówczas na obstawie wsi. Według Kellera zabijano jedynie Ukraińców z uprzednio przygotowanej listy proskrypcyjnej. Motywami akcji NSZ miały być według niego demonstracja siły wobec tego, co w latach 1943–1944 wydarzyło się na Wołyniu, i odpowiedź na mord popełniony przez UPA na ludności polskiej wioski położonej na wschodniej Lubelszczyźnie, przy granicy z USRR. Możliwe, że chodziło o akcję UPA z 25 III 1945 r. na Kryłów w powiecie hrubieszowskim. Keller zwracał uwagę, że w oddziale NSZ „Zemsty” liczącym ok. 70 partyzantów, ok. 30 osób pochodziło z Wołynia i było naocznymi świadkami zbrodni ukraińskiego podziemia na tamtejszych Polakach. Zob. B. Konieczka, Pacyfikacja…, s. 229–230.
119 AIPN, 0259/104, t. 1, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych, Zeznania Romana Jaroszyńskiego w czasie „procesu 23”, 15 II 1946, k. 153–155.
120 AIPN LU, 17/1249, t. 1, Akta sprawy Mariana Lipczaka i innych, Protokół przesłuchania podejrzanego Eugeniusza Dudka w PUBP w Chełmie, 26 VIII 1946, k. 145.
121 AIPN, 0259/104, t. 1, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych,
Zeznania Romana Jaroszyńskiego w czasie „procesu 23”, 15 II 1946, k. 155–156.
122 Tamże, k. 157.
123 AIPN, 0259/104, t. 3, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych, Zeznania Edmunda Szulakowskiego w czasie „procesu 23”, 25 II 1946, k. 257.
187 AIPN, 932/1399, Archiwum rzeczowe NSZ i dowody rzeczowe (1945 r.), Meldunek Romana Jaroszyńskiego „Romana”, 17 VI 1945, rkps, k. 510–511.
188 Tamże, Raport sytuacyjny szefa AS KZW I KO XVI NSZ (Lublin) Zygmunta Wolanina „Zenona”, 21 vi 1945, rkps, k. 516.
189 Tamże, Meldunek „Janusza”, 21 vi 1945, rkps, k. 521.
190 Tamże, Meldunek p.o. komendanta Powiatu Chełm NSZ Wacława Kozłowskiego „Brzechwy”, 24 vi 1945, rkps, k. 251–252.
191 Oryginalne rękopisy NSZ oraz ich maszynowe odpisy sporządzone na użytek wewnętrzny przez komunistyczny aparat represji przechowywane są w Archiwum IPN w Warszawie.
192 AIPN, 1569/73, Raport sytuacyjny dowódcy AS KO XVI NSZ (Lublin) Mieczysława Pazderskiego „Szarego” do szefa AS KZW I KO XVI Zygmunta Wolanina „Zenona”, 9 VI 1945, odpis, MPS, k. 3.
193 Z. Leszczyńska, Jak rozbito…, s. 3.
194 M. Bechta, W. J. Muszyński, Przeciwko Pax Sovietica…, s. 166.
195 AIPN, 932/1378, Akta sprawy Zygmunta Wolanina, Protokół przesłuchania podejrzanego Zygmunta Wolanina w WUBP w Lublinie, 1 x 1945, k. 33.
196 Tamże, Protokół przesłuchania podejrzanego Zygmunta Wolanina w WUBP w Lublinie, 3 x 1945, k. 54.
197 M. Panecki „Mat”, Historia konspiracyjnego „Szczerbca”, „Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych” [online], 7 viii 2020 [dostęp: 17 II 2022]: <https://www.nsz.com.pl/historia-konspiracyjnego-szczerbca/>.
198 AIPN, 932/1378, Akta sprawy Zygmunta Wolanina, Protokół przesłuchania podejrzanego Zygmunta Wolanina w WUBP w Lublinie, 1 x 1945, k. 33.
