Strona główna/Lina Kostenko – wiersze

Lina Kostenko – wiersze

Wiersze pochodzą z książki Liny Kostenko I dzień, i noc, i mgnienie… Wybrał, przełożył i posłowiem opatrzył Andrzej Nowak, Oficyna Literacka Fundacja Św. Włodzimierza, Kraków 1997.

***Страшний калейдоскоп:

в цю мить десь хтось загинув.

В цю мить. В цю саму мить. У кожну із хвилин.

Розбився корабель. Горять Галапагоси.

І сходить над Дніпром гірка зоря-полин.

.

Десь вибух. Десь вулкан. Руйновище. Заглада.

Хтось цілиться. Хтось впав. Хтось просить:

„Не стріляй!”

.

Не знає вже казок Шехерезада.

Над Рейном не співає Лореляй.

.

Летить комета. Бавиться дитя.

Цвітуть обличчя, острахом не стерті.

.

Благословенна кожна мить життя

на цих всесвітніх косовицях смерті!

________________________________________________

***Kalejdoskop straszliwy:

co chwilę ktoś ginie.

I teraz. W tym momencie. Tak, o każdej porze.

Zatonął statek. Galapagos płonie.

I ponad Dnieprem świecą piołunowe zorze.

.

Tu wulkan. Tam eksplozja. Ruiny. Zagłada.

Ktoś wystrzelił. Ktoś upadł. Inny prosi:

„Oszczędź!”

.

Wszak nie zna więcej bajek już Szeherezada,

A Lorelei urwała nagle swoją piosnkę.

.

Leci kometa. I bawią się dzieci.

Pięknieją twarze, gdy lęk ich nie mrozi.

.

Błogosławiona chwila zdolna życie wzniecić

pośród śmiertelnej kośby ziemskich godzin!

.Очима ти сказав мені: люблю.

Душа складала свій тяжкий екзамен.

Мов тихий дзвін гірського кришталю,

несказане лишилось несказанним.

.

Життя ішло, минуло той перон.

гукала тиша рупором вокзальним.

Багато слів написано пером.

Несказане лишилось несказанним.

.

Світали ночі, вечоріли дні.

Не раз хитнула доля терезами.

Слова як сонце сходили в мені.

Несказане лишилось несказанним.

________________________________________________

.Wyrzekły oczy twoje: Kocham cię.

Dusza zdawała swój trudny egzamin.

Zda się – trącony kryształ górski, brzęk;

zmilczane gasło – w niewypowiedzianym.

.

Życie pomknęło, peron pusty znów.

Krzyk ciszy ucho jak megafon ranił.

Spod pióra zdążył spłynąć bezik słów.

Zmilczane gasło w niewypowiedzianym.

.

Świtały noce i mroczniały dnie.

Nieraz krok losu pobrzmiewał wahaniem.

Słowa  jak słońca rozjarzały mnie.

Zmilczane gasło w niewypowiedzianym.

.Є вірші – квіти.

Вірші – дуби.

Є іграшки – вірші.

Є рани.

Є повелителі і раби.

І вірші є –

каторжани.

.

Крізь мури в’язниць,

по тернах лихоліть –

.

ідуть, ідуть по етапу століть…

_________________________________________________

.Są wiersze-kwiaty.

Wiersze-dęby.

Wiersze-zabawki

i rany.

Są słudzy i są zwierzchnicy.

Lecz są też jeszcze inne

– wiersze-katorżnicy,

.

a te ciernistą drogą

wędrują daleko,

.

swym etapowym szlakiem, szlakiem wieków…

.Я  в  людей  не  проситиму  сили,

я  нічого  в  житті  не  просила,

як  не  просять  гранітні  схили,

щоб  у  спеку  дощі  їх  зросили.

.

Я  в  людей  попрошу  тільки  віри

в  кожне  слово,  почуте  від  мене,

в  кожний  погляд  очей  моїх  сірих,

в  кожну  ласку  рук  нестудених.

_________________________________________________

.Nie, od ludzi nie żądam siły,

nigdy o nic nie błagałam życia;

wszak granitu złomy nie prosiły,

by je rosa skropiła ożywcza.

.

Ja – od ludzi pragnę tylko wiary,

w każde słowo, jakie powiem do nich

i w spojrzeniu moich oczu szarych,

gest przyjazny niestrudzonej dłoni…

.

Поїзд із Варшави

Поїзд із Варшави спогади навіяв,

Я ж на Україні згадую тебе.

Ти співав для мене пісню вечорами:

«Co komu do tego, że my tak kochamy!»

.

Поїзд із Варшави мчить крізь моє серце,

Сто доріг між нами, а печаль одна.

Іншого цілую, а бринить сльозами:

«Co komu do tego, że my tak kochamy!»

.

Я люблю, коханий, Київ і Варшаву,

Але Батьківщина в кожного одна.

І минають роки, роки за роками…

«Co komu do tego, że my tak kochamy!»

_________________________________________________

.Pociąg z Warszawy

Ten pociąg z Warszawy wyznań przyniósł zamieć;

Więc stąd, z Ukrainy, myśl ku Tobie mknie.

Wszak to ty śpiewałeś dla mnie wieczorami:

Co komu do tego, że my tak kochamy!

.

Ten pociąg z Warszawy gna wskroś moje serce,

Choć sto dróg nas dzieli – jeden trawi żal.

Innego całuję – piosnka szemrze łzami:

Co komu do tego, że my tak kochamy!

.

Tak, kocham, mój miły, Kijów i Warszawę,

Lecz Ojczyznę każde jedną tylko ma.

I tak płyną lata, lata za latami…

Co komu do tego, że my tak kochamy!

.В  пустелі  сизих  вечорів,

в  полях  безмежних  проти  неба

о,  скільки  слів

і  скільки  снів

мені  наснилося  про  тебе!

.

Не  знаю,  хто  ти,

де  живеш,

кого  милуєш  і  голубиш.

А  знаю  –  ти  чекаєш  теж,

тривожно  вгадуєш  і  любиш.

.

І  я  прийду  в  життя  твоє.

Тебе,  незнаного,  впізнаю,

як  син  вигнанця  впізнає

прикмети  батьківського  краю.

.

Я  ради  цього  ладна  жить.

Всі  інші  хай  проходять  мимо,

аби  в  повторах  не  згубить

одне,

своє,

неповториме.

.

Нехай  це  –  витвір  самоти,

нехай  це  –  вигадка  й  омана!

Моєму  серцю  снишся  ти,

як  морю  сняться  урагани.

.W pustce błękitnych wieczorów,

wśród pól, co legły pod niebem,

o, ileż słów,

jak wiele słów –

bez przerwy wszak śniłam Ciebie!

.

Nie, nie wiem, kim jesteś,

gdzie mieszkasz,

kogo pieszczotą swą darzysz,

lecz wiem, że i Ty na mnie czekasz,

trwożnie przeczuwasz i marzysz.

.

Ja – muszę wejść w życie Twoje

i – nieznanego – rozpoznać,

jak syn wygnańca poznaje

rodzinny kraj swego ojca.

.

I po to właśnie żyć muszę.

O wszystko inne – nie stoję,

by zgiełk powtórzeń nie zgłuszył

tego,

co jedno,

co moje.

.

Czy żałość pustki chcę przemóc?

Czy są to zwidy, omamy&

Ty śnisz się sercu mojemu,

jak morzom śnią się huragany.