199 APL, WiN, 406, Organ prasowy NSZ „Szczerbiec” (nr 23), 23 vi 1945, k. 2; R. Wnuk, Wierzchowiny…, s. 78.
200 Za: B. Wójcik, Obraz podziemia narodowego w materiałach wewnętrznych i propagandzie AK – DSZ – WiN w latach 1945–1947, Warszawa 2018, MPS pracy magisterskiej, Uniwersytet Warszawski, s. 38.
201 AIPN, 0259/104, t. 1, Akta kontrolno-śledcze dotyczące Zygmunta Wolanina i innych, Zeznania Zygmunta Wolanina w czasie „procesu 23”, 15 II 1946, k. 66–67.
265 Początkowo, od marca 1945 r. Komendzie Oddziałów Leśnych Okręgu Rzeszów NOW/NZW podlegało 5 oddziałów: Józefa Zadzierskiego „Wołyniaka”, Stanisława Pelczara „Majki”, Bronisława Gliniaka „Radwana”, Franciszka Kazuba „Lisa” i Józefa Krawczuka (Krawczyka) „Kudłatego”. W kwietniu 1945 r. do rzeszowskich sił NZW dołączyły jeszcze 3 oddziały: Stanisława Woźnickiego (Orłowskiego) „Weuwarta”, Lesława Wiśniewskiego „Winnetou” i Józefa Bissa „Wacława”. Ten ostatni przeszedł ze Zgrupowania „Warta” Obwodu Lwowskiego AK płk. Franciszka Rekuckiego
„Topora”. Zob. M. Surdej, Okręg…, s. 211–212. Warto dodać – o czym Mirosław Surdej nie wspomniał w swoim opracowaniu – że dowodzona przez „Wacława” kompania „d26” Zgrupowania „Warta”, zanim podporządkowała się rozkazom kol Okręgu Rzeszów NOW/NZW, w nocy z 2 na 3 III 1945 r. we wsi Pawłokoma w pobliżu Dynowa brała udział wraz z okolicznymi grupami polskiej samoobrony w – jak się wydaje – największej masakrze ludności ukraińskiej, jakiej polskie podziemie antykomunistyczne dokonało po lipcu 1944 r. w granicach dzisiejszej Polski. Jan Pisuliński
szacuje, że ofiarami tej zbrodni było 290–365 osób. Zob. J. Pisuliński, Przesiedlenie ludności ukraińskiej z Polski do USRR w latach 1944–1947, Rzeszów 2009, s. 281. Na terenie województwa lubelskiego, w ówczesnych powiatach biłgorajskim i kraśnickim (w skład którego wchodził także obecny powiat janowski) operował oddział Zadzierskiego „Wołyniaka”. W Biłgorajskie zachodziła zaś grupa Pelczara „Majki”. Zob. Atlas polskiego podziemia…, s. 170–171, 178–179.
266 T. Bereza, Wokół…, s. 170, 230–231.
267 M. Surdej, Okręg…, s. 302–304.
268 AIPN RZ, 04/144, Akta PUBP w Jarosławiu, Raport sytuacyjny kierownika PUBP w Jarosławiu do WUBP w Rzeszowie za okres 17–27 IV 1945 r., Jarosław, 27 IV 1945, k. 57; M. Surdej, Okręg…, s. 310–311; Б. Прах, Духовенство Перемиської єпархії та Апостольської адміністрації Лемківщини, т. 1: Біографічні нариси (1939–1989), Львів 2015, s. 139–140.
269 M. Surdej, Okręg…, s. 315.
270 T. Bereza, Wokół…, s. 201–206.
271 M. Surdej, Okręg…, s. 224. Zob. także: T. Bereza, Wokół…, s. 252–258.
272 M. Surdej, Okręg…, s. 312.
273 Tamże, s. 305–309, 334–340.
274 J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 249–250.
275 T. Bereza, Wokół…, s. 197.
276 AIPN RZ, 0172/6/j, Charakterystyka nr 6-e bandy Narodowej Organizacji Wojskowej pod dowództwem Kozub – Szarek – Puchała Franciszek ps. Lis, później Kazanowski Marian ps. Ospały, działającej w Rzeszowskim Okręgu NOW, Wydział C KW MO w Rzeszowie, 16 XI 1984, b.p. Zob. także: T. Bereza, Wokół…, s. 11.
277 AIPN LU, 055/5, Akta WUBP w Lublinie, Raport specjalny kierownika WUBP w Lublinie do ministra MBP w Warszawie, 23 III 1945, k. 11. Por.: A. L. Sowa, Stosunki polsko-ukraińskie 1939–1947. Zarys problematyki, Kraków 1998, s. 286; G. Motyka, Tak było…, s. 239; T. Bereza, Wokół…, s. 11, 197–200; M. Surdej, Okręg…, s. 315. Zob. także: D. Garbacz, Żołnierze Wołyniaka, Stalowa Wola 1999, s. 12–41; tenże, Wołyniak, legenda prawdziwa, Stalowa Wola 2008.
278 APL, UWL, WSP, 208, Sprawozdanie sytuacyjne starosty biłgorajskiego za wrzesień
1945 r., 5 x 1945, k. 51.
279 Do 18 iv 1945 r. w szkole mieściła się siedziba sowieckiej komisji przesiedleńczej, a jej pracowników ochraniał 15-osobowy pododdział żołnierzy nkwd. Po wtargnięciu do wsi „Wołyniak” otoczył ze swoimi ludźmi budynek i zagroził, że go wysadzi. Zażądał przy tym, by Sowieci opuścili szkołę i wydali wszystkich Ukraińców, którzy schronili się w niej na noc. Jednocześnie zagwarantował członkom komisji i enkawudzistom nietykalność i umożliwił im bezpieczne opuszczenie Piskorowic. Po ich odjeździe partyzanci NZW wymordowali ok. 80 ukraińskich cywilów nocujących w budynku. Zob. T. Bereza, Wokół…, s. 222–223, 229.
280 Tamże, s. 166, 225.
281 T. Bereza, Tragiczne mikrohistorie: Wiązownica, 17 kwietnia 1945 roku, [w:] Akcja „Wisła”…, s. 194; tenże, Konflikt…, s. 136; tenże, Piskorowice 18 iv 1945. Przyczyny
i przebieg napadu na ukraińską wieś. Weryfikacja liczby ofiar, „Niezależna Gazeta Polska” 2007, nr 7. Błędny pogląd o odwetowym charakterze akcji NZW w Piskorowicach za atak UPA na Wiązownicę podziela także Mirosław Surdej. Zob. M. Surdej, Okręg…, s. 318.
282 T. Bereza, Wokół…, s. 219, 282.
283 M. Moszkowicz, Piskorowice – 18 kwietnia 1945 r.: to nie była akcja odwetowa, Kraków 2016, MPS, w zbiorach autora.
284 T. Bereza, Wokół…, s. 223.
285 AIPN RZ, 0172/6/j, Charakterystyka nr 6-e bandy Narodowej Organizacji Wojskowej pod dowództwem Kozub – Szarek – Puchała Franciszek ps. Lis, później Kazanowski Marian ps. Ospały, działającej w Rzeszowskim Okręgu NOW, Wydział C KW MO w Rzeszowie, 16 xi 1984, b.p.; D. Garbacz, Wołyniak: legenda prawdziwa, Stalowa Wola 1996. Według Tomasza Berezy meldunek „Lisa” lub „Ospałego” sporządzono przypuszczalnie w czerwcu 1945 r. Interesujące, że badacz ten nie neguje terrorystycznego i oczyszczającego charakteru akcji na Piskorowice z 18 iv 1945 r., o jakim tam
czytamy. Przeczy tym samym własnej tezie o akcji odwetowo-prewencyjnej, którą przedstawia w dalszej części książki Wokół Piskorowic… Bereza podaje w wątpliwość jedynie liczbę zabitych tego dnia cywilów. W meldunku NZW była mowa o ok. 300 zastrzelonych Ukraińcach, natomiast Bereza ustalił, że w Piskorowicach zginęło ok. 100 osób. Zob. T. Bereza, Wokół…, s. 11. Wspomniany tu meldunek NZW opublikowany został w 1996 r. w pierwszym wydaniu książki Dionizego Garbacza. Autor nie wspominał wtedy o jakimkolwiek związku wypadków w Piskorowicach z atakiem UPA na Wiązownicę, tzn. o odwetowym charakterze działań partyzantki „Wołyniaka”. Podkreślał natomiast, że powodem przeprowadzenia pacyfikacji były doniesienia wywiadu NZW, że w Piskorowicach miało dojść do koncentracji sił UPA i – jak sądzono – uderzenia stamtąd na okoliczne polskie wsie. W wydaniu książki z 2008 r. nie znajdziemy już tego dokumentu, a o przyczynie pacyfikacji Piskorowic Garbacz pisze – być może kierując się ustaleniami Berezy – że była odwetem za mord dokonany przez UPA w Wiązownicy. Zob. D. Garbacz, Wołyniak… [1996], s. 63. Por. tenże, Wołyniak… [2008], s. 76. Zob. także: M. Moszkowicz, Piskorowice…
286 Tamże.
287 Według niepotwierdzonych informacji w czasie akcji z 18 iv 1945 r. komendant Okręgu Rzeszowskiego NZW Kazimierz Mirecki „Żmuda” i komendant Obwodu Łańcuckiego NZW Ludwik Więcław „Śląski” mieli przebywać na rzymskokatolickiej plebanii w Piskorowicach, u ks. Jana Poręby. Zob. tamże.
288 T. Bereza, Wokół…, s. 210.
289 Tamże, s. 283.
290 M. Zajączkowski, Spór…, s. 283.
291 D. Garbacz, Żołnierze…, s. 35.
292 Za: G. Motyka, R. Wnuk, Pany…, s. 144. O rozmowach zamojskiego DSZ z Ukraińcami, które prowadzono 21 v 1945 r. w przysiółku Żar koło Lublińca Nowego, „Ojciec
Jan” dowiedział się najprawdopodobniej od swojego przyjaciela z czasów służby w przedwojennym WP kpt. Stanisława Książka „Roty”, który był wówczas oficerem dsz i członkiem polskiej delegacji na negocjacje z przedstawicielami banderowskiego podziemia. Do ich przypadkowego spotkania po latach doszło właśnie 21 maja, przypuszczalnie w Rudzie Różanieckiej. Natychmiast po powrocie „Ojciec Jan” złożył swemu przełożonemu „Żmudzie” meldunek o przebiegu i wynikach konferencji oraz zawiadomił go o zatrzymaniu dwóch członków NZW przez oddział UPA. Relacja Stanisława Książka, 26 i 2005, nagranie, w zbiorach autora.
293 AIPN, MBP, OUN, ix/22, Zagadnienie OUN w tzw. „zakersońskim kraju” (elaborat Piotra Fedoriwa), 1948 r., k. 4v; A. L. Sowa, Stosunki…, s. 286; G. Motyka, Tak było…, s. 240,
259; D. Garbacz, Żołnierze…, s. 37, 41; T. Bereza, Konflikt…, s. 139; J. Pisuliński, Przesiedlenie…, s. 258.
294 J. Sztendera, W poszukiwaniu porozumienia (Podziemie ukraińskie i polskie w latach 1945–1947. Współpraca pomiędzy UPA i WiN), „Zeszyty Historyczne” 1985, z. 71, s. 162.
295 APL, WiN, 159, Obwód Hrubieszów, Rozkaz komendanta obwodu, 5 VI 1945, k. 6.
Kultura Enter 2024/03
nr 110